Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Nowe Gwiezdne Wojny na VGA 2009

89 postów w tym temacie

Dnia 27.11.2009 o 11:09, dark_master napisał:

"takie, ku*wa, czasy" - skomplikowanie nie jest dziś w modzie, a jak gra ma się jeszcze
pojawić dodatkowo na konsolach, to już w ogóle - patrz HAWX czy nawet IŁ-2:BoP które
recenzenci usprawiedliwiają, że co prawda z symulacją często ma to mało wspólnego <ofc
wbrew zapowiedziom>, ale jeśli patrzeć na to jak na powietrzną grę akcji to jest fajne.


Pojade offtopem ale takiego bezeceństwa nie zniose. HAWX, zgoda - to miała być konkurencja dla Ace Combat a nie MFS. Z IŁ2 trafiłeś natomiast kulą w płot. Gra jest bardzo przystępna na najniższym poziomie trudności. Na środkowym da się jeszcze grać na gamepadzie lub klawiaturze z myszką ale do poziomu symulator nawet nie ma co podchodzić bez wolantu+przepustnicy. Na tym poziomie to pełnokrwisty symulator.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@ Revanchist

Chciałbym mieć taką nie najlepszą sprzedaż...


O wersjach konsolowych się nie wypowiadam, bo nie grałem i grać w najbliższej przyszłości nie będę (bo nie mam konsoli). Mówiłem o wersji PC, która ani nie sprzedaje się najlepiej, ani nie zbiera zbyt pochlebnych ocen. Wprawdzie już konsolowa wersja była oceniana tak sobie, ale pecetowa sięga dna.

Już na to wpadli autorzy moda "Vengeance of the Sith", gdzie Vader został sklonowany x razy xD

A to modzik do czego?

Takim "trv" space simem niby pozostaje chyba tylko Allegiance

Nie "Alliance" przypadkiem? ;)

seria X-Wng to space simy

Polemizować na ten temat nie będziemy, bo wspomnianego wcześniej Comanche też nazywano flight simem, a symulator z niego był taki, jak z kaktusa szczoteczka do zębów. Jak zwał, tak zwał, ważne, że wiadomo o co chodzi.


@ lis_23

mi walka w KOTOR nie przypadła do gustu,gdyż była zbyt ... automatyczna? ,,, czułem się trochę trak,jakbym nie miał większego wpływu na poczynania mojego bohatera podczas starć

No to mamy podobne odczucia. Ja też jakoś nie mogłem się przyzwyczaić do walki w KotORach. Przypominały mi taki stareńki wrestling na C-64, gdzie jeden gracz wybierał jakiś cios, drugi wybierał cios, a gra decydowała kto wygrał...


@Vojtas

I masz, w jednym filmie dochodzi do konfrontacji dwóch arcymistrzów Mocy. [ciach]

Bo Lucas popełnił jeden bardzo ważny błąd: postanowił wrzucić zbyt wiele wątków do tego filmu, żeby część zakończyć, a część powiązać z ep. IV-VI. Rezultat - wszystko kończy się zbyt szybko. Co nie zmienia faktu, że mnie ta część bardzo się podobała. Oczywiście do "starych" jej daleko, ale oglądało się znacznie lepiej, niż jedynkę, której nawet Liam Neeson nie był w stanie uratować.

wybacz XW, TF i XWA należą do gatunku space combat sim

Omówione wyżej ;)

Poważnie? A w te crapowate też grałeś?

Czyli które, konkretnie?

głównym twórcą space combat simów z logiem SW jest Totally Games

A niech będzie nim nawet sam Uwe Boll, byle tylko udało się powtórzyć ten sukces. Skoro można tworzyć arcade''owe pseudosimy w rodzaju HAWX czy Birds of Prey, to i nowy X-Wing nie powinien być zbyt trudny (ani zbyt skomplikowany) do stworzenia. W najgorszym razie niech zrobią nową odsłonę Rogue Squadron, byle tylko dało się znowu polatać TIE Fighterem i pozbierać trochę medali.

LA i TellTale Games reanimowali Monkey Island, ale trudno stwierdzić, czy to jednorazowy akt, czy stały trend w polityce Lucasa

Pożyjemy - zobaczymy. Może jednak wydadzą nowe wersje swoich najsłynniejszych tytułów. Pomijając SW, chętnie zobaczyłbym nową odsłonę boskiego Day of the Tentacle. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

Nie "Alliance" przypadkiem? ;)


http://www.mobygames.com/game/windows/allegiance

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

seria X-Wng to space simy
Polemizować na ten temat nie będziemy, bo wspomnianego wcześniej Comanche też nazywano
flight simem, a symulator z niego był taki, jak z kaktusa szczoteczka do zębów. Jak zwał,
tak zwał, ważne, że wiadomo o co chodzi.


Tyle że Comanche miał być realistyczny względem faktycznych praw fizyki, a SW to alternatywna rzeczywistość częściowo zmieniona dla uzyskania spektakularnych efektów specjalnych.

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

@Vojtas

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

Oczywiście do "starych" jej daleko, ale oglądało się znacznie lepiej, niż jedynkę,
której nawet Liam Neeson nie był w stanie uratować.


Gdyby wywalić JJ, zmienić gungański wątek i podreperować niektóre rozwiązania walk dżedajów (np. z Maulem), to mógłby być naprawdę zacny film. Mógłby...

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

Poważnie? A w te crapowate też grałeś?
Czyli które, konkretnie?


m.in. Gungan Frontier, Force Commander, SW Episode I: Battle for Naboo - żeby wymienić kilka.

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

niech zrobią nową odsłonę Rogue Squadron, byle tylko dało się znowu polatać TIE Fighterem
i pozbierać trochę medali.


Breżniew przez Ciebie przemawia? :)))

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

Pożyjemy - zobaczymy. Może jednak wydadzą nowe wersje swoich najsłynniejszych tytułów.
Pomijając SW, chętnie zobaczyłbym nową odsłonę boskiego Day of the Tentacle. :D


Ja również. :) Oby dogadali się z TellTale, a wtedy droga do licencji Maniac Mansion stanie otworem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

O wersjach konsolowych się nie wypowiadam, bo nie grałem i grać w najbliższej przyszłości
nie będę (bo nie mam konsoli). Mówiłem o wersji PC, która ani nie sprzedaje się najlepiej,
ani nie zbiera zbyt pochlebnych ocen. Wprawdzie już konsolowa wersja była oceniana tak
sobie, ale pecetowa sięga dna.


Może i tak jest, nie wiem. Grę zamierzam kupić, ale akurat nie dla siebie (chociaż zagrać zagram).

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

A to modzik do czego?


http://jediknight3.filefront.com/file/Vengeance_of_the_Sith;30177
Przy okazji - nie polecam.

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

Nie "Alliance" przypadkiem? ;)


Nie, bo mówię o zupełnie innej grze, online-only space simie Microsoftu bodajże. Tam w realistyczny sposób odwzorowano "nasze" prawa fizyki w kosmosie.

Dnia 27.11.2009 o 23:49, Ringno5 napisał:

Polemizować na ten temat nie będziemy, bo wspomnianego wcześniej Comanche też nazywano
flight simem, a symulator z niego był taki, jak z kaktusa szczoteczka do zębów. Jak zwał,
tak zwał, ważne, że wiadomo o co chodzi.


Akurat nie zgodzę się, bo stopień skomplikowania jest spory (a HAWX-ów i tym podobnych proszę mi nawet pseudosymulatorami nie nazywać).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 01:26, Olamagato napisał:

Hmmm, a ja wciąż mam nadzieję na wielkie wydanie SW Rebellion 2.

parafrazując klasyka - Rebelliona 2 dostaliśmy, dla niepoznaki nazwanego Empire at War. Szkoda tylko, że był to dar z odzysku..

a BoP faktycznie, był hardkorowy, ale jak na konsolowe warunki <wszak w zwykłym IL''e też na easy dało się grać na klawie>, ale nie aż tak jak pecetowy pierwowzór, ot ograniczenia pada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 09:18, dark_master napisał:

parafrazując klasyka - Rebelliona 2 dostaliśmy, dla niepoznaki nazwanego Empire at War.
Szkoda tylko, że był to dar z odzysku..


To był taki Rebellion + Force Commander + świetna oprawa (no i może Dawn of War w małych ilościach, ale mam wrażenie, że to wszytko w FC już było wcześniej - dawno nie grałem, mogę czegoś nie pamiętać). Rozumiem wasze narzekanie na tę grę... do pewnego stopnia. O ile walki naziemne są w takiej skali, że jesteśmy oderwani od bitwy i nie mamy takiego "osobistego" kontaktu z jednostkami, to już ta warstwa międzyplanetarna jest prosto i fajnie zrealizowana, bitwy w kosmosie rewelacyjne (zwłaszcza kosmiczne skirmishe), a oprawa znakomita, nawet dziś (EaW wciąż pozostaje jednym z najładniejszych RTSów do tej pory). Tylko że podstawkę też na początku gnoiłem, bo była taka nijaka, potem zagrałem w Forces of Corruption i nawet tę grę z przyjemnością ukończyłem (wreszcie było kilka fajnych, mniej lub w ogóle niesztampowych misji!), potem wróciłem do EaW i naprawdę daje radę (kliiiiimat), chociaż kampanie są krótkie i ta imperialna to zbiór scenariuszy polegających właściwie jedynie na wybijaniu wszystkich wrogów na mapie. Ale w multi Podbój Galaktyki jest naprawdę niezły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.11.2009 o 11:06, Revanchist napisał:


to już ta warstwa międzyplanetarna jest prosto i
fajnie zrealizowana, bitwy w kosmosie rewelacyjne (zwłaszcza kosmiczne skirmishe), a
oprawa znakomita, nawet dziś (EaW wciąż pozostaje jednym z najładniejszych RTSów do tej
pory).

obliczanie zysków na pewno było łatwiejsze niż system z ''przyprawą'' rafinacją i przeliczaniem tego na potencjał produkcyjny, ale część pozostałych motywów to niewykorzystany potencjał - planety są od siebie oderwane zamiast być pogrupowane w systemy a co za tym idzie brak podziału na jądro i rubieże, brak dyplomacji, brak bombardowania orbitalnego, brak "smuggling losses", brak możliwości wywołania powstania, brak jednostek przypisanych do konkretnej lokacji <np wojownicy wookie - tylko na kasyyyk>, łowcy nagród to pomyłka (nie można kogoś porwać, a ''zabójstwo'' obowiązuje tylko kilka galaktycznych dni), wywiad i inne takie nie istnieją lub sprowadzone do minimum, a całość jakoś tak oderwana od uniwersum momentami.. oczywiście te elementy w Rebellionie nie występowały (np wszystkie postacie i pojazdy występowały w filmach i książkach,, nie było "radosnej twórczości" pokroju fregat..)
A co do bitew w kosmosie - zdecydowanie lepsze, to fakt, ale całość rozkładał na łopatki respawn myśliwców lub większych jednostek ze stacji kosmicznych.. zresztą w ogóle te stacje były denerwujące, bo na każdej planecie i 3/4 bitwy to próba zniszczenia ich. Albo te śmieszne limity ile czego mogę użyć. Albo małe mapy, przez co bitwy to zderzenie dwóch flot, zero manewrów. Albo to, że jest fajny patent z niszczeniem poszczególnych systemów, tylko co z tego, jak suma summarum i tak muszę zniszczyć wszystkie by zniszczyć dany okręt, wszystko sprowadza się tylko do obranej kolejności. Co prawda w rebellionie nie wszystko wyglądało lepiej, ale na Boga, tamta gra ma o dekadę na karku więcej. Jedyny patent który mi się spodobał, to ten z gwiazdą śmierci - ponad minuta aż wejdzie w zasięg, po czym można pociągnąć za charakterystyczną dźwigienkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 09:18, dark_master napisał:

> Hmmm, a ja wciąż mam nadzieję na wielkie wydanie SW Rebellion 2.
parafrazując klasyka - Rebelliona 2 dostaliśmy, dla niepoznaki nazwanego Empire at War.

Wszystkich w ten sposób oszukano, ale wciskanie kitu trwało tylko do premiery.
Rebelion, to strategia pełną gębą, a EAW, to zaledwie rozbudowany RTS na wielu mapach. Strategii nie ma tam praktycznie wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 12:59, Olamagato napisał:

Rebelion, to strategia pełną gębą, a EAW, to zaledwie rozbudowany RTS na wielu mapach.
Strategii nie ma tam praktycznie wcale.


Rozbudowany? Mocno uproszczony właściwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

Tyle że Comanche miał być realistyczny względem faktycznych praw fizyki, a SW to alternatywna
rzeczywistość częściowo zmieniona dla uzyskania spektakularnych efektów specjalnych.


Łoj... to przywalenie w ścianę kanionu przy maksymalnej prędkości zawsze skutkuje odbiciem się? ;) Comanche udawał sim. Tylko dlatego, że mieliśmy widok z kabiny, nie oznacza, że był to symulator. Po przełączeniu na widok zza ogona mieliśmy do czynienia z takim bardziej skomplikowanym Desert Strike''iem. Już Gunshipowi było bliżej do symulatora. Comanche to zwykła strzelaninka (na marginesie muszę przyznać, że całkiem zacna i z grafiką, od której kopara opadała).

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

Gdyby wywalić JJ, zmienić gungański wątek i podreperować niektóre rozwiązania walk dżedajów
(np. z Maulem), to mógłby być naprawdę zacny film. Mógłby...


Gdyby w dwójce zmienić sercołamiącockliwe teksty Padme, wyrzucić wątek na Naboo, wywalić durną scenę z freefallem Anakina podczas pościgu, podreperować parę rzeczy, to mógłby być naprawdę zacny film ;) Rzeczywistość, niestety, jest inna, i dostaliśmy to, co wpadło do główek twórcom.

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

m.in. Gungan Frontier, Force Commander, SW Episode I: Battle for Naboo - żeby wymienić
kilka.


Nie, nie... Nie powiedziałem, że grałem we WSZYSTKIE gry, jakie oni kiedykolwiek wypuścili, tylko że te, w które grałem, mnie nie zawiodły. Z ep. I grałem tylko w Racera, i to nie na kompie, a w salonie gier, gdzie do dyspozycji był model poda ze sterowaniem takim, jak w filmie. Zabawa świetna.

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

Breżniew przez Ciebie przemawia? :)))


Nie powiesz mi, że kolekcjonowanie odznaczeń i medali w X-Wingu nie było fajne. TIE Fighter ze swoim "pudełkiem" na odznaczenia był już mniej ciekawy pod tym względem.

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

Ja również. :) Oby dogadali się z TellTale, a wtedy droga do licencji Maniac Mansion
stanie otworem.


Ech... to ludzka rzecz, pomarzyć...


@Revanchist

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

Nie, bo mówię o zupełnie innej grze, online-only space simie Microsoftu bodajże. Tam w realistyczny sposób
odwzorowano "nasze" prawa fizyki w kosmosie.


Sorki, mój błąd. Myślałem, że mówimy o X-Wing Alliance.

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

Akurat nie zgodzę się, bo stopień skomplikowania jest spory


Stopień skomplikowania w CMO był spory? o_O Sterowanie góra/dół, przyspieszanie/zwalnianie, skręcanie w prawo/lewo, wybieranie broni, wybieranie celu i wreszcie strzał - to chyba wszystko, co można było w tej grze "zdziałać". Do tego wysoce uproszczony model lotu, śmigłowiec zachowujący się jak kauczukowa piłeczka, na dodatek posiadająca chyba system tarcz rodem z filmów sci-fi, pozwalający na przetrwanie kilku bezpośrednich trafień. Tu raczej nie ma mowy o jakiejkolwiek symulacji. Symulatorem był Falcon 3.0, gdzie każdy element lotu, od startu po lądowanie, wymagał doskonałej znajomości potężnej instrukcji.

Dnia 28.11.2009 o 00:16, Vojtas napisał:

potem wróciłem do EaW i naprawdę daje radę


Hmm... to może i ja spróbuję dać mu szansę ponownie? Kto wie, może tym razem mi się bardziej spodoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 15:04, Ringno5 napisał:

Łoj... to przywalenie w ścianę kanionu przy maksymalnej prędkości zawsze skutkuje odbiciem
się? ;) Comanche udawał sim.


Ja wcale nie twierdzę, że to był rasowy symulator - chodziło mi o space combat SIMY osadzonr w realiach SW. :) W Comanche''a 1 grałem dawno, dawno temu - to była fajna sieczka z nowatorską grafiką fraktalową.

Dnia 28.11.2009 o 15:04, Ringno5 napisał:

Gdyby w dwójce zmienić sercołamiącockliwe teksty Padme,


Sceny i dialogi Anakin-Padme to przykład kompletnego braku pomysłu i umiejętności konstrukcji czegoś naprawdę sensownego.

Dnia 28.11.2009 o 15:04, Ringno5 napisał:

Nie, nie... Nie powiedziałem, że grałem we WSZYSTKIE gry, jakie oni kiedykolwiek wypuścili,
tylko że te, w które grałem, mnie nie zawiodły. Z ep. I grałem tylko w Racera, i to nie
na kompie, a w salonie gier, gdzie do dyspozycji był model poda ze sterowaniem takim,
jak w filmie. Zabawa świetna.


No to dobrze. ;) W Racera grałem na N64, bardzo przyjemna ścigałka.

Dnia 28.11.2009 o 15:04, Ringno5 napisał:

> Breżniew przez Ciebie przemawia? :)))
Nie powiesz mi, że kolekcjonowanie odznaczeń i medali w X-Wingu nie było fajne. TIE Fighter
ze swoim "pudełkiem" na odznaczenia był już mniej ciekawy pod tym względem.


Nie no, bardzo fajne to było (ten patent był zresztą eksploatowany we wszystkich symulatorach lotniczych tego okresu (np. w grach MicroProse). To coś podpada trochę pod obecne achievementy. Szczerze powiedziawszy mnie kręciło bardziej wykonanie wszystkiego na 100%. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 13:31, Revanchist napisał:

Rozbudowany? Mocno uproszczony właściwie.

Rozbudowany w tym sensie, że również ty możesz nieliniowo wybrać gdzie będzie następna bitwa (chyba, że przeciwnik sam ją gdzieś zacznie). Co do samej walki, to fakt, że RTS z tego bardzo bidny. Poza grafiką nic ciekawego. A antyczny Rebellion pod względem możliwości rozwoju dalszej sytuacji po prostu go miażdży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 16:05, Vojtas napisał:

Sceny i dialogi Anakin-Padme to przykład kompletnego braku pomysłu i umiejętności konstrukcji
czegoś naprawdę sensownego.


Nie, dlaczego? Jestem pewien, że nastoletnie fanki Bravo Girl były zachwycone :]

Dnia 28.11.2009 o 16:05, Vojtas napisał:

Nie no, bardzo fajne to było (ten patent był zresztą eksploatowany we wszystkich symulatorach
lotniczych tego okresu (np. w grach MicroProse). To coś podpada trochę pod obecne achievementy.
Szczerze powiedziawszy mnie kręciło bardziej wykonanie wszystkiego na 100%. ;)


Ale wykonanie wszystkiego na 100% to również sposób na zdobycie odznaczeń. Chyba trzeba będzie wygrzebać płytki z X-Wing/TIE Fighter Collector''s CD, i znowu się pobawić. System celów pierwszo- i drugorzędnych oraz dodatkowych (primary/secondary/bonus objectives) z TIE Fightera i powiązane z nim odznaczenia naprawdę nie mają sobie równych. Tyle tylko, że (jak wspomniałem wcześniej) pudełko na medale to nie to samo co mundur wiszący w szafce. Tego w TIE Fighterze zabrakło. Znacznie przyjemniej byłoby zobaczyć czarny mundur z odznaczeniami. Być może powodem wprowadzenia "pudełka" był fakt, że na mundurach w filmach raczej nie widać odznaczeń (poza rangą) i twórcy nie chcieli wprowadzać drastycznych zmian. Rzeczywiście, po skończeniu całej gry, nasza postać zamiast tak: http://www.theforce.net/swtc/Pix/cards/ccg/tanbris.jpg wyglądałaby pewnie tak: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/06/MarshalGeorgyZhukov.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.11.2009 o 15:04, Ringno5 napisał:

Stopień skomplikowania w CMO był spory?


Ponownie: nie mówiłem o tej grze :P. Mówiłem o space simach Totally Games/LA. Wiadomo: rozbudowany i znakomicie odwzorowany kokpit (pomijając XW: A, ale i na to są mody), taki aspekt jak konfiguracja systemów naszego statku, którą trzeba mieć na uwadze, wydawanie rozkazów skrzydłowym, realistyczne uszkodzenia, skomplikowana walka i obszerna klawiszologia.... nie, tego nie można nazwać strzelanką/zręcznościówką, bo to trochę głupie by było :P. W takim BoY/BoE z tego wszystkiego ostały się konfiguracja układu strzału i regulacja ciągu w ograniczonym zakresie.

Co prawda w takim XWA np. namierzenie wroga za pomocą torpedy i wystrzelenie nią w niego to dużo machania joyem, ale tak samo by było w jakimś symulatorze myśliwca z II WŚ, gdyby umieścić tam naprowadzane rakiety.

Dnia 28.11.2009 o 15:04, Ringno5 napisał:

Hmm... to może i ja spróbuję dać mu szansę ponownie? Kto wie, może tym razem mi się bardziej
spodoba.


Myślę, że warto (ale nie do paskudnej polskiej wersji - tłumaczenie jest ok, ale dubbing koszmarny). Gra naprawdę daje radę, Podbój Galaktyki w multi jako 1v1 wyrwało mi i kuzynowi z życiorysu kilka ładnych godzin (szkoda, że jakoś nie mogliśmy zagrać w FoC przez LAN, bo gra nie widziała sieci ;( ), chociaż wielka szkoda, że trzeba się domyślać, kto wygrał (sesja kończy się filmikiem, a potem wracamy do lobby, nie widzimy żadnej informacji typu "Han Solo wygrał" - szkoda!), ale jak mówiłem - to łatwy i nieskomplikowany, a przez to przyjemny RTS.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Świat gry jest dość rozbudowany, ale gra nie ma wielu opcji w sumie, dziś typowych dla każdego szanującego się RTS-a. Dziwi mnie to tym bardziej, zwłaszcza że Petroglyph to niegdysiejszy Westwood, a oni są jednymi z ojców gatunku i aż szkoda, że nie potrafili stworzyć naprawdę wzorowego RTS''a, a tylko niezłą grę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, że tak trzy posty pod rząd, ale ich (mam nadzieję) jakość i ilość tekstu to rekompensują. Chciałem dołożyć swoje trzy grosze do dyskusji, co można by było zmienić w Nowej Trylogii, by była naprawdę dobrym kawałem kina i co w niej źle zrobiono.

W Epizodzie I podobał mi się klimat - było to coś nieco innego niż Oryginalna Trylogia, ale klimat był świetny, muzyka zaś znakomita (Williams to geniusz w końcu). I daleko mi do gnojenia TPM - przeciwnie, uważam ten film za świetny i z rewelacyjnymi efektami specjalnymi oraz oprawą audio i klimatem. I gdyby właśnie wywalić Jar Jara (za pierwszym razem nawet mnie bawił, potem już tylko wkurzał - ale co ciekawe, mam maskotkę Jar Jara w pokoju, dostałem jako prezent xD) i nie psuć filozofii Mocy i całego tego konceptu pomysłami typu midichloriany, to byłoby OK. Maul chyba jest dobrze wykorzystany, on miał robić tylko za takiego grunta i mięśniaka na usługach Sidiousa. To wszystko chyba, jeśli chodzi o TPM. Co prawda film jedzie na schematach wypracowanych w Oryginalnej Trylogii, ale co z tego.

Atak klonów... Tu już sprawa jest inna (pamiętam, że oglądałem za pierwszym razem ten film od końca, a potem przy kolejnym seansie już od początku i na starcie wkurzyła mnie jakaś taka plastikowość połowy filmu... na szczęście było to jednorazowe wrażenie, a efekty specjalne wbijają w glebę, chociaż i tak Zemsta Sithów to szczytowe osiągnięcie). Wywalić badziewne sceny miłosne, dorzucić więcej humoru na poziomie Oryginalnej Trylogii i zmienić Christensena (pamiętacie może plotki, że rolę Anakina miał wziąć Di Caprio? xD) i to byłby jeszcze lepszy film.

A Zemsta Sithów też przereklamowana. Humoru praktycznie zero, klimat już taki trochę na siłę, najlepsze w nim są efekty specjalne i muzyka. Te pierwsze zabijają (choć jest przynajmniej jedna słabsza scena, a w usuniętych scenach znajdziemy kolejne, chociaż to wina tego, że część z nich była niedokończona i taka "surowa"), ta druga też, ale: Christensen ponownie jest sztywny i źle gra, tak samo jak i Portman, która w ogóle zepsuła postać Padme (Carrie powinna jej pokazać, jak należy grać takie postacie - chociaż to może by raczej nie pasowało do Amidali) swoją drewnianą, sztuczną grą, Ian McDiarmid po GENIALNEJ kreacji Imperatora w Powrocie Jedi (jak dla mnie jedna z najlepiej zagranych postaci wszech czasów i gdziekolwiek - a może i ta najlepsza?) też już nie robi wrażenia, ogółem rozwodniono to wszystko i brakuje tutaj takiej skromności, oszczędności, pewnego minimalizmu, który charakteryzował Oryginalną Trylogię.

W kolejnym odcinku: coś jeszcze o poprawianiu Nowej Trylogii i omawiamy dobre i złe cechy The Clone Wars (czyli tych 3D).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się co do TPM - moim zdaniem najlepsza część nowej trylogii - Jar Jar jest nawet fajny,pamiętajmy że jest to postać skierowana raczej do młodszych widzów i myślę,że ma tam spełniać trochę rolę i C3 - PO i R2-D2 - moim zdaniem ten film jest najbardziej dopracowany ze wszystkich trzech nowych epizodów,ma najlepsze / najbardziej spójne i takie ... epickie / efekty specjalne,dobrą obsadę i świetną muzykę.

Atak Klonów jest bardzo rozwlekły i sztuczny - chodzi mi o efekty specjalne w pierwszej połowie filmu,które nie robią juz takiego wrażenia,jak trzy lata temu / zwłaszcza stolica Republiki,wygląda tu tak ... plastikowo /,na szczęście,film nadrabia to finałową bitwą - ogólnie,na + śledztwo Obi Wana,przygody robotów w fabryce i cały finał.

W Zemście Sithów najlepsze jest ostatnie 30 - 40 minut / tak od pojedynku mistrzów Jedi z Wielkim Kanclerzem w jego gabinecie /,czuć tam klimat starej trylogii i wszystko ładnie się łączy - gdyby nie to,ze motyw przejścia Anakina na Ciemną Stronę jest,taki ... płytki i naciągany,a śmierć Amidalii to tragedia sama w sobie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W Zemście Sithów jest jedna, tzn. dwie znakomite sceny: pierwsza to gdy na twarz Vadera zakładana jest maska (po prostu rewelacja), a druga to scena z Vaderem, Palpatine''em i Tarkinem, gdy nadzorują budowę Gwiazdy Śmierci. Też rewelacja. I to tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować