Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Retrogram: Symulując do samego końca

13 postów w tym temacie

Myszasty

Historia firmy MicroProse rozpoczęła się od symulatora. Prostego, bliższego pod wieloma względami znanym z automatów grom arcade, ale jednak symulatora. Na grze tego typu, niejako "pośmiertnie" wydanej, MicroProse zakończył również swój byt. Pierwsze symulatory Amerykanów mogliście już poznać w jednym z pierwszych tekstów, dziś zapraszamy na przegląd najważniejszych i najciekawszych tytułów ze złotego okresu studia.

Przeczytaj cały tekst "Retrogram: Symulując do samego końca" na gram.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Och tak grałem kiedyś na moim 386 w Gunshipa, F-117A Stealth Fighter... Ale najbardziej lubiłem pierwszego Grand Prix! Grywałem godzinami, dniami w tą grę:) Kochane MicroProse!
Młode pokolenia już nie pamiętają tamtych czasów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tego co napisał Stwór, wychodzi, że robi się ze mnie stara dupa:P:P:P Ja również grałem w Gunship''a 2000, F-117, F-15 Strike Eagle II. Te gierki działały na mojej A 500, rozszerzonej aż do 1 MB pamięci RAM. W roku 1995, z takim sprzętem można było rządzić na podwórku;)
Rzeczywiście młode pokolenie, nie pamięta takich gier i tego sprzętu.
P.S. Dodam tylko, że dla mnie wtedy przejście z C-64 na Amigę, było nie ewolucją, a rewolucją;) A Microprose...cóż, już wcześniej to pisałem, że dla mnie pozostają najlepszą firmą produkującą gry:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pardon - może i mam 16 lat dopiero, ale doceniam stare gry :P Szczerze powiedziawszy nie cierpię dzisiejszych szmir, gdzie grafika idzie w góre, a ludzie zapominają o tym co najważniejsze - głębi.
Co do Microprose to kocham to studio - szczególnie owe symulatory.
A na Amidze pociupuje do dzisiaj - jakimś cudem kupiłem działającą i jestem z tego doprawdy dumny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> A na Amidze pociupuje do dzisiaj - jakimś cudem kupiłem działającą i jestem z tego doprawdy
> dumny :)

Na Allegro można przebierać wraz z joystickami, grami itd. Tylko brać, sam się przekonałem.

A co do MicroProse - z opisywanych tytułów grałem w Gunshipa 2000, F-19, F-117 i Formula 1 Grand Prix. Ta ostatnia to iście hardcore''owy symulator, o wypadek był diabelnie łatwo, świetne były zmiany w pitstopie i Adrenalina. :) Myślę, że warto by też wspomnieć o bardzo ciekawym Subwar 2050 (symulator okrętu podwodnego przyszłości, który zbiegł się w czasie z premierą serialu SeaQuest), B-17 Flying Fortress (symulator wszystkich stanowisk legendarnego bombowca) i seria Air War (European, Pacific). Sporo tego wypuścili, pamiętam, że był nawet symulator Harriera. Wszystkie te gry cechowała jedna podstawowa rzecz, o której mało kto dziś pamięta: joystick needed! Gdzie one się podziały... :(

A do opisania zostały jeszcze inne strategie: Master of Magic, Master of Orion, Colonization, UFO Enemy Unknown, UFO: Terror form the Deep, Fields of Glory i Transport Tycoon. Z innych gier - przygodówki: Rex Nebular, Phantom from the Opera i DragonSphere.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zabrakło w artykule wzmianki o dwóch grach przełomowych dla gatunku symulatorów lotniczych - 1942 Pacific Air War i jego następcy - European Air War. W EAW do dziś ludzie grają i tworzą mody. Niesamowita gra.... 1942 PAW Gold to też majstersztyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vojtas --> Znakomita większość gier, które wymieniłeś znajdzie się w tekście o strategiach, oczekującym na swa kolej. Seria X-COM, ze względu na swą nieprzemijającą kultowość będzie miała nawet osobny odcinek retro, o to nie musisz się martwić. ;)

Fakt, pominąłem kilka gier, jednak pisanie - nawet w skrócie - o każdym stworzonym przez MP tytule, biorąc pod uwagę ich masakryczną liczbę, wypełniłoby nam retro na jakieś dwa lata... :) Wybór był, niestety, dość stronniczy, gdyż skupiłem się przede wszystkim na tytułach, w które sam miałem okazję pogrywać. Jakim maniakiem by nie być, nie da się nigdy ogarnąć wszystkiego, co ukazało się na rynku. Tym bardziej, że te stare gry... cóż, jak często zdarzało Wam się którąś z nich odstawiać po kilku godzinach na półkę? Obecnie coraz częściej zauważam natomiast u siebie efekt szybkiego znudzenia nowymi zabawkami w efekciarskiej oprawie. I kończy się na kolejnym przechodzeniu Fallouta, UFO, czy katowaniu w Oriona. Albo całonocnej sesji z Cywką. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No zdaję sobie sprawę, że ciężko jednemu człowiekowi to wszystko opisać. Grunt byś skupił się na tytułach kultowych i innowacyjnych (a o reszcie wartych uwagi tytułów możesz wspomnieć choćby w jednym akapicie - jak to się mówi "z kronikarskiego obowiązku").

A co do strategii - w "Gamblerze" w tzw. tetetce (żółte strony) był kącik gier cywilizacyjnych - kiedyś napisałem papierowy list do redakcji (to był chyba 1994 albo 95 rok) i dostałem odp! Na papierze! Kilkadługich arkuszów z igłówki. :)) List dotyczył Colonization, wymienilłem się strategiami z Maćkiem Warzechą. Recenzentem i jednym z prowadzących ten kącik. Szkoda, że sam kącik po jakimś czasie się zwinął.

Swego czasu zagrywałem się wydaną przez MPS handlową strategią Machiavelli The Prince - wariacją na temat Prince Merchanta. Tak uzależniająca jak Civ, mimo że nikogo się nie łupiło. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

hehe - to mnie Myszasty pocieszyłeś z tym osobnym odcinkiem dla x-com - nie zebysmy czegos nie wiedzieli o tych grach ale niech młodsi od nich zobacza ze nie trzeba 3d, dx-fafnascie i setki ludzi zeby zrobic cos wciagajacego z klimatem (ten dreszczyk emocji przy spotkaniu z chryssalidem w ciemnym zaulku... ;) ). Jeżeli chodzi o znudzenie - imho chodzi o to ze gry kiedys byly bardziej wymagajace i wymagaly troche wiekszego zaangazowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vojtas --> W Merchant Prince''a grałem, a jak popatrzyłem, to Machiavelli wiele się od niego nie różnił, przynajmniej interfejs chwilami praktycznie identyczny. No może grafa troszeczkę bardziej szczegółowa. Gameplay bardziej rozbudowany, czy podobnie jak z grafą? Bo z kilku screenów w necie trudno coś wywnioskować. :) Faktycznie, wciągające było cholernie. Ale z tego typu gierek nie zapomnę nigdy jednej. Prostej jak konstrukcja cepa, a też potrafiącej wciągnąć jak cholera. To coś powstało tak naprawdę w 1969 roku. Jest starsze nawet ode mnie! http://www.apollowebworks.com/russell/samples/hamurabi.html :)
A Gambler był... ech... właśnie te nieodżałowane żółte strony, wypchane po brzegi drobną czcionką z milionami informacji. I nikt nie marudził, że brak tam ilustracji, kolorowych screenów - bo to była giercowa biblia. Robiona przez pasjonatów dla pasjonatów. Pamiętam, że dość szybko "dojrzałem" do doceniania właśnie tej części pisma. I ileż razy uratowały mnie one przed kolejnym rzutem joystickiem, czy myszką o ścianę... :)

gmx --> Po części to jednak magia tych pionierskich czasów (coś jak lokomotywy parowe:) uzupełniona autentycznymi powiewami świeżości i oryginalnością oraz dużo mniejszym niż obecnie obrażaniem inteligencji użytkowników końcowych, czyli nas. :)

Co do gier MP - przed nami jeszcze przynajmniej kilka odcinków sagi ;) najprawdopodobniej zwieńczonej podsumowaniem ze wspomnieniem wielkich nieobecnych. A potem pod tasak idą twórcy kultowych zabaw w boga i zarządzanie piwnicami. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.06.2008 o 09:58, Myszasty napisał:

Vojtas --> W Merchant Prince''a grałem, a jak popatrzyłem, to Machiavelli wiele się
od niego nie różnił, przynajmniej interfejs chwilami praktycznie identyczny. No może
grafa troszeczkę bardziej szczegółowa. Gameplay bardziej rozbudowany, czy podobnie jak
z grafą? Bo z kilku screenów w necie trudno coś wywnioskować. :)


Grafika w Maciavellim byla w wyższej rozdzielczości - szkoda, że nie było tak dużej różnicy jak między Pirates i Pirates Gold. Ale i tak siadało się o 19, potem spoglądało na zegarek i była 3 nad ranem.

Dnia 07.06.2008 o 09:58, Myszasty napisał:

A Gambler był... ech... właśnie te nieodżałowane żółte strony, wypchane po brzegi drobną
czcionką z milionami informacji. I nikt nie marudził, że brak tam ilustracji, kolorowych
screenów - bo to była giercowa biblia. Robiona przez pasjonatów dla pasjonatów. Pamiętam,
że dość szybko "dojrzałem" do doceniania właśnie tej części pisma. I ileż razy uratowały
mnie one przed kolejnym rzutem joystickiem, czy myszką o ścianę... :)


Kącik Elite pojawił się jako pierwszy, potem przybył EKG (Elitarny Klub Generałów, który prowadził J. Piekara), Klub 3D (shootery), Aeroklub Gamblera, KC (klub cywilizacyjny), Gildia RPG, Klub Sportowy, Kącik Techniczny. Do wyboru, do koloru. Podawali tam raczej porady niż gotowe rozwiązania. Tips''n''tricks też podawali, ale niejako opcjonalnie - gracz miał wybór i to było świetne. Do tego od czasu do czasu fajne rysunki nadsyłane przez czytelników (choć tu SS był IMO lepszy). Fajne to były czasy. Czytało się o grach, których tytuły były tak egzotyczne, że aż surrealistyczne. A dziś Wikipedia/Mobygames i masz wszystko... Pewnego razu był konkurs, który polegał na wyłapaniu 20 błędów z całego numeru - mnie udało się znaleźć 18 i wygrałem 20 zł. :D

Dnia 07.06.2008 o 09:58, Myszasty napisał:

A potem pod tasak idą twórcy kultowych zabaw w boga i zarządzanie piwnicami. ;)


Czyli Peter?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować