Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Curtiss w obronie inteligencji

24 postów w tym temacie

Świetny tekst...Odwołując się do tekstu mam wrażenie, że głównym problemem w Polsce jest traktowanie po macoszemu przedmiotów ścisłych to właśnie one uczą kreatywnego myślenia.
Mam nadzieje, że w przyszłości będzie więcej tak dobrych tekstów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.03.2008 o 19:53, Achtel napisał:

Świetny tekst...Odwołując się do tekstu mam wrażenie, że głównym problemem w Polsce jest
traktowanie po macoszemu przedmiotów ścisłych to właśnie one uczą kreatywnego myślenia.
Mam nadzieje, że w przyszłości będzie więcej tak dobrych tekstów.


90% rzeczy jakie robi się na matematyce czy fizyce w szkołach to podstawianie wartości pod x, y czy inne literki alfabetu. To nie jest kreatywne myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Panie Freynman... [*].

Nie omieszkam przy tym pochwalić wkładu Curtissa w powyższy tekst. Jak nic - daje do myślenia*. I to nawet osobie która myśli wręcz za dużo, czyli mi (bo jak inaczej opisać nerwicowca – nerwica tzw. natręctw - który zastanawia się sto razy przed kiwnięciem palcem?... )

* niezły paradoks, swoją drogą... Tekst który uczy nas myśleć o myśleniu jak o czynności jaką należy nabyć poprzez oparty wolą trening. Hmmm... jak to już ktoś przede mną napisał xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie czytałem artykuł na forum gazety.pl (btw. pierwszy raz widziałem tak wspaniałe komenty. Żadnych bluzgów, ataków, nic! Czyżby podświadome zaprzeczenie artykułowi?:) ) Z komentarzami (niektórymi) bardziej się zgadzam niż artykułem.

W pełni muszę się zgodzić z autorem, po co nawał wiedzy skoro a) nie wykorzystamy tego b) wkuwanie na blachę nic nie daje, niektórzy z autopsji mogą znać takie przypadki kujonów którzy nie potrafili wykorzystać zdobytej wiedzy.
Przykład tabliczki mnożenia jest dobry, wkucie jej jest trudne ale używając pewnego schematu przy jej nauce można pomóc sobie nie tylko przy tabliczce mnożenia ale i z innymi problemami które napotkamy w przyszłości. Szkoda tylko że czasu w dzisiejszym świecie jest tak mało że człowiek nie może pewnych rzeczy przestudiować:/

Polecam artykuł a raczej komentarze do niego (nie ma sie czego bać, pełna kultura wyjątkowo :)).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tekst tak samo świetnie napisany (teraz dopiero widzę jak bardzo uwsteczniły się moje własne umiejętności literackie od czasów matury) jak słuszny w treści. System edukacji oraz otoczenie daje nam tylko wiedzę (a i to nie zawsze rzetelną i potrzebną, choć to temat na osobną dyskusję), natomiast nikt nie uczy nas myśleć i działać, a gdy już ktoś się wyłamuje i próbuje stosować opisane w tekście Curtiss''a metody "samotreningu", traktują go jak wariata, odszczepieńca i dziwaka (wiem po sobie)...

Fakt faktem, metodę z mnożeniem sam stosuję od dawien dawna, ale mnie nikt jej nie nauczył, sam jakoś do tego doszedłem (geniusza to ze mnie nie czyni, ale...), natomiast dobija mnie osobiście sytuacja, w której muszę uczyć się jakiegoś przedmiotu słowo w słowo na pamięć z podręczników stricte wskazanych przez prowadzącego zajęcia. Nie mam bladego pojęcia, jak zdam egzamin z tego na takich warunkach, bo może i z inteligencją u mnie źle nie jest, ale za to z pamięcią już nie tak dobrze... Rozumieć - owszem, zrozumiem jak to działa, ale nie odtworzę słowo w słowo...

Podaję to jako przykład z życia na potwierdzenie słów Curtissa (a wcześniej, posrednio, Freynman''a) i przykład, do czego doprowadziliśmy. A wystarczy dowolnego z moich kolegów.koleżanek, którzy wszystkiego na pamięć się uczą, o coś na wyrywki, tudzież poprosić o wyjaśnienie... I nic, cisza, zero zdolności sformułowania własnych przemyśleń... Smutne... I obyśmy, jako społeczeństwo, za późno nie zauważyli, do czego zmierzamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Interesujący tekst. Przyjmowanie poglądów wyznawanych przez innych nie jest na pewno dobrym pomysłem, ale zwalnia nas od straty czasu na myślenie.
Program nauki w szkole: w większości przypadków mamy wstawić do wzoru dwie lub trzy wartości (ew. ten wzór przekształcić) - to jeszcze nic. Najgorsze jest to, że z reguły trzy czwarte uczniów nie potrafi nawet tego. Placówki oświatowe nie uczą nas myśleć i, jak zaznaczył Autor, nie jest to tylko bolączka Polski.
Najgorsze jest jednak zjawisko, które pozwolę sobie nazwać "pędem owczym". chodzi np. o kupowanie jakiejś rzeczy z prostych powodów - "bo wszyscy tego chcą i to jest fajne". Skąd to wiemy? Na podstawie reklamy oczywiście. Brak umiejętności weryfikacji poglądów czy przedstawianych treści doprowadza do powstania społeczeństwa, którym można w prosty sposób manipulować.
Jeszcze raz podkreślam - naprawdę świetny artykuł. Każdy powinien go przeczytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chwilę już nad tym myślałem i cieszę się bo wychodzi na to, że ja jednak nie jestem istotą niemyślącą.
Od podstawówki mam wrażenie, że szkoła nie współdziała odpowiednio z mózgiem. I muszę powiedzieć, że niczego nigdy w życiu nie wkuwałem "na-pamięć" lepiej jest uczyć się samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja do tego tekstu mogę dać przykład z życia, akurat ze szkoły. To myślenie na lekcjach to zależy od nauczyciela też, bo np. kiedyś mieliśmy taką nauczycielkę od matmy co musieliśmy z nią każdy wzór wymyślić i dojść do tego skąd on powstał, a teraz przyszła nam taka babka, która od razu podaje gotowe wzory i nawet nie chce nam ich tłumaczyć. A najlepsze w tym wszystkim jest to że jak musieliśmy wymyślać te wzory to każdy wiedział o co chodzi, ewentualnie jak zapomniał wzór to wymyślił go sobie, bo to umiał, a teraz większość ma trudniej ze zrozumieniem w ogóle materiału, a jak zapomną wzoru to już kompletnie koniec mają. I to obrazuje że jeśli uczy się ludzi myśleć to potem o wiele lepiej sobie radzą może nie tylko w jakiś zadaniach, ale w życiu też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Piszesz o maszynach, które wykonują coraz więcej czynności za nas, uwalniając nas tym od konieczności nauczenia się pewnych umiejętności. Jak nic przypomina mi to czasy komputerów 8-bitowych: wówczas większość oprogramowania była w języku angielskim i chęć dokładniejszego poznania tej maszyny była nierozerwalnie związana z przyswojeniem sobie pewnego zasobu słownictwa i podstaw języka. Obecnie, w epoce spolszczania gracze są zwalniani z wymogu włożenia wysiłku w naukę języka, który z dużym prawdopodobieństwem w przyszłości się im przyda, ponieważ tekst został obrobiony przez żywego lub elektronicznego translatora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóż.. Ja od kiedy pamiętam nigdy nie wykuwam niczego na pamięć. Po prostu nie mogę się do tego zmusić, bo jest to zbyt duża strata czasu, zbyt łatwo zapomnieć. Ja chce to rozumieć, samą wiedzę mogę (sami wiecie co)!!! Nawet w domu unikam nauki, bo czas na przerwach i tak jest dla mnie stracony, nie mówiąc już o tym że lekki stres sprawia, że myśli się wydajniej. Czuję się jak odmieniec, inni chyba też mnie za takiego uważają. Ja staram się myśleć, także sam wpadłem na sztuczkę z tabliczką... Inni tego nie rozumieją. Ja nie rozumiem tzw. "pędu owczego" jak to wcześniej whitedragon powiedział. Unikam głupich gazetek, choć czasami podbieram jedną siostrze i ostrożnie czytam, starając się zrozumieć jak myślą "inni". Staram się uważać na lekcjach w szkole głównie po to by starszyzna mi nie zrzędziła, że "jestem coraz gorszy w nauce" (jakby moje 4.0 nie wystarczało im wśród tych wszystkich dwójek z których ludzie cieszą się niezmiernie, nieco mnie to irytuje). Nie rzucam się za modą i jakimiś trendami, a wybieram to co jest mi się podoba/potrzebuję/lubię, bo jestem sobą. Inni tego nie rozumieją. Zazwyczaj nie słucham muzyki, co nie oznacza, że jej nie lubię. Nie słucham zawsze najnowszych piosenek. Tu także pozostaję niezrozumiany. Gram w RTSy, bo lubię. Inni grają w RPG/FPS, bo wszyscy grają, a myślenie nie jest tak potrzebne (ale żeby przedstawić jakąś wartość w danej grze i tak myśleć trzeba, czego inni i tak nie zrozumieją). Nie mówię tu o wszystkich graczach RPG/FPS. Gdy mówię komuś o tym, że gram w RTSy zostaję wyśmiany. Gdy mówię komuś, że kupuję CD-Action by je przeczytać, nie dla gier zawartych jako dodatek, znów zostaję wyśmiany. Gdy mówię komuś o tym, że w grze interesuje mnie nie tylko sama rozgrywka, ale także i fabuła, dzieje się to samo. Czytam lekturę: to samo... Mógłbym jeszcze długo wymieniać, ale nie pamiętam więcej. Gdy znów widzę efekt manipulacji mediów, gdy widzę jak łatwo ludzie temu ulegają, gdy widzę, że ludzie starają się być kimś innym i to tak nieświadomie, podczas, gdy ja za wszelką cenę staram się zostać sobą, czuję się niczym jakiś inkwizytor strzegący zdrowego rozumu. Bardzo mi miło spotkać inny punkt oporu, czuję się mniej samotny xD. Jest to dla mnie niczym temat-rzeka, pisałbym o tym przez czas bliżej nieokreślony. Niektórzy z was mogą mnie uznać za kogoś wręcz chorego psychicznie, o własnej wizji świata. Conajmniej część z was mnie zrozumie. Jakkolwiek wasze zdanie zbytnio mnie nie obchodzi, bo jestem sobą ;P. Postarajmy się walczyć z ogólną głupotą! ^^ Zauważyłem, że moja propagandowa działalność powoli działa na otoczenie: siostrę, kolegów sprzed bloku, klasę. Im mniejsza grupa tym łatwiej im pokozać co słuszne. Im więcej zwolenników "bycia sobą" uda się zdobyć, tym więcej będziemy da się pozyskać (ludzie sami ze swoimi poglądami być zazwyczaj nie lubią). xD Mówiąc o "innych" i "komuś''ach" mam na myśli część ludzi z mojego otoczenia. Pragnę zauważyć, że nie we wszędzie w tym tekście pisałem serio. Gdzie? Pomyślcie ;P. Wielkie dzięki za uwagę, życzę jakich tam chcecie snów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do tej tabliczki mnożenia - ja jej nie wkuwałem na blachę, a, zdziwisz się, miałem właśnie podobny sposób jakiego nauczyła cię twoja mama. I do dzisiaj go używam :) Tracę przez takie liczenie dużo czasu, ale chyba się sprawdza, skoro byłem już na ponad 10 konkursach matematycznych... ;] Moja była nauczycielka, koleżanka mojej matki mówiła jej kiedyś że ja jestem niezwykły bo "dochodzę" do wyników innymi sposobami. Jednym z tych sposobów jest właśnie takie mnożenie. Niestety potem czasem nie wyrabiam z czasem na testach i sprawdzianach... ale oceny mam głównie piątkowe... (obecnie chodzę do II gimnazjum).
Jeszcze czytać twojego arta nie skończyłem, ale już wyczekuje następnego. Bo narazie wszystkie były bardzo ciekawe ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy zaskoczony jestem że taki tekst się tu pojawił chociaż bardzo mi się podobał (sposób mnożenia kropka w kropkę jak mój chociaż ja się sam tego nauczyłem jak zapomniałem tabliczkę mnożenia :P). Odnośnie tematu to chciałbym przytoczyć historyjke z mojego życia.
Lekcja matematyki w technikum:
Zaczynamy omawiać ciągi sorka dyktuje nam regułki wzory pokazuje przykłady i tak uderzyło we mnie po co my to robimy skoro nawet nad stworzeniem odpowiedniego przykładu trzeba się zastanawiać ostro(chociaż nauczyciel ma wszystko w swoich księgach i innych takich) i pytam się sorki "Sorko do czego nam się to może przydać?" na to pytanie dostałem wiele tłumaczącą odpowiedź "Na zakupach" :/ to chyba dobrze obrazuje paranoje szkolnictwa uczymy się czegoś czego nawet nie wiemy jakie ma zastosowanie ale się uczymy. No to z mojej strony tyle. świetny tekst oby więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, normalnie kącik naukowo-psychologiczny się na grami robi. ;) Bardzo ciekawy tekst i taki ''''po polsku'''' napisany, nie żaden slang profesjonalistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że są rzeczy, których trzeba się nauczyć na tzw. blachę, np. różne stałe, czasowniki nieregularne, daty itp. (co prawda też można sobie to ułatwić poprzez stosowanie różnych metod np. skojarzeń). Bzdurą jest nauka bez jakiegoś szerszego kontekstu, bez rozumienia czemu to jest tak, a nie inaczej, bo taka wiedza jest mało przydatna - na wykuciu na blachę pewnych elementów polegała na początku moja nauka statystyki, szło jako tako do przodu, ale w pewnym momencie powinęła mi się noga i dostałem 2,5 z koła i musiałem udać się na poprawę, wtedy zdałem sobie sprawę, że warto by wziąć książkę i zobaczyć "co? jak? i dlaczego?"... jak zacząłem się sam uczyć wg. zrozumienia kilku mechanizmów, zdałem sobie sprawę, że to wszystko co wcześniej powykuwałem było bez sensu i nie mam zielonego pojęcia, jak to możliwe, że dopiero na koniec semestru powinęła mi się metoda. Tym razem poszedłem na poprawę i zamiast jak zwykle siedzieć prawie do oporu, wyszedłem po 15minutach jako pierwszy i bez problemu zaliczyłem.
Większości rzeczy, które musiałem się nauczyć na blachę, bez jakichkolwiek powiązań, bez zastosowania praktycznego tej wiedzy zapomniałem zazwyczaj kilka tygodni po sesji. Natomiast do dziś pamiętam sporą część rzeczy z którymi spotkałem się na praktykach.
Odnośnie tych głupich i ryzykownych zachowań... większość takich zachowań wg. mnie (albo raczej w moim wypadku) wynika z nudy i lenistwa, czasami nam się nie chce czegoś zrobić w bezpieczniejszy sposób, czasami akceptujemy ryzyko bo nam się spieszy, lub tak jest po prostu ciekawiej - bo szczerze powiedziawszy, to dla mnie życie było by smutne i nudne bez takich "bzdur", czym innym jest też robienie głupot przy znaniu i pełnej akcpetacji ryzyka, natomiast czym innym robienie głupoty bez takiej świadomości.
Takie zakupy "ja kupie, bo oni też mają" pełnią też czasami rolę pokazania swojej pozycji społecznej i podatności na reklamę. Idealnym tego przykładem są telefony komórkowe, ludzie kupują telefony za dość duże sumy "bo jest fajny, bo ma to, to i to", a po zakupie okazuje się, że i tak korzysta się z może 10% funkcji.
Jeśli chodzi o przyjmowanie pewnych twierdzeń za prawdziwe.... cóż, chyba nikomu z nas by nie starczyło życia, aby z każdej dziedziny wiedzy wysilić się na dowiedzenie i sprawdzenie różnych twierdzeń.
PS.Aż mi się przypomniało, jak dostałem w liceum dwie 1 za Mickiewicza, pierwszą za nie nauczenie się wiersza, a drugą jak powiedziałem, że się nie nauczyłem gdyż po prostu nie lubię Mickiewicza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować