Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dan Nitz cały czas milczał. Milczał, bo nie miał nic do powiedzenia. Z większością ekipy, która siedziała w owym "zamknkiętym" pomieszczeniu znał się świetnie. Problem tkwił w tym, że obecnie miał w swoim zyciu wystarczająco dużo problemów.

Klopoty z żoną, córką (tak, 17 letnią, kurna! córką - na szczęście nietkniętą przez tego bydlaka) i parę innych spraw sprawiło, że nie bardzo miał ochotę na rozmowę, z którymkolwiek kumpli. Po ostatnich wydarzeniach jego ochota na rozmowy zmalała jeszcze bardziej.

Dan Nitz ufał prawie każdemu z nich jak własnej matce (którą notabene pochował w minionym tygodniu, co było kolejnym powodem jego zdenerwowania). Teraz okazało się, że ktoś z nich nie jest godzien tego zaufania. Cholerny świat pomyślał Dan Nitz i uznał, że w związku z tym, dopóki nic nie okaże się chociaż trochę jasne zamierza mówić tylko tyle, ile to jest niezbędne.


Oczywiście pozostawał problem tego, że trzeba tego skurczybyka złapać. W tym momencie rozmyślania przerwał mu głos Paul Hoggsona...

Panowie nie mają nic do powiedzenia?

Nie, nic - odpowiedział zdecydowanym choć agresywnym głosem Dan.

Szczególnie, że równie dobrze, to Ty możesz być tym draniem, który zatłukł naszego wspólnego przyjaciela - pomyślał zaraz po odpowiedzi Nitz. Po czym wrócił do rozmyślań.

Więc właśnie... przestępca...

- niewątpliwie drań;
- niewątpliwie robi to w jakimś celu;
- niewątpliwie jest wśród nas;
- zapewne jego pozostałe ofiary również nie żyją;
- itd., itd.

To niestety nic nam nie daje, kompletnie nic. Trzeba to przemyśleć z drugiej strony...i Dan wrócił do rozmyślań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 12:47, Fiarot napisał:

Louve uderzał nerwowo palcami o blat biurka.
- Jasna cholera... Skup się Mark, skup...
Louve starał się jeszcze raz przypomnieć sobie dokładnie wydarzenia z wczorajszego wieczora.
Samego zniknięcia Wallace''a nie zarejestrował, gdyż był w tym czasie zajęty czytaniem
dostępnych materiałów i rozmyślaniem nad motywami owych zbrodni i sposobami zgarnięcia
mordercy. Także niestety tutaj poszlak znaleźć się nie da. Ale chociażby zbiegnięcie
się wszystkich do łazienki po wulgarnym okrzyku kapitana...
- Hmmm... Chwilka... - zaczął głośno myśleć Mark, odtwarzając sobie w głowie całą tą
sytuację. - Morderca dusił, więc zostawił jakieś ślady na szyi Allana. Niektórzy zaś
również odcisnęli na niej swoje palce sprawdzając, czy ma puls. Jednak zapewne zabójca
dla niepoznaki podbiegł także stosunkowo blisko zwłok Wallace''a, chociażby dla niepoznaki.
Załóżmy na tą chwilę właśnie taki scenariusz wydarzeń. Kto stał najbliżej ciała zamordowanego
policjanta? Wcześniej za dnia dosyć dobrze przyjrzałem się wszystkim twarzom i jestem
w stanie stwierdzić, że byli to Ian Dorrow, Paul Hoggson, Roger Fawcett, Mike Williams
i Kenny Johnson. Trzej pierwsi stosunkowo szybko skomentowali całe zdarzenie, pozostałych
dwóch nie chciało jednak wówczas od razu zabierać głosu w tej sprawie. Nie wiem czemu,
ale w związku z tym na podstawie tych mglistych przesłanek skłaniałbym się dziś nieśmiało
ku Mike''u Williamsie lub Kenny''emu Johnsonowi. W związku z tym skoncentruję się na
szczególnej obserwacji dzisiejszych poczynań tej właśnie dwójki policjantów-potencjalnych
morderców.


- Louve albo jesteś głupi, albo nas uważasz za totalnych durni. Twierdzisz że Wallace''a uduszono gołymi rękoma? Czy masz zielone pojęcie o analizie śladów? Pomysł z własnoręcznym duszeniem jest wystarczająco niedorzeczny, ale powiedz, czy masz pojęcie w jaki sposób dotyka się ciała by sprawdzić puls? Odciski palców osób, które sprawdzały puls znajdziemy w okolicach tętnicy, zapewne będą to odciski dwóch palców. W przypadku gdy odciski danej osoby będa na całej szyi to albo mieliśmy tu gejowski romans, albo ktoś udusił Wallace''a gołymi rękoma... Tak czy inaczej jestem pewien, że nie ma żadnych śladów. Dlaczego? Gość nie zabija ponad tuzin prostytutek bez najmniejszego błędu, by potem popełnić taką gafę...

Williams rozsiadł się na rozklekotanym fotelu po czym założył nogi na równie styrane biurko.

- Tak wiec nieważne jakie było narzędzie zbrodni, wątpię by zanotowano jego brak. Wiosek: jesteś idiotą. - Williams wyraźnie rozbawiony zaczął popijać kolejną już kawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 13:23, boogie85 napisał:

Tak czy inaczej jestem pewien, że nie ma żadnych śladów. Dlaczego? Gość
nie zabija ponad tuzin prostytutek bez najmniejszego błędu, by potem popełnić taką gafę...

Mike, czemu z góry wydajesz osąd? Czy też tego nauczono Cię w czasie tylu lat slużby? Myślałem, że powinniśmy zawsze sprawdzać każdy ślad, każdą poszlakę mogącą nas doprowadzić do mordercy. Tymczasem Ty ucinasz sprawę już w zarodku. To sprawia, że moje zaufanie do Ciebie zostało mocno nadszarpnięte. Bo dlaczego to robisz? Uważasz, że gość jest nieomylny? Ale jeżeli tak, to prawie wszyscy tutaj jesteśmy skazani na śmierć, a te dochodzenie nie ma sensu. A może masz coś do ukrycia? Może to Twoja odciski znajdują się na martwym ciele Allana, a Ty próbujesz odciągnąć Iana, a być może kolejnych policjantów, od sprawdzenia tego? Istnieje też możliwość, że jesteś jak to nazwałeś kogoś idiotą, a robotę dostałeś po znajomości z federalnymi lub komendantem, a samemu nie znasz nawet podstaw naszego fachu. Niezależnie jak to z Tobą jest mój pistolet będzie zawsze w pogotowiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>. Bo jaki bezwstydnik nazwie sprawiedliwością zamordowanie

Dnia 14.10.2008 o 00:28, Lampek napisał:

jednej osoby, winnej śmierci wielu?

Ja nazwę. Już taki ze mnie bezwstydnik. A Ty drogi Rogerze zamiast zajmować się filozofowaniem zajmij się lepiej działaniem, bo mam nadzieję, że nie za wypowiadanie durnych sądów przyjęto Cię do Policji. Wierzę, że Twoje wysokie umiejętności terenowe nie są bujdą. Bo jezeli tak, to jesteś niestesty kolejnym idiotą którego przyjęto do slużby. A jeszcze większym kretynem jest ten, który podpisał z wami umowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 13:49, DonCarleone napisał:

Mike, czemu z góry wydajesz osąd? Czy też tego nauczono Cię w czasie tylu lat slużby?
Myślałem, że powinniśmy zawsze sprawdzać każdy ślad, każdą poszlakę mogącą nas doprowadzić
do mordercy. Tymczasem Ty ucinasz sprawę już w zarodku. To sprawia, że moje zaufanie
do Ciebie zostało mocno nadszarpnięte. Bo dlaczego to robisz? Uważasz, że gość jest nieomylny?
Ale jeżeli tak, to prawie wszyscy tutaj jesteśmy skazani na śmierć, a te dochodzenie
nie ma sensu. A może masz coś do ukrycia? Może to Twoja odciski znajdują się na martwym
ciele Allana, a Ty próbujesz odciągnąć Iana, a być może kolejnych policjantów, od sprawdzenia
tego? Istnieje też możliwość, że jesteś jak to nazwałeś kogoś idiotą, a robotę dostałeś
po znajomości z federalnymi lub komendantem, a samemu nie znasz nawet podstaw naszego
fachu. Niezależnie jak to z Tobą jest mój pistolet będzie zawsze w pogotowiu.



- Udowodniłeś tylko, że również jesteś idiotą. Ciała dotykało wiele osób, ale wręcz twierdzę, że NIE zrobił tego zabójca. Sugerujesz, że nasz zimny morderca nagle zaczął się denerwować i popełniać błędy, mimo że wie... że my nie wiemy nic by choć zbliżyć się do rozwiązania sprawy. Jak powiedziałem im więcej śledczych tych więcej miejsca na pomyłki i, uzupełnię swoją myśl, więcej poronionych pomysłów. Jeśli na takich osądach będziemy siebie oceniać to równie dobrze możemy zagrać w rosyjską ruletkę.
Louve próbuje rozwiązać sprawę tworząc nam portret zagubionego psychopaty, który rzuca się na pierwszego z brzegu z gołymi rękoma! Czy nie widzisz tutaj sprzeczności? Szukamy bezwzględnego sukinsyna, zabijającego z zimną krwią. Taki typ morduje wyrafinowanie, celowo. Zostawianie odcisków palców w tak oczywistym miejscu nie pasuje kompletnie to portretu zabójcy. Stąd wnoszę, że takie podejrzenia są co najmniej głupie. Tym dziwniejsze jest, że doświadczony śledczy rzuca takie pomysły, nie odrabiając wcześniej pracy domowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 14:03, boogie85 napisał:

- Udowodniłeś tylko, że również jesteś idiotą. Ciała dotykało wiele osób, ale wręcz twierdzę,
że NIE zrobił tego zabójca. Sugerujesz, że nasz zimny morderca nagle zaczął się denerwować
i popełniać błędy, mimo że wie... że my nie wiemy nic by choć zbliżyć się do rozwiązania
sprawy. Jak powiedziałem im więcej śledczych tych więcej miejsca na pomyłki i, uzupełnię
swoją myśl, więcej poronionych pomysłów. Jeśli na takich osądach będziemy siebie oceniać
to równie dobrze możemy zagrać w rosyjską ruletkę.

Tylko utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że jesteś idiotą. Skoro twierdzisz, że ciała dotykało mnóstwo osób, ale nie robił tego zabójca, to wypływa z tego logiczny wniosek, że, idąc dalej Twoim tokiem rozumowania, morderca będzie wśród grona, które martwego nigdy nie dotknęły i nie zostawiły "stempelka". Skoro martwego dotykało ich tak dużo, a nie dotykało tak mało, zbierzmy odciski tych, którzy zabitego badali, a wśród pozostałych osób będziemy mieli mordercę. Ty jednak, będąc idiotą, lub wyrachowanym cynikiem, chcesz, aby odcisków nie badać. Z żadnego punktu widzenia nie jest to dla nas korzystne. To idiotyczny pomysł, który może przyczynić się do kolejnych śmierci niewinnych osób.

Dnia 14.10.2008 o 14:03, boogie85 napisał:

Louve próbuje rozwiązać sprawę tworząc nam portret zagubionego psychopaty, który rzuca
się na pierwszego z brzegu z gołymi rękoma!

A skąd Ty możesz wiedzieć, w jaki sposób pozbawia życia ofiar nas morderca? Nie ma ludzi nieomylnych. On również mógł dać się ponieść emocjom. Wykluczając tę możliwość zawężasz odcinasz możliwe ścieżki śledztwa, które mogłyby doprowadzić nas do prawdziwych wniosków. I mordercy naturalnie.

Dnia 14.10.2008 o 14:03, boogie85 napisał:

Czy nie widzisz tutaj sprzeczności? Szukamy
bezwzględnego sukinsyna, zabijającego z zimną krwią. Taki typ morduje wyrafinowanie,
celowo.

A ten mordujący gołymi rekami jest 150 kilowym olbrzymem, jedzącym popcorn, mordującym jedynie wtedy, gdy żona wyłączy mu telewizor w czasie, gdy nadawany jest finał jakiś rozgrywek. Idiotyczne.

Dnia 14.10.2008 o 14:03, boogie85 napisał:

Zostawianie odcisków palców w tak oczywistym miejscu nie pasuje kompletnie to
portretu zabójcy. Stąd wnoszę, że takie podejrzenia są co najmniej głupie. Tym dziwniejsze
jest, że doświadczony śledczy rzuca takie pomysły, nie odrabiając wcześniej pracy domowej.

Piszesz, że byc może nie zostawił ich w przeciwieństwie do ogromnej większości nas tu obecnych. Dlaczego więc zgodnie ze swoją teorią nie zbierzesz odcisków, a mordercy nie poszukasz wśród tych, którzy martwego ciała się nie imali? Lepiej siedzieć z założonymi rękoma i pouczać innych. A być może jeszcze lepiej stać z boku i eliminować kolejnych policjantów, gdy ci zajmują sie sobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Scott nie spał tej nocy dobrze. Prawdę mówiąc wcale nie zmrużył oka. Nie przeszkadzał mu niewygodny fotel czy tłok, a fakty. Mordercą był policjant. Szkolony do walki i zbierania (a co za tym idzie również zacierania) śladów. Czemu zabił akurat dzisiaj? To akurat wydawało się proste - im mniej osób szuka zabójcy, tym łatwiej się wywinąć. Ale przecież miał doskonałą możliwość kamuflażu... Nie podejrzewaliśmy siebie nawzajem... Coś musiało go spłoszyć i pchnąć do tego zabójstwa. Jego poprzednie mordy były idealne, ale były również zaplanowane, w końcu miał doświadczenie w pracy w policji i wiedział jak zabezpieczyć miejsce zbrodni.
- Myślę, że nie możemy odrzucać możliwości spanikowania. Skoro zabił kogoś z nas znaczy, że był zdesperowany z jakiegoś powodu. Warto więc zbadać ciało Alana. Pewnie nie da nam to wiele, ale warto spróbować - powiedział. - Trzeba postawić sobie pytanie czemu zabójca wybrał właśnie Alana. Moja pierwsza myśl jest taka, że chciał pozbyć się policjanta, który najlepiej go zna. Z kim współpracował wcześniej?
- Dorwę Cię sukinsynu - dopowiedział po cichu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Zastanawiałem się po prostu, dlaczego jeden z najznamienitszych stróżów prawa w naszym kraju siedzi tak cicho, nie dzieląc się z nami swymi przypuszczeniami. Ale jestem pewien, że miał pan powód. Stokrotnie przepraszam, jeśli przerwałem panu rozmyślania.
Kawy?


Fawcett pokiwał twierdząco głową, gdy usłyszał słowa Hoggsona.
- Wybacz, Paul. - zaczął, po czym przetarł oczy. - Od kilku dni mam trochę problemów ze sobą, stąd to moje milczenie. Mów mi Roger, obaj siedzimy w tym bagnie... - uśmiechnął się blado, po czym uścisnął dłoń mężczyźnie. - I nie ma za co przepraszać. Jestem tutaj od konkretnej roboty, nie od wpatrywania się w ścianę.

Fawcett spojrzał na pozostałych, w tym na McMahoneya.
- Uważam, że ktoś powinien poinformować ludzi poza budynkiem, co tu się stało. Dwie-trzy zaufane osoby. Nie możemy dopuścić, by informacje o popełnionym tu przestępstwie wyszły na światło dzienne. Nie możemy pozwolić również, by ktoś nas tu wymordował i uciekł... Osoby z zewnątrz mogłyby kontrolować każdego, kto by stąd wychodził.

- Ja nazwę. Już taki ze mnie bezwstydnik. A Ty drogi Rogerze zamiast zajmować się filozofowaniem zajmij się lepiej działaniem, bo mam nadzieję, że nie za wypowiadanie durnych sądów przyjęto Cię do Policji. Wierzę, że Twoje wysokie umiejętności terenowe nie są bujdą. Bo jezeli tak, to jesteś niestesty kolejnym idiotą którego przyjęto do slużby. A jeszcze większym kretynem jest ten, który podpisał z wami umowę.

Fawcett obrócił się, gdy usłyszał słowa Pierce''a Pillskina. Wyczuł w nich sarkazm, daleko przekraczający wszelkie normy. Szczególnie wśród, nomen-omen, współpracujących ze sobą policjantów. Roger otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Zamknął je jednak, sięgnął po kubek z kawą od Paula, po czym upił łyk. Znów podniósł wzrok na Pierce''a.
- Wybacz mi moje rozmyślania, Pillskin. - zaczął ostrożnie, z uwagą obserwując rozmówcę. - Najwidoczniej musiałem stracić kontakt z rzeczywistością, choć dałbym głowę, że to były tylko moje rozmyślania. Czasem jednak łapię się na tym, że wyrażam je głośno - choć tym razem takiego wrażenia nie miałem. Przepraszam... najwidoczniej jestem przemęczony i to całe bagno robi swoje. - Fawcett był wyraźnie zakłopotany nagłym atakiem jednego z funkcjonariuszy. Po chwili jednak przetrawił wszystko i dodał: - Zapewniam Cię, że nie jestem idiotą. Zapewniam również, że nikt wśród nas nim nie jest... znam tych ludzi z widzenia, telewizji czy prasy. Każdy ma swoje atuty i na pewno nikt nie jest wśród nas ułomny. Dlatego też fakt, że wśród nas jest zabójca, spędza mi sen z powiek. Sądzę, że powinieneś trochę przytemperować swój język i emocje. Nadmiar nerwów i właśnie emocji prowadzi w krótkiej lini do grobu.

Fawcett złożył ręce na piersiach, po czym dokończył pić kawę i zniknął na jakiś czas w łazienkach. Ożywczy prysznic powinien mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.10.2008 o 14:23, DonCarleone napisał:

Tylko utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że jesteś idiotą. Skoro twierdzisz, że ciała dotykało
mnóstwo osób, ale nie robił tego zabójca, to wypływa z tego logiczny wniosek, że, idąc
dalej Twoim tokiem rozumowania, morderca będzie wśród grona, które martwego nigdy nie
dotknęły i nie zostawiły "stempelka". Skoro martwego dotykało ich tak dużo, a nie dotykało
tak mało, zbierzmy odciski tych, którzy zabitego badali, a wśród pozostałych osób będziemy
mieli mordercę.

Louve już wymienił te osoby, nie twierdzę, że zaraz chce siać ferment, ot albo próbuje wzbudzić kontrowersje, albo palnął głupstwo.

Dnia 14.10.2008 o 14:23, DonCarleone napisał:

Ty jednak, będąc idiotą, lub wyrachowanym cynikiem, chcesz, aby odcisków
nie badać. Z żadnego punktu widzenia nie jest to dla nas korzystne. To idiotyczny pomysł,
który może przyczynić się do kolejnych śmierci niewinnych osób.

Jedni stwierdzą że winni są obmacywacze, inni na odwrót. tak czy inaczej zamieszanie gotowe i zabójca ma wolne. Dlatego olewam ten pseudo dowód, nie pasujący do portretu zabójcy, prowadzący do zamieszania.

Dnia 14.10.2008 o 14:23, DonCarleone napisał:

A skąd Ty możesz wiedzieć, w jaki sposób pozbawia życia ofiar nas morderca? Nie ma ludzi
nieomylnych. On również mógł dać się ponieść emocjom. Wykluczając tę możliwość zawężasz
odcinasz możliwe ścieżki śledztwa, które mogłyby doprowadzić nas do prawdziwych wniosków.
I mordercy naturalnie.

Tak! Masz rację zabija tylko prostytutki, nie zostawiając śladów, ponieważ działa pod wpływem emocji, a nie chłodnej kalkulacji. Genialne! I jakże głupie.

Dnia 14.10.2008 o 14:23, DonCarleone napisał:

A ten mordujący gołymi rekami jest 150 kilowym olbrzymem, jedzącym popcorn, mordującym
jedynie wtedy, gdy żona wyłączy mu telewizor w czasie, gdy nadawany jest finał jakiś
rozgrywek. Idiotyczne.


Mordowanie gołymi rękoma, sugeruje brak przygotowanie, działanie emocjonalne. Tu nie mamy takiego przypadku. Stąd podejrzenie, że zabójca użył jakiegoś przedmiotu, a odciski palców połowy ekipy są fałszywym tropem odciągającym tylko od konkretnej pracy.

Dnia 14.10.2008 o 14:23, DonCarleone napisał:

Piszesz, że byc może nie zostawił ich w przeciwieństwie do ogromnej większości nas tu
obecnych. Dlaczego więc zgodnie ze swoją teorią nie zbierzesz odcisków, a mordercy nie
poszukasz wśród tych, którzy martwego ciała się nie imali? Lepiej siedzieć z założonymi
rękoma i pouczać innych. A być może jeszcze lepiej stać z boku i eliminować kolejnych
policjantów, gdy ci zajmują sie sobą?


Twierdzę, że już prędzej by się nie zbliżał to ofiary, lecz tak naprawdę to niczego nie dowodzi. Mógłby również dotknac ofiary będac pewnien, że nie zostawił zadnych sladów. Droga donikąd.


Powiem więcej twierdzę, że zabójca raczej nie dąży do konfrontacji i byłbym skłonny chwilowo wykluczyć i Ciebie i Louve''a. Poszukam wsród innych "specjalistów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bill przysłuchiwał się prowadzonym rozmowom . Przekładając papiery dokładnie lustrował i notował co mówią inni . Zaczął się dość mocno zastanawiać nad tym , co powiedział Mike Williams . Mianowicie że zabójca raczej nie byłby skłonny do konfrontacji i wychylania się .Jednak według mnie , może to być typowa ściema , aby odwrócić od siebie uwagę i zapewnić sobie przynajmniej na chwilę bezpieczeństwo .
Z drugiej jednak strony , tak szybkie zwracanie na siebie uwagi innych , może być także niebezpieczne . Być może Mike wziął to ryzyko na siebie .

Dreszcze przeszły po plecach Billa , gdy właśnie pomyślał o nadchodzącej nocy . Coś czuję że poprzednia nic to tylko preludium . Dziś może być jeszcze gorzej .Teraz zamiast skupić się na sprawie , każdy będzie zerkał z pod byka na każdego . Równie dobrze mógł nad tą sprawą siedzieć jeden gliniarz, bo i tak przynajmniej jak na razie brak współpracy .Każdy się stara , jednak na własną rękę . Trzeba zaopatrzyć się w kawę . Nic zapowiada się na długą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

Fawcett obrócił się, gdy usłyszał słowa Pierce''a Pillskina. Wyczuł w nich sarkazm, daleko
przekraczający wszelkie normy. Szczególnie wśród, nomen-omen, współpracujących ze sobą
policjantów.

A w jaki sposób ci policjanci współpracują ze sobą, skoro jeden dotychczas nie chciał przeprowadzić dochodzenia w sprawie odcisków palców, drugi stał z boku i snuł swe głębokie myśli, inni chyba jak dotychczas śpią, a kolejna grupa ograniczyła się do stwierdzenia o morderstwie? Nikt tutaj nie współpracuje ze sobą, a mocne słowo, zaczerpnięte od Mike Williamsa może pomóc rozruszać towarzystwo.

Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

- Wybacz mi moje rozmyślania, Pillskin.
- Najwidoczniej musiałem stracić kontakt z rzeczywistością, choć dałbym głowę, że to
były tylko moje rozmyślania. Czasem jednak łapię się na tym, że wyrażam je głośno - choć
tym razem takiego wrażenia nie miałem. Przepraszam...

A może jesteś mordercą i zaczęło Cię ruszać sumienie. Stąd te snucie swych filozofij na boku, rzekomo w myślach, a jednak słyszalnych przez wszystkich. Może nawet Ty, jeżeli jesteś mordercą, nie wytrzymałeś psychicznie?

Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

najwidoczniej jestem przemęczony
i to całe bagno robi swoje.

To jedno z prawdopodobnych wyjasnień. Wyzej przedstawiłem inne, również prawdopodobne.

Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

Fawcett był wyraźnie zakłopotany nagłym atakiem jednego
z funkcjonariuszy.

Dlaczego byłeś zakłopotany? Jeżeli nie jesteś zabójcą to nie masz nic do ukrycia. A jeżeli jesteś to rozumiem te zakłopotanie. Im mniej będziesz z nami rozmawiał i przebywał tym ciężej będzię Cię wykryć.

Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

Zapewniam Cię, że
nie jestem idiotą.

"Po czynach a nie słowach ich poznacie".

Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

Zapewniam również, że nikt wśród nas nim nie jest... znam tych ludzi
z widzenia, telewizji czy prasy.

Ja nie byłbym tego taki pewien.

Dnia 14.10.2008 o 16:10, Lampek napisał:

Każdy ma swoje atuty i na pewno nikt nie jest wśród
nas ułomny. Dlatego też fakt, że wśród nas jest zabójca, spędza mi sen z powiek. Sądzę,
że powinieneś trochę przytemperować swój język i emocje. Nadmiar nerwów i właśnie emocji
prowadzi w krótkiej lini do grobu.

Za to jeżeli zajmę się jogą to na pewno nie zginę. Bzdury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Cholera, gdzie ten McMahony - wściekał się Scott. - Rozumiem, że mamy pozostać w zamknięciu, ale mógł przynajmniej załatwić jakieś normalne warunki.
Samuela pomyślał jeszcze o czymś, ale obawiał się wypowiedzieć tego głośno. Był to pomysł absurdalny, lecz idealnie skuteczny - zostawieni sami sobie powybijamy się, a w najgorszym wypadku zbrodniarz zostanie sam i władze zgarną go bez problemu. Scott wzdrygnął się na myśl o tym i odrzucił tę myśl. McMahony nie poświęciłby tylu dobrych gliniarzy... Przynajmniej taką nadzieję miał Scott.
- Trzeba coś zrobić - powiedział do reszty. - Nie ufamy sobie nawzajem, ale spróbujmy chociaż coś ustalić. Kto podejmie się oględzin ciała Allana? Dla pewności, że nie zrobi tego sam zabójca proponuję wybrać do tego trzy osoby. Ja mogę być jedną z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Louve już wymienił te osoby, nie twierdzę, że zaraz chce siać ferment, ot albo próbuje wzbudzić kontrowersje, >albo palnął głupstwo.
A czemu nie bierzesz pod uwagę możliwej wartości jego badań w sprawie wykrycia mordercy?
>Jedni stwierdzą że winni są obmacywacze, inni na odwrót. tak czy inaczej zamieszanie gotowe i zabójca ma wolne. >Dlatego olewam ten pseudo dowód, nie pasujący do portretu zabójcy, prowadzący do zamieszania.
Nie jest ważne co stwierdzą inni, ale ważne jest, do jakich wniosków dojdzie się samemu. Oglądanie się na innych bardzo dobrze przerobiliśmy jako naród w czasie realnego socjalizmu. Jeżeli dojdziesz do jakiegoś wniosku, lecz ktoś na podstawie tych samym przesłanek postawi inną hipotezę, uznasz, że to nie jest żaden dowód czy poszlaka, i ogladając się w ten sposób na innych, zaniechasz śledztwa?
>Tak! Masz rację zabija tylko prostytutki, nie zostawiając śladów, ponieważ działa pod wpływem emocji, a nie >chłodnej kalkulacji. Genialne! I jakże głupie.
Straszliwa nadinterpretacja zupełnie zmieniająca sens moich słów. Twoja propaganda nie zmieni tego, że nie masz racji.
>Mordowanie gołymi rękoma, sugeruje brak przygotowanie, działanie emocjonalne. Tu nie mamy takiego >przypadku. Stąd podejrzenie, że zabójca użył jakiegoś przedmiotu, a odciski palców połowy ekipy są >fałszywym tropem odciągającym tylko od konkretnej pracy.
Nieprawda. Słyszałem o wielu mistrzach sztuk walki potrafiących nieść śmierć gołymi rękoma nie gorzej, niż niektórzy rekruci bronią palną. Poza tym wiemy, że morderca jest wśród naszej 12. Każdy z nas przechodził szkolenia walki wręcz. Jesteś w stanie wykluczyć, że żaden z nas nie specjalizował się w walce gołymi rękoma i nie mógł tych przestępstw popełnić bez użycia jakiegokolwiek przedmiotu? Bo ja nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kenny był jakiś taki nieobecny... Z jednej strony nie dawało mu spokoju to co się dzieje w ich gronie, jasne się stało, że jest wśród nich morderca, a z drugiej strony znowu musiał rozstać się ze swoją rodziną. Do tego przeszukiwanie papierków, szukanie powiązań z tymi morderstwami, podejrzliwe spojrzenia na wszystkich wokół - to zaczynało być naprawdę nie do zniesienia.
Na domiar złego usłyszał wywód od Marka Louve''a, w którym został on jednym z głównych podejrzanych, a przynajmniej takie odniósł wrażenie
- Po prostu bomba, niektórzy mogliby przynajmniej bardziej otworzyć oczy i zacząć myśleć, a nie snuć jakieś teorie spiskowe dziejów na mój temat. Pewnie... Wybijmy się między sobą w czasie gdy kolejni będą ginąć. Dlaczego tak mówię? Bo mam wrażenie, że na tej jednej śmierci się nie skończy... Może i jestem pesymistą, ale zawsze patrzałem na świat bardzo realnie, a teraz nie możemy sie stąd nawet ruszyć...
Co do moich spostrzeżeń panowie... Póki co panują przegadanki - Kenny zrobił łyk kawy i kontynuował - nie mamy właściwie nic... Nawet odcisków palców. Popatrzcie na to, że każdy z nas jest policjantem i każdy zna metody, których używamy. To tak jakby walka z samym sobą, a taką walkę na pewno nie jest łatwo wygrać...


* * * * * * * * * *

Kontynuując rozruszanie towarzystwa...

lincz ==> windows00 - czysty strzał, kierowany intuicją

* * * * * * * * * *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dorrow słuchał Pillskina z narastającą irytacją. Nawet nie chodziło o to, że nie miał on racji, częściowo miał. Ale sposób argumentacji, wyrażania się... Wszystko to strasznie działało na nerwy Ianowi.
- Nieprawda. Słyszałem o wielu mistrzach sztuk walki potrafiących nieść śmierć gołymi rękoma nie gorzej, niż niektórzy rekruci bronią palną. Poza tym wiemy, że morderca jest wśród naszej 12. Każdy z nas przechodził szkolenia walki wręcz. Jesteś w stanie wykluczyć, że żaden z nas nie specjalizował się w walce gołymi rękoma i nie mógł tych przestępstw popełnić bez użycia jakiegokolwiek przedmiotu? Bo ja nie jestem.
- Są dwa powody, dla których morderca miałby używać gołych rąk do duszenia ofiar. Pierwszy, dla satysfakcji, poczucia wyższości, czy czego Ci zwyrodnialcy nie czują. Drugim powodem natomiast jest brak lepszego narzędzia zbrodni w pobliżu. Druga sytuacja zdarza się tylko wówczas, kiedy zbrodnię popełnia się w afekcie. Śmiem twierdzić, że tutaj nie ma miejsca taka opcja. Natomiast jeśli chodzi o pierwszą ewentualność - również jest ona nieprawdopodobna. O ile mężczyzna byłby w stanie bez zostawiania śladów udusić gołymi rękami prostytutkę, tak wątpię, by był w stanie zrobić to samo z dobrze wyszkolonym policjantem. Oczywiście, jest możliwość, że było dwóch morderców, ale pomimo to - w chwili zagrożenia życia organizm ludzki jest w stanie wydobyć z siebie niesamowite pokłady siły. A ja tu nie widzę żadnych śladów walki. Chciałbym Ci zresztą przypomnieć, że nawet na bezdechu człowiek jest w stanie przeżyć kilkadziesiąt sekund. Pomyśl trochę zanim coś powiesz Pillskin... - Dorrow wszystko wypowiedział podręcznikowym, beznamiętnym tonem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 19:45, DonCarleone napisał:

Lincz ---> Spider

Powód zostawiam dla siebie.


No ładnie . Bill się skrzywił . Albo coś próbujesz insynuować , albo grasz nie do końca uczciwie .Może zostanie mi to przypisane jako odwet , ale mimo wszystko za takie zagranie mój głos będzie jasny .W tym pokoju , w grupie policjantów zostawianie powodów dla siebie , jest po prostu podejrzane .

*****************************************

Lincz -------> DonCarleone vel Pierce Pillskin

****************************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Odnosze wrażenie, że spadłem Ci wprost z nieba Bill. Do tej pory zastanawiałeś się, jakby sie tu tylko kogoś uczepić, aby samemu jednak nie zwrócić na siebie uwagi. Wziąłeś udział w dyskusji na typowe alibi, racząc nas niestety typową tautologią.

Dnia 14.10.2008 o 20:29, spider88 napisał:

"Mianowicie że zabójca raczej nie byłby skłonny do konfrontacji i wychylania się .Jednak według mnie , może > to być typowa ściema , aby odwrócić od siebie uwagę i zapewnić sobie przynajmniej na chwilę bezpieczeństwo
Z drugiej jednak strony , tak szybkie zwracanie na siebie uwagi innych , może być także niebezpieczne . Być > może Mike wziął to ryzyko na siebie.

Reszta Twych wypowiedzi jest bez jakiejkolwiek wartości merytorycznej.
Właśnie dlatego na Ciebie zagłosowałem.
Aby sprawdzić Twoją reakcję.
I ta niestety wypadła w moich oczach zupełnie negatywnie.


Miałem zamiar czepić się jeszcze jednej rzeczy, ale wcześniej wyleciało mi to chyba z głowy.
Mike rzekł:
>Powiem więcej twierdzę, że zabójca raczej nie dąży do konfrontacji i byłbym skłonny chwilowo wykluczyć i >Ciebie i Louve''a. Poszukam wsród innych "specjalistów".
Strzelasz sobie tutaj samobója, ponieważ dążąć do polubownego zakończenia "pewnego sporu" ze mną wpisujesz się w tą definicję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Myślisz, że rzucając się przypadkowo na innych znajdziesz zabójcę, to się mylisz - powiedział Samuel po wskazaniu Johnsona. - Tak ułatwiasz sprawę mordercy. Ja, jak już mówiłem, w pierwszym odruchu stawiałbym na dobrze znających Allana. Pracował jakiś czas z Louvem i Fawcettem. Na dziś jestem zdania, że ktoś z nich może być szukaną przez nas osobą.

* * * * *
Lincz -> Mark Louve (Fiarot)
* * * * *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 20:44, DonCarleone napisał:

Odnosze wrażenie, że spadłem Ci wprost z nieba Bill. Do tej pory zastanawiałeś się, jakby
sie tu tylko kogoś uczepić, aby samemu jednak nie zwrócić na siebie uwagi. Wziąłeś udział
w dyskusji na typowe alibi, racząc nas niestety typową tautologią.


Błąd .Chyba nie zauważyłeś Pierce , że tak na prawdę z nikim jeszcze nie rozmawiałem . Podawałem jedynie swoje przemyślenia .

Dnia 14.10.2008 o 20:44, DonCarleone napisał:

Reszta Twych wypowiedzi jest bez jakiejkolwiek wartości merytorycznej.
Właśnie dlatego na Ciebie zagłosowałem.
Aby sprawdzić Twoją reakcję.
I ta niestety wypadła w moich oczach zupełnie negatywnie.


Już się trzęsę .Co ja najlepszego narobiłem . Argh ... .
Jaja to sobie możesz robić z młodzików , a nie z funkcjonariuszy przed emeryturą .

Dnia 14.10.2008 o 20:44, DonCarleone napisał:

Strzelasz sobie tutaj samobója, ponieważ dążąć do polubownego zakończenia "pewnego sporu"
ze mną wpisujesz się w tą definicję.


A gdzie szanowny jegomość zauważył próbę polubownego zakończenia sporu ?? Gdyby tak było oddał bym inny głos . A że mam w nosie Twoje "próby" , także i dziwne wywody więc nie potrzebuję nic zakańczać a zwłaszcza polubownie . Ja nic do stracenia nie mam więc nie mów mi tu takich farmazonów . 10-4 .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się