Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Flaki walały się dookoła. Kawałki paskudnego, gnijącego już mięsiwa, klapiąc głośno, upadały na zimną podłogę klatki, gdzie po krótkim leżakowaniu trafiały do paszczy ogromnych, wygłodzonych potworów. Ostre jak brzytwy kły przebijały co większe kawałki i rozdrabniały je, mniejsze zaś były łapczywie połykane w całości. Dadixa zawsze zastanawiało jak to jest: bez względu na to, jak dużą ilość pokarmu kupi dla tygrysów, one zawsze były w stanie pochłonąć ją w przeciągu dwóch do pięciu minut, po skończonym posiłku prosząc uprzejmym rykiem o więcej. Ani razu nie zdarzyło się jeszcze aby – zwyczajem kotów – bawiły się zdobyczą, toczyły ją po klatce, miętosiły w pysku i wypluwały itp. Nasuwa się więc pytanie, czy takie postępowanie tłumaczyć można było charakterem cyrkowych stworzeń, czy też faktem, iż nie były dostatecznie dokarmiane? Gdyby jednak były głodne, czy nie próbowałyby wtedy zaatakować swojego tresera? Zaiste, arcyciekawa kwestia.
- Więcej już nie ma, ja też muszę coś jeść! – Heniek uśmiechnął się złośliwie w stronę kotów, rzucając im ostatni ochłap jakiegoś biednego stworzenia, którego kilka kilogramów kupił wczoraj w sklepie. Całe szczęście, że panie w mięsnych mają zwyczaj trzymać pod ladą resztki produktów, które nie nadają się już do sprzedaży ludziom, są natomiast idealnym kąskiem dla wszelkiej maści mięsożernych zwierząt, na psach i kotach domowych poczynając, a kończąc na kotach niedomowych. Takie flaczki są zazwyczaj o wiele tańsze, dzięki czemu Heniek Dadix jest w stanie do pierwszego każdego miesiąca wykarmić i siebie, i zwierzaki. Co prawda kilka razy już myślał o rzuceniu tej roboty w diabły, ilekroć jednak myśl taka przechodziła mu przez głowę, tylekroć myślał o zwierzętach i wdzięczności, jaką okazują mu te kreatury po każdorazowym karmieniu.

Poza tuczeniem bestii: tych groźnych i tych pociesznym, do obowiązków Heńka należy też sprzątanie klatek, wynoszenie nieczystości, pomoc podczas składania i rozkładania cyrkowej machiny, oraz – co jest być może najciekawszym z tych zajęć – sprzedawanie orzeszków i popcornu w stroju Yeti podczas przestawień. Mimo iż ego Heńka nie jest wielkości Stanów Zjednoczonych, jest on przekonany o swojej wartości. Bo w końcu gdzieżby ci cyrkowcy znaleźli takiego człowieka od brudnej roboty? Było już kilku chętnych na jego miejsce, ale gdy dowiedzieli się jak wysokie miały być ich zarobki, z ironicznym uśmiechem na ustach wyjeżdżali do południowych Włoch do pracy na plantacjach ogórków. Oni przemijali, Dadix pozostał. Nigdy zresztą nie lubił ogórków. Wolał zwierzęta i dlatego siedzi tu nadal, czekając aż jeden z tygrysów ze znudzenia odgryzie mu rękę.
A co, jeśli jednak zostanie zwolniony? Cóż, wtedy chyba nie pozostanie mu nic innego jak tylko zostać politykiem albo gangsta-raperem. Z czegoś trzeba przecież żyć, a z wysuszoną twarzą, siną od wina za 3,65zł, rękami jak patyki i garbem, którego nie powstydziłby się nawet wielbłąd, nie ma raczej szans na pracę w agencji modeli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Flaki walały się dookoła. Kawałki paskudnego, gnijącego już mięsiwa, klapiąc głośno, upadały na zimną podłogę klatki, gdzie po krótkim leżakowaniu trafiały do paszczy ogromnych, wygłodzonych potworów. Ostre jak brzytwy kły przebijały co większe kawałki i rozdrabniały je, mniejsze zaś były łapczywie połykane w całości. Dadixa zawsze zastanawiało jak to jest: bez względu na to, jak dużą ilość pokarmu kupi dla tygrysów, one zawsze były w stanie pochłonąć ją w przeciągu dwóch do pięciu minut, po skończonym posiłku prosząc uprzejmym rykiem o więcej. Ani razu nie zdarzyło się jeszcze aby – zwyczajem kotów – bawiły się zdobyczą, toczyły ją po klatce, miętosiły w pysku i wypluwały itp. Nasuwa się więc pytanie, czy takie postępowanie tłumaczyć można było charakterem cyrkowych stworzeń, czy też faktem, iż nie były dostatecznie dokarmiane? Gdyby jednak były głodne, czy nie próbowałyby wtedy zaatakować swojego tresera? Zaiste, arcyciekawa kwestia.
- Więcej już nie ma, ja też muszę coś jeść! – Heniek uśmiechnął się złośliwie w stronę kotów, rzucając im ostatni ochłap jakiegoś biednego stworzenia, którego kilka kilogramów kupił wczoraj w sklepie. Całe szczęście, że panie w mięsnych mają zwyczaj trzymać pod ladą resztki produktów, które nie nadają się już do sprzedaży ludziom, są natomiast idealnym kąskiem dla wszelkiej maści mięsożernych zwierząt, na psach i kotach domowych poczynając, a kończąc na kotach niedomowych. Takie flaczki są zazwyczaj o wiele tańsze, dzięki czemu Heniek Dadix jest w stanie do pierwszego każdego miesiąca wykarmić i siebie, i zwierzaki. Co prawda kilka razy już myślał o rzuceniu tej roboty w diabły, ilekroć jednak myśl taka przechodziła mu przez głowę, tylekroć myślał o zwierzętach i wdzięczności, jaką okazują mu te kreatury po każdorazowym karmieniu.

Poza tuczeniem bestii: tych groźnych i tych pociesznym, do obowiązków Heńka należy też sprzątanie klatek, wynoszenie nieczystości, pomoc podczas składania i rozkładania cyrkowej machiny, oraz – co jest być może najciekawszym z tych zajęć – sprzedawanie orzeszków i popcornu w stroju Yeti podczas przestawień. Mimo iż ego Heńka nie jest wielkości Stanów Zjednoczonych, jest on przekonany o swojej wartości. Bo w końcu gdzieżby ci cyrkowcy znaleźli takiego człowieka od brudnej roboty? Było już kilku chętnych na jego miejsce, ale gdy dowiedzieli się jak wysokie miały być ich zarobki, z ironicznym uśmiechem na ustach wyjeżdżali do południowych Włoch do pracy na plantacjach ogórków. Oni przemijali, Dadix pozostał. Nigdy zresztą nie lubił ogórków. Wolał zwierzęta i dlatego siedzi tu nadal, czekając aż jeden z tygrysów ze znudzenia odgryzie mu rękę.
A co, jeśli jednak zostanie zwolniony? Cóż, wtedy chyba nie pozostanie mu nic innego jak tylko zostać politykiem albo gangsta-raperem. Z czegoś trzeba przecież żyć, a z wysuszoną twarzą, siną od wina za 3,65zł, rękami jak patyki i garbem, którego nie powstydziłby się nawet wielbłąd, nie ma raczej szans na pracę w agencji modeli.

***
Przepraszam, jeśli dodaję drugi raz ten sam post, ale poprzedni przeze mnie dodany się nie pojawił – przynajmniej takie mam wrażenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dar Darecki pracował w cyrku od kilku lat. Był treserem słoni i dzikich kotów. Jego zwierzątka to słoń Pumba, Gumba i Dumba, dwa lwy Ares i Mars i lwica Atena. Wszystko fajnie było, ale teraz miało się skończyć... Nawet fajnie czuł się w cyrku... W sumie to był pewny, że nie odpadnie, choć zawsze była taka możliwość. Tylko należy pamiętać, że klienci lubią słonie, a tym bardziej lwy i lwice. Cyrk bez tresera tych afrykańskich zwierząt stawał się marnym cyrkiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Darnok był związany z cyrkiem niemalże od samych narodzin. Po jednym z przedstawień został odnaleziony przez grupę akrobatek obok ich namiotu. Praktycznie od samego początku wychowywane przez olbrzymią liczbę "ciotek" i "wujków", nawet po uzyskaniu dojrzałego wieku niespecjalnie interesował się tym, kto mógł go zostawić i podrzucić w koszyku w takim miejscu. Darnok miał smykałkę do wielu rzeczy, zresztą poszczególne osoby co rusz starały się go przekonać do swoich profesji - od klaunów po gimnastyczki. Chłopak początkowo jako dziecko był zafascynowany oczywiście klaunami oraz treserami dzikich zwierząt, z czasem jednak częściej zaczął przebywać na treningach gimnastyczek ;P
Wiadomość o problemach finansowych cyrku raczej nie była zaskoczeniem. Minęły już dawno czasy, kiedy dzieci z wypiekami na twarzy oglądały popisy akrobatów, śmiały się z wygłupów klaunów czy też zamierały w przerażeniu oglądając popisy treserów dzikich zwierząt, przy towarzystwie równie zadowolonych rodziców. Nie wystarczyło być najlepszym w swojej profesji, trzeba było przedstawiać coś nowego, niekonwencjonalnego.

Darnok od dobrych kilku lat postanowił skupić się na współpracy z grupą gimnastyczek-akrobatek. Był pod wrażeniem olbrzymiej pracy, jaką musiały wykonać wszystkie te kobiety aby poruszać się i wyglądać w taki sposób. Bynajmniej Darnokowi nie chodziło o zrównanie się z nimi wyglądem, zależało mu oczywiście przede wszystkim na poprawieniu własnej tężyzny fizycznej, która to z naturalnych względów rozwijała się inaczej niż u koleżanek. Zresztą również i jego zadania były inne, w czasie występów nad olbrzymią siatką czy też na samym środku areny miał zadania głównie "siłowe", polegające chociażby na utrzymywaniu na swoich barkach kilku niezwykle sekso... ekhm, niezwykle sprawnyc fizycznie akrobatek. Jedyne, co mu tak naprawdę przeszkadzało, to nieco obcisłe spodnie, ale pani kapitan całej grupy gimnastycznej tak ładnie i długo go prosiła, że postanowił się mimo wszystko zgodzić, dostając jednocześnie zapewnienie, że kiedy tylko będzie znowu narzekał na swój strój może do niej przyjść i kolejny raz omówić wszystkie niezwykle ważne i poruszające problemy. Właśnie teraz był umówiony z panią gimnastyczką w swoim namiocie, jednakże tematem rozmów miały być tym razem nowe figury i akrobacje, nad którymi grupa miałaby zacząć pracować w najbliższym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dazzy był jedynym zwierzęcym pracownikiem cyrku- inteligentną papugą. W cyrku zajmował się szpiegostwem zwierząt, by powstrzymać je od buntu, a nieoficjalnie- zwiększaniem sprzedaży papierowych chustek, paskudząc wszystkim na głowy i...

- Wiiiiaam, iiiiddzcie, krriii, siiiię przygotowywaaaac doooo tegoooo kooooonkursu, boo, krii, waaaaas zwoooolnią ! Kriii, krrriii.

... Dokuczaniem innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kurt Kukowsky z wykształcenia był clownem, a z zawodu również clownem. Potrafił wykonać takie sztuczki, które potrafił tylko i wyłącznie on. Potrafił na przykład ściągnąć majtki przez głowę, wybekać V symfonię Beethovena oraz zjeść piłeczkę tak żeby wystrzelić ją uchem. W cyrku pracował stosunkowo od niedawna, gdyż po zdobyciu wykształcenia clowna najpierw zaczął pracować na ulicy gdzie to pokazywał różne sztuczki. Rodzice zawsze mówili Kurtowi, że najlepiej jest mieć własny biznes by nikomu nie podlegać i te słowa miał właśnie na uwadze rozpoczynając pracę na ulicy. Po pewnym czasie widząc, że zyski są mizerne postanowił, jednak rozpocząć pracę w cyrku, jednak i tutaj się nie przelewa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Pieprzone gwiazdy. Sie tam lanzsujom a mnie treba pracować, kur... CO?
- Wracaj do roboty! - polecił jeden z ochroniaży w cyrku. No to Lampek do roboty wrócił...

Mianowicie, dziarsko chwycił w dłoń widły, rękawice naciągnął (nie mniej dziarsko) i w te pędy schował się w jednym z namiotów.
Przerzucanie gnoju, czyszczenie zwierząt i klatek oraz ogólnie pojęte sprzątanie było obowiązkiem Lampka od zawsze. Nikt nie pamiętał, od ilu lat tu pracował. Nikt nie pamiętał również, jak na imię miał Lampek. Albo na nazwisko. Mężczyzna stworzył wokół siebie legendę, nieprzemijającą. Otoczoną gnoję i śmierdzącą sierścią, lecz legendę. Siwe włosy, zgarbiona postura i zapach potu spod pachy charakteryzowały Lampka. Najczęściej ubrany w zielone dresy i czerwony bezrękawnik, uzbrojony w widły...

- K*&!@ mać.

Zaklął, schylając się nad paczką pełną pustych papierków od cukierków.

- K*&!@ mać! - powtórzył, wkładając je do plastykowego, czarnego worka. - Przysięgam, k*&!@, jak znajdę tego j#&@!*) dzieciura co mi chlew robi, to k*&!@ mu nogi z dupy powyrywam. K*&!@.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cyrk miał również swoją osobliwość w postaci człowieka-gumy o pseudonimie artystycznym "Skyler". Prawdziwe jego imię i nazwisko już dawno odeszło w zapomnienie- pozostała tylko ksywa. Podczas każdego wieczoru dawał niesamowite dwudziestominutowe show, podczas którego wyginał swoje kończyny i kręgosłup we wszystkie możliwe strony. Wszystko to działo się do piosenki "Wyginam śmiało ciało".

- Jestem niemal pewien, że spokojnie wygram ten konkurs. Dlaczego mieliby się pozbywać takiego gościa jak ja?Hę? - zaczepnie zagaił pozostałych - To co wy prezentujecie sobą to pikuś.


***************************
Dla zainteresowanych: "Wyginam śmiało ciało" ==> http://www.youtube.com/watch?v=S0W20WT-mtA ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- A myśśśślisz, żeeee kto, kriii, będzie zwiera... znaczy zwierzęęęta od buntu poooowstrzymywal, hę ? Kriii ? - Wykrzyczała papuga w stronę Skylera- Cieeebie się preęęe dziej niż mnie pooozbędą !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Stojący nieopodal Kleofas, bez reszty pochłonięty codziennym czesaniem swoich małych przyjaciół, ukradkiem dosłyszał słowa człowieka przedstawiającego się jako Skyler:
- Jestem niemal pewien, że spokojnie wygram ten konkurs. Dlaczego mieliby się pozbywać takiego gościa jak ja? Hę? - zaczepnie zagaił pozostałych - To co wy prezentujecie sobą to pikuś.
Bumberczyk nigdy nie był zawistny, jednak w jego małej główce pojawiły się obrazy rozciągniętego do granic możliwości Skylera i tłumu publiki ochoczo mu przyklaskującej. Kleofas wyjął z kieszeni kolejny słoiczek z czerwoną nalepką o treści "Uwaga niebezpieczeństwo" i trupią czaszką na dekielku, zanurzył weń rękę, by po chwili wyciągnąć całą garść czarnych, szamoczących się pcheł. Bumberczyk ukradkiem wrzucił owady za kołnierz Skylera, nie mogąc doczekać się efektu.
- No, zobaczymy jak się teraz powyginasz... - mruknął do siebie, zacierając chytrze ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2007 o 19:27, skyler napisał:

(...). Wszystko to działo się do piosenki "Wyginam śmiało
ciało".


Darnok, zakończywszy niezwykle gorącą i poruszającą dyskusję z główną panią gimnastyczką, zwrócił uwagę na popisy niejakiego skylera, którego poziom rozciągliwości wyraźnie odstawał od normy, nawet w porównaniu do całej grupki akrobatów. Doszedł do wniosku, iż niektóre z przedstawionych tutaj popisów będzie musiał przekazać swoim koleżankom, a główny motyw muzyczny powinien czym prędzej znaleźć się jako dodatek do ich popisów. Oczywiście, o ile człowiek-guma nie będzie miał nic przeciwko. Zresztą, Darnok nie przejmował się nawet ewentualną negatywną odpowiedzią ze strony skylera. W końcu, jeśli nie będzie wiadome do jakiej muzyki miałaby występować grupa akrobatyczna, to trzeba będzie urządzić ''dyskusję'' z udziałem Darnoka i wszystkich gimnastyczek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rodion czyścił właśnie swoją armatę, gdy zobaczył przelatującego różnobarwnego ptaka.
- O, попугай ! - krzyknął rozradowany Fetov, podbiegł do stworzenia i chwycił za ogon zmuszając do przerwania swojego lotu.
- Krrii!
- O tak, ja люблю птицe. Ja sam za młodu птицoм być chciał. - przemawiał Fetov do ptaka, jak gdyby to jakiś siódmy cud świata był.
- Krriii, zooosstaaaww mmnniiee, krrii, puuszczaaajj mój oogoonn, krrii! - zabulgotała rozdrażniona papuga.
Rodion otworzył szeroko usta, a jego oczy przybrały wielkość pięciozłotówek.
- Ty mówisz? - wydusił z siebie. - Niemożliwe, птицa говори! Tosz to чудо najprawdziwsze! Ale как это?
- Krrii, nooorrmaaalnniiiee Tyy przyygłuuppiiiee, krrii, aa teerraazz puuśśćć mmnniiiee wrreeeszciiiee, krrii, booo Cii naa głłooowęę naassrraamm!
Rodion w dalszym ciągu trzymał ptaka za ogon nie mogąc się nadziwić tym zjawiskiem. To Ci dopiero - gadający ptak! Na Syberii takich cudów nie było, ani ptaki ani niedźwiedzie nie rozmawiały ludzkim głosem. Ptak denerwował się i próbował za wszelką cenę się wyrwać, ale chwyt Fetova był zbyt silny. Wtem jednak Rodion usłyszał donośny krzyk cyrkowego sprzątacza, który nie przebierał w słowach. Fetov nie lubił słuchać brzydkich wyrazów, dlatego też odruchowo zatkał sobie rękami uszy. Niestety, przy okazji puścił papugę, która w jednej chwili wzbiła się wysoko w powietrze.
- O nie, птицa! - krzyknął zasmucony Rodion mogący teraz jedynie przyglądać się ptakowi latającemu tuż pod kopułą cyrku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawid przyglądał się wszystkim "trenując" numery tzn - płomyk po prostu obalał kolejną butelkę spiryta, co jakiś czas bekając kulkami ognia.

-Przyłączy się ktoś ? - zapytał lekko już chrapliwym głosem.
-Butelka na łebka ! - darł się nadal i czekał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2007 o 20:04, dawidos160 napisał:

(...)
-Przyłączy się ktoś ? - zapytał lekko już chrapliwym głosem.
-Butelka na łebka ! - darł się nadal i czekał.


- Cwiczenia z gimnastyczkami są czymś niezwykle interesującym, jednakże spożywanie różnego rodzaju płynów o magicznych właściwościach to propozycja znacznie ciekawsza. Tym bardziej, że jeśli połączy się do tego posiedzenie przed telewizorem i oglądanie półfinałowego spotkania Ligi Mistrzów... no niestety, trening musi poczekać ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2007 o 20:16, .Darnok napisał:

Tym bardziej, że jeśli połączy się do tego posiedzenie przed telewizorem i oglądanie półfinałowego spotkania Ligi Mistrzów... no niestety, trening musi poczekać ;]

- To macie tam telewizor ? Nas nas, dyrektor od siedmiu bolesci oszczedza jak moze, radio zepsute mamy tylko w przyczepie... Mam nadzieje, ze nie bedziesz mial nic przeciwko wspolnemu ogladaniu ? Oczywiscie jasne jest, ze z pustymi rekami nie przyjde - usmiechnal sie LifaR.
- No i po meczu... Te gimnastyczki... Zauwazylem, ze ostatnio, czesto z nimi... hmm.... dyskutujesz... Wiem, ze ja sie zajmuje czym innym, ale chetnie bym kiedys pojawil sie na takim zebraniu i wyrazil takze swoja opinie, hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Darnok to zapraszam na flaszeczkę i siadamy przed TV. Komu kibicujesz ? - zapytał ciekawy odpowiedzi dawidos ( tak jakoś przyjeło się, że nikt nie mówił mu Dawid tylko właśnie dawidos ).

- Bo ja Manchesterowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Nie no panowie, co Wy mecz oglądacie? Co was tam obchodzą te śmieszne ludki, kopiące wielkiego ziemniaka na zielonej trawce? Idźcie sobie stąd!! - Powiedział Kurt mając nadzieję, że wszyscy sobie pójdą, a on samotnie będzie mógł wygodnie rozsiąść się przed telewizorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2007 o 20:25, LifaR napisał:

(...)
- To macie tam telewizor ? Nas nas, dyrektor od siedmiu bolesci oszczedza jak moze, radio zepsute
mamy tylko w przyczepie... Mam nadzieje, ze nie bedziesz mial nic przeciwko wspolnemu ogladaniu
? Oczywiscie jasne jest, ze z pustymi rekami nie przyjde - usmiechnal sie LifaR.
- No i po meczu... Te gimnastyczki... Zauwazylem, ze ostatnio, czesto z nimi... hmm.... dyskutujesz...
Wiem, ze ja sie zajmuje czym innym, ale chetnie bym kiedys pojawil sie na takim zebraniu i
wyrazil takze swoja opinie, hehe.


Najpierw sam muszę z nimi pogadać i każdą z osobna spytać czy nie mają nic przeciwko, ażeby ktoś nowy zaszczycił nasze zebrania. Ale wydaje mi się, że nie będą miały nic przeciwko. To dziewczyny bardzo otwarte na różnego rodzaju nowe opinie i spostrzeżenia, więc z pewnością będą zadowolone z takowej rozmowy.

Wracając jednak do meczu - chrząknął Darnok, polewając z osobna każdemu z grupki, która się powoli zaczynała zbierać przed skromnych rozmiarów, ale jednak mimo wszystko telewizorkiem. - Jako wielki przeciwnik włoskich klubów będę dzisiaj trzymał kciuki za Manchester, tak więc jak widzisz dawidosie w tym względzie się zgadzamy. Chociaż z pewnością jakiś makaroniarz się znajdzie :P

Darnok chciał już wznieść toast, ale w tym momencie na ekranie pojawił się Jacek Gmoch i musiało minąć parę minut, zanim wszyscy przestali się śmiać i słuchać boskiego Jacka i w końcu walnęli pierwszą bańkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Darnoku cieszy mnie to niezmiernie. Ja co prawda włoskiej piłki nie lubię ale jest jeden klub we Włoszech, któremu kibicuje Juventus. No ale to nie oni dzisiaj grają tylko mój kochany Manchester. To toast za MU ! - i kolejna kolejka poszła mimo iż nie wszyscy musieli kibicować wyspiarzom.

-Kuk ależ daj spokój - to jedyna rozrywka w tym podupadającym "cyrku". Ale przydałaby się jakaś ściepa narodowa na nowy telewizor - ta "14" jest zdecydowanie za mała jak na naszą grupkę. - Płomyk szybko zobaczył ilu jest w grupce - naliczył 5 ale równie dobrze mogło ich być mnie - niektórych zaczynał widzieć podwójnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Taaa, bawcie się k*&!@, mecze oglądajcie. Róbta, co chceta. Op*&!@%^!ajta się... - Lampek splunął na ziemię, gdy odstawiał widły do składziku. Gdy wszedł do namiotu, gdzie większość zainteresowanych dywagowała o meczu lub o swoich umiejętnościach, każdy poczuł przenikliwy...zapach... zwierzęcych ekskrementów.

- Dziadek... - zaczął ktoś.

Dziadek - Lampek wiedział, że jest legendą i na pewno nie pozbędą się go z cyrku. Przecież ktoś musi sprzątać, prawda?! Przynajmniej taką nadzieję miał Lampek.

- K*&!@ - przywitał się dziadek, po czym spojrzał na monitor. - C*&!j k*&!@ będziecie oglądać takie pierdoły. Już k*&!@ lepsza ta j*&!@ Moda na Sukces, co to mi Halina ją na okrągło, k*&!@ ogląda. Ech....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się