Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Żołnierz Furrbacca... Gdy młodziutki Furr (choć już wtedy wysoki ponad wiek), marzył o byciu żołnierzem, wszyscy dorośli myśleli, że przejdzie mu to z wiekiem. Mylili się. Co nie zmienia faktu, że Furrbacca teraz walczy dla "idei". I walczy zaje... eee... bardzo dobrze.

Furrbacca rozejrzał się po obozie. Nic ciekawego.
Po powrocie z patrolu Furr był głodny, więc poszedł delektować się żarciem z puszki. W sumie nie jest złe - pomyślał - coś, co nie ma smaku nie może być złe.Furrbacca czekał - a nuż wydarzy się coś ciekawego?

-------
OT: Wiedziałem, że jest jakiś haczyk w tym "za piętnaście dziesiąta".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podszedł do plecaka i wyjął konserwę. Większość narzekała na nie i mowiła, że nie da się ich jeść, ale Siergiej walgierz miał inne zdanie na ten temat. Każdy, kto wychowywałby się w takich warunkach jak Siergiej, nie gardziłby żadną strawą...
Sierociniec, tułaczka, mieszkanie na ulicy... Dopiero kiedy się zaciągnął, zaczął jadać regularnie. Dlatego nie sarkał na jedzenie. Otwarł puszkę i zaczął zajadać niezbędnikiem. Myślał o tym co się zdarzyło i co się wydarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shudo siedział na uboczu i przyglądał się tym amatorom na strzelnicy.
- Niektórzy z nich nawet karabinu nie potrafią trzymać - pomyślał Shudo - niektórym to pewnie przydałoby się pieluchy przewijać a nie broń do ręki dawać - kontynuował Shudo.
Shudo był najlepszy chyba we wszystkim. Przeszedł całotygodniowy kurs "Jak przetrwać" i jego pewność siebię sięgneła zenitu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Furrbacca w spokoju spożywał to coś, co było w puszce, gdy dostał pół-pełną puszką w hmm, łeb. Odruchowo krzyknął z chwilowego bólu, po czym zawstydzony okazaniem swojej słabości, wstał i poszedł w stronę chyba jedynego miejsca w obozie, które było częściowo przeznaczone na rozrywkę - strzelnicy.
Po drodze zauważył wychodzącego ze strzelnicy zaspanego faceta. Nie zaczepiał go, każdy ma prawo do chwili snu. Na strzelnicy zauważył dwójkę ludzi - jako, że to prawdopodobnie ludzie z jego nowego odziału postanowił się co nieco o nich dowiedzieć, wziął więc karabin i stanął obok nich.
-Witam panowie. Prawdopodobnie spędzimy ze sobą trochę czasu, więc może powinniśmy się poznać? Nazywam się Furrbacca, służę na chwałę ONW w wojsku od roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek po drodze na strzelnicę minął paru kolegów z drużyny ale nie odezwał się nawet słowem. Każdy kolejny dzień go wyniszczał, z każdym kolejnym dniem dochodziły coraz mniej dobre wiadomości z frontu, każdy dzień był takim małym sprawdzianem. Tu mogą przetrwać tylko najsilniejsi, inni po prostu się załamią. Strzelnica była jego ulubionym miejscem...tylko tutaj mógł zapomnieć o swoich zmartwieniach. Zajął miejsce na jego ulubinym obszarze A 21. Nacisnął przycisk odpowiedzialny za rozpoczęcie treningu i zaczęło się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vaxinar po długim marszu postanowił odpocząć.
Kiedy już odpoczął o ile w ogóle możnabyło to nazwać odpoczynkiem postanowił trochę rozejrzeć się po bazie, chodził tu i tam spoglądając na swoich nowych towarzyszy broni. Młody żołnierz pomyślał również że będzie dobrze nawiązać z kimś jakiś kontakt.
Szedł bazą i zobaczył młodego żólnierza, bardzo młodego siedzącego sobie na uboczu, podszedł więc do Lampka i wyciągnął dłoń w geście powitania
- Jestem Vaxinar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.11.2005 o 22:36, Furrbacca napisał:

-Witam panowie. Prawdopodobnie
spędzimy ze sobą trochę czasu, więc może powinniśmy się poznać? Nazywam się Furrbacca, służę na chwałę ONW w wojsku od roku.


Tylko tyle dotarło do uszu Lampka gdyż seria z jego karabinu zaczęła przeszywać holo-boty. Wyeleminował już wszystkie z piętra, czas zająć się tymi na dole. Szybko przeładował i zasypał okno w którym ukrywał się jeden z botów gradem pocisków. Chwila spokoju...wodził celownikiem po polu ćwiczeń. Jest! Holo-bot wyskoczył zza rogu budynku i zaczał uciekać do drugiego, ostrzeliwując się. Lampek spokojnie poczekał aż muszka zgra się ze szczerbinką i wystrzelił. Trafienie w głowę. Wtem, z nikąd pojawił się kolejny treningowy przeciwnik, Lampek wycelował i...spojrzał na ekran broni. Miał zero pocisków. "Cholera...". Holo-bot wystrzelił dwa razy. Lampek z wielką siła grzmotnął o ziemię."Trenig zakończony. Twój wynik 200/376 punktów. Poziom: Trudny. Status: Greenhorn" - elektroniczny głos dobiegł z głośnika.
Lampek powoli przetarł oczy i spojrzał na Furrbaccę.
- Mógłbyś pomóc mi wstać? - zapytał. Czuł w ustach metaliczny posmak krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.11.2005 o 22:42, Vaxinar napisał:

na uboczu, podszedł więc do Lampka i wyciągnął dłoń w geście powitania
- Jestem Vaxinar.


Lampek wstając zauważył jeszcze innego żołnierza. Podał mu rękę...
- Witaj...przepraszam, ale chyba znowu się zbytnio zagłębiłem w trening. Jestem Lampek, miło cię poznać Vaxinarze. Szkoda, ze spotykamy się w tak niespokojnych czasach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Furrbacca widział popis żołnierza, w sumie całkiem nieźle, choć według niego, tamten nie powinien używać trybu automatycznego.
-Mógłbyś pomóc mi wstać? - spytał żołnierz
- Oczywiście - po czym podciągnął go za rękę do góry. Mimo że miał pewne zastrzeżenia, powiedział
- Nieźle strzelałeś i gdyby nie brak amunicji... Powinni dawać takim oddziałom jak nasze nowe akumulatory, przechowują ponad 3 razy więcej energii niż te zwykłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- To moja wina...zawsze zapominam o przeładowaniu. W prawdziwej walce nikt by mnie nie oszczędzał a ja dałem taką plamę na trenie. Nie pasuję tu przyjacielu, wstąpiłem tylko po to, aby coś zależało ode mnie.
Lampek spojrzał na swój karabin, był doskonale wyważony.
- Wybacz, że się nie przedstawiłem. Jestem Lampek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

WoWmen znużony wartowaniem poprosił o zmiane i odziwo został zmieniony przez jakiegoś szeregowca. Poszedł tam gdzie wszyscy czyli na strzelnice. Miejsce wyładowania agresjii i zabicia...czasu. Powiedział żwawo "Witam towarzysze" lecz jego przywitanie było szmerem w porównaniu do odgłosów karabinów plazmowych. Oddał się strzelaniu lecz dzisaij nie miał "oka" do strzelania i zaliczał same pudła, mróz wyczerpóje człowieka, nawet bardźo wytrzymałego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po posiłku walgierz postanowił trochę postrzelać. Nie miał na to zbytniej ochoty, ale wprawy nigdy dość.
Wstał, uprzątnął po jedzeniu, zabrał broń i skierował swoje kroki na strzelnicę.
Kiedy przeszedł przez próg, zauważył, że jest tu kilku jego kompanów. Postanowił trochę postrzelać, a dopiero potem z nimi porozmawiać.
Uszykował się do strzału i zaczął. Nie za każdym razem trafiał w środek tarczy, ale szło mu całkiem nieźle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Młody Juan Budo został zwerbowany przymusowo do armii, po tym jak uciekł z rodzinnej Hiszpanii na wschód w poszukiwaniui lepszego życia. Długo nie mógł pozostać niezauważony przez władze- bez zajęcia, bez znajomych szybko trafił do garnizonu na Syberii. Dali mu karabin i kazali żreć konserwy i walczyć za sprawy które miał gdzieś.W dodatku ciężkie warunki, surowa pogoda i codzienne patrole nie służyły zdrowiu Hiszpana. Dlatego przez jego głowę przewijała się non-stop jedna myśl: dupa dupa dupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.11.2005 o 22:53, Lampek napisał:

Lampek, miło cię poznać Vaxinarze. Szkoda, ze spotykamy się w tak niespokojnych czasach...


Zgadzam się, ale cóz, trzeba walczyć o to co słuszne. Niezły popis na tej strzelnicy, młody, ale dobry i z wielką ambicją - podsumował Vaxinar z uśmiechem młodszego kolege.
Teraz Vaxinar postanowił skorzustać ze strzelnicy i trzeba pryznać, że poradził sobie bardzo dobrze, widać, że nie od dizś ma do czynienia z bronią, wiele strzałów w głowe.
Po skończonym treningu poszedł również troche odpocząć, ale najpierw oczywiście dokończył rozmowę z kolegami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Warunki w jakich ich tu trzymali były nieciekawe- cały obóz skłądał się z namiotów- tylko kwatery oficerów i kuchnia były zwalistymi kontenerami, nie przeznaczomymi jednak dla zwykłych śmiertelników. Wielkie namioty były ogrzewane, ale dziury wielkości grejpfruta skutecznie uniemożliwiały podniesienie temperatury wnętrza powyżej kilkunastu stopni. Budo zmęczony po patrolu walnął się na wyrko i zajął się czymś czy nie zajmował się często- mysleniem. W ONW był nie z własnej woli jednak nie zamierzał zdradzać ani dezerterować. Dowództwo przekonywało że koniec wojny jest bliski a wtedy wszyscy oni zostaną bohaterami. Jaaaasne. Rozmyślania przerwał jakiś szmer. Do namiotu wszedł jakiś żołnierz i położył się na pryczy. Z miejsca które zajął Budo wywnioskował że to HumaGhosy jeden z niewielu tutaj ludzi do życia.
- I co ogórki bawią się na strzelnicy w kowbojów?- z ironią zapytał Budo. Jednak nie doczekał się odpowiedzi, bo kolo już spał.
- Heh, ten klimat może wykończyc każdego.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy walgierz skończył strzelać, okazało się, że strzelnica opustoszała.
Wzruszył ramionami, wyczyscił broń, przeładował ją i ruszył w kierunku wyjścia. Wydawało mu się, że słyszy jakieś głosy.
- Hej! Jest tam ktoś? - zapytał. Boksy odgradzające kolejne stanowiska na strzelnicy sprawiały, że niewiele było widać. Możliwe, że ktoś jeszcze był w budynku. Walgierz jednak nikogo nie widział. Odwrócił się i wyszedł. Postanowił iść spać. Czuł się piekielnie zmęczony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek pożegnał sie z nowo poznanymi kolegami i przeszedł pomiędzy namiotami. Znalazł jakąś wolną metalową ławkę i usiadł. Rozejrzał się po obozie.
Była już 23.45, ale nie było ciemno. Mrok rozjaśniał śnieg spoczywający na ziemi, a światło ze strażniczego "szperacza" omiatało teren. Lampek usiadł wygodniej. Zza pazuchy wyjął mały medalik. Nikomu o nim nigdy nie mówił, nikomu o nim pewnie nie powie. Zastanawiał się nad swoim losem, nad rolą, którą odegra w tej grze. Przyszłość była jedną wielką niewiadomą, szczególnie na tym cholernym, śnieżnym pustkowiu. Przeszedł obok niego jakiś żołnierz. Mężczyzna omiótł Lampka spojrzeniem i poszedł dalej.
" Kto może pozwolić sobie na odprężenie w czasach takich jak te? Kto może zasnąć spokojnie, skoro nie jest pewne, czy się obudzi? ". Lampek spojrzał na zegarek, była 23.55. "Pójdę i się umyję..a później zasnę. Jutro trzeba będzie wcześnie wstać..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy część osób już poszła, Furrbacca też wykorzystał strzelnicę do jej właściwego celu. Szło mu nie najgorzej, choć powinno być lepiej - karabiny zdecydowanie powinny być wymienione - sprzęt był nowoczesny, tylko że 5 lat temu, a nie dzisiaj. Nie było sensu zostawać zbyt długo w nocy, więc poszedł do namiotów mieszkalnych. Pierwsze co odczuł był chłód. Nie w porównaniu do zewnątrz oczywiście. Spędził cały rok w takich namiotach i wiedział już, że w tym obozie nie tylko karabiny powinny być wymienione. Przynajmniej łóżka były normalne - czyli nawet na ziemi byłoby wygodniej spać. Ehh, kiedy wstępował do wojska, wierzył że robi słusznie. Nadal tak uważał. Ale wojsko nie było takie jak sobie wyobrażał. Szybkie pokonanie wroga... nic na to nie wskazywało. Możliwe awanse - Furr brał udział we wszystkich wielkich bitwach w przeciągu roku. I co? Nadal był szeregowcem. A siostrzeniec generała w ciągu miesiąca został pułkownikiem. Armia nie była taka jaka powinna być. A Furr mimo wszystko wierzył w ideę. Ale już nie tak bezgranicznie. Po roku w wojsku Furrbacca już wiedział co było zakłamane. Ale i tak wierzył w konieczność pokonania wroga. Hmmm, jak na szeregowca za dużo myślał. Stanowczo za dużo. Ale takie rozmyślania przynosiły mu sen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

WoWmen po zakończeniu strzelania poszedł walnąć się w wyrko. Jednak jakaś myśl nie dawała mu zasnąć czuł żę coś złego nadejdzie. Byli odizolowani od świata, było ich trzynastu pośrodku Syberii. WoWmena ograniał niepokój ponieważ nigdy nie czuł się bezpieczny. Ale po kilku łykachSyberyjskiego specjału czyli Vodki ogarnoł go sen i padł w bezruchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się