Zaloguj się, aby obserwować  
Alexei_Kaumanavardze

Neverending Story II: Gold Edition

1327 postów w tym temacie

Ale prawdziwe niebezpieczeństwo było dopiero przed nimi...
A przynajmniej tak było napisane w książce, która zawierała wszystkie ich przygody. Ksiązek takich było kilka - dokładnie trzy, z tym, że drużyna jedną taką księgę rozpie... waliła. A że wszystkie księgi były połaczone telepatycznie, to dwie pozostałe starały się nie wpaść w ręcę DrimTimu, by nie podzielić losu pierwszej.
Wracając do naszych przyjaciół magów, którzy jeszcze się nie znaleźli.
- Masz tą aspirynę?
- Tak, gdzieś w plecaku...
- No to dawaj na co cekasz?!?!
- Taaa, najpierw muszę to w plecaku znaleźć...
- Aaaahhh, no tak...
------------------
"Nastała cisza wręcz grobowa,
nie powiedział nikt ni słowa,
pomyślałem oto szansa wyjątkowa,
wychyliłem się - uderzyłem tak..."

Co tak cicho się tu zrobiło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

---
Mi ostatnio coś natchnienia na NESa brakuje. Nie wiem za bardzo co pisać. Może to dlatego, że ostatni post był Alexeia? I nie wiedziałem za bardzo co dać dalej. Ale jak widzę, to nie tylko ja miałem taki problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wagonik ruszył radośnie skrzypiąc rozwalonym baldachimem i telepatycznie porozumiewając się z Centralą Zdrowia Magicznego w SmolWil. Drużyna wzięła zjadła aspirynę, wydobytą z buta bosego ŁerŁolfa i popiła bezalkoholowym spirytusem firmy Krasnoloocky Drynk Ltd. Niestety spowodowało to nagłe sensacje (a nawet kryminały) żołądków DrimTimu, objawiające się niemożnością zrobienia czegokolwiek innego, jak tylko wydawania dzikich odgłosów. W ten właśnie sposób Drużyna nasza beztrosko i radośnie wędrowała w pojeździe klasy Wóz Kołowy Und Metalowy do wnętrza. Każdy usilnie starał się przypomnieć sobie-do czego zmierza. Rozważania natury egzystencjalnej pochłonęły ich tak wielce iż przeoczyli kilka istotnych stacji (w nazwie jednej z nich było coś o magach), zatrzymując się dopiero w miejscowości Buzia Mała, zamieszkałej przez domorosłych czcicieli diabła i serka Huhl& (to jest pyszne!). Mnich dzielnie starał się nawiązać kontakt:
-Przepraszam, dziewczynko, którędy do...
-Z kim masz kanapki?
-Nieważne, ale którędy...
-A ja z pieczarkami.
I tak dalej. Wyglądało na to, iż droga do Zamku Magów zostanie im nieznaną przez czas bliżej nieokreślony [T=n+4,75 s gdzie n=(1;+nieskończoność)]. Aż nagle pojawiła się Nowa Nadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Agrah tóry dzieki zakleciu właśnie pozbył sie problemów wywołanych aspiryna i bezalkoholowym spirytem rozejzał sie dookoła
-Oho ciekawe gdzie nas tym wioza, ma ktoś może jakis rozkład jazdy?
-Tak, łap.
-Thx, no to popatrzymy stacja 1 "Dom Wariatów u pani Heli" nie to nas nie interesi, stacja 2 "Wrota piekieł -podróż w jedna strone" hmmm chce ktoś do ciepłych krajów?- unikając lecących w jego strone szklanek butów i innych NOL (Niezidentyfikowanych Obiektów Latających) mag starał sie czytać dalej. Niestety nie dane mu było skończyć bo przerwał mu jakis głos dobywajacy sie z głośnika
-UWAGA Zbiżamy sie do stacji ostatnia nadzieja wszyscy podrużujacy do Zamku Magów proszeni są o opuszczenie wagoniku na tej stacji
-No to chyba nasza, nie?- zauważył ktoś z drużyny
-Na to wygląda wiec wysiadamy- ku wielkiej radości Drim Timu na stacji czekał na nich komitet powitalny składający sie głownie z Człąków Nowo Powstalego Bractwa Mrocznych Magów Żądnych Odwetu (kurde ale długa mi wyszła ;p ). NAsi bohaterowie nie posiadając sie z radości rzucili sie w wir bitwy. Agrah stojący troche z tyłu i jedynie powalając grupy wrogów czarami przygladał sie reszcie Tak tego im było trzeba żeby sie wkońcu rozruszali

********

dobra ruszamy ten temat akurak macie okazje żeby sobie powalczyc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Łerłolf tak wyskakiwał, że jedna z łap została mu wplątana w zaczepy wózka. I chcąc nie chcą, musiał walczyć z wózkiem i lewej górnej łąpy. Zdziwieni byli tylko jego przeciwnicy, że mimo tego że mu takie żelastwo wisi u ręki, to i tak macha nią na prawo i lewo. Najgłupszą minę miał ten MM, który jako pierwszy oberwał wózkiem przez łeb. Potem musiał oberwać jeszcze z drugiej strony, bo Mag ze złamaną szczęką dosyć dziwnie wygląda. A zwłaszcza z wiszącą obok głowy. Niezzbyt atrakcyjny widok. Zwłaszcza dla Paladynów. Nie wyglądali na zachwyconych tym faktem. Jednak Łerłolfa mało to obchodziło. Robił co miał robić. Czli siekł dalej. bez umiaru. A co na to Magowie? A co mieli mówić? Próbowali czarować. Ale co to miało niby wzruszyć Wilkołaka? Za wiele nic. W końcu jak niby mieliby się przez futro przebić? Niemożliwe. I jeszcze przez latający wózek? Tym bardziej nie. No więc po kolejnym zamachu odgórnym, wózek lekko się powginał.
-*Wrau* chyba potrzeba nam blacharza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

---
Jak chcesz się dołączyć, to zrób to poprawnie, fabularnie. I wypowiedzi dłuższe niż jedna linijka... I z sensem jakimkolwiek. I najlepiej zapoznaj się z fabułą jaka tutaj panuje. To nie jest spamerski wątek pokroju historyjki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-O k**** - krzykna mag ledwo unikajac ciosu w głowe wózkiem- Ty Wilku UWAŻAJ GDZIE TYM MACHASZ!!!!
-To *wrau* po co wchodzisz w zasięg?
-Sam do mnie podszedłeś!!!- mag dalej starał sie nie oberwać w głowe- A jak tam radzi sobie reszta?

A reszta radziła sobie dobrze, paladyni bardzo nie po paladyńsku siekali mieczami na prawo i lewo, Alex walił każdego kto mu sie nawiną, Sortius testował nowe zaklecia a mnich nawracał MM " Ogniem i Mieczem bądź innym rodzajem broni".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- A tak w ogóle, to jak znaleźliście się w tej kolejce? spytał magów wilkołak, powalając kolejnego MM na ziemię.
- Odebraliśmy sygnał, że próbowaliście przesłać nam wiadomość - powiedział Mnich. - A potem Agrah użył zaklęcia GPS i tereportowaliśmy się do wagoniku...
- No tak, wy i te wasze dziwackie metody - westchnął Werewolf. - Nie prościej było przebić się przez te kilka ścian i dołączyć do nas wcześniej? Załapalibyście się na darmową watę cukrową.
Podczas gdy wilkołak oddawał się rozmowie z magiem, jego zdolność walki nieco osłabła, co dało pole do popisu paladynom. Przed atakiem zwiększyli oni swoje szanse zaklęciami ochronnymi i rzucili się w wir walki. Agrah i Sortius wspomagali ich anulując niektóre zaklęcia MMŻO (nie wszystkie żeby paladynowie mogli sobie poćwiczyć i aby nie czuli się urażeni).
------------------------------
To taki post porządkujący, bo trochę się nam historia pomieszała ;P
A ja nie lubie bałaganu ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2006 o 00:14, GaNgStA napisał:

I powiedział: Kupa z filcem gówno prawda


"Grunt to dobre wejście" pomyślał Dżordż i stosując permanentnene ... permana ... pernema ... perama ... różne uniki podszedł jaka gdyby zawsze coś ups ... nigdy nic, do jednego z przeciwników i zaborował, ups ... zagaił:
- A wiesz ty przyjacielu, że jestes bo złej stronie? Po ciemnej stronie szmocy?
- CO?! - wzrasnął ogromnie zaskoczony mag próbując przekrzyczeć hałas.
- A no tak? Wiesz że trzeba się miłowac i krzywdy nikomu nie robić i wogóle?
- A mam ja twoją %$@#!5 krzywdę w ^@%&@9 &@^%@$!!
- Aha - stwierdził paladyn i zupełnie nie po paladyńsku kropnął go mieczem po tym co on tak brzydko powiedział.

W tym momencie kropnięty jakby napuchł i z potężnym" łuup" pozbawił się wierzchniej warstwy skrywającej nie kogo innego jak zapomnianego już przez DT Uber Grozę ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- O jak miło, upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu - ucieszył się Agrah.
- Co?! szykuje się jakiś obiad, a ja o tym nic nie wiem? - oburzył sie wilkołak. - Zaraz zajmę czymś tych słabeuszy i idziemy na wyżerkę.
- Uspokój się - pohamował plany Werewolfa Mnich. - Jemu chodzio o Uber Grozę.
- Przecież ona nie ma ani grama mięsa, same kości...
- Jeśli UG ma ze sobą te swoje serce z kamienia, to wystarczy je zgnieść i będzie po problemi - spróbował wyjaśnić ogólnie Sortius. - Zapomniałeś?
- Aaa, o to chodzi. Trzeba było tak od razu, a nie zwodzić mnie jedzeniem.
W normalnych okolicznościach rozmowa ta byłaby uznana za niedorzeczną, ale w sytuacji ciągłej walki i zmagań naszych przyjaciół z czarodziejami była jeszcze bardziej niedorzeczną.
- Ale jak niby sprawdzimy czy ona ma to serce czy nie, przecież nie spytamy wprost, bo nas wyśmieje.
Pytanie to posłyszał jeden z MM, a że istity to perfidne i wredne, wydarł się na cały głos:
- EEEEEEEE, ty przerośnięty manekinie szkieletu, gdzie masz te swoje nic nie warte, rozlatujące się, tandetne, kamienne serce, hęęę????
- HEHEHEHEHEHEHHEHEHE. Nigdy się tego nie dowiecie śmiertelnicy, Jesteście za głupi by dojść, że leży ono bezpiecznie kilometr stąd, przed moją siedzibą, w ogródku 2m od starego świerku, stojącego na skraju przepaści. MUAHAHAHAHAHA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Imbecyl...
-Co? Kto? Ja?
Dopiero teraz UG zorientował się co powiedział.
-Nie! Nie możecie! Zabraniam!
-A co nam *wrau* zrobisz?
-Ee... Poczęstuję napojem?
-Zwykłego nie pijamy.
-No dobra... 104% spirytus wymieszany z krwią i tym podobnymi. Pasuje?
-Kusząca oferta... Zapewne *wrau* jest koło kamienia.
-Skąd wiedziałeś?
-Mało inteligenty *wrau* demon...
-Nie moja wina!
-Właśnie że twoja... A czegoś *wrau* do jedzenia nie masz?
-Parę smażonych wilkołaków i wampirów by się znalazło.
Łerłofla wmurowało.
-Że jak?!
-Ee? Ups... Wilkołak!
-Gratuluję spostrzegawczości... *wrau* To co jeszcze chcesz smażyć?
-Ludzi? -popatrzył się na Dżordżą. -Krasnoludy?- spojrzał na Sortiusa.- To co chcecie jeść?
-Smażony demon?
-Jak jakiś się znajdzie to proszę bardzo. Za mną prosim...
Łerłolf znowu był wmurowany w ziemię. Tym razem małą inteligencją UG. Inni tak samo.
-Ruszać się! Raz, dwa, raz, dwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drużyna, będąca w stanie głębokiego, że tak to ujmę, prawda, szoku, podążyła w kierunku wskazanym przez Towarzysza Uber Grozę... Ten zaś rozmawiał przez Telefon Klasy Komórkowej i zamawiał u swych popleczników najrozmaitsze, wykwintne potrawy...
-Dajta mi tu pięciu ludziów w czekoladzie, zapiekanych w sosie własnym. No... I jeszcze 2 krasnoludy nadziewane na ostro. Pal czy Miecz...? A, dajcie po jednym. Taa...
DrimTim wschłuchiwał się z rosnącym oburzeniem w wymieniane przez Złego Stwora propozycje. W końcu ŁerŁolf nie mógł znieść tego dłużej... Przeszkadzały mu dwie rzeczy:
a) dyskriminacja rasowo-płciowo-smakowa (Mr. UB wyraźnie ignorował substancji chłodnych i słodkich);
b) nieznajomość prawdziwej sztuki gotowania.
A wiedział nasz bohater, co mówi. Mnich również gorliwie (aż mu się kapota poczęła żarzyć) potakiwał. Bądź co bądź-napisał dzieło pt. "Mniszek-Po Prostu Gotuy". A i pozostali znawcy swych kuchni narodowych popadali w coraz to większą złość. Krasnolud wściekał się na niezaktualizowaną wersję przepisu na Krasnala Z Pala, Paladyni gotowali się na myśl o zrezygnowaniu z czterech rodzajów łyżek, wykwintny kolega Mag pieklił się od chwili, gdy usłyszał propozycję dotyczącą Elfika W Zasmażce W Menażce. W końcu Międzynarodowa Rada Uczonych [MRU] już dawno zrezygnowała z używania menażek jako sprzętu mało ergonomicznego tudzież efektywnego.
Apogeum gniewu naszej Przecudownej A Jakże Drużyny osiągnięto w chwili, gdy Uber Groza zakończył składanie zamówienia słowami "Daruj se serwetki, kretynie". To był błąd, który jeszcze przez lata historycy kulinariów mieli wspominać...
Coś jednak tknęło Uber Grozę w ostaniej chwili (o tknięcie podejrzewa się p. Zdenona Blaskova, rosyjskiego menela spod Kremla)! Obrócił się (lub obróciła się kamera, nie wiadomo, jak na to patrzeć) i ujrzał wycelowane w siebie: a) miecze b) topory c) broń obuchową d) dłonie e) pazury f) CKMy g) ukryte kamery. Cóż było mu czynić w tej, jakże gorącej, chwili?! Wykorzystując całą swą tzw. Manę-dokonał przemiany w Kreta Jedynego Oryginalnego Żel (KJOŻ) i po rozlaniu się w kałużę-uniknął gradu, uważasz, ciosów. Ale niestety... ponieważ Drim Tim runął do przodu (w wyniku działania sił przedstawionych na ryc. 7.82.m) i rozpaćkał niedawnego Pana Zła. Jako iż Kret to substancja o właściwościach żrących (czego przykład mieliśmy przy skłądaniu nieszczęsnego zamówienia przed kilkoma minutami...)-ubiór/futerko poczęło się, mówiąc slangiem trollich dzieci, jarać-wszyscy byli niepocieszeni...
Paladyni rozpaczali nad sfajczonymi naszywkami kapeli light-drewnianej Boski Wiatr (Jap.), Mnich wstydliwie zasłaniał gacie w szkocką kratę widoczne przez wypaloną dziurę w szacie, itd..
Uber Groza w formie Kreta pomyślał, używając PEJOratywnego słownictwa: "Oł Szit, No To Chyba Po Mnie, Fak. T.". Miał rację, łobuziak! Traktor marki Ur-As'' momentalnie przejechał. Po nim. A ponieważ jego składem towarowym była Drużyna, myśląca niekiedy Ciężko-z Uber Grozy a.k.a. KJOŻa-nic nie zostało. Tj. zostało ale w obliczeniach matematycznych na naszym poziomie NIE uwzględniamy cyfr znajdujących się na dziewiątym miejscu po przecinku. A skoro zostaje wówczas "0"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No stary jak ty coś napiszesz to Boski Wiatr Nie Ma Przebacz :DD
--------------------------
DrimTim stał nad tężejącą pod wpływem czynników zewnętrznych kałużą i rozmyślał. Rozmyślał, że gdyby wsadził swoje dobre wychowanie i przyzwyczajenia kulinarne w kieszeń albo jeszcze gdzieś głębiej to pewnie właśnie teraz wtryniałby jakiegoś krasnala lub innego człenia a tak??
- Siku mi się chce - stwierdził wpatrzony w bulgoczący płyn paladyn i poszedł tam gdzie król karocą jeździ ...
Tymczasem reszta towarzystwa czekając na kumpla poczęła zauważać rzecz znamienną. Kret (co dziwne bo w instrukcji całkiem o tym nie wspomnieli) zaczął coraz bardziej gęstnieć aż w końcu zrobiło się z niego coś ala budyń malinowy ale w konsystencji tężejącego cementu lub wapna gaszonego.
Paladyn Dżordż który właśnie wrócił oddawszy co miał oddać do analizy z ciekawością podszedł do nachylonej nad kałużą drużyny.
- Ej, słuchajcie - zawołał wesoło widząc stan skupienia Uber Grzoy ala Kret - mam pomysł. Zostawmy po sobie trwały ślad - i tu niewiele myśląc przyłożył dwoje rąk do gęstniejącej papki.
Piękne odciski rękawic paladyna zostały uwieńczone ślicznie wykaligrafowanym podpisem "Tu byłem - Paladyn Dżordż".
Reszcie nie trzeba było dwa razy powtarzać ...
--------- KILKA DNI PÓŹNIEJ ---------
Dwóch przechodzących elfów zauważyło ciekawy eksponat. Kałuża czegoś połyskującego a w niej odbitych kilka par rąk a nawet czyjeś 4 litery ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po pewnym czasie obaj wędrowcy zauważyli, że dziwna maź zaczęła rosnać a z jej środka wyskoczył UG. Niestety tyle go widzieli, ponieważ zaczał biec za drużyną kamienia klnąć tak, że nawet najstarsze ogry tego nie słyszały.

--Kilka dni drogi dalej---
Łerlorf rzekł:
-Ej patrzcie tam na horyzoncie czy to nie
-Upper groza -krzyknali wszyscy,ale jakiez było ich zdziwienie gdy zobaczyli upper groze w różowych baletkach i majciochach w grochy wołającego:
-Moi ,mili niech ja was wściskam....

---------
W szkole nam kompy wystawili więc będe częściej pisał:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-*Wrau* O nie nie nie... Ja się nie dam!
-Pójdź w me objęcia!
-Zabierzcie go ode mnie! -wrzeszczał Dżordż wniebogłosy.
-A teraz ode mnie *&%$(&$@!!!!- zawtórował basem Sortius.
-No czemu nie chcecie? Niech mnie ktoś przytuli...
Uber Groza siadł na środku drogi, skulił się i zaczął chlipać z cicha. Cisza ta też odbiła się na Drużynie Kamienia.
-*Wrau* Co robimy? Nie można go tak zostawić...
-Taki biedny...
-Wygląda na to, że nikt go nie chce.
-Nikt mnie nie chce!-wykrzyknął UG.
-Fakt... Wcale im się nie dziwię.
-Nie taki diabeł straszny jak go malują!- ryczał dalej UG.
-Ciszej tam!-rozległ sie głos z Nieba i momentalnie spadła doniczka. -Spać przez Was nie można!
Łerłolf odwrzasnął parę niecenzuralnych słów. Nagle Mnicha walnał piorun.
-Cholera! Spudłowałem... -odezwał się już znany głos z góry.
-Ja ci dam spudłowałem!-odrzekł podburzony i z leksza spalony Mnich. Momentalnie też rzucił czymś w górę. Dało się po chwili słyszeć głośne Auuu... Po chwili w Mnicha znowu walnął piorun. I zaczęła się wymianka. Raz Mnich tego z góra, raz ten z góry Mnicha. Pozostali patrzyli się tylko, jak Mnich co chwila obrywa piorunem, wstaje, ciska kamieniem i znowu obrywa. I tak w kółko. A z kobu UG ciągle płakał. Dżordż w końcu nie wytrzymał, podszedł do UG i położył rękę na jego kolcach.
-No już już... Spokojnie... To czego chcesz na poprawienie nastroju?
-Ja?... Niczego... Ja się tylko z wami droczę!
UG zerwał sie ziemi z demonicznym śmiechem.
-Udało się! Udało się! Nabrałem was haha...
UG śmiałby się tak długo jeszcze, gdyby nie walnął go nagle piorun. UG zamarzł na chwilę w oczekiwaniu.
-Cholera... Znowu spudłowałem...
Teraz UG z tym z góry zaczeli iść na wymiankę. Drużyna wzruszyła ramionami, odwróciła się i poczęła iść. Mimo, że była noc, to od blasku piorunów było jak w dzień.
-Wariaci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować