Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 03.04.2007 o 20:43, LifaR napisał:

- Witam biesiadujących, zapewne mnie znacie...
- Och znam Cie ja, Ty, Ty... draniu ! Zakalo forumowego rodu, Ty ;D No, ale moze jak w koncu
zajrzales do PADNIJ, to soczku na zgode ? ;)

Widze że jeszce tu nie wszedłeś a juz zaczełeś pierwsze spory nieładnie Lifarze xD
Po czym mówi :
Moze chodzmy sie przejsc wokoło miasta tak dawno już tam niebyłem kazdmeu sie dotleni mózg i może zażegnamy stare spory .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Antoni wyjrzał za okno. Słońce chyliło się już ku zachodowi zostawiając na niebie krwisto-pomarańczowe barwy.
- Niormalnije jach na dzikijim zachiodzije. - pomyślał Fiarotowski.
Nie wiadomo skąd mu się na takie pomysły zebrały, ale możliwe, że owe kolory skojarzyły mu się z barwami wojennymi Indian. Antoni wpatrywał się tak jeszcze czas jakiś w znikające za horyzontem Słońce, po czym postanowił się napić. Ręką jednak zadrżała mu i zamiast Smirnoffa nalał sobie ostatnie krople zamówionego wcześniej soku z kiszonych ogórków. To pozwoliło mu na chwilę odzyskać przytomność umysłu. Natychcmiast wsłuchał się w rozmowę pozostałych osób przebywających w barze i po jakimś czasie dotarła do niego wiadomość o narodzinach córki kuzynowi Ningera.
- No cóż, w takim razie niech będzie jej zdrowie! - Antoni ochoczo nalał sobie ostatki Smirnoffa i jednym żwawym ruchem wchłonął zawartość kieliszka. Jak nietrudno się domyślić już po raz trzeci tego dnia przemienił się z ''dr'' Antoniego w ''mr'' Anotniego narąbanego. Sekundę później podniósł wysoko pusty kieliszek i zaczął śpiewać na cały głos:
- Nijech jejch gwijastkka pomilsznoiści nikdy nije zagiasznije, nikdy nije zagiasznije, a ktio sz niami nije... - i w tym momnecie poleciał jak długi na podłogę. Huk upadającego ciała odbił się echem po ścianach,lecz Fiarotowski mimo bolesnego upadku wciąż oddychał i żył. Uśmiechał się tylko głupkowato pod nosem i nie mógł, a zarazem nie chciał się podnieść. Zanim zupełnie stracił świadomość po całodniowych libacjach alkoholowych zdołał wybełkotać jeszcze zupełnie od rzeczy:
- Wybijcije tych sdrajcuf... - po czym usnął kamiennym snem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do małej nudnej mieściny Forumowo nigdy nie zawędrowali Ci co ukradli księżyc. Zawędrował tam jednak bohater ostatniej akcji czyli nie kto inny jak ...no właśnie... kto?
Na podwórzu jest kałuża....
Szurając obuwiem po zakurzonej drodze niewielkiego miasteczka snuł swoje kolejne kroki niepozorny, niewysoki mężczyzna z byle jak założonym służbowym garniturem, muchą w kropki i czerwonym paltem. Poza tymi szczególnymi znakami nie wyróżniał się niczym szczególnym poza niewielkim włochatym pieprzykiem na prawym jądrze czego nie omieszkali mu wpisać do paszportu złośliwi urzędnicy.
Coś z kałuży się wynurza...
Mętnym wzrokiem próbował ujrzeć swoje wybawienie, jednakże do tej pory nie zauważył niczego wartego uwagi poza dwoma surykatkami tańczącymi sambę jadąc hulajnogą. Wszystko było jak po staremu. Rozsznurowane buty, sińce pod oczami, piana z pyska i dziura ozonowa. Tak, to nadal było Forumowo...
Hipopotam powiadacie?
Jednakże coś nieustannie przykuwało uwagę znużonego wędrowca , zarabiającego całkiem legalnie papierki z wizerunkami martwych białasów . Coś co nie dawało mu usnąć na stojąco. Coś co powstrzymywało już od zarania dziejów wielu mężczyzn przed splajtowaniem, zamordowaniem żony czy problemami ze snem. To był zapach. Niektórzy pewnie stwierdziliby, że kłamie ten, który nazywa ten odór "Śląskiego" za 60 groszy zapachem , jednak na tego oto jegomościa podziałał pobudzająco.
Nie, toć jam jest po wypłacie...
Zerknął do kieszeni. Znajdowało się tam jakże piękne 61 groszy. Ten jeden grosz oznaczał zapewne szczęście. Tak, to musi jakoś tak być. Bo czyż to nie szczęśliwy moment - poczuć zapach chmielu? I ruuuszył. Najpierw powoli, niepozornie przemykał między budynkami niczym cień Batmana. Potem juz trochę żwawiej sadził susy jak Asafa Powell biegnący po kolejne trofeum. Już widział finisz, zrzucił jaskrawe czerwone palto i zakasał rękawy. Potknął się co prawda na progu i drzwi do miejscowego saloonu otworzył wydatnym czołem , jednak nie sprawiło to jednak kłopotu i tak oto uzyskał Uznanie w Forumowie wypijając puszkę piwa z rozbitą czaszką, krwotokiem wewnętrznym i gangreną wywołanymi jednak nie samym uderzeniem w czaszkę , tylko spożyciem samego browara.

- I tu kończy sie moja historia.
- Temu panu proszę już nie podawać.
- Jakkholwiekh bhy tho nie bhrzmiało whitam Whas dhrodzy koledzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Forumowa się kończy...- mruknął Kalkulator... rozejrzał się po ludziach i ujrzał że niektórzy chyba go nie znają...
-Witam i pozdrawiam wszystkich których nie witałem i pozdrawiałem. Jestem Zenon Dionizy Eugeniusz Czesław Kalkulatorowski ale nazywajcie mnie Kalkulatorem. Panie Zeniupół litra Forumowej... dla każdego! A co, wygrałem dyszke na loteri to trza zaszakec. Zdrówko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.04.2007 o 21:04, Kalkulator12 napisał:

-Forumowa się kończy...- mruknął Kalkulator... rozejrzał się po ludziach i ujrzał że niektórzy
chyba go nie znają...

Czemu sadzisz że Forumowo sie kończy spytał patrząc sie na niego badawczym wzrokiem

Dnia 03.04.2007 o 21:04, Kalkulator12 napisał:

-Witam i pozdrawiam wszystkich których nie witałem i pozdrawiałem. Jestem Zenon Dionizy Eugeniusz
Czesław Kalkulatorowski ale nazywajcie mnie Kalkulatorem. Panie Zeniupół litra Forumowej...
dla każdego! A co, wygrałem dyszke na loteri to trza zaszakec. Zdrówko!

Również twoje zdrowie Kalkulatorze , widze że mój pomysł wyjśc na powietrze niewypalił więc zostajemy tutaj i bawimy się do białego rana.Ok! Neiche tak będzie ! -Wykrzyknał troche chrapliwym głosem Phelela.Wypisał jedno Pifo i usiadł gdzieś w tłumie gości .........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.04.2007 o 21:08, Phelela napisał:

> -Forumowa się kończy...- mruknął Kalkulator... rozejrzał się po ludziach i ujrzał że niektórzy

> chyba go nie znają...
Czemu sadzisz że Forumowo sie kończy spytał patrząc sie na niego badawczym wzrokiem


-FORUMOWA! Gorzałka Forumowa a nie Forumowo... No ale co tam... napijmy się bo suszy a mam wyjątkowo rocznik zeszłoroczny najleopszego bimbru we wsi oczywiście naszej gorzałki która z mocą "Kreta" w rurach przepala gardełko... ahhh kocham ten smak!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.04.2007 o 21:08, Phelela napisał:

Czemu sadzisz że Forumowo sie kończy spytał patrząc sie na niego badawczym wzrokiem

- Jak to czemu? - odezwał się Kukowsky
- Nadchodzi apokalipsa! Świat się kończy! Wielka powódź wódki zaleje cały świat i tylko Ci z najmocniejszą głową przetrwają... Chce pan może kupić tabletki na kaca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.04.2007 o 20:43, LifaR napisał:

- Panowie nie sluchaja uwaznie, to mojemu kuzynowi, a kuzynowi pana Kamila, w mojej rodzinie
nic sie ostatnio nie urodzilo, wiecie, tenteges, znaja nowoczesniejsze srodki i takie tam rozne...
;)

Mniejsza o to , ważne że jest okazja ;)) Zresztą w tej wypowiedzi też popełniłeś błąd , chyba już się język plącze . Ja bym dał małej na imię Tradycja .Piękne imię ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 03.04.2007 o 21:11, Kalkulator12 napisał:

> > -Forumowa się kończy...- mruknął Kalkulator... rozejrzał się po ludziach i ujrzał
że niektórzy
>
> > chyba go nie znają...
> Czemu sadzisz że Forumowo sie kończy spytał patrząc sie na niego badawczym wzrokiem

-FORUMOWA! Gorzałka Forumowa a nie Forumowo... No ale co tam... napijmy się bo suszy a mam
wyjątkowo rocznik zeszłoroczny najleopszego bimbru we wsi oczywiście naszej gorzałki która
z mocą "Kreta" w rurach przepala gardełko... ahhh kocham ten smak!

Ja również niemoge sie jej oprzec ale nie stójtam tylko usiadz kołomnie jest jedno wolne miejsce zagramy w karty ,oczywiście jesli umiesz-powiedział Phelela z usmiechem na ustach .Zagrajmy......o Zgrzewke Forumowej :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zbliżała się noc. Wiele osób nie skorzystało z okazji żeby ostatni raz spotkać się w barze P.A.D.N.I.J ze swoimi przyjaciółmi. Ci którzy to zrobili będą mieli niezapomniane wrażenia... jeśli będą coś w ogóle pamiętać.
W pewnym momencie do baru wszedł wysoki brunet ubrany w czarny garnitur:
- Panowie, którzy wyjeżdżają do metropolii proszeni są za mną.
Na zewnątrz stał wspaniały, piętrowy autokar z klimatyzacją w środku i wszystkimi bajerami jakie tylko można sobie wyobrazić. Być może niektórzy zaczęli żałować, że nie opuszczają Forumowa, ale tylko być może...

Grupa wyszła, a w barze pozostali tylko:

1. walgierz
2. Spider
3. Boogie
4. Kukowsky
5. Lampek
6. DevilFish
7. upiordliwy
8. Budo
9. Vaxinar
10. Keroth
11. Glizda
12. ariwederczi
13. DEViANCE
14. Darnok

Niektórzy mogą twierdzić, że to szczęściarze. Nie są jednak świadomi tego w jakim piekle się znajdą już za niedługo. Wzajemne oskarżenia, zabójstwa, emocje i picie to wszystko na nich czekało. Jak to mówił Churchil: "Krew, pot i łzy".

*** *** *** *** ***

Powyżej ostateczna lista graczy. Już dzisiaj pierwsze morderstwo. Godziny linczów oraz działań mafii i kataniego podane w przypiętym poście.
Niech śmoc będzie z wami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ash Mięcikupa wszedł do speluny "Zapadła Dziura" w porcie Forumowa.Rzucił okiem na zebrane towarzystwo i zauważał tylko samych swoich.Tak więc mógł już usiąść przy rzopadającym się stoliku i zamówić piwko.
-Barman,piwo raz!Tylko migiem bo mnie suszy straszliwie...no raz,raz!
-Taaa,je...minutka.-Odrzekł leniwie Bobo Kafar będący barmanem,człowiekiem szerszym niż wyższym,leniwym,ale na tyle silnym żeby móc wykopać niesfornych gości z "Zapadłej Dziury".
Bobo podbiegł do stolika Asha i podał ciemne piwo w jak zwykle brudnym kuflu.
-Bobo,ty szmiro...czy naprawdę nie potrafisz ruszyć dup...ekhm...tyłka do zmywaka?!
-Jak zapłacisz to pogadamy...-powiedział chytrze barman.
Ash jednym chaustem wypił browca,beknął,wzdrygnął się i rzucił na stolik naleznośc:2 CeDePeki.
-Może być,chociaż podejrzewam że masz w kieszeni więcej,krwiopijco...
-Uważaj na słowa stary pryku.-zaśmiał się Ash i wyszedł ze speluny.Na zewnątrz było już ciemno.
Ash ruszył w stronę mieszkania...


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gerwazy wesoło pomachał opuszczającym lokal. Cieszył się, że nie wyjeżdża.
- Metropolia... - prychnął - Niby po co mi to? Jest tam P.A.D.N.I.J.? Jest Forumowa? No właśnie...
Zresztą, Gugała nie mógł wyjechać. Był jedynym policjantem w miasteczku [małe Forumowo nie potrzebowało więcej], a gdyby go zabrakło to kto wychodził by do ludzi? Posterunkowy wytrząsnął ostatnie krople Forumowej prosto do gardła i wrzucił sobie tam dwa ostatnie grzybki. Następnie jego wzrok zogniskował się na pobliskim stole, gdzie jeden z wyjeżdżających, Kalkulatorowski bodajże, zostawił sporo flaszek. Ilość butelek odpowiadała ilości osób w barze... przed wyjazdem połowy z nich. Jeśli Gerwazy dobrze obliczył ''połówek'' było teraz po dwie na głowę. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Zenuś! - zakrzyknął gromko - Podrzućże tu jeszcze jakąś zagrychę!
- Co konkretnie, panie władzo?
- Marynowana kukurydza brzmi dobrze, nie sądzisz? - zaśmiał się policjant.
Jeżeli chodzi o trunki, Gugała odkąd pamiętał pozostawał wierny wspaniałej Forumowej. Jeśli zaś o zagrysze mowa, uwielbiał zmieniać ją bardzo często. Powiedzmy, raz na butelkę. Posterunkowy kosztował już w swoim życiu takich specjałów, jak kasztany w occie, małe ośmiorniczki, świńskie uszy, i nadal uwielbiał eksperymentować. A jako, że pan Zenio miał w swojej kolekcji zagrychy ze wszystkich zakątków świata [nikt nie wiedział, jak je zdobywał, ale też nikt o to nie pytał], Gerwazy postanowił z tego korzystać. Już po chwili na stole przed nim wylądował, obok trzech butelek [jednej pustej i dwóch pełnych] półmisek z zamówionymi kukurydzkami. Jedna z nich już po chwili spłynęła w strumieniu wódki prosto do żołądka stróża prawa.
- Mniam! - rozległo się głośne mlaśnięcie. Gugała otarł spocone czoło rękawem i wstał, lekko się zataczając - No, panowie kochani, obywatele wy moi najlepsi! Hep! Jako stróż porząd...hep!..ku, nie mogę pozwolić, żeby te oto ponad trzydzieści bute...hep!...lek pozostało pełnych. Bo to by, przyznacie mi chyba rac...hep!...ję, było baaaardzo nieporządne. Dlatego czujcie się zowo... zobowo... hep!... zowobobiąwzani do osuszenia ich. Zdrowie Forumowa! Hep!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pozostanie w barze to była jedyna chyba decyzja jaka się udała Spiderowi w jego całym podłym żywocie .
Widział ja inni muszą opuścić bar i wybrać się do metropolii .Wcale im nie zazdrościł .Nie miał ochoty na żadne podróże .Tu mu było dobrze , czuł się jak ryba w wodzie .Miał nadzieję że teraz spokojnie będzie mógł dokończyć wlewanie w siebie jak największych ilości alkoholu .Skończyły się swawolne hulanki i zrobiło się ... hmm ... pustawo .Gwar zanikł , nie to że miał cos przeciwko bo w końcu nie przyszedł to aby się zabawić tylko aby się zalać .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kukowsky był trochę zszokowany tym całym wielkim wyjazdem do metropolii. Zwłaszcza, że w gronie osób, które wyjechały są osoby, których nigdy by o coś takiego nie podejrzewał, a niektórzy z tych co zostali zdaniem Krzysztofa powinni wyjechać, jednak jak widać różnie w życiu się układa. Kręcimorda biorąc spoconymi dłońmi kieliszek do ręki pomyślał przez chwilę o Bumberze, Skylerze i LifaRze, którzy to pojechali szukać szczęścia w innym mieście. Ta trójka była bowiem bardzo bliska sercu Kręcimordy... może dlatego, że często mu stawiali, może dlatego, że robili z nim interesy... po prostu Kukowsky lubił ich.
- Za ich zdrowie! - zakrzyczał Krzysztof po czym wychylił kieliszek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na wycieczkę pojechali? - zastanawiał się walgierz. Przecież w metropolii nie ma nic ciekawego. Są niby dziewczyny i ta no, kurtura, ale to mało. Zamówił sobie jeszcze jedną szklaneczkę i zaczął obserwować bywalców baru. Znał ich wszystkich - wszak sam był stałym klientem tego lokalu. Same zakazane gęby, innymi słowy sami swoi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Tak myślałem. No i Skyler też pojechał... Ech - szepnął sobie pod nosem, po czym wypił resztę soczku. Pewnie za kasą pojechali, myślał dalej. Jednak trzeba dalej żyć, zapewne kiedyś wrócą tutaj.
Latarnie już od dłuższego czasu świeciły poza barem, dlatego DEV mógł łatwo z okna obserwować wszystkich wyjeżdżających. Zaś tamci nie byli wstanie ujrzeć jego, toteż to miejsce było jego ulubionym. Nikt spoza zewnątrz raczej nie mógł go dostrzec.
Dev miał ochotę wrócić z zawsze wiernym toporkiem do domu, ale pozostał. ''Jeszcze kilka soczków'', pomyślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

It was a dark wiindy night and Adam Brown was sitting in his armchair, when suddenly someone shouted [...]


Redaktor K. pociągnął jeszcze łyczek płynu, który na razie będziemy zwać płynem X. Po chwili stwierdził, że to co przed chwilą napisał jest dużo lepsze niż jego ostatni wstęp... taaaak, jeszcze trochę i stworze pierwszą ciekawą książkę po angielsku - intensywnie myślał K.

Trudno racjonalnie ocenić, czy K. miał jakiekolwiek szanse na napisanie jakiejkolwiek książki (wliczając w to książki kucharskie), niezależnie od tego, w jakim języku miałby pisać. Ważne było, że on wierzył w to co robi, a wiara ta dawała mu nadzieje na przysłowiowe "lepsze jutro".

Na zegarze w PADNIJ wybiła godzina 10.30. Czas spać - pomyślał K. Jak uczynił, tak zrobił, bowiem wiedział, że jutro czeka go kolejny, ciężki i pracowity dzień, w trakcie którego będzie musiał napisać przynajmniej kilkanaście artykułów do "pojutrzejszej" gazety.

Było późno, zdecydowanie za późno dla naszego bohatera. Czas iść spać, czas iść spać... K. wstał, ubrał się i wyszedł w mrok PADNIJ, swoje kroki skierował prosto do domu.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Andrzej Zimnawódkadobrajest jak zwykle w wieczorną nockę był bardzo wesoły. Wciąż dochodził do siebie po dość kontrowersyjnych i niezbyt udanych Alkoholowych Mistrzostwach Świata 2006, mimo wszystko nie załamywał się. W końcu w tym roku miał poprowadzić kolejną edycję w zaśnieżonym kurorcie w Szwajcarii. Sceneria ta miała bardziej uwiarygodnić zawody jako Zimowe AMŚ, przełożone ze stycznia. Diabelska Ryba - tak dość często znajomych przez kolegów z Forumowa - sięgnął do skrzynki z lodem i napojami. Odkręcił tonic (bez dżina bo to była niemagiczna butelka) i szybko ją opróżnił. Zbliżała się wiosna, a wraz z nią wzrastało pragnienie... organizm potrzebował dużo woody, bo było coraz cieplej.
W pewnym momencie Andrzeja naszła pewna myśl - Dlaczego by nie zorganizować kolejnych AMŚ?
Czas na takie rozmyślania przyjdzie później. W końcu jutro czeka go jeszcze przestudiowanie najnowszej chemii magicznej w Szkole Głównej Guild Wars. Ale zaraz po tym wróci swoim prywatnym śmigłowcem do Forumowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Słońce właśnie schowało się za dachem P.A.D.N.I.J, symbolicznie prezentując, kto w Forumowie tak na prawdę jest ważny.
- A idź w cholerę, hm...co to? - Zdziwiła się postać w brązowym płaszczu. Płaszcz zatrzepotał, dodając dramaturgii całej scence. Po chwili rozległo się miarowe terkotanie silnika diesla. Autokar stał a ludzie zmierzali ku niemu. Wchodzili, rozmawiali, znikali wewnątrz. Gdy ostatni zniknął, autokar zadrżał i ruszył. Powoli, rozkręcając srebrzyste kołpaki. W srebrzystych kołpakach odbijała się kwadratowa twarz, z uniesionym w górę rożkiem ust oraz rozbieganym spojrzeniem. Oczy Vimboom''a spoglądały w lewo i w prawo zarazem. Teraz jednak zbiegły się na drzwiach wejściowych do baru. Vimboom wskoczył na deskorolkę i ruszył ku nim a płaszcz trzepotał za nim. Jechał, koncentrując się na drzwiach. Nabierał pędkości, jednocześnie pochylił się lekko, by dodatkowo zmniejszyć opór powietrza. Dziesięć metrów, sześć... trzy...dwa...jeden.

Vimboom leżał na ziemii a deskorolka odbiła się od wciąż zamkniętych drzwi, po czym potoczyła się w dół Forumowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Aribald Wederczi, znany w całym Forumowie jako ariwederczi, podszedł do baru.
- Browara dla mnie... - powiedział. - A najlepiej kolejka dla wszystkich! Wypijmy zdrowie wycieczkowiczów. Może przywiozą nam coś ciekawego z tej metropolii... :)
Kilka osób, których ariwederczi postanowił nazywać teraz ocalonymi (ocalonymi przed wycieczką, natualnie), wyszło już z baru, komentując jak ciemno się zrobiło na zewnątrz. Pozostali natomiast wydawali się szalenie znudzeni.
- Może partyjka pokera? - zaproponował. - Przy okazji może opowiem Wam o moich ostatnich dokonaniach. Otóż okazało się, że na moim polu tuż pod Forumowem odkryto złoża ropy naftowej. W związku z tym w ciągu zaledwie kilku miesięcy ze zwykłego rolnika, co to codziennie krowy doił i świnie karmił, stałem się miliarderem, który śniadania zjada w Rio, obiady na Majorce, a kolacje w Hong Kongu. No i najbogatsi szejkowie ściskają mi dłonie codziennie... Halo! Co jest? Dlaczego wszyscy zasnęli???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się