Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Polska wersja językowa Starcrafta II pozostawia wiele do życzenia

126 postów w tym temacie

Dnia 08.02.2010 o 23:09, MazuroV napisał:

Piekielnik hahahaha! Równie dobrze mógłby być Słonecznik. Nazw własnych nie wolno ruszać,
nie wiedzą o tym?


Nazwy własne można, ewentualnie, "ruszać".

Cały problem w tym, żeby zrobić to dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem coś wrednego: Ręce precz od polonizacji przez ludzi, którzy są fanboyami Starcrafta.
Trzeba po pierwsze zastanowić się dla kogo jest polonizacja. Otóż absolutnie nie dla tych, którzy przeszli kilka razy kampanię angielskojęzyczną SC lub zagrywają się w tę grę do dzisiaj. Dla takich nie ma już żadnego ratunku... Podobnie jak z polonizowaniem świata Star Wars, które też jest dla mnóstwa osób czystą herezją.
Prawda jest taka, że SC2 będzie dla wielu ludzi grą słabą. Nie wydaje się wyróżniać niczym szczególnym w swoim gatunku, a brak dotychczasowej polonizacji tym bardziej będzie odpychać potencjalnych klientów. Piszę celowo "klientów", a nie "graczy" ponieważ aby mieć swoich "graczy" gra musi mieć najpierw klientów. Jednak potrzeby klientów są zwykle nieco inne od potrzeb dotychczasowych graczy Starcrafta. W tym wypadku nawet *zasadniczo inne*.
Dlatego tłumaczący muszą się zdecydować dla której grupy przygotują tłumaczenie - czy dla dużej liczby klientów czy dla niewielkiej grupy graczy. Moim zdaniem wybór powinien paść na tych pierwszych.
I co więcej - TO NIE WYSTARCZY. To będzie za mało. Aby gra w tym wydaniu odniosła sukces na polskim rynku trzeba zgodnie z ustaloną nomenklaturą całkowicie spolszczyć oryginalnego Starcrafta (sic!) oraz DOŁĄCZYĆ ją jako obowiązkowy bonus do nowego wydania gry. Prawda jest bowiem taka, że mnóstwo osób w Polsce przechodziło SC1 nie mając większego pojęcia o co chodziło w angielskojęzycznej fabule pierwszej gry. W tamtych czasach znajomość j. angielskiego była szczątkowa (na pewno mniejsza niż 25% uczniów, którzy wtedy grali w tę grę).

Dzisiaj jest lepiej pod tym względem, ale nadal różnica sprzedaży gier spolonizowanych od tych wyłącznie angielskojęzycznych, to przepaść. Trzeba pamiętać, że w wielu wypadkach grę będą kupowali rodzice, którzy nawet jeżeli grali w pierwszego Starcrafta, to niewiele rozumieli z jego fabuły. A raczej niewielu było takich, którzy sięgnęli po tę samą grę 10 lub więcej lat później.

Dlatego tłumaczom SC2 dałbym wolną rękę. Powinni oni całkowicie odrzucić głosy osób krytykujących polionizację jeżeli grali już w angielkojęzycznego SC - czyli w tym wypadku tych, którzy w ogóle mają pojęcie co to za gra. To brutalne stwierdzenie, ale tak powinno być najlepiej dla Starcrafta w Polsce. Gracze, którzy grali w SC i dla których jedyną słuszną wersją jest angielska są i tak dla polskiego wydania straceni - Ci raczej kupią SC2 w Australii niż dadzą sobie wcisnąć tę grę z najmniejszym chociażby znaczkiem PL. Natomiast polskich graczy ta gra będzie musiała sobie dopiero wytworzyć - i to dla nich i wyłącznie dla nich powinna być polonizacja.

Nie powinno się więc oglądać ani na podobieństwo do zwrotów angielskich, ani na doskonałość tłumaczenia, ani nawet na zgodność skrótów klawiaturowych. Jedynym kryterium powinno być kryterium klimatu i zrozumienia fabuły. Bo to przecież tymi cechami pierwsza część podbiła angielskojęzyczny świat gry.

Tak więc na koniec jedyne co mogę powiedzieć dotychczasowym graczom Starcrafta wypowiadającym się o polonizacji, to: "ZAMKNIJCIE SIĘ".
Howgh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


> To rzadko się zdarza (i zdarzało),

No właśnie - gry w ktorych masz do wyboru "full pl" i " full ang" były i są w dużej mniejszości. BG, BG2, Icewind Dale 1 &2, MM VII - IX, Diablo 2, Planescape:Torment, Gothic 1,2,3, etc. - wszystko to miało tylko polski dubbing i nie pamiętam, żeby ktoś narzekał. Dodam, że nawet wtedy (te kilka, kilkanaście lat temu) kupno wersji angielskiej (czy to w Polsce czy za granicą) nie było jakimś specjalnie wielkim problemem, o czym sam mogę zaświadczyć - BG 2 kupiłem w wersji UK, bez żadnych kłopotów. 10 lat temu.

Dziś sprawa jest jeszcze prostsza - jak ktoś nie chce wersji polskiej, to zagraniczne sklepy stoją przed nim otworem. Ba - doszła jeszcze sprzedaż elektroniczna, także jakiś mega-leń nawet nie musi czekać na paczkę z zagranicy, nie musi ruszać się z domu, tylko płaci i pobiera interesującą go wersję językową na dysk.

Choć to całe marudzenie mnie nie dziwi - to jest typowa polska mentalność, narzekanie dla samego narzekania, bo Polakom zawsze w dupie źle, cokolwiek byś nie zrobił. Jest polska wersja - źle. Jest pełny dubbing - źle. Jest kinówka - też źle (poczytaj sobie wpisy na GOL-u pod tematem o Risen, który właśnie tak był polonizowany).Jest tylko "anglik" - no też źle, a jakże.

Płacze i jęki. No chyba że to narzekają jakieś nieletnie gimbusy ? Ale chyba nawet oni nie będą mieli problemu żeby zamówić grę z UK, w końcu język angielski znają perfekt, więc powinni dać radę wypełnić prosty formularz.


z prostej przyczyny gry w języku polskim na ogół są

Dnia 08.02.2010 o 18:00, Namaru napisał:

o 50% tańsze niż w Europie (mowa o tych na PC). >


No z tym 50% to przesadziłeś, ale wiadomo o co chodzi. Polski dystrybutor daje do wyboru wersję polską i angielską. I taki Angol zamawia u nas, bo taniej - po czym polską wersję olewa (a instrukcję i pudełko jakoś ścierpi) i gra w wersję angielską. Nasz dystrybutor się cieszy, ale ten z UK już nie bardzo ;-)

> Tytułu newsa nie skomentuję. Gram naprawdę obniża loty (nie cierpię pisać linijek w tym

Dnia 08.02.2010 o 18:00, Namaru napisał:

stylu, ale w tym przypadku nie mogę się powstrzymać).


Ot - liczy się ilość kliknięć :) A news tylko po to żeby wywołać flejma i poczytać komentarze gramowych polonistów, którzy na pewno przetłumaczyli by grę lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

A ja powiem coś wrednego: Ręce precz od polonizacji przez ludzi, którzy są fanboyami
Starcrafta.
Trzeba po pierwsze zastanowić się dla kogo jest polonizacja. Otóż absolutnie nie dla
tych, którzy przeszli kilka razy kampanię angielskojęzyczną SC lub zagrywają się w tę
grę do dzisiaj. Dla takich nie ma już żadnego ratunku... Podobnie jak z polonizowaniem
świata Star Wars, które też jest dla mnóstwa osób czystą herezją.
Prawda jest taka, że SC2 będzie dla wielu ludzi grą słabą. Nie wydaje się wyróżniać niczym
szczególnym w swoim gatunku, a brak dotychczasowej polonizacji tym bardziej będzie odpychać
potencjalnych klientów. Piszę celowo "klientów", a nie "graczy" ponieważ aby mieć swoich
"graczy" gra musi mieć najpierw klientów. Jednak potrzeby klientów są zwykle nieco inne
od potrzeb dotychczasowych graczy Starcrafta. W tym wypadku nawet *zasadniczo inne*.
Dlatego tłumaczący muszą się zdecydować dla której grupy przygotują tłumaczenie - czy
dla dużej liczby klientów czy dla niewielkiej grupy graczy. Moim zdaniem wybór powinien
paść na tych pierwszych.
I co więcej - TO NIE WYSTARCZY. To będzie za mało. Aby gra w tym wydaniu odniosła sukces
na polskim rynku trzeba zgodnie z ustaloną nomenklaturą całkowicie spolszczyć oryginalnego
Starcrafta (sic!) oraz DOŁĄCZYĆ ją jako obowiązkowy bonus do nowego wydania gry. Prawda
jest bowiem taka, że mnóstwo osób w Polsce przechodziło SC1 nie mając większego pojęcia
o co chodziło w angielskojęzycznej fabule pierwszej gry. W tamtych czasach znajomość
j. angielskiego była szczątkowa (na pewno mniejsza niż 25% uczniów, którzy wtedy grali
w tę grę).

Dzisiaj jest lepiej pod tym względem, ale nadal różnica sprzedaży gier spolonizowanych
od tych wyłącznie angielskojęzycznych, to przepaść. Trzeba pamiętać, że w wielu wypadkach
grę będą kupowali rodzice, którzy nawet jeżeli grali w pierwszego Starcrafta, to niewiele
rozumieli z jego fabuły. A raczej niewielu było takich, którzy sięgnęli po tę samą grę
10 lub więcej lat później.


Maż dużo racji w tym co mówisz. Wielu klientów/graczy niedzielnych do tej pory nie zna angielskiego. Polonizacja gier to dobry kierunek. Szczególnie, że jak wiadomo, gra spolonizowana to gra TAŃSZA.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dlatego tłumaczom SC2 dałbym wolną rękę. Powinni oni całkowicie odrzucić głosy osób krytykujących
polionizację jeżeli grali już w angielkojęzycznego SC - czyli w tym wypadku tych, którzy
w ogóle mają pojęcie co to za gra. To brutalne stwierdzenie, ale tak powinno być najlepiej
dla Starcrafta w Polsce. Gracze, którzy grali w SC i dla których jedyną słuszną wersją
jest angielska są i tak dla polskiego wydania straceni - Ci raczej kupią SC2 w Australii
niż dadzą sobie wcisnąć tę grę z najmniejszym chociażby znaczkiem PL. Natomiast polskich
graczy ta gra będzie musiała sobie dopiero wytworzyć - i to dla nich i wyłącznie dla
nich powinna być polonizacja.


Ale tu już się nie zgodzę do końca. Gracze, którzy zjedli zęby na starym angielskim SC i w ten sposób (po ang) chcieliby nadal grac wcale nie muszą kupować gier za granicą. Wystarczy, że polski wydawca pomyśli także o nich i da możliwość wyboru czy che się grac w wersję lokalizowaną czy oryginalną.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Nie powinno się więc oglądać ani na podobieństwo do zwrotów angielskich, ani na doskonałość
tłumaczenia, ani nawet na zgodność skrótów klawiaturowych. Jedynym kryterium powinno
być kryterium klimatu i zrozumienia fabuły. Bo to przecież tymi cechami pierwsza część
podbiła angielskojęzyczny świat gry.


A tu niestety pojechałeś. Wydaje się, że niewiele wiesz na temat pracy i obowiązków tłumacza.
Z definicji tłumaczenie musi być wierne. Jeśli mówisz, że tłumaczenie nie musi być "doskonałe" to znaczy, że nie mówimy już o tłumaczeniu a o adaptacji.
Teoria przekładu to ogromny obszar badawczy i pole wielu dyskusji. I muszę Ci powiedzieć, że tłumaczenie musi spełniać dwa podstawowe warunki: musi oddawać sens oryginału oraz musi być wierne pod względem językowym temuż oryginałowi. Jest to niejednokrotnie bardzo trudne a w przypadku tłumaczenia gier nawet jeszcze trudniejsze z powodu wielu neologizmów.
I niestety w przypadku SC2 muszę powiedzieć, że tłumacze się nie popisali. I nie mówię tego jako fan/gracz w SC1. Mówię to jako osoba która o tłumaczeniu co nieco wie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ałaaa ... Prawda jest taka, że co byście nie napisali i jak nie marudzili to i tak kupicie tą grę w takiej czy innej wersji ; )kupię i Ja :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytałem ostatnio książkę o templariuszach i asasynach (tłumaczenie z angielskiego)... Nie znam oryginału, a w temacie do najbieglejszych nie należę, niemniej dzięki tłumaczowi i redaktorowi całą przyjemność z lektury szlag trafił... Sklecone byle jak zdania, dowolność w operowanie nazwami własnymi (raz Mahmed, raz Ahmed a co), zerowa miejscami interpunkcja, czy nawet błędy ortograficzne sprawiły, że więcej książki wydawnictwa, które taki wybryk pchnęło na rynek nie kupię...

Nie znam na chwilę obecną zawiłości fabuły - może i faktycznie chłopaki Raynora haracze ściągają, tedy powstrzymam się od dokuczania tłumaczom (choć widząc kwiatki pokroju "zelot" coś mnie w trzewiach skręca obrzydliwie)... Nie jestem zagorzałym fanem Starcrafta, jeżeli jednak polonizacja zrobiona będzie w podobnym stylu co wzmiankowana przeze mnie książka, to nie ma takiej siły abym wyłożył na nią chociaż mieszek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że nie chodzi o "słabą" polonizację, tylko o to że w ogóle jest. Ludzie nie mogą się przyzwyczaić do tego że jednostki, które wcześniej znali jako Zealot teraz będzie np. Fanatykiem. Kwestia przyzwyczajenia. Poza tym problem jest w tym, że na battlenecie może dość do wielu nieporozumień kiedy grać będą ludzie z różnych krajów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Olamagato
Blizzard tak skonstruował kampanię w SC2, że nie trzeba znać fabuły z SC1 żeby się połapać, dlatego nie rozumiem czemu mieliby spolonizować pierwszą część. Nawet jak komuś bardzo będzie zależało na fabule z pierwszej części, a nie zna angielskiego, to może sobie przeczytać "streszczenie" tego co się działo w jedynce - "The Story so Far", gdzieś już to widziałem przetłumaczone.
Nie mogę się też zgodzić z tym, że ci co grali w jedynkę i dobrze wspominają tamten klimat nie powinni mieć nic do powiedzenia. Zadaniem tłumacza jest takie spolonizowanie gry, żeby zachować jej unikalny klimat poprzez umiejętne dobranie nazw, itd. Spójrzmy np. na wymienione już wcześniej Planescape Torment, Warcraft 3. Tłumaczenia stały na bardzo wysokim poziomie, a to drugie było moim zdaniem nawet lepsze i bardziej klimatyczne od oryginału. Gdyby polska wersja SC2 stała na równie wysokim poziomie, to z pewnością i wielu "starych wyjadaczy" by nią nie pogardziło.
I po trzecie, czemu uważasz, że SC2 będzie słabe? Jedynka okazała się być jedną z najlepiej sprzedających się gier w historii i fani grają w nią do dziś na całym świecie. Do te pory, przez te kilkanaście lat, Blizzard wydawał same klasyki i nigdy nie pozwolił sobie na wydanie niedopracowanej gry.

@Qumi
Tutaj akurat marudzenie graczy jest jak najbardziej uzasadnione. "Piekielnik" i "Rekieterzy Raynora" chyba mówią sami za siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

A ja powiem coś wrednego:


Ja też. Napis "MODERATOR" przy nicku zobowiązuje. M.in. do tego, by wykazywać się większą kulturą wypowiedzi, niż "szary" użytkownik, by uważać na to, co się pisze i wreszcie do tego, by unikać wypowiedzi, które mogą być obraźliwe dla innych. Szkoda, że ewidentnie tu te standardy nie obowiązują.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Trzeba po pierwsze zastanowić się dla kogo jest polonizacja. Otóż absolutnie nie dla
tych, którzy przeszli kilka razy kampanię angielskojęzyczną SC lub zagrywają się w tę
grę do dzisiaj. Dla takich nie ma już żadnego ratunku...


To ciekawe. A niby dlaczego nie ma dla nich ratunku? Czy granie w SC to jakaś choroba? Psychoza? Czy proponujesz jedynie izolację takich osób, czy od razu należy przeprowadzić eutanazję i "wyrwać chwasta"?

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Podobnie jak z polonizowaniem
świata Star Wars, które też jest dla mnóstwa osób czystą herezją.


Wykazujesz niesamowicie mizerną znajomość tematu jak na kogoś, komu jad wypala klawiaturę. Poza maleńką grupką fanboyów i "purytan" językowych, większość osób protestujących przeciwko polonizacji SW (jak i zresztą wszystkiego innego) ma jeden, jedyny postulat: nie tłumaczyć SŁABO. Jeśli ktoś bierze się za tłumaczenie książki, to powinien przynajmniej wiedzieć, co tłumaczy. Zapoznać się z tłumaczeniami innych, by jego tłumaczenie nie odbiegało terminologią od tamtych. Genialnym przykładem jak NIE należy tłumaczyć jest Jerzy Łoziński, którego tłumaczenie ostatniego tomu cyklu Korpus do dziś wywołuje ból zębów. Ewidentnie nie przeczytał on wcześniejszych tomów, przełożonych przez Pana Leszka Erenfeichta, który zrobił to po mistrzowsku.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dlatego tłumaczący muszą się zdecydować dla której grupy przygotują tłumaczenie - czy
dla dużej liczby klientów czy dla niewielkiej grupy graczy.


Tiaa... Oczywiście. W końcu takie rzeczy jak hype mają marginalne znaczenie przy sprzedaży gier. Wystarczy popatrzeć na Modern Warfare 2...

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

I co więcej - TO NIE WYSTARCZY. To będzie za mało. Aby gra w tym wydaniu odniosła sukces
na polskim rynku trzeba zgodnie z ustaloną nomenklaturą całkowicie spolszczyć oryginalnego
Starcrafta (sic!) oraz DOŁĄCZYĆ ją jako obowiązkowy bonus do nowego wydania gry.


Mhm. Ciekawe. Granie w SC do dziś - be. Dołączanie SC do SC2 - cacy. Intrygujące... Jedyna część, z którą się mógłbym zgodzić, to to, że dołączenie SC1 do dwójki mogłoby być ciekawym pomysłem.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Prawda jest bowiem taka, że mnóstwo osób w Polsce przechodziło SC1 nie mając większego pojęcia
o co chodziło w angielskojęzycznej fabule pierwszej gry. W tamtych czasach znajomość
j. angielskiego była szczątkowa (na pewno mniejsza niż 25% uczniów, którzy wtedy grali
w tę grę).


No pewnie. Przecież koniec lat 90-tych to nadal czasy głębokiego stalinizmu w Polsce...

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dzisiaj jest lepiej pod tym względem, ale nadal różnica sprzedaży gier spolonizowanych
od tych wyłącznie angielskojęzycznych, to przepaść.


Poproszę dane na poparcie tej tezy.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Trzeba pamiętać, że w wielu wypadkach grę będą kupowali rodzice, którzy nawet jeżeli grali w pierwszego
Starcrafta, to niewiele
rozumieli z jego fabuły. A raczej niewielu było takich, którzy sięgnęli po tę samą grę
10 lub więcej lat później.


Dziwne założenie. Biorąc pod uwagę, że większość graczy to osoby w okolicach 15-25 lat (wtedy), czyli uśredniając - 20 lat, a potomka większość osób "dorabia" się w okolicach 25-30 roku życia, potomstwo owo w tej chwili ma jakieś 5-10 lat. Naprawdę chcesz mnie przekonać, że to jest grupa docelowa wydawców StarCrafta 2? Bo chyba waść nie do końca przemyślałeś powyższe...

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dlatego tłumaczom SC2 dałbym wolną rękę. Powinni oni całkowicie odrzucić głosy osób krytykujących
polionizację jeżeli grali już w angielkojęzycznego SC - czyli w tym wypadku tych, którzy
w ogóle mają pojęcie co to za gra.


Oczywiście. Odrzućmy głosy tych, którzy wiedzą cokolwiek o tej grze i którzy mogliby wręcz coś wnieść do polonizacji.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Gracze, którzy grali w SC i dla których jedyną słuszną wersją
jest angielska są i tak dla polskiego wydania straceni - Ci raczej kupią SC2 w Australii
niż dadzą sobie wcisnąć tę grę z najmniejszym chociażby znaczkiem PL.


Wzruszające. Myślisz, że Trybunał Stanu wystarczy, czy raczej od razu wyrecytujemy im "W imieniu Rzeczypospolitej..." i kulka w łeb?

Mając do wyboru pełną wersję polską lub wersję oryginalną, ZAWSZE wybiorę oryginalną. Bo, moim zdaniem, oryginalna wersja lepiej oddaje klimat, jest w 100% zgodna z wizją twórców. Tłumaczenie - różnie. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wydawać łączone, polsko-angielskie wersje. W przypadku Fallout 3 sprawdziło się to świetnie: kto chciał, instalował wersję angielską, kto nie chciał, miał wersję polską do wyboru. Można? Można. Więc czemu nagle mamy z tego rezygnować?

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Natomiast polskich
graczy ta gra będzie musiała sobie dopiero wytworzyć - i to dla nich i wyłącznie dla
nich powinna być polonizacja.


M-hm... Gratuluję znajomości tematu. Na tę grę czekają rzesze osób. Może nie takie, jak na MW2 czy Diablo III, ale z pewnością jest ich sporo. Wystarczy popatrzeć na to, jaką popularnością cieszą się wątki o SC2 na forach (w tym i tu).

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Nie powinno się więc oglądać ani na podobieństwo do zwrotów angielskich, ani na doskonałość
tłumaczenia, ani nawet na zgodność skrótów klawiaturowych. Jedynym kryterium powinno
być kryterium klimatu i zrozumienia fabuły. Bo to przecież tymi cechami pierwsza część
podbiła angielskojęzyczny świat gry.


Proponuję napisać fabułę od nowa. Głównym bohaterem będzie mało znany elektryk, który w porywie uczuć patriotycznych porwie ludzkość do walki z ohydnymi hordami obcych. Po nim przyjdzie jeszcze mniej znany prawnik, którego cechą rozpoznawczą będzie końska twarz, i który (do spółki ze swym szanownym tatusiem) wypowie wojnę wszystkiemu, co obce (bądź niepoprawne politycznie). A na koniec, gdy już wszyscy będą pokonani, Raynor stworzy komisję śledczą, przed którą postawi Kerrigan, Zeratula i Artanisa.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Tak więc na koniec jedyne co mogę powiedzieć dotychczasowym graczom Starcrafta wypowiadającym
się o polonizacji, to: "ZAMKNIJCIE SIĘ".


Bez komentarza, bo na coś takiego brak po prostu słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że pewien czas temu czytałem wywiad z Kicińskim, który mówił, że StarCrafta II w Polsce będzie wydawał LEM i to on odpowie za polonizację... Jeśli to prawda to nie dziwię się, że są wobec nich zażalenia. CoD: MW2 wydany w naszym języku przez LEM naprawdę pozostawia wiele do życzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

A ja powiem coś wrednego: Ręce precz od polonizacji przez ludzi, którzy są fanboyami
Starcrafta.
Trzeba po pierwsze zastanowić się dla kogo jest polonizacja. Otóż absolutnie nie dla
tych, którzy przeszli kilka razy kampanię angielskojęzyczną SC lub zagrywają się w tę
grę do dzisiaj. Dla takich nie ma już żadnego ratunku... Podobnie jak z polonizowaniem
świata Star Wars, które też jest dla mnóstwa osób czystą herezją.


Mylisz się. Swego czasu grałem na przykład w Warcrafta III - najpierw po angielsku, potem po polsku. Polonizacja w niczym mi nie przeszkadzała.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dlatego tłumaczący muszą się zdecydować dla której grupy przygotują tłumaczenie - czy
dla dużej liczby klientów czy dla niewielkiej grupy graczy. Moim zdaniem wybór powinien
paść na tych pierwszych.


Prawda jest taka, że gdy Starcraft się ukazał, grali weń niemal wszyscy. I sądzę, że duża liczba z tych osób zagra w drugą część. Tak wnioskuję z rozmów ze znajomymi. Mamy po trzydzieści parę lat - i bardzo chętnie pykniemy w Stara.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Prawda jest bowiem taka, że mnóstwo osób w Polsce przechodziło SC1 nie mając większego pojęcia
o co chodziło w angielskojęzycznej fabule pierwszej gry. W tamtych czasach znajomość
j. angielskiego była szczątkowa (na pewno mniejsza niż 25% uczniów, którzy wtedy grali
w tę grę).


Nie wiem, skąd taki wniosek. Z moich ówczesnych znajomych jakieś 25% nie znało angielskiego...Szekspirami nie byli, ale zrozumienie tekstu posiadali na poziomie wystarczającym.


>Trzeba pamiętać, że w wielu wypadkach

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

grę będą kupowali rodzice, którzy nawet jeżeli grali w pierwszego Starcrafta, to niewiele
rozumieli z jego fabuły. A raczej niewielu było takich, którzy sięgnęli po tę samą grę
10 lub więcej lat później.


Podwójny błąd. Rodzice o których mówisz, mają dziś właśnie po trzydzieści parę lat. Gdy miała miejsce premiera pierwszego Starcrafta, języka rosyjskiego w szkołach średnich (a tam właśnie znajdowali się przywołani przez Ciebie rodzice) prawie nie było. Zamiast niego zrobiło się parcie na angielski i niemiecki.
Jeśli zaś chodzi o sięganie po tę samą grę dziesięć lat później... Żona i ja przeszliśmy Sc po raz kolejny w zeszłym roku. W sumie tu masz rację, sięgnęliśmy ponownie po grę jedenaście lat po premierze ;) .

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dlatego tłumaczom SC2 dałbym wolną rękę. Powinni oni całkowicie odrzucić głosy osób krytykujących
polionizację jeżeli grali już w angielkojęzycznego SC - czyli w tym wypadku tych, którzy
w ogóle mają pojęcie co to za gra. To brutalne stwierdzenie, ale tak powinno być najlepiej
dla Starcrafta w Polsce. Gracze, którzy grali w SC i dla których jedyną słuszną wersją
jest angielska są i tak dla polskiego wydania straceni - Ci raczej kupią SC2 w Australii
niż dadzą sobie wcisnąć tę grę z najmniejszym chociażby znaczkiem PL.


Tu też nie mogę przyznać Ci racji. Powtarzam - nie mam nic przeciw polonizacji - o ile zostanie zrobiona dobrze. A przecież przeszedłem jedynkę kilkukrotnie... Ba, cieszy mnie nawet, że będzie spolszczenie.

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Nie powinno się więc oglądać ani na podobieństwo do zwrotów angielskich, ani na doskonałość
tłumaczenia, ani nawet na zgodność skrótów klawiaturowych. Jedynym kryterium powinno
być kryterium klimatu i zrozumienia fabuły. Bo to przecież tymi cechami pierwsza część
podbiła angielskojęzyczny świat gry.


Sęk w tym, że kiepskie tłumaczenie potrafi zabić klimat. Żeby daleko nie sięgać - w pewnej książce tłumacz przetłumaczył słowo "passion" jako pasję. Ok, tyle tylko, że w tym konkretnym przypadku chodziło o namiętność. Zabawnie to wyglądało, gdy mężczyzna i kobieta rozmawiali o "pasji"...
Inny błąd w tłumaczeniu - w polskiej wersji jednego z systemów RPG magiczne przedmioty mogą wytwarzać czarodziej i zaklinacz. Tyle tylko, że w oryginale przy tej umiejętności jest "spellcaster class", a ta definicja obejmuje również kapłana.
Nadal twierdzisz, że doskonałość tłumaczenia nie jest ważna?

Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Tak więc na koniec jedyne co mogę powiedzieć dotychczasowym graczom Starcrafta wypowiadającym
się o polonizacji, to: "ZAMKNIJCIE SIĘ".


Jako moderator mógłbyś wykazać się trochę większą kulturą wypowiedzi - ostatecznie to Ty pilnujesz porządku i jako osoba "funkcyjna" powinieneś świecić przykładem...

Dotychczasowi gracze Starcrafta stanowią dużą część grupy docelowej (o ile nie większość) - i zależy im, aby dwójka była jeśli nie idealna, to przynajmniej bardzo dobra. Czy to takie dziwne?

Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Polonizacja ma przede wszystkim zadowolić fanów części pierwszej. Jesteśmy w Polsce, i chcemy gry kupować w Polsce, i po polsku. Nowym klientom wsio ryba, jak będą się nazywać jednostki, bo nie mają żadnego porównania, a w pierwszą część nie grali. Czy to będzie Zelot, Zilot, Wiilot czy Fanatyk, jest to im na prawdę obojętne. Nazwy oryginalne są im obce, tak samo jak ewentualne próby ich tłumaczenia.

Tłumaczenie ma zostać zrobione przede wszystkim w zgodzie z kanonem Starcrafta, lub jak najbardziej być mu wierne. Można sięgnąć to masy książek ze świata SC i posiłkować się nimi przy tłumaczeniu. Nie ma nic gorszego, niż własna kreatywność, nie poparta żadnym doświadczeniem z tłumaczonym tytułem.

Jeśli polonizacja będzie na miarę W3, to będzie bardzo, bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 09:46, Qumi napisał:

Kwestia przyzwyczajenia. Poza tym problem jest w tym, że na battlenecie
może dość do wielu nieporozumień kiedy grać będą ludzie z różnych krajów.

Jakoś w W3 dość szybko ludzie przyzwyczaili się do nazw angielskich i nie było z tym żadnych problemów, więc bym nie przesadzał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 10:29, palpatine napisał:

Polonizacja ma przede wszystkim zadowolić fanów części pierwszej.

Nie wydaje mi się. "Fani" i tak nigdy się nie przestawią na polskie nazwy, nieważne jak dobre one by nie były - w końcu to już lata przyzwyczajenia do operawania angielskimi nazwami, a w "poważniejszych" rozgrywkach i tak pozostanie się przy tym nazewnictwie(pomijam tu oczywiście "pieski", "zety", czy jak to się tam pozmieniało przez te wszystkie lata).

W3 z kolei był raczej łatwiejszy do przetłumaczenia, bo miał bardziej "normalne" nazwy - żadnego łamania języka w stylu "Baneling".(chyba jedyne co mi się wybitnie kojarzy, to "Spacer po Wietrze")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 04:01, Olamagato napisał:

Dlatego tłumaczom SC2 dałbym wolną rękę.

Tak. Niech zrobią kolejnego potwora, a co, kogo to obchodzi?

Partaczenie tłumaczeń jest u nas nagminne i gry dorównują tu miernym przekładom książek ze znaczkiem D&D na okładce, jeśli nie są gorsze. Nie powinno się dawać tłumaczom wolnej ręki - oni powinni byc nadzorowani przez ludzi znających grę - wtedy może tłumaczenia oddawały by jakoś sens oryginału.

Teraz mój komentarz:
* Marine - zostaje w oryginale ! - Skąd ten wykrzyknik? Piechota morska może i wiernym jest tłumaczeniem, ale czy nie wywoływało by to jakiegoś wewnętrznego sprzeciwu?
* Wielki Templariusz - High Templar - wbrew innym opiniom uważam to za dobre dobranie słów - coś jak Wielki Mistrz, ale jedna uwaga jest taka - nie wiem czy to odzwierciedla jego funkcję w grze.
* Zelot - Zealot --- a nie zealota?
* Karakan - Roach --- Prawdopodobnie to jest literówka i miało być Karaczan
* Zergling - zostaje w oryginale ! - Ja bym to przetłumaczył "Zerglątko"...
* Rekieterzy Raynora - Raynors Riders - tu ktoś wykazał za dużo inwencji, ja ze słowem rekietier spotkałem się tylko w odniesieniu do ruskiej mafii.

Ale ogólnie tłumaczenie nazw własnych w grach trzeba robić z głową. Nie tak jak w Company of Heores, gdzie mundnry tłumacz z inżynierów zrobił saperów a po wyjściu dodatku z Brytolami trzeba było sprawę odkręcać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

Blizzard tak skonstruował kampanię w SC2, że nie trzeba znać fabuły z SC1 żeby się połapać,
dlatego nie rozumiem czemu mieliby spolonizować pierwszą część. Nawet jak komuś bardzo
będzie zależało na fabule z pierwszej części, a nie zna angielskiego, to może sobie przeczytać
"streszczenie" tego co się działo w jedynce - "The Story so Far", gdzieś już to widziałem
przetłumaczone.


Wiesz, co według mnie jest potęgą SC1 ? Właśnie Fabuła, która razem z BW stanowi IMO najlepszą znaną mi fabułę w tym gatunku gier... jeśli nie jedną z najlepszych w ogóle. Multiplayer w tej grze średnio mnie przekonał i pod tym względem wolałem zdecydowanie grać np. w Red Alerta, gdzie surowce były poza bazą (nierzadko bardzo daleko poza bazą :-)) i generalnie była większa frajda. :-)
I naprawdę nie wydaje mi się, aby obecnie problem nieznajomości angielskiego stał na przeszkodzie do jej poznania. Są różne fanowskie polonizacje oraz spolonizowane streszczenia całej fabuły. A poza tym angielski w SC to nie jakiś Szekspir i generalnie jest dość łatwy do przyswojenia (a jak nie, to słownik w rękę i tyle :-)). Przynajmniej takie jest moje zdanie.
W każdym razie nawet jeśli w SC2 będzie coś w stylu: Previously on Starcraft (czytaj: "W poprzednim odcinku"), to i tak wszystkim tu razem i każdemu z osobna szczerze polecam zapoznać się pierwej z fabułą SC1 i dodatku BW. Bo naprawdę warto.

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

Nie mogę się też zgodzić z tym, że ci co grali w jedynkę i dobrze wspominają tamten klimat
nie powinni mieć nic do powiedzenia. Zadaniem tłumacza jest takie spolonizowanie gry,
żeby zachować jej unikalny klimat poprzez umiejętne dobranie nazw, itd. Spójrzmy np.
na wymienione już wcześniej Planescape Torment, Warcraft 3. Tłumaczenia stały na bardzo
wysokim poziomie, a to drugie było moim zdaniem nawet lepsze i bardziej klimatyczne od
oryginału. Gdyby polska wersja SC2 stała na równie wysokim poziomie, to z pewnością i
wielu "starych wyjadaczy" by nią nie pogardziło.


Ja osobiście nie mam nic przeciwko polonizacji, choć SC1 przeszedłem chyba z kilkanaście razy (i obecnie przechodzę ponownie ;-)).
Natomiast jeśli będę miał wybór, to nie zawaham się ani sekundy, tylko wybiorę wersję english.
Zresztą i tak ją wybiorę, bo nawet jeśli lokalny wydawca nie udostępni na płytach wersji angielskiej tylko polską, wtedy zarejestruję grę na battlenecie i pobiorę sobie tzw. klienta gry z blizzardowskiego serwera, miast instalować z płyty (o ile oczywiście będzie taka możliwość, ale Blizz coś wspominał, że chyba tak).
A jeśli nie, to wtedy pomyślimy. :-)
Mówimy tu o Blizzardzie, a nie o jakiejś firmie Krzak z Poznania (z całym szacunkiem dla tego miasta :-))... którego support, community i ogólne wsparcie techniczne IMO nie mają sobie równych w tej branży. Angielska wersja językowa będzie dokładnie taka jak Oni to widzą. Taka jak w oryginale i w pełni zrozumiała dla znających choć podstawy tego języka. I bez akcji w stylu "patrz na końcówkę tego posta".
Wersja PL jest OK (jaka by nie była), ale dla mnie tylko w ostateczności. Natomiast jeśli będzie wybór wersji językowej przy instalacji, jak np miało to miejsce przy "Arcanum" lub bodajmy ME1, to jestem jak najbardziej za... ba, mogą nawet dać do wyboru jeszcze wersję chińską, ukraińską oraz w języku zulu. Wtedy wilk będzie cały i owca syta.

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

I po trzecie, czemu uważasz, że SC2 będzie słabe? Jedynka okazała się być jedną z najlepiej
sprzedających się gier w historii i fani grają w nią do dziś na całym świecie. Do te
pory, przez te kilkanaście lat, Blizzard wydawał same klasyki i nigdy nie pozwolił sobie
na wydanie niedopracowanej gry.


Może pod względem rozgrywki nie będzie tu jakichś specjalnych nowości czy tym bardziej rewolucji, ale mi np. chodzi głównie o fabułę, a ta, mam nadzieję, będzie stała na co najmniej takim samym poziomie jak w Jedynce. Osobiście uważam, że samo to jest dostatecznym powodem do jej zakupu.

Dnia 09.02.2010 o 09:50, Vergil7 napisał:

@Qumi
Tutaj akurat marudzenie graczy jest jak najbardziej uzasadnione. "Piekielnik" i "Rekieterzy
Raynora" chyba mówią sami za siebie...


Hehe, pamiętam kiedyś w szkole zobaczyłem jakąś piracką wersję gry z wybitnie piracką (prawdopodobnie) polonizacją. I tak np. Pylon (ten kryształ Protossów, w pobliżu którego się budowało) nazywał się Pilon, a Overlord zergów, tu uwaga - Kierownik :-D oraz całe mnóstwo podobnych "kfiatków". Momentami myślałem, że padnę ze śmiechu razem ze znajomym.
W każdym razie tekst w trakcie gry "Musisz wybudować dodatkowe pilony" raczej nie wpłynie pozytywnie na odbiór ani klimat gry. :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.02.2010 o 10:43, Dann napisał:

Hehe, pamiętam kiedyś w szkole zobaczyłem jakąś piracką wersję gry z wybitnie piracką
(prawdopodobnie) polonizacją. I tak np. Pylon (ten kryształ Protossów, w pobliżu którego
się budowało) nazywał się Pilon, a Overlord zergów, tu uwaga - Kierownik :-D oraz całe
mnóstwo podobnych "kfiatków". Momentami myślałem, że padnę ze śmiechu razem ze znajomym.
W każdym razie tekst w trakcie gry "Musisz wybudować dodatkowe pilony" raczej nie wpłynie
pozytywnie na odbiór ani klimat gry. :-P


Miałem kiedyś podobne doświadczenie. Tyle, że to nie było z SC tylko jakąś grą ''diablo-podobną'' :)
Tłumaczenie na polski było robione chyba przez Rosjan ;)
Najlepszym momentem było gdy chciało się podnieść jakieś graty a ekwipunek był pełen.
Nasz super-hero-bohater mówił (tak tłumaczenie z "polskimi" aktorami), uwaga:
- Nosisz za dużo ciąży!

Padłem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować