Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Dragon Age: Początek - recenzja

93 postów w tym temacie

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Ale to właśnie jest ok w DA. Nie musisz się zgodzić na propozycję. Ba - nie powinieneś
wybierając postać z gruntu dobrą. Natomiast decyzja postaci zakochanej w Alistarze, lub
o świattopoglądzie zbliżonym do Morrigan będzie zupełnie inna. Inna może być też decyzja
gdy jest kogo poświęcić zamiast.I o to chyba chodzi, czyż nie?

Spoiler

Punktem wyjściowym dyskusji było rzekome zło owej propozycji, płodzenie Antychrysta itd. Wybór mamy taki: rytuał, kamikadze lub poświęcamy kogoś z ekipy, ciekawe co gorsze? A jeżeli już jesteśmy przy Morrigan vs Alistair, to pragnął bym przypomnieć kto ratuje kilkukrotnie nasz tyłek (wieża, rytuał) a kto zachowuje się jak ostatni palant (zjazd możnych). ;-)

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Nie jest to dokładnie określone jakie konkretnie siły scierają się w tej pierwszej, niefortunnej
bitwie, określone jest natomiast że trzon armii ludzi wycofuje się, zostawiając wystawionych
na wabia na pewną śmierć

Ale wiadomym jest, że Loghain z wojskiem powędrował prosto do stolicy by pobawić się w regenta. W efekcie tego pozostawiając południe kraju samemu sobie. Ciekawe co powstrzymało pomioty przed zdemolowaniem np. Redcliffe, które znajduje się całkiem niedaleko od Lothering?

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Co do pobudek Loghaina -

Spoiler

kilku NPC wspomina w środku gry o jego fanatycznej wręcz
nienawiści do Orlais związanej z wcześniejszą okupacją Fereldenu. Tak więc symboliczna
nawet obecność byłego okupanta i zawierane pakty mogły popchnąć go w złą stronę


Niestety cele i motywy jego działań prezentują się mało wiarygodnie a końcowa konfrontacja wypadła bardzo blado. Po genialnym (podobno) strategu i bohaterze Ferelden spodziewałem się czegoś więcej.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Ja natomiast nie twierdzęże jest idealna, jest po prostu oparta na taki a nie innych
schematach budowy świata (moje pierwsze wrażenie, to jakbym odpalił Jade Empire2)

Dostaliśmy po raz kolejny grę wg szablonu: zalicz cztery lokacje by odblokować drogę do finału. Motyw znany np. z Neverwinter Nights i Mass Effect, ktoś się nie popisał. Ale na bezrybiu i rak ryba.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Upływ czasu miałznaczenie tylko w F1. W 2 już się z tego wycofali, i wcale gra na tym
nie straciła. Wbrew pozorom takiej znowu wielkiej swobody nie było. W końcu na pustkowiach
miałeś ograniczoną ilość miejsc popychających fabułę do przodu. Po prostu konstrukcja
gry była inna.Tak na dobrą sprawęw DA też są "random encounters" będące domeną Falloutów.

Z tego i kilku innych powodów wyżej cenię sobie część pierwszą Fallout, upływ czasu dodawał grze dramatyzmu. Ratowanie świata gdy główny Złowróg ma urlop nie jest zbyt ekscytujące. Albo jeszcze lepiej, trwa inwazja Mrocznych i Bluźnierczych Hord z Otchłani a my bawimy się w "przynieś, zanieś, pozamiataj". Brak podziału dzień/noc to już cofanie się do epoki kamienia łupanego gier cRPG. W Fallout każde miejsce można było odwiedzić praktycznie w dowolnym momencie, w DA lokacje automagicznie pojawiają się i znikają zgodnie z postępem fabuły. Kolejny argument za totalną liniowością tego tytułu.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

System Turowy? Oj mimo jego zalet też prowadził do nadużyć i nielogiczności.

System turowy ma jedną ogromna zaletę, pozwala na pełną kontrolę nad poczynaniami drużyny. W systemie czasu rzeczywistego z DA walka często zamienia się w totalny chaos a stosowanie jakiejkolwiek złożonej strategii jest mocno utrudnione, choć i tak jest o niebo lepiej niż np. w NWN2. Ideałem dla mnie jest system ze Świątyni Pierwotnego Zła od Troiki.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

No i ci Bohaterowie pustkowi, którzy tatuaż "slaversa" widzieli nawet przez blachy pancerza
wspomaganego.... naprawdę, mimo sentymentu do Falloutów, dużo wyżej od DA bym ich nie
stawiał.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę rok wydania gry i ograniczenia ówczesnej techniki to i tak nie było źle. Z drugiej strony dostawaliśmy malownicze opisy zadawanych obrażeń, które cenie sobie znacznie wyżej niż wybuchające kukiełki made in Bethesda. Już sam fakt, że DA pod wieloma względami ustępuje tytułom z lat 90-tych XX w. nie świadczy o nim najlepiej.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Biorąc po uwagę sposób przedstawienia w grze Orzammaru zdziwiłbym się gdyby miał ;)

Kolejny argument na niekorzyść widzę. ;-P

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Spoiler

Ale wybór czy pozwolisz wykonywać kolejne golemy, czy zamiast elfów wprowadzić do
decydującej bitwy wilkołaki już znaczenie ma. Czy oszczędzisz Loghaina aby miał kto wykonać
ostatni cios, mimo sprzeciwu Alistaira?


Spoiler

Na tym etapie gry to już naprawdę nie robiło mi większej różnicy kogo prowadzę do boju bo w 90% przypadków wystarczała moje przepakowana ekipa. Ta gra naprawdę jest idioto-odporna tracimy jednego Strażnika, automatycznie dostajemy zastępstwo i wszystko jest ok, wycinamy elfy - dostajemy wilkołaki itd. O wiele ciekawsza była by sytuacja: znika Alistair i zostajemy z wyborem, rytuał lub kamikadze.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Level scaling wynika z możliwości zwiedzania lokacji w różnej kolejności, oraz konstrukcji
modułowej. W BG po prostu nie miałeś dostępu do trudniejszych lokacji (to samo Wiedźmin).

Taki TES3 Morrowind jaki wielu innych doskonale radziło sobie bez tego wynalazku. "Level scaling" to dla mnie tylko pokaz niekompetencji twórców, droga na skróty. Od czasów Obliviona natężenie tej plagi wzrosło, niestety.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

W Falloucie - tu muszę przyznać panowała dużo większa swoboda (co jest na plus). W BG
walki jak dla mnie aż tak zróżnicowane nie były, aby oddzielać je grubą kreską od tych
obecnych (każdą upierdliwą sytuację dało się rozwiązać tak samo - różdżką przywołań).Nie
mówiac już o tym że w BG prawie nie czułem aby tank był rzeczywiście tankiem. Swoją drogą

Co zostało poprawione w części drugiej, tam sam różdżka to trochę za mało na beholdery czy ilithidy nie mówiąc o smokach. W DA kasujemy wszystko wg jednego schematu. Co prawda to zróżnicowanie BG2 było efektem korzystania z "Księgi potworów" D&D ale jak na tyle lat produkcji DA można było się bardziej postarać.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

początek "ostatecznej bitwy" świetnie obrazuje stopień "wylewelowania" naszej drużyny.
Z czym się zgodzę to pewna schematyczność (o czym pisałem już wcześniej) pozwalająca
przy dobrze opracowanej metodzie tym samym sposobem kosić prawie każdego przeciwnika.
Ale może to po prostu kwestia dobrego doboru drużyny (wiem, wiem trochę się przechwalam
;) )

Proponuję sprawdzić jaki poziom mają pomioty przez które wycinamy sobie drogę do arcy-demona, umiejętnością "przetrwanie". Przepis na zmiatającą wszystko ekipę jest bardzo prosty 2xmag, złodziej, wojownik. Wariant 3xmag i złodziej to już praktycznie tryb "bardzo łatwy" i psucie zabawy.

Dnia 02.12.2009 o 14:53, anadim napisał:

Potworki wyskakujące znikąd? AAA, kolega bez zdolności "przetrwanie" grał zapewne :)
Część przeciwników ma przecież zdolność kamuflarz...

Dalijski elf łotrzyk, przetrwania i skradanie na max. Zwyczajowo rozpoznaje teren gdy ekipa czai się za rogiem, metoda działa od czasów BG ale nie na "skryptowców".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

no gra skonczona, krasnolud lotrzyk, normalny poziom trudnosci. Na liczniku 67 godzin, ale przy robieniu wszystkich misji jakie tylko spotkalem. 45/87 osiagniec i 49% ukonczenia gry, krotkie podsumowanie:

Plusy:
+ rozmach - swiat jest wielki i z dopracowana historia, stworzno swietne uniwersum.
+ fabula - glowny watek dlugi i raczej ciekawy, tak powinno byc zawsze
+ udzwiekowienie - zarowno odglosy gry jak i angielsy aktorzy wypadaja swietnie. polskie glosy sa beznadziejne.
+ bohaterowie, zroznicowani, zabawni i sporo mozna sie od nich dowiedziec o nich samych jak i o swiecie gry.
+ grafika - lokacje wygladaja przyzwoicie (miasto, jaskinie, swiatynia), nie jest brzydko a to plus w RPG.
+ DLC - Shale byla warta swojej ceny, Wardens Keep juz troche gorzej, ale tez niezly - reszta to smieciowe itemki ktore ulatwiaja gre... czekam na jakies spore DLC, wtedy jeszcze raz zagram, tym razem magiem z zupelnie inna druzyna i innymi decyzjami.

Minusy:
- brak combat loga!
- grafika - animacja czarow kuluje, taka blyskawica wyglada strasznie badziewnie, wyglad armorow (szczegolnie helmow) tez bardzo slaby - a wystarczylo zrobic wiecej modeli... nie przeszkadza to w grze, ale drazni
- w wersji na PC praca kamery - na maksymalnym oddaleniu kamera czesto sie przybliza bo natrafi na przeszkode (drzewo, wysoki budynek) - juz w starszych grach takie przeszkody robily sie przezroczyste i mozna bylo pole bitwy z kazdej strony ogladac. Do tego w widoku taktycznym nie ma pelnej mozliwosci sledzenia pola walki - jest "zasieg" w zaleznosci od tego gdzie postac stoi - w przypadku magow baaardzo denerwujace gdy chcemy na druga linie wroga rzucic obszarowke.
- nie mozna byc zlym :/ i tak wszystko sie dobrze skonczy - mam nadzieje ze w kolejnej czesci bedzie to lepiej rozwiazane.
- brak "zlego" healera - duuuuzy minus
- przedmioty odpuscilem sobie robienie smarowidel do broni czy granatow - bo gra nie podaje ich obrazen... czary to rozumiem ze bez obrazen - bo sa zalezne od wspolczynnika, ale granat czy smarowidlo z ktorych kazdy moze skorzystac ?
- zakoczenie spdziewalem sie czegos na miare Maski Zdrajcy - gdzie wiele wyborow przedstawiono w zakonczeniu, tutaj tak ogolnikowo.
- brak czegos jak "wroc do obozu" - i trzeba czasem troche pobiegac (przy zadaniach dodatkowych) aby w koncu dojsc do mapy swiata
- erotyka - a raczej jej brak mimo szumnych zapowiedzi, wyszla erotyka dla przedszkolakow...
- teleport przy dialogach - po dialogu nasza druzyna stoi otoczona przez przecinikow, nawet jak specjalnie podeszlismy pogadac tylko glowna postacia.
- przegietna ilosc krwi na postaciach - ale to juz czepialstwo ;)

inne kwestie:

= na normalu, wiekoszc walk jest przyjemna, czasem problemy gdy przeciwnik ma duzo magow, z bossami juz roznie, potrafia sprzatnac cala druzyne jak sie zagapimy.
= co do inteligencji przeciwnikow - jak w MMO, taunt i wszyscy leja tanka ;) magowie tylko potrafia utrudnic zycie kilkoma czarami.
= Nie testowalem tych schematow zachowac dla towarzyszy, ze biegaja sobie samopas - dowodzilem kazdym z osobna i bylo przyjemnie.

Ocena koncowa ? Hmmm... Bledy ktore wymienilem to kosmetyka i drobne niedociagniecia. Za calosc 8/10, dawno nie bawilem sie tak dobrze przy zadnej grze - ale do gry wybitnej zabraklo paru szlifow. Mam nadzieje ze w dodatku/kolejnej czesci te mankamenty zostana poprawione i dostaniemy gre ktora zasluzy na 10/10, a sa ku temu podstawy :) Jeden z lepszyc crpgow ostanich lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Michal_w

Nie napisałem nic o płodzeniu Antychrysta, tylko co najmniej dwuznacznym aspekcie propozycji. Propozycji podważającej w pewnym stopniu sensowność wszystkich starań jakie podejmuje się w drodze do finału. Niewiedza o skutkach danej decyzji nie zwalnia z przemyślenia jej możliwych konsekwencji. Bo jaki jest sens ratować Ferelden (w/g Morrigan słabym i tak nie należy się ratunek), dopuszczając możliwość powtórki sytuacji (nie pewność, bo jak sam stwierdzasz pewności nie ma, ale możliwość).
Wybacz, ale pobłażliwość wobec Morrigan w kwestiach mordowania słabszych (według Morrigan) dla własnych korzyści w dziwnym świetle stawia jakiekolwiek oskarżenia wobec templariuszy i ich moralność. Czyli słabi nie mają prawa do życia? Trąci mi to filozofią sprzed około 60 lat.... Kiepsko też rokuje na tę przyszłość (której nie powinniśmy rozważać?), bo skoro to

Spoiler

Morrigan ma przelać nowy światopogląd czystemu (czy aby na pewno) bóstwu, to będzie naprawdę interesujący Bóg...

Ale rzeczywiście pewności nie ma.. jest ryzyko. Jest mniejsze zło (i bardzo dobrze).

Loghain - no cóż. Najwyrażniej jest tak samo wielkim strategiem jak i wielki zły. Z drugiej strony spotykasz na drogach pomioty, spotykasz kupców nie mogących ruszyć z miejsca ze względu na zagrożenie.
Kwestie pewnych uproszczeń wiążą się poniekąd z brakiem limitu czasu. Stąd zapewne takie zabiegi fabularne (które szczerze mówiąc jestem w stanie przełknąć). Jakkolwiek cenię F1 w tej kwestii (dość odważna decyzja jeśli chodzi o upływ czasu), to chyba nie uśmiecha mi się dojść do połowy gry, aby stwierdzić, że jest nie do skończenia ze względu na jedną błędną decyzję. Byłoby to zapewne realistyczne, tylko pytanie, czy byłaby to rozrywka? Po co byłyby Qsty poboczne, skoro nie byłoby czasu na ich zrobienie. Pewnie, że marzy mi się gra gdzie przy pierwszysm podejściu widzisz może z 15%-20% zawartości, tylko jaki producent zdecyduje się wyłożyć pieniądze na pozostałe 80% ? Poza tym w F1 dowiadywałeś się, że czas ci się skończył, dokładnie wtedy kiedy ci się skończył. Dramatyzmu w czasie grania mi to raczej nie dodało. Z tego co pamiętam to się raczej wkurzyłem, doceniając rozwiązanie raczej po czasie.

Znowu dostaliśmy grę w/g szablonu? A BG? Prawda jest kaka, że pomimo ton tekstu był liniowy jak warszawskie metro. W tym przypadku wolę liniowość prezentowaną przez DA. Nawet w Falloucie, nie możesz stwierdzić, że masz wszystko gdzieś, i nie będziesz się starać dla potomności. Możesz uratować świat albo... uratować świat.
I owszem dostaliśmy po raz kolejny grę taką a nie inną. Tak samo jak dostaliśmy wcześniej Baldursy, Fallouta itp. Nie bez wad, niemniej całkiem grywalne.

System turowy ma też tę wadę, że jest nierelaistyczny. Pełna kontrola to jest realizm? Po co zresztą złożona strategia - skoro walki w DA są tak dziecinnie proste?? ;)

Rok wydania w kwestiach fabularnych nie ma większego znaczenia. To po prostu wybór twórców, co uprościć a co nie, tak więc nie ma co usprawiedliwiać czegokolwiek z powodu daty wydania. W kwestiach technicznych - postęp dokonał się raczej w warstwie wizualnej. A że pieniądz determinuje pewne rozwiązania w grach - cóż, temat na odrębną dyskusję.

Orzamar - czemu na niekorzyść? Wybór władcy nie ma znaczenia właśnie ze względu na koloryt, i wizję prowadzenia polityki przez krasnoludów, i jako taki oddaje charakter podziemnego ludku. Absolutnie zgodnie ze światem przedstawionym, do którego przecież zastrzeżeń większych kolega nie zgłaszał ;)

Dobra sugestia z Alistairem, (poniekąd Morrigan wprowadzała konieczność podobnego wyboru),
Spoiler

ale przecież był w odwodzie Loghain



Z wyborami zgodzę się że ze względu na mielącą wszystko drużynę, nie był szczególnie ważny, niemniej jest, i to często powiązany z decyzjami w mocno szarym odcieniu (
Spoiler

no chyba że kolega kwestię zdrady własnej rasy przez krasnoludzicę traktuje równie lekko, jak przemiał elfów na statystyki

).

Skryptowcy - skoro sprawdzone to uznaję argument. Ale zawsze można przyjąć że ich kamuflaż był za dobry dla naszego łotrzyka :)

Grałem podobnym składem, i rzeczywiście gra wydawała się jakby nieco prosta (od momentu dołączenia drugiego maga). Większość problemów sprowadzała się do tego kogo najpierw wyłączyć z walki za pomocą bariery telekinetycznej. Ewentualnie czy nie lepiej w barierę nie wsadzić tanka. Trochę szkoda, niestety po opracowaniu schematu, zrobiło się trochę monotonnie. Z drugiej strony na forach widać głosy, jakoby było za ciężko, więc chyba z obecnym poziomem trudności przyjdzie się pogodzić ( a nie mam czasu żeby ponownie przechodzić grę na poziomie trudniejszym).

Jednej rzeczy brakowało mi z Fallouta (i tu też level scaling się kłania w pewnym sensie). Nie da się uniknąć walki.
Noc/dzień mi jakoś szczególnie nie przeszkadzały. Po prostu siadając przed komputerem wiem, że to nie żywy Mistrz Gry. Jedną rzecz cenię wyżej niż w starych produkcjach - odcinanie możliwości dialogowych po dokonanym wyborze (wyjątkowym królem w tym względzie jest Fahrenheit). To mnie drażniło w F czy BG - opcje przeklikania wszystkich możliwości dialogowych, praktycznie bez konsekwencji w ustosunkowaniu do nas BN.

Co do przesadnego realizmu - Było chyba kiedyś coś takiego jak Robinson''s Requiem. Chyba źle skończyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie widzę żadnej możliwości powtórki, w najgorszym wypadku dostaniemy drugą Flemeth. Chatka na bagnach nie wyglądała na bazę wypadową do podboju świata. :-)
Istnieje też szansa, że owe odrodzone bóstwo będzie posiadało własny światopogląd (Urthemiel, bóg piękna). Flemeth i Morrigan kierują się przede wszystkim własnym interesem, w miarę możliwości ignorując całą resztę. Plaga tu trochę namieszała. Nie zauważyłem jakichś wielkich ambicji, żądzy władzy i podbojów. Pomiędzy "nie pomagać" a "będziemy rządzić światem" jest jednak subtelna różnica. Jak już pisałem wcześniej, to templariusze urządzali sobie polowania na obydwie panie, nie odwrotnie. Zakon kieruje się prostą zasadą: "podporządkuj się albo giń", ciekawe co gorsze? Jeżeli urodziłeś się magiem lub elfem to masz pecha, chyba bliższe ideologii sprzed 60 lat. Nawet getta mają. :-P

W Fallout jest licznik podający nam ilość dni do końca zapasów, nie wiem jak można go przegapić. Czas można było wydłużyć wysyłając karawany z wodą. Można też naocznie się przekonać jak rozwija się sytuacja. Zdobycie hydro-procesora nie było też strasznie trudne. Nie musieliśmy ratować świata, można było np. zostać mutantem. ;-)

Szkoda tylko, że DA ani na minimetr nie wyszedł poza to co już znamy z BG 1 i 2. W niektórych miejscach nastąpił wręcz regres np. podział dzień/noc. Oprócz liniowości doszło prymitywne skalowanie poziomów a ponad połowę gry spędzamy na nudnych walkach z identycznym przeciwnikiem, ewidentny zapychacz. Po Lothering i Redclifee poziom gry leci na pysk, nawet drużyna nie ma już praktycznie nic do powiedzenia. Zadania ograniczają się tylko do: idź, zabij, przynieś. Pod koniec poprawa tylko po to by władować nas prosto w finalną młóckę. Te wszystkie ostro reklamowane początki to mniej więcej 1h z 80h a potem i tak lecimy bez różnicy.

System turowy nierealistyczny? Ta chaotyczna bieganina to pewnie realizm jest. Zresztą argument trochę bez sensu, ponieważ mechanika w DA (i w każdym innym RPG) jest w 100% abstrakcyjna, to nie symulator. Tury przynajmniej działają jak należy, dodać zróżnicowanych przeciwników i już jest dobrze. Ciekawe jak by się grało w DA bez pauzy? Pauza to zamach na realizm!. :-)
Poziom trudności i balans to też problem DA, możemy przeżyć bardzo ciężkie momenty jeżeli nasz mag zainwestował w takie a nie inne drzewko czarów np. zamiast lodu w błyskawicę, leżymy i kwiczymy. Albo ktoś sobie postanowił pograć wojownikiem-łucznikiem, koszmar. Mamy dużą szansę skończyć z totalnie bezużyteczną postacią w połowie gry. A jak wiemy co i jak, przechodzimy praktycznie bez stresów, wystarczy lód, pole siłowe, miażdżące więzienie i lecimy. Łotrzykowie to jedna wielka porażka, podstawowe zadanie podczas walki to nie dać się zabić. :-|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że nie ma innej możliwości jeśli uparcie pokłada się wiarę w słowach Morrigan (co jest w niej bardziej przekonującego od templariuszy oprócz większych niewątpliwie walorów estetycznych? ;) )
Templariusze zdaje się nie zabijali dla zabawy (Morrigan o takim postępowaniu wspomina).
Nie żeby byli świętymi, niemniej Morrigan też nie jest.

Taa. Można było zostać mutantem lub nim nie zostać. Poprzez walkę. W DA w zasadzie też. Ale w DA nawet zginąć możesz na dwa sposoby -

Spoiler

ponosząc klęskę, bądź poświęcając się

. Nie wspominając o możliwych wariantach przeżycia (szkoda że jeden z nich - determinowany wcześniejszym wyborem
Spoiler

Loghain

- nie pojawił się wcześniej w fabule aby rzutować dopiero na koniec)

Fallout owszem był naprawdę pod wieloma względami świetnie pomyślany, niemniej do ideału mu kilka kroków brakuje. Dlatego przesadne wytykanie błędów przypomina mi poszukiwanie samolotów w głębi kadru w takiej na przykład "Troji"

Tury czy aktywna spacja - oba systemy mają swoje wady/zalety i oba da się naginać. Na plus F przyznam że nie było nigdy dokładnie wiadomo ile przeciwnik ma jeszcze żywotności. W DA jest tylko sztuczny system maskowania typu zadanych nam obrażeń.

Poziom trudności rzeczywiście jest mocno uzależniony od magów. Niemniej przytoczony przykład jest mylny (niedawno przemknęła mi informacja, jakoby z drzewka błyskawic dało się w odpowiedniej kombinacji uderzyć za 1k. Roztrzaskanie i blokady to tylko jedna z dróg).
Po prostu nie ma combosów uzależnionych mocniej od zwykłej walki wręcz, niemniej łotrzyka na przykład bym tak z miejsca nie skreślał, bo dawał radę wycisnąć całkiem przyzwoity dmg (nie mówiac już o tym że najlepiej się nadaje do roztrzaskiwania). Łotrzyk jak dla mnie spełnia swoje zadanie - zwiad, zastawianie pułapek, dmg.
DA nie wychodzi poza BG? No jak dla mnie to z fabularnego pnia wykiełkowały nieśmiało gałązki. Nie tak bujnie jak w Falloucie, niemniej w stosunku do BG to raczej znaczący postęp. A że nie ma podziału noc/dzień? Samoloty nad Troją.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To proszę mnie oświecić jakimi to strasznymi konsekwencjami grozi przyjęcie propozycji Morrigan, konkretnie. Przy okazji to Flemeth i Morrigan de facto ratują Ferelden przed Plagą, zachowując resztki Szarej Straży (

Spoiler

bez której członków zabicie arcy-demona jest niemożliwe

), przechowując i zwracając dokumenty (
Spoiler

co znacznie ułatwiło zebranie armii przeciwko pomiotom

). W tym samym czasie dobra i oświecona część społeczeństwa oddaje się zajęciom takim jak walka o tron, wojna domowa i wbijanie sobie noży w plecy przy różnych okazjach.

Dnia 11.12.2009 o 15:02, anadim napisał:

Templariusze zdaje się nie zabijali dla zabawy (Morrigan o takim postępowaniu wspomina).

Nie przypominam sobie zabijania dla zabawy. Za to osobom mordowanym w imieniu św. Andrasty za to, że miały pecha urodzić się magami lub wyznawać inną religię na pewno umierało się lżej . Z samej gry można się też dowiedzieć, że sama Andrasta czczona przez Zakon może nie mieć wiele wspólnego z oryginałem :-P
Może o te "zabawy" z templariuszami chodzi?
http://dragonage.bioware.com/pennyarcade

Dnia 11.12.2009 o 15:02, anadim napisał:

Nie żeby byli świętymi, niemniej Morrigan też nie jest.

Ma określone poglądy z którymi się można zgadzać lub nie, ale nas za to nie zaszlachtuje ani nie spali na stosie. Gdy przesadzimy to po prostu sobie pójdzie, masakra! W skali D&D wygląda na charakter chaotyczny-neutralny.

W DA jest tylko jedno zakończenie - rozwalamy arcy-demona, Game Over się nie liczy. Chyba, że przegapiłem zakończenie, w którym pomioty opanowują Ferelden? W Fallout jest to możliwe jak i przejście gry unikając większości walk, włącznie z końcową.

Nigdy nie twierdziłem, że Fallout to ideał ale jeżeli gry wydawane 12 lat później nie są wstanie osiągnąć porównywalnego poziomu to chyba jest tu coś nie tak. A podobno technika komputerowa poczyniła postępy. Chociaż jak na Bioware to i tak nieźle, gdyby tylko większość gry nie polegała na hack''n''slash.
"Troi" nic już nie jest w stanie bardziej zaszkodzić, nawet eskadra samolotów kręcących beczki w tle. :-)

Może i się da przywalić błyskawicą za 1k, mi się nie udało. Podczas gry odniosłem wrażenie, że rozwiniecie tego drzewka to pomyłka. Na szczęście miałem ogień, który i tak jest kiepski w porównaniu z lodem. Ostatnio podczas wczytywania gry wskoczyło info, że obrażenia elektryczne wsysają manę/wytrzymałość. Ale jak to sprawdzić?
Co do łotrzyków, ostatni patch:
- Sztylety zadają teraz 0,5 punktu obrażeń za każdy dodatkowy punkt zręczności
oraz 0,5 punktu obrażeń za każdy dodatkowy punkt siły, tak jak planowano
początkowo. Zwiększa to obrażenia zadawane sztyletem przez postaci o wysokiej
zręczności.
To wiele wyjaśnia, niestety musztarda po obiedzie. Podobno następne w kolejce do poprawki są bronie dystansowe, ciekawe ile jeszcze jest takich kwiatków jest w DA. :-\

BG2 odstawia DA pod względem różnorodności przeciwników o całe lata świetlne a skoro większość czasu spędzamy walcząc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ratują strażników z Ferelden (jak wspomina Szary Strażnik uratowany z lochów, reszta szarej straży liczy się z upadkiem ferelden i obronie innych krain)
Rozmawiając z Morrigan można usłyszeć że obie panie(a przynajmniej Flemeth) odpieranie i wyrzynanie polujących na nie templariuszy traktują jako zabawę (spokojnie mogą się po prostu ukryć).
według Morrigan obowązuje prawo silniejszego. Skoro więc Templariusze okażą się silniejsi....

Czym grozi zgoda na propozycję? Być może niczym i Morrigan/Flemeth mówią prawdę. Ale jeśli nie mówią? albo jeśli się mylą i jednak esencja nie będzie tak czysta (w sumie trudno żeby była skoro to metoda na przeżycie wielkiego plugawca). Spekulacje jakoby Flemeth była poprzednim arcydemonem mogą być słuszne, ale nie muszą. Nie neguję możliwości "dobrego" zakończenia proponowanego rytuału, niemniej ryzyko powrotu Arcydemona istnieje.

Technika owszem poczyniła postępy i to widać. niemniej do dobrej fabuły technika nie potrzebna. I nie pomaga. To też widać. Aczkolwiek podejrzewam, że scenarzyści są jak bokser, któremu Marcelus Walles mówi "dasz dupy w 5 rundzie". I nic się na to nie poradzi.

Że DA nie może się skończyć inaczej jak śmiercią arcydemona? Szkoda, niemniej to i tak kosmetyka, jako że mało jest graczy którzy porażkę traktują jako zakończenie. Chyba że spojrzymy na to tak jak zwykł patrzeć mój kolega - wtedy muszę przyznać że skończyłem DA (i nie tylko) wiele, wiele razy ("Twoja przygoda tutaj się kończy" ;) ). I to zdecydowanie nie sukcesem.(to jest ten GameOver co się nie liczy?)

BG2 szczerze mówiąc nie strawiłem. Po jedynce miałem już dość baldursowatych. Jedno muszę przyznać: mimo że lubię RPGi, to chyba tylko Fallouta byłem w stanie skończyć kilkukrotnie. (nie lubię szukać alternatywnych dróg - pierwsze podejście jest "moją" opowieścią i to wystarczy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.12.2009 o 11:33, Buczek93 napisał:

Moze wydam sie glupi ale... w dragon age mozna grac tylko przez neta? i jesli tak to
jaki jest koszt abonamentu?

Dragon Age to gra SP. Abonament= 0 zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.12.2009 o 15:47, MrGregorA napisał:

Oj chyba zdecyduje się na kupno tej gry na PS3. Na Mass Effecta nie mam co liczyć :(


Oj na PS3 to gra stawia bardziej na akcję, niż taktykę ;(

A co do recenzji - gram dopiero od 11h, ale muszę przyznać, że gra to godny następca...Neverwinter Nights 2. Dialogi między bohaterami rozszerzono, poprawiono mimikę twarzy; drużyna rozmawia ze sobą nawet bez przerywników dialogowych.Jedyne co dotychczas mnie zabolało to questy wykonywane w Lothering - biegamy w po mapie, zbieramy zioła, bijemy potwory...żenada niczym w MMO, zwłaszcza, że okolica nie jest zbyt ciekawa. Złym być nie możemy, skoro jesteśmy Szarym Strażnikiem ;P. Ale ignorantem w stylu Morrigan i owszem ;)

A erotyka? Bardziej "romantyka". Chociaż całkiem udana ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie jestem w trakcie grania w ową grę, i jestem ciągle w miłym zaskoczeniu. Fabuła wciągająca, ciągle jest coś do robienia, dzięki znakomitym misjom pobocznym, i grafika również na wysokim poziomie. W końcu w grach można zobaczyć ruchy ust i mimikę twarzy, co jeszcze niedawno nie było spotykane. Gra sama w sobie jest bardzo obszerna. Różnych tekstów opisujących postacie, potwory czy lokacje jest multum. Aż nie chce się tego wszystkiego czytać, choć dzięki nim można bardzo dużo się dowiedzieć o otaczającym nas świecie. A najbardziej chyba rozśmieszył mnie tekst opisujący jeden z talizmanów zauroczenia chyba: "Talizman, który odwraca uwagę obserwatora i ... ooo, ładniutki" (czy jakoś tak). Po prostu bomba;) Jak najbardziej polecam tę grę każdemu fanowi RPG''ów. Pozycja obowiązkowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>/ciach/

Obszerna jak na dzisiejsze czasy..bo do takiego Tormenta czy Baldur''s Gate to jednak jej trochę brakuje, zresztą sam nie dawno na gramsajcie pisałem co uważam o grze. Na pewno dawno tak dobrego "prawdziwego" erpega nie było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować