Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Ubisoft sprzątnie T2 sprzed nosa EA?

26 postów w tym temacie

Dnia 10.06.2008 o 22:32, Dowodca_Pawel napisał:

> Origin, Westwood, Bullfrog? Na przykład.

Owszem, te nazwy zniknęły z rynku. Ale ludzie? Nie, ciągle są i nieźle się trzymają!
Westwood - EA Los Angeles (nawet ostatnio zrobili kilka odsłon C&C wiesz?) lub Petroglyph.
Origin - Destination Games (a przynajmniej Richardzik). Natomiast Bullfrog - Lionhead
Studios, nawet czasami robi gry dla EA!


Ludzie to tylko część dziedzictwa firmy. Nie wspomniałeś o bardzo ważnej rzeczy, jaką jest renoma studia. EA Los Angeles - wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Molyneux już się przekonał, na co stać EA. No i są w końcu prawa do marki - a te są bezcenne. EA zgarnęło m.in. Dungeon Keepera, Syndicate, Kyrandię, Blade Runnera i wiele, wiele innych - fani non stop pytają, czy wykorzystają te licencje, a odpowiedź EA po dziś dzień brzmi: nie. Tu nie chodzi o sequele, a o wydanie tych gier w EA Classics.

Dnia 10.06.2008 o 22:32, Dowodca_Pawel napisał:

Pytanie ile tych studiów i tak czy siak by upadło i ile firm zostało wypromowanych dzięki
współpracy z EA. Jeśli liczyć by znienawidzenie wydawcy przez ilość studiów, które wykończył,
to za jaja powinno się powiesić zarząd Interplay (Black Isle Studios), Konami (Clover
Studios) czy Atari (Troika Games). W przypadku EA przynajmniej ludzi na nowo się zebrali
w innych ekipach i nadal robią gry, natomiast z tego co wiem Clover i Troika dość znacznie
się rozpierzchły.


Równie dobrze można by powiedzieć, że to co wyprawia Lucas jest w porządku, bo przecież ludzie, których zwolnił, bądź którzy odeszli na własną prośbę, nadal żyją, nadal siedzą w biznesie i czasem nawet z LA współpracują. Nie zmienia to faktu, że przecież te wszystkie perturbacje negatywnie wpływają również na samych ludzi choćby psychicznie, nie wspominam o policzalnych ubytkach.

Dnia 10.06.2008 o 22:32, Dowodca_Pawel napisał:

Dla wszystkich graczy najlepiej byłoby, żeby i Ubisoft i T2 i EA pozostały oddzielnymi
firmami.


Ja również nie jestem zwolennikiem konsolidacji rynku. Im większa firma, tym dłuższy proces decyzyjny. Im więcej do powiedzenia mają marketingowcy, finansowi i piarowcy (krótko mówiąc ludzie, którzy nie hańbią się graniem), tym bardziej firma oddala się od graczy. Gra staje się produkcyjniakiem, parodią tego, czym być powinna. Pomijając ten aspekt, EA stawia inne firmy przed faktem dokonanym. To jest postępowanie godne weterana rynku? Nie, to są praktyki godne najwyższego potępienia. Łatwiej jest przejąć rywala, niż z nim rywalizować na polu gier. Gdyby EA wchłonęło Take2, to co EA zrobi z seriami sportowymi 2K? Jak myślisz?

Dnia 10.06.2008 o 22:32, Dowodca_Pawel napisał:

Inaczej dostaniemy rynek, który kontroluje kilka dużych firm.


Taki rynek już się praktycznie wykrystalizował. Microsoft, Sony, Nintendo, EA, Vivendi-Activision, a w przedpokoju już czekają TimeWarner, Viacom i Disney.

Dnia 10.06.2008 o 22:32, Dowodca_Pawel napisał:

No chyba, że i Ubi i T2 myślałyby o współpracy finansowej, jak Activ-Blizz, ale jak sądzę na razie nie
mają one problemów finansowych.


EA jest znane ze swojej ekspansywnej polityki i arogancji. EA dolewa oliwy do ognia wywierając nacisk na mniejszych rywali - oni nie tylko nie stanowią dla nich zagrożenia, ale reprezentują zupełnie inną ligę sprzedaży. Wystarczy spojrzeć, jakie były przychody EA w 2007 roku.

Dnia 10.06.2008 o 22:32, Dowodca_Pawel napisał:

Nie jestem orędownikiem super EA, ale niektórzy w krytyce sięposuneli tak daleko, że
wytykają tej firmie coś, co jest rzeczą najzwyklejszą na tym rynku (patrz odcinanie kuponów
i serię - choćby- Rainbow Six).


Widać ten proces posunął się już tak daleko, że zalew sequeli i serii traktujesz jako rzecz absolutnie normalną.... To przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.06.2008 o 23:42, Vojtas napisał:

Ludzie to tylko część dziedzictwa firmy. Nie wspomniałeś o bardzo ważnej rzeczy, jaką
jest renoma studia. EA Los Angeles - wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Molyneux już się
przekonał, na co stać EA. No i są w końcu prawa do marki - a te są bezcenne. EA zgarnęło
m.in. Dungeon Keepera, Syndicate, Kyrandię, Blade Runnera i wiele, wiele innych - fani
non stop pytają, czy wykorzystają te licencje, a odpowiedź EA po dziś dzień brzmi: nie.
Tu nie chodzi o sequele, a o wydanie tych gier w EA Classics.


Renoma, renoma. Dla laika Westwood Studios i tak niewiele mówiło, co innego C&C. C&C nie umarł i laik wie ojaką grę chodzi. Natomiast tzw. "hardcore" (cokolwiek to niby jest) gracz orientuje się zazwyczaj gdzie ludzie z firmy odeszli, gdzie przeszli. Co do klasyków, przynajmniej jest do kogo słać petycje. Jeśli EA by swoją strategią dobroczynności doszło do bankructwa, to owszem, byłoby pięknym mecenasem sztuki growej, tylko że martwym, niczym Interplay. Choć przyznam, że wykorzystanie, a raczej brak, starych marek boli. Ale EA ma pewne zasługi na tym polu, jak choćby klasyki wydane zbiorczo na PSP, czy C&C First Decade. To, że to niewiele, owszem, ale może coś się ruszy w tym względzie.

Dnia 10.06.2008 o 23:42, Vojtas napisał:

Równie dobrze można by powiedzieć, że to co wyprawia Lucas jest w porządku, bo przecież
ludzie, których zwolnił, bądź którzy odeszli na własną prośbę, nadal żyją, nadal siedzą
w biznesie i czasem nawet z LA współpracują. Nie zmienia to faktu, że przecież te wszystkie
perturbacje negatywnie wpływają również na samych ludzi choćby psychicznie, nie wspominam
o policzalnych ubytkach.


Nie schodźmy na gadanie związków zawodowych. Jeśli firma ma kłopoty, lub potrzebę restrukturyzacji to jej świętym prawym, lub nawet obowiązkiem, jest jej dokonać. I to się dzieje w każdej branży, nawet teatralnej.

Dnia 10.06.2008 o 23:42, Vojtas napisał:

Ja również nie jestem zwolennikiem konsolidacji rynku. Im większa firma, tym dłuższy
proces decyzyjny. Im więcej do powiedzenia mają marketingowcy, finansowi i piarowcy (krótko
mówiąc ludzie, którzy nie hańbią się graniem), tym bardziej firma oddala się od graczy.
Gra staje się produkcyjniakiem, parodią tego, czym być powinna. Pomijając ten aspekt,
EA stawia inne firmy przed faktem dokonanym. To jest postępowanie godne weterana rynku?
Nie, to są praktyki godne najwyższego potępienia. Łatwiej jest przejąć rywala, niż z
nim rywalizować na polu gier. Gdyby EA wchłonęło Take2, to co EA zrobi z seriami sportowymi
2K? Jak myślisz?


Struktura firmy zależy tylko częściowo od jej wielkości. Rynek może wymusić na firmie nawet innowację, jak inaczej bowiem wytłumaczysz nowe marki w ofercie EA (Spore choćby) i nacisk położony na Wii? A tam trudno odcinać kupony od starych serii. Co zaś do pewnej masowości, gry przewyższyły Hollywood, nic na to nie poradzisz. A w internecie znajdziesz mnóstwo amatorskich gier, w których możesz wybierać. Czemu tego nie zrobisz (jeśli nie robisz)? Fakty dokonane? Jakie fakty dokonane? Co niby robił MS z Facebook (tzn. robi), czy z Yahoo (próbuje)? Co robił Google z mnóstwem firmy (Youtube, czemu nie konkurował swym Google Video)? Idealizujesz, wyrywasz, rynek gier z kontekstu biznesowego. A to, że seria sportowa 2k jest bardzo łakomym kąskiem, to fakt. Ale po ew. dziurze znajdzie się miejsce dla innych graczy, jak choćby właśnie Ubi.

Dnia 10.06.2008 o 23:42, Vojtas napisał:

Taki rynek już się praktycznie wykrystalizował. Microsoft, Sony, Nintendo, EA, Vivendi-Activision,
a w przedpokoju już czekają TimeWarner, Viacom i Disney.


Tak, ale mimo wszystko nadal sporo tytułów pochodzi z wydawnictw średniej wielkości, i to tytułów pierwszej ligi, czyli Atari, Ubisoft, THQ, czy T2, czy nawet 1C. Jeśli one się połączą także i stworzą molochy, to rynek będzie ewidentnie oligopolistyczny.

Dnia 10.06.2008 o 23:42, Vojtas napisał:

EA jest znane ze swojej ekspansywnej polityki i arogancji. EA dolewa oliwy do ognia wywierając
nacisk na mniejszych rywali - oni nie tylko nie stanowią dla nich zagrożenia, ale reprezentują
zupełnie inną ligę sprzedaży. Wystarczy spojrzeć, jakie były przychody EA w 2007 roku.


Wytłumacz mi arogancję, i czemu inne firmy się nią nie cechują. To, że jest to inna liga to jasne, ale czymś to osiągnęła. I powiem ci nawet sekret, przyczynili się do tego w głównej mierze gracze.

Dnia 10.06.2008 o 23:42, Vojtas napisał:

Widać ten proces posunął się już tak daleko, że zalew sequeli i serii traktujesz jako
rzecz absolutnie normalną.... To przykre.


Primo, widać ty się zatrzymałeś przy produkcjach garażowych, to jest bardziej przykre. Czasy kiedy Sid Meier był jedynym producentem gier w kraju i robił to nonprofit (a przynajmniej do czasu kiedy się do tego zabrał, bo wraz z włożonym wysiłkiem zapewne myślał o zarobku, inaczej gry by rozdawał, a nie sprzedawał w kopertach) minęły z 15 lat temu. Teraz jest to przemysł, jak każdy inny. Nadal jednak można spotkać masę ciekawych i innowacyjnych tytułów przy których siedzi się do wieczora. Przykłady? EAowski Battlefield 1942 będący małą rewolucją, ile ja przy nim zerwałem godzin. Serie złe? Civilization 4, świetna, choć 4, odsłona która przyciągnęła mnie jak 2 swego czasu. Marzę wręcz o sequelu FreeSpace 2, niestety tu prawa do marki zrobiły swoje, a twórcy tej świetnej gry robią średniawe Red Faction. Innowacji brak? Znienawidzone The Sims jest przykładem, że innowacja, nawet niepozorna, jest i może się doskonale sprzedać. Zobaczymy jak będzie ze Sporem.

To, że traktuję sequele normalnie, byłbym nienormalny, gdybym tego nie czynił. To się dzieje już od samego początku rynku (kolejne Ultimy i WingCommandery czego niby są przykładem?), ba, to się dzieje we wszystkich branżach. Są też jednak pozycje zamknięte, jak choćby Planescape: Torment, Baldurs Gate, czy Fallouty (każdy przecież opowiada inną historię).

Btw. Apropo zarzynania studiów przez wydawców, jak Westwood. Rozumiem że nikogo nie boli, że Ubi przerzucił większość gier Tom Clancy (praktycznie wszystkie, jak i zapewne pracowników) do wewnętrznych studiów, zamiast zostawić przy Red Storm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Renoma, renoma. Dla laika Westwood Studios i tak niewiele mówiło, co innego C&C.


Zależy co rozumiesz przez laika. IMO laik nie słyszał nie tylko o C&C, ale też o CoD, Doomie i Cywilizacji. Jeśli ktoś gra świadomie, kupuje gry i interesuje się branżą, to o Westwood słyszał.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

C&C nie umarł i laik wie ojaką grę chodzi.


No dobra, widać, masz inną definicję laika. Nevermind.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Natomiast tzw. "hardcore" (cokolwiek to niby jest)
gracz orientuje się zazwyczaj gdzie ludzie z firmy odeszli, gdzie przeszli.


To jest raczej hardcore''owiec grypy hardcore''owej. Przeceniasz graczy. Takie rzeczy wiedzą zapaleńcy.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Co do klasyków, przynajmniej jest do kogo słać petycje.


Ślą już od lat - jak grochem o ścianę.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Jeśli EA by swoją strategią dobroczynności doszło
do bankructwa, to owszem, byłoby pięknym mecenasem sztuki growej, tylko że martwym, niczym
Interplay.


Nie wpadaj w skrajności. Sądzę, że bez problemu można zachować złoty środek. Zwłaszcza jeśli ma się taki potencjał finansowy, intelektualny i licencyjny jak EA. Nie trzeba uprawiać dobroczynności, by zdobyć uznanie graczy i recenzentów i do tego dobrze na tym zarobić.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Choć przyznam, że wykorzystanie, a raczej brak, starych marek boli. Ale EA
ma pewne zasługi na tym polu, jak choćby klasyki wydane zbiorczo na PSP, czy C&C First
Decade. To, że to niewiele, owszem, ale może coś się ruszy w tym względzie.


Cóż, w porównaniu z portfolio jakim dysponują, to zaledwie kropla w morzu.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

> Równie dobrze można by powiedzieć, że to co wyprawia Lucas jest w porządku, bo przecież

> ludzie, których zwolnił, bądź którzy odeszli na własną prośbę, nadal żyją, nadal
siedzą
> w biznesie i czasem nawet z LA współpracują. Nie zmienia to faktu, że przecież te
wszystkie
> perturbacje negatywnie wpływają również na samych ludzi choćby psychicznie, nie
wspominam
> o policzalnych ubytkach.

Nie schodźmy na gadanie związków zawodowych. Jeśli firma ma kłopoty, lub potrzebę restrukturyzacji
to jej świętym prawym, lub nawet obowiązkiem, jest jej dokonać. I to się dzieje w każdej
branży, nawet teatralnej.


Restrukturyzacji? Mhm, tak to się ładnie nazywa. Kto jak kto, ale trudno podejrzewać EA o jakiekolwiek kłopoty finansowe, a po drugie - nie trzeba rozwalać studiów, by system działał sprawnie. Dobrym przykładem jest tu właśnie Take Two. To nie jest tak, że EA zrobiło to raz czy dwa. Takie sytuacje w ich historii nie są wcale wyjątkowe.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Struktura firmy zależy tylko częściowo od jej wielkości. Rynek może wymusić na firmie
nawet innowację, jak inaczej bowiem wytłumaczysz nowe marki w ofercie EA (Spore choćby)
i nacisk położony na Wii?


Chęć jeszcze większego zysku? Natomiast najwyraźniej nie jesteś świadom zmian, które na żądanie decydentów EA, poczynili podlegli developerzy w konkretnych tytułach - wszystko po to by odpowiednio wbić się w grupę docelową - co z tego, że pierwotny zamysł twórców sprowadzono do dziecinady bądź w inny sposób wypaczono.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

A tam trudno odcinać kupony od starych serii. Co zaś do pewnej
masowości, gry przewyższyły Hollywood, nic na to nie poradzisz. A w internecie znajdziesz
mnóstwo amatorskich gier, w których możesz wybierać. Czemu tego nie zrobisz (jeśli nie
robisz)?


Robię. Ale przede wszystkim gustuję w gatunkach niszowych takich jak przygodówki. Te nie są przedmiotem zainteresowania Wielkich. Już nie.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Fakty dokonane? Jakie fakty dokonane? Co niby robił MS z Facebook (tzn. robi),
czy z Yahoo (próbuje)? Co robił Google z mnóstwem firmy (Youtube, czemu nie konkurował
swym Google Video)? Idealizujesz, wyrywasz, rynek gier z kontekstu biznesowego.


Nie kwestionuję tego, co robili inni i nie wyrywam gier z biznesu. Nawet gdybym chciał, to byłoby to niemożliwe. Ale nie chcę wyrywać, bo wiem, że na tym się zarabia. Więc nie interpretuj moich słów jako chęć wypuszczenia zwierząt z zoo czy nawolywania do idei socjalizmu. Nie chodzi o to, by rezygnować z uznanych serii takich jak chociażby Need For Speed, tylko o to, by wprowadzać innowacje w swoich produkcjach - myślisz, że narzekania na skostniałość sportowych serii EA wzięły się z kosmosu? Do tego należy tworzyć nowe marki. Tu trzeba odpowiedniego nastawienia, świadomości i konsekwencji. Szefostwo EA skończyło na świadomości biznesowej - traktują gry wyłącznie jako produkt taki jak każdy inny. Tymczasem gry są nie tylko produktem. To również nośnik kultury, twórczości ludzkiej - nie chcę by gry były kotletem z MacDonalda. Kwestia chciejstwa takiej firmy jak EA ma tu zasadnicze znaczenie. Bo właśnie to skupienie wyłącznie na biznesie to powód dla którego stosunek nowych marek do serii/sequeli jest taki a nie inny. Choć to akurat dotyczy wszystkich, nie tylko EA - EA natomiast, jako licząca się firma, wyznacza trendy. Na liście 100 najlepiej sprzedających się gier w 2007 roku w USA i Europie Zachodniej 18 tytułów to nowe marki...

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Tak, ale mimo wszystko nadal sporo tytułów pochodzi z wydawnictw średniej wielkości,
i to tytułów pierwszej ligi, czyli Atari, Ubisoft, THQ, czy T2, czy nawet 1C. Jeśli one
się połączą także i stworzą molochy, to rynek będzie ewidentnie oligopolistyczny.


Nie chciałbym łączenia tych firm - jedyne czego bym chciał to spokój, a nie agresywne podchody, które tak bardzo lubi EA. Lepiej by sprawy rozstrzygnęły się na polu rywalizacji - bo to na konkurencji zyskują właśnie gracze.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

> EA jest znane ze swojej ekspansywnej polityki i arogancji. EA dolewa oliwy do ognia
wywierając
> nacisk na mniejszych rywali - oni nie tylko nie stanowią dla nich zagrożenia, ale
reprezentują
> zupełnie inną ligę sprzedaży. Wystarczy spojrzeć, jakie były przychody EA w 2007
roku.

Wytłumacz mi arogancję, i czemu inne firmy się nią nie cechują.


Poczytaj fora miłośników np. NFS albo Battlefielda, a się przekonasz. Oczywiście są też inni aroganci, ale EA to absolutnie najwyższa półka - ich stać na wsparcie tytułów, utrzymywanie serwerów i wspomaganie społeczności. Stać ich na to, ale albo tego nie robią, bo nie chcą, albo im to nie wychodzi. Efekt jest wciąż ten sam. A teraz wezmę przykład z drugeigo bieguna, czyli społeczności Cywilizacji - oprócz takich oczywistych rzeczy jak edytory map i scenariuszów, Firaxis (a więc 2K/Take2) oddało w ręce graczy narzędzia programistyczne wraz z dokumentacją - pozwala to zbudować z Cywilizacji zupełnie nową grę. Mało tego - oprócz konkursów na najlepsze mody, Firaxis zaprosiło również najlepszych fanów do tworzenia drugiego dodatku Beyond The Sword. I to jest podejście godne najwyższego uznania. A więc jeśli się tylko chce, to można.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

To, że jest to inna liga
to jasne, ale czymś to osiągnęła. I powiem ci nawet sekret, przyczynili się do tego w
głównej mierze gracze.


To prawda, że gracze również nakręcają popyt. Co jednak w żaden sposób nie usprawiedliwia takiej jednostronnej polityki kserowania. Chodzi o to, kto decyduje w firmie - czy ludzie z księgowości i marketingu, którzy gry traktują wyłącznie jako sposób zarabiania pieniędzy, czy też ludzie, którzy znają wszystkie aspekty i biorą je pod uwagę.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Primo, widać ty się zatrzymałeś przy produkcjach garażowych, to jest bardziej przykre.
Czasy kiedy Sid Meier był jedynym producentem gier w kraju i robił to nonprofit (a przynajmniej
do czasu kiedy się do tego zabrał, bo wraz z włożonym wysiłkiem zapewne myślał o zarobku,
inaczej gry by rozdawał, a nie sprzedawał w kopertach) minęły z 15 lat temu.


Nie zatrzymałem się na tytułach garażowych, nie wiem, skąd bierzesz takie rzeczy. Nie wypisuj takich skrótów odnośnie Meiera i przemysłu, bo inni mogą dojść do błędnych wniosków.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Teraz jest to przemysł, jak każdy inny.


No i tu mam zupełnie inne zdanie. To nie jest przemysł, jak każdy inny. Tak samo przemysł muzyczny, filmowy, książkowy nie jest jak każdy inny. To nie musi być McDonald, jeśli tylko jest taka wola. To normalne że istnieje trend zwany popem, ale nienormalne jest, gdy niemal wszystko jest popem.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Nadal jednak można spotkać masę ciekawych i innowacyjnych
tytułów przy których siedzi się do wieczora. Przykłady? EAowski Battlefield 1942 będący
małą rewolucją, ile ja przy nim zerwałem godzin.


Myślę, że EA zdecydowało się na wprowadzenie nowości, z bardzo prostego, całkowicie racjonalnego powodu, jakim jest reputacja. Ponieważ zmieniło się kierownictwo (Ricitello), w końcu doszli do wniosku, że trzeba ratować pogarszającą się opinię nt. firmy. Zwróć uwagę na fakt zorganizowania bojkotu (m.in. SarcasticGamer), gdy tylko pojawiła się nieoficjalna informacja, jakoby broń i dodatkowy ekwipunek do BF Heroes miały być płatne. Niedługo potem EA oficjalnie zdementowało te informacje, ale sam przedstawiciel EA Polska przyznał, że jego firma zamierza wprowadzać mikrotransakcje prędzej czy później. Jeśli ktoś w jakikolwiek sposób próbuje usprawiedliwiać takie praktyki, to znaczy, że myśli o grach w kontekście biznesowym i żadnym innym. A to moim zdaniem przesuwa go na margines społeczności prawdziwych, świadomych graczy.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Serie złe? Civilization 4, świetna, choć 4, odsłona która przyciągnęła mnie jak 2 swego czasu.


cIV jest świetna i jego dodatki również, natomiast coraz bardziej znaczący jest fakt, że Firaxis od czasu SimGolfa nie stworzyło żadnej nowej marki. To smutne, ale wciąż mam nadzieję, że SM podejmie męską decyzję, a nie będzie tylko zbierał kolejne laury za Civ, Railroad Tycoon i Piratów.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Marzę wręcz o sequelu FreeSpace
2, niestety tu prawa do marki zrobiły swoje, a twórcy tej świetnej gry robią średniawe
Red Faction. Innowacji brak? Znienawidzone The Sims jest przykładem, że innowacja, nawet
niepozorna, jest i może się doskonale sprzedać. Zobaczymy jak będzie ze Sporem.


Zazwyczaj stworzyć nową markę jest trudniej niż stworzyć kontynuację uznanej serii. Oczywiscie sequel nie oznacza, że musi być dokładnie to samo (choć przykład FIFY pokazuję, że jednak może), ale wykonanie kontynuacji zazwyczaj jest prostsze - dysponuje się bowiem pewną podstawą, czy to fabularną, czy charakterologiczną, czy sprawdzonymi rozwiązaniami - nie zaczyna się od zera. No chyba że dany tytuł z serią ma wspólny tylko tytuł, by po prostu lepiej się sprzedawał - bo i takie praktyki mają miejsce.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

To, że traktuję sequele normalnie, byłbym nienormalny, gdybym tego nie czynił. To się
dzieje już od samego początku rynku (kolejne Ultimy i WingCommandery czego niby są przykładem?),
ba, to się dzieje we wszystkich branżach. Są też jednak pozycje zamknięte, jak choćby
Planescape: Torment, Baldurs Gate, czy Fallouty (każdy przecież opowiada inną historię).


Nie chodzi o to że są, tylko chodzi o zaburzenie proporcji między tym co nowe, a tym co już znane.

Dnia 11.06.2008 o 00:20, Dowodca_Pawel napisał:

Btw. Apropo zarzynania studiów przez wydawców, jak Westwood. Rozumiem że nikogo nie boli,
że Ubi przerzucił większość gier Tom Clancy (praktycznie wszystkie, jak i zapewne pracowników)
do wewnętrznych studiów, zamiast zostawić przy Red Storm?


Im większa firma, tym mniej ma skrupułów - ze względów które opisałem powyżej. Nie bronię podobnych praktyk w innych firmach - wręcz przeciwnie. Chodzi o to, że EA po prostu skomasowało w sobie wiele negatywnych cech, wypracowało wiele nagannych praktyk korporacyjnych. Jestem zdecydowanie przeciw tworzeniu konglomeratu wydawniczo-developerskiego - a EA właśnie ku temu zmierza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Zależy co rozumiesz przez laika. IMO laik nie słyszał nie tylko o C&C, ale też o CoD,
> Doomie i Cywilizacji. Jeśli ktoś gra świadomie, kupuje gry i interesuje się branżą, to
> o Westwood słyszał.

Przez laika rozumiem osobę, która gra w gry. Gra, nie interesują ją to, jak powstawała, nie interesują ją jakieś CE z koszulkami i bryloczkami, nie interesują laddery i e-sport. Instaluje grę, włącza ją i jedyne co robi to gra, pomijając przy każdym włączeniu loga producentów itp. Czasami się nazywa ich casual, czy z sensem, nie ważne. Ważne jest to, że owy gracz będzie głównie rozpoznawał markę gry, może i studio jeśli gra okaże się fajna. Niemniej sądzę, że i tak głównie będzie kojarzył daną serię z wydawcą.

> No dobra, widać, masz inną definicję laika. Nevermind.

Ano mam :).

> To jest raczej hardcore''owiec grypy hardcore''owej. Przeceniasz graczy. Takie rzeczy
> wiedzą zapaleńcy.

Możliwe.

> Ślą już od lat - jak grochem o ścianę.

Niewiele petycji odnosi swój sukces. Szczególnie w kwestiach istotniejszych. Co oczywiście nie jest usprawiedliwieniem braku reakcji firmy.

> Nie wpadaj w skrajności. Sądzę, że bez problemu można zachować złoty środek. Zwłaszcza
> jeśli ma się taki potencjał finansowy, intelektualny i licencyjny jak EA. Nie trzeba
> uprawiać dobroczynności, by zdobyć uznanie graczy i recenzentów i do tego dobrze na tym
> zarobić.

Ok, jednakże sądzę, że w korporacji mającej 4 mld $ obrotu pracują doskonali wręcz księgowi/finanściści, którzy wykorzystaliby każdą okazję do uzyskania sporych zysków. Nie chce jednak usprawiediliwać EA, w takich sytuacjach po prostu traktuję brak wznowienia jako stratę wydawcy, grę najczęściej można zdobyć w inny sposób, choćby przez aukcję (a swoją drogą EA Classics miał beznadziejny design ;))

> Restrukturyzacji? Mhm, tak to się ładnie nazywa. Kto jak kto, ale trudno podejrzewać
> EA o jakiekolwiek kłopoty finansowe, a po drugie - nie trzeba rozwalać studiów, by system
> działał sprawnie. Dobrym przykładem jest tu właśnie Take Two. To nie jest tak, że EA
> zrobiło to raz czy dwa. Takie sytuacje w ich historii nie są wcale wyjątkowe.

Take Two to dobry przykład? Zaraz, zaraz, a kto ostatnio zamienił Irrational Games na 2K Boston i 2K Australia, ergo "zniszczyło" (posługując się twoją terminologią) wspaniałe studio, oraz spowodowało odejście części pracowników? Kto przemienił Illusion Softworks na 2K Czech? Rzeczywiście, wyśmienity przykład. No chyba, że chodzi ci o zwolnienia pracowników. Przyznam, że nie przypominam sobie ostatnich zwolnień w EA. Wpisz natomiast w wyszuwiarce gram.pl zwolenienia. Wyskoczy czy m.in. NCSoft, czemu oni mogą, a EA nie może?

> Chęć jeszcze większego zysku? Natomiast najwyraźniej nie jesteś świadom zmian, które
> na żądanie decydentów EA, poczynili podlegli developerzy w konkretnych tytułach - wszystko
> po to by odpowiednio wbić się w grupę docelową - co z tego, że pierwotny zamysł twórców
> sprowadzono do dziecinady bądź w inny sposób wypaczono.

Najwyraźniej nie jesteś świadom co Ubisoft zrobiło z Rainbow Six i Splinter Cell. Powtórzę, to jest oczywista reguła rynku. Ubolewam nad nią, ale nie jestem Kopernikiem by zmieniać fundamentalne kwestie.

> Robię. Ale przede wszystkim gustuję w gatunkach niszowych takich jak przygodówki. Te
> nie są przedmiotem zainteresowania Wielkich. Już nie.

Wielkich może i nie, ale ostatnio przeglądając zapowiedzi i recenzje znalazłem wiele tytułów z gatunku przygodówek. Aż się zdziwił, że ich jest aż tyle. A że nie pochodzą z Ubisoftu lub EA? Przepraszam, to wina graczy.

> Nie kwestionuję tego, co robili inni i nie wyrywam gier z biznesu. Nawet gdybym chciał,
> to byłoby to niemożliwe. Ale nie chcę wyrywać, bo wiem, że na tym się zarabia. Więc nie
> interpretuj moich słów jako chęć wypuszczenia zwierząt z zoo czy nawolywania do idei
> socjalizmu. Nie chodzi o to, by rezygnować z uznanych serii takich jak chociażby Need
> For Speed, tylko o to, by wprowadzać innowacje w swoich produkcjach - myślisz, że narzekania
> na skostniałość sportowych serii EA wzięły się z kosmosu? Do tego należy tworzyć nowe
> marki. Tu trzeba odpowiedniego nastawienia, świadomości i konsekwencji. Szefostwo EA
> skończyło na świadomości biznesowej - traktują gry wyłącznie jako produkt taki jak każdy
> inny. Tymczasem gry są nie tylko produktem. To również nośnik kultury, twórczości ludzkiej
> - nie chcę by gry były kotletem z MacDonalda. Kwestia chciejstwa takiej firmy jak EA
> ma tu zasadnicze znaczenie. Bo właśnie to skupienie wyłącznie na biznesie to powód dla
> którego stosunek nowych marek do serii/sequeli jest taki a nie inny. Choć to akurat dotyczy
> wszystkich, nie tylko EA - EA natomiast, jako licząca się firma, wyznacza trendy. Na
> liście 100 najlepiej sprzedających się gier w 2007 roku w USA i Europie Zachodniej 18
> tytułów to nowe marki...

EA nie kupuje gier. Może wyjdę na leseferystę, ale mimo wszystko to rynek kieruje produkcją. To EA wzrosło, a Interplay upadł. EA wzrosło bo oferowało gry do grania, Interplay upadło bo koncentrowało się najpierw na prestiżowych tytułach, a później produkowało gry bez większego sensu i planu (mam nadzieję, że się nie pomyliłem, już trochę od czasów Interplay minęło). Niemniej EA akurat ostatnio wyznaczyło trend na nowe marki, Mirror Edge, nowe gry Bioware, Army of Two, Boom Blox (może i marny przykład, ale jest) to kilka tytułów, prawda, ale w tym biznesie się nie da inaczej. Typowym odcinaniem kuponów jest seria CoD, co druga pozycja jest ciekawa (1,2 i 4), natomiast reszta (różne odmiany CoD, 3, może 5) to zapychacz konsolowy. I to się sprzedaje.

I tak mamy szczęście, że na rynku gier istnieje nawet prężne środowisko amatorskie, natomiast Steam umożliwia dystrybucje produktów nieznanych (na razie sprowadza się to prostych gierek jak gra muzyczna (wypadła mi z głowy nazwa), ale zawsze to jakieś okienko. Do poziomu książek napewno nie dojdziemy, natomiast w przypadku branży filmowej jak sądzę mamy większe szanse na ciekawe i innowacyjne produkty.

> Nie chciałbym łączenia tych firm - jedyne czego bym chciał to spokój, a nie agresywne
> podchody, które tak bardzo lubi EA. Lepiej by sprawy rozstrzygnęły się na polu rywalizacji
> - bo to na konkurencji zyskują właśnie gracze.

Ja również bym nie chciał. Jednak, muszę to napisać, każda firma która miałaby podobny kapitał robiłaby to samo co EA.

> Poczytaj fora miłośników np. NFS albo Battlefielda, a się przekonasz. Oczywiście są też
> inni aroganci, ale EA to absolutnie najwyższa półka - ich stać na wsparcie tytułów, utrzymywanie
> serwerów i wspomaganie społeczności. Stać ich na to, ale albo tego nie robią, bo nie
> chcą, albo im to nie wychodzi. Efekt jest wciąż ten sam. A teraz wezmę przykład z drugeigo
> bieguna, czyli społeczności Cywilizacji - oprócz takich oczywistych rzeczy jak edytory
> map i scenariuszów, Firaxis (a więc 2K/Take2) oddało w ręce graczy narzędzia programistyczne
> wraz z dokumentacją - pozwala to zbudować z Cywilizacji zupełnie nową grę. Mało tego
> - oprócz konkursów na najlepsze mody, Firaxis zaprosiło również najlepszych fanów do
> tworzenia drugiego dodatku Beyond The Sword. I to jest podejście godne najwyższego uznania.
> A więc jeśli się tylko chce, to można.

Byłem członkiem społeczności BF i to przez długi czas. Dopiero 2142 mnie zmierziło. I co było takiego złego w tej o to społeczności? Podajesz przykład Firaxis i modów. PUDŁO. Akurat BF to wyśmienity przykład serii gdzie modderzy mieli dużą swobodę. Przypomnę ci choćby historię Desert Combat do BF42, którego twórcy pomagali DICE przy produkcji BF2, później zaś założyli własne studio i stworzyli Frontlines: Fuel of War. Co więcej, EA, co prawda była to próba tylko, promował moddowanie gry poprzez stworzenie moda przenoszącego mapy z Pacyfiku z BF42 do BF:V. W patchach do BF42, BF:V i BF2 znaleźć można było mapy. Jeśli natomiast odnosisz się do, nie chcę powiedzieć żałosnego, ale śmiesznego szczekania tzw. pr0 gamerów o to, że zabrano im takie bugi (bo inaczej tego nazwać nie można) jak bunny hoping, to przepraszam, ja jestem bardzo szczęśliwy z tej zmiany. Byłem też swego czasu na kilku turniejach organizowanych przez EA Polska w BF, słyszałem ostatnio o turnieju w Fifa. Owszem i patche do BF mogłyby być częstsze i imprezy, ale czy to przykład arogancji? Dla mnie raczej nie. Nawet jeśli arogancja była przy okazji BF: Bad Company i opłat za unlocki, to petycje, o dziwo, podziałały, jak i ogólnointernetowa akcja i EA się wycofało z tego pomysło.

Co do NFS, to słyszałem o braku wsparcia jednej z części serii. Nagane, zgadzam się, szczególnie że gra się dobrze sprzedała.

> To prawda, że gracze również nakręcają popyt. Co jednak w żaden sposób nie usprawiedliwia
> takiej jednostronnej polityki kserowania. Chodzi o to, kto decyduje w firmie - czy ludzie
> z księgowości i marketingu, którzy gry traktują wyłącznie jako sposób zarabiania
> pieniędzy, czy też ludzie, którzy znają wszystkie aspekty i biorą je pod uwagę.

Zaraz, gracze nie "również", tylko oni wyłącznie nakręcają popyt. Pracownicy studiów developerskich raczej nie kupują swoich gier. Był boom na gry płytkie, boom się skończył i popyt na nie też. Od kilku lat była krytyka pozycji płytkich i słabych, ona narastała i do czego doszliśmy? Finansiści postanowili postawić na nowe marki, choć, i tu sam przeciw sobie wytoczę argument, doszło do kolejnego absurdu. Klazula z oceną metacritic przy okazji umów z producentami. Choć dla niektórych uzależnienie wynagrodzenia od jakości, a nie od sprzedaży może być akurat najlepszym rozwiązaniem.

> Nie zatrzymałem się na tytułach garażowych, nie wiem, skąd bierzesz takie rzeczy. Nie
> wypisuj takich skrótów odnośnie Meiera i przemysłu, bo inni mogą dojść do błędnych wniosków.

Ty natomiast uważałeś, że przykre jest, że akceptuje squele. Może i akceptuję, ale nie uważam tego za przykre :). To, że Meier jest w dużym stopniu artystą i kocha co robi, oki, ale i oni zapewne marzył także o tym, by móc się z tego utrzymać.

> No i tu mam zupełnie inne zdanie. To nie jest przemysł, jak każdy inny. Tak samo przemysł
> muzyczny, filmowy, książkowy nie jest jak każdy inny. To nie musi być McDonald, jeśli
> tylko jest taka wola. To normalne że istnieje trend zwany popem, ale nienormalne jest,
> gdy niemal wszystko jest popem.

Przemysł jak muzyczny, filmowy i książkowy właśnie. Choć są znaczące różnice, owszem. Niemniej nie zgodzę się, że wszystko jest popem. Swego czasu żywe dyskusje były o konsole - PC, później PS2 - Xbox - PC, później PS3 - Xbox360 - PC - Wii (doskonały przykład swoją drogą na siłę innowacji). Te dyskusje toczyły się w okół różnic, czasami zasadniczych, czasami nie, nt. gier, ich specyfiki itp. Jest kilka trendów na rynku, jeśli nie więcej, i jest spora nisza. Kiedyś twój trend dojdzie do "władzy" i jak sądzę, będziesz szczęśliwy :).

> Myślę, że EA zdecydowało się na wprowadzenie nowości, z bardzo prostego, całkowicie racjonalnego
> powodu, jakim jest reputacja. Ponieważ zmieniło się kierownictwo (Ricitello), w końcu
> doszli do wniosku, że trzeba ratować pogarszającą się opinię nt. firmy. Zwróć uwagę na
> fakt zorganizowania bojkotu (m.in. SarcasticGamer), gdy tylko pojawiła się nieoficjalna
> informacja, jakoby broń i dodatkowy ekwipunek do BF Heroes miały być płatne. Niedługo
> potem EA oficjalnie zdementowało te informacje, ale sam przedstawiciel EA Polska przyznał,
> że jego firma zamierza wprowadzać mikrotransakcje prędzej czy później. Jeśli ktoś w jakikolwiek
> sposób próbuje usprawiedliwiać takie praktyki, to znaczy, że myśli o grach w kontekście
> biznesowym i żadnym innym. A to moim zdaniem przesuwa go na margines społeczności prawdziwych,
> świadomych graczy.

Czy to nie chodziło przypadkiem o BF: Bad Company? BF Heroes od samego początku miał się opierać na mikrotranskacjach i nie może być tu mowy o złej wierze firmy, bo sama gra będzie darmowa. I tak, w przypadku BF: Heroes (nie Bad Company bo to był idiotyzm) usprawiedliwiam to. Bo ta gra będzie za darmo. Ale nie usprawiedliwiam np. idiotycznych dodatków do CE wielu MMORPGów które dodają przedmioty podwyższające atrybuty lub doświadczenie! I dla jasności, to nie sprawka EA.

> cIV jest świetna i jego dodatki również, natomiast coraz bardziej znaczący jest fakt,
> że Firaxis od czasu SimGolfa nie stworzyło żadnej nowej marki. To smutne, ale wciąż mam
> nadzieję, że SM podejmie męską decyzję, a nie będzie tylko zbierał kolejne laury za Civ,
> Railroad Tycoon i Piratów.

Też mam taką nadzieję.

> Zazwyczaj stworzyć nową markę jest trudniej niż stworzyć kontynuację uznanej serii. Oczywiscie
> sequel nie oznacza, że musi być dokładnie to samo (choć przykład FIFY pokazuję, że jednak
> może), ale wykonanie kontynuacji zazwyczaj jest prostsze - dysponuje się bowiem pewną
> podstawą, czy to fabularną, czy charakterologiczną, czy sprawdzonymi rozwiązaniami -
> nie zaczyna się od zera. No chyba że dany tytuł z serią ma wspólny tylko tytuł, by po
> prostu lepiej się sprzedawał - bo i takie praktyki mają miejsce.

I zgadzam się z tym co napisałeś (oprócz Fify, bo z tego co słyszałem na konsolach jest to zupełnie inna gra). I co więcej, zdaje sobie z tego sprawę, ba, mógłbym ci to sam napisać ;). Stąd też może i większa popularność squeli niż w branży firmowej, gdzie koszty tworzenia nowego świata i fabuły są znacznie mniejszym udziałem całości wydatków.

> Nie chodzi o to że są, tylko chodzi o zaburzenie proporcji między tym co nowe,
> a tym co już znane.

Są zaburzone proporcje, ale na dzisiejszym etapie nie ma możliwości by się całkowicie odwróciły. Nowa pozycja to zawsze ryzyko. Niemniej trend obecny, po wielu latach zastoju w tej kwestii, promuje powstawanie nowych marek, na szczęście.

> Im większa firma, tym mniej ma skrupułów - ze względów które opisałem powyżej. Nie bronię
> podobnych praktyk w innych firmach - wręcz przeciwnie. Chodzi o to, że EA po prostu skomasowało
> w sobie wiele negatywnych cech, wypracowało wiele nagannych praktyk korporacyjnych. Jestem
> zdecydowanie przeciw tworzeniu konglomeratu wydawniczo-developerskiego - a EA właśnie
> ku temu zmierza.

Ja jestem natomiast przeciwny robieniu z EA złej dziewuchy, która zbiera razy za siebie i pozostałe. Może i to wada bycia molochem, nie wiem, jest to jednak dla mnie fałszowanie wręcz rzeczywistości. Branża jest jaka jest, i jedno EA nie jest jej całym złem. Również nie popieram stworzenia wszechpotężnej firmy - molocha konglomeratu wydawniczo-developerskiego jak to ująłeś. I mam nadzieję, że T2 pozostanie niezależną (i od Ubi i od EA) firmą.

Edit: Post pisałem "na żywo" czytając, więc np. fragment o tym "czemu EA nie może" przy zwolnieniach nie uwzględnił twego zdania o tym, że zdajesz sobie sprawę z praktyk innych, wybacz ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Take Two to dobry przykład? Zaraz, zaraz, a kto ostatnio zamienił Irrational Games na
2K Boston i 2K Australia, ergo "zniszczyło" (posługując się twoją terminologią) wspaniałe
studio, oraz spowodowało odejście części pracowników? Kto przemienił Illusion Softworks
na 2K Czech? Rzeczywiście, wyśmienity przykład. No chyba, że chodzi ci o zwolnienia pracowników.


Ano właśnie. Nie tylko chodzi o samą zmianę nazwy, tylko o te głębokie zmiany wewnętrzne łącznie z wywaleniem ludzi na bruk. Niektóre firmy zrobiły z tej nieustannej rotacji zupelnie naturalną praktykę np. LucasArts. No ale dla nich w tej chwili nie ma już żadnej nadziei.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Przyznam, że nie przypominam sobie ostatnich zwolnień w EA. Wpisz natomiast w wyszuwiarce
gram.pl zwolenienia. Wyskoczy czy m.in. NCSoft, czemu oni mogą, a EA nie może?


Ja nie powiedziałem, że to co robi NCSoft jest w porządku. Zwłaszcza że tę firmę raczej trudno określić mianem kolosa na glinianych nogach, dla którego liczy się każdy grosz.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Najwyraźniej nie jesteś świadom co Ubisoft zrobiło z Rainbow Six i Splinter Cell. Powtórzę,
to jest oczywista reguła rynku. Ubolewam nad nią, ale nie jestem Kopernikiem by zmieniać
fundamentalne kwestie.


Wiem, co zrobił Ubisoft. Vegas jest zaprzeczeniem wszystkiego co najlepsze w serii RS - i to jest godne ubolewania, a takie praktyki trzeba napiętnować. Co innego tworzyć odnogę shooterową serii, a co innego skreślać z niej słowo "taktyczny". Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia i być nie może.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

> Robię. Ale przede wszystkim gustuję w gatunkach niszowych takich jak przygodówki.
Te
> nie są przedmiotem zainteresowania Wielkich. Już nie.

Wielkich może i nie, ale ostatnio przeglądając zapowiedzi i recenzje znalazłem wiele
tytułów z gatunku przygodówek. Aż się zdziwił, że ich jest aż tyle.


Owszem, jest ich sporo i to jest bardzo pocieszające. Zwłaszcza że wiele jest całkiem innowacyjnych.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

A że nie pochodzą z Ubisoftu lub EA? Przepraszam, to wina graczy.


To nie jest wina graczy, to kwestia przemian, jakie zaszły: m.in. powstania i rozwoju nowych gatunków i zmiany pokoleniowej. Przygodówki stały się zbyt trudne i hermetyczne - zresztą myślę, że ta niszowość ma swoje plusy w tym, że gry są po prostu lepsze, bo społeczność jest b wymagająca. Wydawca mnie nie interesuje, dopóki nie wtrąca się w proces tworzenia samej gry. Interesuje mnie jedynie to, czy ktoś się zachowuje jak pies ogrodnika - LucasArts wiecej przygodówek już nie zrobi, ale grunt, by inni na tych licencjach nie mogli zarobić. No ale to jest właśnie cały Lucas. Nic tylko pokiwać głową z politowaniem.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

EA nie kupuje gier. Może wyjdę na leseferystę, ale mimo wszystko to rynek kieruje produkcją.
To EA wzrosło, a Interplay upadł. EA wzrosło bo oferowało gry do grania, Interplay upadło
bo koncentrowało się najpierw na prestiżowych tytułach, a później produkowało gry bez
większego sensu i planu (mam nadzieję, że się nie pomyliłem, już trochę od czasów Interplay
minęło).


Cóż, nikt nie powiedział, że zarządzanie jest sprawą łatwą. Nikt nie powiedział, że trzymanie poziomu i osiąganie dobrych wyników jest banalne. To jednak nie oznacza, że należy przerzucić się tylko na zarabianie, bo wtedy taka firma idzie tropem City Interactive.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Niemniej EA akurat ostatnio wyznaczyło trend na nowe marki, Mirror Edge, nowe
gry Bioware, Army of Two, Boom Blox (może i marny przykład, ale jest) to kilka tytułów,
prawda, ale w tym biznesie się nie da inaczej. Typowym odcinaniem kuponów jest seria
CoD, co druga pozycja jest ciekawa (1,2 i 4), natomiast reszta (różne odmiany CoD, 3,
może 5) to zapychacz konsolowy. I to się sprzedaje.


Zobaczymy, jak to będzie wyglądać w praktyce - zapowiedzi zawsze są entuzjastyczne. Wielu graczy im nie ufa, za to, co wydawali i co praktykowali/praktykują.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

I tak mamy szczęście, że na rynku gier istnieje nawet prężne środowisko amatorskie,


Tyle że to dotyczy tylko komputerów, które ostatnio mają nienajlepszą prasę. A danych liczbowych niestety nie mam.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

natomiast
Steam umożliwia dystrybucje produktów nieznanych (na razie sprowadza się to prostych
gierek jak gra muzyczna (wypadła mi z głowy nazwa), ale zawsze to jakieś okienko.


MS planuje stworzyć konkurencję dla Steama, pecetowy odpowiednik Xbox Live oparty o założenia standardu Games For Windows. Zobaczymy, jak im to wyjdzie. Tak czy inaczej w dystrybucji elektronicznej upatruję wielką szansę dla indych.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Do
poziomu książek napewno nie dojdziemy, natomiast w przypadku branży filmowej jak sądzę
mamy większe szanse na ciekawe i innowacyjne produkty.


Nie można oceniać mediów takich jak książki czy gry mówiąc że np. książki są lepsze. To zupełnie inne bajki, nieprzystające do siebie. Chodziło mi tylko o to, że wszystkie te branże opierają się twórczości artystycznej, są galęziami kultury czy się to komuś podoba, czy nie - są zróżnicowane, każdy z nich ma inną specyfikę, te same wartości przekazuje na inne sposoby, operują innymi technikami. Chodzi o to, by gry nie stawały się papką, z której nic nie wynika, którą się kupuje, przełyka i natychmiast zapomina. Jak hellfire - fire & forget.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

> Nie chciałbym łączenia tych firm
Ja również bym nie chciał. Jednak, muszę to napisać, każda firma która miałaby podobny
kapitał robiłaby to samo co EA.


Niektórzy też zakładają, że człowiek jest z natury zły i niereformowalny, ale nie zamierzam się bawić w jasnowidzenie. Nie będę się temu przyglądał z założonymi rękami.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Byłem członkiem społeczności BF i to przez długi czas. Dopiero 2142 mnie zmierziło. I
co było takiego złego w tej o to społeczności?


W społeczności zapewne nic złego nie ma, choć przyznaję, że nie mam tu większego rozeznania.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Podajesz przykład Firaxis i modów. PUDŁO.


Co "pudło"? A w którym miejscu się nie zgadza?

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Akurat BF to wyśmienity przykład serii gdzie modderzy mieli dużą swobodę. Przypomnę ci
choćby historię Desert Combat do BF42, którego twórcy pomagali DICE przy produkcji BF2,
później zaś założyli własne studio i stworzyli Frontlines: Fuel of War. Co więcej, EA,
co prawda była to próba tylko, promował moddowanie gry poprzez stworzenie moda przenoszącego
mapy z Pacyfiku z BF42 do BF:V. W patchach do BF42, BF:V i BF2 znaleźć można było mapy.


Chodziło mi raczej o stosunek korporacyjnego betonu do społeczności, a nie stosunek konkretnego studia do społeczności. Zazwyczaj gracz gracza zrozumie.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Jeśli natomiast odnosisz się do, nie chcę powiedzieć żałosnego, ale śmiesznego szczekania
tzw. pr0 gamerów o to, że zabrano im takie bugi (bo inaczej tego nazwać nie można) jak
bunny hoping,


Nie piję do bunny hoping. Czytałem po prostu wypowiedzi ludzi, którzy mieli do EA pretensje za totalne olewanie ich próśb, brak dobrej woli i wsparcia, a często nawet brak odpowiedzi na maile. Jeśli ktoś już się kontaktuje z przedstawicielem fandomu, to wysyła mu jedną z trzech odpowiedzi:
a. nic mi o tym nie wiadomo,
b. nie ma aktualnie takich planów, ale to nie oznacza, że ich nie będzie w przyszłości,
c. zajmiemy się tym i damy znać.

krótko mówiąc wykręca się sianem jak może. Źródło to Battlefield.pl. No chyba że nie uznajesz ich za wiarygodnych.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Zaraz, gracze nie "również", tylko oni wyłącznie nakręcają popyt. Pracownicy studiów
developerskich raczej nie kupują swoich gier.


No tak, nie dodałem że chodzi mi o graczy świadomych (słowo hardcore jest tu zbyt wieloznaczne).

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Był boom na gry płytkie, boom się skończył
i popyt na nie też. Od kilku lat była krytyka pozycji płytkich i słabych, ona narastała
i do czego doszliśmy? Finansiści postanowili postawić na nowe marki, choć, i tu sam przeciw
sobie wytoczę argument, doszło do kolejnego absurdu. Klazula z oceną metacritic przy
okazji umów z producentami. Choć dla niektórych uzależnienie wynagrodzenia od jakości,
a nie od sprzedaży może być akurat najlepszym rozwiązaniem.


No i właśnie o tym mówię: proporcje oferty uzależnia się wyłącznie od popytu i, ewentualnie, reputacji. Jest popyt na gry denne i płytkie, to robimy denne i płytkie; jest popyt na dobre, to robimy dobre. To jest zachowanie godne pochwały? Z punktu widzenia biznesu owszem. I tylko takim. Nawiasem mówiąc dla mnie osobiście średnia z metacritic nie jest specjalnie wiarygodna, bo żyjemy w czasach calkowicie urynkowionych, zglobalizowanych mediów (hint: sprawa zwolnenia naczelnego GameSpota).

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Ty natomiast uważałeś, że przykre jest, że akceptuje squele. Może i akceptuję, ale nie
uważam tego za przykre :). To, że Meier jest w dużym stopniu artystą i kocha co robi,
oki, ale i oni zapewne marzył także o tym, by móc się z tego utrzymać.


Ale przecież ja tego w żadnej mierze nie kwestionuje - cieszę się, że zechciał zrobić z tego swój zawód, bo inaczej nigdy byśmy go nie poznali. Skoro jest to praca, to trzeba na tym zarabiać. Sęk w tym, by nie konkurować z taśmą produkcyjną, czy malarzem, który sprzedaje na rynku obrazki Starego Miasta.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Przemysł jak muzyczny, filmowy i książkowy właśnie. Choć są znaczące różnice, owszem.
Niemniej nie zgodzę się, że wszystko jest popem.


Radzę spojrzeć choćby na wyniki tego, co się najlepiej sprzedawało w ostatnim roku. W wymienionym przeze mnie rankingu sprzedaży ponad 75% stanowiły gry mniej lub bardziej zręcznościowe, potem były gry muzyczne. Gry RPG, simy, logicznej RTS-y i inne miały około 10%. Powstanie gier w rodzaju Guitar Hero można by określić mianem postępu, ale już nie kolejne odsłony, w których zmieniają się utwory i dodawane są nowe gażety jak w Rock Band. I to jest właśnie ten POP, o którym mówię. Gdyby było choćby 10% więcej gier takich jak Portal.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Swego czasu żywe dyskusje były o konsole
- PC, później PS2 - Xbox - PC, później PS3 - Xbox360 - PC - Wii (doskonały przykład swoją
drogą na siłę innowacji).


Nintendo to przykład wyjątkowy - oni w całej swojej historii szli pod prąd, bo innowacja była dla nich ważniejsza niż wielka moc obliczeniowa. Taką drogę obierali nawet za cenę porażki danej maszynki - Virtual Boy żeby daleko nie szukać. Ich filozofia jest bliska meierowskiej - FUN. Tyle że w przeciwieństwie do niego głównie stawiają obecnie na graczy okazjonalnych - co samo w sobie nie uważam za złe, a wręcz przeciwnie.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Te dyskusje toczyły się w okół różnic, czasami zasadniczych,
czasami nie, nt. gier, ich specyfiki itp. Jest kilka trendów na rynku, jeśli nie więcej,
i jest spora nisza. Kiedyś twój trend dojdzie do "władzy" i jak sądzę, będziesz szczęśliwy
:).


To nie jest kwestia mojego samopoczucia, tylko kwestia rozwoju i przyszłości tej branży. Wielkie słowa, ale dotyczy ważnej rzeczy.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Czy to nie chodziło przypadkiem o BF: Bad Company? BF Heroes od samego początku miał
się opierać na mikrotranskacjach i nie może być tu mowy o złej wierze firmy, bo sama
gra będzie darmowa. I tak, w przypadku BF: Heroes (nie Bad Company bo to był idiotyzm)
usprawiedliwiam to. Bo ta gra będzie za darmo. Ale nie usprawiedliwiam np. idiotycznych
dodatków do CE wielu MMORPGów które dodają przedmioty podwyższające atrybuty lub doświadczenie!
I dla jasności, to nie sprawka EA.


Nie, chodziło mi o Heroes. I chodziło mi o mikrotransakcje, dzięki którym jedni gracze będą mieli przewagę dzięki np. lepszej broni czy ekwipunkowi. A właśnie taka polityka miała być prowadzona w BF:H. I stąd też bojkot. Kwestie kupowania awatarków czy jakichś bajerów które zmieniają wygląd jest małoważna. O ile dobrze pamiętam, własnie o takich bajerkach mówiło się z początku. EA testuje cierpliwość graczy, sprawdza, jak daleko mogą się posunąć. Gdyby gracze łyknęli jakoś te płatną bron, to EA by to praktykowało.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

I zgadzam się z tym co napisałeś (oprócz Fify, bo z tego co słyszałem na konsolach jest
to zupełnie inna gra).


Jest inna w porównaniu do edycji z jednego roku - np. ostatnie Euro, które konsolowo i pecetowo różni się prawie wszystkim. Ale już tak dobrze nie jest biorąc na tapetę wydania z jednej platformy w różnych latach.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Są zaburzone proporcje, ale na dzisiejszym etapie nie ma możliwości by się całkowicie
odwróciły. Nowa pozycja to zawsze ryzyko. Niemniej trend obecny, po wielu latach zastoju
w tej kwestii, promuje powstawanie nowych marek, na szczęście.


Oczywiście że nowe to ryzyko - ale gracze by tylko na tym skorzystali: gry byłyby robione uważniej i dokładniej - byłyby dobrze przemyślane i zaprojektowane, a nie tylko dobrze wypromowanej i przeładowane tzw. intensywnością, która ma być niby usprawiedliwieniem ultrakrótkiej rozgrywki singlowej. Można również śmiało powiedzieć, że machina marketingowa kolosów rynku sprzeda wszystko.

Dnia 13.06.2008 o 18:58, Dowodca_Pawel napisał:

Ja jestem natomiast przeciwny robieniu z EA złej dziewuchy, która zbiera razy za siebie
i pozostałe.


Sami się podkładają, a należą im się baty jak najbardziej słusznie. I, co podkreślam, nie im jedynym. EA jest symbolem pewnego porządku, nagannej kultury korporacyjnej. Podobnych praktyk nie brakuje gdzie indziej, ale EA jest po prostu agresywnym molochem, który stosuje zagrywki poniżej pasa (ot np. wrogie przejęcie 20% akcji Ubisoftu). Zobaczymy, jak dlugo potrwa ich trend oryginalności. Spore to nie jest kwestia chciejstwa EA, tylko tego, że w Maxis pracuje Will Wright. To człowiek, który również w życiu szedł pod prąd i robił gry, których inni nie mieli odwagi zrobić (vide symulator kolonii mrówek). Przypuszczam, że gdyby nie miałby możliwości robienia tego, czego chce, to pewnie zacisnąłby zęby jak Molyneux i odszedł. Jednak widać jego pozycja jest za słaba, by zapobiec ingerencjom takim jak z SimCity Societies, które EA zleciło Tilted Mill Ent. - mimo że to jest ukochane dziecko Wrighta właśnie. I co? No i jak przewidywali fani, wyszła z tego kicha. To przypadek o tyle znaczacy, że można by to porównać do zlecenia zrobienia civki firmie, w której nie pracuje Meier. Problem korporacji jest taki, że są nieprzewidywalni - interesują ich jeno słupki i cyferki. A co najśmieszniejsze - nie trzeba być wielką firmą by stosować takie zagrywki - LA jest stosunkowo małe, ledwo łapie się do pierwszej dwudziestki największych wydawców, a mimo to robią, to co robią. No ale ok, skoro takie jest Twoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować