Zaloguj się, aby obserwować  
Maka1992

Ogień demonów - forumowa gra RPG

1131 postów w tym temacie

Regulamin:
1.Tworzymy karte postaci:
Imię- związane z klimatem RPG
Rasa:
1.Człowiek czystej krwi
2.Wampir
3.Zmiennokształtny – do wyboru: Wilkołak, Szczurołak, Kotołak
2.Elf – do wyboru: Mroczny Elf, Księżycowy Elf, Leśny Elf
3.Krasnolud – do wyboru: Mroczny Krasnolud, Górski Krasnolud, Pradawny Krasnolud
4.Jaszczuroczłek
5.Półork
6.Niziołek
7.Dentar
8.Minotaur
9.Demon
Klasa
Człowiek czystej krwi - Wojownik, Palladyn, Mag, Złodziej, Bard, Kapłan, Zabójca, Alchemik
Wampir - Wojownik, Mag, Złodziej, Zabójca
Zmiennokształtny (wszystkie typy) - Wojownik, Mag, Złodziej, Bard, Zabójca
Elf (każdy rodzaj Elfa)- Wojownik, Mag, Złodziej, Bard, Kapłan, Zabójca, Alchemik, Druid(nie dotyczy mrocznego)
Krasnolud (każdy rodzaj krasnoluda)- Wojownik, Palladyn, Złodziej, Bard, Kapłan, Zabójca, Alchemik
Jaszczuroczłek - Wojownik, Mag, Złodziej, Kapłan, Zabójca
Półork - Wojownik, Mag, Złodziej, Zabójca
Niziołek - Wojownik, Mag, Złodziej, Bard, Zabójca, Alchemik
Dentar - Mag, Bard, Kapłan, Alchemik
Minotaur - Wojownik, Mag, Złodziej, Kapłan, Zabójca
Demon - Wojownik, Mag, Zabójca
Charakterystyka postaci:
1. Historia postaci – min. 3 linijki
2. Charakter - tu opisujemy trochę cech naszej postaci (to czy jest dobra, czy zła zależeć będzie od nas)
3. Wygląd – tu albo opis naszej postaci, w miarę szczegółowy, albo obrazek przedstawiający naszą postać
Ekwipunek - na starcie mamy do dyspozycji 10pkt. ekwipunku:
ORĘŻ
za 1 pkt: Laga, Nóż,
za 2 pkt: Kij, Sztylet, Krótki miecz, Lekki młot, Maczuga, Włócznia, Krótki Łuk, Toporek
za 3 pkt: Wekiera, Młot bojowy, Lekki topór, Lekka kusza, Szabla
za 4 pkt: Morgensztern, Długi Miecz, Halabarda, Długi łuk, Cep bojowy
za 5 pkt: Miecz dwuręczny, Ciężki młot bojowy, Topór bojowy, Ciężka kusza, Miecz półtoraręczny
ZBROJA:
za 1 pkt: Lniane odzienie
za 2 pkt: Przeszywanica, Szata Adepta
za 3 pkt: Zbroja skórzana, Szata Maga
za 4 pkt: Gruba zbroja skórzana, Zardzewiała kolczuga
za 5 pkt: Kolczuga, Zbroja skórzana ćwiekowana
POZOSTAŁE
za 1 pkt: 20 sztuk złota, 10 strzał, 10 bełtów, Pierścień z brązu, Naszyjnik z brązu, Trzydniowa porcja żywności
za 2 pkt: Skórzana czapka, Słaba mikstura uzdrawiająca, Słaba mikstura many
za 3 pkt: 10 ostrych strzał, 10 ostrych bełtów, Srebrny pierścień, Srebrny naszyjnik, Rękawice Kolcze, Nagolenniki kolcze, Żelazny hełm
za 4 pkt: Mikstura uzdrawiająca, Mikstura many, Złoty pierścień, Złoty naszyjnik,
za 5 pkt: Nagolenniki płytowe, Rękawice płytowe, Hełm z przyłbicą, Amulet życia, Amulet siły, Amulet many
CZARY (tylko dla magów)
za 1 pkt: światło, przesunięcie przedmiotu (przez dotyk, ale za to o masie większej niż by to było normalnie możliwe)
za 2 pkt: magiczny pocisk, płomień (wzniecenie i gaszenie)
za 3 pkt: lewitacja, spowolnienie, przyspieszenie
za 4 pkt: ogłuszenie, telekineza
za 5 pkt: ognista strzała, uśpienie, ślepota,
OGRANICZENIA!!!
Mag nie może używać oręża z kategorii wyższej niż za 2 punkty i zbroi z wyższej niż za 3
Druid nie może używać oręża z kategorii wyższej niż za 3 punkty
Kapłan nie może używać oręża z kategorii wyższej niż za 3 punkty
Alchemik nie może używać oręża z kategorii wyższej niż za 3 punkty i zbroi z wyższej niż za 3
Niziołek nie może używać oręża z kategorii wyższej niż za 4 punkty
2. Obowiązuje reputacja – wyjściowa wynosi 0, zmienia się ona wraz z naszymi czynami, wpływa na stosunek NPCów względem nas, o wzroście/spadku reputacji decyduje Rusty (chyba)
3. Piszemy posty minimum 7 linijkowe, pamiętajmy, że nasza postać do herosów nie należy.
4. Dialogi wypisujemy po myślnikach (-), myśli bohatera zaznaczamy kursywą, a treści nie dotyczące gry w nawiasie[]
5.Wczuwamy się realnie w postać i świat, to znaczy:
- jeśli gramy Mrocznym Elfem i postanowimy być tym dobrym wyjątkiem, to pamiętajmy, że ci nas otaczający są z natury źli i zbyt chętni nam do pomocy nie będą, oraz ich miasta również do najprzyjaźniejszych nie należą
- jeśli gramy niziołkiem, pamietajmy, że to postać z natury niezbyt silna i ciężko aby wiele dźwigała itp.
- jeśli wybraliśmy paladyna, pamiętajmy, że to coś oznacza, chyba, że zechcemy stać się upadłym
- nie opisujmy pobytu w miejscach, do których dostęp jest praktycznie niemożliwy
- i wiele podobnych
6.Zmiany w ekwipunku, dzienniku, znanych zaklęciach, nabytych zdolnościach, a może nawet i wyglądzie gracze nanoszą sami na swojej karcie postaci – Będzie to osobiście nadzorowane przez MG, więc bez żadnych super artefaktów itp.!!!
7. W dniu dzisiejszym rozgrywka obejmuje max 10 graczy (pierwszeństwo mają ci zadeklarowani)
8. Zabronione jest samodzielne tworzenie ważnych NPCów, oraz dodawanie sobie zadań. Tworzenie ważnych obszarów jest zabronione, ale oczywiście można posługiwać się choćby lasami, górami czy pomniejszymi wioskami i miasteczkami.
9. Należy pisać minimum 1 (max. 3-4) post tygodniowo
10. Obowiązuje czas w grze - 1 dzień w grze to 2 dni w naszym świecie (noc - dzień) dziś jest dzień
11. Obowiązuje system umiejętności, dodany w temacie o nazwie "Tablica Informacyjna - Ogień Demonów" (UWAGA - OSTATNI POST!!!). Początkowo każdy ma wybrać jedną z przysługujących mu umiejętności (nie licząc od razu nabytych skilli początkowych i do których nie spełniamy określonych tam wymagań) Szczegóły znajdują się w podanym temacie. Poprawność i znajomość skilli będzie sprawdzana i wymagana zgodnie z szóstym punktem regulaminu.
12. Za każde, jednorazowe złamanie któregokolwiek z punktów regulaminu przyznawane jest ostrzeżenie. Trzecie ostrzeżenie równa się wypadowi z gry!

Zarys nowego świata - Askadia jest krainą nadzwyczaj spokojną. Ostatnia wojna miała tu miejsce przed dwoma wiekami, kiedy to naprzeciw siebie stanęły zjednoczone armie pradawnych krasnoludów i jaszczuroludzi przeciw pustoszącym ich królestwa minotaurom. Nie zabrakło oczywiście paru potyczek między ludźmi i elfami a orkami i półorkami, oraz górskimi krasnoludami i leśnymi elfami a ich mrocznymi kuzynami, jednak nie są one warte głębszej uwagi. Jak w sumie nic do tej pory... Ponieważ ostatnio jeden z pradawnych krasnoludów znalazł w ruinach położonych daleko w Piekielnej Dolinie starożytne runy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że po odczytaniu ich przez biegłych w piśmie runicznym jaszczuroludzi nie doszło omal do wojny między zaprzyjaźnionymi nacjami. Pozostałe rasy oddadzą wszystko by się dowiedzieć, jaką tajemnicę kryją znaleziska, które poróżniły tak dobrych przyjaciół. Spokój w Askadii lada chwila będzie tylko wspomnieniem...

ZAPRASZAM DO GRY :) !!! (Nie kazałem pisać miejsca rozpoczęcia gry, gdyż teraz sam będę wprowadzał graczy, kierując się po trochu ich historią. Aby nie było, mam w tym swój cel;])

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Imię: Alan Ottakar
Rasa: Człowiek
Klasa: Wojownik
---
Historia
Syn kupca z małej wioski położonej na południu. Żył sobie w spokoju, niczego złego tam nie robił, ale także niczego bohatersko dobrego. Ot, dbał tam o swój własny interes. Pewnego dnia jednak coś go zmusiło do opuszczenia miejsca jego narodzin i wyruszył w długą wędrówkę. Niedługo po jego odejściu wioska została po prostu zniknęła z powierzchni świata. Alan podróżując nauczył się orientować dość dobrze w terenie, prowadzi koczowniczy tryb życia, nigdzie nie zagrzewa miejsca. Towarzyszy mu wilk, który kiedyś podkradł mu zapasy żywności i podążał za Alanem od tego czasu.
Charakter
Neutralny. Nie pomagał, ani nie czynił zła. Dba głównie o siebie. Jednak nie porzuca ani nie zaniedbuje tych których uzna za prawdziwych przyjaciół. Małomówny, działa intuicją, a nie logiką.
Wygląd
[obrazek]
---
Ekwipunek
2 - Krótki łuk
3 - Zbroja skórzana
3 - 30 strzał
2 - porcja żywności na 6 dni
Umiejętności
- Orientacja w terenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dla pozostałych graczy: Pamiętajcie, że skille dzielą się na 3 grupy - dla wszystkich, oraz klasowe i rasowe (wśród tych dwóch ostatnich są um. początkowe), pamiętajcie o nich wszystkich ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Imię: Erelen sil kazai fitt lingorei vaa'nigotra iserea Aedara
Rasa: Elf Leśny
Klasa: Mag

Charakterystyka postaci:
1. Historia


Erelen wychowana przez grupkę ex-poszukiwaczy przygód (O ile epickie bitwy na krzesła i poduszki w karczmach można nazwać 'przygodami'...),została przez nich nauczona majtania mieczem w te i we wte, jednakże szybko z tego zrezygnowała (' Zostaw to ustrojstwo, mała, bo się spocisz!'). Zamiast tego postanowiła pójść w ślady czarodzieja, Pumpurdela. Z wiekiem przybyło jej mocy i wyrozumiałości, ale serce ciągnęło coraz mocniej ku przygodzie. Postanowiła zostać kimś więcej niż tylko miejscową podpalaczką straganów i, ekhem, krów.

Los zrzucił na jej drogę bandę nieudaczników. Jak to zwykle w 'babskich historiach' bywa zaprzyjaźniła się z nimi i zaczęli łowić. Niewolników. Niestety interes szedł średnio (najczęściej to oni dostawali manto...) toteż zabrała swoją część zapłaty i zwiała do pobliskiego miasta. Tam wszystko Erelen przepiła i wydała na dziw... [Ups, pardon, przyzwyczajenie.] ... i wydała na pobyt w oberży w której to ćwiczyła zaklęcia. (drobna część zawartości sakiewki poszła na odszkodowania. Nie było ich tak w cale dużo. A włosy odrastają.)

2. Charakter


Neutralny - z natury roztrzepana, jednak z reguły złych zamiarów wobec tych z którymi podróżuje nie ma.

Wygląd: mniej więcej jak obrazek :P

3. Ekwipunek

Oręż: włócznia
Zbroja: lniane odzienie

Czary:

- światło
- płomień
- przesunięcie przedmiotu
- przyspieszenie

Umiejętności:

- wiedza (stopień 1)

Mag:

- rzucanie zaklęć
- Magia żywiołów

Leśny Elf:

-skradanie się (stopień 2)


20090316220021

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

UWAGA - w tej edycji będę się starał zwracać uwagę na jedzenie!!! Ale jak ktoś weźmie sobie żarełko z gospody za free, to poślę za nim strażników ;p a jak ktoś zupełnie oleje sprawę, to zachoruje, albo nawet umrze z głodu, zależy...
Rusty
Alan szukał właśnie odpowiedniego miejsca na nocleg, kiedy do jego uszu doszły znane mu słowa.
- Alan Ottakar? - zaskoczony wojownik drgnął, słysząc swoje imię, nieznacznie oglądając się za siebie.
- Tak jak myślałem... Poczekaj chwilę. - Alan odwrócił się, ku jego zdumieniu nigdzie nie mógł znaleźć swojego rozmówcy. Stojący przy nim, zaniepokojony wilk zawarczał groźnie.
- Widzę, że twój piesek się denerwuje. Zupełnie niepotrzebnie, gdyż nie mam żadnego interesu w robieniu wam czegoś złego... - głos dobiegał z bardzo bliska, w odległości zaledwie kilku metrów od wojownika, jednak nadal nie mógł on dostrzec jego źródła. Może przez tą ciemność? Ale przecież nigdy nie miał problemów ze wzrokiem, nawet teraz, dawno po zachodzie słońca...
- Nadal milczysz... A więc pozwól, że ja szybko przemówię. Jak widzisz, nie widać mnie, bo przecież mnie nie widzisz, ani twój wilk nie widzi, choć ma lepszy wzrok jak widzisz. Po prostu mnie tu nie ma. A po co tu do ciebie mówię... Otóż, zależy mi, abyś jak najszybciej udał się do miejsca zwanego pomnikiem Crebene''a. Jestem niemal pewien, że nie wiesz gdzie to jest, ale na pewno znajdziesz w okolicy coś, co pomoże ci się dowiedzieć. Oczywiście nie musisz tego robić, ale naprawdę bardzo mi na tym zależy... Podejmij słuszną decyzję, proszę...
Smocza: (swoją drogą ciekawa historia;])
Po ulicach Andaven (pobliskie miasto z twojej historii) chodził herold, oznajmiając na całe gardło:
- Uwaga, magowie! Potężne czarodziejki, a nawet mroczni czarnoksiężnicy poszukiwani przez królewską gildię magów z Denamantu! Z naszego miasta również wyrusza ekspedycja pod dowództwem arcymaga Trebiadona! Chętni władający magią mają zgłaszać się do wieży arcymaga, gdzie rozstrzygnie się, czy dostaną przydział do tej wielkiej i dobrze płatnej misji... Uwaga magowie! Potężne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tajemniczy głos ucichł, ale mój zwierzęcy towarzysz dalej warczał.
- Gabriel, spokój, ale już! - starałem się uciszyć go.
Po krótkiej chwili wilk mnie posłuchał i posłusznie podążał za mną... ja natomiast podążałem za czym? Tyle miesięcy już przemierzam krainy... mnóstwo czasu spędziłem na próbach przetrwania w różnych warunkach. Chyba sobie naprawdę wmówiłem, że mogę uciec od dawnych wydarzeń. Hm... lepiej znaleźć lepsze miejsce na odpoczynek.
Ruszyłem przed siebie, szukając dogodnego i bezpiecznego miejsca na spoczynek. Zwlekałem z tym, przez co niedługo wzejdzie słońce, a mi zostanie kilka chwil snu. Polana... gdybym tylko mógł tu znaleźć jakąś jaskinię, lub wywyższony punkt. Tak pomyślałem gdy wkroczyłem na rozległy teren porośnięty trawą sięgającą do pasa. Lekki wiatr delikatnie poruszał roślinnością. Zielone morze. A raczej takie by było gdyby nie było tak ciemno. Faktycznie, jest ciemno, nawet ciemniej niż zwykle. Przynajmniej gwiazdy lekko oświetlają cały ten padół na którym żyję... pamiętam jak kiedyś spotkałem uczonego który mógł o gwiazdach opowiadać miesiącami, jeśli nie eonami. Muszę przyznać, że coś w nich musi być... przyciągającego. Wielu wierzy, że gwiazdy są "przewodniczkami" po nocy. Coś w tym jest... coś w tym jest...
Przemierzając ciemne morze trawy, zobaczyłem ciemną figurę z przodu.... Tak, to będzie dobre miejsce. Zbiorowisko skał, coś takiego szukałem. Odrobinę przyspieszyłem tempo i po krótkim czasie dotarłem do podnóża tego skupiska. Teraz tylko muszę znaleźć jakieś... hmm... jedna skała jest prawie, że płaska na górze. Jeśli tam się dostanę - będę miał idealne miejsce na nocleg.
- Czekaj... - szepnąłem do Gabriela.
Znalazłem dość proste wejście na górę... ta na całe szczęście nie była przez nic zamieszkana... może prócz tych przeklętych insektów. Dałem znak zwierzakowi by przyszedł do mnie. Miejsce idealne... przed sobą miałem panoramę polany przez którą szedłem, oraz lasów, przez które się przedzierałem dzień temu. Mogłem to spokojnie stwierdzić kiedy jest tak ciemno... nie mogę się doczekać by zobaczyć ten widok z rana. Zerknąłem na Gabe''a. Ten już znalazł wygodne miejsce na mchu koło charakterystycznego drzewa i tam się położył. Usiadłem koło niego i patrząc na polanę skąpaną w mroku zacząłem mówić...
- Pomnik Crebene''a. Po jaką cholerę tam mam się wybierać? W dodatku... ha, sam mam sobie poszukać wskazówek gdzie to jest? Tak, na pewno. I sam mam sobie płacić za to... nawet jeśli - przerwałem i spojrzałem na Gabriela - .... nie, wydawało mi się. Umysł coś mi szwankuje.. nie dziwie mu się. Nie spotkałem żywej istoty od kilkudziesięciu dni, sam sobie wytworzyłem głos innego człowieka, proste, co nie Gabe?
Podrapałem za uchem mojego futrzanego przyjaciela i położyłem głowę na mchu. Wpatrując się w gwiazdy zasłaniane przez ciemne chmury powiedziałem jeszcze do siebie.
- Jutro kolejny dzień wędrówki.... znowu na północ.
Zamknąłem oczy i starałem się choć trochę odpocząć przed jutrzejszym dniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Imie: Kainan Rethan
Rasa: Mroczny elf
Klasa: Wojownik

Historia:
Kainan swojego ojca nie zna3, a jego matka zmar3a przy porodzie, dlatego od samych narodzin wychowywany przez wuja - brata jego matki. Urodzi3 sie w ma3ej wiosce mrocznych elfów, która by3a praktycznie odcieta od świata z w3asnej woli, mieszkanców nie obchodzi3y losy innych istot. Znalaz3 sobie nareczoną, której tak naprawde nie kocha3 i ?y3 sobie spokojnie.
Lecz po śmierci wuja bez ?adnego po?egnania odszed3 z wioski znudzony monotonnym ?yciem. Od tego czasu podró?uje po świece szukając w koncu jakichś wra?en. Kainan walki nauczy3 sie od wuja, który przekaza3 mu ca3ą wiedze jaką posiada3.
Charakter:
Ponury, niezbyt ufny i znudzony dotychczasowym ?yciem. Typ samotnika, ale towarzystwo mu nie przeszkadza. Wyjątkowo brutalny w walce, czesto nazywany "ponurym barbarzyncą". Nigdy nie opowiada sie ca3kowicie za ?adną z stron, po prostu neutralny.
Wygląd:
Puste, przenikliwe i beznamietne spojrzenie.[reszta portret]
Ekwipunek:
D3ugi miecz[4]
Zbroja skórzana[3]
Sześciodniowa porcja ?ywności[2]
20 sztuk z3ota[1]
Umiejetności:
widzenie w ciemności (stopien 1)
wyostrzone zmys3y(stopien 1)
powalenie (stopien 1)
kowalstwo (stopien 1)
walka ka?dym rodzajem broni (stopien 1)

[Do MG - jeśli coś z umiejetnościami popapra3em to prosze o poprawe - bo nie jestem pewien czy dobrze zrozumia3em system]

20090317223740

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Deedi:
Kainan przebywając w jednym z miasteczek wstąpił do tawerny. Znalazł na ulicy 2 sztuki złota więc czemu by nie zrobić z nich pożytku? Usiadł wygodnie na krześle, wzrokiem szukając kogoś godnego swego towarzystwa. Jednak oberża była pełna ludzi, oraz leśnych i wysokich elfów. Andaven było tylko przystankiem w jego podróży, bardzo denerwującym, ponieważ mimo wojny nie cierpiał towarzystwa tych bladoskórych istot.
- Słyszałeś, magowie pilnie potrzebni! Mówię ci, Dargas, idzie wojna!
- Tutaj wojna? Chyba upadłeś na głowę... Co najwyżej kolejny chwilowy konflikt...
- Ha! I tu cię mam, bo widzisz, może nie wiesz, ale łuskowcy pokłócili się z brodaczami o kamyki!
- Co, ci "bracia starożytnego przymierza"? Skąd wiesz?
- Mój brat jest jednym z uczniów Trebiadona. Przypadkiem usłyszał, jak ten dostawał wiadomość od naczelnego czarownika królestwa. Podobno tym razem kamyki są czymś więcej niż dodatkiem różniącym ich magię od naszej...
- Co? Mówisz, że runy są czymś co może wywołać wojnę?! Przecież... ! - Dargas został natychmiast uciszony przez swojego rozmówcę. Kainan rozejrzał się wokół. Nie tylko on zainteresował się rozmową. Jakiś elfi mag w czarnej pelerynie i trójka ludzi o potężnej budowie również przyglądali się temu, co wyprawia ta dwójka młodzieńców.
- Przecież ja znalazłem dwie w okolicach opuszczonej świątyni za miastem... Oczywiście wtedy je sprzedałem za całkiem sporą sumkę jednemu z brodaczy. Ale teraz... Może jeszcze tam są. - czujne uszy mrocznego elfa [opłacił ci się wybrany przez ciebie na początku skill ;)] wychwyciły wypowiedziane szeptem słowa.
- No to co, dziś do północy? - powiedział głośno drugi z mężczyzn puszczając oko do towarzysza
- No, ba! Przecież trzeba czymś nockę zająć, a czym innym jak nie dobrą zabawą?
- Właśnie, to umówieni?
- Umówieni. No to na razie żegnaj... - Dargas wyszedł z gospody. Zostawiając kumpla z niedopitym kuflem piwa. Kainan uśmiechnął się w duchu. Zastanawiał się, co by tu zrobić w zaistniałej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- No to zaczęło się tak. Ekhem. Cichy rechot pochodzący z pokoju przypomniał mi o tym, że już zaczął się dzień. Ostatnio zaczęłam ćwiczyć w nocy, a przesypiać dnie. Na nieszczęście, pokój sąsiadujący z moim dostała jakaś, tfu!, zdziczała herbaciarka dzięki czemu te jej smrody oraz różnorakie wyziewy, rzecz to jasna niczym słońce w zenicie, musiały wpadać do jakże zacnego pokoiku zajmowanego przez moją skromną osóbkę... - po raz kolejny usiłowałam wytłumaczyć się przed oberżystą. Jak zaufał raz to drugi też zaufa, nie?
Czerwony z wściekłości podajkufel rąbnął pięścią w blat po czym natychmiast wypucował uderzone miejsce starannie starą szmatką.
- Dosyć twoich wykrętów! Dość! Zrujnujesz mnie prędzej niżbyś zaczęła panować nad sobą i tą przeklętą magią! - warknął, opluwając sobie bujne wąsy. - Albo mi zaczniesz to odpracowywać albo ...
- A co jeśli przystąpię do tej misji o której wołał tamten śmieszny facet w pelerynce z jakieś dwa dni temu, hm? A co jeśli zostanę pełnej sławy czarodziejką i gdy już pozabijam te smoki, uratuję tych księciów z wież, pościągam koty z drzew i... - przerwałam mu te bzdurne wyrzuty.
- Ale...
- ...zostanę zaproszona na jakiś dwór jakiegoś ważnego, przystojnego i bogatego szlachcica i powiem:
''Hejże, a słyszałeś może, mój drogi, o oberży Edgara w Andaven? Co? Nie byłeś tam nigdy?! A niech to licho! Kiep kto nie był u Edgara!'',wtedy zaczną się zjeżdżać kupcy, a ty będziesz bogaty. Koniec bajki. - Po kilkugodzinnym recytowaniu tej samej inkantacji miałam nieziemską ochotę się wygadać.
Oberżysta zamyślił się i parsknął śmiechem. W złośliwym uśmiechu pokazał kolekcję sczerniałych zębów.
- Myślisz, że dam się na to nabrać? - rzekł. Przez drzwi weszła właśnie herbalistka. Była starszą, garbatą kobietą w starych łachmanach. Ha, przynajmniej moje stare łachmany były czyste! Spojrzeliśmy z oberżystą po sobie. Gdy tylko babcia dojdzie to swojego pokoju, zdziwi się. Ale ma baba! Nie trzeba było narzekać, że chrapię za głośno.
- Eee, szczerze? Sądzę, że tak. To ja, ten.... to może później porozmawiamy? - minęłam na schodach herbalistkę i pognałam do swojego pokoju. Spod łóżka wyciągnęłam włócznie po czym, rzucając tylko szybkie pytanie karczmarzowi o lokalizację wieży arcymaga, ruszyłam we wskazanym kierunku.

[Jeez, ale dziadowsko wyszło! Kocham marzec X.X]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pustynia.
Nic. Nic w polu widzenia. Niczego nie widzę. Tylko pustkę.
Ciemno. Zrobiło się ciemno. Coś świeci na lewo ode mnie. Wiem doskonale co to jest. Uciekam od tego.
Światło zniknęło. Nagle przede mną mignęła dobrze mi znana twarz, zniekształcona, w grymasie wściekłości. Uderza mnie.
Nagle budzę się.. słońce wstaje. Tylko sen... Rozglądam się... Gabriel jest, na całe szczęście. Leży, ale nie śpi. Czuwa - oto odpowiednie słowo. Wstaję i rozprostowuje się... mało spałem, ale powinno wystarczyć. Piękny dzień. Blade promienie słoneczne oświetlały teraz całą polanę. Wiatr dalej lekko muskał trawę, tworząc bardzo ładne fale. Z góry to wszystko wyglądało majestatycznie.
- Wstawaj Gabe... idziemy. - rzekłem, zbierając wszystkie swoje rzeczy.
Opuściłem to dość specyficzne skupisko skał i ruszyłem dalej na północ. Po drodze zjadłem parę rzeczy z tego co mi wcześniej zostało, trochę także dałem wilkowi, który zjadł to co dostał szybko i natychmiast ruszył za mną. Jeśli jednak będę chciał przetrwać, to będę musiał coś upolować... zanim skończą mi się zapasy. Kogo ja chcę oszukać? Litości, odwlekam swoją śmierć! Ona mnie dogoni i.... nie, nie zrobi tego. Chyba, że nie przestanę biadolić do siebie w takim stylu. Achh.... w końcu widzę koniec tej polany. Przyznaję, jest piękna, ale pięknem nie można się bez przerwy karmić. Przede mną znajdował się las pełen sosen. Rzadko coś je ostatnio widzę, a szkoda, bo te drzewa są.... w pewien sposób atrakcyjne, pomijając to, że tymi igiełkami mogą człowieka doprowadzić do białej gorączki... zwłaszcza kiedy się je bez przerwy znajduje na zbroi, w plecaku, czy czymś innym.
Ale mimo tego byłem zadowolony... Gabriel raczej także, w końcu w podobnym lesie podkradł mi jedzenie, a potem cały czas za mną podążał. Cóż poradzę.. nie miałem serca by go odgonić, więc od tamtej pory został moim małym towarzyszem.
Ale... dość wspomnień, muszę zorientować się jakie niebezpieczeństwa mogą mnie tu czekać.
- Hmm... - zacząłem mówić cicho do siebie na głos - ... niedźwiedzie to raczej rutyna w takich lasach. Może bandyci także? Trolle... nie, raczej nie.. chyba że takie wyjątkowo uparte. Bazyliszki.. nie, też raczej ni----- - zaniemówiłem.
To co zobaczyłem przede mną... wpadłem w osłupienie połączone w przerażeniem. Zwalone drzewo... raz, dwa.... osiem zwalonych drzew, przeciętych prawie u samych korzeni... te znaki, te znaki na całej korze! Duże ilości, niektóre tylko musnęły drzewo, inne prawie przecięły na pół.. ten kształt. Znam go za dobrze. Gdzieniegdzie zauważyłem ten kształt... zniekształcone koło, doskonale, za doskonale wiedziałem co to jest. Przecież.... byłem tak ostrożny! Cały czas na północ!! Gabriel podszedł do zwalonych pni i zaczął je obwąchiwać. Natychmiast krzyknąłem:
- Gabe, NIE!
Wilk natychmiast wrócił do mnie po tym krzyku rozpaczy... nie mogę dalej iść na północ. Wracam do skał na których nocowałem, tam przemyślę wszystko. Nie nie nie, nie ma czasu na przemyślenia... jak najdalej stąd. Po bardzo krótkim rozmyślaniu postanowiłem jak najszybciej wyjść z tego lasu, wrócić na polanę i stamtąd ruszyć na południowy wschód.
- Wracamy się futrzany chłopie, natychmiast. - powiedziałem i biegnąc ruszyłem tak jak zaplanowałem... Gabe grzecznie mnie posłuchał i biegł tuż za mną. Posłuszny wilk...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Leżałem sobie na łóżku, w jednym z pokoi oberży rozmyślając o tym co mówiły te elfy. W gruncie rzeczy żałowałem, że nie pojawiłem się o północy - tak jak się umówili - ale z drugiej strony byłem zmęczony podróżą. Już późny wieczór, przespałem cały dzień! Zerwałem się i zacząłem ubierać. Nie mam czym zapłacić temu karczmarzowi za pokój, muszę jakoś wymsknąć się stąd. Otworzyłem powoli drzwi rozglądając się czy nikogo nie ma. Na szczęście korytarz był pusty, więc pognałem cicho jak duch w stronę schodów, skąd dobiegały głośne rozmowy, śmiechy i krzyki. Los mi sprzyja, wszyscy dobrze się bawią, może oberżysta mnie nie zauważy. Ruszyłem szybkim krokiem w stronę drzwi jak gdyby nigdy nic...
- Hej ty! Stój! - usłyszałem jakiś głos za plecami. Nie oglądając się wybiegłem z karczmy. Niech to szlag! Muszę zmywać się z tego miasta! Biegłem ile sił w nogach, nie zatrzymując się ani na chwilę. W końcu kiedy byłem już niedaleko bramy wbiegłem w jakąś ciemną uliczkę, żeby odpocząć. Mam nadzieję, że nikt mnie tu nie zobaczy, lada chwila i strażnicy będą szukać "podejrzanego Mrocznego Elfa"...

[Wiem, że "bes sęsu" i w ogóle, ale początki są trudniejsze niż myślałem.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Korzystając z chwili czasu, którego być może poźniej nie będę miał za wiele, postanowiłem rozrzucić trochę PD.

Rusty Mike:
150 PD za pierwszy tekst, kilka błędów, ale ogólnie bardzo zgrabnie napisane. 100 PD za drugi, gdyż wydaje mi się on zbyt "przebajerzony".
Smoczy Wilq:;
Nie było tak źle... 150 PD
Deedi:
Nie zwykłem dawać <50PD, dlatego tyle właśnie otrzymasz...

Pozamiatane... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Karta postaci - Madoxx

Imię: Tur''garil
Rasa: Mroczny Elf
Klasa: Zabójca

Historia postaci: W mało znanym miasteczku w środku królestwa młody Tur’garil w raz z ojcem Tur’abim-em, który był aktorem w ów mieście, żył spokojnie zapatrzony w ojca. Jednak błogie dni minęły gdy pewnego dnia ojciec zniknął. Młody Tur’garil nie mógł znaleźć dla siebie miejsca. Zaczął sprawiać problemy. Nikt nie mógł sobie z nim poradzić. Z czasem postanowiono wyrzucić go z miasta. Od tego momentu słuch po nim zaginął. Jednak jedno jest pewne. Życie, które wiódł do przyjemnych nie należało.

Charakter: Wyjątkowo wyrachowany. Obca jest mu empatia. Preferuje manipulację nad agresją. Na ogół cichy i pogrążony we własnych myślach, jednak gdy wymaga tego sytuacja, dzięki nabytym u boku ojca umiejętnością aktorskim potrafi dostosować się do różnych sytuacji.

Wygląd: Jak każdy mroczny elf ma długie uszy i długie szpiczaste uszy.
Białe włosy, ścięte równo z owalem twarzy kończyły się pod uszami. Grzywka delikatnie opadała mu na oczy.
Sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Normalnie zbudowany, ale z dobrze wyrzeźbionymi mięśniami. Na lewym bicepsie długa blizna.
Wygląd ubrania: Bez koszuli i rękawic.
Długi do kostek, brązowy płaszcz z kapturem, bez rękawów.
Szerokie, workowate spodnie, z poszarpanymi u dołu nogawkami, w pasie przewiązane sznurkiem. Za tym prowizorycznym paskiem widnieje sztylet i sakwa ze złotem.
Zwykłe, mocno znoszone buty.

Ekwipunek:
- Sztylet za 2 pkt
- Lniane odzienie za 1 pkt
- 20 sztuk złota za 1 pkt
- Trzydniowa porcja żywności za 1 pkt
- Amulet siły za 5 pkt

Umiejętności:
- Aktorstwo (1 stopień)
- Widzenie w ciemności (um. początkowa w stopniu 1 - Mroczny Elf)
- Skradanie się (um. początkowa w stopniu 2 - Zabójca)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Smocza: [i minimalnie Deedi]
Kolejka w wieży arcymaga nie była zbyt długa, ale obsługiwana była fatalnie. Co kilka chwil jakaś odziana w szatę kobieta wychodziła z "pokoju przesłuchań", mamrocząc coś gniewnie pod nosem. Zaledwie kilku czarodziejów czekało na swoją kolej, ale ci co weszli do środka, wychodzili zadowoleni. Zbliżał się już wieczór, a dopiero teraz przyszła jej kolej. Zdecydowanym krokiem weszła do drzwi z napisem "Nabór do królewskiej misji". Swoją drogą wydawał się jej lekko denny... W małej, lecz elegancko wystrojonej komnacie zamiast arcymaga powitała ją kobieta.
- Jeszcze jedna?! - nie było to ani uprzejme, ani sensowne. Oczy dość ładnej kobiety wbiły się w Erelen, przyglądając się jej od stóp do głów.
- Kolejna lalunia... A czarować chociaż potrafisz, czy też chcesz wyruszyć tylko po to, aby zbałamucić mojego męża Trebiadona i zająć ciepłą posadkę jego kochanki? Nie! Nie odpowiadaj. Jeśli potrafisz czarować, wyręczysz straż w dość błahej sprawie. Otóż z pobliskiej oberży zwiał jakiś mroczny elf, nie płacąc należności za pobyt [jakby co, chodzi o Deediego ;) ]. Znajdź go i nakłoń, obojętnie jak, do zwrotu pieniędzy. Możliwe, że jest już dość daleko stąd, ale to ty powinnaś znać magię pozwalającą ci go zlokalizować i dogonić... No, chyba, że się nie myliłam i jesteś zwykłą lafiryndą. W każdym razie masz na to trzy dni, rankiem, czwartego dnia wyruszamy [czytaj wyruszają za tydzień, jeśli chodzi o czas rzeczywisty]. Żegnam i życzę powodzenia. Im więcej prawdziwych magów będzie brało udział w ekspedycji, tym lepiej dla reputacji Andaven.
Madoxx:
- Młody Tur! - donośny głos niemal zwalił go z nóg, tak samo, jak potężne pchnięcie od tyłu. Ktoś jednak go przytrzymał, i to tak mocno, że nie mógł wykonać niemal żadnych ruchów. Mruknął coś tylko gniewnie pod nosem. Napastnik był tylko jeden. Nie słyszał więcej kroków tylko sapanie potężnego mężczyzny.
- Pamiętam cię z miasta. Lubiłeś czasem nabroić i za to cię lubiłem, ponieważ ja to po prostu kochałem i kocham nadal... Przypominasz sobie sprawę tajemniczego morderstwa trzech kupców z Grabowej Alei? Rozmawiasz z nieuchwytnym mistrzem w sztuce, który uważa, że twoje dziedzictwo może mu się przydać... - sapanie lekko przycichło. Najprawdopodobniej mięśniak rozejrzał się wokół, sprawdzając, czy nie jest obserwowany. Po chwili wróciło ponownie - Ty zawsze byłeś bystrzacha. Wiesz już zapewne, że poprzez jakieś głupie runy mogą być niezłe jaja. Ja w tym widzę łatwy zarobek, albo nawet coś więcej. Wiem, że płynie w tobie krew starego poczciwego Tura, więc umiesz dobrze gadać. W każdym razie mam taką nadzieję... Ale do sedna sprawy. Dowiedz się na temat tych kamyków wszystkiego, czego będziesz w stanie, ze wszystkich możliwych źródeł, oczywiście, zachowując dyskretnie. W pobliżu z resztą znajduje się miasto. Nazywa się Andaven, powinny tam być osoby, które ci pomogą, a w każdym razie wiedzą coś, co będzie ci w stanie pomóc w wykonaniu zadania. Za jakiś czas odwiedzę cię ponownie i ocenię, czy dobrze wykonałeś pracę... No cóż, na razie nikt nie widział twarzy "łotra z Grabowej Alei", więc niech tak pozostanie. Nie martw się, za dziesięć minut wszystko wróci do normy - Tur''garil poczuł, jak obcy sypnął mu jakimś proszkiem w twarz oczy zaczęły mu obficie łzawić, a pył, który dostał się do nosa, mocno podrażnił śluzówki. Padł na kolana, kaszląc głośno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A niech go… Wciąż stękając zacząłem powoli wstawać. Wszystkie mięśnie były napięte, nie mogłem oderwać dłoni od twarzy. Już dawno nie czułem takiej złości. W raz z kolejnymi minutami palące uczucie mijało. Oczy zaczęły odzyskiwać ostrość, a kaszel minął, jednak złość pozostała.
Niech go tylko dopadnę! ...Spokojnie, myśl. Nie wiem jak wygląda, przecież nie będę uważał na każdego osiłka… Runy. Mówił coś o runach, ale co ważniejsze;
Grabowa Aleja? Łotr? To była bardziej masakra niż subtelna sztuka zabójstwa…
Arogancki, mięśniak. Nie mogę sobie przypomnieć nikogo takiego. Jednak on mnie rozpoznał. Znał też ojca… No, ale kto go nie znał.

Wciąż myśląc ogarnąłem się i ruszyłem przed siebie, próbując sobie przypomnieć, skojarzyć kim mógłby być ten facet. Nie dawało mi spokoju też jego zainteresowanie runami i dlaczego akurat ja. Tak czy tak jasne było, że jeszcze się spotkamy, tylko tym razem lepiej się przygotuje.
Noc kłaniała się przed nadchodzącym dniem. Pierwsze promienie słońca wychylały się zza horyzontu. Spojrzałem przed siebie. Za rogiem widziałem już szyld gospody. Nie zmieniając tempa spokojnie podszedłem do drzwi. Złapałem głęboki oddech i pchnąłem je.
- Witamy w… A to pan. Znowu poranny spacer? – Młoda córka gospodarza właśnie szykowała stoły do śniadania.
- Można tak powiedzieć. Lu… - Nagle spojrzała na mnie ponownie, zaczęła się przyglądać. – O co chodzi? – Zapytałem.
- Jak pan wygląda? Coś się stało?
- A to. Nie, nie. Poślizgnąłem się i wpadłem w jakieś trujące kwiaty.
- Ale z pana niezdara – dziewczyna jakby odetchnęła z ulgą i wróciła do nakrywania stołów – musi pan bardziej uważać. Słyszałam, że mroczne elfy dobrze widzą w ciemnościach, ale tereny na około miasta mogą być zdradliwe. – Przerwała na chwile po czym dodała – to ja może wypiorę te brudne ciuchy?
- Nie trzeba. Po za tym nie miał bym w co się ubrać.
- Ha! Ha! Dziwny z pana podróżnik.
- Dlaczego tak mówisz? – Przerwała pracę i spojrzała na mnie.
- Nie chce pan powiedzieć skąd pochodzi bo nie che mieć z tym miejscem nic wspólnego. Nie wie pan gdzie poniosą go nogi, mimo to brnie przed siebie. Jedzenie, które dostanie od ludzi nosi zawsze przy sobie, a złota ma tyle co nic. Dniami przesiaduje w pokoju, a w nocy znika. Mam wymieniać dalej? – Uśmiechnęła się po czym dodała – to bardziej włóczęga niż podróż.
- Tara! Jak się odnosisz do gościa! – W sali rozległ się donośny głos. Na schodach stał gruby mężczyzna, był to gospodarz.
- Ha! Nie szkodzi – odpowiedziałem. Mężczyzna spojrzał się na mnie przenikliwe. Jasne było, że mnie nie lubi, jednak był człowiekiem wysokiej kultury. Tak długo jak gość płacił, tak długo należał mu się szacunek. Coraz rzadziej można spotkać takich ludzi. Mi to tam nawet odpowiada. Ruszyłem na górę, do pokoju. On nadal spoglądał na mnie. Kiedy minęliśmy się na schodach spojrzał na córkę i krzyknął:
- Ruchy dziewczyno! Goście zaraz zaczną schodzić! Co ja z tobą mam…
Wszedłem do pokoju. Rozejrzałem się. Jak zawsze nowa pościel i kwiaty. Podszedłem do łóżka, schyliłem się i wyciągnąłem z pod niego zawinięty w szmaty sztylet i amulet.
Tak… Z tym było by łatwiej. No, ale dobrze się złożyło. Następnym razem będę miał element zaskoczenia
Sztylet schowałem z tyłu za paskiem, a amulet zawiesiłem na szyi.
Usiadłem w oknie. Wzrok zawiesiłem gdzieś na horyzoncie.
Andaven… Ciekawe co to za miasto. Dlaczego akurat tam ludzie mieli by wiedzieć coś o runach. Czego ON w ogóle ode mnie chce. Pogrążając się w myślach przysnąłem, kiedy się obudziłem było już południe. To była dobra drzemka. Zamknąłem okno, wziąłem ze sobą klucz i zszedłem na dół. Tara kręciła się bez celu po sali. Podszedłem do niej:
- O to klucz – powiedziałem wciskając jej do ręki ów klucz.
- Wyrusza pan dalej?
- No tak. Zapłaciłem do dziś, więc trzeba już iść. Po za tym nie lubię przywiązywać się do jednego miejsca.
- No trudno… To gdzie teraz? Znowu w nieznane…
- Nie do końca. Słyszałem o pewnym mieście nieopodal stąd. Andaven. Wiesz może jak tam dojść?
- Nie… Niestety nie. – Dziewczyna zmarkotniała, wzrok zawiesiła na podłodze. W tej samej chwili jej ojciec wrócił do gospody. No cóż, nie ma sensu drążyć tematu.
- No trudno. – Spojrzałem na gospodarza – dziękuje serdecznie za gościnę – po czym ruszyłem w stronę drzwi i wyszedłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować