Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Tojimoialaska na wieść o obiedzie wyrwał się z wielogodzinnej medytacji, która, co prawda, pozwoliła mu zachować siły z wczorajszej wieczerzy, ale porządnym obiadem przecież nie wzgardzi, nie?
- Pokaż mi to - powiedział do Kima, przyglądając się dziczyźnie, mrużąc przy tym swoimi skośnymi oczkami - Hmmm... Trzeba to poćwiartować. Odsuń się.
Gdy tylko Kim odsunął się na bezpieczną odległość, Tojimoilaska wykonał wyćwiczony, błyskawiczny ruch. Nim ktokolwiek się zorientował, na zwierzęciu pojawiły się czerwone,krwiste linie, wyznaczające miejsca cięcia miecza.
- No, fajno - powiedział, uśmiechając się szeroko - umie ktoś tutaj gotować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Najbezpieczniej byloby poszukać innego miejscsa, nie możemu tutaj przebywać bo napewno zbiorą większą grupę i spróbują nas wszystkich wybić. Musimy uciec z tego miejsca ale gdzie?? Czy ktoś wie gdzie jest jakaś bezpieczna wioska bądź polana gdzie moglibyśmy zbudować prowizoryczne obozowisko??- Krzyknąl Jezus do wszystkich.
- Z tego co wiem kierujemy się w stronę wioski Neto, zaś nasz najbliższy cel na drodze ku niej to wodospad. - powiedział spokojnie w jego kierunku Fari Tomitsu.
Widać było, że mężczyzna wrócił dopiero co z polowania. W jednym ręku trzymał jakieś ptactwo, zaś w drugim chował pod pachą kilka jajek. Fari nie był za bardzo zadowolony z tego czynu, ale cóż... Trzeba coś jeść, aby zaspokoić głód. Tylko w taki sposób można zregenerować siłę przed ewentualną walką z nieprzyjacielem, a także trudami dalszej podróży.
Tomitsu zauważył zresztą, że część z pozostałych samurajów również wybrała się na łowy i wróciła ze zdobyczą. To dobrze, bo jeden ptak i parę jajek na całą gromadę mogłoby nie wystarczyć. Poza tym jeśli mają stanowić jeden zespół to dobrze by było, gdyby każdy robił coś na rzecz ogółu.
- No, fajno, umie ktoś tutaj gotować? - Fari usłyszał pytanie dobiegające z ust Tojimoialaski.
- Cóż... - Tomitsu uznał, że to dobra chwila, aby podzielić się z pozostałymi swoją wiedzą - Najpierw należałoby zebrać trochę chrustu na ogień a także parę grubych i wytrzymałych badyli, takich, które byłyby w stanie unieść mięso nad ogniskiem, a przy okazji same nie ulec szybkiemu spaleniu. Z tychże patyków można by zbudować pewnego rodzaju konstrukcję, na którą nadziałoby się pożywienie. Jeżeli mamy zamiar tak zrobić to należy się pośpieszyć ze zbieraniem poszczególnych materiałów. Wszak jeszcze dziś dobrze byłoby dotrzeć po posiłku do tego wodospadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zen nie miał ochoty na nic. Wszyscy nie żyli. Był zdruzgotany. Nic mu się nie chciało. Nawet przedstawic innym , nawet porozmawiać. Co teraz pocznie? Tak , zrobi to co powinien zrobić każdy samuraj. Musi walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.02.2008 o 13:11, Arxel napisał:

- Witaj. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym porozmawiać o twoim stylu walki. Słyszałem
o wojownikach walczących dwiema katanami jednocześnie, ale jeszcze nie dane mi było żadnego
spotkać. Powiedz, jak trudno jest opanować tą sztukę? Zapewne wysiłek jest spory, ale
myślę że przewaga jaką się zyskuje w walce wynagradza to z nawiązką...?


Scorp spojrzał na Arxa i zaczął mu się przyglądać...
-Dla przeciętnego wojownika, dobre opanowanie walki dwoma katanami zajmuje dwa razy więcej czasu, niż opanowanie i skuteczna walka jednym mieczem, dlatego też tak niewielu decyduje się na używanie dwóch mieczy do walki, a cała sztuka polega na tym, by jeden cios prowadził drugi i wykańczał przeciwnika w 2-3 posunięciach, a cała trudność polega w harmonii oręża, być może nie rozumiesz moich słów, jednak wszystko powinieneś zrozumieć gdy ujrzysz mnie w walce, bądź znajdziesz mistrza który nauczy cię skutecznej walki dwoma katanami... Pytasz jakie są korzyści? Skuteczniejszy atak i obrona ot co- Scorp Tao uśmiechnął się tylko i przyglądał się reszcie towarzyszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawids San przez cały czas dzisiejszego dnia skupił się na mieczu i doskonaleniu uderzeń - wybrał niedaleko obozu drzewo i początkowo ostrzył i pielęgnował swój niezwykły miecz by potem na drzewie trenować ruchy miecza i ciała. Nie walczył szybko. Jego ruchy były dokładne,lekkie ale precyzyjne. Jak mężczyzna dotykający ciała nagiej kobiety... Dopiero teraz gdy nadeszła pora kolacji wrócił do obozu z nadzieją,że inni towarzysze niedoli ofiarują mu choć kawałek strawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> - Cóż... - Tomitsu uznał, że to dobra chwila, aby podzielić się z pozostałymi swoją wiedzą
> - Najpierw należałoby zebrać trochę chrustu na ogień a także parę grubych i wytrzymałych
> badyli, takich, które byłyby w stanie unieść mięso nad ogniskiem, a przy okazji same
> nie ulec szybkiemu spaleniu. Z tychże patyków można by zbudować pewnego rodzaju konstrukcję,
> na którą nadziałoby się pożywienie. Jeżeli mamy zamiar tak zrobić to należy się pośpieszyć
> ze zbieraniem poszczególnych materiałów. Wszak jeszcze dziś dobrze byłoby dotrzeć po
> posiłku do tego wodospadu.
Może te ptaki zostawić na podróż, a teraz moglibyśmy zjeść dzika którego rano upolowalem. Co ty na to?? A co do galęzi i chrustu to jak bylem na polowaniu widzialem kilka powalonych drzew.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 19:41, JezusChrystus93 napisał:

Może te ptaki zostawić na podróż, a teraz moglibyśmy zjeść dzika którego rano upolowalem.
Co ty na to?? A co do galęzi i chrustu to jak bylem na polowaniu widzialem kilka powalonych
drzew.

-Tak, tak. Myślicie tylko o jedzeniu. Wszystko zjemy zanim w końcu wybierzemy się z tej dziury.-Pablo nerwowo wziął swoja porcję obiadu po czym błyskawicznie ją skonsumował.
-Wielkie brawa dla kucharza, ale chodźmy stąd. Z tego co pamiętam to w pobliskim lesie znajdziemy idealną kryjówkę...- Zakrzyknął Pablo Q.
Pablo starał się być spokojny jednak w oczach towarzyszy wychodził na nerwowego ględę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Nie wiem ja ty ale ja nie umiem walczyć o pustym żolądku. Po drugie nie wiem czy to idealna kryjówka jeśli już ktoś tam byl, tymbardziej że, prawdopodobnie jesteśmy obserwowani przez barbażyńców. Dlatego też ja jestem za tym aby jak najszybciej wyjść z tego lasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.02.2008 o 19:46, Pablo Querte napisał:

Pablo starał się być spokojny jednak w oczach towarzyszy wychodził na nerwowego ględę.


-Nigdy nie uważam martwienia się w trudnej sytuacji za nerwowe ględzenie. Uważam, że masz rację. Musimy się jak najszybciej zmobilizować i dotrzeć do tego wodospadu. Powinniśmy się pośpieszyć, mam jakieś złe przeczucia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 20:00, Arxel napisał:


-Nigdy nie uważam martwienia się w trudnej sytuacji za nerwowe ględzenie. Uważam, że
masz rację. Musimy się jak najszybciej zmobilizować i dotrzeć do tego wodospadu. Powinniśmy
się pośpieszyć, mam jakieś złe przeczucia...

- Dzięki, że mnie rozumiesz. W dzisiejszych czasach trudno o zrozumienie.
Pablo podszedł do "kucharzy" i nagle powiedział zdenerwowany:
-Dziczyzna... Bez przypraw ?! Ja wam dam! Gdyby nie ja to zginęlibyście... <Pablo szybko wyciągnął parę tajemniczych woreczków z przyprawami i natychmiast posypał danie>
-Przynieście mi coś gdzie mogę zrobić sos!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 20:11, Pablo Querte napisał:

-Przynieście mi coś gdzie mogę zrobić sos!

- To nie jest 5 gwiazdkowy hotel tylko las w dodatku pelen bandytów, więc jak chcesz sobie "urozmaicić" dietę to sos zrobisz sam bez mojej pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kim Young położył się i obserwował wszystkich próbujących przygotować sobie posiłek. Wystarczyło mu to, co upolował i co nieźle przyrządzili jego koledzy. Reszta, widać trochę bardziej przyzwyczajona do luksusu szukała przypraw, sosów i wszystkiego, co poprawiało wątpliwej jakości smak.
- Wyruszamy w nocy, czy o świcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

4 Czerwca 1350 r. – Lasy na północ od wioski Zido

-Dobra słuchajcie jesteśmy tu już 2 dzień , a bardzo mało jedliśmy , jedynym pożywieniem jakie udało nam się zdobyć to kilka zwierząt leśnych , ale to nie wystarczy żeby nas wszystkich wykarmić.
-Racja , jesteśmy bardzo słabi , musimy koniecznie się napoić i znaleźć schronienie na noc ! Krzyczał jeden z nich
- Słyszałem że na południowy- zachód od nas , jest jezioro oraz wiele jaskiń w których moglibyśmy się schronić przed ewentualnym wrogiem no i oczywiście przespać noc – powiedział podekscytowany Kim Young
-Dobrze więc nie ma na co czekać choćmy.......- powiedział Arx
15 Minut później ......
-Patrzcie widać światło w jednej z jaskiń.
-Dobrze bądźmy cicho to pewnie nieprzyjaciel , może upolował jakąś zwierzynę , musimy być bardzo cicho , zakradniemy się i szybko rozprawimy się z nimi
-Dobra to chodźmy , ale pamiętajcie cicho.....
I tak jedenastka samurajów wyruszyła w stronę jaskini która była jedyną deską ratunku. Zbliżali się bardzo powoli , aby ich nikt nie usłyszał.
-Widzę pięć cieni , musimy zaatakować błyskawicznie
-Dobra ja mam pomysł – Samuraj rzucił kamień przed jaskinie , w tym samym czasie , głosy dochodzące z jaskini ustały.
-Co to ?! – krzyknął jeden z nieprzyjaciół.
-Zaraz sprawdzę , pewnie jakaś zwierzyna.
Nieprzyjaciel wyszedł , rozglądnął się na boki , już miał wracać gdy jeden z samurajów odrąbał mu głowę kataną. Krew lała się na wszystkie strony , samuraj który dokonał tego makabrycznego czynu , wnet został oblany krwią .
- Kuźwa jestem cały z krwi tego niegodziwca obyśmy znaleźli jakieś źródło gdzie będę mógł się obmyć
-Ciszej matole , bo nas usłyszą – powiedział szeptem Zen
Wśród barbarzyńców zapanowało zamieszanie , nie wiedzieli co się stało z ich kompanem .
-Ty może go zabili ?!
-Nie pewnie bawi się z jakimś królikiem wiesz jak on lubi zwierzęta ale na wszelki wypadek pójdę sprawdzić , jakbym nie wrócił to znaczy że nie żyje.
-Dobra , wyciągnijmy nasze miecze na wszelki wypadek
Barbarzyńca wyszedł z jaskini i zobaczył ciało swojego kolegi pod drzewem
-Co ci jest ?
Nie dostał odpowiedzi. Podszedł pod drzewo , pochylił się nad swoim kolegą i krzyknął
-Jezu on nie żyje ....
Po tych słowach zeskoczył na niego Pablo i udusił go gałęziom.
-Ty dobre to było pochwalił go Scorp.
-Dzięki odpowiedział zadowolony Pablo..
Teraz wszyscy samurajowie zgromadzili się przed jaskinią i byli gotowi do ataku , wiedzieli że przeciwnicy tak po prostu się nie poddadzą , tylko będą walczyć .
-Słuchajcie musimy użyć wszystkich swoich umiejętności !
-Dobra ruszajmy
Jeden z nich wrzasnął : Na nich ! Wkroczyli do jaskini , przeciwników było 3 , stali w jaskini , w szyku który uniemożliwiał zajście ich od tyłu.
-Dobra ruszajmy nie ma co zwlekać !
Walka się zaczeła ,dwóch zdrajców , od razu podbiegła do jednego z nich i zagoniła go do jednej ze szczelin w jaskini , znajdował się też tam wielki dół który wyglądał trochę jak czeluści tartaru.
-Słuchaj my jesteśmy barbarzyńcami – powiedział jeden z dwóch zdrajców
-Będziesz musiał zginąć ale uśmiercimy też jednego z tych samurajów
-Dobra - odpowiedział szeptem barbarzyńca
-Pomocy , nie radzimy sobie z nim jest za dobry – wołał jeden ze zdrajców
-Już ide wam pomóc !!- krzyknął Scorp
Scorp wbiegł do jednej ze szczelin , zobaczył walczących „samurajów” z nieprzyjacielem. Rzucił się do walki i gdy powalili nieprzyjaciela na ziemie , zdrajca odciął mu nogę i popchał do wielkiego dołu, słychać było tylko krzyk , następnie wrzucili tam też swojego towarzysza , wcześniej odcinając mu głowę na dowód że go zabili. Po całym zdarzeniu , wbiegli do jaskini , gdzie byli wszyscy .
-Co się stało ? Gdzie jest Scorp ?
-Zabili go to było straszne nie mogliśmy nic zrobić – po tych słowach zdrajca się rozpłakał dając dowód na prawość swoich słów.
-Nie płacz samurajowi nie przystoi.
Kilkadziesiąt minut później samurajowie rozpalili ognisko i smażyli , resztki które pozostawili za sobą barbarzyńcy.
-Ah nareszcie coś dobrego .
-Ta dawno nie miałem w ustach dobrego smażonego mięsa .
I tak gawędzili sobie całą noc.............
****************************************************************** *****
Jezus - nie odpowiada się na posty MG ;)
Jesteście teraz w jaskini , rano możecie poszukać jarzyn , wykąpac sie , naostrzyć miecze , co dusza zapragnie :)

1. Pablo Querte
2. Arxel
3. Laska-z-Polski
4. Dawidos170
5. Dodo1345
6.
7. Invin
8. Donki
9. Fiarot
10. deih
11. JezusChrystus93

MORD =====>Scorp ( wiesz czego ci nie wolno )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po wydarzeniach tej nocy Kim znowu chodził przygnębiony. Oprócz całej wioski zginął jeszcze jego kolega z drużyny. Teraz wiedział, że nigdzie nie są bezpieczni. "Musimy się przemieszczać, uciekać przed barbarzyńcami, z którymi mamy coraz mniejsze szanse." - pomyślał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Arx siedział przygnębiony nieco na uboczu i przypatrywał się reszcie spode łba. Nie wierzył że Scorp, tak wyćwiczony w sztuce władania dwoma katanami dał się tak łatwo zabić. Raczej bardziej prawdopodobne było, że ktoś wśród nich mu w tym pomógł. A zatem - zdrajca, a może nawet dwóch. W takiej atmosferze rozmowa oczywiście nie kleiła się, a samuraj rozmyślał teraz o dwóch rzeczach - kto z nich zachowywał się na tyle dziwnie, że mógł wykonywać "krecią robotę", a po drugie, jak dalej będzie toczyła się ich podróż...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Donk-Shen (co za chwytliwe imię...) był jak reszta swoich obecnych kompanów samurajem i jak reszta był od małego przygotowywany do tego- z braku innego określenia- zawodu. Był on niezwykle spokojny i małomówny jednak niezwykle silny. Oprócz opanowania sztuki walki katanom, posiadł także zdolności pojowe w walce kijem i to właśnie kij w jego rękach był naprawdę śmiercionośną bronią. Zgubił go jednak podczas zamieszania w wiosce Zido. Nienawidził się za to, że nie poszedł pomagać swoim braciom, tylko jak tchórz ukrył się gdzieś. To nie było godne wojownika. Przez chwilę myślał by popełnić rytualne zabójstwo, ale odepchnął od siebie tę myśl i w każdej wolnej chwili pogrążał się w medytacji.
***
Gdy przyniesiono wiadomość o śmierci scorpa Donk-Shen, skamieniał. To przecież nie możliwe...Tak wprawiony w bojach wojownik poległ z rąk brudnych barbarzyńców... myślał samuraj. Mężczyzna odezwał się po raz pierwszy w tym nowym towarzystwie.
- Szlachetni wojownicy! Musimy mieć oczy dookoła głowy. Nie jestem dać wiary słowom, że Scorpa zabili jacyś tępi barbarzyńcy. On nie dałby się tak łatwo podejść. Pozostaje więc pytanie: kto to zrobił? A odpowiedź na nie to: ktoś z nas. Brzydzę się tym kimś. Osoba ta jest gorsza od węża, parszywy zdrajca wdarł się w nasze szeregi. Musimy mieć się na baczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 22:16, Donki napisał:

Brzydzę się tym kimś.
Osoba ta jest gorsza od węża, parszywy zdrajca wdarł się w nasze szeregi. Musimy mieć
się na baczności.


- Bardzo śmiałe słowa - rzucił Arx - tylko czy w ten sposób nie chcesz ukazać się naszym oczom bardziej niewinny niż jesteś? - Po tych słowach usiadł przy ognisku i przetarł oczy palcami. Robił się chyba za bardzo podejrzliwy... Spojrzał ku sklepieniu jaskini i westchnął. W obecnej sytuacji trzeba być podejrzliwym... To będzie dłuuuga wycieczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 10.02.2008 o 22:46, Arxel napisał:


- Bardzo śmiałe słowa - rzucił Arx - tylko czy w ten sposób nie chcesz ukazać się naszym
oczom bardziej niewinny niż jesteś? - Po tych słowach usiadł przy ognisku i przetarł
oczy palcami. Robił się chyba za bardzo podejrzliwy... Spojrzał ku sklepieniu jaskini
i westchnął. W obecnej sytuacji trzeba być podejrzliwym... To będzie dłuuuga wycieczka...

-Równie dobrze teraz ty możesz oskarżać, aby oczyścić się z zarzutów. Tak samo może być ze mną... Panowie! Potrzeba nam większej ilości dowodów, więc miejcie się na baczności. Jeśli rzeczywiście jest wśród nas zdrajca to musimy naprawdę uważać. Jeśli chodzi o mnie to kiedy zabili Scorpa byłem na zewnątrz. Trudna sytuacja... Powinniśmy coś przekąsić i omówić ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety jak się okazało pożywienie, które w trakcie dnia zdobyli samurajowie, było niewystarczające, aby zaspokoić ich konsumpcyjne potrzeby. Stąd też późniejszy atak na jaskinię zajmowaną przez ludzi nieprzyjaciela. Udało się ich wszystkich wybić w komplecie, dzięki czemu mieli oni kryjówkę na noc, a przy okazji mogli się posilić przy ognisku resztkami jedzenia barbarzyńców, których nawiasem mówiąc nie było wcale aż tak mało. Można by więc rzecz, że owa akcja zakończyła się sukcesem, jednak nie do końca. Sami ponieśli stratę w osobie Scorpa. W dodatku jego śmierć miała miejsce w dosyć dziwnych okolicznościach. Z tego co w ferworze walki zapamiętał Fari, Scorp poszedł pomóc jakimś innym dwóm samurajom w rozprawieniu się z jednym nieprzyjacielem. Czy to nie dziwne? Razem w trójkę nie potrafili dać mu rady, wskutek czego wojownik posługujący się aż dwoma katanami zginął. A przecież powinni wyjść z tego bez szwanku. Jednak dość szybko po tamtym zdarzeniu grupa, jak gdyby ucieszona ze zdobycia jaskini oraz przejęta łzami tamtych dwóch samurajów dała im spokój. Szkoda, ponieważ teraz, gdy wszyscy, w tym Tomitsu, już się najedli do syta zaczęli się przytomnie zastanawiać jak w ogóle mogło do tego nieszczęśliwego wypadku dojść. Fari zaczął odtwarzać sobie w myślach całe to zdarzenie szukając jakichś punktów zaczepienia, jednak nie potrafił wychwycić niczego istotnego. W tych maskach wszyscy samurajowie wyglądają tak samo, w związku z czym trudno jest ich odróżnić od siebie.
Pozostali jednak również zaczęli się głośno zastanawiać nad tym tajemniczym zabójstwem. Niektórzy nawet wdawali się w zaczepki słowne. Zaczęło się od Arxa Li, który zarzucił coś Donk-Shenowi, jednak dość szybko skontrował go Pablo Q. Przy okazji użył następujących słów:
- Jeśli chodzi o mnie to kiedy zabili Scorpa byłem na zewnątrz.
- Czyżby? - zareagował na nie Tomitsu. - O ile dobrze pamiętam wszyscy razem, oprócz Scorpa i tamtej dwójki rzecz jasna, walczyliśmy wówczas z pozostałymi dwoma barbarzyńcami. Nie próbuj więc na siłę szukać sobie usprawiedliwień, w dodatku nie będąc jeszcze przez nikogo atakowany. Nie jestem tak naiwny, aby pod wpływem tego typu słów uznać Ciebie z góry za niewinnego.
Po tej wypowiedzi Fari zagryzając ostatki jakiegoś mięsiwa przyjrzał się bacznie każdemu ze zgromadzonych wokół ogniska samurajów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> - Bardzo śmiałe słowa - rzucił Arx - tylko czy w ten sposób nie chcesz ukazać się naszym
> oczom bardziej niewinny niż jesteś? - Po tych słowach usiadł przy ognisku i przetarł
> oczy palcami.
Donk-Shen zmarszczył czoło.
- Czy sugerujesz, że jestem zdrajcą? Jeśli tak to powinienem Ciebie wyzwać na pojedynek także zważaj na słowa- rzekł głosem spokojnym, ale z którego dało się także dosłyszeć groźbę. Jak on śmie mnie tak obrażać! pomyślał wojownik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się