Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

I tak jestem trzecim, bo gdy wszystko, w tym i ja sam, zdążało do linczu na Kalenosie, nagle Wayzin napisał ten swój post z podsumowaniem "Summa saruman" i w ogóle odleciałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:17, Zendemion napisał:

Kindziuk mi jakoś nie pasuje, a Ty Avalon brzmisz tak szczerze, że chyba jednak Ka_le
cieszy się ostatnimi chwilami teatrzyku :P


no póki jeszcze mogę to się cieszę:) i sama jestem ciekawa tego co za chwilę nastąpi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:19, Avalon67 napisał:

I tak jestem trzecim, bo gdy wszystko, w tym i ja sam, zdążało do linczu na Kalenosie,
nagle Wayzin napisał ten swój post z podsumowaniem "Summa saruman" i w ogóle odleciałem.

A w ogóle to na kogo wtedy głosowała Magi? Bo chyba znała już tożsamość Roba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:19, ka_le napisał:

> Kindziuk mi jakoś nie pasuje, a Ty Avalon brzmisz tak szczerze, że chyba jednak
Ka_le
> cieszy się ostatnimi chwilami teatrzyku :P

no póki jeszcze mogę to się cieszę:) i sama jestem ciekawa tego co za chwilę nastąpi:)


Twoja śmierć, a zresztą moja też;) Z tym, że Twoja jako godnego pożałowania zabójcy, zaś moja jako wspaniałego męczennika;DD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:21, Zendemion napisał:

> I tak jestem trzecim, bo gdy wszystko, w tym i ja sam, zdążało do linczu na Kalenosie,

> nagle Wayzin napisał ten swój post z podsumowaniem "Summa saruman" i w ogóle odleciałem.

A w ogóle to na kogo wtedy głosowała Magi? Bo chyba znała już tożsamość Roba.


na Wayzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:21, Garrincha napisał:

> > Kindziuk mi jakoś nie pasuje, a Ty Avalon brzmisz tak szczerze, że chyba jednak

> Ka_le
> > cieszy się ostatnimi chwilami teatrzyku :P
>
> no póki jeszcze mogę to się cieszę:) i sama jestem ciekawa tego co za chwilę nastąpi:)


Twoja śmierć, a zresztą moja też;)


A to to wiem, tylko ciekawa jestem w jaki sposób zginę;)

Dnia 26.04.2012 o 22:21, Garrincha napisał:

Z tym, że Twoja jako godnego pożałowania zabójcy,
zaś moja jako wspaniałego męczennika;DD


Oj tam, oj tam. Się okaże czy taki wspaniały męczennik z Ciebie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W sumie mogłabyś nie być w mafji, chciałbym zobaczyć swoją minę i moją jutrzejszą rozkminę z Zendemionem i kindziukiem.

Chociaż tokiem rozumowania pt. "uatrakcyjnić grę", powinienem paść w mordzie, a rob się użerać z tymi dwoma od popcornu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:24, ka_le napisał:

> > > Kindziuk mi jakoś nie pasuje, a Ty Avalon brzmisz tak szczerze, że chyba
jednak
>
> > Ka_le
> > > cieszy się ostatnimi chwilami teatrzyku :P
> >
> > no póki jeszcze mogę to się cieszę:) i sama jestem ciekawa tego co za chwilę
nastąpi:)
>
>
> Twoja śmierć, a zresztą moja też;)

A to to wiem, tylko ciekawa jestem w jaki sposób zginę;)

Przywiązana za ręce i nogi do czterech koni, które zostaną puszczone na cztery strony świata;))

Dnia 26.04.2012 o 22:24, ka_le napisał:

> Z tym, że Twoja jako godnego pożałowania zabójcy,
> zaś moja jako wspaniałego męczennika;DD

Oj tam, oj tam. Się okaże czy taki wspaniały męczennik z Ciebie? :)


Wspaniały, wspaniały;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:26, Garrincha napisał:

Przywiązana za ręce i nogi do czterech koni, które zostaną puszczone na cztery strony
świata;))

Skąd weźmiemy konie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:26, Avalon67 napisał:

W sumie mogłabyś nie być w mafji, chciałbym zobaczyć swoją minę i moją jutrzejszą rozkminę
z Zendemionem i kindziukiem.

Chociaż tokiem rozumowania pt. "uatrakcyjnić grę", powinienem paść w mordzie, a rob się
użerać z tymi dwoma od popcornu ;)

Ej no, przestań. Zaraz naprawdę uwierzę, że to jednak Kindziuk i wszystkie MOJE głosy (nie te wymuszone do remisów)poza fabularnym były trafione :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:28, Avalon67 napisał:

> Przywiązana za ręce i nogi do czterech koni, które zostaną puszczone na cztery strony
> świata;))
Skąd weźmiemy konie?

Znajdźmy jakiś wzgórek i przywiążmy do jej kończyn spore kamienie i rozrzućmy w cztery strony, może wyjdzie coś podobnego.
:)
MG coś zwleka, chyba jednak mamy koniec i skrobie duuuużą fabularkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W oddali na horyzoncie widać już było światła cywilizacji. Plan dotarcia do celu Uru powoli się spełniał, został im ostatni odcinek do przebycia.
Od południa ponownie dało się słyszeć tematy podejrzeń i spekulacji o drugiego zabójcę.
Garrincha i Ka_le byli na piedestale podejrzeń. Wczorajszy mord na Kalenosie dodał wiary w złapanie morderców by po chwili martwa Magi obcięła im skrzydła.
Był to jednak chwilowy kryzys, gdyż instynkt przetrwania - a było już bardzo blisko - kazał przeć do przodu i jak się powiedziało "a" trzeba też powiedzieć "ź" :)
Rob decydował i wszyscy posłusznie go słuchali( pod groźbą śmierci). Nikomu przy końcu wędrówki to się nie uśmiechało, więc posłusznie wykonywali jego zalecenia.
Uru w ich gierki się nie bawił, co zaznaczył na początku wędrówki. Teraz miał na głowie coś zupełnie innego i trzeba było dotrzeć do Ushuaia - najbliższej miejscowości od tych przeklętych gór.
Granicę z Chile minęli już gdzieś w paśmie górskim, i od pewnego czasu byli na terytorium Argentyny.

Wieczór zbliżał się nieubłaganie, i zarówno Garrincha jak i ka_le byli świadomi tego co ich czeka, a jednak szli honorowo nie zmącając misternego planu Roba. Dali sobie w spokoju skrępować ręce.
Kiedy nastał czas odpoczynku grupa postanowiła rozpalić ognisko i porozmawiać z podejrzanymi.

- Powiedz dlaczego nas zabijaliście? Czy katastrofa sama w sobie Wam nie wystarczyła? - Zaczął przesłuchanie Avalon kierując pytanie do ka_le i Garrinchy siedzących blisko siebie przy ognisku.
Chciał - jak i reszta, która przeżyła - po prostu znać motyw działania morderców, a ostatni zabity zabrałby ze sobą tajemnicę do grobu.
- Szukasz nie tu gdzie trzeba - odrzekła ka_le.
Garrincha natomiast cały czas powtarzał jedno zdanie.
- Zabijcie mnie jeśli to Wam pomoże w odnalezieniu mordercy.
Z pewnością chciał się zapisać w ich pamięci jako męczennik i bohater, gdyż przez okres podróży, kiedy to bywały burzliwe chwile raczej trzymał się na uboczu niczym romantyk samotnie kontemplujący z przyrodą.
- Powiedz co kryjesz pod tym habitem czarna suko! Wrzasnął Rob kierując się do ka_le. Zendemion zatrzymał go gwałtownie.
- Może ja spróbuję - zaproponował.
- Ka_le i ja trochę się zżyliśmy przez ten okres. Sądze, że jest niewinna, a jeśli jest to prędzej mi powie.
- Obedrę ją ze skóry i spalę w tym habicie - kontynuował Rob.
- Uspokój się - Kindziuk złapał kompana za rękę - Daj pogadać Zendemionowi. Może coś z niej wyciśnie, a ja nie mam ochoty na powtórkę z wczoraj. Po wszystkim rzygałem jak kot choć nie miałem już czym.
- Niech z nią pogada jak bardzo chce. Nic nam nie zaszkodzi - Wtrącił się do rozmowy Avalon.

Zendemion usiadł przy ka_le i po rzyjacielsku pogłaskał po skrępowanej sznurami ręce.
- Nie za mocno zcisniete? - Zagaił spokojnie.
- Dam radę. Nie przejmuj się.
Mocny węzeł wpijał się dość mocno w skórę. Zendemion zaczął grzebać przy węźle próbując go rozluźnić, kiedy rozszalały byk Rob dopadł go.
- Co ty do cholery wyprawiasz?? - Próbuję jej zaoszczędzić niepotrzebnego bólu - odparł Zendemion.
- Pogadałeś już? To spiepszaj i zostaw te sznurki bo zaraz jej obetnę te zdradzieckie łapy.
Avalon i Kindziuk wkroczyli, i ponownie odciągnęli rozszalałego Roba.
- TYLKO DOTKNIJ WĘZEŁ A OBETNĘ JEJ ŁAPY!!!! - A wy mnie już kurwa puśćcie bo nie ręcze za siebie.
Avalon i Kindziuk posłuchali. Nie chcieli niepotrzebnie rozjuszać kolegi.

- ka_le - zaczął ponownie Zendemion - choć nie wierzę w twoją winę, jeśli to rzeczywiście ty jesteś wspólnikiem Kalenosa przyznaj się, a obiecuję Ci uczciwy proces, a nie te barbarzyństwa jakie tu się odgrywały. Stanę za Tobą murem. Obiecuję Ci.
ka_le spojrzała na Zendemiona, ale nic nie odpowiedziała. Jej oczy wyrażły żal, smutek ale i wyrachowanie.
- To twoja sprawka! Zendemion odezwał się do Garrinchy, który powtórzył.
- Zabijcie mnie jeśli to Wam pomoże znależć sprawcę.

- Dobra koniec przedstawienia twardo zaczął Rob ruszając do ogniska. Kindziuk i Avalon nie zdążyli zareagować kiedy ciachnął gardło Garrinchy jednym cięciem. Po czym ruszył do ka_le. Zendemion zdążył już się zorientować co się dzieje i odepchnął go na bok, gdzie Avalon i Kindziuk ponownie złapali go pod boki i odprowadzili.
- Chłopie jeśli jest winna już nam nie ucieknie. Nie musisz się tak palić.
Garrincha kurczowo próbował łapać błyskawicznie ulatującą krew, ale nawet gdyby jego ręce były wolne, to zadanie by mu się nie udało. Oczy wychodziły mu z orbit, a po kilku charknięciach zarzęził ostatni raz i skonał.

- DOŚĆ!!! Wkroczył Uru Ukbe. - DOŚĆ mam waszego barbarzyństwa. - TY! - wskazał na ROBA, który już gortował się do kolejnej krucjaty - zachowaj spokój! Dajcie mi się wypowiedzieć.
- Mów człowieku. Czekamy na to już zbyt długo - ponaglił Rob.

- Wsiadłem do tego ferelnego samolotu na lotnisku w Kimberley, kiedy mieliście międzylądowanie. Zaczął Uru.
- Tak poznaję. To Ty nadzorowałeś załadunek i wsiadłeś na pokład jako ostatni - Powiedział nieznany głos, który po chwili wyłonił się z cienia, by każdy mógł zobaczyć pełną postać mówcy.
- Ty zostałeś z rannymi rozbitkami przy samolocie! Krzyknął Zendemion. - Czy pochowałeś moja rodzinę? Co z resztą ludzi? jesteś sam? - Zendemion zasypał nowego kompana serią pytań.
- Jestem sam - Odparł Natan. Musiałem zostawić tych co jeszcze ledwie żyli bo inaczej zginąłbym razem z nimi. Zaczęli zjadać trupy rozbitków, a nie mogli ruszyć ze mną. Zmiażdżone, pocharatane nogi, połamane żebra itp. Musiałem ich zostawić. Ruszyłem więc waszym śladem. Wyszukiwałem w nocy ognisk. Były dla mnie jak lalatrnia. Kiedy wy spaliście ja szedłem. Spałem krótko w dzień, i szedłem tylko jak miałem wyraźne slady. Nie chciałem zbytnio zboczyć więc jak nie byłem pewny znów czekałem na noc i kolejne ognisko. ostatniej nocy dogoniłem Was już bardzo i natknąłem się na makabryczne morderstwo. Tutejsze drapieżniki obgryzły już sporą część tego nieszczęśnika, którego przywiązaliście do drzewa. Nóg praktycznie nie miał to samo z brzuchem i rekoma. Nawet kości odgryzione od tułowia walały się przy obozowisku.
Bałem się do Was podchodzić choć od kilku godzin zrównałem się z Wami. Trzymłem się na bezpieczną odległość. Kiedy widziałem jak prowadzicie dwóch związanych pomyslałem, że macie sprawców i postanowiłem zbliżyć się bardziej.
Teraz się ujawniłem bo pamietam tego człowieka - Natan pokazał palcem na Uru Ukbe.
W Kimberley bardzo byłem sfrustrowany tym lądowaniem nie wiadomo po co. Kiedy się rozbilismy i zaczął on przemawiać byłem na tyle zszokowany, że nie powiązałem go tak jak teraz.
- Tak wsiadałem w Kimberley i co z tego? - Odparł Uru oczekując wyjaśnienia tego oskarżycielskiego tonu nowego członka grupy.
- Uważam, że jesteś winny tego co się stało. Lot do Argentyny przez RPA?
- Człowieku cisza! - Zaczął Rob - wpadasz z lasu jak Filip z konopii i przerywasz nam opowieść Pana co lubi banana. Hehehe Rob sam rozbawił się swoim dowcipem.
- Tak. istotnie chciałem właśnie wszystko wyjaśnić, więc usiądź i nie przerywaj mi - Odpowiedział spokojnie Uru.
Natan usiadł obok Kindziuka i Avalona puszczając ukradkowe spojrzenie na skrępowanych przy ognisku.

- A więc tak jak wspomniałem - kontynuował Uru - wsiadłem do tego ferelnego samolotu w Kimberley z bardzo cennym ładunkiem. Są to diamenty z największej kopalni w RPA - w Kimberley. Wspieramy Argentyński ruch wyzwoleńczy. Tutejsza pani prezydent niby robi szum, że chce odzyskać Falklandy - Malwiny od Anglików, które zostały Argentynie zabrane w XIX wieku. Ale ta pani tylko robi szum przedwyborczy. Prawdziwi wyzwoliciele chcą działać a nie tylko gadać. Potrzebują na to pieniędzy. My w RPA wiemy co to zniewolenie przez anglików. Teraz już nas opuszczają ze strachu bo zaczęliśmy działać ale wiele lat RPA była grabiona przez kolonialne zapędy tych drani.
Nasi partnerzy z Argentyny poprosili nas o wsparcie. Kłopoty zaczęły się na lotnisku w Warszawie. Okazało sie, że mój lot został odwołany ale będzie inny samolot, który wyląduje w Kimberley.
Wylądował Wasz, ale czuliśmy, że jest coś nie tak. Było nas kilku ale przeżyłem tylko ja - przywódca naszej organizacji.
W trakcie lotu nie zmrużyłem nawet oka obserwując lot. W pewnym momencie zauważyłem ruch przy kabinie pilota po czym kilku ludzi weszło do środka.
Ktoś nas zdradził i samolot, który po nas przyleciał nie był tym, na który czekaliśmy. Piloci nie wiedzieli o niczym. Stewardessa była współpracowniczką. Wpuściła zamachowców do kabiny a Ci zastraszyli pilotów do zmiany kursu. Wiedzieli o diamentach i chcieli wylądować na wojskowym nieużywanym lotnisku gdzieś w okolicy Ushuaia, aby zgarnąć ładunek. Piloci jednak sprawili im spore problemy i w ostatnim etapie musieli się zbuntować. W kabinie doszło do szamotaniny co doprowadziło do katastrofy. Paradoksalnie szczęśliwej dla nas bo w przeciwnym razie, gdyby wszystko szło zgodnie z planem zabójców - pasażerowie mieli zginąć w samolocie w pozorowanym wypadku.
Plany się pokrzyżowały i z zamachowców po katastrofie została tylko dwójka, która chciała doprowadzić plan do samego końca. gdybyśmy ich nie znaleźli wszyscy bylibyśmy martwi. Łącznie ze mną, gdy nie byłbym już potrzebny.
- A skąd ty to wszystko wiesz? Zagadał dociekliwie Rob.
- Wiele wiem ze smartphona tego wczorajszego zabójcy jak i z dokumentów, które miał przy sobie. Ich organizacja to zwykłe bandziory i złodzieje. Dostali cynk od naszego zdrajcy w RPA, i chcieli to wykorzystać.
Na lewym pośladku tatuują sobie zebrę w galopie. Sprawdźcie czy ten nieszczęśnik co go zarżnąłeś - skierował swoje spojrzenie na Roba - to jeden z nich.
Zendemion pośpiesznie ściągnął gacie Garrinchowi modlac się w duchu o zebrę na dupie. Zamarł bo zebry nie było. Tyłek czysty jak u niemowlaka.... oprócz fekaliów jakie uszły po śmierci.
- Ściągaj kieckę paniusiu - Podskoczył Rob do ka_le z parszywym usmiechem.
- STÓJ!!! Zatrzymał go Uru. Nie będzie już więcej takiej jadki jaką wczoraj urządziliście.
- Zamknij się czarnuchu! - zawył Rob. - Sam jesteś terrorystą jak chcesz wspierać jakichś fanatyków, co chcą się porwać na wyspę kontrolowaną przez angoli! Chcecie powtórki z 1982? Zajmą wyspę na dzień i co potem? Wpadnie desant i wytną w pień tych twoich patriotów.
- Masz mnie za idiotę? - zapytał Uru.
- Mamy wynajęty oddział najemników, którzy kontrolowaliby całą wyspę. Najnowocześniejszy sprzęt nie pozwoliłby się zbliżyć ani z wody ani z powietrza niezauważonym. Chcemy pertraktować ale anglicy mają wszystkich gdzieś. Muszą poczuć zagrożenie aby swoje zapędy kolonistów odłożyli na półeczkę i porozmawiali.
Ruch wyzwolenia Argentyny to nie bezmyślni terroryści. To prawdziwi patrioci, chcący zmusić Anglię do rozmów. Ich pradziadowie żyli na wyspie jako wolni ludzie z Argentyny, aż do przybycia anglików. Ale to teraz niewżne - Siostrę zakonną sprawdzę osobiście.
Avalon, Kindziuk , Zendemion i Rob dali się wykazać Uru.
- Nie zbliżaj się do mnie - wycedziła ka_le.
- Wszystko skończone. Jeśli jesteś mordercą poddaj się dobrowolnie - spokojnie kontynuował Uru.
- Chyba nie chcesz skończyć jak ten cały Kalenos? - Nie boję się śmierci - odparła ka_le
- Śmierć śmierci nie równa. Można umrzeć godnie lub w męczarniach. Wybór należy do Ciebie.
- Jestem niewinna. Moja smierć nic Wam nie pomoże, a prawdziwy morderca w nocy uderzy ponownie.
To mówiąc zdjęła habit i pokazała pośladek. był czysty.
- I co zboczeńcy napatrzyliście się?
Wszystkich zamurowało dokumentnie. - Rozwiązać ją natychmiast! - Wyrwał się Zendemion.
Robowi szczęka opadła i nie był w stanie się ruszyć, na szczęście Zendemion ochoczo spełnił swoje polecenie.
ka_le cały czas nie spuszczała oczu z Uru, który również patrzył na nią.
- Czy mogę siostrę o coś zapytać?
- Proszę bardzo - odparła ka_le masując zbolałe nadgarski.
- Również jestem Chrześcijaninem. Ale nie miałem okazji zapytać jakiegoś duchownego na dręczące mnie pytanie
- Słucham bracie. Postaram się rozwiać twe wątpliwości i nakierować twoją dusze na dobrą drogę.
- Widziałem, że siostra często odmawia różaniec.
- Nie dało się tego nie zauważyć - odparła ka_le wstając i otrzepując habit.
- Czy tajemnice różańca również siostra odmawia? - Kontynuował Uru.
- Naturalnie synu.
- Zawsze się zastanawiałem nad piątą częścią tajemnic różańcowych.
- A co Cię w niej tak zastanawia?
- To, że są tylko cztery...
ka_le nagle zbladła. Zrozumiała, że wpadła w pułapkę zastawioną przez Uru. Zaczęła powoli się cofać jednocześnie lustrując nagle ożywioną grupę.
- Kobiety w waszej organizacji nie dostają tatuaży - Powiedział spokojnie Uru.
- Żadna z Ciebie zakonnica.

ka_le nagle odwróciła się i pędem zaczęła uciekać.
Świst, mlaśnięcie i rozpaczliwy bieg się gwałtownie zakończył.
ka_le upadła na ziemię z nożem w plecach.
- Wiedziałem, że suka jest winna - odparł Rob kiedy grupa spojrzała na niego.
- Świetny rzut Rob - skwitował Avalon.
Zendemion dopadł do zwłok w poszukiwaniu dowodów.
Po przeczesaniu co się dało znalazł w habicie zaszytą kieszeń, w której były dowody przynależenia ka_le do organizacji "Zebry w galopie" i plany działań w Argentynie. Była wysokopostawionym szpiegiem od infiltracji i odwracania uwagi.

- To by było na tyle moi drodzy - Odparł Uru. - Jesteśmy 2 godziny drogi od Ushuaia. Tam jest lotnisko i każdy będzie mógł próbować dostać się gdzie chce. Musimy też zgłosić policji co się stało.
- Na początku tuż po katastrofie mówiłeś, że nikt nas nie będzie szukał - zapytał po drodze Kindziuk - Skąd to wiedziałeś?
- A stąd, że ten lot nie był w żadnym rejestrze. To była cicha akcja, ale aby nie podpadło na lotnisku w Warszawie miało powstać coś w rodzaju "lotu rezerwowego". Okazało się jednak, że nasz prawdziwy lot został zastąpiąny podobnym ale kontrolowanym przez "Zebry". Oni też nie chcieli aby ktoś o tym mówił. Czarterowy lot udający klasyczny bez wpisów. W razie problemów nikt by się do tego nie przyznał.

Po zapowiedzianych 2 godzinach grupa rzeczywiście była na przedmieściach Ushuaia. Każdy z nich będzie pamiętać tę podróż do końca życia. Połączyła ich więź braterska i wola przetrwania. Mimo barbarzyństwa jakiego się dopuszczali walczyli o swoje życie i im się udało.
------------------------------------------------------------------------------------- ------------
ka_le była brakującym ogniwem zabójców.
Garrincha był niewinny

Głosowanie wyglądało tak:

Kindziuk - Garrincha
ka_le - Garrincha (zmiana z ka_le)
Avalon - ka_le
Zendemion - ka_le
Garrincha - ka_le
Rob - Garrincha

Niewinni zwyciężyli i tym samym 1 Edycja 2012 została zakończona!!
Dziękuję wszystkim za grę i zaangażowanie. Było mi bardzo przyjemnie prowadzić. Do zobaczenia w kolejnych Edycjach FM !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:28, Avalon67 napisał:

> Przywiązana za ręce i nogi do czterech koni, które zostaną puszczone na cztery strony

> świata;))
Skąd weźmiemy konie?

Wierzę, że coś wymyślicie, kiedy ja już nie będę żył:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:31, Zendemion napisał:

> > Przywiązana za ręce i nogi do czterech koni, które zostaną puszczone na cztery
strony
> > świata;))
> Skąd weźmiemy konie?
Znajdźmy jakiś wzgórek i przywiążmy do jej kończyn spore kamienie i rozrzućmy w cztery
strony, może wyjdzie coś podobnego.
:)
MG coś zwleka, chyba jednak mamy koniec i skrobie duuuużą fabularkę.


Ależ jesteście bezlitośni Panowie;) Wobec tego będę męczennicą - Św. Ka_le, a szkoły do których będą chodzić Wasze dzieci będą nazywać moim imieniem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Osz no kurde blade! ka_le była ostatnią osobą, na której winę postawiłabym jakieś pieniądze :P Ależ lamiłam z tymi moimi typami.

W każdym razie cieszę się, że jednak wygraliśmy, gratulacje dla wszystkich i dzięki za emocjonującą zabawę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.04.2012 o 22:38, Avalon67 napisał:

ACHA, GDZIE JEST WASZ POPCORN TERAZ?

Co za dużo to niezdrowo.
Wczoraj utknęła mi jedna łuska między zębami i jeszcze nie udało mi się jej wyjąć.
Nooo i wreszcie wygrałem jakąś edycję :D JUPIIIIII
Edit: I ja również dziękuję MG, było bardzo ciekawie :)
Fabułka na czymś bazowana? Z historią u mnie słabo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się