Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 13.08.2007 o 14:26, spider88 napisał:

Ależ nie ma za co .Mi tak naprawdę utkwiły dwie edycje w pamięci . W/w i edycja Upiora ze sławną
już wiewiórką .Może dlatego że była to moja pierwsza edycja i w dodatku wygrana .

Pamiętam edycję Upiora. Pamiętam też, że się do niej nie dostałem. Ale i tak niesamowicie się ją czytało. :)

Dnia 13.08.2007 o 14:26, spider88 napisał:

Może coś nie oklepanego , jakaś świeżość by się przydała ;)

Takie też mam zamiar. Nie lubię powielać czyichś pomysłów. Mam jeszcze parę dni, na pewno coś wymyślę. Mam też nadzieję, że fabuła spodoba się innym. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2007 o 14:24, matix00 napisał:

Ja już się kurcze nie mogę doczekać to mój pierwszy raz:)

Jak tak bardzo nie możesz się doczekać to przynajmniej staraj się pisać ciut dłuższe wypowiedzi i wszystkie swoje myśli zamieszczaj w jednym poście, bo inaczej to Lampek się zdenerwuje i tyle będzie z Twojego debiutu. ;)

Jeśli chodzi o moją ulubioną edycję pod względem fabularnym to zdecydowanie wybieram AMŚ. Klimaty były oryginalne, MG miał dobre pióro, a gracze długo trzymali się fabuły. Szkoda, że Devil gdzieś się schował i do tej pory jako MG go w tym roku nie uraczyliśmy... Widzę wspominana jest tutaj też edycja Upiora i zgadzam się z tym, że ta edycja mogła zapaść w pamięć, jednak mi zapadła ona w pamięć z innego powodu... przedłużanie edycji o jeden dzień w celu napisania dobrego posta końcowego. Jak dla mnie jest to jedna z największych paranoi jakie uraczyliśmy w FM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Jak dla mnie jest to jedna z największych paranoi jakie uraczyliśmy

Dnia 13.08.2007 o 14:36, Kukowsky napisał:

w FM.

Nie przesadzaj , wpadek było o wiele więcej niż dobrych edycji ;p
Upiór pisał fajne teksty które wprowadzały niezłą atmosferę ( może ciut za długie) więc można mu to wybaczyć .Później chyba Vaxinar próbował przeprowadzić grę na podobnych zasadach ( bunkier Hitler ) i wypadło to już kiepsko gdyż fabuła przesłoniła grę i nie było żadnych poszlak tylko czyste strzały w linczach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2007 o 14:41, spider88 napisał:

Nie przesadzaj , wpadek było o wiele więcej niż dobrych edycji ;p

Teraz to Ty przesadzasz. ;)

Dnia 13.08.2007 o 14:41, spider88 napisał:

Upiór pisał fajne teksty które wprowadzały niezłą atmosferę ( może ciut za długie) więc można
mu to wybaczyć

Może faktycznie posty Upiora wprowadzały klimat, jednak ze względu na to, że to były klimaty wojenne to tak czy siak działo się tak, że zamiast doczytać post do końca usypiałem gdzieś na początku. Może to wina Upiora, może klimatu. Nie wiem, jak Upiór kiedyś jeszcze coś poprowadzi to wówczas zobaczę czy jego pióro mnie zainteresuje. ;)

Dnia 13.08.2007 o 14:41, spider88 napisał:

Później chyba Vaxinar próbował przeprowadzić grę na podobnych zasadach ( bunkier
Hitler ) i wypadło to już kiepsko gdyż fabuła przesłoniła grę i nie było żadnych poszlak tylko
czyste strzały w linczach .

No cóż, Vaxiu zawsze był ewenementem jedynym w swoim rodzaju. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2007 o 12:12, Kukowsky napisał:

Jak chcecie to możecie pisać, jednak mnie zawsze one jedynie usypiały.

-> Zalezy kto je pisze ;) Posty Fiarota zawsze czytam prawie cale, posty Lampka gdzies do polowy... Czytalem tez posty Liqida, ale po tej edycji, gdy kompletnie go nie zrozumialem, ogranicze sie do 1/4 ich zawartosci ;)

Przejmujac cos od Kuka... +1 post ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2007 o 12:24, DEViANCE napisał:

> (pamiętam, jak sam wyczekiwałem, by DEViANCE mnie przyjął w szeregi,
> a to było już ze dwa lata temu) /.../

Ale ze mnie noob, bo tego nie pamiętam ;]


Właśnie, noob :p Akcja w klimacie sci-fi, ludzie kontra jakieś potwory :) Nie pamiętasz nadal?


Okej, Panowie, role...wylosowane :)
Kto nie dostał, jest mieszkańcem. Kto dostał, ten wie, kim jest :)

Zaczynamy o ustalonej 19:40. Jeśli edycja rozwinie się fajnie, stworzycie sami fajne postacie i wątki, to i MG będzie zadowolony. Gra fabularna bardzo mile widziana, szkoda, że nie było dużo czasu na obmyślenie fabuły.

Może w późniejszym terminie poprowadzę edycję, którą chciałem zrobić już dawno, skoro zainteresowanie grą fabularno-techniczną jest duże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2007 o 19:14, Lampek napisał:

Gra fabularna bardzo mile widziana, szkoda, że nie było dużo czasu na obmyślenie fabuły.


To się załatwi improwizacją + abstrakcją :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.08.2007 o 19:14, Lampek napisał:

Zaczynamy o ustalonej 19:40.

Miejmy nadzieję że w końcu będzie to już normalna edycja ( nie wakacyjna ) ,czego sobie i wam życzę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Rozgośćcie się, proszę. Za chwilę Antoni naleje wódeczki i zrobimy podsumowanie tygodnia. Antoni…
- Oczywiście, szefie.

I tak zaczął się ten pamiętny wieczór. Już wtedy wszyscy wiedzieli, że Ferdynanda Jareckiego coś straszliwie trapi. Choroba, której domeną są myśli, a bezpośrednimi skutkami: obawy i zmartwienia. Gdy zakończył sumowanie zysków, dyskutowanie na wszelakie tematy dotyczące biznesu, którym się paracie, podrapał się po łysiejącej głowie i rozejrzał po Waszych twarzach. Ledwie zapadł zmrok.
- Policja nie robi problemów, Wieśniakowski powiedział, że trzymają się z daleka od naszych interesów, dopóki nie brudzimy sobie rąk krwią. Martwi mnie jednak…
Wszyscy wstrzymali oddech. A więc jednak… tak jak myśleliście. Pojawiły się problemy.
- …martwi mnie Rusiej. Wsadza swe brudne łapska wszędzie tam, gdzie my zostawiamy uchylone drzwi. Mamy je DOMKNĄĆ. – zakończył twardo Jarecki i ponownie rozejrzał się po zgromadzonych. – Rozumiecie? Aby zachować twarz, interesy i wpływy, musimy pozostać silni. Siła to podstawa. Nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek niedopatrzenia, które wykorzysta konkurencja.
Tutaj szef zamachał papierosem, popił z kieliszka wódki i spojrzał na resztę.
- Miejcie się na baczności. Ktoś ruszył dwa pionki w jednej turze.
Domeną Jareckiego było skomplikowane gadanie, z którego jednak każdy umiał wywnioskować, co się dzieje. Tym razem, Jarecki skąpy był w szczegóły. Tylko to, że Rusiej i jego gang sprawia problemy i luźna sytuacja z policją. Czy to naprawdę wszystko? Odpowiedź na te pytania miały przynieść kolejne dni.

Szef - głowa rodu mafijnego - Ferdynand Jarecki, zostawił Wam wolną rękę na dzisiaj. Możecie robić, co się Wam podoba, dbać o własne sprawy. Jutro zaś oczekuje wszystkich na zebraniu, o godzinie 22:30. Liczy, że stawią się wszyscy, ponieważ zamierza przydzielić role, którą każdy odegra w przedstawieniu.

Kurtyna w górę jutro. Dzisiaj…ech, odpocznijcie. Przyda Wam się trochę luzu przed następującymi wydarzeniami. Bądźcie zdrowi i dbajcie o siebie, udanego wieczoru.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------


Tak zaczęła się mafijna opowieść, numer 114 (66). Życzę wszystkim udanej gry. To nie ostatni post fabularny na dzisiaj. Jest krótki, ponieważ chcę, byście zaczęli już grać.
Pozdrawiam,
Wasz MG.

Skład:
1. Kukowsky
2. skyler
3. paweldomar1
4. Belmundo
5. windows00
6. Seqiu
7. Spider
8. Phelela
9. Reneg4de
10. Szerszeń
11. matix00
12. Bumber
13. Damian14BO
14. Aldarion

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nietrzeźwy Joe, bo tak nazywał się jeden jeden z długich stażem (od samego dzieciństwa) członków rodziny Jureckich łączył w sobie z finezją wszystko co najlepsze w Polsce i zagranicy, na co wskazywał jego pseudonim. Z resztą ... wskazywał także na coś innego. Gdyby ktoś śmiał mieć jakiekolwiek wątpliwości, co do tych wskazań, Joe jednym szybkim łykiem opróżnił swój kieliszek i zamaszyście odatawił go na stół. Był bardzo ciekaw co ma do powiedzenia ojczulek, ale ten wyraźnie nie miał ochoty do zwierzeń. Trudno, trzba poczekać do jutra. A na razie trzeba wrócić do pokoju, gdzie Joe trzymał wspaniałą, komunistycztyczną maszynę do pędzenia bibru, swoją gitarę (drugą miłość po C2H5OH) i kilka spluw w kredensie (trzecia miłość ''na wszelki wypadek'', bo rodzina nie lubiła babrać się w krwi. Sam Joe również nie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Matteo Sycyliano był tzw. capo w organizacji przestępczej Jareckiego. Rola capo polegała na kierowaniu małą grupą żołnierzy i (a jakże) odpalaniu po każdej akcji działki szefowi. Matixem nazwali go podwładni gdyż nie lubił swojego imienia Matteo a 00 doszło po słynnym skoku na IMG Bank Śląski (w Polsce Jarecki też maczał swoje paluchy). Kto nie pamięta tego napadu niech wie, że po skoku (był to pierwszy skok Matixa00 dlatego angażował się jak mało kto) zostało mu dokładnie 0 amunicji i 0 koktajli Mołotova. Za taką rzeź dostał później reprymende od "Jarka". Po tym zdarzeniu matix00 nauczył się panować nad swoimi emocjami. Dzięki jego błyskotliwości szybko awansował w Rodzinie i stał się jednym ze słynnych 14 współpracowników Jareckiego. Martwił się więc o szefa, nie wiedząc co go trapi. Nie mógł się doczekać zebrania. Rozejrzał się po sali balowej (Don dbał o zadowolenie swoich ludzi) i przejrzał twarze każdego z gości. Ich miny wskazywały, że również niecierpliwie czekają na zebranie i przemówienie szefa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mężczyna w białym garniturze popijał szkocką, co jakiś czas zaciągając się cygarem. Był w sile wieku, na bogatej czuprynie zapewne znalazłoby się kilka siwych włosów, gdyby nie to, że miała ona słomiany kolor. Tak, Antonio Bumbretti był blondynem o błękitnych oczach, co jest rzadkością w sycylijskim rodzie.
Do mafii należał praktycznie od dzieciństwa, gdyż wychował się w Palermo - włoskiej mieścinie, która od lat była siedzibą jego rodziny. Niestety, Don Bumbretti, a więc ojciec Antonia, przegrał wojnę z neapolitańską mafią. Młody Antonio musiał uciekać z Włoch i takim oto sposobem wylądował w Polsce. Za sprawą związku z Jareckim postanowił zemścić się na ludziach, którzy zniszczyli jego Rodzinę.
Zaciągnął się cygarem i zgasił niedopałek w popielniczce. Mimo swej życiowej tragedii, Bumbretti nigdy nie zrezygnował ze swego zamiłowania do dobrego alkoholu, kubańskich cygar i drogich samochodów. Jego najbardziej rozpoznawalnym znakiem był biały garnitur z czerwoną różą na piersi.
Dopił ostatni łyk szkockiej i wstał z fotela. Ukłonił się niedbale Jareckiemu wiedząc, że ten i tak go nie zauważy. Pochłonięty był swoimi własnymi problemami. Antonio wyszedł z pokoju, chcąc zaczerpnąć trochę świeżego powietrza na zewnątrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Dziś byłem zły. Właściwie to głodny, ale to na jedno wychodzi. 3,5 h czekałem na chińską zupkę w jakiejś restauracji... nie można się w tym kraju porządnie najeść. W końcu wkurzony kupiłem jakiś pasztet w innym lokalu. Przynajmniej się tak nie guzdrali. - bręczał pod nosem Arturo.

Kim on jest? Arturo "Szerszeń" Szerkowski. W klanie zwany Szerszeniem, to zapewne od nazwiska, rzadko kto zwraca się do niego per "Arturo" poza Antonim, i czasem samym Ferdynandem Jareckim. Pozostańmy przy Szerszeniu. To zamknięty w sobie typ, dla niektórych wręcz gbur. Wysoki z czarną bródką, często widywany w kapeluszu, zwłaszcza "na mieście" kiedy załatwia "interesy". Szerszeń tego dnia nie miał specjalnie niczego do roboty, toteż usilnie szukał jakiegoś zajęcia. Przeglądał przedmioty w domu, chodził w tę i nazad poprawiał fryzurę w lustrze... ogólnie nudził się, ale nie zamienił słowa z żadnym z lokatorów. To z powodu humoru, który miał fatalny z powodu niedoszłego obiadu.

- Yyyh... - te znamienite słowa wypowiedział jako ostatnie tego wieczora, po czym usiadł wygodnie w fotelu i rozpoczął czyszczenie swego gnata. Nikt mu nie przeszkadzał i nie pytał. Robił to bardzo regularnie, więc nikogo ten widok nie dziwił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Sjerioża... Sjerioża! Job twoja mac...Gdzie sie podzjewa! - słychać było na korytarzu łamaną polszczyznę - Nie ja cje dorwe to wlasna mac cje nie pozna.
Zdyszany chłopak stanął przed starszym jegomościem w ciemnym okularze.
- No wot jest! Gdzje sie podziewał?Ha? Idz skoro przygotuj postjel na górze bo zmęczony uże jestem.
- Tak jest!
Gdy chłopak zniknął na schodach jegomość uśmiechnął się do siebie
- Będzje z niego pocjecha.
Owym jegomościem okazał się Skyler Skylerowicz, przybysz ze wschodu. Nikt dokładnie nie wiedział jakie interesy łączą go z Jareckim. Domyślano się jednak (co było raczej oczywiste) że i ruscy chcieli mieć coś z "ochrony" jaką zapewniali interesom Jareckiego za wschodnią granicą.
Skylerowicz postanowił przed łyknąć jeszcze czystej więc poszedł poszukać czegoś odpowiedniego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Mój łeb, o żesz k... Co za świństwo w sklepie sprzedają? Nigdzie porządnie wypić nie można! - burknął groźnie podejrzany typ.

Podejrzany typ... Tak chyba się nie nazywa. Nie! To Pawello "Domar" Domarini, jeden z największych pijaków w okolicy. Ale kto się do niego zwraca Pawello? Może kiedyś matka, ale koledzy z podwórka od najmłodszych lat wołali na niego "Domar". Jakoś się przyjęło. Osiągał dobre wyniki w nauce, na studia się dostał. Gdyby nie jeden incydent pewnie byłby nadzianym gościem. Gdyby nie incydent... A teraz? Mało lubiany, prawie nikt go nie zna, ciągle żebrze pod monopolowym na Kelerisa czy wódkę. A czemu żebrze? Bo ludzie praktycznie zawsze dają mu na trunki. Ma pieniądze to pije. Przez wszystkich uważany za pijaka, żebraka, wyrzutka społeczeństwa. Lecz Pawello jest ambitny, trzeba mu to przyznać.

-Może byś przestał w końcu pić?- ktoś rzucił słowa.
-Ile razy to już próbowałem?- odpowiedział Pawello.

Jednakże Pawello ma ukryty plan, który będzie starał się wprowadzić w życie.

-Ja wam jeszcze pokażę menela... Zobaczycie, będę kimś wielkim!- powtarza w myślach Pawello.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spiderini można powiedzieć że był takim młodzikiem , stażystą czy też praktykantem .Każdy mu mówił że do tego fachu nie pasuje .Nie pił, nie palił a także nie używał wulgaryzmów .Większość ciemnego bractwa się z niego śmiała .
Miał jednak jedną cechę , cechę która przekonywała wszystkich szefów aby mu zaufać .Był bystry i zawsze walił prawdę prosto w oczy .Jaka by nie była bez oporów mówił co myśli .Dlatego też szefów miał wielu , jednak każdy go doceniał .Wiedział że i tu się przyda ale traktował to jako przygodę .Nie był tu z chęci zysku ,nie szukał wrogów ale chciał się zabawić .Był młody więc wiedział że na dorobek jeszcze przyjdzie czas .
Teraz udawał się na spoczynek , jako że dość późno przybył na miejsce a podróż miał daleką .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Matix jeszcze raz rozejrzał się po gościach i zauważył że przyszli nowi. Miny wspólników nie wyglądały już tak smutno - widocznie alkohol robi swoje. Podszedł do baru. Oprócz barmana było tam kilku dżentelmenów m.in. jakiś Rosjanin wrzeszczący na małego chłopaka. Zagadał do niego:

- Zdrastwujtje towarzyszu! - powiedział matix do skylera po czym mrugnął okiem barmanowi i po chwili pojawiło się przed nim szkockie whisky - Co słychać w waszym pięknym kraju?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W samym rogu obok pięknego starego obrazu który wisiał w pokoju od dawien dawna siedział w białej marynarce która odzwierciedlała jego mafijne wnętrze , młody średniego wzrostu męszczyzna który popalał sobie cygaro waniliowe , jego ulubione , wszyscy wołali na niego Don Phelelo bądz poprostu Biały , gdyż zawsze przy każdej akcji zakładał białe rękawiczki ;]Jarecki lubiał go bo zawsze uważał go za poczciwego chłopaka zawsze wykonującego swoją robote , lecz jakie było jego prawdziwe ja ? Wiedziało to tylko jego sumienie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś w zadymionym rogu, przy stoliku siedział sobie pewny jegomość... Jak na tak zaszczytne towarzystwo jak mafia pana Jareckiego można powiedzieć, że osoba ta ubierała się dość nietypowo... nie lubiła chodzić w garniturach, mundurkach tudzież innym badziewiu. Możliwe też, że po prostu nie robili garniturów na miarę tej postaci, gdyż na pierwszy rzut oka było można zauważyć, że jest ona po prostu... bardzo dużych rozmiarów. Jak na gościa tak wielkich rozmiarów osoba ta miała stosunkowo mało groźną ksywę... Po chwili owa osoba posunęła się na krześle, które pod naciskiem ciężaru mało co się nie rozwaliło po czym powiedziała:
- Jestem Kamil Kukowski... Mówią na mnie Pikuś...

Pikuś w mafii pana Jareckiego zajmował się tym co mu wychodziło najbardziej, czyli rozpierduchą. Wiele można powiedzieć o Kamilu, jednak największą prawdą jest to, że jak zrobi rozpierdu to nie ma c**** we wsi.

- Ja to bym podjechał do tego Rusieja i kulturalnie zrobił przemeblowanie w jego siedzibie... Tak będzie najprościej! - powiedział Pikuś po czym wychylił kolejną tego dnia butelkę wódki... tak butelkę, gdyż kieliszkami Kukowski się brzydził. Picie wódki to druga rzecz jaka wychodziła Pikusiowi najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pit Azboras siedział na uboczu i przypatrywał się swoim ''kolegom po fachu''. Nie było bynajmniej powodu do dumy, gdyż większość była bezmózgimi istotami którym na widok wódki cieknie... ślina po brodach.
Owszem, jeden czy dwa kieliszeczki nikomu jeszcze nie zaszkodziły, wsyd wręcz nie wypić gdy wódka rozlewana jest na polecenie takiej osobistości jaką jest Ferdek Jarecki, ale brak umiaru w tych sprawach u niektórych członków... aż dziw bieże że struktura działania całej mafijnej machiny jeszcze się przez nich nie rozpadła.

Zdolość obiektywnego oceniania faktów i nie zwracanie uwagi na takie duperele jak uczucia - to były główne cechy pita dla których szef mafii wziął go pod swoje skrzydła i dopuścił do bliskich sobie kręgów.
Powiększanie dochodów i zasięgu działalności były w dużej mierze jego zadaniem i - przynajmniej według niego - dobrze się w tej roli sprawdzał. A teraz pojawił się problem i z konieczności musiał być on duży - inaczej nie ryzykowano by zgromadzenia całego zarządu i głównych członów w jednym miejscu.
Cóż, nie pozostało nic innego jak cierpliwie czekać - to też była jedna z mocnych stron pita.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się