Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Matiz był już naprawdę znudzony tą całą kłótnią. Jasne było dla niego, że zabójca króla postąpił źle. Ale chyba już wystarczy tej dyskusji.
- Wdaje mi się, że nasz ojciec, bez względu na to, jaki był, zasługuję na jakiś szacunek. W dniu jego pogrzebu nie powinniśmy się tak zachowywać. Bez względu na to czy był dobrym, czy złym człowiekiem. To był nasz ojciec... Jedyne co mnie boli, to fakt, że być może ojciec chciał nam jakoś wytłumaczyć swoje zachowanie. Być może był w tym jakiś cel. Może chciał w ten sposób znaleźć idealnego następcę. Bo przy tak licznym potomstwie na pewno znajdzie się ktoś, kto mógłby dalej prowadzić krajem. Wiem, że to, co mówię, jest mało prawdopodobne, ale żałuję jednego. Trzeba było pozwolić ojcu na jakieś przemówienie. Ale tego już się nie zmieni i chyba wystarczy już gadania na ten temat z mojej strony. Chcecie, to się kłóćcie dalej, ale ja już milknę. No, chyba że ktoś mnie obrazi albo coś w tym stylu. Zaraz pójdę chyba do swojego pokoju, bo nie jestem w nastroju na zabawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2007 o 22:30, matiz123 napisał:

No, chyba że ktoś mnie obrazi albo coś w tym stylu.

- Jesteś gópi, jesteś frajer i śmierdzi Ci z gałki ocznej! - Krzyknął z końca sali Dzikus do odchodzącego Matiza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2007 o 22:40, Kukowsky napisał:

- Jesteś gópi, jesteś frajer i śmierdzi Ci z gałki ocznej! - Krzyknął z końca sali Dzikus do
odchodzącego Matiza...

- Och... Naprawdę nie wiem, co odpowiedzieć. Twoje argumenty i ich siła dosłownie zwaliły mnie z nóg. Ech, nie spodziewałem się, że mam takiego elokwentnego brata. No ale cóż, za bardzo nie mam na to wpływu. Jeśłi chcesz się kłócić w taki sposób, to znajdź sobie kogoś innego. Bo mnie takie dyskusje zdecydowanie nie interesują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krasnolud nie rozumiał braci którzy za taki drobny czyn jak zabójstwo króla byli gotowi gołymi rękami rozerwać skrytobójcę na strzępy.
- Co, może jeszcze twierdzicie że wam na nim zależało? Skoro i tak miał wkrótce zdechnąć to w czym problem? Że zrobił to kilka dni wcześniej? A jeśli miał w ten sposób ucieszyc jednego ze swych synów to tylko dodatkowa zaleta. W końcu troskliwy ojciec dla syna zrobi wiele...

Swoją drogą nie rozumiał też Dona który w kółko gadał o czymś takim jak honor.
- Chłopie, chciałes go zabić i zabiłeś więc po co sprawę komplikujesz używając takich słów jak ''honor'' czy ''plama''?

A co do półelfa... Przez całe życie wpajano mu nienawiść do wąchaczy kwiatków i ich wywyższania się nad innymi.
Do tego ten stroił się jak panienka... Iron postanowił ściągnąć mu z ust wiecznie przebywający tam pogardliwy uśmieszek. W tym celu wybrał się do jego komnaty, potężnym kopnięciem wyważył dżwi i oszołomionego elfa walnął porządnie pięścią w nos - po charakterystycznym odgłosie łamiącego sie nosa krasnal odwócił się na pięcie i zadowolony z siebie powrócił do reszty towarzystwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Nie dotrzymujesz słowa! Mówiłeś, że przestaniesz milczeć gdy ktoś Cię obrazi, a jak widzę wycofujesz się! Taki honorowy, a rzuca słowa na wiatr?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.08.2007 o 23:09, Kukowsky napisał:

- Nie dotrzymujesz słowa! Mówiłeś, że przestaniesz milczeć gdy ktoś Cię obrazi, a jak widzę
wycofujesz się! Taki honorowy, a rzuca słowa na wiatr?

- Ech, a czy według ciebie "przerwanie milczenia" to obrzucenie drugiej osoby wyzwiskami w podobnym stylu? Poza tym się przecież odezwałem. Powiedziałem wyraźnie, że nie będę się wdawał w dyskusje, w której wszyscy się bezsensownie wyzywają. Gdybyś miał choć trochę oleju w głowie, to byś zrozumiał, że mój honor nie pozwala mi na dyskusję z takimi osobami, jak ty. Bo da takiego poziomu zdecydowanie nie mam zamiaru się zniżać. Dziękuję za uwagę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Galanel usłyszał odgłos rozwalanych drzwi i ocknął się z lekkiego półsnu. Hałas ewidentnie pochodził z pokoju obok. Po chwili doszedł jeszcze do niego dosyć niemiły chrzęst. Półelf już odpoczął, postanowił więc sprawdzić, co się stało. Wyszedł na korytarz i zobaczył jeszcze skręcającego dziarskim krokiem za róg jednego z przebywających na zamku krasnoludów. Wzruszył ramionami i zajrzał przez wyłamane drzwi do sąsiedniej komnaty. Drzazgi gęsto pokrywały puszysty dywan, a na zdobionym fotelu siedział ubrany w bogaty żałobny strój wysoki i szczupły człowiek. Z tego, co Galanel pamiętał z uczty, był on synem jednego ze szlachciców przybyłych na zaproszenie władcy. Mężczyzna był oszołomiony i starał się powstrzymać płynącą z nosa krew. A raczej z tego, co z jego nosa pozostało.
- Suczy syn... - Wyszeptał po chwili, krzywiąc się z bólu. - Suczy syn... Ja mu, ku*wa pokażę. - Zerwał się z fotela i wybiegł z pokoju nie zwracają uwagi na elfa.
Ten zachichotał, zdając sobie sprawę, co zaszło. Zatarł ręce i wciąż się śmiejąc zszedł do jednej z komnat gościnnych w oczekiwaniu na ceremonię pogrzebową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Do rzyci to wszystko - stwierdził Szpetniak trzeźwiejąc trochę - do rzyci...
Zgłodniał i teraz już nie miód ale jedzonko było tym o co kierowało jego jakże niskim instynktem samozachowawczym.
- Gdzie jest kuchnia .... może być ewentualnie kuchareczka jakaś - wyszczerzył zęby na samą myśl o pulchniutkiej kuchareczce.
Niestety ciężko znaleźć kucnie w tak wielkim zamku o czym miał się wkrótce przekonać. Z trudem wrócił więc do własnej komnaty i wtedy wpadł na genialny pomysł. Przywołał służkę i rzucił jej krótki ale jakże treściwy równoważnik zdania:
- Jeść!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Pozwolę sobie Ciebie zacytować: "Chcecie, to się kłóćcie dalej, ale ja już milknę. No, chyba że ktoś mnie obrazi albo coś w tym stylu." Wyraźnie widać, że w przypadku obrażenie Ciebie miałeś skończyć milczeć. Nie widzę zaznaczenia, że nie będziesz dyskutował w bezsensownym obrażaniu się... Twoim zdaniem honor polega na patrzeniu ludzi z góry? To chyba dwie różne definicje tego słowa znamy tak, więc (a nie , tak więc) moim zdaniem nie jesteś takim doskonałym i dobrym za jakiego się podajesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mandragora – wyszeptał starszy jegomość, nachylając się ku zwłokom króla Radgasta. – Ewidentnie mandragora.
- Kiego biesa na mandrygorę było stać?
- Nie mi to roztrząsać, czcigodny krasnoludzie.
- Pewien jesteś, że to te cholerstwo?
Gnom pociągnął dwa razy nosem dla pewności.
- Pewny.
- Niech cię cholera, Orriil. Dobra, tyle mi starczy. Czymaj premię i zamiataj stąd.
Yebran rzucił opasłą sakiewkę w ręce cyrulika. Gdy ten zdążył wyjść, krasnolud jeszcze raz rzucił okiem na króla-nieboszczka.
- Mówiłem, że zwoływanie tych bękartów na dwór nie było dobrym pomysłem.
Chobberay uważnie przyglądał się ubraniu monarchy. Złocisty kaftanik, wysadzany drogimi kamieniami robił niemałe wrażenie. Czerwona peleryna ze skóry bazyliszka wyglądała wprost bajecznie. Całości dopełniała korona, wyciągana z szafy tylko na największe uroczystości. Pogrzeb z pewnością się do takich zaliczał.
- Jeśli ta hołota się z zamku wyniesie, Anteria zostanie w dobrych rękach, wasza wysokość. Już moja w tym głowa...
Drzwi lekko skrzypnęły, zza framugi wychyliła się piegowata głowa skryby Errdila.
- Już czas, panie.
- Ruszajmy więc zady.

***

Orszak pogrzebowy podążał wolnym krokiem przez całą stolicę. Tuż za otwartą trumną monarchy szedł ze spuszczoną głową Yebran Chobberay. Krok w krok podążali za nim przyszli następcy tronu, cała piętnastka, przekrój warstwy społecznej. Dalej szli doradcy, gwardia przyboczna, magnaci i bogate mieszczaństwo. Chłopi i mniej zamożni mieszczanie obserwowali kondukt żałobny ustawieni wzdłuż brukowanych ulic. Panowała grobowa cisza, z rzadka przerywana szlochami, okrzykami pełnymi bólu, choć czasem też i pogardy.
Nim wybiło południe, trumna spoczęła na dziedzińcu zamku.
- Drodzy mili – Yebran chrząknął w pięść. Nie był przyzwyczajony do publicznych wystąpień, choć nie dał po sobie poznać, że nogi trzęsą mu się jak galareta. – Zebraliśmy się tutaj, aby pożegnać czcigodnego władcę Anterii, króla Radgasta! – Krasnolud przeleciał wzrokiem po zebranej braci, chrząknął raz jeszcze i rzucił: - Więc żegnajmy go, a później... później udajmy się na stypę!
Chobberay zszedł z mównicy, machnął ręką do pachołków i zniknął w drzwiach prowadzących do pałacowych katakumb. Trumna, niesiona na czterech barkach należących do królewskiej służby, powędrowała za nim.

***

Gdy krasnolud wszedł do sali tronowej, uczta trwała w najlepsze. Było jednak zdecydowanie ciszej niż zeszłego wieczora. Ale Yebran nie dał się zwieść pozorom. Wiedział, że nikt z synków nie darzył ojca-nieboszczka sympatią, każdy z nich życzył mu śmierci. Chobberay miał nie lada zgryz. Wiedział, że wśród zebranych był morderca. Kto wie, może teraz ktoś dybie na jego życie?...
- Panie, jeśli mogę przeszkodzić...
- Mów.
Yerban usadowił się po prawicy opustoszałego tronu. Zaczepił go nie kto inny, jak jego osobisty skryba Errdil.
- Ktoś chce się z panem spotkać. Niezwłocznie. Tam gdzie zwykle.
- Dziękuję, piegusie. A teraz zmykaj.
Krasnolud przeleciał smętnym wzrokiem po słynnej już piętnastce. Zatrzymał się na młodzieńcu, tytułującym się szlachcicem, który chełpił się morderstwem króla. Yebran posłuchał chwilę mężczyzny, w głowie wiążąc ze sobą kilka faktów.
- Szlachcic, więc i złota ma. Może i na mandrygorę stać go było. Hm... Zaraz obaczymy.
- Ej, ty! – Yerban krzyknął w stronę pyszałka.- Czego gębę szczerzysz, do ciebie mówię! Ho no do mnie na sekundkę...
Krasnolud zmierzył człowieka wzrokiem. Dosyć wątłej postawy, całkiem młody, widać nieobyty w mieczu.
- Niewyparzona gęba to twój dar, czy też przekleństwo?
- Zależy kto pyta.
- Miarkuję, żeś nie zrozumiał. Mówię tedy: przestań mamlać jęzorem, bo ktoś ci go niechybnie utnie.
- Grozisz mi?
- Pytanie powinno brzmieć: czy pan mi grozi. Nie tym tonem, młodziku, bo zara nauczę cię manier.
- Pies cię chędożył, krasnalu.
Yebran zamachnął się szeroko i strzelił szlachcica prosto w twarz. Mężczyzna wyłożył się jak długi, rozkładając komicznie ręce.
- Pojąłeś, chłopcze?
Krasnolud uklęknął przy bękarcie i zniżył głos.
- Po wieczerzy będziesz bardziej rozmowny. Tam, w loszkach – Chobberay skierował palec w stronę podłogi – żelazo jest na tyle gorące, że wszyscy śpiewają jak skowronki.
- Nic się nie stało, to tylko drobna utarczka! – ryknął Yebran, wstając z klęczków. – Nie zrozumieliśmy się z ekhm... kolegą!
Chobberay, nim powrócił na swoje miejsce, podrapał się ukradkiem w zadek. Maniery przy stole obowiązywały, choć nie mogły przemóc krasnoludzkich obyczajów.
Szlachcic pozbierał się z podłogi i usiadł przy stole. Musiał nabawić się stracha, gdyż ręka, która zaciskał na pucharku z winem, trzęsła się niemiłosiernie.
Jak się okazało, nie z powodu lęku.
Don targnął się na bok w konwulsji, wychylił się zza stołu, chcąc zwymiotować. Zdołał jednak uronić trochę śliny, nim spadł z krzesła i zamarł bez ruchu.
- Co do...
Sala ponownie ucichła. Tym razem Yebran nie musiał już wołać po medyka, pachołkowie znali procedurę. Mężczyzna w grubych okularach wbiegł na salę, nim krasnolud zdążył poderwać się z miejsca.
- Sztywny – rzekł po chwili z ręką na skroni szlachcica. – Sztywny, acz ciepły jeszcze.
- Mandragora – odezwał się gnom Orril, który nie wiadomo kiedy pojawił się na uczcie.
- Wynieście go stąd – rzucił gniewnie Yebran, wpatrując się w szkliste oczy mężczyzny.
Rozległy się liczne szepty. Chobberay wiedział o kim i o czym mówią. Nie było trudno się domyślić.
- Słuchajta, wsioki chędożone! – ryknął. - Nie będę tolerował takich zachowań na dworze króla... hym, w królestwie Anterii! Miarkuję, że wśród was jest ktoś, kto chce za wszelką cenę objąć tron. Oświadczam, że nie pozwolę na to! Ja, Yebran Chobberay, marszałek i doradca królewski, nie pozwolę na takie metody!
Krasnolud przerwał. Do komnaty wbiegł zdyszany Errdil, trzymając przed sobą podłużne zawiniątko.
- Król – kontynuował Yebran, powoli odwijając granatowy materiał – obmyślił przed śmiercią co i jak. Czeka was kilka konkurencyj. Który z was najlepszy, to się okaże. Póki co zaczynacie od tego.
Chobberay rzucił na stół kilkanaście mieczy. Jednak nie były to zwykłe miecze: cienkie ostrze, na dodatek tępe, zakończone drewnianym kołkiem.
- Sprzynt do szyrmierki. Tylko nie pozabijać mi się tu! Jutro z samego rana zaczynacie. Każdy z każdym, zwycięży najlepszy.
Yebran odwrócił się na pięcie i wyszedł z sali.

***

- Co ty wyczyniasz, szyszkojadzie?!
Konie rżały i parskały na sam dźwięk krzyku krasnoluda.
- Mówiłem przecie, że masz jednego przekupić!
- A ja mówiłem – rzekł spokojnym głosem Aelan – że to trochę potrwa. Że nie od razu.
- Na co idą królewskie pieniądze, co? Na to, żebyś się obijał!? Mamy na zamku kolejnego trupa, a ty temu nie zapobiegłeś!
- Mogę obiecać, że jutro wszystko będzie już jak należy. Jeden z bękartów zgodził się na naszą propozycję i przyjął... zadatek. Ma rozkaz przekazywać informacje do komórki wywiadu, aby szpiedzy mogli sprawdzić tożsamość danej osoby.
- No, tera gadasz rozsądniej. A co poza tym?
- Poza tym... – zamyślił się elf – to wiemy, że tych gagatków jest dwóch. Dogadali się i chcą wykończyć konkurencję. Za wszelką cenę. Rzekłbym: po trupach.
- Żadna mi nowina, tfu! – krasnolud splunął soczyście. – Lepiej módl się, żeby twój człowiek wpadł na ich trop, bo inaczej podzielisz los pozostałych Wiewiórek!
- Nie musisz mi o tym przypominać. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę.
- Dobra, na dziś tyle. Bywaj, Aelan.
- Bywaj, Yebran.

***

- Teraz rozumiesz, panie mądrala?
- Chyba tak...
- Takiś mądry, a pstro we łbie.
- Znaczy, że to nie pan otruł króla, ale chce pan utrzymać w ręku władzę? I to dzięki tym bękartom?
- No, wreszcie żeś załapał!
- Że niby sami się wybiją? Skąd ta pewność?
- Ja, mój drogi, nie wahałbym się z mieczem, gdyby ktoś inny żelazo na mnie podniósł. Albo mandrygorę, na jedno wychodzi.
- Ależ z pana mądry krasnolud.
- Zapamiętaj sobie, młodzieńcze – Yerban łypnął wzrokiem na skrybę spod krzaczastych brwi – że nikt nie potrafi być tak przebiegły, jak krasnolud.
- Zapamiętam, panie Chobberay.

***

Mord – DonCarleone

Lista graczy:

1. ReNeG4De
2. skyler
3. Kukowsky
4. Glizda
5. Spider
6. Wilk
7. matiz123
8. S4jm0n
9. Furr
10.
11. Lampek
12. Aldarion
13. Remember_The_Name
14. Ninja Seba
15. LifaR

Jutro rozpoczyna się turniej szermierczy. Możecie dawać sobie szpadami przez łby ile chcecie. ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Wyzywam Cię na pojedynek szermierczy Ty, idealnisiu Ty zakichany!

* * *

Kukowsky''ego mocno zdziwił mord na osobie, która przyznała się do otrucia króla. Biorąc pod uwagę to, że denerwowała ona wielu bardzo prawdopodobnym by było, że to on jako pierwszy został by wytypowany do grona potencjalnych nie uczciwych pretendentów do objęcia tronu... Widać kogoś nibytruciciel musiał bardzo zdenerwować, a w naszym gronie jest kilku takich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze mu tak, w rzyć chędorzony. Przynajmniej spokój będzie i kłapał dziobem nie będzie. Szkoda tylko że mojego toporka nie posmakował - mamrotał do siebie Szpetniak - Czyli jak? Jutro pogrzeb "braciszka" a potem stypa?
Na sama myśl o stypie znów mu się micha zaczęła cieszyć. To miało być jednak jutro a dziś trzeba było wypocząć. Udał się więc ponownie do komnaty aby zaszyć się w wyrku i przekimać do rana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spider nie przepadał za przemocą , więc na wieść o turnieju tylko jękną z niezadowolenia .Znów stado samców będzie chciało udowodnić który jest lepszy .Widział już zapędy Dzikusa który nie mógł się powstrzymać , rzucał na prawo i lewo w każdego swoimi rękawicami .Trudno , będzie trzeba się jakoś dopasować .
Pogrzeb się nie podobał , stypa już była lepsza .Jako że miodzik był wspaniały , pożegnanie było udane .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wilk nie był wprawnym szermierzem. Nie trenował nigdy tego. Jedyne co musiał potrafić, to trzymanie siekiery i łuku. A one nie wymagały zbyt dużej zręczności. Raczej dobrej siły w rękach. Jakkolwiek jeśli zostanie wyzwany, to podejmie rękawice.

Morderstwo na Donie zaskoczyło go. Komuś musiał zawadzać. Ktoś oburzony tym, że król został przez niego zamordowany, ktoś oburzony tym, że przypisywał sobie jego dzieło, a może jakiś zwolennik dawnego króla?... Nieiwadome...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.08.2007 o 08:51, PolishWerewolf napisał:

Wilk nie był wprawnym szermierzem.


No to jest nas dwóch .Może urządzimy sobie zastępczy turniej na bagietki zamiast szpad ? ;)

Dnia 22.08.2007 o 08:51, PolishWerewolf napisał:

Morderstwo na Donie zaskoczyło go. Komuś musiał zawadzać.


Ja wychodzę z założenia że ktoś zginąć musiał .Nie Don to ktoś inny .Każde morderstwo jest zaskakujące i dziwne ,poszlak jak na razie nie mamy .Trzeba poczekać aż wstaną pozostali i posłuchać co mają do powiedzenia .Może znajdzie się ktoś bez alibi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.08.2007 o 08:59, spider88 napisał:

No to jest nas dwóch .Może urządzimy sobie zastępczy turniej na bagietki zamiast szpad ? ;)

Bagietki? Nie, wolę je zjeść niż się nimi bić. Bardziej przydatne do takich celów ;]

Dnia 22.08.2007 o 08:59, spider88 napisał:

(...)

Bez alibi to mości Spiderze jest każdy. Stało się to przecież na stypie w której wszyscy braliśmy udział. Więc teoretyczni podejrzani są wszyscy... Logiczne jest to, że nikt się za winnego nie będzie uważać. Do czasu, aż się o nim nie dowiemy wystarczająco wiele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.08.2007 o 09:02, PolishWerewolf napisał:

Bez alibi to mości Spiderze jest każdy. Stało się to przecież na stypie w której wszyscy braliśmy
udział. Więc teoretyczni podejrzani są wszyscy... Logiczne jest to, że nikt się za winnego
nie będzie uważać. Do czasu, aż się o nim nie dowiemy wystarczająco wiele...


Gdyby na każdego mieć oko to do tragedii by nie doszło .Ktoś musiał to uknuć i wykonać .Przy morderstwach zawsze jakieś ślady pozostają .Jedyną teraz rzeczą jaka nas czeka to te ślady znaleźć .Nie ma morderstwa idealnego , gdzie poszlak by nie było , więc poczekajmy co inni powiedzą bo to jedyne nasze wyjście drogi Wilku .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zginął od swojej własnej broni, dobrze mu tak. Sam uważał, że to dobry sposób na zabicie, no to pies go chędożył. Ciekawe, czy ktoś mu tam dosypał do swojego kielicha, czy może pomylił własną mandragorę z imbirem? Pewnie to pierwsze, chociaż, kto go tam wie.

A żałoba się już skończyła, więc wybaczcie, ale na razie zamiast brać udział turnieju pójdę rozejrzeć się za pokojówkami, które spotkałem pierwszego dnia :] Jak wrócę, to może ta banda kurdupli i dzikusów zdąży zmęczyć się pozostałymi pojedynkami, a ja wzmocniony po pochędóżce będę miał większe szanse ;-]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.08.2007 o 08:24, spider88 napisał:

Widział już zapędy Dzikusa który nie
mógł się powstrzymać , rzucał na prawo i lewo w każdego swoimi rękawicami .

- O przepraszam bardzo... Póki co na pojedynek wyzwałem jedynie Matiza tak, więc nie zarzucaj mi, że rzucam wyzwaniami na prawo i lewo... To, że Ty jesteś pipka i boisz się pojedynkować wcale nie musi oznaczać, że nikt ma tego nie robić... - powiedział pogardliwie Dzikus...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i jak być tutaj z tego mądrym? Ginie osoba, która rzekomo otruła króla. Zemsta? A może nasi dwaj "bracia" są na tyle pewni siebie, że zdecydowali się na takie, a nie inne posunięcie?

- Cóż nie mne to teraz osądzać do czego tu doszło. Trzeba pokazać tej ekipie kto tu najlepiej włada mieczem... Chociaż wolałbym jakiś pożądny topór, ale cóż... uzbrojeniem się nie gardzi

- Panowie? Któryś stanie do walki przeciwko mojej osobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się