Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Kuk Samildanach przyszedł na świat czterdzieści osiem i pół lat temu. Urodził się gdzieś na krańcach Torilu, nikt nie wiedział dokładnie gdzie. Jego przeszłość owiana jest mgiełką tajemnicy, gdyż nikt nie wie nawet jak naprawdę nazywa się czterdziestoośmioipółlatek, nawet on sam. Tożsamość Kuk Samildanach zyskał dopiero po przybyciu do Faerunu. Wiadome jest jednak to, że tajemniczy jegomość urodził się chłopcem... ludzkim chłopcem. Młody Kuk miał tylko jedno marzenie... zostać krasnoludem. Dziecięce marzenia lub problemy psychiczne (a najpewniej jedno i drugie) sprawiły, że pragnienia te urzeczywistniły się. Zdesperowany młodzieniec zabił swoich rodziców, po czym zrabował pracownię alchemiczną słynnego alchemika. Ukradł z niej między innymi krasnoludzkie hormony, których regularnie przyjmowanie przemieniło desperata w krasnoluda. Wyrosła mu broda, zaczął rosnąć tylko i wyłącznie w szerz, zgrubiał mu głos... i nie tylko głos. Napad na laboratorium pozwolił także "krasnoludowi z wyboru" odkryć pasję do produkcji rozmaitych trunków wyższej klasy...

Eksczłowiek szybko zyskał uznanie u króla Zurrisa Żelaznegowładssona. Wszystko to za sprawą rozmaitego wachlarza swych umiejętności. Kuk znał się nie tylko na rabunku i produkcji alkoholu, ale też na teatrze, kowalstwie, medycynie, filozofii i polityce. Z powodu właśnie swojej wszechstronności zyskał przydomek "Samildanach" (w języku celtyckich krasnoludów znaczy to "wszechstronny w każdej sztuce" :P). Kuk zdecydował się na udział w turnieju bimbrowników w celu poprawy warunków życia "krasnoludów z wyboru". Czterdziestoośmioipółlatek nie wierzył w przeznaczenie... dlatego też uważał, że każda istota ma prawo być kim tylko zechce i nie powinna być dyskryminowana z powodu swojego urodzenia. "Mamy wpływ na to kim jesteśmy, ale nie na to kim się rodzimy" - takimi słowami Kuk Samildanach zakończył swoją pierwszą rozprawę filozoficzną, którą zyskał sławę w całym Torilu.

Kuk Samildanach jest wynalazcą wykwintnego i popularnego torilskiego trunku o nazwie "Uishe Beatha" - zwanego potocznie przez krasnoludów ''łiskaczem'' (a czasami nawet ''łaskaczem'' ze względu na swój subtelny, wyszukany smak). W tym roku krasnolud pilnie opracowywał recepturę kolejnego, rewolucyjnego napoju.

Krasnolud z wyboru pilnie przyglądał się swoim konkurentom. Jego uwagę przykuła bimbrowiczka Aneszka rozpowiadająca radośnie wszystkim dookoła o swoim "sekretnym składniku". Kuk pogładził się po swojej długiej brodzie po czym głośno oznajmił Aneszce i innym zgromadzonym:
- Heh! Ja już znam te bujdy o tajnym składniku... Spotkałem ja kiedyś kucharza, którzy także ochoczo gadał o swojej tajnej recepturze i nikomu nie chciał zdradzić przepisu na swoją słynną wyborną zupę. Nikomu to nawet nie przeszkadzało, gdyż zupa była przepyszna i nikogo nie obchodziło z czego ją robili... do czasu gdy wydało się, że zuchwały kucharz sukcesywnie upuszczał do swojego sztandarowego dania część siebie... Wówczas to kariera kuchmistrza skończyła się bardzo szybko... jego życie z resztą tak samo. Fakt, że nie chcesz zdradzić przepisu na swój trunek świadczy, że ukrywasz coś obrzydliwego i starasz się obrócić kartę wykorzystując to jako swój atut. Ukrywasz coś, a to stawia cię w złym świetle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.05.2009 o 21:45, DazZy napisał:

- Sznaszy szie sooo? Kroisz szie i to do bimbra wrzusasz?! Nekromantha! Mosz nieszyszta!


Nie kroisz - sikasz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.05.2009 o 21:08, Aneszka napisał:

Rzecz w tym drogi windowsie00, że ten tajemniczy składnik wytwarzam z własnych feromonów
- tylko tyle mogę wyznać, bo w przeciwnym razie składnik przestałby być tajemniczy


-Yyyy... - Włodek Bełtobrody z klanu Mocnej Głowy tylko skrzywił się gdy to usłyszał. - Feromony? Do bimbru? Myślałem że nie da się obrzydzić tak zacnego trunku, a tobie się to właśnie udało. Tajemniczy składnik... Pfff - parsknął lekceważąco Włodek. - Każdy wie, że w produkcji bimbru najważniejsze jest 5 rzeczy: kartofle, destylacja, destylacja, destylacja, destylacja i jeszcze raz destylacja. Nie ważne co do bimbru dodasz, ważne żeby kopał. A mój bimber kopie najmocniej. O! A ty - Bełtobrody zwrócił się do drugiej krasnoludki (:P) idącej do swojej pracowni - nie cwaniakuj, nie takich jak ty mój bimber zwalił z nóg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.05.2009 o 22:01, rob006 napisał:

- Każdy
wie, że w produkcji bimbru najważniejsze jest 5 rzeczy: kartofle, destylacja, destylacja,
destylacja, destylacja i jeszcze raz destylacja.

- To jest 6 rzeczy. - krzyknął drwiącym głosem Kuk. - Chyba od tego pędzenia bimbru mózg ci się destylacji sam poddał, bo z podstawami matematyki problemy masz. ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.05.2009 o 22:15, Kukowsky napisał:

- To jest 6 rzeczy. - krzyknął drwiącym głosem Kuk. - Chyba od tego pędzenia bimbru mózg
ci się destylacji sam poddał, bo z podstawami matematyki problemy masz. ;]


-Ano może i 6. W każdym razie ani jedną z tych 6 rzeczy nie jest umiejętność liczenia do 6, więc nie widzę problemu, przyjechaliśmy tu pędzić bimber, a nie na jakieś zawody matematyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Ja... ja lepiej wiem, szo to jeszt! Sztarszy jeszem! I w ogóle to is ode mnie, wstrentna nekhromantho!- po tym chłowach Khadgrim oddał się wyszukiwaniu w butelkach przyczepionych do pasa jeszcze kropli trunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lama spojrzał na Kuk''a spode zapijaczonego łba.
-A ty moszczi Kuku zamjazd siee mooondszyc, napij she ze mnhom!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Winobiusz był właśnie po teście najnowszego wyrobu.
- To jejeszszcze nie to. Czeba doszypać wiencej tego, tego... tego czegoś no.
Mówiąc to zasnął na stołku, śniąc o niezwyciężonej recepturze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.05.2009 o 22:42, Cirno napisał:

-A ty moszczi Kuku zamjazd siee mooondszyc, napij she ze mnhom!

- Nie mieszam trunków podczas eksperymentów nad nową recepturą. - odparł Kuk. - To czyni mnie profesjonalistą.

Chwilę później...
- Nie wiem czy to efekt wypicia mojej halucynogennej mieszanki alkoholi czy też coś innego, jednak usłyszałem głosy mówiące mi: "Śmierć jest blisko. Dziś jeden umrze." Słyszeliście coś o tym? Jak sądzicie dla kogo eksperymenty przy destylacji okażą się śmiertelne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Soooo sie stalo?? Sos pedziimy, hip!? No ja juz nie moge pic a co dopiero z pedzeniem. Jestem Shogun siemaneczko, hip! Mowie Wam ale moje paliwo rakietowe 1 klasa, hip!- Jak lezal tak dalej lezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- He... Pozasypiały bimbropijce chędożone. - krzyknął Kuk trzymając się za pas. - Spokój, nastał zupełny spokój... ten spokój jest niepokojący!

Kuk Samildanach rozejrzał się po okolicy w poszukiwaniu kompana do rozmów. Nie znajdując nikogo sięgnął po piersiówkę ze swoim halucynogennym bimberkiem z czarnej rzepy. Krasnolud pociągnął sowitego łyka po czym wyrzekł szczerze do okolicznej zastawy:
- Eh... Ile ja bym dał by zostać największym i najwspanialszym krasnoludem na świecie!
Głuchą ciszę przerwał niespodziewany głos:
- Ile byś dał? Czy dla zostania największym krasnoludem byłbyś w stanie zrobić wszystko? Co jesteś gotów oddać dla tej sławy?
- Kto ty?! Aaa... z resztą nieważne. O mojej determinacji poświadczyć mogą nagrobki moich rodziców, którzy stanęli na przeszkodzie do moich marzeń. Co może być ważniejsze od uczucia spełnienia, osiągnięcia stanu w którym moglibyśmy radośnie zakląć pod nosem "Purwa!" i nie martwić się niczym? Jak sądzisz mój drogi rozmówco?
- Ależ absolutnie się z tobą zgadzam. Przysyła mnie tu ktoś kto bardzo troszczy się o ciebie, ktoś kto chce dla ciebie jak najlepiej. Jestem tu po to by ci pomóc...
- Możesz mi pomóc? Siadaj więc i napij się ze mną.
Tajemniczy rozmówca w czasie jednego mrugnięcia oka (warto zaznaczyć, że mrugnięcie okiem u człowieka sennego i pijanego może trochę potrwać) przeniósł się na krzesło przy boku Kuka Samildanacha. Od intrygującego jegomościa biła zimna, lodowata aura zła, a w jego uśmiechu kryła się szyderstwo i kłamstwo.
- A więc jak chcesz mi pomóc? - zapytał wyraźnie podekscytowany Kuk.
- Skutecznie... - odrzekł szyderczym głosem tajemniczy rozmówca. - Niewątpliwie skutecznie.
- Słucham cię więc... Jak się tak właściwie nazywasz? To powinno ułatwić nam rozmowę...
- Jam jest Mefistofeles.
- No to pańskie zdrowie panie Feles!

Konwersacje przerwał niespodziewanie swoim nagłym pojawieniem się jeden z bimbrowników. Shogun - tak na niego mówili - wbiegł do pomieszczenia i swoim bełkotliwym głosem zaczął wychwalać jakość swojego kiepskiego zapewne trunku. Kuk zignorował go, odwrócił się ponownie w stronę swojego rozmówcy, jednak w jego miejscu zastał jedynie puste krzesełko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.05.2009 o 23:25, Kukowsky napisał:

- Nie wiem czy to efekt wypicia mojej halucynogennej mieszanki alkoholi czy też coś innego,
jednak usłyszałem głosy mówiące mi: "Śmierć jest blisko. Dziś jeden umrze." Słyszeliście
coś o tym? Jak sądzicie dla kogo eksperymenty przy destylacji okażą się śmiertelne?


- A skąd to przypuszczenie? - spytał trochę podpity, ale wciąż kontaktujący Włodek. - Takie słabe głowy tu mają? A może taki wątpliwej jakości bimber pędzą? W sumie nie zdziwiłoby mnie to nawet, jak tu niektórzy szczą do alkoholu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2009 o 00:25, Kukowsky napisał:

- He... Pozasypiały bimbropijce chędożone. - krzyknął Kuk trzymając się za pas. - Spokój,
nastał zupełny spokój... ten spokój jest niepokojący!

- Pf.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2009 o 00:59, rob006 napisał:

- A skąd to przypuszczenie?

- Dałbym sobie brodę obciąć, że coś nawet sam Zurris Żelaznywładsson podczas ogłaszania zasad turnieju bimbrowników wspominał, że już pierwszej nocy igrzysk ktoś padnie pod naporem bimbru. Ale cóż... Mówiąc szczerzę to nigdy tego naszego Zurrisa za dobrego władcę nie uważałem, więc takie ssanie przysłowiowej pałki z jego strony mnie nie dziwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krasnoludy kłóciły się, przekomarzały i zajmowały się swym bimbrem. W kociołkach bulgotała ciecz różnokolorowa, o różnych zapachach. Jednak nie wszędzie. Krasnolud Alexiej spojrzał na swój kociołek i mruknął
-Ups
Po czym w całym kompleksie rozległ się huk. Gdy rozwiał się dym pozostali uczestnicy turnieju ujrzeli rozerwaną aparaturę bimbrowniczą i krwawe kawałki Alexieja.
-Coś tu jest nie tak…- mruknął któryś z krasnoludów. Wszakże to nie prawa się zdarzyć dla krasnoluda który pędzi bimber tyle lat… z resztą nawet gdyby wybuchł garniec byłby lekko ranny, a tu… masakra.
-Ktoś pomógł mu odejść… -mruknął krasnolud deih. Jego wzrok rozbiegał się na wszystkie strony aż wreszcie poszedł do swych komnat i opuścił miejsce turnieju.

[Przepraszam że post dopiero teraz ale miałem kilka rzeczy do zrobienia i FM całkowicie mi z głowy wyleciało]


Ginie Alexiei
Dech rezygnuje z gry z powodu majówki.

Aktualna lista

MG- Zurris

1.rob006
2.Cirno
3. Magi
4. Pingwinek
5.Spider
6.
7. Shogun
8.Phełka
9.
10. Mefiperez
11. Dazzy
12. Donki
13. Aneszka
14. Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phalko był jednym z krasnoludów obecnych na owym "Turnieju bimbrowników".Słyszał tylko z opowiesci "starszych" o tych zawodach bowiem sam miał Pięćdziesiąt dziewięć lat . Uczestnictwo w nich bylo dla niego czyms wielkiem gdyż całe życie spędził na poznawaniu co nowych receptur i tajników bimbru. Początkowo uczył go jego ojciec który pamięta wcześniejsze zawody , a w których minął się z wygraną gdyż ktoś podczas jego nieobecności zakradł się do jego pracowni i dosypał czegoś co całkowicie zmieniło smak bimbru . Podczas degustacji , król o mało nie zwymiotował pijąc "bimber z dosypką" co skończyło sie skazaniem ojca Phalko na 10 lat ciężkich prac w "Przeklętej Kopalni". Po wyjsciu na wolność przysiągł sobie że zemsci sie na winowajcach i doprowadzi swojego syna na tron . Phalko od dziecinstwa miał zdrowo przerąbane . Nie mógł jak inni pobawic sie z kolegami , ponapierdziulać młotem w skałe (Krasnoludzi lubili taką zabawę). Od ranka aż po zmierzch siedział w pracowni przyglądając się , co tworzy jego ojciec , bądź siedząc przy stole studiował stare księgi które zawierały tajniki bimbrowania (Każda z księg liczyła najmniej 1000 stron) jako że ojciec Phalko miał ich sporo (były zbierane przez kilka krasnoludzkich pokoleń) Phalkowi zajęło troche czasu aby je przestudiować a dokładniej - miał 42 lata gdy w pełni poznał co z czym i do czego. Od tego czasu zaczął sam pędzić bimber , początkowo robił to dla swoich znajomych ale gdy nowina o "Niebotycznym trunku" rozeszła się dalej otworzył sklep który dziś jest znany w całym Faerun , kupcy z najdalszych stron świata schodzą sie by doznac tej błogiej chwili jaką jest degustacja bimbru. Los tak chciał że na ten rok przewidziane są zawody bimbrowników , początkowo Phalko nie chciał brać w nich udziału , gdyż nie wierzył w swoje umiejętności ale gdy jego dziadek tj. najstarszy krasnolud z miasta po wypiciu trunku stwierdził "Jeszcze nigdy nie piłem czegoś tak pysznego"jego wiara odżyła i dziś stoi pośród swoich konkurentów by walczyć o miano króla .
-Witam was moi bracia , nie pozwólmy aby chęć zdobycia władzy wzięła góre nad rozsądkiem . Powinniśmy jak najszybciej dowiedzieć się kto jest zdrajcą...
Po tych słowach odszedł do swojej pracowni i zaczął przygotowywac wywar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Magi zbudziło jakieś zamieszanie.
-Co tu się... O jasny bimber! Bleeee - powiedziała zdegustowana widząc kawałki innego krasnoluda walające się tu i ówdzie. - Gdzie ten cholerny Dazzy? Już wczoraj próbował się rzucać z toporem!! Swoją drogą, myślicie że te kawałki tego pijaka Alexieja można by wykorzystać w bimbrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Osoba zapowiadająca śmierć w pierwszym dniu turnieju chyba w innej strefie mieszkała... - skomentował ironicznie zaistniałą sytuację młody krasnolud. - Nie mniej jednak to przesunięcie w czasie wypadku może być dla nas jakąś poszlaką. Kilku uczestników turnieju nie zdążyło się nam jeszcze nawet przedstawić, a tymczasem już nam jacyś zdrajcy chędożeni aparaturę Alexieja wychędożyli. Możliwe, że konspiratorzy celowo przemilczeli wczorajszy dzień by dziś z rana chytrze poprzestawiać coś przy stanowisku "rozrywkowego" krasnoluda. Bardziej prawdopodobne jest moim zdaniem jednak to, że przynajmniej jeden z konspiratorów zdążył się nam wczoraj przedstawić. Nie możemy też wykluczyć wariantu, że nasz władca Zurris hardo ssie pałę i to z jego winy do pierwszego wypadku w ogóle doszło... W końcu kto to widział by zamachu dokonywać bladym świtem? Możliwe, że Zurris przypadkiem "wybaczył" zdrajcom przespanie wczorajszego mordu...

Kuk Samildanach pociągnął kilka sowitych łyczków swojego halucynogennego bimbru z czarnej rzepy po czym kontynuował swój wywód:
- Podzieliłem wszystkich uczestników konkursu na takie oto podgrupy...
W tym momencie krasnolud z wyboru podszedł do ściany na której wisiała tablica. Czterdziestoośmioipółlatek wziął do ręki kredę po czym zapisał na niej:

AKTYWNOŚĆ UCZESTNIKÓW, A WYPADEK ALEXIEJA:
1. Wypowiedzieli się w dniu wczorajszym (przed domniemaną datą pierwszej śmierci):
- Magwisienka
- windows00
- Kazarik "Smrodliwy" Gurnisson (alias Donki)
- Aneszka
- Khadgrim (alias Dazzy, ewentualnie Ssaczo Wydymaczo)
- Lama (alias Cirno)
- Kuk Samildanach (to ja)
- Włodek Bełtobrody (alias Rob)

2. Wypowiedzieli się po domniemanej dacie pierwszego mordu, jednak przed wypadkiem Alexieja:
- Shogun

3. Wypowiedzieli się chwilę po wypadku Alexieja:
- Phalko (alias Ssacz Tysiąclecia)

4. Głosu nie zabrali do tej pory:
- Spider
- Mefiperez

Quod Erat Demonstrandum

- Co daje nam ta rozpiska? - zapytał retorycznie Kuk. - Tak właściwie nic konkretnego, jednak niczego konkretnego na tak wczesnym etapie turnieju wysnuć nie możemy. Mamy czwórkę uczestników, którzy nie zabrali głosu w pierwszym dniu turnieju. Mało prawdopodobne wydaje mi się to by w tym gronie znajdowała się dwójka zdrajców. Możemy z niemal absolutną pewnością wykluczyć parę "Mefiperes i Spider", gdyż od dwóch dni nikt w pobliżu naszego miasta go nie widział. Zdrada jednego z tej dwójki jest jednak bardziej możliwa... Możliwe, że pierwszy zdrajca chciał się skonsultować ze swoim kompanem w sprawie zamachu i przez to zamach na Alexieja przesunął się w czasie, jednak na obecną chwilę przyjmuje wersję, że nasz władca Zurris po prostu zassał pałę i zapomniał o naszym turnieju bimbrowników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 02.05.2009 o 11:28, Kukowsky napisał:

- Osoba zapowiadająca śmierć w pierwszym dniu turnieju chyba w innej strefie mieszkała...

- A osoba, która to mówi chyba nigdy nie testowała swoich wyrobów i nie zna podstawowych zasad tym rządzących. Król bimbrowników udziału w turnieju nie bierze, ale to nie znaczy, że nie pracuje i nie musi smakować swojego bimbru. A to prowadzi w prostej linii do niewytłumaczalnego przesunięcia się czasu wprzód.

Dnia 02.05.2009 o 11:28, Kukowsky napisał:

Kilku uczestników turnieju nie zdążyło
się nam jeszcze nawet przedstawić, a tymczasem już nam jacyś zdrajcy chędożeni aparaturę
Alexieja wychędożyli. Możliwe, że konspiratorzy celowo przemilczeli wczorajszy dzień
by dziś z rana chytrze poprzestawiać coś przy stanowisku "rozrywkowego" krasnoluda.

- Jeśli już to powiedziałbym, że to przypadek sprawił, że się nie odezwali. Albo to gbury, z którymi nie warto gadać... Więcej osób się odezwało, a ukryć się łatwiej w większej grupie.

Dnia 02.05.2009 o 11:28, Kukowsky napisał:

Quod Erat Demonstrandum

- Naucz się chłopcze używać słów, które rozumiesz, bo jeszcze kogoś niechcący kiedyś obrazisz i dostaniesz po łbie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Że ssooo? Sze kogos... sznofu rozzzsdupszyło?! A, nie ufaszał pefno, Amator!- Khadgrim pociągnął tęgo z chochelki, którą właśnie wyciągnął ze swego kotła- Nie... szkarpethy nie daja takhiego kopa... A wy Co tam mówisie... sze zdrajsa? A, mosze i tak, nawet jeden coś tam mófił o zabijaniu... i to nie byłem ja! Lama jakaś (Cirno względnie).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się