Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie


Pamiętajcie, że przeważnie 1-2 miastowych na edycji odpada z gry z przyczyn różnych (pozagrowych) w trakcie. Ale jak nikt nie odpadnie, to 2 mafiosów na 15 graczy to będą mieli ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

REGULAMIN

A oto zasady:

Graczy jest 15/16, mafiozów 3, katani jeden. Trzymamy się pierwotnego kanonu gry tzn. po pierwszym zabójstwie miasto debatuje nad swoimi podejrzeniami, by o zmroku dokonać samosądu. W nocy, gdy wszyscy śpią, katani kogoś sprawdza, a jednocześnie mafia ponownie zabija. Osoba sprawdzona przez kataniego jest pod ochroną względem mafii. Katani dostaje informację o sprawdzanej osobie równo z zabójstwem, więc jeśli zginie, to ze swej wiedzy pożytku mieć nie będzie...

Katani może sprawdzić siebie i tym samym zagwarantować sobie ochronę. Może tak uczynić JEDEN RAZ podczas gry.

Głosowanie odbywa się na forum TYLKO w formie WYRAŹNIE oddzielonego offtopu.

Jeżeli ktoś nie zagłosuje dwukrotnie to stwierdzę, że po prostu olewa grę, a co za tym idzie innych graczy oraz (co niedopuszczalne) mnie i skreślę z listy. Dopuszczam wyjątek od tej reguły, ale tylko w szczególnych warunkach.

Godzinowy plan głosowania:

Na głosy czekam do godziny 22:00 włącznie.
Od godziny 22:00 panuje zakaz pisania postów, aż do czasu podania przeze mnie oficjalnego wyniku głosowania (do 5, w porywach 10 minut).
Mafia i katani mają na wskazanie osoby maksymalnie 15 minut od momentu napisania przeze mnie posta.
Informacja o zabójstwie pojawi się wraz z moim kolejnym postem.

MAFIJNE FAQ

1. „Ilu jest graczy jaki jest podział ról”
- Graczy jest 15/16, mafiosów 3, katani jeden.
2.”Kto i kiedy wkracza do akcji?”
- Mafia zabija po raz pierwszy w drugi dzień gry tj. 12.09.2010. Pierwszy lincz odbywa się dnia następnego tj 13.09.2010. Katani właśnie wtedy po raz pierwszy może kogoś sprawdzić.
3. „W jakich godzinach głosujemy i kiedy spodziewać się wyników?”
- Wszystko podane wyżej.
4. „Co się dzieje w przypadku, gdy w głosowaniu będzie remis?”
- Następuje zmasowany atak na moje GG z pochlebstwami i prośbami. Nie zmienia to jednak faktu, że losuję osobę do linczu.
5. „Czy brak głosowania będzie karany?”
- Tak. Ale tylko jeśli nie zagłosujesz dwa razy.
6. „Jak głosujemy?”
- Odpowiedź wyżej.
7. „Jak skontaktować się z Mistrzem Gry?”
- Przez GG (7018359), lub przez email (prebadday[at]gmail.com). Żadnych offtopów na forum! Jestem tylko narratorem.
8. „Czy mogę pogadać z innymi graczami o Mafii, inaczej niż przez forum?”
- Nie, takie rozmowy powszechnie uważane są za kodziarstwo (cheating), a kodziarze smażą się w piekle… i są usuwani z listy graczy. Na temat gry piszemy na forum tylko i wyłącznie.
9. „Czy po śmierci mogę komentować grę ‘z zaświatów’?”
- Nie. Każdy kto nie bierze już czynnego udziału w grze zobowiązany jest do zaniechania pisania w FM. Każdy kto się nie zastosuje najprawdopodobniej spotka się z wielkim gniewem z nieba ;)
10. „Nie gram w tej edycji, ale chciałbym zapytać o coś na forum.
- Nie rób tego! Przeczytaj pkt 9. FAQ!
11. Jeżeli pojawią się posty offtopicowe, to należy je ignorować. Zostaną usunięte przez życzliwych moderatorów :)
12. „Hej Mistrzu czy możliwe jest edytowanie swoich wypowiedzi?”
- Tak, edycja jest zakazana jedynie na godzinę przed zakończeniem głosowania na lincz.
13. "Hej! Jestem katanim i jakiś tuman w ostatnie minuty głosowania przekonał tłuszczę do zabicia mnie. Zostałem wybrany do zlinczowania, ale wiem kto jest w mafii. Czy mogę im to powiedzieć?"
- Nie, nie możesz. Swoją wiedzą lub spostrzeżeniami możesz się dzielić tylko przed ostatecznym terminem głosowania. Po godzinie 22:00 nie możesz udzielać się w temacie, aż do mojego oficjalnego posta. Jeśli zostałeś wybrany do zabicia, a masz cenną wiedzę, przykro mi. Było trzeba mówić to wcześniej.

Pamiętajcie, że jestem do Waszej dyspozycji, zawsze jak tylko mam możliwość. W razie jakichkolwiek wątpliwości proszę pytać, będę szczęśliwy mogąc Wam pomóc.

/Regulamin i FAQ autorstwa Bloody''ego. Zmodyfikowany i dostosowany do mojej edycji/
Dziękuję Zurrisowi i Shudowi za przydatne modyfikacje.


Prosiłbym moderatora dobrej woli o podpięcie posta!

[Przypinam - M- Isildur]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.09.2010 o 17:27, Prido napisał:

W takim razie wrzucę zaraz regulamin na 15/16 graczy , w tym 3 złych.

I jak, zaczynamy dzisiaj? Spider potwierdził uczestnictwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Początki

EON to urządzenie obcej cywilizacji, które zostało odkryte dosłownie w sercu Syberii, na miejscu katastrofy tunguskiej, podczas trwającej pierwszej Wojny Światowej. Nieoficjalnie mówi się, iż to właśnie EON był odpowiedzialny za tę do dziś niewyjaśnioną eksplozję, która zdołała powalić drzewa w promieniu 40km. Odkrył go amerykański żołnierz, pułkownik Emmerson. Machinę przewieziono do tajnego ośrodka badawczego, gdzie została ukryta i przebadana.

Eksperymenty

Podczas trwających 5 lat testów, amerykańscy naukowcy doszli do wniosku, iż maszyna, z którą mają do czynienia, to najprawdziwszy wehikuł czasu, zasilany nikomu dotąd nieznanymi kryształami. Za jego pomocą można by wymazać z kart historii wszystkie tragiczne, bądź niechlubne wydarzenia z dziejów ludzkości. Niestety, paliwo niezbędne do pracy urządzenia, zostało zużyte podczas eksperymentów.

Syberyt

Ten minerał, zwany od miejsca jego znalezienia Syberytem, zawierał cząsteczki, których naukowcy nie potrafili nawet nazwać. Bryłki syberytu wydzielają ciepło, dlatego przez pewien czas podejrzewano, iż może on być radioaktywny. Jednak licznik Geigera milczał jak zaklęty. Pewnego dnia, niewielki fragment minerału zanurzono w zimnej wodzie. Reakcja była błyskawiczna – woda zagotowała się w ciągu kilku sekund. W obecności Syberytu, wodór łatwo przekształca się w atomy helu, uwalniając przy tym ogromne ilości energii. Katalizator ten był w stanie zaspokoić potrzeby energetyczne całego świata, na zawsze.

Pierwsza misja

Wtedy właśnie żołnierze zostali przydzieleni do operacji Helios. Ich pierwszym zadaniem było pozyskanie ilości Syberytu, wystarczającej do odbycia kilku podróży w czasie. Drugie zadanie było nieco trudniejsze. Mieli oni przenieść się w czasie, w celu przetransportowania wielkich pokładów Syberytu na przyszłe terytorium USA. W przeszłości Ziemia wyglądała inaczej. Podróż między Syberią i Alaską można było odbyć drogą lądową. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że miną całe lata, ale gdy dzieło zostanie ukończone, Stany Zjednoczone będą dysponować niewyobrażalną potęgą.

Wyprawa

Zbliża się moment, kiedy pierwsi śmiałkowie cofną się w czasie o 2 mln lat. Nie znaczy to jednak, że na miejsce dotrą również jako pierwsi. EON nie jest zbytnio precyzyjny. Przenosi w czasie z dokładnością do kilku lat. Transport EONem, to podróż w jedną stronę. Właśnie dlatego, to zadanie wykonają ludzie lojalni, odważni, samotni.

***

-Grupa dziewiąta, przygotować się. Shudo, Ariwederczi, Wino, Cael, Avalon, Filip, Renzov, Zurris, Winry, Magi, Spider, Asthariel, HBG, Phelela, Kukowsky, Dexter, Demerenfarsz przejść do EONa – powiedział Budo.
-Więc to już… - szepnął Shudo.
-Wszyscy gotowi? – zapytał Budo - To ostatnia szansa, żeby się wycofać. Mięczaków nam nie potrzeba.
- O! A co tu robią kobitki? – ze śmiechem skomentował Ariwederczi.
- Może i masz nieco więcej między nogami niż my, Ari, ale na pewno dużo mniej między uszami - odparła z przekąsem Winry.
Żołnierze wybuchnęli śmiechem, po czym wszyscy po kolei weszli do EONa.

***

-Co za miejsce! Surowe piękno natury. Ile może się zmienić przez dwa miliony lat… - stwierdził porucznik Wino, po czym wyciągnął radio. - Alfa jak mnie słyszysz? Zgłoś się Alfa, mówi porucznik Wino. Alfa jak mnie..
-Natychmiast przestań nadawać.
-Dzięki za powitanie, kim…
-Stulcie pysk żołnierzu. To rozkaz!
-Kto do diabła mówi?
-To ostatnie ostrzeżenie. Jeśli ci życie miłe, to padnij i uciekaj. Stojąc w miejscu nie masz szans.
-Cholera, co to ma być? – powiedział Wino, a usłyszawszy odgłos przypominający terkot silnika, czym prędzej czmychnął w las.
-Sygnał pochodził ze wzgórza – usłyszał w oddali.
-Szybko! Zanim się ruszy! – krzyknął gdzieś człowiek o rosyjskim akcencie.
Po chwili dało się słyszeć kroki. -Za późno. Sukinsyn uciekł! – krzyknął żołnierz w czerwonym mundurze. Z rezygnacją spojrzał na kolegów i cała grupa zawróciła.
-Uwaga. W okolicy jest was piętnastu – rozległ się znowu głos z radia. -Utwórzcie grupę i udajcie się na północny wschód. Powtarzam: północny wschód. Spróbujemy was wyciągnąć.
-Co się tu dzieje? Kto nas atakuje?
-Trzymajcie się zarośli i starajcie się unikać dróg.
-Pytałem, co tu się do diabła dzieje?! Kto mówi?!
-Jestem pułkownik Prido. Jeśli nie dotrzecie do Alphy, macie przesrane, więc przestańcie tyle gadać żołnierzu i zacznijcie słuchać. Wróg może namierzyć wasze radio. Nie korzystajcie z tej częstotliwości.

***

Cael wylądował w gęstych krzakach. Z wściekłością się z nich wygramolił i obejrzał podarty mundur. „Cholera jasna, czemu zawsze ja muszę mieć takiego pecha?” – pomyślał, po czym skierował się w stronę miejsca, gdzie usłyszał specyficzny odgłos. „Pewnie kolejny się tam pojawił. Pójdę go powitać”. I rzeczywiście, po przejściu paru kroków ujrzał stojącego na środku polany Demerenfarsza, który z wytrzeszczonymi oczami patrzył przed siebie. „Haha, chyba źle zniósł podróż w czasie, wygląda jakby zobaczył ducha!” – pomyślał Cael i już miał zawołać swojego kompana, gdy usłyszał twardy głos. – Pokażmy mu rosyjską gościnność! – po tych słowach zobaczył jak w jednej chwili grad kul przeszywa na wylot Demerenfarsza, a jego ciało bezładnie opada na ziemię.
„Matko Święta, co to wszystko ma znaczyć? To miała być spokojna i łatwa misja. Podobno jedynym niebezpieczeństwem miały być dzikie zwierzęta, no i przodkowie człowieka, a przecież na własne oczy widziałem i słyszałem Rosjan, do tego bardziej zaawansowanych technologicznie od nas!” – pomyślał Cael uciekając wgłąb lasu. W porównaniu do tamtego nieszczęśnika, miał ogromne szczęście, że wylądował w krzakach, i dziękował za to gorliwie Opatrzności.

***

Cała grupa dziewiąta jest rozrzucona na przestrzeni 7 mil na południowy-zachód od głównej amerykańskiej bazy – Alfy. Zostało to spowodowane niedokładnym ustawieniem EONa. Aby przetrwać muszą się odnaleźć i oczekiwać na ratunek. Nikt nie wie, skąd się w tych czasach wzięli Rosjanie i o co w tym wszystkim chodzi. Żołnierze z niecierpliwością oczekują wyjaśnień, ale zdają sobie sprawę, że otrzymają je dopiero w Alfie. Tymczasem muszą się kryć, unikać dróg i rosyjskich patroli, a przede wszystkim odnaleźć się nawzajem, by żyć.

***

MG – Prido

1. Shudo
2. ariwederczi
3. win0
4. Cael
5. Avalon
6. Filip
7. Renzov
8. Zurris
9. Winry
10. Magi
11. Spider
12. Asthariel
13. HeyBabyGirl
14. Phelela
15. Kukowsky
16. Dexter

Edycję uważam za otwartą. Osoby, które nie otrzymały roli, są niefunkcyjne.

***

Codziennie do swojej fabuły będę dobierał kolejne osoby z listy graczy, albo osoby, które na przykład były drugie w kolejności do zlinczowania, ale nie zginęły (zależnie od przesłania, które będę chciał zawrzeć). Nie obrażajcie się więc, że nie wszyscy się tu znaleźli, na pewno przyjdzie na Was pora. O ile dożyjecie do tego czasu :>.

Fabuła na podstawie bardzo starej, ale ciągle żywej w mojej pamięci, gry - Original War.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Thomas Fox o ksywce Asthariel, Amerykanin polskiego pochodzenia zatoczył się po polanie, przetaczając po niej błędnym wzrokiem. Głowa go bolała. Był najemnikiem - snajperem, który cenił przede wszystkim podróże, i poznawanie świata. A co mogło być bardziej egzotyczne niż Ziemia sprzed 2 milionów lat? Po chwili udało mu się otrzymać w pozycji wyprostowanej, co pozwoliło mu na dokładniejszy przegląd sytuacji.
Żadnego z jego towarzyszy nie było w polu widzenia. Naukowcy nadzorujący projekt wspominali coś o komplikacjach... najwyraźniej właśnie napotkał pierwszą z nich.
Usłyszał strzały.
Padł na trawę, nasłuchując, po czym odpiął powoli swój karabin snajperki z przymocowaną lunetą, i zaczął obserwować teren. Po chwili dostrzegł leżące kilkaset metrów dalej zwłoki Demerenfarsza, który zbryzgał krwią wszystko dookoła. Nie znał go, ale z tego co słyszał, zdążył już nacisnąć na odcisk paru osobom. Czyżby ktoś skorzystał z braku świadków, i załatwił prywatne porachunki?
Przestał nad tym rozmyślać, przeczołgał się na znajdujący się kilka metrów dalej pagórek skąd miał lepszą widoczność, i zaczął szukać pozostałych przy życiu towarzyszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cholera, przeklęte krzaki- pomyślał Renzov, przedzierając sie przez gęste zarośla- nie podoba mi się tu. Nie dość, że jestem ubrudzony i pdrapany to w oddali słyszałem strzały. Ciekawe, kto tu może strzelać... Mam nadzieje, że wykonamy misje jak najszyciej i w jakiś sposób uciekniemy z tego parszywego miejsca. No nic, na razie idę pszukać reszty towarzyszy i jakoś prztrwać. Ehhh, nie podoba mi się tu... Dobrze, że mam ze sobą swój karabin..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Klynchevsky", to głosił rzep na piersi wygrzebującego się z jakichś krzaczorów, najprawdopodobniej była to jakaś przerośnięta paprotka, w końcu cofnęli się o kawał czasu. Klynchevsky nie namyślał się długo, przyczaił się za zieloną osłoną bacznie lustrując teren. Usłyszał terkot silnika, to nie wróżyło dobrze. Przynajmniej komuś kto wiedział czego się może spodziewać. A raczej komuś kto wiedział, że nie wie czego konkretnie może się spodziewać.

"Cholera, za dużo myślę", Klynchevsky zgarbiony przebiegł kilka metrów do następnej zielonej zapory. Nagle padł na ziemię jak biczem ścięty. "Strzały, ktoś strzela, do naszych? Cholera! Co tu się dzieje? Gdzie jest reszta ekipy" Klynchevsky czołgał się tak szybko jak mógł zachowując przy tym maksymalną ciszę. "Szlag by to wszystko trafił, nie mam pojęcia gdzie jestem, godzina... godzina... która jest godzina. Jesteśmy 2 miliony lat wstecz, może tu słońce zachodzi na wschodzie? Cholera, gdzie jestem, gdzie jest Alfa? Gdzie reszta? Przetrwać, ochłonąć, ogarnąć, znaleźć, dotrzeć." Ścisnął mocno swoje M4 owinięte szmatami w kolorach maskujących. Sprawdził oporządzenie, wszystko było w porządku. Zaszył się w kolejną paprotkę stając się prawie niewidocznym dla otoczenia, musiał. "Ktoś strzelał, czyli gdzieś są nasi, gdzie ja w ogóle jestem? Teren jest zróżnicowany, generalnie płaski z niewielkimi wzniesieniami, gdzie jest alfa?" Klynchevsky wyjął lornetkę i począł lustrować bacznie teren, dostrzegł zwłoki. "Ktoś z naszych! Trzeba tam dotrzeć! To jest jedyny konkretny punkt odniesienia w tej okolicy, chyba, że ktoś załatwił więcej naszych ludzi, szlag, trzeba tam dotrzeć. Sprawdzić zwłoki i teren, to może być równie dobrze zasadzka w którą mogą wpaść inni." Klynchevski ostrożnie się rozejrzał i podniósł się od razu zrywając się do biegu, biegł nosem przy ziemi tak żeby go było ledwo widać. Dopadł długim susem kolejnej zielonej zasłony i opadł na ziemię, musiał dojść do zwłok kolegi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Dobra ludzie - zaczął win0 do tych, którzy wylądowali z nim. - Trochę nas rozrzuciło. Jajogłowi ze sztabu dali dupy i źle cośwyliczyli. Musimy znaleźć pozostałych, a skoro nie możemy używać radia, będziemy używać staroszkolnych metod. Wiem, że ostatni raz mogliście o tym słyszeć w akademii, ale da się działać w terenie bez techniki. Wymarsz za 10 minut!

Po tym krótkim wstępie win0 sprawdził stan osobowy grupy. Pięć osób było przy nim, jednak kilka minut później doszła druga grupa - kolejnych pięciu najemników. Brakowało dema, Caela, Asthariela, Magi, Renzova, Zurrisa i Avalona.

- Gotowi? - spytał porucznik. - To idziemy. Idziemy w luźnej formacji, odstęp kilku metrów. Na każdy mój znak wszyscy padają na ziemię. Nie możemy pozwolić sobie na stratę choćby jednego żołnierza. Zrozumiano?

Po chwili ruszyli, wypatrując brakujących towarzyszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Aaaa, ojejku jej, co teraz, co teraz?! Zabijajo! - Magi na początku nieco spanikowała, jednak zaraz odzyskała równowagę. - Okej, no dobra, oddychamy, oddychamy, wdech i wydech, wdech i wydech, uff. Na rany wielkiego gadającego psa przywiązanego do drzewa zajadającego bułki bułki, jak ja niby mam się poruszać w tym kombinezonie przypominającym zbroję płytową jakiegoś zafajdanego rycerza na wojnie machającego bogato zdobionym mieczem dwuręcznym większym od niego samego? Niedorzeczność.

Magi była najwyraźniej oburzona zdolnościami naukowców. Nie dość, że wyrzucili ich w jakimś zupełnie dziwnym, nieprzewidzianym miejscu, to jeszcze nawet nie dali im tostów z czekoladą! Tylko jakieś zupki w proszku czy nie wiadomo co.

I tak sobie dziewczyna wędrowała szukając towarzyszy i starając się nie wpaść na Rosjan, że z tego skupienia aż się potknęła o klapę w ziemi. - Ej, co to jest na wielką niedorzeczną klapę w ziemi z uchwytem zrobionym ze szczerego złota z wygrawerowanym napisem "хранения", wielka niedorzeczna klapa w ziemi z uchwytem zrobionym ze szczerego złota z wygrawerowanym napisem "хранения"?! Lets tejk e luk! O, jakieś butelki! Ciekawe co to? - Magi posmakowała nieco płynu, stwierdziła, że niezłe, wzięła pod pachę kilka butelek dla reszty drużyny i lekko się zataczając podreptała na spotkanie zespołu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Renzov zwiedzał okolicę, cały czas się rozglądając i szukając reszty towarzyszy. Teren, który go otaczał wydawał mu się niebezpieczny i... tajemniczy. Idąc czymś przypominającym ścieżkę, natknął sie na trupa Demerenfarsza. "Widać, że nie poszczęściło się koledze- pomyślał. Przynajmniej wiem, że to co słyszałem to na pewno były strzały. Oby reszcie nic się nie stało...

Renzov zostawił, zimne już ciało i poszedł szukać reszty żołnierzy. Po chwili zaczął coś słyszeć. Zaraz zrozumiał, że to są krzyki i przekleństwa wina. Ucieszył się i zaczął iść w kierunku odgłosów. "Wreszcie żywy człowiek- zażartował".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Mega, jestem! Teraz tylko czekać aż ktoś się pokaże. A jeśli nikt się nie pokaże? Będziemy siedzieć jak kołki w paprotkach i dziurach wokół ciała Demrena?", Klynchevsky poznał bowiem ciało kompana z tej odległości. "Zapowiada się na to, że sobie poczekam. Teraz nikt się nie pokaże, nasi albo wolą się upewnić, że ci co zabili Dema odeszli i nie organizują tu zasadzki. Zasa-a-a-a-dzki? Co jeśli istotnie jest tu zasadzka, w takim razie jestem gdzieś pomiędzy przeciwnikami. Ale to niemożliwe, przecież nikogo nie widać. Wlepiam gały w to otoczenie i nic, nasi jeśli tu są to się zamaskowali, porządnie. Chociaż te zarośla na dziesiątej kilkanaście jardów za ciałem Dema wyglądają podejrzanie. Jestem pewien, że widziałem jak coś lub ktoś nimi potrząsnął, ale nie walnę przecież serii w tamtą stronę, równie dobrze może tam siedzieć jakaś wielka ważka, jak i wróg, jak i swój. Muszę tam dojść, nie ma innej opcji, zajmie mi to pewnie godzinę jak nie więcej, bo trzeba pozycję oskrzydlić i podejść od tyłu. Równie dobrze mogę poczekać"

Klynchevsky momentalnie instynktownie wtopił się w ziemię jeszcze bardziej. Dostrzegł kogoś. "Swój! Poznaję, to Renzov! Co za młotek, podchodzi tak do ciała na widoku i zatrzymuje się przy nim, nie mogę się mu pokazać, jeśli nas zaatakują to jest po nas! Cholera! Jeszcze czego! Odchodzi, szlag! Nie gonię frajera, biega po terenie jak po parku! Nie mogę z tym człowiekiem!", Klynchevsky wkurzony maksymalnie gwizdnął w kierunku kompana, ten chyba jednak nie usłyszał, bo poszedł w dal i po chwili zniknął mu z pola widzenia idąc w siną dal. "Trzeba iść za nim, ale nie tak. Ktoś go może śledzić. Doprowadzi przeciwnika do reszty i nas naraz załatwią, a nie będą się męczyć w szukanie. Przez zarośla, sprawdzę przy okazji tę podejrzaną kępę, zajmie mi to sporo czasu, ale trzeba być ostrożnym by żyć."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Win0 usłyszał szelest w krzakach nieopodal. Podniósł w górę zaciśniętą pięść, na co cała grupa kucnęła. Porucznik zbliżył się do krzaku niemal bezszelestnie, wyciągnął nóż i gotów był użyć go w każdej chwili. W zaroślach krył się człowiek. Win0 przygotował się do ataku, lecz spostrzegł znajome kolory. Rozluźnił się nieco i powiedział podniesionym głosem:

- Swój czy wróg?
- Swój! - odpowiedział Reznov.
- Dobrze. Spostrzegłeś coś po drodze?
- Niestety tak. Usłyszałem strzały. Idąc natrafiłem na zwłoki, niestety - trafili dema.
- Skurwiele! - wyszeptał przez zaciśnięte zęby win0. - Dorwiemy ich, ale najpierw musimy dotrzeć do stacji Alfa. No i trzeba znaleźć resztę. Mam nadzieję, że nie będzie już żadnych strat. Nie zatrzymujemy się - powiedział do ekipy.

Po chwili grupa ruszyła i posuwała się w stronę obozu, wypatrując pozostałych najemników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znów w boju. W końcu, kapcie już wygniecione, fotel wytarty więc czas najwyższy ruszyć w bój.
Trzeba jakoś zarobić na życie. Nie ma to jak trochę powojować.
Fajnie że od razu coś się dzieje - rzekł Spider
Droga przed nami dość trudna, pewnie nie wszyscy wrócą ale gra jest chyba warta świeczki.
Szkoda tylko że jak zwykle musi być bajzel. Towarzysze gdzieś się zapodziali i trzeba ich odnaleźć. Najgorsze jednak jest to że jakimś cudem znaleźli się tu i Ruscy. Za czerwonymi nikt chyba nie przepada, tym bardziej za uzbrojonymi czerwonymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przed misją.

Syberyt. Fascynujący temat. Do Shudo przyszli ludzie z agencji rządowej i przedstawili całą sytuację. Jako że zawsze był żądny przygód i lubił nowe wyzwania podekscytował się na myśl o nowym wyzwaniu. Był osobą samotną która poświęciła całe swoje życie przygodom i nauce o czasach zamierzchłych. To co wyczytał w książkach dało mu wyobrażenie o czasach w które miał się wybrać. Ale teoria to jedno, a sprawdzenie czegoś na własnej skórze to drugie. Nikt przed nim nie miał takiej okazji. Mógł sprawdzić czy to co człowiek wybadał przez wiele lat jest prawdą. Więc decyzję podjął niemal natychmiast po przedstawieniu celów misji. Jedynym minusem było to że nie będzie mógł wrócić gdyż urządzenie było jednokierunkowe. Ale nie miał tu żadnych zobowiązań więc ta przygoda było typowo skierowana do niego.


Tuż przed misją.


Ludzie zostali już dobrani i czekali na rozpoczęcie misji. Wszyscy wiedzieli że nie są pierwsi gdyż przed nimi wyruszyło aż osiem misji w przeszłość. Nie wszystkie misję były kierowane w ten sam okres czasu, aczkolwiek z informacji uzyskanych od dowództwa wiedzieli że ostatnie trzy misję zostały wysłane w podobny czasokres i zapewne przygotowali zaplecza dla ich misji. Wiedzieli że ich misja jest bardzo charakterystyczna. Mieli przetransportować zarodki Syberytu na tereny Alaski. Wszystkim wytłumaczono na czym polega ta misja.

„- Grupa dziewiąta, przygotować się. Shudo, Ariwederczi, ....”
Mam nadzieje że wcześniejsze osiem grup zostało wysłanych w ten sam czas co my i będziemy mogli liczyć na jakieś wsparcie z ich strony. Faktycznie maszyna czasu działała dość dokładnie aczkolwiek umysł ludzki w latach jego odkrycia nie pojmował niektórych jej aspektów i zdarzały się rozbieżności w dostawię że tak powiem „przesyłki”. Teraz tą przesyłką miał być Shudo wraz z grupą szesnastu innych osób (z demem mamy 17 osób).

Po wylądowaniu


Nie naruszone przez człowieka tereny strasznie spodobały się Shudo. Poziom tlenu w powietrzu był nieco niższy niż przypuszczał. Jednakże oddychanie nie sprawiało problemów. Chwilę po wylądowaniu i zaznajomieniu się z najbliższym otoczeniem usłyszał jakże znajome odgłosy strzałów z broni półautomatyczne.
- Czyżbyśmy nie byli tu sami? - pomyślał
Jako że urządzenia satelitarne nie byłyby tu skuteczne zostali wyposażeni w urządzenia niskiej częstotliwości.
Po usłyszeniu strzałów Shudo włączył radio i zapytał
- Co się stało. Słyszałem strzały
- Jeszcze nie wiemy – usłyszał odpowiedź. - My też to słyszeliśmy. Wydaję się że dźwięk dochodził z podnóża góry.
- Której – zapytał Shudo
- Jest bardzo charakterystyczna. W kształcie mnicha.
- Widzę ją – odparł Shudo – jest kilka kilometrów ode mnie. Kieruję się w jej kierunku. Tam się spotkamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cierpliwość opłaciła się - po kilku minutach Asthariel ujrzał, jak Renzov zatrzymuje się przy ciele Demerenfarsza, po czym odchodzi. Ast poderwał się z ziemi, i szybkim truchtem ruszył za nim. Żeby było śmieszniej, po drodze napotkał czającego się Spidera, który najwyraźniej robił to samo, co on. W końcu udało im się odnaleźć resztę oddziału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się