Zaloguj się, aby obserwować  
KrzysiuKrolik

Czy Rodzice mają prawo bić swoje dzieci?

199 postów w tym temacie

> Odniose się tylko do tej części. Wolałbyś sam dać dziecku klapsa w tyłek, czy wg. ciebie
> lepiej by było, jakby je pobil do nieprzytomności jakis osiłek w szkole ? Bo to wynika
> z twojej wypowiedzi :/

Wolałbym, żeby dostał raz od jakiegoś "osiłka", ponieważ później będzie dobrze wiedział co mu można, a czego nie.

> Wątpię czy kilkuletnie dziecko będzie słuchało argumentów i je analizowało. Część pewnie
> tak, a co z resztą? Trzeba uderzyć, gdy argumenty nie dają rezultatów.

Nie miałem na myśli argumentów, których używalibyśmy do osoby na swoim poziomie intelektualnym. Chodziło mi o jakieś proste wytłumaczenie "Nie ruszaj tego to jest bee" itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2008 o 12:53, Radykał napisał:

Klaps to uderzenie, które ma spowodować ból, ale nie może uszkodzić żadnych organów ani
zewnętrznie, ani wewnętrznie. Nie możesz komuś złamać ręki i powiedzieć, że to był klaps.


Tjaa, czyli wkładanie palców w oczy też się liczy, no bo przecież boli, ale nic nie uszkadza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ja osobiście uważam że ta metoda wychowawcza nie jest zła sam jak byłem szkrabem oberwałem mokrą
ścierom przesz łeb czy klaps w pupe nic strasznego a przynajmniej taki pięciolatek zapamięta to lepsze niż jakieś karne jeżyki . a i bardziej skuteczna ale bez przesady bu dranica między karą a katowaniem jest bardzo cienka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2008 o 16:31, Bezimienny1993 napisał:

Wolałbym, żeby dostał raz od jakiegoś "osiłka", ponieważ później będzie dobrze wiedział
co mu można, a czego nie.

Tiaa ? To pogadamy jak twoje dziecko wyląduje na intensywnej terapii :/

LTM -> od kiedy wkladanie palców w oczy nie uszkadza oczu oO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.09.2008 o 00:43, Radykał napisał:

Chyba odwrotnie. To dzieci, którym rodzice na wszystko pozwalali biją innych

Kompletnie nie masz racji. Jest dokładnie odwrotnie. Biją dzieci, które same były bite. To taka spirala jak wyścig zbrojeń.

Dnia 21.09.2008 o 00:43, Radykał napisał:

bo przemoc to naturalny odruch każdego człowieka

Mylisz się. Przemoc nie jest odruchem. Gdyby tak było, to w przedszkolach miałbyś każdego dnia tysiące pobitych maluchów.

Dnia 21.09.2008 o 00:43, Radykał napisał:

tego nie trzeba uczyć. Takie dzieci biją inne dzieci, bo myślą, że same są nietykalne (nigdy nie dostały od rodziców...).

Znam dzieci, które biją inne wiedząc, że same mogą oberwać. Mimo to nie zdają sobie sprawy z konsekwencji. Takie dzieci podświadomie, ale i często świadomie kalkulują, że tak chwilowo coś na tym zyskują. Na przykład uwagę dorosłych. Wiele bardzo złych rzeczy wynika też z nudów, bicie jest likwidacją nudy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na to, co powiedział Olamagato wychodzi na to, że wszystkiemu może być winna nuda, czyli w sumie to, że rodzice za mało czasu poświęcają swoim pociechom. W sumie patrząc na nasze realia tak jest, widać tylko pogoń za pieniędzmi, a dzieckiem często opiekuje się niania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@haderQ --> no może nie do końca tak jest. Jestem przekonany, że w zamyśle Olamagato''y chodziło nie o to, że wszystkiemu winna jest nuda, tylko, że nuda jest jednym z powodów, dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Przytoczę sprawę przemocy jako odruchu - ja bym zdefiniował słowo "odruch" jako umiejętność nabyta, obyta i stosowana przez ciało szybciej, niż się pomyśli (w danych sytuacjach, jak np. ktoś ma odruch wymiotny gdy widzi krew :). Jeśli ojciec czy matka będzie dziecku pokazywać, że przemoc nie jest odruchem ludzkim, to dziecko po prostu nie będzie posiadało przemocy jako odruch.
Inna sprawa - ktoś napisał wcześniej, że u małego dziecka trzeba wyrobić sobie szacunek i autorytet przez bicie - ale czy jak to dziecko pójdzie do szkoły to czy właśnie też nie w ten sam sposób będzie chciało wzbudzić szacunek i autorytet?
Dodam że definicja słowa "autorytet" jest inna, niż "agresywny człowiek używający przemocy jako głównego środka do rozwiązywania problemów (swoich a także wychowawczych)"

Po trzecie ludzie się biją, bo... lubią to robić. Oczywiście jak ktoś nie był bity to jest większe prawdopodobieństwo, że nie będzie chciał się bić.
dla przykładu ja byłem bardzo rzadko "bity" - jeśli można uznać to za bicie. Z tego co wiem raz dostałem pasem ale teraz nie pamiętam za co i kiedy, więc raczej na mnie to nie wpłynęło, bo szybko o tym zapomniałem. W szkole nie mam odruchów przemocy, wręcz przeciwnie - nie lubie się bić. Satysfakcja z uderzenia "przeciwnika" nie nakłada się dla mnie z bólem odniesionej kontuzji.
Mój kuzyn także nie był bity. Jest bardzo spokojny (wbrew pozorom - jest bardzo napakowany) a odruchy przemocy jakie u niego widać wyniósł ze szkoły (no bo rodzice takich "zaawansowanych technicznie" odruchów nie nauczą)
Mojego kolegę też rodzice nie bili. (Ma ok. 185cm i 100kg - 14lat, pakuje na siłowni i nie jest żadnym odludkiem) nie będę pisał po raz x, że jest spokojny, bo tylko takie osoby tu opisuje, ale napisze więcej, ma częsty kontakt z rodzicami, co widać w rozmowie z nim (na logike jak ktoś więcej rozmawia z rodzicami za młodu to potem będzie umiał nawijać i nawijać).
Ja i mój kolega jesteśmy ateistami (jeśli ktoś prowadzi taką statystykę, że wiara wpływa na to, czy się bijemy czy nie)
Ale wszyscy lubimy popylać w tekkena i gta. Raczej nie wpływa to na nas (przynajmniej na mnie) negatywnie.

cud?


Myśle że bezstresowe wychowanie to najlepszy sposób na wychowanie dziecka, ale powiedzcie mi jedno, czy, wykorzystując opisaną już wcześniej sytuację w autobusie, czy gdyby matka powiedziała dziecku, że nie należy kopać krzesła i przedstawiła ZROZUMIAŁE dla tego dziecka argumenty, to czy nie byłoby już to bezstresowe wychowanie? Bo wielu rodziców, owszem, wyjaśnia swoim pociechom dużo rzeczy, ale cóż z tego, skoro w sposób niezrozumiały.

Efekty stresowego wychowania widać jak na dłoni - dziecko będzie się stresować w rozmowie z dziewczyną, w rozmowie o pracę, na jakimkolwiek teście od którego dużo zależy (chociaż to też dużo zależy od obycia, ja za młodu uczestniczyłem w dużej ilości konkursów międzyszkolnych i czasem udawało mi się przejść daleko [nie chcąc sie chwalić ale 3 miejsce na olimpiadzie matematycznej to na pewno nie jest wynik stresowego wychowania i monotonnego siedzenia przy książkach).


Chociaż nasze zdania są podzielone wszyscy musimy się zgodzić, że bardzo trudno jest znaleźć złoty środek na wychowanie dziecka, które nie dość, że będzie przedsiębiorcze, miało powodzenie w życiu towarzyskim, znało kilka języków, to będzie również nie sprawiające problemów wychowawczych, to jednak jeśli rodzic się czepia o takie rzeczy, jak oceny w podstawówce, czy w mniej liczących się klasach szkół średnich i wyższych oraz w mniej liczących się przedmiotach (ocena z w-fu i religii, muzyki i innych podobnych? [sic!] to na prawde beznadziejne rzeczy, nikomu nie przydatne w życiu) - no to więc jeśli rodzic się czepia o takie rzeczy, trudno żeby dziecko nie bylo poddenerwowane (tym bardziej patrząc na jakość edukacji i ilość materiału), a dziecko będzie nas (w sensie rodziców, choć nim nie jestem :d) widziało jako osoba wyrażająca kompletny brak zrozumienia i zaufania. Ale czy aby to jest tym, czego pragniemy?


Jest tutaj wiele wypowiedzi, typu "jak byłem mały te czułem się pokrzywdzony i nie lubiłem rodziców, ale wydoroślałem i teraz patrze na to inaczej", ale ilu z Was wyciągnęło z tego wieku konsekwencje, czyli jak należy postępować, żeby dziecko nie czuło się odrzucone w tym trudnych okresie, jakim jest cały cykl dorastania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.09.2008 o 23:57, elekrin napisał:

Myśle że bezstresowe wychowanie to najlepszy sposób na wychowanie dziecka

Nie chodzi o "bezstresowe". Chodzi o "bez przemocy". To nie to samo.
Stres jest naturalnym stanem, który pojawia się gdy pojawia się jakiś problem. Usuwanie dziecku kłód sprzed nogi co prawda może eliminować ewentualny stres, ale likwiduje też możliwość nauczenia się przezwyciężania/rozwiązywania problemów jakie się pojawiają.
Chodzi głównie o to, żeby to nie rodzic był problemem.

Dnia 22.09.2008 o 23:57, elekrin napisał:

ZROZUMIAŁE dla tego dziecka argumenty

Problem w tym, że małe dzieci (szczególnie małe) rozumują na poziomie jaskiniowca. Nie rozumieją zbytnio innych argumentów niż ich wola. Szczególnie to widać w przypadku gdy maluch denerwuje się próbując osiągnąć coś co jest niemożliwe (np. sprzeczne z prawami fizyki).
Dorośli mogą się z tego śmiać lub nie rozumieć. Ale jest pewnym problemem wytłumaczenie dziecku czegoś, czego zrozumienie wymaga po prostu innego wieku. Jedynym sposobem jest chyba po prostu przetrzymanie takiego przypadku. Tak właśnie jest z dzieckiem, które nie umie się zachować w autobusie. Niektórzy robią tak, że wysiadają z autobusu i drogę do następnego przystanku (przynajmniej) robią z dzieckiem na piechotę. Tyle razy ile potrzeba, żeby dziecko połączyło przyczynę ze skutkiem.
Niestety wychowywanie jest dolegliwe. Nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Dzieci tego nie rozumieją dopóki nie mają własnych dzieci. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ujme to szczerze jeżeli kogos tym uraże to mi przykro bardzo.

Dzieci dorastające bez stresu w niczym sobie nie radzą więc moje dzieci jak będe miał nie będą tak dorastać.
Dzieci powinny sie uczyć na błędach i nie powinni im w tym rodzice pomagać.
Nie popieram bicia dzieci.
Każde dziecko powinno sie przejmować tym co robi.
Uświadamiać dopiero dziecko jak coś źle zrobi i sobie zrobi krzywde (nie mówie o skoku przez okno albo czymś co grozi natychmiastową smiercią)

Dziekuje za uwage ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja również nie jestem zwolennikiem bicia dzieci, bicia kogokolwiek. Nie byłem bity przez rodziców i mimo tego mam do nich szacunek. Nie czerpie przyjemności z bicia się tak jak niektórzy moi koledzy, po prostu nie rozumiem po co i dlaczego robić sobie wzajemne krzywdę ;| sick

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.11.2008 o 00:49, piotreqqq napisał:

Ja również nie jestem zwolennikiem bicia dzieci, bicia kogokolwiek. Nie byłem bity przez
rodziców i mimo tego mam do nich szacunek. Nie czerpie przyjemności z bicia się tak
jak niektórzy moi koledzy, po prostu nie rozumiem po co i dlaczego robić sobie wzajemne
krzywdę ;| sick

ja bym to ujął w jeszcze inny sposób... zarówno jak i w przypadku "szkodliwości gier", czy alkoholu albo Bóg wie czego liczy sie tylko i wyłącznie mentalność danej osoby... dziecko może mieć charakter rozwydrzonego bachora, co rodzice powinni jak najszybciej postarać naprawić ( w sensie... oduczyć ). Czasem człowiek 35letni zachowa sie jak chłopak 16 letni, czyli jednym słowem (chodzi o młodzież niezrównoważona intelektualnie) gówniarz. A czasem taki 16 latek ma juz tak dobrze poukładane w głowie, że naprawdę nie można mieć do takich zastrzeżeń. Zależy to oczywiście od rodziców: ile czasu spędzają z dzieckiem, czy dają jakies kary, czy biją, czy dziecko ma dużo luzu... Ale najważniejsze jest, by dziecko poznało jakie zachowanie i co w życiu jest złe, a co jest dobre. Co szkodzi a co pomoże.

Piotreqqq - to, że masz szacunek do ludzie jest po prostu kwestia ww starania twoich rodziców i twojej mentalności...

Sorki za brak polskich znaków, ale klawisze szwankują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ze mna nigdy jakis wiekszych problemow wychowawczych nie bylo, wiec nie bylem lany... Jak cos odwalilem to czasem w tylek dostalem, ale nie mocno, tylko tak zebym sie nauczyl, ze "tak nie wolno". Jak kiedys bede miewc dzieci to nie zamierzam ich bic tylko podchodzic do spraw bardziej psychologicznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W dzieciństwie - kilka razy przez dupsko nie zaszkodzi by dzieciaka na właściwe tory nastawić.
Gdy podrośnie - tu już trzeba bardziej się wykazać, rozmawiać, wykazać autorytet.

Czy rodzice mają prawą bić dzieci? Nie często, ale sporadycznie, gdy zasłużą - jak najbardziej ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.11.2008 o 13:24, lordfett napisał:

W dzieciństwie - kilka razy przez dupsko nie zaszkodzi by dzieciaka na właściwe tory
nastawić.
Gdy podrośnie - tu już trzeba bardziej się wykazać, rozmawiać, wykazać autorytet.

Czy rodzice mają prawą bić dzieci? Nie często, ale sporadycznie, gdy zasłużą - jak najbardziej
;P

Tak,tak, niech dają im klapsy, przecież to łatwa metoda wychowawcza, nie. Tylko jest taki jeden mały problem. A mianowicie taki, że przemoc rodzi przemoc. Rodzice bijąc dzieci wyzwalają w nich agresję, która może trwać potem uśpiona przez wiele lat i w końcu zwrócić się przeciw tym rodzicom. Wystarczy przejrzeć wiadomości- coraz częściej podstarzali rodzice są bici przez własne dzieci. I, co nie jest zadziwiające, te ich dorosłe dzieci też były bite. Kolejny problem to jest właśnie definicja klapsa. Kiedyś pewnemu małżeństwu z Polski, a meiszkającemu w Szwejcji, odebrane zostało 10-letnie dziecko. Jak im wytłumaczono, dziecko było posiniaczone, na co rodzice odpowiedzieli, że dali mu tylko klapsa, bo zasługiwało, i to nie jest nic niezwykłego, bo np. w Polsce nie raz widzieli, jak ich sąsiedzi tak samo jak oni "dawali klapsa" dziecku. Więc z tym biciem to trochę ostrożniej należy postępować, Kochani Rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.11.2008 o 10:46, RWS napisał:

Tak,tak, niech dają im klapsy, przecież to łatwa metoda wychowawcza, nie. Tylko jest
taki jeden mały problem. A mianowicie taki, że przemoc rodzi przemoc. Rodzice bijąc dzieci
wyzwalają w nich agresję, która może trwać potem uśpiona przez wiele lat i w końcu zwrócić
się przeciw tym rodzicom. Wystarczy przejrzeć wiadomości- coraz częściej podstarzali
rodzice są bici przez własne dzieci.


Dostałem w dzieciństwie nieraz po dupsku i uważam się za osobę całkiem dobrze wychowaną, która wie co to szacunek dla rodziców :P

Dnia 21.11.2008 o 10:46, RWS napisał:

też były bite. Kolejny problem to jest właśnie definicja klapsa. Kiedyś pewnemu małżeństwu
z Polski, a meiszkającemu w Szwejcji, odebrane zostało 10-letnie dziecko. Jak im wytłumaczono,
dziecko było posiniaczone, na co rodzice odpowiedzieli, że dali mu tylko klapsa, bo zasługiwało,
i to nie jest nic niezwykłego, bo np. w Polsce nie raz widzieli, jak ich sąsiedzi tak
samo jak oni "dawali klapsa" dziecku. Więc z tym biciem to trochę ostrożniej należy postępować,
Kochani Rodzice.


Jasne, liczy się wyczucie. Nie chodzi o to, by robić krzywdę, a o to by dać coś do zrozumienia... A że w niektórych rodzinach wyczucia brak... cóż, wtedy rodzi się patologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bicie dla przyjemności powinno być karane, ale w celach wychowawczych nie koniecznie. Można dziecko uświadomić że źle robi w inny sposób, na przykład nakrzyczeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować