Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Rini bo tak miał na imię młodszy kapitan statku "Last Hope" był Nedraninem , wiedział że ich misja ma na celu , znalezienie planety Tayenna i osiedlenie jej oraz zbadania , lecz ich misji groziło niebezpieczeństwo gdyż dowiedział się , że w ich szeregach są Raardanie .
Rini na planecie słynął z tego ze był bardzo towarzyski , ale nie ufał byle komu , miał kilku przyjaciół których z bólem zostawił na planecie , i zastanawiał się czy dobrze zrobił , w końcu może już ich nigdy nie zobaczyć . Wtedy doszło do niego że nie to jest teraz ważne tylko znalezienie planety , w końcu wszyscy Nadranini liczą na niego i oczekiwują jakiś sygnałów życia od nich , tylko czy oni przeżyli , już na pewno jest po wojnie ale kto wygrał .... Rozmyślał nad tym chwilkę i przemówił do wszystkich zebranych w statku ....

-Kuźwa , myślałem że to będzie spokojna misja a tu nie dość że się za wcześnie obudziliśmy to jeszcze ci pieprzeni Raardanie , kurde wyglądają tak samo jak my , spałem siedem lat nie pamietam z kim lecę , to chyba najgorsza rzecz jaka mi się przytrafiła w życiu !! - Krzyczał Rini w niebogłosy , a reszta załogi patrzyła na niego.
- Aha no i zapomniałem dodać że się zgubiliśmy i nie wiemy gdzie jesteśmy i co się stało z naszymi ludźmi na Callasie , dobrze że mamy tego chłopa który ma ten lokalizator , trzeba będzie go chronić ....- powiedział ze zdenerwowaniem i usiadł na fotelu w statku , Last Hope .
-Słuchajcie ja bym się czegoś napił a wy , ktoś się może orientuje gdzie co jest na tym statku bo ja kompletnie , nie , aha no i przydałoby się ustalić naszą pozycje w galaktyce , i mniej więcej za ile dolecimy na tą planetę ....
Kapitan nerwowo krążył nerwowo w kółko , czekając aż ktoś wskaże mu drogę gdzie jest coś do picia ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Panowie, jak już nam przekazano z Calassy wśród nas jest dwóch zdrajców, tych przeklętych Raardan, ale jeden z nas może ich zidentyfikować, to już coś. No, ale straciliśmy sygnał i kapitana. Trudno mi oswoić się z myślą, iż jutro mogę zginąć, ale tak jest. Jestem prawdziwym Nedranem, więc pozostaje dwunastu podejrzanych, wiem iż większość z nas jest Nedranami i może się poczuć urażona tym co mówię, ale na początek nie ma żadnych w miarę pewnych podejrzanych, mam nadzieję iż rozumiecie mi o co chodzi, prawda Nedranie (nie zwracam się do tych przeklętych dóch zdrajców, parszywi śmią się nam pokazywać na oczy, a my nie wiemy którzy to). No wiesz Rini, tylko nie wiemy który chłop ma ten lokalizator i trzeba uważać, żeby zdrajcy nie odkryli go wcześniej niż on ich.

Tak oto Avalon skomentował pierwsze wydarzenia jakie miały miejsce podczas początku ich "śledztwa", bo śledztwo "toczy" się cały czas, choć narazie stanęliśmy w miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Heid był zawodowym żołnierzem. Walczył już w nie jednej bitwie , lecz musiał przyznać. Z takim czymś się jeszcze nie spotkał. Testy pokazywały ( Heid był jednym z osób , które nadzorowały budowę "Last Hope" ) , iż wszystko działa bez błędnie. Jednak prawda była brutalna. Pier****ni Raardanie. Zawsze ich gdzieś przywieje. Teraz trzeba się pilnować na każdym kroku. Zresztą tak jak na na wojnie. Tylko z jedną zasadniczą różnicą. Mamy przewagę liczebną..ale...Twój sojusznik może stać się twoim wrogiem...w każdej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 19:20, deih napisał:

/.../
... Tylko z jedną zasadniczą różnicą. Mamy przewagę liczebną..ale...Twój
sojusznik może stać się twoim wrogiem...w każdej chwili.


No tak, ale z tą przewagą liczebną jest jeszcze jeden problem. My nie wiemy którzy z nas są dwoma przyczajonymi Raardańskimi szpiegami. Nadnax, porażasz elokwencją, mam nadzieje, że z twoją odwagą jest na odwrót :) Ale to nie jest miejsce do uśmiechu, ja zacznę się cieszyć jak zidentyfikujemy, a następnie wyrzucimy w przestrzeń (bez kombinezonów, rzecz jasna) te dwa Raardańskie psy, ale takim gadaniem ich nie wystraszymy. Coś trzeba robić, a w tym momencie... zaschło mi w gardle, sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Szukacie zdrajcy, a może poszukacie przyjaciół" rzekł Alex do reszty mieszkańców." W kupie siła, a na razie nic sami nie zdziałamy. Dopiero czas pokaże kto jest po czyjej stronie. Pamiętajmy że szpiedzy działać rozważnie będą" Póki jednak nie ma zagrożenia, pozwolicie że zajmę się jedzonkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy okazało się, że kapitan nie żyje, zboczyli z trasy, a wśród nich ukrywa się dwóch Raardanów, nieźle się zdenerwował. Ta misja była ich ostatnią szansą na przetrwanie.

Ale wszystko poszło nie tak. Zdrajcy w szeregach, truchło kapitana, zmieniony kurs... źle. Do tego walki na Calassie wznowione. No, jeszcze gorzej. Czy może być jeszcze gorzej?

Z tych niewesołych rozważań wyrwał go Nadnax, siarczystą, starą, dobrą, wojskową "kur*ą". To znaczy, wcześniej mówił coś Avalon, ale nie słowa zwróciła uwagę Sama. Sama Fishera, bo tak go wołali - jak miał naprawdę na imię i nazwisko, nie wiedział nikt. Jego uwagę zwrócił pewien szczegól: Nadnax poszedł się napić! O, cholera! Sam cieszył się, że na statku jest coś do picia. W gardle zaschło także Avalonowi. Ale, ale... Sam przypomniał sobie coś ważnego. Jego żona dała mu skrzynię wódki, by świętowali kolonizację Tayenny. Ale statek zboczył z kursu... niewiele myśląc odbił pierwszą butelkę i sobie nalał. Paliła w gardło. Stara, dobra, wojskowa żytnia. Ech...

Nalał sobie jeszcze raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Alex podszedł do Sama, który właśnie wypróżniał kolejne butelki wódki, wyjął własną piersiówkę i pociągnął głęboki łyk.:
-Wredne szumowiny, wiesz może coś więcej o tych... Raardanach?? Dosyć głupia nazwa dla rasy nie prawda?? Mam wrażenie że zdrajcy muszą być dosyć bogaci, żeby opłacić taki zamach... No i jaki mieliby w tym cel?? Nie rozumiem tego. Masz jakieś koncepcje na ten temat?? - zapytał zaciekawiony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 20:28, Alexei Kaumanavardze napisał:

Alex podszedł do Sama, który właśnie wypróżniał kolejne butelki wódki, wyjął własną piersiówkę
i pociągnął głęboki łyk.:
-Wredne szumowiny, wiesz może coś więcej o tych... Raardanach?? Dosyć głupia nazwa dla rasy
nie prawda?? Mam wrażenie że zdrajcy muszą być dosyć bogaci, żeby opłacić taki zamach... No
i jaki mieliby w tym cel?? Nie rozumiem tego. Masz jakieś koncepcje na ten temat?? - zapytał
zaciekawiony

- Wiesz, jeśli chcesz... na pewnym szkoleniu czegoś się o nich dowiedziałem. - odparł Sam - a więc: Raardanie to przede wszystkim nie rasa, a nazwa ludzi zamieszkujących kontynent na Calassie, który nazywa się Raard. I widzisz, są ludźmi tak jak ja czy Ty, ale mają całkiem inne poglądy. Czemu wdarli się na statek? Ano oni, widzisz, chcą rządzić wszystkimi narodami Calassy i nie dopuścić do jakiegokolwiek aktu opuszczenia planety. My, Nedranie, uważamy ją za tylko okres przejściowy. Chcieliśmy kilkaset lat po kolonizacji opuścić ją i znaleźć inne przyjazne miejsce. Oni tego nie chcieli. I dlatego wybuchła wojna - mruknął. Po chwili kontynuował: - Kiedy nasi naukowcy odnaleźli Tayennę, zrozumieliśmy, że to ostatnia szansa. Ruszyła budowa statku kolonizacyjnego... ale ktoś zdradził. Dowiedzieli się o tym Raardanie. Wojna stała się bardziej krwawa. Naszą ostatnią nadzieją było wysłanie statku. Myśleliśmy, że wszystko dobrze poszło... aż do teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Widzisz tak to jest jak człowiek nie interesuje się polityką. Na wojnie kazali mi uciekać, więc uciekałem a gdy mogłem uciec to uciekłem. Wiedziałem, że nasi wrogowie są ludźmi, ale nie myślałem że będą nas aż tu ścigać. Jeżeli to ich sprawka to nie mamy za wiele możliwości. Aczkolwiek gdy uda się nam ich pozbyć będziemy bezpieczni. Tylko jak i czy wrócimy do domu,, czy też może będziemy kontynuować lot. No i potrzebujemy nowego kapitana. Chociaż, chyba ktoś był jego zastępcą, nieprawdaż?? Mnie najbardziej teraz interesuje chronienie własnej skóry. Mam nadzieje, że przeżyje to piekło i uda mi się uniknąć losu kapitana.- skończył swój wywód Alex, po czym napił się jeszcze z butelki.- A teraz wznieśmy za niego toast. I za nasze zwycięstwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 20:19, Sam Fisher5 napisał:

...


Nadnax czuł,że wywołał kontrowersję swoim językiem. Nie przejmował się tym. Nie był poetą. Nie był cywilem. Był k*** żołnierzem. Tego uczyli go w jego korpusie. I tego się trzymał. I jak każdy z jego korpusu lubił się napić. Poszedł po flaszkę ale zaraz potem zauważył,że inny kamrat wyciąga całą skrzynkę. Pojaśniał na jej widok i zaszedł by zapytać się o przyzwolenie na dołączenie do spożywania trunku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 21:23, Alexei Kaumanavardze napisał:

-Widzisz tak to jest jak człowiek nie interesuje się polityką. Na wojnie kazali mi uciekać,
więc uciekałem a gdy mogłem uciec to uciekłem. Wiedziałem, że nasi wrogowie są ludźmi, ale
nie myślałem że będą nas aż tu ścigać. Jeżeli to ich sprawka to nie mamy za wiele możliwości.
Aczkolwiek gdy uda się nam ich pozbyć będziemy bezpieczni. Tylko jak i czy wrócimy do domu,,
czy też może będziemy kontynuować lot. No i potrzebujemy nowego kapitana. Chociaż, chyba ktoś
był jego zastępcą, nieprawdaż??

- Chyba Rini coś o tym wspominał - wtrącił Sam.

Dnia 31.01.2008 o 21:23, Alexei Kaumanavardze napisał:

Mnie najbardziej teraz interesuje chronienie własnej skóry.

Sam zmarszczył brwi:
- Młodziaku, naszym zadaniem, poza najbardziej oczywistym wyeliminowaniem Raardanów, jest powrót na kurs i kolonizacja Tayenny. Jesli martwisz się o skórę to dobrze, ale mamy swój cel. My, Nedranie, mamy swój cel.

Dnia 31.01.2008 o 21:23, Alexei Kaumanavardze napisał:

Mam nadzieje, że przeżyje to piekło i uda mi się uniknąć losu kapitana.- skończył swój wywód
Alex, po czym napił się jeszcze z butelki.- A teraz wznieśmy za niego toast. I za nasze zwycięstwo!

- Za zwycięstwo - podjął toast Sam.

Zauważył, że chce się do niego dołączyć Nadnax. Zrobił miejsce i wyjął kolejny kieliszek.

"Nie będę przecież pił do lustra", pomyślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Fimar był specjalnie przeszkoloną jednostką przez tajne służby Calassy. Do jego obowiązków miało należeć utworzenie bazy radarowej na nowej planecie, aby istniała bezpośrednia łączność pomiędzy dwoma światami. Fimar był nie tylko inteligentny, ale również i wyjątkowo sprawny fizycznie. Ta druga zdolność pozwalała mu teraz na to by być pewnym tego, że w razie nagłego ataku Raardanów będzie w stanie umiejętnie obronić siebie i resztę załogi przed nimi. Gdy odbywał szkolenie na komandosa uważał to za absurd, że jest męczony fizycznie, ale dopiero w tej chwili zaczął dziękować tajnym służbom za te wszystkie poty wylane na siłowni. Fimar zauważywszy, że niektórzy zaczęli sobie popijać poczuł się lekko zniesmaczony i powiedział - No tak, Wy tu sobie pijecie alkohol a jesteśmy w poważnych tarapatach. Nie zdajecie sobie sprawy z zagrożenia? - W tym momencie skierował wzrok na Sama Fishera, Alexa i Nadnaxa - może zamiast wlewania w organizm zbędnych procentów zastanowilibyście się nad tym, w jaki sposób rozpoznać tych Raardan bądź pomoglibyście mi przy naprawie sterowników byśmy dążyli ku Tayennie - po tych słowach Fimar odwrócił się i zabrał się za naprawę komputera pokładowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 21:39, Fimar napisał:

Fimar był specjalnie przeszkoloną jednostką przez tajne służby Calassy. Do jego obowiązków
miało należeć utworzenie bazy radarowej na nowej planecie, aby istniała bezpośrednia łączność
pomiędzy dwoma światami. Fimar był nie tylko inteligentny, ale również i wyjątkowo sprawny
fizycznie. Ta druga zdolność pozwalała mu teraz na to by być pewnym tego, że w razie nagłego
ataku Raardanów będzie w stanie umiejętnie obronić siebie i resztę załogi przed nimi. Gdy odbywał
szkolenie na komandosa uważał to za absurd, że jest męczony fizycznie, ale dopiero w tej chwili
zaczął dziękować tajnym służbom za te wszystkie poty wylane na siłowni. Fimar zauważywszy,
że niektórzy zaczęli sobie popijać poczuł się lekko zniesmaczony i powiedział - No tak, Wy
tu sobie pijecie alkohol a jesteśmy w poważnych tarapatach. Nie zdajecie sobie sprawy z zagrożenia?

- Spokojnie, chłopie. Muszę sobie zdawać sprawę z zagrożenia. Ale pamiętaj, że sprawa nie jest łatwa i trzeba pomyśleć. Właśnie myślę. Tak - Sam omiótł wzrokiem stół i wódkę - najlepiej mi się myśli.

Dnia 31.01.2008 o 21:39, Fimar napisał:

- W tym momencie skierował wzrok na Sama Fishera, Alexa i Nadnaxa - może zamiast wlewania w
organizm zbędnych procentów zastanowilibyście się nad tym, w jaki sposób rozpoznać tych Raardan

- Mówi się, że żaden szpieg nigdy nic nie pije. Z wiadomych przyczyn, bo jak się napije może mu się coś ''wypsnąć''. Więc może, upraszczając, załóżmy, że sprawdzam.

Dnia 31.01.2008 o 21:39, Fimar napisał:

bądź pomoglibyście mi przy naprawie sterowników byśmy dążyli ku Tayennie - po tych słowach
Fimar odwrócił się i zabrał się za naprawę komputera pokładowego.

- Nie siedzę w temacie - powiedział Sam - i nie znam się. Nie wiem, co i jak. Zdaje się, że osoba niewykwalifikowana nie byłaby dobra do pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- He, he, przegrałaś, głupia pucho!
Inżynier Laska właśnie ograł podręcznego robota w karty, po czym, śmiejąc się wesoło, klepnął robokopa w stalowe plecy. Był średniego wzrostu, towarzyszył mu za to pokaźny brzuch i broda i metalowa noga, zastępująca mu jego prawdziwą kończynę, którą odstrzelili mu Raardanie. Pieszczotliwie nazywał ją "Laską", a w miarę czasu inni członkowie jego otoczenia nazywali tak jego samego. Noga ta była nad wyraz przydatna, jej poboczne funkcje pozwalały zażegnać najgorsze kryzysy, na przykład otworzyć piwo, gdy obie ręce były zajęte. Inżynier Laska dostał się na statek, bo był wybitnym specem od robotyki - zaprojektował m.in. wiele maszyn produkcyjnych, bojowych, czy też te pichcących codziennie obiady dla zwykłych obywateli robociki. Jego dziełem była także mechaniczna noga i droid, którego niedawno tak dziarsko klepnął. Zrobił go w niecałe dziesięć minut, gdyż nudziło mu się po hibernacji, a taki robot na pokładzie to przecież skarb!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 21:39, Fimar napisał:

- W tym momencie skierował wzrok na Sama Fishera, Alexa i Nadnaxa - może zamiast wlewania w
organizm zbędnych procentów zastanowilibyście się nad tym, w jaki sposób rozpoznać tych Raardan
bądź pomoglibyście mi przy naprawie sterowników byśmy dążyli ku Tayennie - po tych słowach
Fimar odwrócił się i zabrał się za naprawę komputera pokładowego.


Hmm a kij Ci harcerzyku do naszego picia. Jesteśmy pierwszy dzień w tej sytuacji i nie ma sensu czegoś robić. Poza tym te twoje komandosy. My też jesteśmy żołnierzami. Nie ucz nas dzieci robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 21:59, Sam Fisher5 napisał:

- Nie siedzę w temacie - powiedział Sam - i nie znam się. Nie wiem, co i jak. Zdaje się, że
osoba niewykwalifikowana nie byłaby dobra do pomocy.


Podałem dwie możliwości, więc skoro nie chcesz mi pomóc przy sterownikach to skup się na tym swoim sprawdzaniu. Może to odniesie większe skutki niż jakbyś miał coś faktycznie zepsuć przy komputerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 22:14, dawidos170 napisał:

Hmm a kij Ci harcerzyku do naszego picia. Jesteśmy pierwszy dzień w tej sytuacji i nie ma sensu czegoś robić.


W takim razie rozumiem, że warunki Ci imponują, skoro nie masz zamiaru nawet ruszyć się i pomóc mi w naprawie sterowników by móc zmienić punkt naszego położenia a następnie ustawić stery na Tayennę? Aha w dodatku przypomnę Ci, że zdrajcy też sami się nie znajdą i nie powiedzą nam, kim są. Patrząc na Twoją reakcję na moje słowa widzę, że właśnie w ten owy sposób myślisz. Cóż pozostaje mi tylko gratulować żołnierzowi rozumu.

Dnia 31.01.2008 o 22:14, dawidos170 napisał:

Poza tym te twoje komandosy. My też jesteśmy żołnierzami. Nie ucz nas dzieci robić.


Niczego Was nie uczę, lecz jakbyś był wzorowym żołnierzem to wiedziałbyś jak postępować w sytuacjach zagrożenia. Mogę Cię uświadomić, że sięganiem po alkohol słabo się przysługujesz załodze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 23:47, Fimar napisał:

> Hmm a kij Ci harcerzyku do naszego picia. Jesteśmy pierwszy dzień w tej sytuacji i nie
ma sensu czegoś robić.

W takim razie rozumiem, że warunki Ci imponują, skoro nie masz zamiaru nawet ruszyć się i pomóc
mi w naprawie sterowników by móc zmienić punkt naszego położenia a następnie ustawić stery
na Tayennę? Aha w dodatku przypomnę Ci, że zdrajcy też sami się nie znajdą i nie powiedzą nam,
kim są. Patrząc na Twoją reakcję na moje słowa widzę, że właśnie w ten owy sposób myślisz.
Cóż pozostaje mi tylko gratulować żołnierzowi rozumu.


Skończ ten bełkot cwaniaczku. Ja tu jestem od kopania cudzych tyłków a nie wymądrzania się o jakich srakich bajerach. Zwijaj zabawki stąd i idź się bujać tam gdzie,rzekomo masz coś do roboty.

Dnia 31.01.2008 o 23:47, Fimar napisał:

> Poza tym te twoje komandosy. My też jesteśmy żołnierzami. Nie ucz nas dzieci robić.

Niczego Was nie uczę, lecz jakbyś był wzorowym żołnierzem to wiedziałbyś jak postępować w sytuacjach
zagrożenia. Mogę Cię uświadomić, że sięganiem po alkohol słabo się przysługujesz załodze.


A kto Ci k*** powiedział,że jestem wzorowy żołnierz ? Wypylaj mi stąd ideologiczny pajacu. Uświadamiaj psa w parku,że nie sika się na drzewa a ode mnie się odwal. Prost co nie ? To zrób to. Chyba,że to dla ciebie zbyt trudne do zrozumienia.


Nadnax miał szczerze dość tego gościa. Denerwował go. Jakiś pajac po akademii z głową wypełnioną ideologicznym bełkotem i sianem. Uważał,że jego komandosi zrobią z niego bohatera. Co za palant. Pomyślał ale nie powiedział tego na głos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

Skończ ten bełkot cwaniaczku.


Co:>. Nie podobają się słowa krytyki, w których jest zawarta prawda:>.

Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

Ja tu jestem od kopania cudzych tyłków a nie wymądrzania się o jakich srakich bajerach.


Według mnie żołnierz nie tylko powinien umieć przywalić, ale i również racjonalnie myśleć.

Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

Zwijaj zabawki stąd i idź się bujać tam gdzie,rzekomo masz coś do roboty.


To się nazywa dopiero argument na poziomie przedszkolaka ;].

Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

A kto Ci k*** powiedział,że jestem wzorowy żołnierz ?


Skoro zaszedłeś tak daleko, że wraz z Nami lecisz na nową planetę, to czymś musiałeś sobie na to zasłużyć. Byle, kogo by tu nie ładowali na pokład statku kosmicznego...przynajmniej tak sądzę.

Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

Uświadamiaj psa w parku,że nie sika się na drzewa


A niby gdzie pies powinien sikać jak nie na drzewa? Poza tym w owych warunkach nawet nie mógłbym przeprowadzić szkolenia dla tegoż psa, gdyż po pierwsze nie ma tu takiego zwierzęcia a po drugie gdzie znalazłbym drzewo:>.

Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

a ode mnie się odwal.


Czemu:>

Dnia 31.01.2008 o 23:57, dawidos170 napisał:

Chyba,że to dla ciebie zbyt trudne do zrozumienia.


Owszem, Twoje rozumowanie mnie poraża a zarazem przeraża.


Niektórzy to jednak „mają” mózg - powiedział w myślach do siebie Fimar ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się