Zaloguj się, aby obserwować  
Kukowsky

Nałóg - czy łatwo mu ulec, czy łatwo się z niego wyleczyć?

1062 postów w tym temacie

Dnia 09.01.2006 o 13:16, Abi Dalzim napisał:

Wcale nie takie dziwne. Pewnie to był Xylometazolin albo Tyzine...


chyba to pierwsze
dopiero później doczytałem, że zbyt duża dawka może powodować uzależnienie :/
teraz przynajmniej dokładnie czytam wszystko co jest napisane na lekarstwach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.01.2006 o 15:12, cinus` napisał:

później doczytałem, że zbyt duża dawka może powodować uzależnienie :/


Tu nie chodzi o dużą dawkę, tylko o to, że śluzówka sie przyzwyczaja jak za długo stosujesz dany lek i potem nie jest w stanie normalnie funkcjonować. I wtedy nie stosujesz leku po to żeby się wyleczyć, ale po to żeby w miarę normalnie się czuć (zresztą jak w każdym innym uzależnieniu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Abi Dalzim dobrze mówi Lekoman też jest poważnie uzależniony i z tego nałogu nie jest się tak łatwo wyleczyć. Tak wogóle to by wyrwać się z nałogu jest potrzebna bardzo silna wola... znajoma mojej mamy była kiedyś uzależniona od papierosów wytrzymała gdzieś pół roku i bum jeden problem i już cały nałóg wraca... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.01.2006 o 11:37, janusz82 napisał:

ja tam narazie nie jestem od niczego uzależniony. i nie rozumiem ludzi którzy sa uzaleznieni
np od papierosów że nie potrafią tego rzucić bo ich do tego cały czas ciągnie.
jeśli ktos ma
mocną wolę i zaweźmie się w sobie to wg mnuie potrafi zaprzestać z tym nałogiem. przykładem
tego jest mój dziadek który po pierwszym zawale serca od razu rzucił palenie.


Odświerze troszke ten temat bo gość mnie zainspirował swoją wypowiedzią.
Z tego co piszesz jesteś nie palącym to dobrze tak trzymaj i nigdy nie zaczynaj palić. Nie zrozumiesz ludzi palacych to dlatego że nie masz pojęcia jak trudno jest rzucić to świństwo, nie masz pojęcia co się dzieje z człowiekiem który odstawił papierosy, ten ból w piersiach ta chęć zapalenia papierosa. Jest to niewyobrażalne dla tego który z tym nie walczył. Wiem co piszę bo nie raz próbowałem. Pierwszy mój odwyk rozpoczął się miesiąc przed ślubem, stres niesamowity wiadomo dużo spraw do załatwienia, jakieś tam problemy z tym związane bo wiadomo nie zawsze coś idzie tak jak się chce. Pomogła mi wizyta w poradni uzależnień, nie pamiętam jak to się fachowo nazywało ale efekt był natychmiastowy. Nie paliłem dwa lata, w krótkim czasie targnęło się na życie dwóch moich kumpli z pracy i co? zacząłem od nowa, popadłem w nałóg na nowo. Od tego czasu próbowałem zerwać z nałogiem dwa razy ze skutkiem ujemnym, w tej chwili rozważam ponowną próbę walki tylko musi to we mnie dojrzeć. I chociaż pisałem że jest ciężko zerwać z tym nałogiem ale jest to możliwe, bo tak jak pisali w postach troche silnej woli i idzie z tym skończyć.
Pozdrawiam wszystkich palących a niepalącym radzę nie sięgajcie po papierosy szkoda zdrowia i kasy a idzie na to dużo pieniedzy oj dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wielkimi krokami zbliża się dzień rozpoczęcia po raz kolejny walki z nałogiem, 1 października to ten dzień. Mam nadzieję że się uda, bardzo bym tego chciał.
Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>[...] Jest to niewyobrażalne dla tego który z tym nie walczył. Wiem

Dnia 13.09.2006 o 08:46, fx22 napisał:

co piszę bo nie raz próbowałem. ...


Zycze Ci powodzenia w tej nierównej walce :)

Gdy słyszę (lub czytam) jakis temat o nałogach to zawsze przypomina mi sie taka usłyszana gdzieś wypowiedź "zerwać z nałogiem to żaden problem dla mnie, tyle razy próbowałem....i za każdym razem mi się udawało" :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Według mnie najlepszym sposobem na pozbycie się jakiego nałogu jest zastąpienie go innym nałogiem - mniej szkodliwym dla zdrowia. Wiele ludzi chcąc rzucić palenie przeżuca się na miętówki, kawe a nawet słonecznik czy pestki dyni. Tak naprawdę każdy człowiek ma przynajmniej jakiś nałóg. Niektóre nałogi poprostu są mniej szkodliwe, a nawet wpływają pozytywnie na nasz stan zdrowia (wiem, że to sprzeczne z książkową definicją nałogu). Znałem człowieka, który czuł ogromną potrzebe przebiegnięcia dziennie dystansu około 2 km. Jeżeli nie wykonał tej czynności zachowywał się jak na "głodzie".

Potrzeba biegania (wspomniane pestki dyni i im podobne również tutaj bym zaliczył) była na 100% w pewnym stopniu dysfunkcją sprawności woli, ale czy było to negatywne? Według mnie nie. Czy również sądzicie, że nałóg nie musi mieć negatywnego wpływu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

byłem nałogowym palaczem , paliłem 18 lat po jednej paczce dziennie
rzuciłem palenie w 2002 r z dnia na dzień do dzisiaj nie zapaliłem juz żadnego papierosa
uważam że nałogi to kwestia psychiki , jesteś słaby to dopadnie cię każdy nałóg , jesteś silny to wtedy ty rządzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 01:17, fx22 napisał:

Wielkimi krokami zbliża się dzień rozpoczęcia po raz kolejny walki z nałogiem, 1 października
to ten dzień. Mam nadzieję że się uda, bardzo bym tego chciał.
Pozdrawiam.


a jeśli można to co to za nałóg ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie mam teraz żadnych nałogów,i się bardzo cieszę,bo np.papierosami się brzydzę,alkoholu nadużywał nie będę ;).No,jak byłem mały to o mało co (albo już) stałem się lekomanem - miałem taki inhalator,którym lubiłem się,że tak powiem,odurzać,hehe.Ale już mi przeszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.09.2006 o 07:24, tosz napisał:

a jeśli można to co to za nałóg ?


fx22 jeden post wyżej napisał, że zmaga się z nałogiem tytoniowym.
Ja osobiście pomimo mojego wieku (29 lat Ooops) nigdy nie miałem papierosa w ustach. Piwko to może się czasami przydarza ale to dwa (no może 3 ;)) na tydzień - więc nie traktuję tego jako nałóg.

@fx22
Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 07:40, Jarys napisał:


> a jeśli można to co to za nałóg ?

fx22 jeden post wyżej napisał, że zmaga się z nałogiem tytoniowym.
Ja osobiście pomimo mojego wieku (29 lat Ooops) nigdy nie miałem papierosa w ustach. Piwko
to może się czasami przydarza ale to dwa (no może 3 ;)) na tydzień - więc nie traktuję tego
jako nałóg.

@fx22
Powodzenia


mam dla ciebie złą wiadomość , czytałem ostatnio że jacyś mądrzy naukowcy stwierdzili że picie od 1 litra tygodniowo piwa to już alkoholizm
ja piję może 3 w tygodniu i jakoś nie czuję się alkoholikiem i nie czuję że muszę , czasami nawet 1 piwa w tygodniu nie wypiję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Źle robisz. Ustalasz datę początku walki z nałogiem? Przecież tak sie nie powinno robić. Jeśli chcesz rzucić nałóg to teraz, zaraz, od razu. Szczególnie jak to jest nałóg nikotynowy. Zawsze jest ta ostatnia paczka, ostatni papieros itd. Jak chcesz rzucić to nie czekaj na jakaś date tylko od razu weź fajki i wurzuć do kosza. A najlepiej połam i wyrzuć żeby Cię nie korciło i stamtąd wyciągać.

Dla walczących z nałogami: http://www.smog.pl/wideo/4290/obsesja/ ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 08:56, feniksipopiół napisał:

Dla walczących z nałogami: http://www.smog.pl/wideo/4290/obsesja/ ;-)

Taki nałog to chyba zbytno nieszkodliwy. Ale filmik pierwsza klasa


generalnie w tym filmie chodzi o to że pozbywając się jednego nałogu łatwo waść w inny i dlatego trzeba uwarzać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 09:07, tosz napisał:

generalnie w tym filmie chodzi o to że pozbywając się jednego nałogu łatwo waść w inny i dlatego trzeba uwarzać


Nie bardzo o to chodzi. Ta kobiecina nie chciała pozbyć się nałogu, to nałóg od niej uciekł. Ale wrócił kolejny. Po prostu - człowiek potrzebuje jakiegoś nałogu czy przyzwyczajenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 09:09, HumanGhost napisał:

> generalnie w tym filmie chodzi o to że pozbywając się jednego nałogu łatwo waść w inny
i dlatego trzeba uwarzać

Nie bardzo o to chodzi. Ta kobiecina nie chciała pozbyć się nałogu, to nałóg od niej uciekł.
Ale wrócił kolejny. Po prostu - człowiek potrzebuje jakiegoś nałogu czy przyzwyczajenia.


tak myślisz ? zwróć uwagę na końcówkę filmu , jak myślisz dlaczego sama odgryzła sobie włosy - wydaje mi się że w końcu zrozumiała to że tylko o na może odciąć się od nałogu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 09:09, HumanGhost napisał:

Ta kobiecina nie chciała pozbyć się nałogu, to nałóg od niej uciekł.


Tu się z Tobą nie zgodzę. Ten konkretny nałóg, szydełkowanie, (mimo, że tak niewinnie pokazany) nie chciał od niej uciec - on chciał ją zabić (może niekonkretnie on ale przez niego mogła zginąć). To ona dopiero po tym jak zobaczyła do czego mógł ją doprowadzić podjęła decyzję o tym żeby się go pozbyć (wyrzuciła druty).

Film mi się bardzo podobał, pełen metafor.
Morał z tego filmu:
Każdy nałóg (nawet ten niewinny) bez zachowania umiaru może być niebezpieczny, nie chodzi oczywiście o to, że przez każdy możesz zginąć. Prawdą natomiast jest, że aby się go łatwiej pozbyć musisz go czymś zastąpić i nie może to być taki wybór jak pokazano - on ma być przemyślany, kobieta jak wiadomo na końcu wzięła nożyczki bo one były najłatwiejsze w dostępie (dobrze, że nie pokazali co się z nią dalej działo).
Dopóki jesteśmy umiarkowani w swoich nałogach to jest OK (inaczej – może nie jest OK ale nie jest źle). Jeśli tracimy to umiarkowanie (w filmie pokazane w momencie kiedy panna zaczyna szyć na swoich włosach) zaczyna to być niebezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2006 o 09:57, Jarys napisał:

> Ta kobiecina nie chciała pozbyć się nałogu, to nałóg od niej uciekł.

Tu się z Tobą nie zgodzę. Ten konkretny nałóg, szydełkowanie, (mimo, że tak niewinnie pokazany)
nie chciał od niej uciec - on chciał ją zabić (może niekonkretnie on ale przez niego mogła
zginąć). To ona dopiero po tym jak zobaczyła do czego mógł ją doprowadzić podjęła decyzję o
tym żeby się go pozbyć (wyrzuciła druty).

Film mi się bardzo podobał, pełen metafor.
Morał z tego filmu:
Każdy nałóg (nawet ten niewinny) bez zachowania umiaru może być niebezpieczny, nie chodzi oczywiście
o to, że przez każdy możesz zginąć. Prawdą natomiast jest, że aby się go łatwiej pozbyć musisz
go czymś zastąpić i nie może to być taki wybór jak pokazano - on ma być przemyślany, kobieta
jak wiadomo na końcu wzięła nożyczki bo one były najłatwiejsze w dostępie (dobrze, że nie pokazali
co się z nią dalej działo).
Dopóki jesteśmy umiarkowani w swoich nałogach to jest OK (inaczej – może nie jest OK
ale nie jest źle). Jeśli tracimy to umiarkowanie (w filmie pokazane w momencie kiedy panna
zaczyna szyć na swoich włosach) zaczyna to być niebezpieczne.



może masz rację , ale generalnie chodzi o to że to my decydujemy kiedy przerwać nałóg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


I tak wszyscy jesteśmy uzależnieni od netu. Można sobie wmawiac że nie, ale jak kiedyś kogoś dopadnie kilkudniowa awaria to sie okazuje że bez sieci jak bez ręki. Nic nie załatwisz, nie pogadasz, nie poszukasz, nie sprawdzisz, nie pograsz itd ;]
To chyba obecnie nałóg w który wpada się najszybciej i w coraz niższym wieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować