Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Dragon Age: Początek - recenzja

93 postów w tym temacie

@Edoria

1. Chodzi o wykonanie tekstur i przede wszystkim, badziewne otoczenie. Już na początku gry, w obozie, gdy staniesz na moście i rozejrzysz się dookoła widzisz... Pustkę. Tu jakaś górka, jakieś drzewo i beznadziejna mgła. O niebie i słońcu nie wspomnę, bo już Morrowind miał lepsze niebo a wyszedł z sześć - siedem lat temu. Klimat było czuć w książce - świat pokazany w grze może i jest przygnębiający, ale najczęściej swoją pustką. W nim się absolutnie nic nie dzieje. NPC pozapuszczali korzenie, postaci nie mają swojego cyklu dnia, i w ogóle nie ma cyklu dnia i nocy.
2. "DA" absolutnie nie jest hardkorowym cRPG. W tej grze wszystko zostało maksymalnie uproszczone - od możliwości ubierania całego ekwipunku (a nawet wymiany pomiędzy postaciami) podczas walki, prze używanie craftingu na pauzie, po oskryptowanie przy którym puszczasz pauzę i idziesz zrobić kanapki. Poziom trudności jest kiepski - walki dzielą się na maksymalnie proste lub trudne. Nie ma wypośrodkowania. A zaznaczę, iż gram na poziomie normal z wyłączonymi skryptami postaci, bo już nie miałbym nic do roboty. Na dobrą sprawę, w "DA" spokojnie można grać dwoma postaciami - magiem i wojownikiem. Reszta drużyny jest zbędna.
3. A dlaczego? A niech zrobią - ludzie ze słabszym sprzętem zawsze mogą zjechać z detali. Przykładem jest choćby świetnie zoptymalizowany "Risen". Spokojnie odpalam "DA" w 1080p z AAx8 i mimo, że ładnie to wygląda z daleka (czy np. efekty zaklęć) to zaraz dostaję teksturą tkwiącą w poprzedniej epoce...Ja wiem, gameplay etc. ale mimo wszystko mogliby dorzucić DX10 czy lepsze tekstury.

I jeszcze jedna uwaga. Dlaczego nie robi się już cRPG z coopem lub choćby możliwością pogrania w MP?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.11.2009 o 11:21, Dzibrill napisał:

2. "DA" absolutnie nie jest hardkorowym cRPG. W tej grze wszystko zostało maksymalnie
uproszczone - od możliwości ubierania całego ekwipunku (a nawet wymiany pomiędzy postaciami)
podczas walki, prze używanie craftingu na pauzie, po oskryptowanie przy którym puszczasz
pauzę i idziesz zrobić kanapki. Poziom trudności jest kiepski - walki dzielą się na maksymalnie
proste lub trudne. Nie ma wypośrodkowania. A zaznaczę, iż gram na poziomie normal z wyłączonymi
skryptami postaci, bo już nie miałbym nic do roboty. Na dobrą sprawę, w "DA" spokojnie
można grać dwoma postaciami - magiem i wojownikiem. Reszta drużyny jest zbędna.


Wybierasz normalny poziom trudności i skarżysz się, że gra jest zbyt prosta? Że "puszczasz pauzę i idziesz zrobić kanapki"?
Gra chyba za Ciebie tego poziomu nie wybrała, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oj, jaki ja jestem uszczypliwy... Tyle, że podniesienie poziomu do hard nic nie daje, bo przeciwnik nadal jest głupi jak but. Zwiększenie obrażeń od zaklęć powinno być na standardzie, a większe dmg od monsterów to nie jest wyższy poziom SI. Nawet "bardziej agresywne używanie zdolności" praktycznie nic nie zmienia. Na hard nadal spokojnie można grać dwoma postaciami i nadal walka dzieli się te same dwa schematy: lekko i łatwo oraz przesadnie ciężko. Nie pisałbym o poziomie trudności bez sprawdzenia wyższego i dojściu (samemu) do wniosku, że różnicy nie widzę. Już jasne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@ Dzibrill

Nadmieniam, że nie chodziło mi o hardcorowy poziom walki, tylko o ortodoksyjnośc świata przedstawionego w tej grze...jest to świat FANTASY, a ja jestem jego wielbicielem i tego od tej gry oczekuję...jeśli lubisz kraśc samochody to przesiądź się na GTA, jesli chcesz zmieniac historię WW2 to też sa takie gry...a grze osadzonej w światach fantasy chce widziec lochy i smoki...poziom walki nie ma tu nic do rzeczy, to tylko ciągi zero-jedynkowe, do ustawienia w opcjach gry...wazny jest klimat, w DA:O równie wspaniały jak w wielkich poprzednikach...

PS.Czy ty nie jestes czasem agentem polokoktowców...pardon, konsolowców ?:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.11.2009 o 19:01, Edoria napisał:

Nadmieniam, że nie chodziło mi o hardcorowy poziom walki, tylko o ortodoksyjnośc świata
przedstawionego w tej grze...jest to świat FANTASY, a ja jestem jego wielbicielem i tego
od tej gry oczekuję...jeśli lubisz kraśc samochody to przesiądź się na GTA, jesli chcesz
zmieniac historię WW2 to też sa takie gry...a grze osadzonej w światach fantasy chce
widziec lochy i smoki...poziom walki nie ma tu nic do rzeczy, to tylko ciągi zero-jedynkowe,
do ustawienia w opcjach gry...wazny jest klimat, w DA:O równie wspaniały jak w wielkich
poprzednikach...

Szczególnie, gdy walka jest za każdym rogiem i stanowi ponad połowę czasu gry. Szkoda, że gra gdzieś w okolicach 30% traci ten klimat mrocznego fantasy. Relacje między postaciami opierają się na docinkach i dość kiepskich żartach, wybory moralne są na poziomie piaskownicy, a rozmowy w obozowisku są takie sobie. Główny wątek jest OK, NPC też, ale ten świat jest martwy! Nie ma zwierząt (na palcach policzę ewentualnych przedstawicieli), NPC zapuścili korzenie, świat i może jest przygnębiający - głównie przez swoją martwotę. Jeszcze coś odnośnie walki i nie piszcie mi takich bzdur, że w cRPG nie jest istotna - szczególnie gdy spora część PD idzie za walkę. W "BG", z którym jest porównywany "DA" (sam nie wiem czemu, bo nie ma kompletnie żadnego konkretnego podobieństwa pomiędzy tymi dwoma tytułami - poza tym, że obydwa to cRPG), przeciwnik myślał - w "DA" przeciwnicy to stado debili. Zagrajcie dwoma, lub trzema postaciami i idę o zakład, że każdy kto ma choć troszkę wyższą od szympansa zdolność logicznego myślenia, spokojnie da sobie radę. Jak dla mnie poziom przeciwników stoi na poziomie prezentowanym przez moby w "Diablo II". I ciągle ten sam schemat: zlokalizować zagrożenie, zaatakować, czekać na śmierć. Magowie mają ponad 60 spelli, a jeszcze nie spotkałem się z tym żeby mag SI zaczął od kombinowania zamiast od wywalenia ofensywa. Porażka.

Dnia 19.11.2009 o 19:01, Edoria napisał:

PS.Czy ty nie jestes czasem agentem polokoktowców...pardon, konsolowców ?:))

Dajcie już spokój... Gram na wszystkich konsolach i na PC. Mogę podać milion powodów, dla których PC jest lepsze i milion jeden, dla których konsole są fajniejsze. Ma to jakieś znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na hard nadal spokojnie można

Dnia 19.11.2009 o 11:56, Dzibrill napisał:

grać dwoma postaciami i nadal walka dzieli się te same dwa schematy: lekko i łatwo oraz
przesadnie ciężko. Nie pisałbym o poziomie trudności bez sprawdzenia wyższego i dojściu
(samemu) do wniosku, że różnicy nie widzę. Już jasne?


Na hard "spokojnie można grać dwoma postaciami"?
lol
Szkoda czasu na tę rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.11.2009 o 11:18, RexNebular napisał:

Na hard "spokojnie można grać dwoma postaciami"?
lol
Szkoda czasu na tę rozmowę.

Gdyż? Zabrakło argumentów, że SI jednak nie jest na poziomie pantofelka? Mam ci udowodnić, że można? Chcesz save''a?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam.
Postanowiłem włączyć się do dyskusji na temat DA. Cóż.., napiszę tak: moim zdaniem DA:O to Mass Effect tylko w innych realiach.
Grafika - dziwię się komentarzom typu jaka jest super. To jest ładna grafika?, kwadratowa i bez polotu (popatrzcie na pancerze (tak niby wygląda metal) już nie wspomnę o świcie w grze - pustym i martwym. Lokacje wyglądają jak złożone z podobnych i powtarzających się klocków. Ładnie wykonane są twarze postaci - szczegółowe i można z nich odczytać emocje. Dłonie i ręce postaci - co to jest za mutacja? Potwory są naprawdę ładne i wyglądają efektownie.
Świat Gry - tu zgadzam się z Dzibrill''em, brak pory dnia i nocy, NPC są przyklejeni do "ziemi" i jest ich kilkunastu w danej lokacji. Miasto olbrzymie a NPC tylko kilku. To miał być ogromny świat - raptem kilka lokacji (do niektórych można wrócić kilkakrotnie). Sklepy nie odnawiają zaopatrzenia, ( chyba, że powracamy tam z questem). Co to ma być - po walce z opancerzonymi kolesiami wydobywamy z nich jedynie kamień lub czysty pergamin niekiedy rękawice lub pancerz.

Spoiler

Jedynie po zabiciu smoka na szczycie posypało się trochę sprzętu (wiadomo po wojownikach, których wszamał ;)

. Kolejny zarzut to brak wytrychów - tylko łotrzyk może otwierać skrzynie i drzwi? - wojownik z młotem nie może? Przecież można to rozwiązać inaczej. Co jest z maną - znika bardzo szybko, a zapasy w sklepach to raptem kilka flaszek. (i tak wiem, że można je tworzyć samemu, ale i tak mana za szybko zostaje zużyta). Wszystko jest drogie a kasy mało. Po co są takie rzeczy po 182 złote dukaty(kijaszek dla maga), których nikt nie kupi? I co to za lipa: rozpoczynasz grę wojownikiem i masz na starcie umiejętność walki tarczą, której nie można usunąć - a punktu przeznaczyć np. na dwuręczne bronie lub inne umiejętności. Wydaje mi się, że gra została ustawiona pod wojownika z mieczem i tarczą. inne specjalizacje mają trochę trudniej.
Poziom trudności - też uważam, że walki są albo bardzo łatwe albo trudne. A poziom SI jest słaby. (Prosty przykład: kilku wrogów z bronią białą - z daleka walisz z kuszy i pojedynczo podbiegają na rzeź. A Gdy są łucznicy - podchodzisz ostrożnie i w momencie jak zauważą cię pierwsi przeciwnicy, wracasz do swoich - stojących za rogiem (lub osłoną). Przeciwnik biegnie prosto do ciebie i to pojedynczo (sporadycznie w małej grypie grupie)).
Podsumowanie- rozumiem, że BioWare idzie za ciosem ME, i na tym samym silniku robi kolejną grę. Ale moim zdaniem mogli się postarać - szczególnie po tych wszystkich zapowiedziach i zachwytach. Plus to rozpoczęcie gry - w zależności kogo wybierzemy - inna lokacja startowa i trzeba przyznać to BioWare się udało. Widać zrozumieli błąd ME i postarali się o wciągający początek rozgrywki. Reszta to po prostu skok na kasę.
Dlaczego, w naszej grupie nie może być więcej niż 4 postacie. Pamiętacie BG, do której się odwołują twórcy DA:O? Tam drużyna liczyła więcej członków i grało się o wiele lepiej i przyjemniej.

Ps I.
Jak coś jeszcze wymyślę to dopiszę...

Ps II.
Rozumiem, że gra wyszła na konsole, ale żeby gracze PC musieli przez to cierpieć to lekka przesada. Skoro konsole mają ograniczenia to dlaczego nie robią na nie gier prostych i przyjemnych, w których nie trzeba wytężać intelektu, ani za dużo klikać? Gdzie wystarczy kilka lokacji i jest fajnie. PC-ty nie mają takich ograniczeń. Dziwi mnie to, ze to właśnie konsole wyznaczają kierunek rozwoju gier na PC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobra udało się, przeszedłem w końcu Dragon Age: Początek. Werdykt? **7-** Dlaczego?

1. Grafika. Nie jest to punkt najważniejszy, ale niech mi nikt nie pisze, że w tytule gdzie ma być epicko, filmowo i w ogóle czad to ten element może być słaby. DAO wygląda tak jakby było zrobione z klocków, przez co lokacje wyglądają jakby stosowano cały czas sztuczkę kopiuj-wklej. Modele bohaterów zrobione są znacznie lepiej, ale już przeciwnicy nie mogą się poszczycić fachowością wykonania. Pomijając techniczne aspekty to Mroczne Pomioty wyglądają komicznie i w sumie cieszę się, że walczyć trzeba z widokiem z wysokości kilometra :P

2. Walka. Sztuczna Nieinteligencja, która jest właściwie non existent (jak mi nie wierzycie to przeczytajcie opnie tych co grali, kilka postów przed moim) w połączeniu z nieprzeciętnie skopanym interfejsem (żonglowanie widokami itp., opisałem to kilka postów wcześniej) powodują, że ten jakże ważny element jest po prostu męczący i z każdą późniejszą walką frustracja, przynajmniej w moim wypadku, rosła. Z resztą walk jest po prostu za dużo, a apogeum tego zjawiska był quest w

Spoiler

Głębokich Ścieżkach

.
Nie chodzi mi tu wcale, że gra jest ciężka. Wystarczy grać zestawem 2 wojów + 2 magów i nie ma najmniejszego problemu, po prostu wali są nudne i żmudne. Btw. Tym co mówią, że DAO jest zrobione pod woja powiem, że się mylą, bo w tej grze dzielą i rządzą magowie.

3. Klimat. Niby miało być Dark Fantasy, a wyszło jak zwykle super: Heroic łubudubu, ratujemy świat z kredkami świecowymi w rękach. Gdzieś niby na początku jest jakiś tam jakiś rasizm, ale w czasie późniejszej rozgrywki gdzieś magicznie znika. Niby atakuje wielka horda złych i brzydkich Darkspawnów, ale tego wcale nie widać. Gdzie strach, spalone wioski, bieda, nędza i bród (niby jakiś tam obóz uchodźców jest, ale to i tak mało)? W DAO nie występuje jakiekolwiek poczucie zagrożenia, czy pośpiechu. Gra, w której jesteśmy grupą Wielkich Bohaterów Fareldeon i (Uwaga mega spoiler! Nie skończyłeś, nie oglądaj)
Spoiler

z uśmiechem na ustach giniemy mordując arcydemona

nie jest Dark Fantasy. Z Warhammerem nie ma to nic wspólnego, najbliżej tu do uniwersum Dragon Lance.
Aha, "erotyzm" w tej grze przemilczę. Mogli to w ogóle usunąć, bo kompletnie im nie wyszło.

3. Fabuła. Tu typowe, oklepane do bólu Epic Fantasy, do wspaniałości scenraiusza w Planescape: Torment nawet nie próbuje podskoczyć. Chociaż muszę powiedzieć, że ma kilka przebłysków, szczególnie na końcu. (Uwaga mega spoiler! Nie skończyłeś, nie oglądaj)
Spoiler

Z Alistera zrobiłem, króla choć ten się wzbraniał z całych swych sił i na końcu przygody mocno mnie nie lubił. Zresztą, będzie z niego najbardziej pierdółkowaty król świata :D.
Na plus liczy się też wątek Morrigan na konću, kiedy ta próbuje nas wrobić w spłodzenie Antychrysta. Powiedziałem jej: idź kobieto na szczaw i przez to nie miałem największego wymiatacza drużyny, kiedy walczyłem z demonem.



4. Postacie. Ciekawie zrealizowane są różne rozmowy, debaty, kłótnie, docinki i komentarze członków naszej drużyny. Na pochwałę zasługują w szczególności Morrigan i Alister.

5. Dubbing. Wyłączyłem po godzinie i żałuję, że nie ma opcji zmiany napisów na angielskie, bo tłumaczenie w wielu miejscach jest słabe.

DAO przeszedłem w jakieś 40 godzin specjalnie się nie spiesząc z fabułą, ale w sumie to walki od pewnego momentu przeklikiwałem jak najszybciej się dało. Wszystkich questów oczywiście nie zrobiłem, ale i nie sadzę by jakieś ciekawe zostały (prawie wcale nie robiłem tych generic questów z tablic).

Jakieś tam plusy ta gra ma, ale bardzo dużo aspektów jest niestety na nie (do tego jeczcze dlc, nieintuicyjne rozwiązania z obsługą ekwipunku, pustość miast,itp.) 7- to chyba sprawiedliwa ocena, może i nawet trochę na wyrost, ale gra na swój sposób przyciąga. Oczywiście wiele osób się ze mną nie zgodzi. Ich prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie tej gry i musze przyznać, że jestem mile zaskoczony. RPG to mój ulubiony gatunek gier, głównie dlatego, że jestem miłośnikiem klasycznych, książkowych gier fabularnych. Dragon Age jest grą rozbudowaną a zarazem dopracowaną w szczegółach, co obecnie często nie idzie w parze. Trochę tylko mnie drażni, że główna postać nie wypowiada swoich słów w trakcie rozmów - nasz bohater stoi jak kołek, a kamera przeważnie znajduje się za ramieniem. Tu Bio troche nawalili. Ujmuje to tak zwanej imersji. Pod tym kątem Mass Effect był lepszy, z pełniejszymi dialogami, w których niekiedy można było się zasłuchać (Sovereign).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Czaczi

Trochę przesadzasz z krytyką.

1.Grafika. Po prostu nic szczególnego. Nie dorasta do molochów typu Crisis, nie nie strasząc jednocześnie. Pomioty się nie podobają? Tolkienowskie orki w wizji filmowej były tu insiracją jak mniemam (wolę chyba "klasyczne" podejscie do tematu, niemniej ich wygląd jest uzasadniony fabularnie. Tylko skąd oni tyle pancerzy biorą???). Klockowy świat czasem się rzuci w oczy, niemniej mam nadzieję, że ta "wada" zostanie przekuta na zaletę w rękach modderów. Nieszczególnie mi to zresztą przeszkadzało w odbiorze, jako że identyczne elementy raczej blisko siebie nie występują.

2.Walka. Sztuczna intelygencja za kretyńska? A pomyślałeś co by z twoją drużyną zrobił przeciwnik z dwukrotną przewagą liczebną używająć wszystkich możliwych kombinacji i zdolności których ma do dyspozycji tyle co i nasza drużyna (wszystkie zaklęcia paraliżujące itp działają na naszą drużynę tak jak i na przeciwników). Naprawdę chciałbyś aby twoje postacie były zamieniane w kamień, a następnie roztrzaskane?. Poza tym - graj bez "save". Mnie osobiście się nie pali do sytuacji kiedy do każdej walki będzie potrzeba podchodzić po kilka razy. Gdzieś musi być granica pomiędzy przyjemnością a "realizmem". Ogólnie przeciwnicy sprawiają wrażenie działających według takich samych mechanizmów automatycznej walki jak i członkowie naszej drużyny. I w pewnym sensie jest to realistyczne. Poznajesz swojego wroga, a następnie wykorzystujesz jego słabe strony.
Jedyne co mnie trochę drażni to schematyczność po opracowaniu sobie dobrej strategii. Na chwilę obecną ciężko mi sobie wyobrażić bardziej skuteczną drużynę niż 2magów, łotrzyk i wojownik (z tarczą). W tej kwestii się z Tobą zgodzę, trochę za dużo schematu. Przydałoby się więcej matryc zachowań przeciwników (może ze dwa razy próbowali mnie wciagnąć w pułapkę). Niemnijej zdarzają się walki w których trzeba chwilkę pomyśleć co i jak, kilka takich, które kończy się ostatnim ledwo stojącym na nogach wojownikiem (pewnie że można "odsejfować", ale po co - dramatyzm większy )

3.Hmm.. gdzie klimat?

Spoiler

A bratobójcze walki krasnoludów bardziej zajętych polityką niż czymkolwiek innym? A kwestia golemów? Kultyści przy prochach Andrasty(a także kwestia ich ujawnienia)?.Niewolnicy? Zagraj sobie kobietą, rozwiń znajomość z Alistarem, a potem rozmawiaj o objęciu tronu. Sam przytaczasz Morrigan na końcu gry - czyli możesz nie zginąć, ale czy sumienie pozwoli na to twojej postaci?

Większość prologów również nie ma dużo wspólnego z "heroic". Szczególnie, że kilka wyborów jest postawionych tak, że albo postąpisz moralnie, albo opłacalnie. Co dobre - moralność nie przekłada się tu na wymierne dla naszej postaci korzyści (zwykle). I to mi się podoba.

Fabuła - jak wyżej. znajdzie się kilka zastrzeżeń, niemniej dobry "Epic Fantasy" nie jest zły :P Parę drobnych niekonsekwencji i umowności nie psuje znacząco obrazu całości.

4. Wynne - Alistair też są nieźli. Podejrzewam, że i inne postaci mają jakieś fajne kwiatki (o czym się zapewne nie przekonam, ze względu na pewien ustalony przez twórców poziom "przydatności" poszczególnych postaci. No, ale może za drugim podejsciem....

5. Miałem polemizować, ale po tym jak brodaty krasnolud przemówił do mnie głosem nadobnej białogłowy - pominę tę kwestię milczeniem :)

Ja dla odmiany starałem się robić wszystko. Właśnie zaczynam się zabierać za ostateczną bitwę. Na liczniku, o dziwo 45% ukończenia. Zajęło mi to około 100h (trochę czytania, trochę latania po sklepach, no i Qstów większość oprócz tych szemranych, jako że postać z założenia ma być dobra)

Wady o których wspominasz na końcu wrzucam do worka z uproszczeniami i umownością. Do przeżycia. Trochę upierdliwy natomiast jest zasięg kamery. Ale to też do przeżycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

P.S.
Zapomniałem dodać: erotyka również moim zdaniem wciśnięta mocno na siłę. Tyle że w moim przypadku - postaci kobiety - stworzyło to kolejne problemy natury etycznej (

Spoiler

nie ma jak zbałamucić przyszłego króla, a potem podkładać mu a to córkę wroga, a to kombina torkę czarodziejkę ;)

).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co mnie najbardziej rozwaliło w grze?
Na wczesnym etapie gry zostajemy tzw. Szarym Strażnikiem (czy tego chcemy czy nie), czyli takim jedi/wiedźminem wyspecjalizowanym w zwalczaniu plagi i pomiotów. I czym taki superbohater różni się od przeciętnego zjadacza chleba? Ano niczym, żadnych ponadprzeciętnych umiejętności, specjalizacji, odporności - nic, zero, null. Poczułem się, delikatnie mówiąc, zawiedziony. Jako bonus dostajemy wesołą perspektywę paskudnej choroby i przedwczesnej śmierci lub samobójczej wyprawy na Głębokie Ścieżki. Wg Alistaira rytuał miał obdarzyć SzS możliwością wykrywania pomiotów, tym zabawniej wyglądała sytuacja gdy 60s później cała ekipa władowała się w zasadzkę zastawioną przez grupkę zamaskowanych hurloków.

Spoiler

Oczywiście nie zapominajmy o możliwości osobistego wykończenie Arcy demona i siebie przy okazji, w normalnych warunkach.

Nic dziwnego, że jedyni kandydaci dzielą się na wyrzutków, którzy nie mają nic do stracenia i na osoby niedoinformowane ;-)

Motywem przewodnim DA jest inwazja pomiotów pod wodzą arcy demona, którym to ma być skażony przez plagę, prastary, superinteligentny, czczony w dawnych czasach jako bóstwo smok. I cóż robi ów Super Złowróg po wybiciu połowy armii Fereldenu, króla i praktycznie całej Szarej Straży? Po zajęciu mało ważnej osady Lothering postanawia udać się na już od dawna zasłużony urlop. Który całkiem przypadkiem kończy się w momencie zjednoczenie wszystkich frakcji, zebrania nowej armii i wyborze króla, cóż za wyczucie taktu! Gdyby tylko po nocach nie straszył... Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak , że pogłoski o wybitnej inteligencji były mocno przesadzone.

Już wspomniany wcześniej problem, walka. Jest jej o wiele za dużo i bardzo szybko robi się przeraźliwie nudna, zaczyna to h&s przypominać. Po wspomnianym Lothering gra wygląda tak: gadka, walka, gadka, walka itd. Najgorszy jest mało różnorodność przeciwników. W większości walk przebijamy się przez hordy pomiotów, bandytów, kultystów i nieumarłych a problem polega na tym, że jest to praktycznie ten sam przeciwnik tylko w innym opakowaniu. Walka z grupą szkieletów kompletnie niczym się nie różni od starcia z kultystami. Każdego możemy ogłuszyć, otruć, zaatakować dowolnym rodzajem broni, z zaskoczenia i krytycznie. Jedyne zróżnicowanie to podział na klasy łotrzyk/mag/wojownik, oczywiście wszędzie identyczne.

Najbardziej denerwującą sprawą jest sytuacja typu wędrujemy sobie przez miasto i trafiamy na grupkę postaci o imieniu Bandyta. No to rozstawiamy naszą drużynę w celu uzyskania najlepszej pozycji do ataku/obrony i wysyłamy zamaskowanego zwiadowcę przodem. W tym momencie odpala się scenka, w której nasza ekipa jest teleportowana na środek placu by przywódca ww mógł zakomunikować nam: "A teraz was pozabijam!!!" i zaczyna się walka, w której jesteśmy dokładnie otoczeni, stada łuczników walą do nas jak do tarczy a cały teren jest obsiany pułapkami. Jak ja to kocham. :-\

Spoiler

Trochę nie rozumiem kontrowersji wobec propozycji Morrigan. Cóż takiego jest w tym złego by aż wywołać konflikt sumienia? Z tego co zrozumiałem rytuał ma umożliwić wchłonięcie wolnej od skażenia esencji starożytnego bóstwa przez dziecko poczęte podczas rytuału. Jedyne do czego można by się przyczepić to metoda, ale cel tego wszystkiego wydaje się być pozytywny. No chyba nikt nie bierze poważnie propagandy Zakonu, którego celem jest przede wszystkim utrzymanie się przy władzy i zwalczanie konkurencji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Michal_w Spoiler

Spoiler

Nie przeszkadza ci że Morrigan chce najprawdopodobniej zrobic z dzieckiem to co Flemeth z Morrigan? Skoro zakon kłamie to Morrigan zapewne mówi prawdę. I po co zabijać Arcydemona skoro za parenaście lat pojawi się istota o podobnej potędze i Morriganowym spojrzeniu na świat. Nie wiem jak kolegę ale mnie taka perspektywa by nie zachęciła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.11.2009 o 15:00, VrOObel69 napisał:

powiem tyle - jak się nie podoba - nie grać albo zrobić samemu lepsze. Takie lamenty
zrobili źle to, zrobili brzydko tamto - NIGDY nie zadowolisz każdego. Gram w gry RPG
jeszcze od czasu kiedy jedynym dostępnym RPG była kartka papieru, MG i zręczna wyobraźnia
dlatego nie boję się powiedzieć że w tej grze zebranie wszystkich smaczków jest wyborne.
Gra mnie totalnie pochłonęła. Pozdrawiam wszystkich fanów gatunku i samego DA w szczególności.
A dla marudzących .....łapy i cięte jęzory precz ... przepraszam za wyrażenie <<krytycy>>



Popieram cię.Wreście jakis prawdziwy fan RPGów a nie sami pseudoznawcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.11.2009 o 23:18, Triderus napisał:

Popieram cię.Wreście jakis prawdziwy fan RPGów a nie sami pseudoznawcy.


Nie ma jak opinia "znawcy" nie poparta żadnymi argumentami. Pokrzyczeć, tupnąć nogą i zwiać w krzaki. No chyba, że "prawdziwi" fani RPG uznają tylko bieganie po Dungeons i zabijanie Dragons. Wtedy DA może być ideałem, większą część gry spędzamy biegając po lochach i nabijając expa (co przy skalowaniu przeciwnika do poziomu gracza nie ma wielkiego sensu). Ale może ktoś poda argumenty wg których główny wątek DA nie jest cieniutki niczym tyłek zaskrońca.

@anadim

Spoiler

Arcy demon powstaje przez skażenie boga-smoka plagą przez pomioty ale nijak nie mogę tego powiązać z sytuacją Morrigan, przecież esencja jest "czysta". Jej dziecko miało by poprowadzić jakieś bliżej nieokreślone chordy? A przeciwko komu i po co? Nie zauważyłem też żadnych przesłanek by Morrigan miała się stać drugą Flemeth a po odkryciu planów matki jej pewność siebie gdzieś nagle wyparowała. :-)
Co do światopoglądu, z tego co pamiętam to templariusze wysyłani przez Zakon urządzali sobie wyprawy na bagna a nie na odwrót. Nie muszę chyba przypominać jaki los czeka schwytanego maga? To wszystko tylko na podstawie bajeczki o Czarnym Mieście i złych magach. Wybór między życiem pod kluczem i mieczem templariusza w wieży a śmiercią na miejscu to żaden wybór. Podstawowym zajęciem obydwu pań było ukrywanie się na bagnach i utrzymywanie się przy życiu, do podbijania świata i okolic jeszcze droga daleka. Oficjalnym powodem rytuału Morrigan było odrodzenie się wiary w dawną religię, jak dla mnie ok. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Michal_w

Opierasz swoją opinię na założeniu że Morrigan mówi prawdę. Dla mnie jest tak samo godna zaufania jak każdy inny

Spoiler

(Morrigan sama się nie wysłała po dziecko, co każe sądzić iż w grimuarach Flemeth jest sposób na wykorzystanie esencji - czystej czy nie - do własnych celów, Nie wspominając już o tym że oddanie esencji boga w ręce kogoś kto z przychylnością patrzy na przerobienie niewolników na papkę dla własnej korzyści jest... niefajne)

Poza tym różnice w interpretacji wydają się świadczyć na korzyść tego wątku - budzi sprzeczne uczucia, a to chyba dobrze :)

Co robi Arcydemon? zbiera siły? Bo nie przypominam sobie aby zgładzenie króla było wynikiem jego interwencji, a nie zdrady :)

W jakiś jednak sposób fabuła, mimo iż w kilku miejscach wymaga zacerowania, wciągnęła Cię na tyle, aby byc w stanie roztrząsać kwestie świata przedstawionego.. ;) Przecież nawet "papierowe" scenariusze bywają dziurawe, a wiele podręcznikowych światów wykazuje się brakiem spójności.

Nie twierdzę że to DA to produkt idealny. Nie. Niemniej kiedy porównuję go np do kwiatków w starym Falloucie (nie ma jak szansa bycia zjedzonym przez kilka szczurów, którym pistolet niestraszny, czy sprzedania kupcowi rzeczy, które przed chwilą mu się ukradło, tak z głowy przykładzik), po prostu zdaję sobie sprawę że pewnych umowności nie unikniemy. W Baldursie szczególnie mniej walki nie było. Jeśli było mniej to było mniej wszystkiego, bo był krótszy.
Nie mówiąc już o tym że taki Baldurs bycie złym traktował mocno po macoszemu (ktoś próbował przedrzeć się przez tych wesołych rycerzyków którzy gonili drużynę i po kilku razach byli w stanie wykosić ją w pojedynkę?
W DA co jakiś czas bohater kuszony jest, do zawarcia kompromisów. "Dobra" ścieżka nie jest tu oczywista. "Ci dobrzy" niekoniecznie są bez skazy. Warto to docenić, pomimo drobnych nielogiczności, i hord przeciwników do zabicia.

Stwierdzenie że DA to tylko sama walka jest nieco krzywdzące. Nie jest to Planescape (może to i dobrze, jako że z żalem muszę przyznać że nie byłem go w stanie zmęczyć po przejściu Baldursów), niemniej slasherem bym tej gry nie nazwał. I mam wrażenie że pozostawia graczowi większy wybór drogi od tak mitologizowanego poprzednika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.12.2009 o 16:02, anadim napisał:

Opierasz swoją opinię na założeniu że Morrigan mówi prawdę. Dla mnie jest tak samo godna
zaufania jak każdy inny

Spoiler

(Morrigan sama się nie wysłała po dziecko, co każe sądzić
iż w grimuarach Flemeth jest sposób na wykorzystanie esencji - czystej czy nie - do własnych
celów, Nie wspominając już o tym że oddanie esencji boga w ręce kogoś kto z przychylnością
patrzy na przerobienie niewolników na papkę dla własnej korzyści jest... niefajne)


Spoiler

Jak to się wszystko skończy to można tylko spekulować, niestety z samej gry się tego nie dowiemy. Dostajemy tylko krótki tekst o ciężarnej Morrigan wędrującej po górach. Póki co nie stanowi zagrożenia dla świata. :-)
Podejście do sprawy niewolników wynikało pewnie z zasad jakimi się kieruje, jeżeli dałeś się zapakować do klatki to jesteś słaby i nie zasługujesz by żyć. Wydaje się to okrutne ale czasem miała sporo racji, np. sprawa z kupcem-spekulantem z Lothering. Ale nie musimy też zgadzać się z nią na każdym kroku, każde nieporozumienie można załagodzić przy pomocy lusterka, naszyjnika lub innego kawałka biżuterii. ;-)

Dnia 01.12.2009 o 16:02, anadim napisał:

Poza tym różnice w interpretacji wydają się świadczyć na korzyść tego wątku - budzi sprzeczne
uczucia, a to chyba dobrze :)
Co robi Arcydemon? zbiera siły? Bo nie przypominam sobie aby zgładzenie króla było wynikiem
jego interwencji, a nie zdrady :)

Pod Ostagarem te siły nie były małe i spokojnie wystarczyły by do zajęcia zamku zamku Redcliffe, wieży magów czy rozgromienia elfów dalijskich. W momencie gdy docieramy do każdej z tych lokacji nie wyglądają one by mogły stawić jakikolwiek większy opór. Taka niby super potężna i inteligentna istota a kompletny brak zmysłu strategicznego. Wątek z Loghainem okazał się tak słaby, że aż o nim zapomniałem. Dodam tylko, że po dwukrotnym przejściu gry dalej nie jestem w stanie ogarnąć motywów jakimi się kierował. Nie poszło chyba o ten niewielki kontyngent Szarych Strażników i rycerzy z Orlais?

Dnia 01.12.2009 o 16:02, anadim napisał:

W jakiś jednak sposób fabuła, mimo iż w kilku miejscach wymaga zacerowania, wciągnęła
Cię na tyle, aby byc w stanie roztrząsać kwestie świata przedstawionego.. ;) Przecież
nawet "papierowe" scenariusze bywają dziurawe, a wiele podręcznikowych światów wykazuje
się brakiem spójności.

Akurat świat może być, co prawda jest to kolejna niezbyt oryginalna wariacja na temat średniowiecznej zachodniej Europy z magią, elfami i krasnoludami. Ale da się przeżyć, to wyjątkowy kiepski i dziurawy jak sito wątek główny sprowokował mnie do dyskusji. Nie twierdzę, że gra jest słaba, w porównaniu z tym co wychodzi teraz jako cRPG to prezentuje się nawet bardzo dobrze.

Dnia 01.12.2009 o 16:02, anadim napisał:

Nie twierdzę że to DA to produkt idealny. Nie. Niemniej kiedy porównuję go np do kwiatków
w starym Falloucie (nie ma jak szansa bycia zjedzonym przez kilka szczurów, którym pistolet
niestraszny, czy sprzedania kupcowi rzeczy, które przed chwilą mu się ukradło, tak z
głowy przykładzik), po prostu zdaję sobie sprawę że pewnych umowności nie unikniemy.

Żadna gra nie jest pozbawiona wad ale Fallout z porównania do DA wychodzi zwycięsko. Prawdziwa nieliniowość (idziemy gdzie chcemy, kiedy chcemy i robimy co chcemy), fabuła, upływ czasu, podział na noc i dzień, walka turowa, mechanika, można by wymieniać długo a to wszystko w grze z 1997! Zabawa w chłopca na posyłki i marnowanie czasu w Fallout miała by duże konsekwencje.

Dnia 01.12.2009 o 16:02, anadim napisał:

W Baldursie szczególnie mniej walki nie było. Jeśli było mniej to było mniej wszystkiego,
bo był krótszy.
Nie mówiąc już o tym że taki Baldurs bycie złym traktował mocno po macoszemu (ktoś próbował
przedrzeć się przez tych wesołych rycerzyków którzy gonili drużynę i po kilku razach
byli w stanie wykosić ją w pojedynkę?
W DA co jakiś czas bohater kuszony jest, do zawarcia kompromisów. "Dobra" ścieżka nie
jest tu oczywista. "Ci dobrzy" niekoniecznie są bez skazy. Warto to docenić, pomimo drobnych
nielogiczności, i hord przeciwników do zabicia.

W teorii tak miało być ale w praktyce najlepszym rozwiązanie problemów Redcliffe, elfów czy wieży magów jest właśnie happy end, czyli "żyli długo i szczęśliwie". Mogę co prawda urządzić masakrę, brodzić w krwi po kostki i usypać górę z trupów, tylko po co? I nie zauważyłem by wybór tego a nie innego króla Orzammaru miał wpływ na cokolwiek oprócz napisów końcowych.

Dnia 01.12.2009 o 16:02, anadim napisał:

Stwierdzenie że DA to tylko sama walka jest nieco krzywdzące. Nie jest to Planescape
(może to i dobrze, jako że z żalem muszę przyznać że nie byłem go w stanie zmęczyć po
przejściu Baldursów), niemniej slasherem bym tej gry nie nazwał. I mam wrażenie że pozostawia
graczowi większy wybór drogi od tak mitologizowanego poprzednika.

Problem polega na tym, że tych walka jest o wiele za dużo i nie można ich w żaden sposób uniknąć. Każdy główny wątek kończy się na tym, że lądujemy w kilku pozimowych jaskiniach/lochach i wycinamy hordy prawie zawsze identycznych przeciwników, stosujących dokładnie tą samą taktykę lub co gorsza wyskakujących znikąd (na skryptach). Przy drugim podejściu do DA miałem już tego serdecznie dość, gdzieś w połowie Głębokich Ścieżek. W takim Baldur''s Gate 2 walk może i było nie mniej ale zróżnicowanie przeciwników ogromne. Mieliśmy beholdery, ilithidów, drowy, kilka odmian nieumarłych, smoki, demony i wielu, wielu innych. Każdy z przeciwników ze względu na swoją charakterystykę wymagał określonej taktyki, ekwipunku, czarów. To znacznie urozmaicało rozgrywkę, nawet wielokrotną. Aby dobić mnie kompletnie panowie z Bioware zafundowali nam "level scaling" rodem z Obliviona. :-\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.12.2009 o 12:20, michal_w napisał:

Spoiler

Jak to się wszystko skończy to można tylko spekulować, niestety z samej gry się tego
nie dowiemy. Dostajemy tylko krótki tekst o ciężarnej Morrigan wędrującej po górach.
Póki co nie stanowi zagrożenia dla świata. :-)
Podejście do sprawy niewolników wynikało pewnie z zasad jakimi się kieruje, jeżeli dałeś
się zapakować do klatki to jesteś słaby i nie zasługujesz by żyć. Wydaje się to okrutne
ale czasem miała sporo racji, np. sprawa z kupcem-spekulantem z Lothering. Ale nie musimy
też zgadzać się z nią na każdym kroku, każde nieporozumienie można załagodzić przy pomocy
lusterka, naszyjnika lub innego kawałka biżuterii. ;-)


Ale to właśnie jest ok w DA. Nie musisz się zgodzić na propozycję. Ba - nie powinieneś wybierając postać z gruntu dobrą. Natomiast decyzja postaci zakochanej w Alistarze, lub o świattopoglądzie zbliżonym do Morrigan będzie zupełnie inna. Inna może być też decyzja gdy jest kogo poświęcić zamiast.I o to chyba chodzi, czyż nie?

Dnia 02.12.2009 o 12:20, michal_w napisał:

Pod Ostagarem te siły nie były małe i spokojnie wystarczyły by do zajęcia zamku zamku
Redcliffe, wieży magów czy rozgromienia elfów dalijskich. W momencie gdy docieramy do
każdej z tych lokacji nie wyglądają one by mogły stawić jakikolwiek większy opór. Taka
niby super potężna i inteligentna istota a kompletny brak zmysłu strategicznego. Wątek
z Loghainem okazał się tak słaby, że aż o nim zapomniałem. Dodam tylko, że po dwukrotnym
przejściu gry dalej nie jestem w stanie ogarnąć motywów jakimi się kierował. Nie poszło
chyba o ten niewielki kontyngent Szarych Strażników i rycerzy z Orlais?


Nie jest to dokładnie określone jakie konkretnie siły scierają się w tej pierwszej, niefortunnej bitwie, określone jest natomiast że trzon armii ludzi wycofuje się, zostawiając wystawionych na wabia na pewną śmierć
Co do pobudek Loghaina -

Spoiler

kilku NPC wspomina w środku gry o jego fanatycznej wręcz nienawiści do Orlais związanej z wcześniejszą okupacją Fereldenu. Tak więc symboliczna nawet obecność byłego okupanta i zawierane pakty mogły popchnąć go w złą stronę



Podam tu jeszcze przykład z innego podwórka, mianowicie oficjalnego dodatku odnośnie skavenów w papierowym Warhammerze. Otóż ich oficjalna wizja jako istoty silniejsze i inteligentniejsze od ludzi kłóci się z ich wizją istot stających do walki gdzy przewaga wygląda jak 10:1. Studiując oficjalny opis zastanawia się czytelnik co też te wszechpotężne i inteligente stworzenia powstrzymuje jeszcze przed zagarnięciem świata dla siebie....
Dlatego też pewne wpadki można potraktować z [rzymrużeniem oka, jako wstęp do opowiadanej historii.

Dnia 02.12.2009 o 12:20, michal_w napisał:

Nie twierdzę, że gra jest słaba, w porównaniu z tym co wychodzi teraz jako cRPG to prezentuje
się nawet bardzo dobrze.

Ja natomiast nie twierdzęże jest idealna, jest po prostu oparta na taki a nie innych schematach budowy świata (moje pierwsze wrażenie, to jakbym odpalił Jade Empire2)

Dnia 02.12.2009 o 12:20, michal_w napisał:

Żadna gra nie jest pozbawiona wad ale Fallout z porównania do DA wychodzi zwycięsko.
Prawdziwa nieliniowość (idziemy gdzie chcemy, kiedy chcemy i robimy co chcemy), fabuła,
upływ czasu, podział na noc i dzień, walka turowa, mechanika, można by wymieniać długo
a to wszystko w grze z 1997! Zabawa w chłopca na posyłki i marnowanie czasu w Fallout
miała by duże konsekwencje.


Upływ czasu miałznaczenie tylko w F1. W 2 już się z tego wycofali, i wcale gra na tym nie straciła. Wbrew pozorom takiej znowu wielkiej swobody nie było. W końcu na pustkowiach miałeś ograniczoną ilość miejsc popychających fabułę do przodu. Po prostu konstrukcja gry była inna.Tak na dobrą sprawęw DA też są "random encounters" będące domeną Falloutów. System Turowy? Oj mimo jego zalet też prowadził do nadużyć i nielogiczności.
No i ci Bohaterowie pustkowi, którzy tatuaż "slaversa" widzieli nawet przez blachy pancerza wspomaganego.... naprawdę, mimo sentymentu do Falloutów, dużo wyżej od DA bym ich nie stawiał.

Dnia 02.12.2009 o 12:20, michal_w napisał:

W teorii tak miało być ale w praktyce najlepszym rozwiązanie problemów Redcliffe, elfów
czy wieży magów jest właśnie happy end, czyli "żyli długo i szczęśliwie". Mogę co prawda
urządzić masakrę, brodzić w krwi po kostki i usypać górę z trupów, tylko po co? I nie
zauważyłem by wybór tego a nie innego króla Orzammaru miał wpływ na cokolwiek oprócz
napisów końcowych.

Biorąc po uwagę sposób przedstawienia w grze Orzammaru zdziwiłbym się gdyby miał ;)

Spoiler

Ale wybór czy pozwolisz wykonywać kolejne golemy, czy zamiast elfów wprowadzić do decydującej bitwy wilkołaki już znaczenie ma. Czy oszczędzisz Loghaina aby miał kto wykonać ostatni cios, mimo sprzeciwu Alistaira?


Jedan uwaga - wybory powinny być w moim mniemaniu własnie takie: jedne mają znaczenie, inne nie. A przynajmniej z perspektywy twojego bohatera.

Dnia 02.12.2009 o 12:20, michal_w napisał:

Problem polega na tym, że tych walka jest o wiele za dużo i nie można ich w żaden sposób
uniknąć. Każdy główny wątek kończy się na tym, że lądujemy w kilku pozimowych jaskiniach/lochach
i wycinamy hordy prawie zawsze identycznych przeciwników, stosujących dokładnie tą samą
taktykę lub co gorsza wyskakujących znikąd (na skryptach). Przy drugim podejściu do DA
miałem już tego serdecznie dość, gdzieś w połowie Głębokich Ścieżek. W takim Baldur''s
Gate 2 walk może i było nie mniej ale zróżnicowanie przeciwników ogromne. Mieliśmy beholdery,
ilithidów, drowy, kilka odmian nieumarłych, smoki, demony i wielu, wielu innych. Każdy
z przeciwników ze względu na swoją charakterystykę wymagał określonej taktyki, ekwipunku,
czarów. To znacznie urozmaicało rozgrywkę, nawet wielokrotną. Aby dobić mnie kompletnie
panowie z Bioware zafundowali nam "level scaling" rodem z Obliviona. :-\


Level scaling wynika z możliwości zwiedzania lokacji w różnej kolejności, oraz konstrukcji modułowej. W BG po prostu nie miałeś dostępu do trudniejszych lokacji (to samo Wiedźmin). W Falloucie - tu muszę przyznać panowała dużo większa swoboda (co jest na plus). W BG walki jak dla mnie aż tak zróżnicowane nie były, aby oddzielać je grubą kreską od tych obecnych (każdą upierdliwą sytuację dało się rozwiązać tak samo - różdżką przywołań).Nie mówiac już o tym że w BG prawie nie czułem aby tank był rzeczywiście tankiem. Swoją drogą początek "ostatecznej bitwy" świetnie obrazuje stopień "wylewelowania" naszej drużyny.
Z czym się zgodzę to pewna schematyczność (o czym pisałem już wcześniej) pozwalająca przy dobrze opracowanej metodzie tym samym sposobem kosić prawie każdego przeciwnika. Ale może to po prostu kwestia dobrego doboru drużyny (wiem, wiem trochę się przechwalam ;) )
Potworki wyskakujące znikąd? AAA, kolega bez zdolności "przetrwanie" grał zapewne :) Część przeciwników ma przecież zdolność kamuflarz...
Denerwującym jest natomiast walka zaraz po wymuszonej opcji dialogowej, to fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować