Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Ekhu... ekhu.... do ciepłego* namiotu wszedł Keroth. Nie odzywając się chociaż jednym słowem poszedł spać.

W końcu znali się tyle lat. Nie było o czym gadać.


*ciepłego => pojęcie względne stosowane w wojsku, w namiotach, w ktrych udawało isę utrzymywać temperaturę >o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek odłożył karabin na stojak i wszedł do namiotu. Było tu już kilku żołnierzy. "Wszyscy już pewnie śpią...". Szeregowy usiadł na łóżku i odetchnął głęboko. Było zimno. Prycza, choć twarda, wydała mu się wygodna. Nie wiedział czemu, może dlatego, że był już bardzo zmęczony? Ciekawe, co przyniesie jutrzejszy dzień?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ciemność spowijała okolice. Na horyzoncie nie było widaż żywej duszy. Zwierzęta na całym świecie to rzadkość, a szczególnie tutaj. Z jedzeniem było podobnie. Konserwy, konserwy i jeszcze raz konserwy. A w środku fermentowane żarcie, które nie wszystkim albo nikomu nie smakowało. Jednak w tych czasach musieli coś jeść.
Porucznik Ventura przechadzał się w towarzystwie dwóch wartowników po bazie.
- Zaczekajcie! - wydał rozkaz, a żołnierze stanęli. Wszedł na strzelnicę, ale już nikogo nie zastał. Jedyne co ujrzał to tylko puste baterie, które zostały zużyte przez elitarnych. "Nie mamy nieskończonej amunicji do karabinów plazmowych" - pomysłał i wyszedł. Dał znak wartownikom, a Ci ruszyli za nim. Idąc dalej wolnym, ale zdecydowanym krokiem, pomieszczenia wydawały się być straszne. W końcu doszedł do pomieszczenia gdzie znajdowała się Elitarna Jednostka ONW. Wszedł tym razem z obstawą i zobaczył to co miał zobaczyć. Śpiących żołnierzy. Przejechał wzrokiem po wszystkich, nie omijają nikogo i opuscil pomieszczenie.
Jakub Ventura również postanowił udać się na spoczynek.
- Że też oni nie wiedzą co na nich jutro czeka. - powiedział do towarzyszących mu wartowników.

*******
Powtarzam kolejny raz! Wy nie jesteście tutaj z poboru lecz sami wstąpiliście do armii, a następnie do tej jednostki. Niektórzy się znają, niektórzy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sierżant Yarr McIntyre z Illinois uśmiechnął się pod wąsem.
"Zmęczeni po marszu..." - pomyślał. - "Jak ten marsz był dla nich męczący, to co będzie później. Na żarcie większość narzeka, a nie wiedzą co dają do jedzenia w internatach dla plastyków w Polsce."
Yarr miał niegdyś kumpla Polaka, który był malarzem i opowiadał mu jak w szkole średniej ich żywili - pasztetowa, kaszanka, śledź z beczki i fasolka po bretońsku... na okrągło. Yarr też nie miał lekkiej młodości. Kiedy umarł jego ojciec miał 14 lat i musiał wyżywić matkę i dwie siostry. Zapierdzielał w fabryce mebli od rana do wieczora, a w weekendy brał prace dorywcze. Kiedy zmarła matka, a siostry wzięła do siebie ciotka z Florydy, Yarr postanowił się zaciągnąć. Potrzebował stabilizacji. W wojsku służył 10 lat i widział niejedno. Ci chłopcy tutaj byli identyczni jak on, kiedy był młody i tacy sami jak setki, których widział, poznawał i którzy ginęli nie wiedząc do końca dlaczego.
- Tym razem mielonka. - mruknął obserwując znad puszki kolejnych chłopaków, którzy wchodzili co chwila do namiotu, kładli się na pryczach i uderzali w kimę. - Jak tam Juan, cały czas dupa? - rzekł z uśmiechem do młodego Hiszpana. - Żal mi Ciebie, trzeba było siedzieś w słonecznej Hiszpanii, chociaż pewnie i tam teraz niezły szajs panuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Vaxinar przyszedł do namiotu jeszcze nie wszyscy spali. Niektórzy już wiedzieli, ale inni nie, że ów żólnierz to Polak - można to było poznać po tym, że na ramieniu ma wytatuowanego Orła Białego i dwa skrzyżowane miecze.
Kiedy Vaxinar kładł się spać myślał tylko czy są wśród jego jacyś rodacy ? Czy spotka tutaj - daleko od Ojczyzny jakaś bratnią duszę - nie wiedział tego, ale wiedział jedno - musi się położyc spać bo jutro ciężki dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło świtać. Humanghost obudził się z ciężkiego snu.
- Cholera znów przysnąłem za długo. - powiedział sciszonym głosem i rozejrzał się po pryczach. Wszyscy jeszcze spali. Nic dziwnego, pomyślał. Ten klimat może wykończyć kazdego, nawet najtwardszego faceta.
Wstał i przeciągnął się niemrawo. Zrzucił z siebie ekwipunek, którego nigdy nie zdejmował do snu. Zaczął swój coranny trening. Trochę pompek, brzuszków. Tak dla lepszego samopoczucia. Czas sie ogolić. Wyciągnął swój dziesięcio calowy nóż i poszedł do łaźni. Taki nóż rzeźnicki może nie należał do podstawowego wyposażenia, ale jak nauczyło go życie, często się przydawał. Bardzo często i nie tylko w walce. Niestety wyposażenie żołnierza ONW nie przewidywało stałych dostaw żelu do golenia, więc trzeba było sobie poradzić bez niego. Nóż był ostry jak brzytwa, więc golenie poszło w miarę sprawnie. Po przysznicu Humanghostowi zaczęły kiszki grać.
- Teraz czas coś zjeść - pomyślał i uśmiechnął się na myśl o wojskowym żarciu. Nie żeby je lubił. Po prostu zawsze czymś zaskakiwało. Nie inaczej było po otworzeniu puszki i tym razem. Hehe mielonka.. czytaj. kopyta ogony i uszy plus substancje smakowe i zapachowe. Jak zwykł to mawiac jego świętej pamięci ojciec: "Co Cię nie zabije to cię wzmocni".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shudo wstał jako pierwszy z całego oddziału, ubrał się przygotował broń i czekał. Zastanawiał się co dzisiaj ich czeka, jakie zadanie wymyśli im ten psychopata Ventura. Reszta nadal spała. Shudo zastanawiał się który z tych żołnierzyków mógłby chociaż troche odpowiadać umiejętnościami jemu.
- Pewnie nikt - myslał Shudo - przecież jestem naj - i wyszedł z namiotu nie chcąc słuchać arii chrapania w wykonaniu jego współtowarzyszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po zakończeniu strzelania,mathewmw jak wszyscy poszedł spać.Miał jednak,niewiadomo skąd i dlaczego,koszmary wieć się porząnie nie wyspał.Kilka razy nawet budził się podczas snu.Rano wstał i postanowił się "przełamać"tzn.zjeść to żarcie z puszki.Wziął puszkę i ze skrzywioną miną otworzył ją.Potem to,jak on to nazywał,"coś" zjadł.Nie była to najlepsza potrawa jaką je,ale nawet mu smakowało.Później wyszedł z bazy rozejrzeć się troche po okolicy i nabrać "niby świeżego" powietrza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Humanghost przyglądał się w milczeniu porannym czynnościom żołnierzy. Mathewmw jadł taj jak i on codzienną porcję "mielonki". Po minie widac bylo, że jednak nie jest to najgorsza potrawa w jego życiu. Dobrze, nie trzeba nam maminsynków krzywiących sie na żołnierskie żarcie. Ta wojna musi być wygrana.
Po opróżnieniu puszka poleciała do kosza. Humanghost rozciągnął się wygodnie na krześle i położył nogi na stole. Stal zaskrzypiała pod cięzkimi buciorami. Przynajmniej stoły robią solidne pomyślał Humanghost, wyjął cygaro Bolivar i zapalił. Powietrze niemal natychmiast wypełniło się przyjemnym orzechowo-kremowym aromatem.
- Taki początek dnia lubie - powiedział jakby do siebie - Nikt ci nie przeszkadza, nikt nie próbuje zabić. To jest zycie. Wyszczerzył zęby i wsadził cygaro w usta pogrążając się w zadumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

mathewmw ciągle zwiedział okolicę,jednak nie widział nic ciekawego.Postanowił wrócić do bazy.Gdy już wrócił,błąkał się po bazie nie wiedząc co ze sobą zrobić.Nic się nie działo.Nikt nie strzelał,żadnych bitew."Wstąpiłem do wojska poto,by sobie troche postrzelać do tych matołów z se znaczy się obozu wroga,a tu nuda!" - pomyślał poczym poszedł na strzelnicę rozpiepszyć kilka robotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Vaxinar obudził się rano troche przerażony tym, że śmiał tak długo spać. Było już po 9.
Jak jego koledzy, również i on wykonał poranne czynności - golenie, prysznic i jedzenie. Vaxinar jadł w towarzystiwe jakiś żołnierzy z jego grupy, ale ani on ani oni się coś nie odzywali, można było jednak dostrzec, że polski żołnierz (jakim Vax był od lat) nie krzywi się na to żarcie z puszek.
Po skończonej porannej rutynie Vaxinar wziął się za ćwiczenia, a że miał swój taki "zestaw" co powinien robić, to zajęły mu one troche.
Później usiadł gdzieś w bazie i odpoczął myślać co dziś wymyśli Ventura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Porucznik Humanghost postanowił się trochę rozejrzeć po bazie. Zajrzał na strzelnice, gdzie ktoś beztosko rozwala boty bojowe. Tu i tam budzą się żołnierze, jeden już się wziął za ćwiczenia. Nie było nic do roboty. Jak to mawiał jego świętej pamięci ojciec: "jak nie ma rozkazu to sam go sobie wydaj". Tak więc porucznik postanowił poćwiczyć w rzucaniu nożem. Jako, że wokół było mnóstwo drzew to celów nie musiał specjalnie szukać. Wyjął swój nóż saperski i wybrał cel. Zamach i już po chwili nóż wbił się do połowy w niegube drzewo dwadzieścia metrów od Humanghosta.
- Nieźle - powiedział do siebie i rozejrzał sie dumny czy ktoś zauważył jego celność..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek otworzył oczy. Była godzina 9.53. "Czas wstawać...zaspałem??". Rozejrzał się po namiocie, ale na szczęście zauważył jeszcze innych żołnierzy. Powoli usiadł na łóżku, przetarł oczy a po chwili wyszedł z namiotu. Dzień był zimny ale to nic w porównaniu do tego, do czego się przyzwyczaił. "Pójdę coś zjem...będę miał spokój. A później usiądę sobie gdzieś, obserwując resztę. Muszę się przyjrzeć im dokładnie, jeśli mam z nimi walczyć..."
Otworzył puszkę i , nie patrząc na skład, zjadł ją całą. Nigdy nie zostawiał nawet najgorszego jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../
-No nieźle... - powiedział mathewmw - Rzeczywiście nieźle,ale czy ten twój nóż równie dobrze wbija się w ciała wrogów?- W tym momencie mathewmw wyciągnoł swój ulubiony pistolet plazmowy i oddał szybki,strzał w drzewo.W chwile potem drzewo było przedziurawione na pół a nóż HumanGhosta odpadł i wbił się wziemie.
-Czy ten nóż potrafi wyrządić wrogowi takie szkody jak mój pistolet? - zapytał.
A tak przy okazji to mathewmw jestem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poranna melodia z głośników zaczęła budzić śpiochów. Tutaj sytuacja wyglądała zupełnie inaczej niż na froncie. Ludzie nie ginęli tak szybko jak tam. Ludzie nie ginęli w niewyjaśnionych sytuacjach jak tam. Ludzie byli wytrzymalsi niż tam. Wytrzymalsi - to słowo chyba źle użyte. Każdy kto spędzie dzień na froncie już nie jest wytrzymały. Już nie jest silny. Z każdym dniem tam, na froncie, siły opadają. ONW powoli wyrównuje straty. Powoli odzyskuje swoje dawne tereny z Europy i Azji Mniejszej. Jedynie dawna Rosja jakoś się trzyma.

Porucznik Ventura wrócił lekkim pojazdem opancerzonym ze sztabu. Od razu się do radiostacji, gdzie była puszczana łagodna muzyka.
- 2 Jednostak Elitarna! Regiment 23! Zbiórka przy południowej bramie! - donośny dźwięk Jakuba można było usłyszeć w głośnikach. Wszyscy z regimentu nr 23 udali się na zbiórkę. Porucznik również się tam udał.
- Baczność! - krzyknął, a grupka natychmiast ustawiła się w szeregu. - Dziś idziemy już nie na patrol lecz na prawdziwą wojnę! Dziś zobaczymy wasze szkolenie w praktyce! Dziś pożałujecie, że wsąpiliście do wojska! - gwarowy głos śląskiego Polaka, można było zrozumieć. - Czuwajcie! Nie znacie ni dnia ni godziny... Odmaszerować!
Żołnierze oddalili się szybko. Rozeszli się. Niektórzy nawet nie wiedzą jak polubią nowego oficera, nie wiedzą jak go pokochają. Wojna uczy kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Budo wstał późno i wcale nie miał tego sobie za złe.Noc nie była taka zła -pomijając to że była zimna. Póki co dawali im luz, żeby lepiej mogli sie przygotować na cieżki hcwile przed nimi. "Coś sie kroi"- myślał Budo. Tak jak codziennie poszedł się umyć, tak jak codziennie nie chciał mu sie golic iwęc chwilę później w stołówce straszył już obecnych swoją brodą. "Skąd ten pajac ma cygaro?"- to byłą pierwsz myśl jak zaświtała w głowie żołnierza po zajęciu miejsca przy stole. Śniadanie było pyszne jak zwykle czyli kupa z puszki, ale Hiszpan zdążył się już przyzwyczaić. Ciekawe co wymyślą dla nich dzisiaj?

***
Dev----> ok Budo wstąpił do ONW po tym jak nie mógł sie nigdzie zaczepić na stałe po ucieczce z Hiszpanii.
Dowodzi nami porucznik i w oddziale też mamy porucznika? Który śpi ze zwykłymi żołnierami?
***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek usiadł na swojej ławeczce i spoglądał na pozostałych. "Prawdziwa wojna" - słowa porucznika Ventury krążyły mu po głowie. A więc to już dzisiaj. Do tej pory walczył na froncie w Polsce, Niemczech i na Słowacji. Nie pamiętał wiele bo "wojna nigdy się nie zmienia". Oczekiwanie na przyszłość burzyło mu krew w żyłach. Nie bał się lecz był podekscytowany. Już nie mógł się doczekać aż coś się wydarzy, bo jak na razie było tu za spokojnie. "Cisza przed burzą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po zbiórce zaspany Furrbacca poszedł coś zjeść. "Coś" to bardzo dobre określenie na żarcie z puszek - nie czuć żadnego smaku, zapachu i nie da się rozróżnić żadnych składników. Nie miał nic do roboty, więc postanowił częściowo wykonać rozkaz - zaczął czuwać przy strzelnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


"Tiaa, czuwajcie bo nie znacie dnia ani godziny- jak romantycznie"- myślał Juan- "Więc już dzisiaj skończy się opcyndalanie w obozie i zacznie się akcja. No dobra mam czuwać to czuwam". I poszedł popruć trochę na strzelnicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Upiordliwego obudził dopiero sygnał na zbiórkę. Wczoraj wypadła mu wart w północnej części kompleksu mieszkalnego i wcale nie był tym zachwycony. Na dodatek jego interfejs komunikacyjny zepsuł się tuż po godzinie dwódziestej drugiej albo coś w tych okolicach ( nikt dokładnie nie wiedział jaki teraz jest czas na Ziemi gdyż zniszczono większość stacji satelitarnych rozprowadzających Sygnał a te pozostałe przy życiu mogły być uszkodzone). Dość , że nie udało mu się go zreperować i był odizolowany od reszty załogi przez większą część nocy. Eh te komunikatory robione jeszcze za czasów Wujka Billa. Nigdy nie można było im ufać.
Niewyspany , z pustym żołądkiem ruszył na zbiórkę . Przyzwyczaił już się do tego typu życia. Powoli przestawało to być męczące. Zastanawiał się co wymyśli im dzisiaj dowódca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się