Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 25.10.2005 o 10:26, upiordliwy napisał:

Panowie Lifar, Da ghost i manfrett byli pograżeni w zażartej dyskusji i widocznie nie usłyszeli powitania upiordliwego.
Zastanawiające było to , że każdy mówił jak do siebie próbując szukać winowajców.
- Panowie, przepraszam czy mógłbym włączyć
się do dyskusji?


- Ohhh, da, da zapraszajem. Wszyscy żyjemy wczorajszym wydarzeniem. Wybacz nam wtedy takie roztargnienie - odprał Da Ghost, który na samo wspomnienie mordu robił się czerwony ze złości. Zdążył już polubić kucharzynę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:30, Da Ghost napisał:

Może faktycznie morderca zrobi jakiś fałszywy krok i wtedy go capniem.


a jak go capniem wtedy sie z nim policzymy drogi Da Ghoscie (offtop..nie wiem jak to odmieniac :P) poki co czekajmy na reszte towarzyszy wedrowki. moze lyczka?? - mowiac to podalem mu moja wierna piersioweczke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:26, upiordliwy napisał:

Panowie Lifar, Da ghost i manfrett byli pograżeni w zażartej dyskusji i widocznie nie usłyszeli powitania upiordliwego.
Zastanawiające było to , że każdy mówił jak do siebie próbując szukać winowajców.
- Panowie, przepraszam czy mógłbym włączyć
się do dyskusji?


- Ohhh, da, da zapraszajem. Wybacz nam to roztargnienie i fakt iż Cię nie zauważyliśmy. Wczorajsze wydarzenia mocno nas poruszyły - odparł "Da Ghost" który na samo wspomnienie wczorajszego dnia robił się czerwony ze złości. Zdążył polubić już kucharzynę.

**********
Może być, że podobny post już się pokaże ale dodałem poprzednio i go nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:13, don manfrett napisał:

mozemy np zasmazyc ziemniaki z jajkiem, chyba nie mamy az tak wyszukanych gustow, wazne zeby
sie najesc.....
a co do wypadku wczorajszego, trzeba jeszcze troche odczekac, moze sam sie przypadkiem ujawni...


Gdy wczoraj lord opuścił swojego kompana (Simona) nie podejrzewał że stanie się coś takiego. Pożegnanie było bardzo serdeczne i następnie rozeszli się od swoich kajut.
Następnego dnia gdy Sir Latniak wstał dowiedział się o morderstwie. Zrobiło mu się smutno. Z zadumy wytrąciły go słowa Manfretta.
- Rzeczywiście bez kucharza nie potrafią sobie poradzić - pomyślał.
Latniak zwrócił się do manfretta:
- Wszystko byłoby w porządku z twoim pomysłem na śniadanie gdyby tylko ziemniaki i jajka znajdowały się w naszym zasięgu. Nie wiem co można tutaj jeść ale kucharz okrętowy pewnie wie lepiej i ja bym się mu powierzył. Chyba że znajdziemy trochę "normalnego" jedzenia w zapasach Simona... - Latniak zamilkł, postał trochę w miejscu, po czym odszedł w stronę burty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>poki co czekajmy na reszte towarzyszy wedrowki. moze lyczka?? -

Dnia 25.10.2005 o 10:34, don manfrett napisał:

mowiac to podalem mu moja wierna piersioweczke :)


- A czemu nie. Łyczek dobrego napitku zawsze się przyda - to mówiąc Da Ghost łykną porządnie i oddał piersióweczkę Don Manfretowi - tak swoją drogą czy ktoś wie kim jest ten BajteK_ ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:37, Latniak napisał:

Chyba że
znajdziemy trochę "normalnego" jedzenia w zapasach Simona... - Latniak zamilkł, postał trochę w miejscu, po czym odszedł
w stronę burty...


Sir Latniak! prosze poczekac, w sumie ma Pan racje, mozna by poszukac ale ja tego robic nie bede, robie w zyciu wiele strasznych rzeczy, ale rzeczy zmarlego ruszac nie bede, wole jesc znow to przypalone zarcie naszego pseudo-kucharza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Panowie, przepraszam czy mógłbym włączyć się do dyskusji? - zagadał do reszty upiordliwy
- Oczywiście, nie zauważyłem, kiedy pan podszedł.
- Tak swoją drogą czy ktoś wie kim jest ten BajteK_ ??? - zapytał Da Ghost
- Ja nie mam pojęcia, ale nie wydaje się zbytno nas lubić. Cóż, może nas lubi, bo to jesteśmy tylko kolejnymi z którymi trzeba się podzielić pieniędzmi ? Ja nie chciałbym jeszcze nikogo oskarżać, ale musimy uważniej patrzyć od teraz na każdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Oczywista, że oskarżać nikogo nie możemy bo nie mamy na to żadnych dowodów. Ale jakoś go nie lubię. Stroni od nas nie odzywa się, wszystko mu nie pasuje, wszystko jest dla niego obrzydliwe. Ehh coś czuję, że będzie to dłuuuga i trudna wyprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przechylony przez burtę, Bartolomeus przyglądał się niesamowitemu bezmiarowi wód, jaki otaczał ich statek. Jak na morzu, cholera - mruknął i zatopił się w rozmyślaniach. W pewnym momencie odszedł od burty i doszedł do rozmawiających.
- Witam panów - zaczął bez zbędnego entuzjazmu - Jestem Bartolomeus walgierz i chyba nie przedstawiałem się wam, ale nie było ku temu powodów. Jednak wczorajsze, dramatyczne wydarzenie zmieniło moje wczesniejsze zamiary i postanowiłem podzielić się z wami moimi przypuszczeniami. Słyszałem, że podejrzewacie tych, którzy stoją na uboczu i nie wdają się w dyskusje. I całkiem słusznie, moim zdaniem. Ale nie zapominajcie, że morderców może być kilku, dwóch co najmniej. I dlatego uważam, że jeden z nich stoi na uboczu, a drugi stara się zdobyć wasze zaufanie.
- Moja teoria - podsumował naukowo swój wywód walgierz - Mordercy mogą stosować różne taktyki. Jeden jest aktywny i gadatliwy, a drugi unika towarzystwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 10:41, don manfrett napisał:

Sir Latniak! prosze poczekac, w sumie ma Pan racje, mozna by poszukac ale ja tego
robic nie bede, robie w zyciu wiele strasznych rzeczy, ale rzeczy zmarlego ruszac nie bede, wole jesc znow to przypalone
zarcie naszego pseudo-kucharza.


Latniak zatrzymał się połowie drogi, odwrócił się:
- Ja tego robić też nie mam zamiaru. Chyba nikt z nas nie chce grzebać w rzeczach zmarłego. Trochę szacunku mu się należy...

Reszta uczestników wyprawy powoli zaczęła wypełniać pokład. Rozpoczęły się pierwsze przypuszczenia co do tożsamości mordercy/morderców. Sir Latniak narazie nie miał zdania w tej sprawie. Nie myślał jeszcze nad tym, wiedział jednak że wkońcu musi się nad tym zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Myślę Tawariszcz, że możesz mieć rację. Jedno jest pewne trzeba będzie dzisiaj przeanalizować zachowanie każdego z nas. Zarówno Twoje, moje i pozostałych. Ja już jakieś wstępne przemyślenia mam ale wsztrzymam się jeszcze z głośnym ich wypowiadaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Moja teoria - podsumował naukowo swój wywód walgierz - Mordercy mogą stosować różne taktyki. Jeden jest aktywny i gadatliwy, a drugi unika towarzystwa...
- I ja mogę się z tym zgodzić, że jest to możliwe. Ale w takim razie należałoby zacząć od jednych lub od drugich, bo skupianie się od razu na wszystkich nic nie da. Ja proponuję zacząć od tych mniej aktywnych, jeśli uda nam się unieszkodliwić jednego z morderców, drugi będzie łatwiejszy do schwytania, o ile oczywiście jest ich dwóch. Więc jeśli mamy zacząć od tych stojących na uboczu, moje pierwsze myśli padają na wspomnianego Bajtka i... - Lifar próbował przypomnieć sobie imię drugiego człowieka, ktory był wymieniany na kolacji jako członek wyprawy, a którego jeszcze nie poznał - hmm... Vilmara ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

dzisiejszy dzien pokaze....miejmy taka nadzieje...bo z tego co widze to czesc towarzyszy podrozy spi w najlepsze pod pokladem zamiast wyjsc.....
po poludniu zaczniemy wysuwac pierwsze wnioski...mam nadzieje ze do czegos dojdziemy i szybko morderce znajdziemy... poki co proponuje pogonic kucharza zeby przygotowal cos do jedzenia bo umieram z glodu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Parowiec zawinął do prowizorycznego pomostu- kapitan jako że mieli przed sobą długą drogę a płynęli pod prąd postanowił trochę zaoszczędzić na węglu i palić też drewnem. Podróżnicy mieli pierwszy raz okazję zobaczyć prawdziwy las równikowy z bliska. Pogoda była ładna, więc wzięli meczety trochę oprzyrządowania biwakowego i rażno ruszyli w dżunglę posługując się kompasem, postanowili nieco rozejrzeć sie lepiej poznać no i zapolować na coś jadalnego..........

------
Macie możliwości wykorzystajcie je:)
głosowanie proponuje do 21.00 jeżeli głosy będą wysyłane poozniej proponuje potwierdzac je na gg

Miłego dn(i)a:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walgierz popatrzył na maczetę z błyskiem oka. Ciekawe narzędzie, ale niezbyt nadaje się do przeprowadzenia sekcji...
Tymczasem jednak zabrał karabin podarowany przez Shudo (choć o jego obsłudze miał nikłe pojęcie) i udał się na przechadzkę. Nie miał zamiaru polować, nie był przecież myśliwym. Chciał się rozejrzeć po tym niezwykłym lesie. Postanowił jednak nie oddalać się zbytnio od statku. To mogło nie być zbyt bezpieczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Da Ghost stał oparty o burtę statku gdy dobijali do pomostu. Patrzył z nieskrywanym podziwem na wielkie drzewa dochodzące do 80 metrów wysokości. Las wydawał mu się piękny, całkiem inny od tego jaki znał, jednak piękny. Soczysta zieleń, jakieś dziwne ptaki przelatujące to tu to tam, wszystko w tym lesie było dla niego nowe i nieznane. Nie bał się jednak i jak miał w zwyczaju rzekł "Las to las" i jako jeden z pierwszych sszedł na ląd. Jedyną rzeczą nie do wytrzymania jak do tej pory była wilgoć. Strużka potu spływała mu spod czapki uszatki, z którą notabene nigdy się nie rozstawał pomimo krytyki i namów współtowarzyszy, i ściekala na koszulę. Upał był nieznośny. Da Ghost zastanawiał się co może ich spotkać w takim miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 13:17, don manfrett napisał:

Da Ghost...ruszamy?? We dwoch bedzie bezpieczniej a i obaj mamy jako takie pojecie o uzyciu broni, poczekaj tylko zejde
pod poklad i wezme bron od shudo....
- juz mam, to jak? ruszamy??


Z rozmyślań wyrwał go głos Manfreta.
- No penie Tawariszcz, że ruszamy - to mówiąc ścisną mocniej Rębajło w dłoni - swoją drogą ciekawe czy mają jakiegoś niedzwiedzia w etom lesie.

I obaj zagłębili się w tętniącym życiem buszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie bede mogl troche rozprostowac kosci i doglebniej poznac grupe - pomyslal Bajtek. Po wczorajszym zajsciu przygladal sie kazdemu, chociaz robil to z trudem, bo brzydzil sie przebywac w takim towarzystwie. Samych obwiesiow i tanich pijaczkow... Nie chcial stracic zycia i za wszelka cene bedzie chcial wyeliminowac zabojcow, jesli wczorajsza smierc Sajmona nie byla przypadkiem. Zalozyl plecak na ramiona, polozyl bezowy kapelusz na lysej glowie i wyruszyl za Da Ghostem i manfrettem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.10.2005 o 12:33, LifaR napisał:

- hmm... Vilmara ?


- "Widzę, że spogląda pan na mnie jak na obcego. I słusznie, wszyscy jesteśmy dla siebie obcy, a jak wiemy po śmierci Sajmona zbytnie zacieśnianie relacji nie jest specjalnie bezpieczne. Proszę mi wybaczyć, że nie opowiem jakiejś łzawej historii o ojcu, matce, wspaniałej przygodzie czy honorze - ja tu jestem dla kasy, poza tym nie jestem biegły w opowiadaniu bajek. Jakoś nie chce mi się wierzyć że którykolwiek z was ma inne powody - ot, taka dygresyja".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się