Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

****
Nie wiem co się dzieje z tym forum, ale już chyba 3 razy próbuję tutaj dodać posta
Za chwilę szczegóły

Lincz - Ziemas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szerlok wciąż czekał na rozwój wypadek jednak wg. jego rozważań, wszyscy prawdopodobnie nagle znaleźli cel w życiu i zapomnieli o tym, źe poprzedniej nocy ktoś został zamordowany, a zdrajcę należy wytropić jak najszybciej. Na jego nieszczęście nie mógł czekać dalej, gdyż zażył lekarstwa polecone mu przez panią Goździkową, które....jak się okazałao wywołują senność....
-Aaaah....siakieś takie mętne te piguły... ?
Szerlok zdążył jedynie zejść na pierwsze piętro, napisać imię "Domek" obok swojego i ..... plackiem zasnął na podłodze...

*******
Głos oddaję już teraz, (powody chyba wynikają z fabuły...a właściwie ich brak :/) bo do rana już chyba raczej nie bede w stanie wejśc na forum ;)
Głos: Domek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

kurt cieszył się, że nie przyłożył reki do bezsensownej śmierci MIki - zrobił lewym okiem zdjęcie Ziemasowi i uśmiechnął się pojednawczo do najeżonego kolegi - jego wczorajszy głos był wszakże na chybił trafił

dziś zagłosuję na Domka - jego skrytość i małomówność budzi podejrzenia - innych typów brak, nawet dla wypasionej komóry potrzeba więcej poszlak by wydać sensowny sąd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cerm z coraz wiekszym niedowieżaniem spoglądął w lustro bo na resztę już patrzeć nie mógł ... co mi do cholery jest? Chce się stąd wydostać ale nie w worku - a ci idio.... pensjonariusze zaczynają się chyba wyżynać. Czas pogadać a nuż się czegoś dowiem z tych majaków - wziął zapas lekarstw które zbierał już dość długo... wszedł do stołówki zsunął ze stołu wszystko co tam leżało ..i krzyknął mam żetony kto na partyjkę pokera?:P

--
Cerm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek wyszedł z poważną miną z klopa.
- Spotkałem mrówki!
- O nie... znowu się zaczyna! - rzekł jeden z operatorów w studiu Kefirka.
Lampek spojrzał po pozostałych. Byli zainteresowani, ponieważ nie każdy umie rozmawiać z mrówkiami, więc Lampek kontynuował.
- Powiedziały mi iż dzisiaj będzie dzień, który zapamiętają do końca życia. Powiedziały, że miały sen! Sen, o wspaniałym, kolorowym świecie, który wszyscy kochają i w którym wszyscy się śmieją! Świat, w którym my, możemy żyć! Czyż to nie wspaniałe?? Aby do niego dojść, aby go osiągnąć, jest tylko jeden sposób. Musimy wytropić cukierkowego Lorda! Nie dajmy się nabrać na dziecinne sztuczki, wylizane z palca niczym truskawkowo-śmietankowy lizak! Nie dajmy wykpić mu się pomarańczami! Nie dajmy wykpić mu się sere, szynką, dżemem a nawet oliwkami! Nie dajmy wykpić mu się niczym!! Teraz! - Lampek wskoczył na stół. - Teraz jest czas walki! Teraz jest nasza chwila! Teraz walczmy za to co kochamy! Za cuksy, za kolorowy świat pełny pięknych ptaków oraz traw złocistych - krainy mlekiem i wodą płynących gdzie krasnoludzkie napitki serwują za darmo. Gdzie prosiaczek i kłapouchy wesoło hasają po łąkach! Gdzie każdy, kto ma rozdwojoną jaźń znajdzie wsparcie! Gdzie latają upiordliwe biedronki oraz gdzie można zmieniać swój kształt i gdzie ludzie-telefony znajdą własną drugą połówkę karty sim. Gdzie można spokojnie szyć na drutach wszystko. Gdzie każdy detektyw może śledzić podejrzanych i karać ich cukierkami! Gdzie wszystko, niezależnie jakie - jest prawdopodobne. Ale aby to osiągnąć musimy być silni i wskazać mordercę! Któż to może być?
Lampek zamyślił się. Nie był pewien i do końca nie wiedział, kto to może być. Postanowił jednak, że ciekawie by było zdjąć komuś sim-locka. Z żalem doczepił na tablicy karteczkę:
******************
Lampek - Kurt
******************
Po czym zasmucił się, że dzisiaj znowu ktoś zostanie pozbawiony szansy dostania się do Kolorowego Świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek usłyszał słowa Cerma, rycerza, i zszedł ze stołu.
- Uwielbiam pokera! Zagrajmy o te dwa truskawkowe cuksy!! - Po czym szczerze się uśmiechnął. Nie jak tępy idiota na z dodatkową chorobą mózgu, ale jak zwykły człowiek. - Uwielbiam grać na cuksy. - I czar prysł. Lampek naprawdę był tępym idiotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.12.2005 o 20:28, Lampek napisał:

- Uwielbiam grać
na cuksy. -


No to gramy- Cerm kilka razy ugryzł się w język żeby nie powiedzieć - głupi ma zawsze szczęście- Lampek wygrywał drażetki w tempie proporcjonalnym do jedzenia ich. Boooshe chłopie zbastuj z wygrywaniem bo do czubków Cię zamkną:P Zjadłeś miesięczny przydział uspakajaczy i innych jasiów..... Lampkowi ciekła ślina i chyba miał jazdę - Cemr spojrzął na zamglone oczy - he he może śni mu się że jest normalny:P To by było coś zwykły life:D Niezła jazda- Cerm pozbierał resztki żetonów i karty i usiadł trochę dalej od Lampka ponieważ ślina leciała już po stole...
--
Cerm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek w szaleńczym tępie począł zbierać okruszki z cukierków oraz papierki aby dokładnie je wylizać. Spojrzał na Cerma, który odsunął się od niego.
- Nie! Jeszcze! Jeszcze!
Po czym Lampek rzucił się w stronę przerażonego Cerma. Pech sprawił, że potknął się o krzesło i wyrżnął głową w stół. Powoli wstał, obłęd w jego oczach zniknął. Rozbolał go brzuch.
- Chyba jednak...wolę...zozole.
Po czym pędem puścił się do latryny. Zdołał jeszcze przeskoczyć szwadron mrówek, gotujących się do bitwy z pająkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Lampek w szaleńczym tępie począł zbierać okruszki z cukierków oraz papierki aby dokładnie je wylizać
P.S oczywiście Lampek był tak nakręcony, że myślał iż są to zwykłe cukierki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze niektorzy podejrzewaja mnie za siedzenie cicho gdy nie mam nic do powiedzenia. Dobre sobie. Caly dzien biegacie jak, nie przymierzajac, wariaci, udajecie jakichs Szerlokow, zachowujecie sie... dziwacznie. I co komu z tego przyszlo? Jaki mielismy z tego pozytek? Poki co jest nas mniej o pare zupelnie niewinnych osob.

W jednym macie racje, siedzenie cicho niczemu dobremu nie sluzy. Tak, przyznaje, zrobilem zle nie odzywajac sie przez caly dzien - musialem zebrac mysli. Naprawde nie wiem jeszcze co myslec o calej sytuacji. I wbrew pozorom nie sadze, zebym specjalnie roznil sie w tym od Was, nawet tych, ktorzy mnie oskarzaja.

A moje podejrzenia? Niezmiennie S4jm0n, nasz Szerlok, ktory tak bardzo chcialby pozostac poza podejrzeniami. Nic nowego nie wymyslilem, nie widze wiec powodu, by zmieniac swoj glos. Za to S4jm0n taki powod ma. Osoba - *niewinna* - na ktora glosowal poprzednio, juz nie zyje. No to trzeba wybrac inna. Czemu nie mialbym wiec byc to ja, szczegolnie, ze osmielilem sie oddac na niego swoj glos. Coz, moze sie myle, ale pozostaje przy swojej decyzji. Nawet, jezeli jest bledna, to pozostawiam sobie prawo do bledu. W przeciwienstwie do Ciebie, S4jm0nie, nie popelnilem jeszcze zadnego tak katastrofalnego w skutkach.

----

Moj glos na dzis: S4jm0n

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W zwiariowany świecie po drugiej stronie lustra Alicja właśnie wypiła napój z magicznej buteleczki i jakby zmalała. Na buteleczce maluteńkim druczkiem umieszczono napis 70% co niczego nie mówiło Mości Niskie Ceny. Zastanawiał sięjednak kto był tym królikiem , który podstępnie podał tenże napój biednej Alicji , którą notabene łączą bliższe kontakty z Krzysiem! Przez małe drzwiczki wielkości ptaszka ptaszka zajrzał i ujrzał dwa rozwidlenia. Przed jedną leżała czerwona , przed drugą niebieska tabletka. Dzisiaj wybrał tą niebieską i ujrzał Szerloka, starego drucha poszukującego prawdy w tym gąszczu tajemnic. Uznał to za przepowiednię i postanowił dalej przyjrzeć się jego działaniom. Coś za bardzo nie podobało mu się to , że Szerlok nie znalazł jeszcze Watsona , co znaczyło o jego nieprofesjalności albo świadomemu zatajaniu dowodów! Aczkolwiek interesująca była też postać Zaklinacza Mrówek. Nie podobało się mu to , że nie tylko on był Mrówkousty! Coś tu nie grało. Coś cicho siedział też krasnolud w dniu dzisiejszym. Czyżby wyruszył na elfy albo inne niedźwiedzie?


**********
Lincz - S4jm0n - zwątpiłem by kiedykolwiek odnalazł Watsona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Walgierz był przybity. Brakło mu już miodu. Buteleczka świeciła pustakami...
Tak się zatopił w swoim żalu, że nie zauważył, kiedy wszedł do składzika. Z jego gardła wyrwał się jęk zachwytu. Tyle butelek, a w każdej mógł być miód. Rozejrzał się i zauważył wiadereczko z jakimś proszkiem. Gdyby potrafił czytać, pewnie by zauważył, że to proszek do prania "Zefir". A może by nie zauważył? Nie ważne. Zastanowił się i wyszeptał:
- Miód w ploszku... Nie wieszę, że go odnalazłem... Ciekawe jak smakuje.
Sięgnął łapą do wiadereczka i zagarnął pełną garść proszku. Przeżuł szybko i łyknął. Czknął i przewalił oczy z zachwytu. A może to nie był zachwyt? Wstał i zatoczył się. Łupnął tęgo o ścianę, ale nie zaklął, tylko powiedział zaskoczonym głosem:
- Ale mocalny ten miodzik.
Udał się na piętro i podszedł do tablicy ogłoszeń. Zobaczył zielonego demona o blond popielastych zębach, ściskającego różowego słonia i poprosił go grzecznie:
- Napisz tam: "walgierz - Arxel".
Słoń kiwnął grzywą i zasnął. Walgierz też.
*****
Lincz --> Arxel
Bo nie dostałem topola ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lampek wyszedł z kibelka. Miał bladą twarz. Rozejrzał się. Miał ochotę na kolejną wzniosłą mowę, ale nie za bardzo miał na nią pomysł. Jego poprzednia najbardziej mu pasowała...
Mrówki, z którymi zdążył się zaprzyjaźnić, w równym szeregu maszerowały pod stołem w kierunku okna. Przykucnął i obok jednej z nich. Była bardzo zmęczona, cała oblepiona juchą.
- Ciężką walka była... - rzekła cicho zdejmując hełm. - Bydlak był kilkanaście razy większy od nas a nasz jad bojowy na nic się zdawał.
- Jak go więc pokonałyście? - zaciekawił się Lampek.
- Oczywiście sposobem... słuchaj. Będziemy walczyć na ściółce, będziemy walczyć na stołach, na podłodze a nawet w odmentach kibla - nigdy się nie poddamy!
Lampek ze zrozumieniem pokiwał głową i policzył mrówki. Zostało ich tylko 23.
- Nieźle was przetrzebił...
- Ooo tak. Ale uczta będzie na całego! - mrówka wskazała na truchło pająka, niesione przez 10 pozostałych. - A teraz wybacz przyjacielu! Musimy ustanowić tam przyczółek. - kiwnęła głową w kierunku źle dopasowanej deski, spod której do ośrodka dostawały się wszystkie owady. - Czekamy na posiłki a jednocześnie musimy bronić tyłów.
- Rozumiem, mądra taktyka!
Mrówka nic nie odpowiedziała, tylko zasalutowała i dołączyła do reszty. Lampek wstał i rozejrzał się po wszystkich. Każdy zajmował się tym, co lubi najbardziej, więc Lampek poszedł w kąt się zamyślić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kefirek patrzył w skupieniu na ekran swojego monitorka. Wczoraj był trochę przerażony samosądem ze strony szaleńców, dzisiaj jednak patrząc na sytuację trochę się uspokoił. Zaobserwował, iż co prawda banda wariatów kolejny wieczór próbuje odnaleźć winnego tajemniczych mordów, ale tym razem nie są w stanie zdecydować się w większości na nikogo konkretnego.
- Całe szczęście. - Mruknął pod nosem, wracając do góry do swojego gabinetu. Dzisiaj nie spodziewał się wizyty Zozolka. Zresztą, nie spodziewał się go ujrzeć już raczej nigdy.
Tymczasem w pomieszczeniach chorych panował totalny chaos. Brakowało im wspólnego zdania, jakiejś faworyzowanej opcji. Deviance z Cermatoxem pochwycili olbrzymi lizak w kształcie serduszka i rzucili się na Ziemasa, chcąc najprawdopodobniej rozepchać mu tym szczękę. On sam zaś z kolei chwycił do ręki WC-kaczkę i cisnął nią prosto w rozwarte krzykiem usta Deviance''a. Tuż obok nich S4jm0n został zaatakowany przez Domka i upiordliwego opakowaniem ze zgniłymi płatkami śniadaniowymi, którymi chcieli go najwyraźniej otruć. Udało mu sie jednak odskoczyć i wspólnie z kurtem zacząć okładać Domka łapką na muchy. Kurt musiał jednak odskoczyć na moment, aby nie otrzymać od Lampka potężnego ciosu paczką papieru toaletowego . Z boku siedział w kącie Arxel, który śmiał się na cały głos i walił siebie strasznie mocno po głowie. Chciał zbliżyć się do niego walgierz, ale najwyraźniej wypił zbyt dużo swojego "mocalnego miodzikia" i upadł na ziemię.
Nagle niespodziewanie zgasło światło. Wszyscy zaczęli krzyczeć w panice, ktoś wywrócił się na stole, ktoś wpadł na ścianę latając dookoła pokoju, ktoś próbował wskoczyć do lodówki szukając jasności ale wylądował zamiast tego w zmywarce. Rozbiegli się na wszystkie strony, nikt już nie wiedział kto gdzie biegnie, kto gdzie leży, kto gdzie strzela klocka pod ścianą. Kiedy prąd został przywrócony, oczom wszystkich ukazała się postać Lampka trzymającego nóż w prawej dłoni. Leżał martwy na ziemi.
- Patrzcie.. - ktoś wskazał na drobne kropki na podłodze, tuż obok Lampka. - To chyba jego mrówki... chyba ktoś zgniótł jego mrówki
- Nic dziwnego, że musiał się zabić... kiedy zobaczył po zapalaniu co się stało, wbił sobie nóż w tętnicę... - Odezwały się głosy westchnienia - Kto mógł zrobić coś tak makabrycznego i zabić biedneg mróweczki oraz doprowadzić Lampka do takiego stanu?

====Rozkład głosów====

1. Cermatox -> Ziemas
2. S4jm0n -> Domek
3. Ziemas -> Deviance
4. Arxel -> brak głosu -> Arxel
5. kurt -> Domek
6. walgierz -> Arxel
7. upiordliwy -> S4jm0n
8. Deviance -> Ziemas
9. Domek -> S4jm0n
10. Lampek -> kurt

S4jm0n - 2 głosy
Ziemas - 2 głosy
Arxel - 2 głosy (w tym jeden sam.)
Domek - 2 głosy
Deviance - 1 głos
kurt - 1 głos

Głosujcie jutro do 22:30 i tak dalej... chyba każdy wariat wie, co ma robić :P

======

Tymczasem Kefirek powoli usypiał nad swoim biurkiem, praktycznie nieświadom chwilowej awarii prądu, o całej mrówczanej sytuacji już nawet nie wspominając. Nie spodziewał się, że jutro z rana przyjdzie mu kolejny raz zaktualizować listę pacjentów:

1. Cermatox
2. S4jm0n
3. Ziemas
4. Arxel
5. kurt
6. walgierz
7. upiordliwy
8. Deviance
9. Domek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kichając i prychając, walgierz doczołgał się do fotela. Usiadł, położył wiadereczko pomiedzy kolanami i zaczął pałaszować miodzik w proszku...
Pokój wirował, bąbelki wylatywały mu nosem, ustami, a niektóre uszami nawet, ale to krasnoludowi nie przeszkadzało. Poczuł się jak nigdy wcześniej. Poczuł taką pustkę w głowie, że słyszał jak powietrze stara się ją uzupełnić. Skupił się i zastanowił nad swoją sytuacją:
- Chomik na pewno nie jest winny - mruknął z przekonaniem - Nie może być elfem, bo ma nos jak kaltofel. Ale mógł stszelać z nogawki do zielonego jabłka. A jeśli miecz jest tępy? - zastanowił się.
Ta myśl pozwoliła mu ustalić, że wiadereczko jest puste. Założył je więc na głowę i usnął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Szybko! Wezwać mi tutaj lekarza! - krzyknął Kefirek do ochroniarzy, którzy tradycyjnie stali przed głównym wejściem rozgrzewając się wysokoprocentowymi napojami.
- Ale sam pan jest przecież lekarzem... - odparł jeden z nich, który chyba jako jedyny posiadał jeszcze resztki czegoś takiego jak szyja.
- Jestem psychologiem idioto! Jeden z tych świrów leży prawie martwy w środku, trzeba go szybko ratować, może jeszcze żyje! Zadzwońcie po kogoś... tylko musi być zaufany do jasnej cholery, musi być!
- Nie znamy nikogo takiego...
W tym momencie Kefirek złapał się za głowę i podbiegł szybko na górę, odpowiadając tylko zdezorientowanym ochroniarzom żeby wracali do poprzednich czynności i nie ważyli się po nikogo dzwonić. Doktorek wparował do swojego pokoju, zamknął uważnie drzwi i wyciągnął jedną z książek ze swojego regału. Otworzyło to tajemne przejście do innego pokoju, znajdującego się właśnie za ksiązkami. W środku ktoś już na niego czekał.
- Jesteś pewien wobec niego? - Spytał Kefirek.
- Tak. To na pewno nie mógł być on.
- Przeżyje to?
- Raczej tak, udało mi się powstrzymać upływ krwi. Będzie mu ciężko, ale da sobie radę. Przynajmniej do czasu.
- Całe szczęscie... już mi starczy tych ofiar... miało się skończyć tylko na jednej...
- Naprawdę gratuluję pomysłu, żeby wybrać losowo dwóch oszołomów, którzy zabili tego Bloody''ego i w dodatku nie być do końca pewnym o kogo chodzi... żądam podwyżki, tu jest cholernie niebezpiecznie... coś Ty zrobił do jasnej cholery?
- Gdybym wiedział którzy to, nie mógłbym ich wszystkich obiektywnie oceniać. - Zaczął trochę mętnie tłumaczyć się Kefirek. - Zresztą Ty tego nie zrozumiesz, nie jesteś naukowcem. Dobra, wracaj tam szybko z powrotem zanim ktoś się zorientuje, że wyszedłeś gdzieś na bok. I zaopiekuj się tym Lampkiem, niech szybko wraca do zdrowia...
Obydwaj panowie uścisnęli sobie ręce życząc powodzenia i wrócili do miejsc, z których przyszli. Kefirek położył ksiązkę z powrotem na regale, zamknął tajemne przejście i odetchnął głośno z ulgą. Zaraz potem spojrzał na listę pacjentów, którą z szoku po spodziewanej śmierci Lampka trochę zbyt pośpiesznie zmienił. Znów wziął do ręki korektor i wprowadził stosowne poprawki:

1. Cermatox
2. S4jm0n
3. Ziemas
4. Arxel
5. kurt
6. walgierz
7. upiordliwy
8. Deviance
9. Domek
10. Lampek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powoli wstając z łóżka DEViANCE ujrzał, że jego pozostali przyjaciele również uczystniczyli w bójce. Jeden rzucał się w gardło drugiemu. Jeden/jedni próbowali ukatrupić drugiego podejrzewając go o zabójstwo Bloody''ego.
Wędrując do kuchni DEV rozmyślał wraz ze swoimi ptaszkami kto mógł zrobić coś takiego okrutnego i do tego wystraszyć pozostałe ptaki. Nadal uważał, że Ziemas jest chyba najbardziej podejrzanym. Odzew sporadyczny, do tego w ogóle nie konkretny. Jakby chciał zachować dystans od reszty idio.... chorych.
Nie odzywa się ryzykownie i chce się odizolować od innych, by wykluczyli oni Ziemasa ze swoich podejrzeń?
Jeszcze trzeba to przemyśleć, a w tym czasie DEViANCE przeszedł już do kuchni, by zjeść pożywne śniadanie wraz z kompanami.
Ptaki oczywiście zjadły okruszki chleba i ziarna, a sam DEV kolejną marchewkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

***
Obudziłem się i pierwsze co, zamieniłem się w czystego Arxela - nie miałem ochoty iść do łazienki. Nie miałem poza tym zbytanio na to czasu - trzeba było w końcu przedsięwziąć jakieś konkretne kroki w celu znalezienia mordercy grasującego po naszym ośrodku. Udałem się zatem prosto do pokoju niejakiego Devianta. Siedział on po turecku na podłodze i powtarzał w kółko "Lubię jeże... Jeże są fajne... Cała natura jest fajna..." przytulając do twarzy druciaka. "Deviant" zacząłem prosto z mostu "Mam pewną teorię. Nie rzucił ci się może w czy wielki zmutowany pomidor, wymachujący łapami i krzyczący "Zabiję Vilmara i Mikę, zabiję ich, łaaaaaaaa!!!?""Nie." odparł "To znaczy, widziałem takiego pomidora, ale nie krzyczał nic z tych rzeczy".
To rozwaliło całą moją teorię. Wyszedłem zrezygnowany z apartamentu Devianta. Usiadłem na kanapie i zastanowiłem się nad całą sytucją.
Wczoraj zginął Vilmar, wcześniej Bloody. Zabójca był sprytny. Eliminował osoby, które nie udzielały się zbytnio w naszej małej społeczności, nie pozostawiał więc po sobie żadnych śladów... Ale ślady są zawsze. Kolejną ofiarą jest Mika. Ona również była milcząca. Mamy już 3 trupy i każdy z nich był milczący. To znaczy, nie bardziej niż w tej chwili, oczywiście... 3 milczące trupy i każdy niewinny... Wniosek - przestańmy zabijać milczących graczy! Do niczego to raczej nie doprowadzi.
Co jeszcze się wydarzyło? Poza oczywiście wymachiwaniem tyłkiem przez CermatoXa, bo to chyba nie ma większego znaczenia dla sprawy. Domek wspomniał o Sherlocku. Czyżby rzeczywiście przyjął pozę naszego obrońcy, aby odsunąć podejrzenia od siebie? Wystawiłby od razu na samym początku? Z drugiej strony, jak widać po moich wątpliwościach, byłaby to słuszna taktyka... Sam nie wiem. Trzeba się temu wszystkiemu jeszcze przyjrzeć. Może gdzieś są ślady których jeszcze nie zauważyłem, a może w lodówce zostało jeszcze troche masła orzechowego.
***
Przepraszam wszystkich za swoją wczorajszą nieobecność, internet mi padł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po pobieznym przejrzeniu wszystkich powyższych postów... Daje się zauważyć... Że nie za bardzo jest co zauważyć... Lipa. Ale uwagę zwracają posty niejakiego upiordliwego alias Upiordliwa Biedronka. Znaleźć sens w jego słowach jest trudniej niż masło w supermarkecie. Poważnie, nie napisał jeszcze ani jedego zdania, w którym byłałaby choć krztynka sensu. No przepraszam, ale jeśli do samego końca gry w jego postach nie będzie żadnego sensu, a przypadkiem okaże się że jest w mafii, to nie będziemy mieli szans na jego wykrycie. Boję się tego. Pierwszy kandydat.
Jeśli mielibyśmy się sugerować przeczuciem (a nie za bardzo wiem czym jeszcze moglibysmy się kierować) to można też zwrócić uwagę na CermatoXa. Wyróżnia się z tłumu. Chce uchodzić za normalnego. Jedyny normalny osobnik pośród bandy wariatów - nie wiem czemu zwróciło to moją uwagę.
W sumie jeśli dodać jeszcze Sajmona to byłoby już trzech kandydatów na dzisiejsze głosowanie. Niepewnych bo niepewnych, ale przynajmniej na dłuugo przed głosowaniem jest jakiś punkt zaczepienia o którym można podyskutować. Nie wyrażenie opinii tudzież głosowanie za tłumem też będzie uznane za podejrzane. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ufff udało się przeżyć kolejną noc - jak długo jeszcze- uciekłem od więzienia i długotrwałego wyroku na rzecz dość spokojnego jak mi sie zdawało pomieszkania "chwilę" w waritakowie- a tu gorzej niż w więźniu bo kara śmierci bez sądu się zdaża ale nie tym razem tym razem siepacze spieprzyli sprawę a i waritkowo nie mówi jednym głosem pat za patem - ani bliżej ani dalej- nie wiem co o tym myśleć. A trzeba chyba zacząć myśleć i jakoś zmusić do myślenia resztę o ile to możliwe wogle.....
--
Cerm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się