Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Lifar po uprzednim udaniu się do kuchni najadł się sycie i udał się do kajuty na spoczynek. Nie mógł usnąć, gdyż ciągle słyszał wystrzały broni. "Pewnie ktoś znowu wypróbowuje Mauserowe podarki" - pomyślał. W końcu odgłosy ucichły, a sen powoli spłynął na zmęczonego podróżnika.
"Co, co się stało ?!" - budząc się pomyślał Lifar, słysząc odgłosy krzątania się na statku. Miał już zapytać co się stało, gdy usłyszał wyjaśnienia marynarzy - Simon wypadł za burtę. Jednak nie to było najgorsze. Jak oznajmił na kolacji bosman, kucharz został zabity. "Właśnie dlatego, chciałem wcześniej dowiedzieć się czegoś o każdym z załogi... byłoby teraz o wiele łatwiej.."
- Musimy sie trzymac razem - zaczął mówić nienzajomu jeszcze Lifarowi człowiek - i nie pozwolic, by taka sytuacja sie powtorzyla, a jesli to nie przypadek to za wszelka cene zabic tych, ktorzy dopuscili sie takiej zbrodni, tylko dlatego, ze za wszelka cene chca stac sie bogaci. Co wy na to?
- Zgadzam się, ale nie możemy sobie pozwolić na bezpodstawne morderstwa ! Jeśli naprawdę jest wśród morderca, lub nawet kilku, musimy bardzo rozważnie podejść do tego problemu. Dokonując złego wyboru pomożemy tylko tym, których chcemy się pozbyć. Czy ktoś ma jakiś pomysł ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Amerigo usłyszał krzyki. Wybiegł z kajuty i podążył na pokład. Zobaczył tam kilka osób spoglądających przez burtę.
Co się stało ? - usłyszał.
-Ktoś chyba wypadł.
-Kto ?
- Prawdopodobnie S4JMON.
-Co za idiota -skwitował Styczek
- Musiałby być kompletnym idiotą by samemu skoczyć . Zwłaszcza , że to był chyba ostatni skok w jego życiu.
Mocno zaniepokojony udał się o kajuty. Muszę to sobie przemyśleć , ale najlepiej robi się to po dobrym , długim śnie. A jest co o przemyślenia. Zastanawiam się czy ktoś nie pomógł Sajmonowi odejść od nas. Ale kto? Skoro jeden "przypadkowo " wypadł może się to trafić każdemu z nas... - i zasnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shudo większość dnia spędził na prezentacji karabinu. Większej części załogi karabin przypadł do gustu, tylko DaGhost nie potrafił załapać prawdziwego przeznaczenia karabinu ale i jemu udało się znaleźć zastosowanie dla strzelby. Shudo uważał to za straszną profanację no ale cóż jego wybór.
Po całym dniu prowadzenia pokazów Shudo udał się do swojej kajuty na krótką drzemkę. Wstał przed kolacją i udał się do mesy.
W czasie kolacji przyszedł bosman przyniósł „pewien przedmiot zawinięty w papier. Bez słowa odwinął i oczom zebranych ukazał się zakrwawiony sztylet- Wasz kucharz nie zginął przypadkiem wypadając przez reling- mamy mordercę na pokładzie!”
To zdarzenie strasznie komplikuję sytuację widać że wśród nas jest ktoś kto ma zamiar sam się obłowić na tej wyprawię. Tylko kto. Strasznie szkoda naszego kucharza bo całkiem nieźle gotował. Shudo siedział i się zastanawiał czy to była zaplanowana ofiara czy też przypadkowa. Po godzinie przyglądania się reakcją współtowarzyszy postanowił udać się do swojej kajuty. Zaryglował drzwi, koło swojej koji położysz nabite pistolety i dopiero tak zabezpieczony postanowił położyć się spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lifar nie czekał dłużej na to co zrobią jego obecni kompani. Nie wiedział czy bali się działać, by nie być następnymi ofiarami czy też co innego nimi kierowało. Dziś wieczór nie miał zamiaru się tego dowiadywać. Udał się do swej kajuty, zaryglował drzwi, położył naładowanego Gewehra obok łóżka, zrobił łyka swojej ukochanej Jamajki i położył się spać... "Być może noc ześle we śnie jakieś rozwiązanie..." - pomyślał chwilę przed zaśniecięm, przymknął powieki i odłynął marzeniami do swej Brytanii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! - echo krzyku kerotha poniosło się jak rzeka długa i szeroka. Tylko nie Sajmon. Olaboga, jedyny człowiek, który umiał przygotować coś więcej niż śmierdzącą papkę na posiłek znany powszechnie jako obiad. Ech, ech i jeszcze raz ech...

"Jak amazonka długa i szeroko, przysięgam Wam małe jebańce, że znajdę Was, znajdę i zabije. Nie dlatego, że jakoś specjalnie lubiłem Sajmona. Nie dlatego, bo w końcu sukinkota prawie w ogóle nie znałem. Zabije was dlatego, zeście kucharza zabili nam, debile, ciemniaki, idioci!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Szlag by trafił te cholerne insekty - zaklął walgierz zabijając kolejnego owada na karku. Otarł mokrą od potu i krwi rękę o spodnie i wrócił do rozważań:
- Na razie gówno wiemy. Trudno wskazać podejrzanego, bo znamy się zbyt krótko. Ale jak znam życie, to jutro ktoś powie coś, do czego przyczepi się ktoś inny. Wtedy będzie co rozważać. A tymczasem muszę coś zjeść i idę spać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- "o, zaczęło się!" - powiedział Vilmar, który do tej pory siedział cicho. W jego wyglądzie było coś niepokojącego: niczego nie można było z niego wywnioskować. Ci, którzy na jego podstawie uznaliby Vilmara za rzezimieszka nie pomyliliby się bardziej niż ci, co widzieliby w nim elokwentnego angielskiego lorda. Człowiek ten mógł być każdym i nikim jednocześnie. Co gorsze, pieprzony introwertyk niewiele o sobie mówił.

- "hehe, chłopcy szykowali się do obrony prze tubylcami, których być może w ogóle nie spotkamy, a o wiele bardziej realne niebezpieczeństwo łaziło razem z nimi po łajbie - ot, ironia". Przy okazji Vilmarowi przypomniała się propozycja jednego z "poszukiwaczy przygód", by uzbroić się w tarcze, i wybuchnął śmiechem.

- "człowiek ten urodził się chyba nie w tej epoce. Oj, wiele bym dał żeby zobaczyć jak się chowa za tarczą przed gradem oszczepów i strzał!".

- "już dużo bardziej sensowne wydaje się rozwiązanie naszej prywatnej, chodzącej kampanii reklamowej - Shudo. Cóż, rynek ma swoje prawa, skoro dają coś za darmo to głupotą byłoby nie skorzystanie z okazji" - powiedział Vilmar, po czym odebrał swój egzemplarz z rąk Shudo spoglądając z krzywym uśmiechem na dwumetrowego Rosjanina.

- "szkoda kucharza, ale teraz już chyba nie uda nam się podjąć sensownej decyzji, dlatego radzę każdemu przemyśleć sprawę w zaciszu swojej kajuty - ja jestem wykończony, idę spać". Odchodząc mrunkął do siebie: "tarcze, hi hi hi...".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Da Ghost przeciągną się i ziewną. Jeszcze nie otwierał oczu, starał się ułożyć w głowie wypadki dnia poprzedniego. W głowie przeskakiwały mu jedynie pojedyńcze obrazy ... wódeczka w hotelowym barze... roześmiany vel Pascale ... wejście na statek ... krzyk ... aligatro... zakrwawiony nóż. Drwal z Rosji był zły, nawet bardzo zły.
- Wot i idiota - powiedział sam do siebie - no kto zabija kucharza na samym początku wyprawy?

Zupełnie nie mógł tego pojąć, co prawda nawet on zdawał sobie sprawę iż chodzi tu o durzą kasę ale wydawało mu się iż starczy wynagrodzenia dla wszystkich. Poza tym im nas mniej tym mniejsze szanse na przetrwanie w dżungli (podobno tak się nazywa tutejszy las).

-Nie dobrze się zaczynajet - westchną i podniósł się z łóżka - jak znajdę to ubiję, kark gołymi rękami skręcę.

Rozważając metody uśmiercenia winowajcy wyszedł na pokład ciekaw co też mają w tej sprawie do poiwedzenia pozostali uczestnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

co sie stalo panowie....panie da ghost moglbym mi pan dokladniej opowiedziec co sie wczoraj dzialo?? musialem sie czyms zatruc bo pamietam ze mialem wczoraj jakies zwidy...ale to minelo, slyszalem ze ktos rozdaje tutaj jakas wspaniala bron, do kogo mialbym sie zglosic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Uuuu to żeście Tawariszcz SPOORO przespali - zdziwił się Da Ghost - śmieszne pukawki rozdaje Shudo ale nie to jest najważniejsze. Ktoś ubił nam kucharzynę. Wetknęli mu nóż i rzucili tym zielonym stworom na pożarcie.

Na samo wspomnienie znów powiedział tym razem ni to do siebie ni to do Don Manfreta - Łeb ukręcę !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jezu....czulem ze ta wyprawa przyniesie ofiary...ale nie sadzilem ze bedziemy sami siebie mordowac...widze ze bardziej czlowieka drugiego bac sie musimy niz zwierzat i tubylcow.
zglodnialem panie...wlasnie! jak pan ma na imie w ogole? bo z wcozraj to ja niewiele pameitam...mniejsza z tym, moze sprobujemy sami cos do jedzenia przyrzadzic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ja jestem Anatolij "Da Ghost" Gasparow. Drwal z Tajgi. Co do jedzenia to ja toże bym coś na zuby wrzuciła ale kucharz nam zszedł. Musimy się chyba zdać na kuka okrętowego ale jeżeli dzisiaj przyżądzi nam tak "smaczny" obiadek jak wczoraj to następnym za burtą budziet on. - Z rozbrajającym uśmieczem powiedział Da Ghost

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lifar nie spał dobrze tej nocy. Budził się kilka razy, a gdy nastał świt nie mógł już usnąć. Podniósł się więć z łóżka, ubrał, rozładował pozostawiony wczoraj na podłodze karabin i zjadł resztki jedzenia, które przyniósł poprzedniego dnia z kolacji. Rozruszał trochę dość dawno nie forsowane mięśnie i wyszedł na pokład, być może ktoś także zdążył się już obudzić. Zauważył na pokładzie Manfretta i Da Ghosta.
- I co panowie o tym myślicie ? Ktoś ma jakiś konkretny pomysł co powinniśmy teraz zrobić ? Należałoby odszukać mordercę, ale jak go znaleźć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Amerigo Botenza miał tej nocy dziwne sny, wydawało mu się cały czas , że widzi mordercę , ale jednocześnie nie mógł go zobaczyć. Zmęczony po całej nocy koszmarów związanych z wczorajszymi wydarzeniami wstał z łóżka, ubrał się przypiął sobie jeszcze raz pas z uzbrojeniem i wyszedł na pokład. Tam zastał już don manfretta, Da Ghosta i Lifara. Widać nie tylko mi wspomnienia nie dały spać.
- Witam szanownych panów. Jak sądzę, panowie też nie mogliście zbyt długo oka zmrużyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Da Ghost dopiero teraz zdał sobie sprawę, że każdy z nich mógłby być ofiara i jednocześnie każdy z nich może być mordercą a pytanie Lifara było jak najbardziej na miejscu. Jak go znaleźć?
- Wot i zagadka - rzekł już głośniej - musimy się zebrać wszyscy razem i coś uradzić - kontynuował - wspólnie może dojdziemy do jakiś wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem czy okretowy kucharz sie nada andrij, moge sie tak do ciebie zwracac?? - moze sami cos sprobujemy zrobic... kazdy cos tam przygotuje....mozemy np zasmazyc ziemniaki z jajkiem, chyba nie mamy az tak wyszukanych gustow, wazne zeby sie najesc.....
a co do wypadku wczorajszego, trzeba jeszcze troche odczekac, moze sam sie przypadkiem ujawni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Wot i zagadka - rzekł głośniej Da Ghost - musimy się zebrać wszyscy razem i coś uradzić - kontynuował - wspólnie może dojdziemy do jakiś wniosków.
- Tak, ale jak tu się wspólnie zebrać ? Kilku naszych kompanów wyraźnie stroni, nie wiem czy konkretnie od naszego, czy ogólnie od towarzystwa. Może najlepiej niech każdy powie co o tym myśli, a później zobaczymy kto najbardziej przekoan resztę. Jeśli chodzi o to kto jest mordercą, to ja stawiam na tych, których nie znam, czyli jednocześnie na tych którzy nie poznali Simona. Mogli łatwo do niego podejść nie obawiając się że wykrzyknie w chwili śmierci ich imiona. Z drugiej strony, Ci którzy z kucharzem rozmawiali wiedzą, że nie potrafił się bronić, więc wydawał się chyba doskonałą pierwszą ofiarą. Sam jeszcze nie wiem która wersja jest dla mnie bardziej wiarygdna... a być może obie są prawdziwe, a morderców jest więcej niż jeden ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Panowie Lifar, Da ghost i manfrett byli pograżeni w zażartej dyskusji i widocznie nie usłyszeli powitania upiordliwego. Zastanawiające było to , że każdy mówił jak do siebie próbując szukać winowajców.
- Panowie, przepraszam czy mógłbym włączyć się do dyskusji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:13, don manfrett napisał:

no nie wiem czy okretowy kucharz sie nada andrij, moge sie tak do ciebie zwracac?? - moze sami cos


- Wolał bym "Da Ghost" jeśli można.

Dnia 25.10.2005 o 10:13, don manfrett napisał:

a co do wypadku wczorajszego, trzeba jeszcze troche odczekac, moze sam sie przypadkiem ujawni...


- Myślę, że to niezłe rozwiązanie, poczekajmy i zobaczymy co z biegiem czasu będzie się działo. Może faktycznie morderca zrobi jakiś fałszywy krok i wtedy go capniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:26, upiordliwy napisał:

- Panowie, przepraszam czy mógłbym włączyć się do dyskusji?


witam pana..alez prosze, kazdy jest mile widziany...moze pan podzieli sie z nami swoimi postrzezeniami na ten temat??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się