Zaloguj się, aby obserwować  
Gumisiek2

Gothic Tale - gra forumowa

174 postów w tym temacie

Dnia 16.11.2008 o 21:30, dominikańczyk napisał:

Można się jeszcze dopisać? Jeśli tak to rezerwuje miejsce :P

[Nie można, rekrutacja zamknięta. A kolegów proszę o zastopowanie. Przypominam o nawiasach kwadratowych :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[No to zaczynajmy :]

Szare mury Vengardu, stolicy królestwa, wyglądały z pobliskiego wzgórza niczym posępne posągi pogańskich bogów. Wpatrzone w szarą egzystencje zielonego kontynentu dumnie prezentowały się wśród falującego morza. Kazzur od kilku lat nie widział niczego podobnego. Śniegi Nordmaru przyzwyczaiły go do zimna i białego koloru, teraz wszystko nabrało koloru, zamiast zamieci słyszał morze, zamiast przepaści i wzgórz widział nieskończone niziny. Ten widok zapierał dech w piersiach. Młody wojownik zszedł powoli w niewielką kotlinę i zsunął się bo szorstkim zboczu aż na jej dno. Tam była już polna droga prowadząca prosto do głównej drogi, która trafiała prosto do miasta.
******
Brama główna robiła imponujące wrażenie. Kazzur rozejrzał się po srogich twarzach strażników, nie byli zachwyceni jego wyglądem. Z resztą nie dziwił im się, wyglądał niczym zbir. Jednak skończyło się tylko na oględzinach, widocznie żołnierze zbyt się bali. Wojownik ruszył przed siebie na targowisko, gdzie jak mawiał stary przesąd, najłatwiej o prace. A była mu ona potrzebna, jeśli chciał został w Myrthanie na dłużej. Minął kilka rzemieślniczych zakładów i pomaszerował w prawo jakąś boczną uliczką. Miał nadzieję że jeśli nie będzie się rzucał w oczy to nie wpakuje się w tarapaty. Uliczka zaprowadziła go na niewielki placyk. Tablice służące za kierunkowskaz nakierowały go na tagowisko, które znajdowało się dwie przecznice dalej, za mostem. Kazzur wyszukał odpowiednią drogę i znalazł się na największym placu, wśród największej ilości ludzi, jaki widział w życiu. Ruszył przed siebie do najbliższego stoiska wiecowego i przysłuchał się wrzaskom jakiegoś grubego kupca z południa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Jeszcze coś... Proszę graczy DanseMacabre, Revar, laki13 oraz Eldavo o napisanie na GG do mnie i/lub Asconta. Moje GG: 939822 | Asconta GG: 10872497. Jeżeli ktoś nie ma GaduGadu, to wskazane byłoby jego założenie.]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Orkowie!!!-Krzyknął Varko-Kupiec,który udzielał schronienia Revarowi.Przez okno było widać jak z nad pagórka biegła ku nim grupka kilku orków.
-Co robimy?- spytał.
-Trzeba uciekać,jak najszybciej,będą tu za jakąś minute.
Pospiesznie włożyli swe szaty i zabrali ekwipunek.Wybiegli z chaty,ale było już za późno,zatrzymało ich dwóch orków:
-Stać Morra-krzyknął jeden z orków.
-Dowiedzieliśmy się,że znalazł u ciebie schronienie jeden Morra,ktory uciekł z Cape Dun i nie jest zarejestrowany
-Nieprawda!Nikomu nie udzielam schronienia!
-Kłamiesz!-odpowiedział ork,po czym wyciągnął swój topór.
Ale Revar był szybszy,wyciągnął swój lekki miecz i choć nie miał doświadczenia w walce bronią białą,przeciął mu kark.Z orkowego karku od razu trysneła krew.
-Brać ich!-krzyknął ork,który stał kilka metrów z tyłu.
-W nogi!-krzyknął Varko.
Wraz z Revarem popędzili do przed siebie jak najdalej od najeźdców,ale niestety Varko nie był już młody,na karku miał około 60 wiosen,zanim zdążyli się oddalić Revar usłyszał okrzyk bólu swego towarzysza i przyjaciela.Obrócił się i zobaczył jak Varko lega się na ziemi z grotem przechodzącym klatke piersiową od strony pleców.Chciał mu pomóc,ale Varko krzyknął:
-Uciekaj!
Revar posłuchał go jak i zarówno głosu rozsądku,biegł przed siebie,dalej i dalej,orkowie nie byli tacy szybcy,z każdą sekundą i metrem oddalaj się od nich.Dobiegł do skrzyżowania dróg,nastąpiła chwila zastanowienia-"Hmm,udam się na wschód,do Vengradu,do przyjaciela mego ojca".Jak pstanowił tak i zrobił.

***********

Mineło kilka dni podróży,dni praktycznie bez jedzenia,doszedł do bram Vengradu.Po tych kilku dniach nie wyglądał najlepiej.Wyglądał jak żebrak,więc strażnicy bram nie zwrócili na niego najmniejszej uwagi.Nagle usłyszał lamenty pewnego kupca i stojący obok niego tłumek gapiów,podszedł tam i stanął obok jakiegoś osobnika,który wyglądał groźnie,jak zbir,ale mniejsza o to,przypatrywał się sytuacjii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A co to jest Cape Dun?!-powiedział trzymając w ręku mapę całych centralnych krain.Nawet nie zauważył jak z pustynnego piachu pod jego stopami nagle znalazł się na zielonej trawie.Był ucieszony z powodu zobaczenie starych lesistych terenów.
Do tego Cape Dun aż 2 dni drogi ale co tam-rozmyślał...bardzo potrzebne mu były w tej chwili pieniądze...
****************
Zapadł zmrok.Elver rozpalił ognisko w jakiejś 4 metrowej grocie w której śmierdziało goblinami.W tej chwili chciał jedynie aby się wyspac....wziął ostatni kęs jabłka które tutaj znalazł i położył się spac.
A jutro wepchnę się do jakiejś karawany i już przed zmrokiem będę w tym Cape Dun...byleby znaleźc robote...znaleźc pracę...- i jego oczy zapadły się w śnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.11.2008 o 16:56, MasterMax napisał:

[No to zaczynajmy :]

Szare mury Vengardu, stolicy królestwa, wyglądały z pobliskiego wzgórza niczym posępne
posągi pogańskich bogów. Wpatrzone w szarą egzystencje zielonego kontynentu dumnie prezentowały
się wśród falującego morza. Kazzur od kilku lat nie widział niczego podobnego. Śniegi
Nordmaru przyzwyczaiły go do zimna i białego koloru, teraz wszystko nabrało koloru, zamiast
zamieci słyszał morze, zamiast przepaści i wzgórz widział nieskończone niziny. Ten widok
zapierał dech w piersiach. Młody wojownik zszedł powoli w niewielką kotlinę i zsunął
się bo szorstkim zboczu aż na jej dno. Tam była już polna droga prowadząca prosto do
głównej drogi, która trafiała prosto do miasta.
******
Brama główna robiła imponujące wrażenie. Kazzur rozejrzał się po srogich twarzach strażników,
nie byli zachwyceni jego wyglądem. Z resztą nie dziwił im się, wyglądał niczym zbir.
Jednak skończyło się tylko na oględzinach, widocznie żołnierze zbyt się bali. Wojownik
ruszył przed siebie na targowisko, gdzie jak mawiał stary przesąd, najłatwiej o prace.
A była mu ona potrzebna, jeśli chciał został w Myrthanie na dłużej. Minął kilka rzemieślniczych
zakładów i pomaszerował w prawo jakąś boczną uliczką. Miał nadzieję że jeśli nie będzie
się rzucał w oczy to nie wpakuje się w tarapaty. Uliczka zaprowadziła go na niewielki
placyk. Tablice służące za kierunkowskaz nakierowały go na tagowisko, które znajdowało
się dwie przecznice dalej, za mostem. Kazzur wyszukał odpowiednią drogę i znalazł się
na największym placu, wśród największej ilości ludzi, jaki widział w życiu. Ruszył przed
siebie do najbliższego stoiska wiecowego i przysłuchał się wrzaskom jakiegoś grubego
kupca z południa.


[Mg powinien zacząć :/. I umiejscowić wszystkie postacie]

Edit:[Ojej przepraszam gumis mnie teraz uświadomił, tego posta proszę nie brać pod uwagę i najlepiej zgłosić do kasacji]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shane leniwym krokiem przeszedł przez bramę miejską. Na jego odzieniu odbiła się wielodniowa podróż, skorupa brudu i błota była dość zauważalna. Rozciągnął się wyraziście i przy kolejnym wdechu do jego nozdrzy dotarł specyficzny miejski zapach, nieco odstraszający przy pierwszym zetknięciu. Odór przywołał kilka wspomnień w umyśle bohatera, dzięki którym na twarzy barda zagościł uśmiech.
Tak najpierw zadbam o mój wygląd, muszę wypocząć. A potem zdobędę trochę grosza...mmmm...albo śpiewem, lub szybkim ruchem miecza. Mam nadzieje że tym pierwszym nie lubię brudzić sobie rąk...
Poszedł dalej krokiem leniwym i ospałym, w poszukiwaniu tawerny z tego co pamiętał znajdowała się ona w porcie.
Tfu. splunął na samą myśl nienawidził zapachu ryb, bo nic tak nie śmierdziało jak zgniła ryba. A owych ryb w portach nie brak. Ostatni raz odwrócił się i spojrzał na bramę. Jego twarz przybrała inny wyraz, w jego mniemaniu groźny, miał nadzieje że co słabszych opryszków to odstraszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.11.2008 o 17:25, Revar napisał:

[Przydałoby się,żeby MG powiedział co i jak,gdzie jesteśmy i co robimy...a i reszta osób,które
się zapisały do gry
mogły by zacząc pisać]

[plis niech nas właściciel tego forum gdzieś umiejscowi ;]]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcecie...

Wszystkie postacie są w tej chwili lub znajdą się (w poście możecie opisać waszą podróż do Vengardu) w Vengardzie (stolica Myrtany) i zapisują się do wojska. Jak się okazuje, życie żołnierza wcale nie jest takie wesołe, jakby się mogło wydawać. Co będzie dalej? To się okaże ;>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Widać żeście zmęczeni trudami życia...- Powiedział generał gdy spojrzał na Elvera
-2 noc z rzędu bez snu-powiedział po czym lekko się zachwiał.
-Hmm,chodźcie za mną zaprowadzę was do koszar gdzie będziecie mogli się wyspać-Po czym stanął i zaprowadził go do koszar.Elver podziękował po czym od razu padł na swoje łoże.W pokoju było również 2 innych żołnierzy ale na razie sie nimi bo za raz usnął...
*******
Jego se nie trwał długo...po 4 godzinach obudził go strażnik który powiedział ,że czas się sprawdzić...
-Masz ukatrupić 3 jelenie w pobliskim lesie i przynieś mi ich mięso...bo wiesz..nie mamy tu dużo żywności...
Trzeba stwierdzić że było już trochę po zmroku więc nie będzie latał za jeleniami z swoim ,,mieczykiem,, , lecz najwyraźniej strażnik przeczytał jego myśli po czym dał mu łuk ćwiczebny i dodał
-Ale zaraz po przyjściu masz mi go oddać gdyż należy do mnie...-i odszedł.
Elver ubrał się, po czym wylazł za granice miasta cichutko ,tak aby nie obudzic orków w pobliżu i wlazł w las...
Los mu sprzyjał gdyż właśnie zobaczył jak goblin zarżnął pałką2 jelenie...Elver zestrzelił go z łuku po czym wyciągnął z nich mięso
Zostaje jeszcze kwestia jednego jelenia...-pomyślał i począł szukać...po kilkunastu minutach znalazł peną grotę w której jakaś wataha wilków zrobiła sobie ,,obóz,, mieli w niej chyba 3 martwe jelenie i 2 martwe dziki... czym prędzej wziął te 2 jelenie korzystają żę wilki śpią po czym je oskórował i wyjął mięso...wsadził je do plecaka i przemknął się ponownie do Vengardu...Obudził strażnika który coś tam przeklinał lecz gdy pokazał mu worek pełen jedzenia od razu sie rozchmurzył...
Żołnierzu to była bardzo udana misja-po czym poszedł z Elverem nad ognisko przed jego chatę w mieście i upiekli sobie po kawałku zdobyczy Elvera.Po zjedzeniu strażnik powiedział
-Kiedy indziej nagrodzę twoje trudy...dziś ma sakiewka jest pusta -Po czym splunął na ziemię
Ale największym skarbem za ten ,,trud,, było dla Elvera porządne jedzenie.Poszedł w końcu się wyspać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kupiec ryczał i wył,Revar przedostał się przez połowe tłumu gapiów by widzieć co się dzieje:
-Nie!Moja rodzina!Moja rodzina!-wył kupiec
-Co się stało?-Revar zapytał kobiete,która stała tuż obok niego
-Przed chwilą przyszedł dówódca straży i powiedział,że za to co zrobił,jego żona i syn pójdą do więzienia
-A można wiedziec co zrobił?
-Nikt nie wie -Odpowiedziała
"Trudno,nic nie mogę na to poradzić" pomyślał,a po czym udał się w strone Targu.Nagle zobaczył tablice ogłoszeń na,której wisiała ulotka z wielkim napisem "NABÓR"."To coś dla mnie,trzeba jakoś żyć" po czym udał się w stronę tablicy ogłoszeń,by zobaczyć ulotkę:
"NABÓR"
"Każdy młodzieniec,który szuka nieco grosza znajdzie u nas prace i legowisko,
zapisy w do końca tygodnia u Oficera Straży Grovara"

"Hmm...tam się udam",po czym skręcił w ulice na prawo od Warsztatu Kowala Caina.Udał się do Posterunku w mieście.Budynek,w którym mieścił się posterunek był nieco obdrapany,a z ścian odpadał tynk,wybudowano go około pół wieku temu.Revar wszedł przez wielkie żelazne drzwi i usłyszał rozmowe 2 Strażników:
-Nie Molog,musi spłacić swe długi wobec cechu,potem ich wypuscimy-Powiedział pierwszy strażnik
-Panie oficerze,tak nie można zrobić,on niczym nie zawinił.
-Nie!Postanowiłem i już.
Revar podszeł bliżej,deska strasznie zaskrzypiała,a przez co usłyszał go strażnik-oficer,który zaraz podszeł do niego:
-Czego tu chcesz?
-Przyszedłem w sprawie ogłoszenia-Odpowiedział niepewnie Revar
-Ahh,strasznie przepraszam za me zachowanie,by dołączyć do wojska musisz tu podpisać-Po czym podał mu zwój,ma którym były zapisane prawa i obowiązki żołnierza,Revar szybko je przeczytał,wziął do ręki pióro,które podał mu Oficer i podpisał.
-Witaj wśród swoich żołnierzu-Odpowiedział entuzjastycznie Gravar-Kwatery żołnierzy znajdują się na samej górze posterunku.
Revar udał się na góre,był bardzo zmęczony,wiec chciał się prędko położyć spać.Gdy wchodził do kwater nagle wpadł na niego jakiś żołnierz:
-Ohh...przepraszam,strasznie się spieszę-powiedział żołnierz
-Nie ma sprawy,nic się nie stało-Odpowiedział Revar
-Widze,że wstąpiłeś tak jak ja do wojska,teraz jesteśmy w jednym oddziale,Elver jestem.
-Revar-Odpowiedział,po czym podał ręke Elverowi-Jestem strasznie zmęczony,idę się przespać-Poinformował
Wszedł do kwatery żołnierzy,było w niej 6 prycz,jedna była już zamieszkana.rzucił swe rzeczy obok sąsiedniej pryczy po czym położył się i zasnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Malutki pościk z linkami do ważniejszych rzeczy.

Regulamin, zarys fabuły i instrukcja tworzenia KP (Karty Postaci):
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=43105&pid=1
Zasady pisania postów by Ascont:
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=43105&pid=15
Lista graczy:
http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=43105&pid=19

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Han siedział na zimnej pryczy miejscowego aresztu. Skrobał jakieś wyrazy kawałkiem węgla, który ukradł śpiącemu sąsiadowi z celi. Niezadowolony ze swojego dzieła próbował je zmazać, ale chropowata powierzchnia ściany mu na to nie pozwoliła. Zdenerwowany łowca kopnął leżący na ziemi pojemnik po śniadaniu, jakim był kawałek ryby. Po chwili ktoś przekręcił klucze w zamku drzwi prowadzących do aresztu. Weszło dwóch klawiszy,a tuż za nimi jakiś stary wojownik. Ku jego zdumieniu cała kompania podeszła do krat celi, którą dzielił z pięcioma innymi zbirami. Klawisze otworzyli drzwi starym kluczem i weszli do środka, wojownik za nimi.
- Idziesz z nami. - oschle warknął do łowcy starszy strażnik.
Han nie miał pomysłu jak wybrnąć z tej sytuacji. Zastanowił się przez chwilę po czym wstał i bez słowa wyszedł.
******
- Jak się nazywasz?- mruknął ponury porucznik, kierownik aresztu, za nim stał stary wojownik.
- Han. - odparł.
- Han? Poszukiwany w Krainach Centralnych za liczne napady i zabójstwa. - warknął zgryźliwie porucznik, recytując fragment aktu oskarżenia.
- Ten sam.
- Wiesz że wszyscy twoi koledzy z aresztu niedługo znajdą się w Kolonii Górniczej?
- Wiem, ale dlaczego mówicie to akurat mnie? I w ogóle czemu to mówicie?
- Bo zauważyłem coś co nie powinno się zdarzyć Han. Coś niewyobrażalnego...
- Dokładniej?
- Dokładniej to to że niewątpliwie masz dziwny dar. - wtrącił stary wojownik, o ile łowca pamiętał to odezwał się pierwszy raz odkąd go zobaczył.- Bo widzisz obserwujemy cię odkąd tu przybyłeś.
- Sam jestem ciekaw co za chwilę mi powiecie.
- Nie przerywaj! - burknął porucznik, ale stary po chwili go uciszył.
- Chodzi o to - dodał - że potrafiłeś manipulować tymi wszystkimi durniami z twojej celi. Ba! Cały areszt był pod twoją kontrolą.
- Jesteś urodzonym przywódcą Han. - skrócił stary wojownik.
- I co teraz? - spytał sarkastycznym tonem łowca.
- Na Innosa, ty niezdyscyplinowana... - wybuchnął porucznik, ale Han był już obok niego, górował nad nim wzrostem i żądnym krwi spojrzeniem.
- Bardzo dobrze. - szepnął stary wojownik. - Bardzo dobrze. Dojdziesz do armii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Był zmierzch, gdy Sandris dotarł do bram Vengardu. Rozglądając się po mieście, ruszył w stronę koszar, by dowiedzieć się szczegółów dotyczących zapisu do armii i zapisać się. Gdy wkroczył do budynku, ujrzał jakiegoś urzędnika piszącego coś zaciekle na pergaminie. Podszedł do niego:
- Chciałbym się zapisać do armii.
- Pogadaj z oficerem straży, jest na placu treningowym.
Sandris wyszedł bocznym wyjściem prowadzącym na plac. Ujrzał garstkę trenujących rekrutów i ich nauczyciela, który dawał im odpowiednie instrukcje.
- Czy to Pan jest tu oficerem? Chciałbym się zapisać do armii.
- Tak, to ja. - odpowiedział spokojnie wojownik - Trenujcie dalej, zaraz wracam! - krzyknął do rekrutów, po czym zaprowadził Sandrisa do małej izdebki.
- Tu masz odpowiednie pismo. Przeczytaj je uważnie, po zapisaniu nie możesz już zmienić decyzji.
Po kilku minutach przyszły żołnierz oddał oficerowi formularz wraz ze swoim podpisem.
- Bardzo dobrze. Pozostała jeszcze jedna sprawa, chodź za mną.
Wojownik zaprowadził Sandrisa to dużej sali, która zdawała się być zbrojownią. Przy ścianie polerował bronie stary człowiek. Oficer rozkazał mu przynieść ekwipunek dla rekruta. Zwrócił się do młodego wojownika:
- Oto Twoje wyposażenie.
Po czym wręczył mu miecz, puklerz, pancerz, który Sandris od razu założył na siebie, 2 mikstury uzdrawiające i jedną many.
- Masz tu jeszcze 50 złotych monet za rekrutację do armii. Mogą Ci się przydać.
Sandris, który swoje pieniądze stracił u kupca kursującego między Monterą a Vengardem, wziął sakiewkę i przywiązał sobie mocno u pasa.
Będę brał udział w wojnie - pomyślał. Najwyższa pora wydorośleć. Wszedł do kwatery, w której, jak zauważył, było już dwóch żołnierzy. Jeden z nich spał, a drugi siedział przy stoliku. Sandris nie miał ochoty na rozmowę. Rzucił swoje rzeczy obok pryczy i położył się na niej, rozmyślając nad swoim losem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kupiec krzyczał coś w stylu: " Oddawaj kasę za towar! To było drogie!". Kazzur pomyślał: "Ale czubki tu mieszkają", następnie ukradł z pobliskiego stoiska chleb i dwa jabłka. Poszedł na konieć placu i zjadł swą zdobycz. Po komsumpcji skradzionego pożywienia podszedł do słupa z ogłoszeniami i zobaczył, że są nabory do armii. "Sporo płacą...", później zorientował się, że to jedyne ogłoszenie jakie było. Spojrzał dokładniej: "Zapisy u oficera straży Grovara". "Czemu nie? Zawsze jakieś życie, można spróbować" pomyślał i poszedł na posterunek straży. Po drodze ukradł jeszcze jedno jabłko, które natychmiast zjadł.
*******
Będąc już przy posterunku wybiegł zza rogu jakiś ktoś. Goniła go straż miejska. Kazzur nie przejmował się tym zdarzeniem dopóki ten uciekinier nie wpadł na niego. Złapał go za fraki, podniósł do góry i spytał:
- Czemu uciekasz?
- Bo mnie gonią to chyba proste.- odpowiedział wrednym tonem.
- To dlaczego oni cię gonią? - spytał Kazzur. Strażnicy byli już blisko.
- Proszę puść mnie! Kiedyś mogę ci pomóc.
- Trzymam cię za słowo. - powiedział i puścił go.
- Dzięki, pamiętaj nie pożałujesz.
Po tym wydarzeniu Kazzur skierował się bezpośrednio na posterunek Straży. Przez przypadek kopnął w belkę i kawałek dachu spadł na biegnących za uciekinierem strażników.
*******
- Witam. Który z panów przyjmuje zapisy do Armii?
- Pan Grovar jest na placu.
- Dziękuję. - powiedział Kazzur i pobiegł na plac.
- Witam chciałbym się zapisać do Armii.
- Trenujcie, trenujcie. Podpisz się tu, tak i jeszcze tu. A teraz pokaż co potrafisz!
- Ale jestem już przyjęty?
- Nie jeszcze sprawdzian umiejętności. Lurram!
- Tak?
- Zajmij się nowym.
- Dobra.
Wojownik wyjął miecz i rzucił drugi Kazzurowi. Ten chwycił go oburącz i przyjął bojową postawę. Lurram skoczył lekko odbijając się od ziemi i wymiarkował. Kazzur uchylił się i oddał z tyłu, nie trafił. Młody wojownik odwrócił się i podniósł miecz lekko do góry. Nordmarczyk nie zastanawiał się długo i uderzył z prawej. Lurram sparował i ciął z góry, ale Kazzur był szybszy i lekką fintą wybił przeciwnikowi miecz z ręki.
- Gratulacje! - krzyknął Grovar - Właśnie dołączyłeś w szeregi armii chłopcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Słońce wschodziło gdy Radziolas dotarł pod wielkie jak drzewa muru Vengardu. Był głodny, spragniony i obszarpany, u pasa widniała tylko mała sakiewka w której pobrzękiwało parę monet. Strażnicy zadali mu parę pytań i nie sprawiając kłopotów postanowili go przepuścić. Vengard to piękne miasto - pomyślał i czym prędzej począł szukać pracy. Nie musiał długo szukać gdyż na pierwszym słupie z ogłoszeniami widniała tylko jedna karteczka : Zapisy do wojska. Nie ociągając się pobiegł do koszar. Na placu zobaczył, zdawało się że oficera który gratulował jakiemuś barczystemu nordmarczykowi, podszedł bliżej i postanowił zagadać do oficera który skończył rozmowę z przybyszem.
- Witam, czy to pan przyjmuje do wojska ?
- W rzeczy samej przyjmiemy każdego zdolnego do walki człowieka.
- Więc jeśli chcę mogę się zapisać.
- Owszem, musisz udowodnić swoją wartość. Widzisz tego tam ?
- Widzę, chłop jak dąb, no ale co z nim ?
- No, on udowodnił że umie walczyć, ale po tobie tego nie widać sama skora i kości. Znajdę dla ciebie inną robotę. Zanieś ten list do urzędnika rezydującego w pobliżu zamku jeżeli zatrzymali by cię jego strażnicy powiedz że przysyła cię Grovar.
Radziolas wziął pismo i nie oglądając się za siebie ruszył w kierunku zamku.

******************************************

-Już wróciłeś ? Zdziwił się oficer
-A no pobiegłem co sił w nogach
-Może się myliłem. Może będzie z ciebie pożytek Jesteś przyjęty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować