Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 14.10.2008 o 20:52, spider88 napisał:

Błąd .Chyba nie zauważyłeś Pierce , że tak na prawdę z nikim jeszcze nie rozmawiałem

Otóz to. Właśnie o tym napisałem. Zastanawiałeś się, kogo by się tutaj uczepić, aby nie zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi z powodu braku merotorycznego uzasadnienia linczu, a ja z głosem na Ciebie spadłem Ci w tym momencie z nieba. Rozwiązałem Twój problem. Czego Ty nawet specjalnie nie ukrywasz.

Dnia 14.10.2008 o 20:52, spider88 napisał:

. Podawałem jedynie swoje przemyślenia .
Już się trzęsę .Co ja najlepszego narobiłem . Argh ... .
Jaja to sobie możesz robić z młodzików , a nie z funkcjonariuszy przed emeryturą .

Otóz nie robię sobie jaj. Ale jeżeli nawet bym je robił, to wiek i doświadczenie zawodowe nie gra w tym przypadku roli.

Dnia 14.10.2008 o 20:52, spider88 napisał:

A gdzie szanowny jegomość zauważył próbę polubownego zakończenia sporu ?? Gdyby tak było
oddał bym inny głos . A że mam w nosie Twoje "próby" , także i dziwne wywody więc nie
potrzebuję nic zakańczać a zwłaszcza polubownie . Ja nic do stracenia nie mam więc nie
mów mi tu takich farmazonów . 10-4 .

Bill, to nie było kierowane do Ciebie, lecz do Mike''a. Swoją drogą dziwne, że tego nie zauwazyłeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:00, DonCarleone napisał:

Otóz to. Właśnie o tym napisałem. Zastanawiałeś się, kogo by się tutaj uczepić, aby nie
zwrócić na siebie niepotrzebnej uwagi z powodu braku merotorycznego uzasadnienia linczu,
a ja z głosem na Ciebie spadłem Ci w tym momencie z nieba. Rozwiązałem Twój problem.
Czego Ty nawet specjalnie nie ukrywasz.


Więc po zakończeniu sprawy , zaproszę Cię na pączki . Wolisz z lukrem czy z czekoladą ??

Dnia 14.10.2008 o 21:00, DonCarleone napisał:

Otóz nie robię sobie jaj. Ale jeżeli nawet bym je robił, to wiek i doświadczenie zawodowe
nie gra w tym przypadku roli.


He he , dobre . Więc może powinni w tym pokoju siedzieć kadeci ze szkoły policyjnej ??

Dnia 14.10.2008 o 21:00, DonCarleone napisał:

Bill, to nie było kierowane do Ciebie, lecz do Mike''a. Swoją drogą dziwne, że tego nie
zauwazyłeś.


To po jakiego grzyba piszesz coś do Mike`a w poście do mnie , w dodatku nie wyróżniając tego ??

To dalsza część tego Twojego testu ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Sytuacja jest taka, że nie mamy żadnych dowodów za czyjąkolwiek winą. Muszę to niestety w tym momencie przyznać z bólem. Kilka osób zaczęło dyskusje, czasem mniej ożywione, czasem bardziej. Obawiam się jednak, że dzisiaj nic z tych dyskusji nie wynika (choć pewnie będą przydatne później), więc muszę oddać się tak zwanemu "policyjnemu nosowi".
Po tych słowach Dorrow rozejrzał się po sali i zatrzymał wzrok na Nitzu...

____________________

Lincz -> Keroth (Dan Nitz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Huk uderzenia w biurko sprawił, że McCartneyowi zrobiło się trochę lżej.
- Bosko, nieziemsko, wręcz niebiańsko...nie dość, że mamy umarlaka w budynku, kupę zdenerwowanych glin, którzy chętnie odetchnęliby świeżym powietrzem, córki , żony i kochanki, które zniosą jajo, kiedy żaden z nas nie da im znać, że zostanie "dłużej" w tym burdelu, to na dodatek siedzę tutaj z czubkiem, który morduje kobiety i policjantów...
-Zamknij się, McCartney.
- Stul pysk, bo zaraz znajdziesz go na ścianie!
- Co, grozisz mi McCartney?
- Chcesz dostać? Proszę bardzo! Nie ręczę za siebie!
- A może to ty się dobierałeś do tych dziewczyn, co , he ?
- Cofnij to!
McCartney ruszył żwawym ruchem w stronę oponenta, ale Fawcett złapał go za mundur.
- Hola hola, McCartney, weź głęboki oddech i zastanów się co nosisz w kieszeni.
Wygląda jak odznaka? Tak , to jest odznaka. I zastanów się w jakim celu ją nosisz.
McCartney jeszcze przez chwilę wyglądał na naburmuszonego.
Atmosfera w biurze była grobowa.
I nie tylko ze względu na trupa, którego dopiero co znaleźli.
Przecież jeden z nich morduje kolegów po fachu.
McCartney zaczął krążyć w tą i z powrotem.
- Dobra, sprawa jest jasna:
1 trup policjanta plus tamte wszystkie dziewczyny. Ktoś opisze konkretniej opis mordercy ?
- Psychopata z dziwnym fetyszem?
- Więcej - powiedział John - jakiś popapraniec, któremu życie widocznie ofiarowało za mało okazji do wyżycia się...problem w tym, że ten fetysz nadal nie jest skrystalizowany. Do tej pory facet ubijał teoretycznie bezbronne kobiety. Od kiedy zabrał się za gliny, czyli od teraz...mamy jego nowe preferencje. Wybrał Wallace''a...problem w tym, że nie wiemy dlaczego...


________________________________________________

Lincz - DonCarleone


Czysty strzał, chłopak aktywny, intensywnie biorący udział w dyskusji ale to taki typ, który ciężko rozszyfrować w późniejszej rozgrywce


__________________________________________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:05, spider88 napisał:

Więc po zakończeniu sprawy , zaproszę Cię na pączki . Wolisz z lukrem czy z czekoladą

Wolę pierniki.
Ale już będąc przy piernikach. Co ma piernik do wiatraka w tym przypadku?

Dnia 14.10.2008 o 21:05, spider88 napisał:

He he , dobre . Więc może powinni w tym pokoju siedzieć kadeci ze szkoły policyjnej ??

Nie wiem kto tutaj powinien siedziec. Nie jestem swoim przełożonym aby wiedzieć, jakimi kryteriami się on kierował.

Dnia 14.10.2008 o 21:05, spider88 napisał:

To po jakiego grzyba piszesz coś do Mike`a w poście do mnie , w dodatku nie wyróżniając
tego ??

Oczywiście, że jest wyróżnione. Wyraźny odstęp i wyraźne zaznaczenie, do kogo odnoszą sie następujące słowa. Niestety w swoim zacietrzewieniu tego nie zauważyłeś i wszystko błędnie odniosłeś do siebie.

Dnia 14.10.2008 o 21:05, spider88 napisał:

To dalsza część tego Twojego testu ??

Nie. Ale Twoja nieuwaga w tym aspekcie jest bardzo ciekawa i zarazem niepokojąca. Może dowodzić tego, że dzięki temu, że być może wykryłem w Tobie osobę mordercy, tracisz nerwy i gubisz się w zeznaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśliby Bill (spider) nie odpowiedział na podejrzenia (głos) Pierce''a (Don) to mogłoby to oznaczać coś zupełnie innego czy nadal to samo? Zawsze są dwie możliwości. Jedna taka jak teraz
1) odzywa się i zaczyna się dziwić dlaczego to on, a nie ktoś inny --> wtedy dla Pierce''a staje się ''podejrzany''

bądź

2) Bill ma całkowicie w dupie co sądzi na jego temat Pierce --> wtedy dla Pierce''a staje się ''podejrzany''

Każdy kij ma dwa końce i czy ktoś odpowie/zaprzeczy/spyta to można łatwo coś insynuować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mark po wygłoszeniu swoich myśli na głos nie musiał specjalnie długo czekać na odpowiedź. Najpierw pokusił się o nią Mike Williams.
- Louve albo jesteś głupi, albo nas uważasz za totalnych durni. Twierdzisz że Wallace''a uduszono gołymi rękoma? Czy masz zielone pojęcie o analizie śladów? (...) Tak czy inaczej jestem pewien, że nie ma żadnych śladów. Dlaczego? Gość nie zabija ponad tuzin prostytutek bez najmniejszego błędu, by potem popełnić taką gafę...
Mark nie zdążył jeszcze odpowiedzieć na te słowa, gdy Mike siadając na fotelu dodał jeszcze:
- Tak wiec nieważne jakie było narzędzie zbrodni, wątpię by zanotowano jego brak. Wiosek: jesteś idiotą.
Louve lekko uniósł brew, ale postanowił nie posuwać się do podobnych ''komplementów'' pod adresem Williamsa.
- Cóż, myśl z uduszeniem Wallace''a gołymi rękami była pierwszą, która przyszła mi do głowy. Impuls. Jakkolwiek nie brzmiałaby ona niedorzecznie będę upierał się, aby do końca jej nie skreślać. Czemu? Bo nawet jeżeli jest to mało prawdopodobne to jednak nie będziemy mieli 100% pewności co do odrzucenia jej dopóki nie dokonamy owej analizy śladów. Dopiero dokładna ekspertyza pozwoli jednoznacznie zweryfikować ową hipotezę. Niestety wątpię, abyśmy się jej doczekali ze względów, o których już wcześniej wspominałem. A mimo wszystko szkoda.
Cały Mark, jak już było mówione lubił tworzyć sobie wiele teorii, aby pochopnie czegoś nie przegapić lub nie odrzucić nawet najmniej możliwej opcji. Nie raz w jego karierze policyjnej okazywało się bowiem, że to właśnie owy najmniej prawdopodobny wariant okazywał się być kluczem do rozwiązania zagadki. Nie inaczej więc miał zamiar postąpić tym razem.
- Jedna rzecz w twojej wypowiedzi lekko mnie zaniepokoiła, mianowicie zdanie: "albo nas uważasz za totalnych durni". Was? Może i się czepiam, lecz powinieneś użyć tam zwrotu ''mordercy/morderców'', a nie nas. To niby znaczy, że wy mordujecie, czyli Ty i twój wspólnik? Bo przecież nie uczciwi policjanci do cholery!
Mike zbierał się do odpowiedzi, jednak wówczas dosyć gwałtownie naskoczył na niego Pierce Pillskin. Spowodowało to wywiązanie się dyskusji między tą dwójką. Louve postanowił im nie przerywać, lecz uważnie przysłuchiwać się jej, licząc na wyłapanie co ciekawszych fragmentów, które mogłyby przydać się w tym śledztwie. Pierce stawiał interesujące argumenty w kłótni na temat zbadania śladów, Mike jednak uparcie trwał przy swoim. Gdzie nie gdzie dało się słyszeć opinie innych w sprawie tego pomysłu, w których przodował Scott Samuel.
W pewnym momencie Mark usłyszał następujące zdanie dobiegające z ust Williamsa: "Powiem więcej twierdzę, że zabójca raczej nie dąży do konfrontacji i byłbym skłonny chwilowo wykluczyć i Ciebie i Louve''a. Poszukam wsród innych "specjalistów".
- Hmmm... - mruknął Louve. - Interesujące. Możliwe, że starasz się zręcznie zakończyć dyskusję, jednak o wiele bardziej prawdopodobne jest jednak, iż starasz się sobie zawęzić grupę z potencjalnym mordercą Wallace''a. Nie twierdzę tak dlatego, że wspomniałeś tu przy okazji o mnie. Chodzi mi o samo wyciągnięcie takiego wniosku. Tym bardziej, że patrząc na poczynania Pillskina również jestem w stanie na razie go wykluczyć. Te stwierdzenie stawia więc Ciebie w korzystnym świetle, przynajmniej w moim mniemaniu.
Williams póki co nie... z dwójki wyznaczonej do szczególnej obserwacji zostaje więc Kenny Johnson...
- Po prostu bomba - Mark usłyszał nagle głos owego delikwenta - niektórzy mogliby przynajmniej bardziej otworzyć oczy i zacząć myśleć, a nie snuć jakieś teorie spiskowe dziejów na mój temat. Pewnie... Wybijmy się między sobą w czasie gdy kolejni będą ginąć. Dlaczego tak mówię? Bo mam wrażenie, że na tej jednej śmierci się nie skończy... Może i jestem pesymistą, ale zawsze patrzałem na świat bardzo realnie, a teraz nie możemy sie stąd nawet ruszyć...
- A przepraszam bardzo - lekko uniósł się Mark. - To tworzenie teorii na twój temat jest już zakazane? Nie mam pojęcia, kto wśród nas może być zdrajcą, poruszany się po omacku, więc logiczne, że na początku należy czepiać się drobiazgów. Ale co, źle, że dotknęło to właśnie Ciebie?
Kenny zrobił jednak łyk kawy i począł kontynuować nie zwracając póki co uwagi na wypowiedź Louve''a:
- Co do moich spostrzeżeń panowie nie mamy właściwie nic... Nawet odcisków palców. Popatrzcie na to, że każdy z nas jest policjantem i każdy zna metody, których używamy. To tak jakby walka z samym sobą, a taką walkę na pewno nie jest łatwo wygrać...
- Aha, z jednej strony nie mamy właściwie nic jak twierdzisz, z drugiej zaś jeżeli ktoś już czegoś szuka to źle, lecz powinien otworzyć oczy i zacząć myśleć. No to chyba już jednak do czegoś mnie te myślenie doprowadziło.

**************************

Lincz ==> Ninja Seba

**************************

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:12, DonCarleone napisał:

Wolę pierniki.
Ale już będąc przy piernikach. Co ma piernik do wiatraka w tym przypadku?


A co jadają gliny ?? Pączki ;p
W dowód wdzięczności , że rozwiązałeś mój problem na kogo mam oddać swój głos , zapraszam Cię po sprawie na pączki . Czy coś znów źle odczytałem ??

Dnia 14.10.2008 o 21:12, DonCarleone napisał:

Nie wiem kto tutaj powinien siedziec. Nie jestem swoim przełożonym aby wiedzieć, jakimi
kryteriami się on kierował.


Skoro nie wiesz , to tym bardziej nie mogę pojąć Twojego zagrania ze mną ??

Dnia 14.10.2008 o 21:12, DonCarleone napisał:

Oczywiście, że jest wyróżnione. Wyraźny odstęp i wyraźne zaznaczenie, do kogo odnoszą
sie następujące słowa.


No tak, odstęp jest ale wyraźne wyróżnienie ?? Może mamy inne monitory , bo mój nic takiego nie wykazuje .

Dnia 14.10.2008 o 21:12, DonCarleone napisał:

Nie. Ale Twoja nieuwaga w tym aspekcie jest bardzo ciekawa i zarazem niepokojąca.


Możesz to rozwinąć . Zaczynam być ciekawy i zaniepokojony ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:21, spider88 napisał:

A co jadają gliny ?? Pączki ;p
W dowód wdzięczności , że rozwiązałeś mój problem na kogo mam oddać swój głos , zapraszam
Cię po sprawie na pączki . Czy coś znów źle odczytałem ??

Wydaje mi się, że odczytałeś dobrze.
A pączków jak mówiłem nie lubię. Wolę pierniki. Ale wątpię, że się spotkamy.Parafrazując powiedzenie: "ten pokój jest za mały dla nas dwóch". Jeden z nas prawie na pewno opuści te miejsce udając się natychmiast do kostnicy. Drugi być może też. Dlatego pozwolisz Bill, że będę to traktował jedynie jako zgrabną figurę retoryczną mającą na celu odwrócenie uwagi od innych spraw. I skierowanie światła niestety na pierdoły.

Dnia 14.10.2008 o 21:21, spider88 napisał:

Skoro nie wiesz , to tym bardziej nie mogę pojąć Twojego zagrania ze mną ??

Przecież wcześniej wyjaśniałem. Wydawało mi się, że czekasz na odpowiedni moment do oddania głosu, aby móc dosyć bezpiecznie go uzasadnić. Postanowiłeś czekać na odpowiedni moment, aby mieć argument. By sprawdzić tę tezę oddałem głos na Ciebie. Ty następnie zachowałeś się tak, jak początkowo przypuszczałem. Oddałes głos po najmniejszej linii oporu. I wiesz, że nie możesz temu zaprzeczyć.
Gdybyś zachował się inaczej moja teoria ległaby w gruzach, a Ty nie otrzymałbyś mojego głosu.

Dnia 14.10.2008 o 21:21, spider88 napisał:

No tak, odstęp jest ale wyraźne wyróżnienie ?? Może mamy inne monitory , bo mój nic takiego
nie wykazuje .

Jest odstęp i zwrot do osoby, do której kieruje swoje słowa. Być może powinienem zaznaczyć pogrubieniem, do kogo się zwracam. Mea Culpa. Niemniej sądzę i tak, że interpretacja tego fragmentu mojego posta i tak nie powinna Ci nastręczyć trudności. Ty jednak w afekcie tego najprawdopodbniej nie zauważyłeś. Ważne jest, czym te afekt był spowodowany. W tej sprawie nie mam 100% pewności. Czy tym, że zaatakowałem zdrajcę, czy tym, że atakuję mieszkańca. Niemniej przychylam się zdecydowanie do tej 1 opcji.

Dnia 14.10.2008 o 21:21, spider88 napisał:

Możesz to rozwinąć . Zaczynam być ciekawy i zaniepokojony ;/

Już to rozwijałem w swoich wypowiedziach. Wystarczy poczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mark skończył mówić pod adresem Johnsona, jednak nie oznaczało to, że wieczór dla niego już się skończył. Jego czujne ucho cały czas odbierało z wielką dokładnością wszystkie wypowiedzi pozostałych policjantów. Dzięki temu Louve nie pominął tej, której autorem był Scott Samuel
- Myślisz, że rzucając się przypadkowo na innych znajdziesz zabójcę, to się mylisz - powiedział Samuel po wskazaniu Johnsona. - Tak ułatwiasz sprawę mordercy. Ja, jak już mówiłem, w pierwszym odruchu stawiałbym na dobrze znających Allana. Pracował jakiś czas z Louvem i Fawcettem. Na dziś jestem zdania, że ktoś z nich może być szukaną przez nas osobą.
- Owszem. - zwrócił się Mark w kierunku Scotta. - Jest to zawsze jakaś przesłanka. Wallace faktycznie wspomniał przed swoją śmiercią o mnie i Fawcetcie. Tyle tylko, że równie dobrze, przynajmniej patrząc na to z mojego punktu widzenia, może być to pewien sposób, aby zwrócić uwagę właśnie na mnie i na Rogera. Jak widzę wychwyciłeś to, lecz zinterpretowałeś w taki, a nie inny sposób. Weź jednak pod uwagę, że może to być jednak podpucha ze strony mordercy, aby dzisiaj starać się pogrążyć w oczach innych osób mnie lub Rogera. Być może zresztą właśnie taki, a nie inny cel przyświecał zabójcy decydując się na mord właśnie na Allanie, kto wie. Taka interpretacja każe mi zresztą nieco łagodniejszym okiem spojrzeć na Fawcetta, takie przynajmniej pocieszenie dla mnie płynące z twoich wniosków. Zapytam się jednak mimo to Ciebie w ten sposób: skoro uważasz, że to byli kumple mogli zdecydować się na mord na swoim współpracowniku z przeszłości to czemu jednak wskazujesz na mnie, a nie na Rogera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 14.10.2008 o 21:08, upiordliwy napisał:

Lincz - DonCarleone


Czysty strzał, chłopak aktywny, intensywnie biorący udział w dyskusji ale to taki typ,
który ciężko rozszyfrować w późniejszej rozgrywce

Argumentacja zupełnie bez sensu. Jakbym milczał to nie dostał bym Twojego głosu? Czy za to musiałbym być łatwy do rozszyfrowania w dalszej rozgrywce? A może jedno i drugie?
Wystarczyłoby napisać, że to strzał. A nie wsadzać mi cios w serce pisaniem, że dostaję głos, bo zbyt dużo się udzielam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:33, DonCarleone napisał:

mającą na celu odwrócenie
uwagi od innych spraw. I skierowanie światła niestety na pierdoły.


Widzę że trafiłem na stratega kamikadze , w dodatku na diecie .No dobra Pierce . Chcesz mi powiedzieć , że w swym składającym się z połączeń neutronowych mózgu wydumałeś sobie plan ? Plan jak wrobić starego Billa .Masz jednak pecha .W pierwszy dzień nie znasz mnie , ani ja Ciebie .Zakładanie takich farmazonów jak to robisz to szykowanie sobie szubienicy . Jeśli nie ze strony nas to ze strony mordercy . Co więcej , do niczego to nie prowadzi bo jedynie co możesz osiągnąć to dalszy mój jak i innych opis swojej beznadziejnej sytuacji .Co więcej wkopujesz się dalej .Dałeś ciała na samym początku , tylko teraz nie umiesz się do tego przyznać .

Dnia 14.10.2008 o 21:33, DonCarleone napisał:

Przecież wcześniej wyjaśniałem. Wydawało mi się, że czekasz na odpowiedni moment do oddania
głosu, aby móc dosyć bezpiecznie go uzasadnić. Postanowiłeś czekać na odpowiedni moment,
aby mieć argument. By sprawdzić tę tezę oddałem głos na Ciebie. Ty następnie zachowałeś
się tak, jak początkowo przypuszczałem. Oddałes głos po najmniejszej linii oporu. I wiesz,
że nie możesz temu zaprzeczyć.
Gdybyś zachował się inaczej moja teoria ległaby w gruzach, a Ty nie otrzymałbyś mojego
głosu.


Gdybym olał Twoją wypowiedź to oznaczało by tylko to , że olewam was wszystkich . Chyba logiczne jest , że jeśli przejmuję się rozwiązaniem tej sprawy to nie oleję gdy ktoś na mnie leje !!!
Wiem troszkę za dużo tego lania , ale to Ty zacząłeś .Twoja teoria mnie śmieszy i tyle . Przynajmniej mam dziś ubaw i za to Ci pierniczka postawię Pierce .


>Czy tym, że zaatakowałem zdrajcę, czy tym, że atakuję

Dnia 14.10.2008 o 21:33, DonCarleone napisał:

mieszkańca. Niemniej przychylam się zdecydowanie do tej 1 opcji.


Hi hi , a Ty dalej swoje xD
Tak , jestem mordercą , odkryłeś mnie .Dostaniesz za to medal . Taki z piernika i wepchną Ci go głęboko tam gdzie światło nie dochodzi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> - Wybacz mi moje rozmyślania, Pillskin.
> - Najwidoczniej musiałem stracić kontakt z rzeczywistością, choć dałbym głowę, że to
> były tylko moje rozmyślania. Czasem jednak łapię się na tym, że wyrażam je głośno - choć
> tym razem takiego wrażenia nie miałem. Przepraszam...

- A może jesteś mordercą i zaczęło Cię ruszać sumienie. Stąd te snucie swych filozofij na boku, rzekomo w myślach, a jednak słyszalnych przez wszystkich. Może nawet Ty, jeżeli jesteś mordercą, nie wytrzymałeś psychicznie?

- Pierce, słuchaj... bawisz się ze mną w swoje głupie gierki. To nie jest zabawa. Oczywiście, mogę być mordercą. Szansa na to jest taka sama, jak na to, że Ty nim jesteś. Sumienie... posiadam, owszem. I wiem, że gdybym zrobił takie rzeczy, to nie widziałbyś mnie tu teraz. Prawdopodobnie po prostu palnąłbym sobie w łeb.

> najwidoczniej jestem przemęczony
> i to całe bagno robi swoje.

- To jedno z prawdopodobnych wyjasnień. Wyzej przedstawiłem inne, również prawdopodobne.

Fawcett skrzywił się, lecz nic nie odpowiedział.

- Dlaczego byłeś zakłopotany? Jeżeli nie jesteś zabójcą to nie masz nic do ukrycia. A jeżeli jesteś to rozumiem te zakłopotanie. Im mniej będziesz z nami rozmawiał i przebywał tym ciężej będzię Cię wykryć.

- Pillskin, zważaj na słowa. McCartney mi świadkiem - jestem spokojny. Ale jeszcze raz zaczniesz się mnie czepiać o takie pierdoły, to obiję Ci mordę tak, że ochota Ci odejdzie na cokolwiek. Przyjdź, jak będziesz miał bardziej przemyślane zarzuty... - syknął Roger.


> Każdy ma swoje atuty i na pewno nikt nie jest wśród
> nas ułomny. Dlatego też fakt, że wśród nas jest zabójca, spędza mi sen z powiek. Sądzę,
> że powinieneś trochę przytemperować swój język i emocje. Nadmiar nerwów i właśnie emocji
> prowadzi w krótkiej lini do grobu.

- Za to jeżeli zajmę się jogą to na pewno nie zginę. Bzdury.
- Skończ z tymi szyderstwami. Widać wiele się musisz nauczyć. A kiedy to wszystko się skończy, wystosuję odpowiednie zażalenie na Ciebie. Jeśli oczywiście przeżyjemy, Pillskin...jeśli przeżyjemy. Nazywasz wszystkich idiotami, więc zastanów się nad jednym - któryś z tych idiotów zamordował kilkanaście osób, a my nadal go nie dorwaliśmy.

Fawcett opadł ponownie na krzesło. Ta cała atmosfera bardzo go męczyła. Jeden naskakiwał na drugiego, wszystko zmierzało w najgorszym z możliwych kierunków.

A jeśli zginiemy? - pomyślał Roger. Znów wszystko w koło zaczęło milknąć, głosy zdawały się dalekie. Zdał sobie z tego natychmiastowo sprawę i otrząsnął się.

- Niewątpliwie, Pillskin sprawia problemy... - zaczął, zwracając się do wszystkich po kolei. - Jednak nie uważam, by był winien... na tę chwilę. Próbuje wszystko rozruszać i ryzykuje. Wdaje się w dyskusje z wieloma osobami, chce sprowokować jak najwięcej dyskusji. Oczywiście taki rozrzut mija się z celem - wątpię, by był w stanie skupić się na każdej z rozmów i wszystko dobrze przeanalizować. Jego zamiary jednak wydają się dobre. Jednak mojego ostrzeżenia nie cofam... i nie ręczę za siebie, jeśli dalej będzie tak bezczelnie się na mnie rzucał. - zakończył przemowę Roger. Po chwili zastanowienia dodał: - W związku z tym uważniej należałoby się przyjrzeć wszystkim, którzy próbują go oczernić... Pillskin może być łatwym łupem, więc komuś może zależeć na wyeliminowaniu go.

A jego śmierci nie chcę.

===---===---===---===---===---===
Lincz --> DEViANCE jako James Flanely

Strzał w niego, ponieważ w porównaniu z resztą taki skromny i mało widoczny. Nie jest to oskarżenie - głosuję po prostu na tego, który rzucił mi się w oczy.
===---===---===---===---===---===

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Pierce, to nic osobistego. Po prostu jestem zarozumiałym, aroganckim a przy tym chłodno patrzącym na sprawę gliną walczącym o przeżycie. Chłodna kalkulacja - o kim najtrudniej coś powiedzieć ? O tym, kto przez aktywne udzielanie się, skakanie z "pola na pole" na tej naszej małej szachownicy sprawia, że wszyscy widzimy go z czasem jako autorytet.Walczy, więc widzi więcej niż my - zgodnie z taką zasadą.
Nie gniewaj się, życie jest brutalne - obawiam się tego, że ten, który zyska sobie naszą sympatię w ten czy inny sposób - np. poprzez "bronienie nas" czyli bardzo szybkie dążenie do prawdy sprawi, że pomieszają się nam myśli.
Trup jeszcze nie wystygł dobrze a oczami wyobraźni widzę jak skacze mu ciśnienie gdy czuje tysiące twoich przemyśleń tłukących się po tym pomieszczeniu.
Owszem, może moje wnioski nie są wiekopomne, ale krótkie i treściwe.
A wydaje mi się, że w chwili obecnej innych nie wysnujemy, a jeśli nawet, to nie poprowadzą nas dalej.
Ty natomiast nakarmiłeś właśnie nasz niepokój, wlałeś wodę na młyn i ona napędza coraz bardziej szerzące się spory.
Za dużo jak na ten moment. A chorobę trzeba leczyć szybko , zanim się rozwinie.
Lubię Cię, a raczej lubiłem, bo nie wiem kim jesteś, może właśnie mordercą...ale stwarzasz jak dla mnie za dużo powodów do niepokoju.
Jak to by powiedziała moja żonka, która gdzieś tam siedzi w domu z dzieciakami i czeka aż tatuś wróci z pracy z uśmiechem na twarzy i poczuciem dobrze wykonanej roboty : utnij to kochanie. I ja właśnie odcinam to.
A teraz, dajcie mi kubek kawy.
I valium, bo głowa mi pęknie, jeśli dalej będę musiał żyć w przekonaniu, że będę następny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:33, DonCarleone napisał:

Przecież wcześniej wyjaśniałem. Wydawało mi się, że czekasz na odpowiedni moment do oddania
głosu, aby móc dosyć bezpiecznie go uzasadnić. Postanowiłeś czekać na odpowiedni moment,
aby mieć argument. By sprawdzić tę tezę oddałem głos na Ciebie. Ty następnie zachowałeś
się tak, jak początkowo przypuszczałem. Oddałes głos po najmniejszej linii oporu. I wiesz,
że nie możesz temu zaprzeczyć.
Gdybyś zachował się inaczej moja teoria ległaby w gruzach, a Ty nie otrzymałbyś mojego
głosu.


- Panie Pillskin, przepraszam, że przeszkadzam w tej dyskusji, ale mam pewne wątpliwości co do pana argumentacji.
Po pierwsze, czemu padło właśnie na pana Sworsky''ego, a nie, na przykład, na mnie, pana Nitza, czy też pana Johnsona?
Po drugie, podobnie jak pan Flanely, ja również mam wątpliwości, czy rzeczywiście zostawiłby pan pana Sworsky''ego w spokoju, gdyby ten odniósł się w inny sposób do pańskich słów. Nie wiem, czy miał pan przyjemność czytać "Paragraf 22" Hellera, ale cała sytuacja wygląda jak żywcem wyjęta z wyżej wymienionej książki. Przynajmniej jak na mój gust.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:49, VBone napisał:

- Panie Pillskin, przepraszam, że przeszkadzam w tej dyskusji, ale mam pewne wątpliwości
co do pana argumentacji.
Po pierwsze, czemu padło właśnie na pana Sworsky''ego, a nie, na przykład, na mnie, pana
Nitza, czy też pana Johnsona?

Łatwo to wytłumaczyć. Wy odpoczywaliście w czasie, gdy Bill był obecny razem ze mną. Wypowiedział się dość lakogicznie w czasie, gdy niektórzy z policjantów rozmawiali ze sobą, a potem widziałem jego otwarte otwarte oczy. Dalszą argumentację znasz.

Dnia 14.10.2008 o 21:49, VBone napisał:

Po drugie, podobnie jak pan Flanely, ja również mam wątpliwości, czy rzeczywiście zostawiłby
pan pana Sworsky''ego w spokoju, gdyby ten odniósł się w inny sposób do pańskich słów.

Jako, że jestem dobrym gliną pozostaję wam wierzyć mi na słowo i ładne oczęta. O jak najlepszych intencjach moich słów przekonacie się, gdy wyjdziecie stąd martwi, lub żywi.

Dnia 14.10.2008 o 21:49, VBone napisał:

Nie wiem, czy miał pan przyjemność czytać "Paragraf 22" Hellera, ale cała sytuacja wygląda
jak żywcem wyjęta z wyżej wymienionej książki. Przynajmniej jak na mój gust.

Niestety nie miałem tej przyjemności, także nie jestem w stanie się ustosunkować do tego.
Niemniej sytuacja wygląda tak tylko z Pana strony. Z mojej wygląda zupełnie inaczej. Gdyby Pan przyjął mój punkt widzenia wiedziałby, że moim celem jest jedyni wytropienie tego parszywca spośród nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:45, Lampek napisał:


===---===---===---===---===---===
Lincz --> DEViANCE jako James Flanely

Strzał w niego, ponieważ w porównaniu z resztą taki skromny i mało widoczny. Nie jest
to oskarżenie - głosuję po prostu na tego, który rzucił mi się w oczy.
===---===---===---===---===---===


James zobaczył podejrzliwy wzrok i spostrzegł, że to Roger utkwił w nim swoje spojrzenie. Lekko, ledwo widocznie, uniósł jedną stronę wargi co miało przypominać ciche chrząknięcie. Wiedział, że na razie mało wiadomo, więc każdy mógł podejrzewać każdego. Teraz się James zaczął zastanawiać czy to, że usłyszał swoje nazwisko to także test?
Pozostała jakaś godzina, a Flanely nie chce być ostatnim...

*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*

Lincz -> Upiordliwy (John McCartney)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:45, Lampek napisał:

- Pierce, słuchaj... bawisz się ze mną w swoje głupie gierki. To nie jest zabawa. Oczywiście,
mogę być mordercą. Szansa na to jest taka sama, jak na to, że Ty nim jesteś.


- Może to wydać się dziwne, ale z mojego punktu widzenia szansa na to, że Pillskin jest mordercą jest nieporównywalnie większa od szansy, że ja jestem mordercą. Oczywiście powtarzam - z mojego punktu widzenia o mojej osobie...

Dnia 14.10.2008 o 21:45, Lampek napisał:

- Pillskin, zważaj na słowa. McCartney mi świadkiem - jestem spokojny. Ale jeszcze raz
zaczniesz się mnie czepiać o takie pierdoły, to obiję Ci mordę tak, że ochota Ci odejdzie
na cokolwiek. Przyjdź, jak będziesz miał bardziej przemyślane zarzuty... - syknął Roger.


- Proponuję spojrzeć na problem z nieco większym umiarem. Pozwala to na zachowanie pewnej obiektywności, która w takich przypadkach jest niezwykle przydatna. Lepiej w końcu ucinać najsilniejsze kłótnie w zarodku, z doświadczenia wiem, że one nie prowadzą ostatecznie do niczego konstruktywnego...

Dnia 14.10.2008 o 21:45, Lampek napisał:

- Niewątpliwie, Pillskin sprawia problemy... - zaczął, zwracając się do wszystkich po
kolei. - Jednak nie uważam, by był winien... na tę chwilę. <cut!>


- Cóż, z tego samego powodu sam nie wnoszę żadnych poważniejszych podejrzeń na jego osobę. Myślę, że kimkolwiek nie jest, może się przydać, na przykład do sprawdzenia reakcji pozostałych policjantów, których się ''czepia''. Nie wiem, czy wcześniej wspominałem, że nie lubię tego typu zagrywek, ale skoro już są stosowane, to należy z nich wynieść tyle, ile się tylko da.

Dnia 14.10.2008 o 21:45, Lampek napisał:

Strzał w niego, ponieważ w porównaniu z resztą taki skromny i mało widoczny. Nie jest
to oskarżenie - głosuję po prostu na tego, który rzucił mi się w oczy.


- Muszę się zgodzić. W sumie właśnie podobnie zwrócił moją uwagę na siebie Nitz. Obaj zachowują się bardzo ostrożnie i w pewien sposób ''cicho''.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.10.2008 o 21:35, Fiarot napisał:

- Owszem. - zwrócił się Mark w kierunku Scotta. - Jest to zawsze jakaś przesłanka. Wallace
faktycznie wspomniał przed swoją śmiercią o mnie i Fawcetcie. Tyle tylko, że równie dobrze,
przynajmniej patrząc na to z mojego punktu widzenia, może być to pewien sposób, aby zwrócić
uwagę właśnie na mnie i na Rogera. Jak widzę wychwyciłeś to, lecz zinterpretowałeś w
taki, a nie inny sposób.

- W żadnym momencie nie powiedziałem, że osoby znające Wallace''a na pewno są mordercami. Można oczywiście uznać, że to sprytna zagrywka naszego oponenta. Można równie dobrze zinterpretować to na mój sposób. Dla mnie dziś bardziej prawdopodobna jest ta druga wersja, co nie znaczy, że odrzuciłem definitywnie pierwszą.

Dnia 14.10.2008 o 21:35, Fiarot napisał:

Zapytam się jednak mimo to Ciebie w ten sposób: skoro uważasz, że to byli kumple mogli zdecydować
się na mord na swoim współpracowniku z przeszłości to czemu jednak wskazujesz na mnie,
a nie na Rogera?

- Prócz domysłu o znajomości ofiary nie mam innych poszlak. Dlatego nie doszukiwałbym się w wyborze Ciebie drugiego dna - ot czyste przeczucie. Całkiem możliwe, że złudne, ale z braku lepszych przesłanek decyduję się podążyć za jego głosem. - zakończył wywód Scott.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mark nie miał zamiaru próżnować i wyłapywał coraz to nowsze wypowiedzi. Kolejną wartą zwrócenia uwagi była ta, której autorem był James Flanely: "Jeśliby Bill nie odpowiedział na podejrzenia Pierce''a to mogłoby to oznaczać coś zupełnie innego czy nadal to samo? Zawsze są dwie możliwości. Jedna taka jak teraz odzywa się i zaczyna się dziwić dlaczego to on, a nie ktoś inny, wtedy dla Pierce''a staje się ''podejrzany'', bądź Bill ma całkowicie w dupie co sądzi na jego temat Pierce, wtedy dla Pierce''a staje się ''podejrzany''. Każdy kij ma dwa końce i czy ktoś odpowie/zaprzeczy/spyta to można łatwo coś insynuować."
- Cóż, moim zdaniem można odpowiedzieć na podejrzenia pod swoim adresem, jednak w zupełnie inny sposób, aniżeli zrobił to Bill Sworsky. Weźmy przykład Williamsa. Zarzuciłem mu pewną rzecz, co prawda w odpowiedzi usłyszałem między innymi, że jestem idiotą, jednak pomijając to zachował się on całkiem rozważnie. Nie postanowił bowiem odpłacać pięknym za nadobne i nie stawiał mnie z tego powodu w gronie swoich podejrzanych. W przypadku Sworsky''ego mamy natomiast zupełnie inną postawę. Od razu rzucił się na niego z agresją, mimo że do tej pory przez cały poprzedni dzień jedynie ograniczał się do mówienia o tym, że stara się coś wymyślić. W dodatku, jak teraz przypominam sobie jego słowa, dosyć dziwnie wyraził się o Mike''u, gdy ten stwierdził, iż morderca nie wchodziłby dzisiaj w otwarte konfrontacje. Mianowie stwierdził, że: "Być może Mike wziął to ryzyko na siebie." Błąd, Mike jakby nie było nie miał większego wyboru, musiał mi odpowiedzieć, a ponieważ potem rzucił się na niego także i Pierce to odpowiadał również i jemu. W przypadku Williamsa na jego korzyść świadczy dosyć rozsądnie wyciągnięty wniosek. Gdyby był mordercą raczej mało prawdopodobne, aby pokusił się on na tego typu wypowiedź. Ale to tak trochę na marginesie, wróćmy do meritum, czyli kłótni Billa i Pierce''a. A nie rozważałbym tego pod kątem, czy ten mu odpowiedział czy też nie, lecz w jaki sposób to zrobił. Jak dla mnie zbyt agresywnie, chociażby mając na uwadze przytoczony przeze mnie przykład z Mikiem, co należy policzyć Sworsky''emu na minus. Z drugiej strony jednak trzeba też zauważyć, że w ten sposób rzucił się w oczy, co potęguje zresztą jego dalsza wymiana zdań z Pillskinem, który nie chce mu odpuścić. Nad tym można już podumać i stwierdzić, że ten kij ma dwa końce. Bo tak w rzeczywistości jest, ciężko na tej podstawie jednoznacznie oceniać Billa, jednak mając na uwadze taką, a nie inną postawę prezentowaną przez Pierce''a z tej dwójki z tej konkretnej kłótni o wiele gorzej wypada właśnie Sworsky. Taka jest moja opinia na ten temat i raczej będę się jej już trzymał.
Mark zrobił przerwę na wzięcie głębokiego oddechu, wszak jego monolog był dosyć długi. To jednak nie był koniec jego wypowiedzi kierowanej do Jamesa:
- Teraz wracając do Ciebie. Interesujące, że zabierasz głos akurat w tej sprawie, a nie chociażby w kwestii śladów na szyi Wallace''a, która stała się podstawą do dyskusji między mną, Piercem a Mikiem. Nie wiem, czy takim przyczepianiem się do kłótni Billa z Piercem nie starasz się przygotować sobie gruntu pod w miarę uzasadnione wskazanie Pillskina jako poszukiwanego przez nas mordercy. Wszak przy jego wymianie zdań z Willamsem ciężko było znaleźć jakiś słaby punkt, tutaj jednak może on istnieć właśnie w tym, że rzekomo łatwo jest coś insynuować takim naskoczeniem na Sworsky''ego. W dodatku Pierce''a jako możliwego zabójcę wskazały wcześniej już dwie osoby - Bill i John. Moment na ewentualne dobicie Pillskina jest więc wprost idealny. Oczywiście to tylko hipoteza, ale warto się jednak nad nią zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się