Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

--------------------------------------------
Forumowa Mafia – Edycja 46 ( 94 )
R O Z P O C Z Ę C I E _ E D Y C J I
--------------------------------------------


***

--------------------------------------------
PROLOG
--------------------------------------------


Nie tak dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami i siedmioma morzami było sobie królestwo. Na pierwszy rzut oka nasze królestwo nie różniło się zbytnio od innych królestw, które znamy z bajek. Miało swojego króla, miało miasta i wioski, miało mieszkańców – co prawda niewielu, bo większość z im tylko znanych powodów postanowiła wyjechać do sąsiednich królestw. Miało też królestwo swój, jakże piękny, herb:
http://dadi.neostrada.pl/herb.gif
, hymn i wszystko co prawdziwemu królestwu do istnienia jest potrzebne. A zwało się Kaczogród. Kaczogrodem rządził król prawy i sprawiedliwy, którego ludzie zwykli nazywać Wielkim Bratem. Król, jak sam twierdził, robił wszystko, żeby mieszkańcom jego ziem żyło się jak najlepiej. Niestety, nie wszystko było takie różowe, istniały bowiem pewne rody szlacheckie, które starały się obalić rządy Wielkiego Brata, a na jego miejsce wysunąć swoich kandydatów i tym samym doprowadzić do upadku Kachogrodu i ogólnego rozgardiaszu porównywalnego z końcem świata. Dla uproszczenia całej sprawy wspomniane rody nazywać będziemy krótko „układem”. Istniał więc „układ” złożony ze szlachciców, magów, uczonych (których dla uproszczenia nazwiemy „wykształciuchami”) i pospolitych przestępców, będących przyczyną wszelkiego zła, które w królestwie się dokonywało. Król sam nie poradziłby sobie z tak silnym naporem ze strony przeciwników, dlatego postanowił znaleźć kogoś, kto wspomógłby go w nierównej walce. Natenczas pojawili się, w lśniących zbrojach i potężnych rydwanach dwaj generałowie – Romulus oraz Endrju, którzy zaproponowali swoją pomoc w zamian za dziesiątą część królestwa i rękę dwóch córek króla – Buśki i Irasiadki. Romulus w wojach zaprawionym był mężem, niejedną twierdzę zdobył z pomocą swych moherowych legionów. Endrju nie gorszy był od niego, to on bowiem był autorem pomysłu stworzenia oddziału kawalerii bizonów. Mogłoby się wydawać, że z tak potężnymi sojusznikami żaden wróg nie był dla Wielkiego Brata straszny, a sam król mógł żyć i rządził długo i szczęśliwie. Nic bardziej mylnego! Zuchwali szlachcice opracowali chytry plan pozbycia się Wielkiego Brata i zakończenia jego rządów. Świadomi byli faktu, iż otwarta walka nie jest najlepszym pomysłem, zostali by bowiem zmiecieni z powierzchni ziemi przez połączone armie króla i jego generałów. Postanowili więc zadziałać w sposób bardziej subtelny, zakraść się w łaski Brata i po zdobyciu jego zaufania zniszczyć go i jego wspólników od wewnątrz. W tym momencie zaczyna się nasza historia…

--------------------------------------------
CO SIĘ STAO SIĘ?
--------------------------------------------


Znajdujemy się w pałacu króla. Omijamy dyskretnie straż i kierujemy się w stronę szczelnie zamkniętej sali tronowej, w której w tym momencie odbywa się ożywiona dyskusja. Wielki Brat siedzi zdenerwowany na tronie, obgryzając paznokieć, nad nim zaś stoją Endrju z Romulusem, szczerząc zęby i błyszcząc groźnie oczami.
- Nie możemy z Endrju tego dłużej znieść! – Romulus nie krył zażenowania – Wśród twoich doradców są zdrajcy, którzy nie pozwalają nam na normalne zarządzanie królestwem. Ich przebiegli magowie wciąż nasyłają plagi na nasze ziemie, a wprawieni w mowie demagodzy podburzają przeciwko nam ludność cywilną, krytykując wszystkie działania, które podejmujemy.
- Słusznie prawi! – do rozmowy wtrącił się Endrju – Jeśli nadal będziesz bezczynnie patrzył na to, co się dzieje, będziemy zmuszeni rozwiązać naszą umowę i odmówić udzielania pomocy militarnej w walce z „układem”.
Wielki Brat przygryzł wargę:
- A niech to gęś kopnie! – zaklął król i wystrzelił odłamkiem paznokcia w stojącego nieopodal błazna, któremu ten odłamek przykleił się do czoła – Jestem prawie pewien, że to sprawka łże-elit i lumpenliberałów. Ostatnio było o nich za cicho, można więc było się spodziewać, że szykują jakąś większą akcję przeciwko nam.
W tym momencie król zamilkł i uśmiechnął się szyderczo pod nosem. Generałowie spojrzeli na siebie pytającym wzrokiem, nie wiedząc, o czym to Wielki Brat może w tym momencie myśleć. On tymczasem obmyślał taktykę obrony, kolejny genialny plan, który doprowadzi przedstawicieli „układu’” do sromotnej klęski.
- Całe szczęście, że zawczasu zabezpieczyłem się na taką sytuację. – złożył ręce i popatrzył na zaciekawionych współpracowników – Otóż, zacni mężowie, poprosiłem największych czarnoksiężników w Kaczogrodzie, aby stworzyli moją dokładką kopię. Biedacy tydzień męczyli się z odprawianiem rytuałów i recytowaniem inkantacji, ale wreszcie się udało. Mam nadzieję, że Mały Brat, bo tak nazwałem swój klon, w przyszłości zajmie moje miejsce na tronie. Teraz jednak zleciłem mu nie mniej istotną misję: mianowałem go na jednego ze swoich doradców, aby obserwował pozostałych i, przepraszam za wyrażenie, donosił o wszystkim, co się w królestwie dzieje. Jeśli wśród moich doradców znajdują się zdrajcy, prędzej czy później zostaną wykryci za sprawą Małego Brata. Poza tym doradcy znają się między sobą i oni też mogą mieć jakieś przypuszczenia na temat tego, kto z nich wydaje się podejrzany. W związku z tym zadecydowałem, iż poproszę ich o przygotowanie list z donosami, teczek i skarg, a Ci, którzy zdobędą ich najwięcej, będą przeze mnie osobiście dymisjonowani. Tako rzecze wasz król! – zakończył, uderzając pięścią w kolano.
Nastała cisza. Romulus i Endrju przez długi czas nie mogli wyjść z zachwytu nad roztropnością Wielkiego Brata. Ten zaś wykorzystał sytuację, aby poobgryzać do końca wszystkie paznokcie w lewej ręce. Zawsze obgryzał tylko lewą, prawą zaś opiekował się z największą troską. Paznokcie w tej drugiej były czyste, wypucowane i przypiłowane jak trzeba, na lewej zaś nierówne i zniszczone. Nikt nie wiedział dlaczego król tak postępuje, ale nikt nie śmiał też się go o to pytać.
- Ja chromolę! Ten plan jest genialny! – wykrzyknął wreszcie Romulus z entuzjazmem.
- Należy jak najszybciej zwołać zebranie doradców jego królewskiej mości i oznajmić tą ideę publicznie. Nie możemy dłużej czekać w momencie, gdy wykształciuchy niszczą owoce naszej pracy! – dodał charyzmatycznie Endrju.

Tak też się stało. Nie minął nawet dzień, a w sali tronowej już zebrali się tłumnie wszyscy doradcy króla. Aula wypełniona była głosami zaciekawionych dostojników, zastanawiających się, co też tym razem jego wysokość dla nich przygotował. Warto w tym miejscu wspomnieć, że oni sami nieczęsto mieli okazję widywać króla na własne oczy. Niektórzy co prawda byli wybrani na swój urząd przez samego Wielkiego Brata, ale większość została polecona na swoje stanowiska przez innych, bliższych królowi doradców lub generałów z nim współrządzących, dlatego też dla niektórych było to wielkie przeżycie. Poza tym jego królewska mość słynęła z nietuzinkowych pomysłów, co jeszcze wzmagało napięcie wśród przybyłych gości.
- Drodzy rodacy, Kaczogrodzianki i Kaczogrodzianie, koleżanki i koledzy – stojący za królem błazen uniósł w górę kartonowy transparent z napisem „Oklaski!”, co zaowocowało wybuchem niekontrolowanych braw, które nie ustępowały przed dobre kilkadziesiąt sekund.
– Ekhm.. Czy mogę już kontynuować? Tak? Dobrze… ekh, ekh [kaszel]. Pozwólcie, że przeczytam teraz listę moich doradców i sprawy królestwa, którymi do tej pory się zajmowaliście. – błazen wyciągnął z rękawa kartkę, którą podał jego wysokości. Król zaś spojrzał jeszcze raz na wszystkich zebranych, a następnie zaczął czytać:
„Sir Walgierz – Zarządza resortem wywiadu i kontrwywiadu. Twoim zadaniem jest pilnowanie, aby żadne tajne informacje o naszym królestwie nie wydostały się poza jego granice. Dbasz też o pozyskiwanie takowych informacji o innych, pobliskich księstwach.
Sir mtobi – Kieruje resortem handlu i kupiectwa. Twoim zadaniem jest dopilnowanie, aby kupcy byli rzetelni, nie zawiązywali wielkich gildii mających na celu dyktowanie nieuczciwych cen. Zajmujesz się również ustalaniem cen, po jakich państwo skupuje towary.
Sir Kalkulator troszczy się o prawidłowy rozwój młodzieży, w duchu miłości do królestwa i jego władcy. Ustala dziedziny wiedzy, jakimi mają zajmować się młodzi ludzie w szkołach i pilnuje, aby nie nauczano dziedzin zakazanych.
Celem Sir skylera jest wyszukiwanie w królestwie uzdolnionych mężów i niewiast, które mogą godnie reprezentować koronę Kaczogrodu na arenie międzynarodowej. Ustala on dotacje w sztukach złota dla najlepszych sportowców i promuje dyscypliny, w których możemy osiągać sukcesy.
Sir DonCarleone – resort skarbu królewskiego. Musisz dbać o to, aby w skarbcu nie zabrakło złota. Zarządzasz majątkiem i nadzorujesz pracę poborców podatkowych, aby nie zabierali lwiej części zebranych monet dla siebie.
Sir Adidas66 sprawuję natomiast kontrolę nad tym, aby najważniejsze szlaki handlowe i najbardziej uczęszczane drogi wyłożyć brukiem, by podróżowanie przez nasze królestwo było miłe i przyjemne.
Sir Liqid zajmuje się obronnością naszych granic. Pilnuje, aby armia była wyćwiczona, najedzona i odpowiednio wyposażona, tak, by w razie potrzeby mogła dzielnie stanąć do walki przeciwko agresorom.
Resort Sir fanafilmu.pl na celu ma opłacanie najzdolniejszych naukowców, produkujących machiny różnorakie, aby z jeszcze większym zapałem wytwarzali je na chwałę Kaczogrodu.
Sir Ninger ma rolę nie mniej istotną – dba o utrzymanie dobrych stosunków dyplomatycznych z księstwami sąsiednimi i rozwiązywanie sporów wszelakich, które czy to przez niedomówienia, czy przez działanie „układu” poza granicami pojawić się mogą.
Sir DevilFish – zarządca resortu rybołówstwa. Twoją rolą jest wydawanie pozwoleń dla rybaków oraz ustalanie dopuszczalnych okresów połowu dla różnych gatunków ryb.
Pieczę nad wszystkiemi typami rzemiosła sprawuje Sir Spider88. Dba o zgodę pomiędzy poszczególnymi cechami rzemieślniczymi, ściąga podatek z tychże i pilnuje, by praca odbywała się efektywnie i systematycznie.
Nadzór nad właścicielami ziemskimi ma Sir LifaR. Ma baczenie na to, czy przekazują oni do królewskich magazynów należną część swoich plonów.
Sir Kukowsky opiekuje się rozsianymi po królestwie lasami. Ustala, na jakich obszarach i w jakich porach roku polować można na zwierzynę, ściga też rzezimieszków niszczących bezmyślnie przyrodę.
Sir Fiarot – kieruje resortem sprawiedliwości. Troszczysz się o to, aby wszelkie konflikty pomiędzy pełnoprawnymi obywatelami królestwa rozwiązywane były zgodnie z zasadami obowiązującego prawa.
Sir Arxel natomiast, z resortem opieki zdrowotnej, kontroluje uzdrowicieli i zielarzy, aby starali się raczej pomagać pacjentom niż ich uśmiercać. Najlepszych nagradza, fałszywych zaś do lochu strąca.
Zdarza się, że przedstawiciele różnych klas społecznych chcą przedstawić swoje racje lub propozycje zmian królowi. Nie mam czasu ich wszystkich wysłuchiwać, jednak Sir marneusPL ma! On to przyjmuje delegacje ludności i warte uwagi postulaty zapisuje, przekazując je potem mnie.
Sir Bumber z resortu sztuk magicznych. Dba o przestrzeganie zakazów używania niebezpiecznej magii w miejscach publicznych i nadzoruje rozwój młodych adeptów w szkołach magii rozrzuconych po całym królestwie.
Wielu ciekawych informacji dostarcza nam resort kierowany przez Sir Ninje Sebę. On to zajmuje się badaniami mieszkańców królestwa, sporządzaniem spisów ludności i przekazywaniem wniosków do innych resortów, aby te prawidłowo wykonywały swoja pracę.
Sir Upiordliwy pilnuje, aby królestwo nasze żyło w zgodzie z upiorami, zjawami i stworami różnych gatunków, by nie dotykały nas klęski straszliwe i plagi, których przyczyny nie sposób wytłumaczyć.
O opłacanie najlepszych artystów i starania, by mogli oni rozwijać swoje umiejętności pracując dla jej królewskiej mości, troszczy się Sir boogie85, kierujący resortem sztuk artystycznych.”
Wielki Brat skończył czytać. Odwrócił jeszcze kartkę na drugą stronę, dla pewności, że nikogo nie pominął (co prawda ktoś z tyłu nabazgrał wielkimi literami „.Darnok, resort alkocholizmó i innyh lóckih pszyjemności”, ale król uznał to za żart i pominął milczeniem), po czym złożył i schował do kieszeni swojego królewskiego płaszcza. W tym samym momencie błazen znów pokazał publiczności slogan z napisem „Oklaski!” i ponownie odezwała się fala gromkich braw. Dla wzmocnienia efektu wyjął też kolejny karton z napisem „Yes, yes, yes!” i jak jeden mąż cała sala zaczęła radośnie skandować umieszczony tam okrzyk. Trwałoby to może i z godzinę, gdyby nie głos jego wysokości:
- Dziękuję, dziękuję… Niestety, ostatnimi czasy zaczęły do mnie dochodzić niepokojące informacje. Śmiem przypuszczać, że wśród was znajdują się zdrajcy, którzy chcą obalić moje rządy. – Błazen został powstrzymany przez Wielkiego Brata przed podniesieniem plakatu z napisem „Boooooo!”. Nastała cisza. – Nie mogę pozwolić na to, aby przedstawiciele „układu” lub niedobitki starego systemu rujnowały to, co razem zbudowaliśmy. Dlatego apeluję: informujcie mnie o każdej podejrzanej sytuacji, której będziecie świadkiem. Będąc solidarni, możemy pokonać przeciwników. Nie obędzie się jednak bez ofiar. Osoby budzące największe wątpliwości będą przeze mnie dymisjonowane, gdyż w walce ze zdrajcami nie możemy sobie pozwolić na pobłażliwość. – Król zatrzymał na chwilę i pozwolił doradcom na oswojenie się ze słowami, które właśnie usłyszeli. – Mam nadzieję, że szybko uda nam się wyjść z kryzysu, w obliczu którego się znaleźliśmy. Dziękuję. – Zanim ktokolwiek zdążył zorientować się, że to już koniec przemówienia, Wielki Brat wstał i wyszedł z Sali tronowej, kierując się do jadalni. Po upewnieniu się, że przemowa nie będzie kontynuowana, doradcy poczęli rozchodzić się po swoich gabinetach. Niektórzy jednak pozostali, rozprawiając o tym co właśnie usłyszeli.

***

--------------------------------------------
GRACZE
--------------------------------------------


Lista doradców jego królewskiej mości:
1. walgierz – resort wywiadu i kontrwywiadu
2. mtobi – resort handlu i kupiectwa
3. Kalkulator12 – resort nauki i szkolenia młodzieży
4. skyler – resort sportu i kultury fizycznej
5. DonCarleone – resort skarbu królewskiego
6. Adidas66 – resort komunikacji
7. Liqid – resort obrony królestwa
8. fanfilmu.pl – resort nowych technologii
9. Ninger – resort spraw zagranicznych
10. DevilFish – resort rybołówstwa
11. Spider88 – resort rzemiosła
12. LifaR – resort rolnictwa i hodowli zwierząt
13. Kukowsky – resort leśnictwa i łowiectwa
14. Fiarot – resort sprawiedliwości
15. Arxel – resort opieki zdrowotnej
16. marneusPL – resort ds. kontaktów z ludnością
17. Bumber – resort sztuk magicznych
18. Ninja Seba – resort statystyki i badań ludności
19. upiordliwy – resort ds. duchów i zjawisk nadprzyrodzonych
20. boogie85 – resort sztuk artystycznych
[gościnnie] 21. .Darnok – resort alkoholizmu i innych ludzkich przyjemności

Jeszcze raz przypominam namiary na mnie. W celu uzyskania szybkiej odpowiedzi na frapujące was pytania polecałbym korzystanie z gg, aczkolwiek na maile też odpowiadam, choć z mniejszą częstotliwością.
MAIL: dadis1[małpiszon]wp.pl
GG: 3323240

…i podstawowe zasady panujące w tej edycji:
* Na głosy mieszkańców czekam do 22:00.
* Mafia i katani wybierają swój typ do 22:30.
* Post fabularny pojawia się około 23:00.
* Po pierwszym dniu zostanie was tylko czternastu.
* Po szczegółowe zasady zapraszam do mojego posta przededycyjnego: http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=59&pid=23025

***

--------------------------------------------
PODSUMOWANIE
--------------------------------------------


Jesteście doradcami króla Wielkiego Brata zamieszkującymi komnaty kaczogrodzkiego zamku. Waszym zadaniem jest wykrycie zdrajców w postaci przedstawicieli „układu” i tym samym uratowanie koalicji z Romulusem i Endrju przed rozpadem. Pomaga wam w tym działający w ukryciu klon króla, który ma możliwość sprawdzania prawdziwej tożsamości doradców.
Klimat, jak zapewne zauważyliście, oscyluje w okolicach fantasy, aczkolwiek można pozwalać sobie na dość dużą swobodę, jako że edycja z założenia przygotowywana była z przymrużeniem oka. Po raz n-ty życzę wszystkim przyjemnej i pełnej emocji gry.

http://dadi.neostrada.pl/fm.gif

--------------------------------------------
OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE
--------------------------------------------


Od tej chwili zaczyna obowiązywać zakaz wypowiadania się osób nie biorących udziału w grze!
Chciałbym jednocześnie przypomnieć, że o godzinie 23 z minutami opuści nas już siedem osób – pięć wskazanych przeze mnie, jedna wytypowana przez mafię i Darnok ;P. Nie chcę nic sugerować, ale miło byłoby zrobić swoimi postami dobre wrażenie na mnie ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Sir Kalkulator troszczy się o prawidłowy rozwój młodzieży, w duchu miłości do królestwa i jego władcy. Ustala dziedziny wiedzy, jakimi mają zajmować się młodzi ludzie w szkołach i pilnuje, aby nie nauczano dziedzin zakazanych! –
Te słowa króla spadły na Kalkulatora, skromnego sługę króla jak grom z jasnego nieba. Po ceremonii wyszedł wraz z resztą ludzi i zaczął snuć pomysły na plan lekcji w każdej szkole, na materiał który młodzież będzie przerabiać.
-O tak, codziennie po trzy godziny wychowania obywatelskiego, aby młodzież zawsze i wszędzie czciła imię naszego wodza!, poza tym religia! Dwie godziny dziennie! Ażeby nasz wódz którego powinniśmy traktować jak bóstwo był uwielbiany w każdym aspekcie. Mniej godzin na jakieś tam inne przedmioty, wszak to może spowodować powstanie <tfu> wykształciuchów!
Reszta doradców króla wyglądała na zadowolonych z tego pomysłu, bowiem oni też kochali władcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir walgierz skończył wieczerzać i rozejrzał się podejrzliwie. Nie, żeby podejrzewał coś konkretnie. Po prostu jego stanowisko wymagało tego typu spojrzeń i wszyscy się nich po mistrzu szpiegów spodziewali.
Spojrzał podejrzliwie na pusty talerz, jakby coś z nim było nie tak. Podejrzliwie zerknął na okruszki po chlebie i na plamę znajdującą się na obrusie. Na sam koniec przyjrzał się (podejrzliwie, rzecz naturalna) pokojówce, tak jakby w swoim obfitym biuście chowała jakieś narzędzie zbrodni...
Wstał od stołu i przemknął (tak, przemknął, a nie przeszedł, wszak człowiek na jego stanowisku nie powinien ot tak sobie przechodzić z miejsca na miejsce) do drzwi, przez które się prześlizgnął. Cały czas był, naturalnie, zgarbiony i starał się nie rzucać w oczy, co jednak nie było zbyt proste wobec jego dwóch metrów wzrostu i stu dwudziestu kilogramów wagi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ja wiem, jak zniszczyć układ! - rozdarł się Sir fanfilmu.pl. - Opracowujemy wspaniały projekt stworzenia niezwykłego urządzenia, pozwalającego określić, czy dana osoba kłamie, czy nie! Używając tego oto przecudnego wynalazku sprawdzimy, kto z nas jest doradcą Wielkiego Brata, a kto tylko go udaje! A tak w ogóle... To potrzebuję pieniędzy na ten projekt. Oczywiście, potrzebne są też mi, no bo wiecie jak to jest... Przecież większości z nas zależy, żeby zniszczyć układ, żeby zniszczyć tych, którzy nie chcą dobra Kaczogrodu! A na to potrzeba pieniędzy!
Dla Sir fanafilmu.pl najważniejsze było dobro Kaczogrodu i jego samego. Był w średnim wieku, dość wysoki i bardzo szczupły. Jednak nie dajcie się zwieźć pozorom! - tkwiła w nim ogromna wola walki z układem i wykształciuchami.
Wstał i popatrzył po innych doradcach. Ciekawe, kto z nich był "tym złym". Jako że sam nie miał zamiaru się za bardzo wysilać, chciał stworzyć wykrywacz kłamstw. Co prawda na razie tworzenie urządzenia nie szło zbyt dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir LifaR "Ma baczenie na to, czy przekazują oni (wlasciciele zemscy) do królewskich magazynów należną część swoich plonów." O tak, sir LifaR bardzo lubil kontrolowac ile plonow zostalo przekazanych do magazynow. Lubil takze, gdy splywalo go wiecej niz powinno, a staral sie przekonac Wielkiego Brata, bo kazdy przekazywal wiecej niz wyprodukuje - to by sprawilo, ze nasza gospodarka bedzie preznie sie rozwijac ! W koncu, by oddac wiecej niz sie ma, trzeba miec wiecej, ale wtedy znow trzeba oddac jeszcze wiecej... LifaR wyobrazal juz sobie, ludzi pracujacych na chwale Kaczogrodu. A przede wszystkim pracujacych na niego. Nie podobalo mu sie tylko jedno - dlaczego resort rybolowstwa nie byl jego resortem ? Dlaczego Wielki Brat postanowil je oba rozdzielic ? Przeciez takie polaczenie byloby zupelnie naturalne... Jednak decyzji WB nie nalezalo podwazac, nawet jesli w duchu uwazalo sie je za bledne. Blednymi byc one nie mogly, w koncu Wielki Brat nigdy sie nie myli !
W gronie zebranych LifaRa dziwila jedynie obecnosc Darnoka - wydawalo mu sie, ze ten kierujac takim resortem, juz dawno stoczyl sie na dno... [ ;p ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mrok gęstniał. Księżyc górował na ciemnym nieboskłonie, po którym bezszelestnie przesuwały się złowrogie cienie. Co to być mogło? Czy nietoperze? Czy głodne krwi dziewiczej wampiry? Lelki kozodoje? Kaczolot? Wszystko to być mogło, nikt i nic bowiem nigdy ci nie powie, co może się wydarzyć dziś w KACZOGRODZIE!
Oto najwyższa wieża w pałacu królewskim, w której oknie pomimo późnej pory wciąż pali się światło. Zajrzyjmy do środka. A cóż to za postać w bólach wije się przy biórku? Któż to, w geście rozpaczy czochrając swą siwą czuprynę wydaje dziwne jęki, rzekłbyś, na miłosne uniesienia cierpi ta osoba lub na zatwardzenie? Postać ta to sir Arxeliga, wielki i szanowany mędrzec, mag i uzdrowiciel z wieloletnim doświadczeniem, doradca Wielkiego Brata ds. opieki zdrowotnej, który usiłuje właśnie znaleźć remedium na problemy toczące resort jego.
-Nie, niee, nieeee. I ten pomysł nietrafiony wydaje mi się. Nie.
Po czym gniewnym gestem zrzucił z biurka wszystkie dokumenty które na nim leżały.
-Dość! Dośc już tej farsy! Nie wymyślę nic! No nie da się naprawić tego chorego resortu i tyle. Skupię się na wykryciu tego zdrajcy, może jak się dobrze sprawię to Wielki Brat podniesie trochę wydatki na służbę zdrowia.
Z tymi słowami skierował się do drzwi komnaty, po drodze ze złości kopnął swojego goblińskiego sługę, wyszedł z komnaty i... natychmiast ze zdziwieniem stwierdził, że czuje iż ktoś mu po kieszeniach buszuje. Odwrócił się i zobaczył stojącego za swoimi plecami... sir walgierza, szefa wywiadu i kontrwywiadu, ssącego zakrwiawionego palucha i tłumaczącego się:
-Najmocniej przepraszam, ale pańska kieszeń wydała mi się taka podejrzana, że... musiałem sprawdzić... To było silniejsze ode mnie...
Sir Arxeliga sięgnął do kieszeni, w której jeszcze niedawno znajdowały się paluchy sir walgierza i wyciągnął z nich pęczek strzykawek. Po czym wzruszył ramionami i udał się do pałacowego bufetu, po drodze mijając jeszcze paru dziwaków mieniących się doradcami króla. Każdy z nich wydawał się równie podejrzany co dziwny. Sir Arxeliga westchnął i poszedł do bufetu zamówić herbatkę eukaliptusową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Upiordliwy zastanawiał się czy to nie nazbyt irracjonalne , że wielki Pan i Sternik Kaczoorodu za każdym razem gdy wywoływał prominentne nazwiska rozpoczynał zdanie słowem ser. Uznał jednak, że zapisze sobie to póki co w notesiku do spraw niezbyt nagłych w którym widniało już parę sprawy , jak np.:

1. Lista racjonalnych dowodów na istnienie ojca dziecka Anety K. a sprawa poczęcia bez udziału składnika męskiego (patrz Gwiezdne Wojny, epizod I, sprawa Skywalker)
2. Egzorcyzmy Leszka B. (patrz skuteczność Formuły "odejdź zły duchu)
3. Sprawa przodków Donalda T.

Lista ta ciągnęła się na 666 punktów i nigdy nie była ani krótsza ani dłuższa co było powodem nieustannego niepokoju ducha Upiordliwego. Wzrok doradcy zatrzymał się przelotnie na punkcie trzecim i przypomniał sobie, że nie odprawił jeszcze modłów do swych przodków co powinien jak najszybciej uczynić. Przypomniała mu się również pełna konsternacji sprawa pewnych wyrzutków społeczeństwa (nazwijmy ich tu parszywymi liberałami) , którzy wśród posągów swoich przodków posiadali figurki małp. No naprawdę! Nie do pomyślenia. A ile miał z tym roboty! Czy ktoś się kiedyś zastanawiał ile kosztuje państwo wysłanie takich ludzi na wygnanie do krajów Zachodu? A żeby tam zginęli wśród kapitalistycznych świń, ot co! Wszyscy dobrze wiedzą, że nam tu lepiej i nie będzie nam liberał pluł w twarz.
Upiordliwy zaczął przechadzać się po korytarzach zamku Jego Prawek Świątobliwości podziwiając raz po raz wdzięki architektury czwartej Rzeszy Pospolitej. Wszędzie wizerunki sławnych obywateli tego wspaniałego państwa, Kaczor Donald, Kaczor Daffy, Kaczka Dziwaczka, Kazimierz Kaczor...wszyscy oni zrobili coś wspaniałego dla ojczyzny. Naszła go upiorna myśl - co by się stało gdyby ten kraj nie wyglądał tak jak wygląda!? Jakże to musiałoby być straszne! Klarowne rządy, przejrzysta polityka, dobry wizerunek wśród pozostałych państw. Och jaka ta myśl była straszna . Z pewnością nie poradziłby sobie wtedy ze swoimi obowiązkami.
A właśnie! Obowiązki! Przypomniało mu się właśnie że powinien zadzwonić do św. Buda, patrona krętaczy żeby dowiedzieć się coś na temat domniemanego spisku na poprawność rządów Wielkiego Brata. Nie na darmo przecież dostał swoją posadę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir Liqid stał w pierwszym szeregu, tuż obok pozostałych dziewiętnastu doradców oraz jednego dodatkowego odpowiedzialnego za ulubioną część życia wielu Kaczogrodzian. Sir Liqid, zasłużony Kaczogrodzanin, syn Elonory oraz Mormosława, tak z niego w tej chwili dumnych wypinał pierś i wsłuchiwał się w słowa króla, którego większość ludzi nazywało jednak Wielkim Bratem. Ale jakże, Liqid nie rozumiał tego - przecież król to król, zaś określenie "wielki brat" kojarzyło mu si bardziej z Cedrickiem, cztery lata starszym od niego bratem. Lubił dręczyć go w dzieciństwie wsypując psie pchły do łoża, czy dodając proszku na przeczyszczenie do jego ulubionego dania - kaczki złocistej (bo w panierce), którą jego matka potrafiła doprowadzić do perfekcji. Ale teraz Cedrick był już tylko wyrzutkiem, pijakiem, żebrakiem i obrzydliwcem, żebrał nawet u biedniejszych od siebie, co powodowało liczne wrzaski brzmiące mniej-więcej: "S***aj dziadu". Później ponoć przyjęło się to nawet do mowy potocznej, ale kto inny przywłaszczył sobie tą gadkę, nie pozwalając "dziaduchowi" na pobieranie profitów chociaż z tego jednego. I dobrze mu tak - teraz to Liqid był górą, jego zielone niczym kuper kaczki trawiastej oczy błyszczały, gdy król dotarł do niego.
"...zajmuje się obronnością naszych granic. Pilnuje, aby armia była wyćwiczona, najedzona i odpowiednio wyposażona, tak, by w razie potrzeby mogła dzielnie stanąć do walki przeciwko agresorom."
Tak, był wspaniałym żołnierzem. Jako dowódca wojsk - obrońców kraju cieszył się niemałą sławą wśród swych ludzi oraz nie mniejszym powodzeniem u panien. Tyleż pięknych dziewek uśmiechało się do niego pokazując również różne, dziwne gesty... Splendor, tak, podobała mu się ta fucha. Roboty miał dużo - trzeba było kontrolować wszystko - każda część wojska musi być zapięta na ostatni guziczek, tak, aby całe ubranie otaczające ciało - jakim jest państwo - leżało na nim wygodnie, nie wadząc przy tym. A Kaczogród dość silnym państwem był, chociaż nieco kłopotów miał - państwa ościenne nie były dużo słabsze, lecz czegoś jednak w nich brakło... Czego? Ducha państwa oczywiście, całej tej otoczki powodującej, że państwo jest domem. Przynajmniej Liqid nie widział tego w innych państwach. Nie to co u nich - kaczka to wspaniałe zwierze, potężne, z gracją, symbol życia, powodzenia, miłości oraz kwakania. Kaczki ponad wszystko. Złaszcza, jak są dwie, bo co duet kaczorów, to nie jedna.
Przemówienie zostało zakończone, wszyscy się rozeszli. Sir Liqid spojrzał na resztę doradców. Każdy z nich zajmował się inną dziedziną w państwie - jeden zajmował się szpiegowaniem, drugi magią inny jeszcze rybołówstwem. W sumie - wszy6scy razem składali się jakby na całe państwo - jedną wspólnotę, rodzinę. Tylko, że dwóch z nich jest zdrajcami. Kto, pytanie kto? No, nic, nie czas na myślenie o tym, teraz można poimprezować i poznać się z resztą.
Sir Liqid stanął obok pozostałych i przedstawił się, uśmiechając się przy tym czarująco (aczkolwiek czar ten psuł brak jednego zęba, ale na wojnie różnie się dzieje):
- Witam waćpanów, jam Sir Liqid, zajmuję się tutej obroną kraja naszemgo. To tyle odeń mnie. A może Wy uraczycie mnie jakimś prawidłaniem o swej postaci? Tyle zacnego jadła, aż żal, by przepadło nadareń. Miło będzie z panami pokontemplować nieco, tak więc może napiłby się ktoś jakiegoś wina? Byle nie tego sikacza, Bezet-keret rocznika 598 PWK (Przed Wielkim Kwaknięciem), ten jest akurat nader niesmaczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.02.2007 o 18:52, Liqid napisał:

- Witam waćpanów, jam Sir Liqid, zajmuję się tutej obroną kraja naszemgo. To tyle odeń mnie.
A może Wy uraczycie mnie jakimś prawidłaniem o swej postaci? Tyle zacnego jadła, aż żal, by
przepadło nadareń. Miło będzie z panami pokontemplować nieco, tak więc może napiłby się ktoś
jakiegoś wina? Byle nie tego sikacza, Bezet-keret rocznika 598 PWK (Przed Wielkim Kwaknięciem),
ten jest akurat nader niesmaczny.


-Witaj Sir Liqidzie ja zwę się Kalkulator, Sir Kalkulator i jestem odpowiedzialny za wychowanie przebrzy… kochanych dzieci i wyroeednee… mądrej młodzieży na prawdziwych patriotów i członków naszej społeczności w kulcie Wielkie Brata! Każdy uczeń będzie teraz poznawał na lekcjach historii życie naszego władcy, jego zainteresowania na języku kaczym a jego przekonania na Wiedzy O Społeczeństwie. Nasz wódz będzie wielbiony przez miliony młodych obywateli którym już od przedszkola będziemy mówić iż król, Wielki Brat, jest największy, najwspanialszy i najpotężniejszy! A winko… może lepiej piwko Kaczkarskie? Bardzo dobry smak i najlepsze wartości patriotyczne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir Fiarot był zaszczycony nominacją jego skromnej osoby przez samego Wielkiego Brata na zarządcę resortu sprawiedliwości. Tak zachłysnął się tą ogromnie radosną chwilą, że niemal nie usłyszał informacji mówiącej o obecności zdrajców w szeregach doradców naszego króla. Cóż, jeżeli faktycznie są wśród nich jacyś przedstawiciele „układu” to prawo i sprawiedliwość ich prędzej czy później dopadnie – nie ma siły, żeby się wybronili! I on, jako zaufany pomocnik Jego Królewskiej Mości również chciał się do tego przyczynić. Ale najpierw Sir Fiarot postanowił zająć się bieżącymi sprawami niecierpiącymi zwłoki. Wszedł więc do swojego gabinetu, usiadł przy biurku i zabrał się za czytanie raportów. Czytał tak i czytał i niewiele z tego czytania rozumiał.
- Co to właściwie jest? – powiedział sam do siebie i jeszcze raz przejrzał tytuły owych raportów. – „Nieuczciwi komornicy”, „Ujednolicenie przepisów o wizytach króla w aresztach”, „Uprawnienia dla absolwentów prawa z dwuletnią praktyką”… A po co to komu potrzebne? Eee tam!
Zniesmaczony Fiarot wstał, po czym jednym energicznym ruchem zrzucił wszystkie raporty z biurka.
- Służba! Posprzątać mi szybko te papierzyska! – krzyknął do jednego z lokajów. Gdy już stos pogniecionych dokumentów opuścił gabinet Fiarota ten ponownie usiadł za biurkiem.
- Weźmy się tera za naprawdę ważne sprawy! – Wyrzucił z siebie radośnie wyjmując z szuflady czystą kartkę i długopis.
- Dobra, od czego by tu zacząć? A tak – usprawnić w naszym Kaczogrodzie, żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego!
Jak powiedział tak napisał. Był z siebie bardzo dumny – w końcu jak na człowieka, który ukończył zasadniczą szkołę zawodową jako kierowca mechanik to było coś!
- Co dalej? – pomyślał wytężając umysł do granic możliwości. Wtem wyjrzał za okno i zobaczył, jak jakiś młodzieniec zabiera starszej osobie płci żeńskiej torebkę z pieniędzmi.
- Hmmm… W sumie to ja się nie dziwię, że młodzież napada starszych ludzi. Ale w końcu jestem zarządcą resortu sprawiedliwości, więc nie mogę na to patrzeć przychylnym okiem. No chyba, że ci młodzi ludzie dzieliliby się ze mną częścią swoich zysków… Ale właściwie to po co mi to? I tak nierzadko dostaję wsparcie finansowe od życzliwych biznesmenów w celu poparcia jakiejś korzystnej dla nich ustawy. Także takie resztki od młodzieży na dobrą sprawę nie wystarczyłyby mi nawet na waciki. Dlatego też trzeba to przerwać, tylko jak?
Fiarot myślał, myślał, trochę się zdrzemnął, ale gdy się przebudził to zamiast udać się na zasłużoną przerwę jednak dalej myślał – to się nazywa dopiero poświęcenie dla sprawiedliwości w Kaczogrodzie! Nagle podskoczył jak oparzony.
- No oczywiście! – krzyknął upadając na fotel. – Wyprowadzę policję na ulice! Od tego oni są, od tego są oni, od tego są! – wywnioskował Fiarot, po czym prędko zapisał.
- Jeszcze jedna sprawa z tych najbardziej pilnych – kierowcy! Skubani łamią nagminnie przepisy, a potem kajają się przed policjantami. Ci zostają przez nich pieniężnie przekonani, że już więcej się to nie powtórzy i puszczają ich wolno. Tak nie może być! Daj przykład – nie bierz, bierz przykład – nie dawaj, no chyba, że jesteś Wielkim Bratem lub jego doradcą. My w końcu stanowimy prawo, lecz sami jesteśmy ponad nim. Sprawiedliwe? Dla mnie tak, a jak ktoś się sprzeciwia, to znaczy, że jest z „układu” i należy się go pozbyć. Dlatego też nikt w Kaczogrodzie na to nie narzeka. Ale wróćmy do meritum – skoro policjanci nie chcą się z nami dzielić owymi pieniężnymi argumentami od kierowców to sami też nie będą mieli prawa ich przyjmować. A co! Dlatego też należy wydać polecenie wszystkim policjantom, aby bezwzględnie i surowo karali kierowców za alkohol, za papierosy, za wszystko! Policjanci będą mieli w końcu jakieś zajęcie, kierowcy będą przestrzegali obowiązujących przepisów, wobec czego będzie bezpieczniej, zaś budżet Kaczogrodu powiększy się o pieniądze z kar obciążających kierowców. I wszyscy będą zadowoleni!
Fiarot był wniebowzięty przeczytawszy jeszcze raz propozycje proponowanych przez siebie rozporządzeń. Teraz nadszedł więc czas, aby udać się na zasłużony odpoczynek. Ów doradca zamknął więc drzwi od swojego pokoju na klucz i postanowił przejść się trochę po zamku oraz przy okazji zaczerpnąć nieco świeżego powietrza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir Spider był niczym nie wyróżniającym się z tłumu człowieczkiem .Jako że był odpowiedzialny za rzemiosło miał tyle spraw na swej pustej głowie że nigdy nie miał na nic czasu .Teraz jeszcze jeden kłopot się przybłąkał .Takie zamieszanie w takim momencie .Nigdy nie był detektywem więc nie miał doświadczenia w śledzeniu zdrajców ale swoją dedukcję posiadał , która nie raz go chroniła przed kłopotami .Cała gospodarka była na jego głowie , niestety strajki , korupcja i inne kłopoty wymagały aby się nimi zająć .Niestety musiały poczekać , on musiał bawić się w detektywa .No cóż , wola władcy jest na pierwszym miejscu , jemu służy i to na dobre i złe .Trzeba się czegoś dowiedzieć od swoich doradców , może mają jakieś przecieki .Jeżdżą po całym raju zbierając podatki więc może wiedzą który resort działa jakoś dziwnie .W końcu lud jest najlepszym nauczycielem i obserwatorem dla władz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir Kukowsky (zwany w leśnych kręgach Dzikusem) będąc mianowany na zarządcę resortu leśnictwa i łowiectwa był bardzo szczęśliwy, jednak jak to często bywa z czasem zaczął żałować, że przyjął taką, a nie inną propozycję. Może stając na czele resortu zyskał władzę nad lasami i sezonami polować, lecz sam przez to coraz mniej czasu spędza w miejscu, które kocha, czyli w lesie. Dzikus postanowił zacisnąć zęby i pracować dalej na swoim stanowisku, gdyż las był miejscem, które kochał ponad wszystko, więc oczywiste jest to, że zrobi dla niego wszystko. Kukowsky z niepokojem przyjął informacje o tym, że układ jest obecny nawet w gronie doradców króla. Na wieść tego, że ma się zająć szukaniem układu krzyknął głośno:
- Co to ma być? Ten przeklęty układ chce sobie sezon na kaczki zorganizować? Ja im zrobię! Od dzisiaj na terenie wszystkich lasów Kaczogrodu ogłaszam otwarcie sezonu na układ! Możecie nafaszerować mu tyłki ołowiem! Macie na to pełną zgodę!
Po wygłoszeniu tego krótkiego, lecz jakże płomiennego przemówienia do Sir Kukowsky''ego przyszedł człowiek samego sierżanta Mścisława- człowieka odpowiedzialnego za pilnowanie porządku w lesie. Posłaniec wręczył Dzikusowi wiadomość od swojego sierżanta o następującej treści:
"Na terenie lasu grasuje dwójka nastolatków w wieku około 35 lat i bezpruderyjnie, na oczach wszystkich łamią oni gałęzie naszych pięknych drzew! Jeden z nich nawet wyrył czymś ostrym na konarze drzewa skrót KWPK co w wolnym tłumaczeniu oznaczało: Kij W Pupcię Królowi". Co mamy robić?"
Sir Kukowsky po przeczytaniu tej smutnej wiadomości zdenerwował się bardzo:
- Ta banda gówniarzy obraża naszego króla! To zniesławienie! Wysyłam prośbę do Sir Fariota o rozesłanie listów gończych za dwójką tych ludzi! Zniesławienie jest karane, więc ta dwójka nam się już nie wywinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

DonCarleone jako minister skarbu państwa już w dawnych czasach przekonał Króla, że jego socjalistyczne poglądy na gospodarkę i rolę państwa, są tak naprawde działaniem na szkodę kraju. Państwo było silne zawsze wtedy, gdy gospodarką rządził rynek a nie durni urzędnicy decydujący za obywateli, czego naprawdę im potrzeba. Król spostrzegł swój błąd i z czasem przyjął trzeżwy tok myślenia. Natychmiast, za radami ministra, kazał sprzedać wszystkie państwowe tartaki i kuźnie, co znacznie zwiększyło przychód państwa, gdyż te nie musiało płacić odszkodowań za prawdziwą lub fałszywą nieudalność robotników, dopominających się o pieniądze należne im, za rzekome "pozbawienie zdolności do pracy", a zajmowało się jedynie sciąganiem podatków. A obrotni szlachcice już nie dali przysyłać im fałszywych zwolnień zielarskich, a pilnowali, by miecz lub drewno zostały dostarczone na czas do kupców...
Przy okazji, do pozostałych panów kieruję krótkie oświadczenie:
"Za długo znam króla, i za długo już jestem jego zaufanym doradcą, aby teraz zdradzić naszego władcę. Już dawno osiągnąłem to, na czym mi zależało, a więc jego zdradzenie nie miałoby absolutnie żadnego sensu. Moje pomysły zostały do naszego królestwa wprowadzone, a więc nie mam po co urządzać królobójstwa, by ten, który po nim przyszedł, miał wszystko zepsuć. Awanturników nam tu nie potrzeba. I tak zagrożenie ze strony Myszogrodu jest wystarczająco wysokie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.02.2007 o 18:31, LifaR napisał:

(...)
W gronie zebranych LifaRa dziwila jedynie obecnosc Darnoka - wydawalo mu sie, ze ten kierujac
takim resortem, juz dawno stoczyl sie na dno... [ ;p ]


- Mości Lifar! - krzyknął donośnie charakterystycznym, przechrypiałym głosem przewodniczący resortu alkoholizmu i innych ludzkich przyjemności. - Czy mnie aby uszy nie mylą? Cóż to za słowa pod adresem mojej szlachetnej i ciężkiej pracy? Echh waszmościu, nie doceniając mnie nie doceniacie całego ludu, królestwa, wszystkich jego mieszkańców, tylko JA cieszę się tutaj wielkim szacunkiem, tylko ja potrafię najlepiej zrozumieć prawdziwe potrzeby i pragnienia wszystkich istot żyjących na naszej Kaczej ziemi, tylko JA! - krzyknął donośnie, przechylając się nieznacznie w prawą stronę.

- Ale, ale... - kontynuował swoje wystąpienie, prostując się i sięgając po olbrzymi łyk ulubionego napoju umieszczonego w jednym ze złotych kielichów umieszczonych na suto zastawionym stole w sali tronowej. - Mości Lifar, waszmość przecież jesteś resort rolnictwa i hodowli zwierząt... jakże to tak, tożto nie pojmujecie olbrzymiego znaczenia upraw Zyta... wróć! (wzdrygnął się nagle gwałtownie Darnok i pociągnął kolejnego łyka)... znaczy upraw żyta dla naszej gospodarki? Ejj, widzę, że marnie zajmujecie się swoim resortem, oj marnie, marnie...

W tym momencie Darnok dostrzegł osobę odpowiedzialną za sprawy związane z leśnictwem i łowiectwem.
- Mości Kukowsky! - krzyknął donośnie, podbiegając do niego z kolejnym kielichem. - Cóż tam słychać w lesie, znaczy się w puszczy dokładnie? Zubr nadal tam występuje? Wychylcie zatem łyka szacownego trunku i powiedzcie, bo martwią mnie nad wyraz słuchy na temat wielkiego zbójcy, Włoda Cimochooda. Ponoć łobuz ten w puszczy grasuje i ludzi biednych napada, wielki to zatem wróg musi być naszego władcy, oj wielki... ale z drugiej strony przyjaciel Zubra podobno, nieraz wieśniaczki mi relacjonowały jak latał po lesie wydawając dziwne dźwięki i zakradając się od tyłu do tych biednych, niewinnych zwierząt! Rad bym zorganizować jakiś wypad do lasu, aby pojmać wnet łobuza i jednocześnie później już samemu posiedzieć przy Zubrze... dopilnować znaczy się, czy wszystko z nimi w porządku. Hajże na Cimochooda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir Ninger był człowiekiem obytym z innymi królewstwami. Był obyty w swoim fachu jak nikt inny, i pewnie dlatego siedział na stanowisku na którym siedzi. Bo to niemożliwe, żeby dostał się tu po rodzinie.
Na swoim polu odnosił juz spore sukcesy, jak na przykład uniemożliwienie budowy magicznego portalu pomiędzy dwoma sąsiadami. I to bez straty na honorze, ani niczym innym. Po prostu to musi być albo wielki talent albo wielkie, tajne zasoby. Ale nie zapominajmy, że najważniejszy jest efekt. Efekt Topora. Sam nie wiedział co to znaczy, ale pewnie było to niezłe, bo słyszał to od jakiegoś wędrownego grajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.02.2007 o 19:46, Kukowsky napisał:

- Ta banda gówniarzy obraża naszego króla! To zniesławienie! Wysyłam prośbę do Sir Fariota
o rozesłanie listów gończych za dwójką tych ludzi! Zniesławienie jest karane, więc ta dwójka
nam się już nie wywinie...


Fiarot nie zdążył jeszcze opuścić wnętrza zamku, gdy podbiegł do niego jakiś człowiek z kawałkiem papieru w ręku.
- Sir Fiarot! - zwrócił się zarządcy resortu sprawiedliwości. - Mam tutaj prośbę od Sir Kukowskiego dotyczącą rozesłania listów gończych za dwójką młodych ludzi!
- Hmmm... - przystanął Fiarot niezadowolony, że ktoś zabiera mu właśnie cenne sekundy jego czasu wolnego. - A co się stało się?
- Owi ludzie łamią gałęzie drzew w naszych lasach, a do tego wyryli na jednym z konarów skrót KWPK...
- Moment, moment! - przerwał mu Fiarot. - W jakim wieku są ci hultaje?
- Mają około 35 lat...
- I to są według Ciebie młodzi ludzie?
- No, więc...
- I jak oni wyglądają?
- Musiałbym zapytać się świadków tego zajścia...
- I co oznacza ten skrót KWPK?
- Wydaje mi się, że "Kij W Pupcię Królowi".
- Wydaje Ci się?
- Tak...
Fiarot przystanął, odwrócił się w kierunku tegoż mężczyzny, spojrzał mu głęboko w oczy, po czym wydarł się na cały głos:
- Co to w ogóle za pierdoły?! Po co z czymś takim przychodzicie do mnie?! Nie widzicie, że jestem zajęty?! Skrót KWPK... A jeżeli oznacza on: "Kochamy Wielce Przebojowego Króla"? A że łamią gałęzie? A może to botanicy, którzy w ten sposób odłamują chore gałęzie, które tylko przeszkadzałyby drzewom w prawidłowym rozwoju? Co wy sobie myślicie, że wyślę oddział policji za dwójką Bogu ducha winnym ludziom tylko dlatego, że coś się komuś wydaje?! Najpierw przedstawcie mi niezbite dowody na poparcie waszej tezy, a dopiero potem będziemy działać! Zresztą policja karze właśnie kierowców za wszystko, więc i tak nie miałaby czasu interweniować. Przyprowadźcie ich do mnie... albo nie, ja jestem tera bardzo zajęty. Sami sobie z nimi pogadajcie! I upewnijcie się, że faktycznie jest tak, jak wy twierdzicie, gdyż w przeciwnym wypadku to was wsadzimy za kratki. I proszę mi na razie takimi pierdołami głowy nie zawracać! Żegnam!
Tak oto Fiarot udał się w swoją stronę zostawiając mężczyznę przynoszącego prośbę od Sir Kukowskiego z niczym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.02.2007 o 20:07, .Darnok napisał:

tylko JA cieszę się tutaj wielkim szacunkiem, tylko ja potrafię najlepiej zrozumieć prawdziwe potrzeby i pragnienia wszystkich istot żyjących na naszej Kaczej ziemi, tylko JA!

-> A pan panie Darnok, tak dobrze zaspokajasz ich potrzeby, ze nie chce im sie juz pracowac. A jak nie chce im sie pracowac, nawet nie ma im czego odebrac ! Wczesniej przynajmniej zloscili sie, wysypywali na drogi zboze, przyjezdzalo sie i zbieralo wszystko, a pozniej pobieralo nalezna czesc i tak. Tak sie ich oduczylo walki z nami. A przez takich jak Ty, siedza i chleja, bawia sie, ba sa szczesliwi ! Nie powinni byc ! Szczesliwi mamy byc my, a inni maja na to pracowac !

Dnia 12.02.2007 o 20:07, .Darnok napisał:

Mości Lifar, waszmość przecież jesteś resort rolnictwa i hodowli zwierząt...

-> O wlasnie, otoz to. Moj to resort i wszystko wiem, co uprawiac trzeba, co co nie. Pojmuje wszystko, co musze. Uprawy Żyta, owszem, wazne, ale nie po to by wyrabiany z niego trunek oddawac motlochowi... Kto to slyszal...
Pana resort mial sluzyc nam, doradcom i Wielkiemu Bratu. Ludzkie przyjemnosci to nasze przyjemnosci, a Ty... Zwracasz sie ku dolowi... Moze jeszcze praca u podstaw ? Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Liqid usłyszawszy słowa Dzikusa oraz Sir Darnoka, czyli doradcę od spraw chmielowo-jęczmiennych - nie, nie chodzi o rolnictwo, lecz coś, co się z tych roślin produkuje - wyjął notesik, pióro (oczywiście z kaczki, a jakże, gęsie pióra zostały oficjalnie zakazane w dniu podpisania Konstytucji Ważnych Atrybutów Kaczęcych) oraz kałamarz, zamoczył drugie w trzecim i spojrzał jeszcze przez chwilę na pierwsze. Na kartce pod różnymi szlaczkami i bzdetami typu mieczy, czy kaczorków zapisane były sprawy bieżące. Było tam napisane, starannym, równym charakterem pisma:

Co ważnego do zrobienia?
1. Poważnie rozpatrzeć zmianę w uzbrojeniu wojsk Kaczogrodu, polegającą na wymianie lotek w strzałach z piór Kaczki Krzyżówki na Pióra Kaczki Lodówki. Jak wiadomo lodówki są cięższe od krzyżówek, więc zadałyby zapewne znacznie poważniejsze obrażenia nieprzyjaciołom. Koszty te same, tylko trzeba dać w kiesę temu jednemu...
2. Pan Kaczorosławiniec K. powinien zostać awansowany z pułkacznika na generała kwaczady zamiast Lecha D., któremu tak jakoś nie smakowała ostatnio kaczuszka. Podsłuchano nawet, że woli kurczaki. Budzi to znaczne podejrzenia co do jego lojalności.
3. Wynalazcy z cechu technologii stworzyli nowy typ kupra pancernego, dzięki któremu wojska mają dodatkową ochronę, do tego te niezwykle, ehhhm, "atrakcyjne" wzroki z pewnością podniosą morale w armii. Wydać rozkaz zamiany z modelu KW-PK68 na KM-DK53.
4. Nauczyć żołnierzy kwakania bojowego. To ma przyszłość!
Na dole jeszcze było dopisane drobniejszym pismem "Kaczorowicz musi znieść jajko", ale to jakoś mu się dziwnie kojarzyło. Zanurzył pióro jeszcze raz i napisał :
" Przydzielić dodatkowy oddział Kaczanów jako obrońców lasu. Przez nie także może uderzyć wróg. Zwłaszcza lotnictwem, ponoć ich gęsi potrafią strzelać jajami. "

Następnie rzekł do towarzyszy :
- Nie martwcie się, zajmę się tym. Jak wiadomo 34% naszych granic przebiega przez las, dlatego mam obowiązek się tym zająć. Ja, Sir Liqid, dopilnuję, by nikt nie niszczył naszych pięknych drzew. Przecież musi być z czego wyrabiać drzewce do kopii, strzały oraz machiny wojenne, nieprawdaż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się