Zaloguj się, aby obserwować  
Alexei_Kaumanavardze

Neverending Story II: Gold Edition

1327 postów w tym temacie

Dżordż nie wiedząc co robi wyjął szalik Widzewa. Jeden rzut oka Łerłolfa i kilku jeszcze [kto jeszcze jest z Wawy??] wystarczył by przed oczami zdziwionego babska rozegrały się sceny dantejskie, w których między przyjaciólmi latały epitety połączone z bejzbolami, krzesełkami stadionowymi, nunczakami i innymi narzędziami śmierci tłuczono-siekanej.
- WISŁA PANY!!! - darł się ktoś, by po chwili przywalony antyfanami zniknąć pod ich pięściami i kopniakami.

Babsko wyciągnęło gwizdek. I jak nie gwiźnie ....
Wszyscy mysleli, że im w uszach gwiżdże a to echo grało ...

Zapanowała cisza. Poturbowani, poobijani, Dżordż nawet pogryziony (Łerłolf masz aktualne szczepienia??) przyjaciele ciężko oddychając spojrzęli po sobie.
- Czy wam się całkiem we łabach poprzewracało?!! - wrzeszczało babsko - jak wy się zachowujecie!!! A poza tym to najlepsza jest Cracovia!
Na te słowa wszyscy w nagłym pzypływie sił żucili się na biedną kobietę, która po chwili mimo swej potęgi magii i innego ciortostwa padła zemdlona wobec potęgi kibica ...

--------------
No! Tego jeszcze u nas nie było :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Nie... Będzie... Cracovia... Panowała.... W Polsce na stadionie!!! Nie dopuszczę *wrau* do tego!!! A masz, ten swój szalik też możesz sobie już w ramki oprawić. Albo raczje to, co z niego zostało *wrau*...
-Chyba po raz pierwszy kibicom przystaje stawać ramię w ramię obok siebie (słychać głos Szpakowskiego :). Tutaj widzimy wspaniały popis siekania szponami i gryzienia kłami. O tak! Proszę państwa, jednak Kibicka Cracovi zablokowała ten ciso. Tutaj jednak Żelaźniak w szaliku Widzewa wyciąga buławę i już zaczyna okładać biedną kobietę! Co za walka, no proszę państwa. Jak tak dalej pójdzie to posypią się czerwone kartki, o tak, i jeszcze raz! Ej Ty, magu, nie ma używania czarów!
-Cicho siedź!-kula ognia pomknęła ku górze skąd dobywał się głos.
-Ała, parzy parzy!! Ugaście mnie ktoś! To było nieczyste zagranie, nieładnie tak nieładnie... A teraz wracamy do rozróby. Na pole walki wchodzi Mnich. A dlaczego ten nie ma szalika? Acha, tak. Kawałek wystaje spod habitu. Czyżby dlatego że wstydzi się swojego klubu? A może nie chce został pobity? Z tymi kibicami nic nie wiadomo...

---
No to zaczęła się rozróba typowego polskiego kibica :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-------------------------
Widze, że panowie dochodzą do starej formy, ale ja sie nie będe z mojej nieobecnosci tlumaczył
------------------------

HEJ HEJ FALUBAZ KING PANY I WOGÓLE zaczął krzyczeć alexei kraju bahusa na zachodzie polski po czym wziął swój Kij Bejsbolowy Model zmiatacz Podłogi I Ludzi Z Innych Miast W lubukim(KBMZPiLzIMwL) i zucił się ze słowami hey hey Falubaz do boju...

-------------
A tak na serio to I mam bierzmowanie i teraz codziennie spotkania wiec czasu nie mam
--------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.03.2006 o 17:18, Alexei Kaumanavardze napisał:

-------------
A tak na serio to I mam bierzmowanie i teraz codziennie spotkania wiec czasu nie mam
--------------


-----
Ja mam już po bierzmowaniu, więc mam problem z głowy. Ale co prawda to prawda. Dosyć męczące to było. Ale co tam, teraz mam LO. I to jest gorsze :/ Dzisiaj 3 spr miałem ehh.... A tak na uboczu. Co to za klub co podałeś?? :) Bo pierwsze słyszę tą nazwę :P Teraz nic nie napiszę, bo coś nie wiem co mam napisać :)
----

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sortius jako "niezrzeszony" (nie kibicował nikomu) wolał usunąć się w cień. Wiedział, że neutralność powoduje największą eksplozję gniewu i destrukcji (pseudo- ?)kibiców, skierowaną przeciw neutralowi, a on chciał sobie jeszcze pożyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Proooszę Państwa, szkoda, że państwo tego nie widzą! Wilk puścił Bąka lewą stroną, tak...! Tj. to był Mnich! Ajjj! Cóż mu tam sterczy spod szaty?! Dziesięciu chłopa z pałami rzuca się na niego, ten jednak biegnie przed siebie, do honorowej loży! Nikt nie może go zatrzymać! Mnich wpada, omiata wzrokiem wszystkim Zawartych W Loży, wyrywa Zestaw Głośno(Bardzo)Mówiący jakiemuś panu pod czerwono-białym krawatem i poczyna wrzeszczeć:
"Bracia, powstrzymajcie swą chuć... TeZetEn nienawiść, chciałżem powiedzieć..."-gwizdy z boiska, lecz na chwilę wszyscy zamarli...-"W barze >>Zdzisia<< rozdają za darmo piwo! Z parasolkami i zestawem Czipsów w 5 smakach!"-tu nie zdzierżyli, walka została przerwana, ludziska, łącznie ze wspomnianym panem w krawacie, rzucili się do wyjść do niewielkiego Piwiarni "Zdzisia". A tam czekały już kordony Trollów Bojowych i Zbrojne Oddziały Magicznej Ofensywmy (ZOMO). Jak przystało na kulturalnych osobników-wszyscy łądnie dali się pozakuwać i poumieszczać w Dorożkach Więziennych. Jedynie DrimTim zebrał się przed wyjściem i grzecznie począł sączyć napoje gazowane marki "Mordorianka". Teraz różnice nie polegały na kolorze szalika/majtek/sznurówek gorsetu, a smaku napoju... W pewnym momencie Wilkołak nie wyczymał i wyrwał spod Mnichowej szaty coś, co wyglądało na szalik. Zapanowała ogólna konsternacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie był szalik, to znaczy był to szalik, ale szalik... moherowy [a co tam :D]
- Jakiej drużyny jest to szalik? - spytał wilkołak.
- Ridzyksas Mejbak Team - odparł Mnich.
- A to przepraszam, mnie tu nie było - cofnął się Werewolf, bo znał on siłę bojówek... tzn pseudokibiców tej drużyny.
Przyjaciele w spokoju skończyli wzmacniać się napojami i zaczęli zastanawiać się jak wrócić z tego miejsca do Kasy firmy Czary spółka ZOO. W końcu nie odebrali jeszcze zadośćuczynienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Dobra chłopaki wracamy-muwiąc to mag wyczarował brame, która miała ich przenieśc z powrotem- Pozostaje nam już tylko spara zwoju którym mamy ozywic Smugllera, jak przegladaliście katalogi nie zauważył ktoś z was jakiejs wzmianki w rubryce "Unikatowe i Jedyne W Swoim Rodzaju"??
-Eeee no tego wiesz, mialiśmy tyle na głowie no i wogule....
-Aha jasne, no dobra ale zamiast tu sterczeć to wracajmy już i zacznijmy go szukać..
Po chwili nasz Team był już z powrotem w siedzibie Spółki.
-To jak roździelamy sie czy szukamy razem ?
-Szukamy razzzzeeeeee...
W chwili gdy Sortius chciał odpowiedzieć całym budynkiem zatrzesło a na ekranie który pojawił sie przed drużyną wyświetlił sie napis " Za 20 min budynek i cała jego zawartość przenosi się do innego uniwersum. Życzymy miłej podróży"
-Eeee może byśmy sie pośpieszyli?

-----------------------------------

chłopaki żyjecie jeszcze? trzeba ruszyć NES-a a mnie nie bedzie przez nastepne 10 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- W 20 minut wyjść z tego $%^&!#$%^ labiryntu? Chyba oszalałeś - powątpiewał wilkołak.
- To co damy się wysłać do jakiegoś innego wszechświata? - odpowiedział pytaniem na pytanie Agrah.
- Agrah, no co Ty poje... ekhem oszalałeś? Musimy dostać się do pokoju ochrony. Onie tam na pewno mają urządzenia do zmiany albo anulowania odliczania - wyjaśnił Sortius. - Na szczęście mam coś specjalnie na tą okazję.
Podczas wypowiadania tych słów krasnolud zdjął plecak, wysypał całą jego zawartość na podłogę, podniósł jeden zwój, spakowaŁ plecak i wstał.
- Maj preszjussssssssss - powiedział Gollu... znaczy Sortius. - To jest zwój 2-godzinnego bullet-time''u.
- No to jazda. Magowie niech zajmą się wypowiedzeniem tego czaru i ochroną naszych tyłków , a my jazda do pokoju ochrony - rozkazał Werewolf.
--------------------------------------
Na pobudzenie jeszcze jeden quest''cik ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie zdążyli ...
W błyskach i huku wszystko razem zostało wykopane w kosmos.
A konkretnie na Marsa ...

-------------
Chwilę po wykopnięciu DrimTim próbował pozbierać się do kupy. Widząc lewitującego w próżni Łerłolfa (jak my wogóle oddychamy??), Agrah wypowiedział czar, który w odległej przyszłości miał być na stałe montowany w wahadłowcach, generujący sztuczną grawitację. Wszystko co fruwało w jednej chwili z wrzaskiem trzasło o ziemię.
- Ło maatko!!! - marudził Dżordż - zaciągnij się mówili, będzie fajnie mówili ...
- Gdzie my w zasadzie jesteśmy?? - zapytał Sortius
Paladyn okiem znawcy rozejrzał się dookoła
- Mnie to wygląda na Marsa.
- Byłeś na Marsie?? - zdziwił się Łerłolf
- Nie.
- To skąd wiesz, że nie jesteśmy np. na Wenus??
Paladyn znużony spojrzał na Futrzaka
- Bo z Wenus są kobiety. Widzisz tu jakąś?
- A może być taka? - zapytał ktoś z tyłu. Był to Alexei pokazując palcem jakąś żeńską postać zbliżającą się do drużyny. Pięęękna babka. No takiej to jeszcze nie widzieli. Podeszła do chłopaków i uśmiechnęła się.
Paladyn nie wiedział czy to slońce nagle zaświeciło czy coś innego oślepiło go na moment.
Było to coś innego - złoty ząb na samym środku...
------------
Paladyn otrząsnął się jak ze snu
"No to jazda. Magowie niech zajmą się wypowiedzeniem tego czaru i ochroną naszych tyłków , a my jazda do pokoju ochrony - rozkazał Werewolf."
Paladyn nawet nie opowiedział przyjaciołom co mu się śniło. Pewnie by nie uwierzyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jako że byli w pokoju konferencyjnym uczynili go Swoim Centrum Dowoczenia. Magowie zostali w SCD i wypowiadali zaklęcia (to od bullet time i parę innych "dla spokojności" :P), a wojowie poszli szukać Centrum Monitoringu. Wcześniej, za radą Agraha, wyposażyli się w nitke (niczym Tezeusz), bo labirynt pokoi był jak na razie nieprzebytym. Po godzinie BT (czyli po 10 min normalnego czasu) nie byli bliżej CM niż przed początkiem poszukiwań. Tymczasem magowie skończyli inkantować wszystkie znane sobie czary ochronne i zaczęli grać w kółko i krzyżyk ryjąc diagramy na ścianach (XP). Zostało 10 minut BT, gdy Sortius przesadził z czarem ryjącym i w jednej ze ścian powstała dziura wielkości... niewiadomoczego, ważne, że była spora. Czarodzieje z ciekawością zaglądnęli do nowoodkrytego pomieszczenia. Ujrzeli tam szereg monitorów i kilka ogromnych komputerów. Duży zegar na ścianie odliczał coś, na cyferblacie widniały cyfry 9:57, ale nienormalne było to, że liczby zmieniały się w dziwny sposób - wolniej niż płyną sekundy, a dłużej niż trwają minuty. Dopiero gdy zegar wskazał 5:00 magowie ujrzeli napis nad drzwiami: CENTRUM MONITORINGU...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Reszta zziajana, niektórzy z wywieszonymi jęzorami (:P) całkiem się już zgubili. Informacja telepatyczna, że właśnie magowie znaleźli CM wcale ich nie ucieszyła. Musieli teraz wracać kawał drogi i to chyba szybciej niż poprzednio ... całe szczęście, że mają tę Nić Ariadny.
Zza rogu wyszedł właśnie również zmęczony ale dziwnie zadowolony Alexei nawijając na jakiś kłębek jakąś nitkę ...
- Coś się za wami wlokło to zebrałem - poinformował wesoło.

Reszty mało szlag nie trafił ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Magowie szybko uporali się z odliczaniem: wyłączyli główny komputer i rozwalili całe Centrum w trzy @#$%.
Potem ruszyli na pomoc wojownikom... Błądzili, błądzili, błądzili az zmęczyli się i zasnęli (za sprawą sennego proszku, który był zabezpieczeniem firmy). W ten sam sposób zaniemogli pozostali członkowie DrimTim''u.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-No tak... Tego się można było spodziewać. Jak nie jeden coś zwija, to drudzy coś wysadzają... Do suszy taki interes *wrau*...
-Nie marudź. Bierz się za przebijanie ścian.
-Dlaczego zawsze ja?
-A co? Może ja mam się za to zabrać?
-*Wrau* Niech Wam już będzie...
Łerłolf wziął zamach i walnął szponami w ścianę. Ta jednak tylko zadźwięczała i nic się nie stało.
-No i proszę państwa. Wspaniały pokaz siły. Szkoda tylko, że nie na wiele się on zdał.- dał się słyszeć znajomy głos.
-No nie! Znowu on? Dlaczego?
Łerłolf podkoczył wysoko, przebił się przez sufit. Z głośników popłyneły odgłosy walki. Po chwili słychać było:
-Abonent tymczasowo niedostępny...

----
GeoT, już wiem co to oznacza kilka tematów z różnymi imionami :P Mimo, że tutaj gram Wilkołaka, to chciałem pisać jako druid, ale to się wytnie :P
I na usprawiedliwienie. Nic nie pisałem, bo przez przypadek mi się NES odznaczył. I nie widziałem że coś pisaliście. Dopiero dzisiaj to zauważyłem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wilkołak wrócił do kompanów.
- No wspaniale - powiedział zrezygnowany. - Jeszcze nam niezniszczalnych ścian brakowało...
- Trzeba się skontaktować z magami - zaproponował paladyn. - Niech oni nas stąd wyciągną.
Wojownicy utworzyli trójkąt [albo kwadrat zależy ilu Was tam jest, bo już rachubę straciłem XP] i skupili swoje myśli na kontakcie z magami. Niestety, jako że magowie zostali uśpieni, a wojownicy mieli tylko podstawowe (albo żadne) zdolności magiczne nic z kontaktu nie wyszło.
- Czyli szykuje się duża robota - westchnął Łerłolf i zakasał rękawy [ke? a skąd on ma mieć rękawy...].
Rozpoczęła się walka ze ścianami, naznaczona wieloma poświęceniami, znaczy brakiem posiłków.
Dwie godziny później magowie obudzili się, obudzili się z niewiarygodnym bólem głowy.
- Co myśmy pili? - spytał Agrah. - Nic nie pamiętam.
- Chyba nic - odpowiedział Sortius. - Nie widzę tu żadnych butelek ani zdemolowanych mebli.
Nagle nad ich głowami zebrała się wielka, ciemna chmura i dało się posłyszeć donośny głos:
"You have one new message. What do you want to do?"
- Co to jest?
- To mój automatyczny sekretarz - powiedział MonkOfWar.
Mnich wypowiedział jakąś formułę i donośny głos przemówił ponownie:
"Jacyś trzej d#$%^& dobijali się do Ciebie, ale Ty nie miałeś ochoty łaskawie ruszyć d#$%^& i odebrać..."
Przyjaciele nie usłyszeli dalszej wypowiedzi Głosu.
- Wybaczcie, ale przechodzi on teraz okres buntu - tłumaczył się Mnich. - Trudno dziś o darmowego sekretarza i trzeba korzystać z młodych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po trzygodzinnej pracy lekkie rysy na ścianie i zlany potem Łerłwolf - oto widok prawdziwego herosa :D

Paladyn, który zazwyczaj przedkładał myślenie nad pracę rak (:P) podszedł do ściany bardziej na prawo i włączył zaznaczony na czerwono przycisk z umieszczonym na górze mrygającym "kogutem" i ogromnym napisem
"TU WCISKAĆ BY PRZESUNĄĆ ŚCIANĘ! NIE NISZCZYĆ JEJ!! PO TO JEST TEN PRZYCISK!!!"

- Czemu nie pokazałeś tego wcześniej - warknął z gniewem Łerłolf podczas gdy ściana zaczęła się przesuwać odkrywając ukryte za nią przejście.
- Chciałem sprawdzić czy może jednak dasz radę.

Dźwięczny głos patelni uderzającej w czaszkę i osunięcie się Dżordża na ziemię wzmocniło tryumfalne wejście przyjaciół w korytarz.
- Gdzie ci magowie! Nigdy ich nie ma kiedy są potrzebni - mruknął ktoś z tyłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-*Wrau* Ja Ci Dżordż chyba niegługo coś zrobię... Powieszę, wypatroszę... Co wybierasz?
-Już i tak dostałem prze łeb...
-Ale to chyba za mało. Ja z siebie siódem poty wylewam, tępię *wrau* pazury, a Ty tylko naciskasz przycisk i zgarniasz cały EXP za otwarcie drzwi? Gdzie tu sprawiedliwość?
-Nie wiem. Ale przynasz, zmęczyłeś się trochę.
-Nie przeczę. A tak to mógłbym coś zjeść... A przez to nie mogłem!!
-Czasami trzeba się napracować.
-Ale czemu tylko ja rąbałem tą ścianę?
-A niby czym my mieliśmy?
-Głową?
Po tych słowach Dżordż wolał już nie kontynuować rozmowy z Łerłolfem. Ten jeszcze skłonny był spełnić swoją groźbę. Za drzwiami znajdował sie długi tunel. Na jego końcu widać było światło. Z czasem zaczęło ono szybko rosnąć. Dał sie slyszeć również miarowy stukot i odległe buczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Buczenie narastało, światło również... Wszyscy zwrócili głowy/coś innego w stronę korytarza i poczęli nasłuchiwać/patrzeć/wąchać (w zależności od poziomu Percepcji)... Mnich zaintonował pieśń:
"Czy wiDZISZ, światełKO w tuneLU...?"
"Tak, wiDZĘ, światełKO w tuneLU...!"-odpowiedział równie kretyńskim wersekm Drim Tim.
Paladyn (1/2) wymruczał: "Ciocia Ziuta mówiła, że jak się widzi światełko w tunelu, do nie wolno w nie wchodzić..."
Paladyn (2/2) rzekł: "Nieprawda. Światełko w tunelu jest mefa... mata... moto... JEST PRZENOŚNIĄ! Oznacza przejście do lepszego życia, seraju, hurys, mmm..."
ŁerŁolf podrapał się po łepetynie, orząc bruzdy na głębokość +/- 3 cm, myśląc o tzw. "świeckim trybie życia osób duchownych".
Cała Drużyna poczęła nawijać o perspektywach, jakie roztacza owe przybliżające się światełko. Światełko dotarło w końcu do końca tunelu i słodki głos powiedział:
"Wilkommen In Super-Castle of Czarodziejen Mit Sehr Guten Full-Opcja Serwisen und Spells of Many Rodzaje". Mnich począł obmyślać już skrót dla tej przydługiej nazwy, gdy obaczył ciekawą rzecz: Cała Drużyna siedziała już w wagoniku i zżerała watę cukrową, tylko on został na dole...

-----
Errm... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy tak zajadali się słodkościami nagle podszedł do nich jednooki waciarz( pan robiący watę cukrową) i rzekł: CZEGO CHCECIA I CZEMU KONSUMUJECIE TOOOOOOOOOOOOOO, na co drużyna powiedziała: ona sams się prosiła krzyczała give me give me a my nie mamy w zwyczaju zawodzić kobiet, lecz wagonik ruszył i wydawało się,ze niebezpieczeństwo za nimi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować