Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Dnia 12.09.2010 o 15:10, ariwederczi napisał:

Drażnił
go też chaos, jaki panował w grupie, chociaż widział już w swoim życiu gorsze chaosy
wynikające głównie z tego, że ktoś zmieniał zdanie w ostatniej chwili.


Pamiętaj towarzyszu że wszystko powstało właśnie z chaosu. Chaos może być pożyteczny, należy potrafić go tylko wykorzystać na swoją korzyść. Nie ma co narzekać żołnierzu, tylko należy obecną sytuację ustawić tak, aby nam pomogła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Weź się w garść. To nie popołudniowy piknik, a my nie siedzimy na wielkim czerwonym kocu. Nie przydasz się nam, jeśli Ci odjebie. Nie potrzeba nam tu burdelu. Zrozumiałaś?
- Tak jest, sir.
- A teraz do roboty.

Odchodząc porucznik usłyszał jakiś szept za plecami, ale nie zwracał na to uwagi.

- No co za zakichany ważniak! Myśli, że może ustawiać wszystkich po kątach. Phi! Chociaż w sumie to może i ma rację, w końcu jakimś cudem znaleźliśmy się w samym środku terytorium wroga, Dema zabito, jeden nam się zgubił, a my tu nie możemy dojść do porozumienia. Jeden marudzi na to, że maszerujemy razem, drugi na marnowanie czasu na pochówek, no paranoja! - Takie właśnie myśli przebiegały po głowie Magi, gdy grupa kierowała się w stronę Alphy. - Co jeszcze może nas spotkać po drodze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Byłem uwięziony w samym środku dżungli. Dużo czasu minęło, zanim żołnierze rosyjscy przestali obwąchiwać teren. Leżałem przykryty gęstą warstwą mchu, traw i innej ściółki leśnej, obok zwłok tego debila, który dał się w tak banalny sposób zabić. Amator. Demerenfarsz, zdaje się. Znalazłem przy nim mapę tych terenów, zdaje się pozyskaną od wroga. Widnieje na niej ścieżka prowadząca przez te gęstwiny do tajemniczego obiektu, zakreślonego na kartce czerwonym krzyżykiem. Zaznaczono tu także kilka istotniejszych elementów, trzeba będzie je uwzględnić w podróży. Muszę to sprawdzić, być może jest tam uwięziona reszta osób wysłanych razem ze mną przez sztab. Wszystko to wina tych nieudolnych parów z góry. Jak ich kiedyś spotkam, to roztrzaskam im łby! Hmm... Zapomniałbym - przecież już ich nie spotkam. Teraz mam ponosić konsekwencje ich błędów, świetnie. Do tego ta banda oszołomów biegających po lesie i strzelających do wszystkiego, co się rusza. Właśnie mijam długie na kilkadziesiąt metrów, powalone drzewo. Widać tu ślady obcowania człowieka. Co dziwniejsze zostało "wywrócone" wraz z korzeniami. Jeśli ci kłusownicy posiadają na tyle rozwiniętą technologię, to będą kłopoty. Wdrapię się na nie, tak będzie najprościej (odgłosy towarzyszące wysiłkowi). CHOLERA! SĄ TU (krzyki w języku rosyjskim słyszane w oddali)! ZDYCHAJCIE, GNIDY (dochodzące do głośnika strzały, brak sygnału)."

Takie nagranie pozostawił po sobie Cael w urządzeniu rejestrującym dźwięki, doczepionym do kombinezonu. Mikrofon był zepsuty, prawdopodobnie zestrzelony kulą, więc sprzęt przestał nagrywać. Pełniło on również funkcję komunikacyjną z resztą drużyny na spore odległości, więc odnalezienie tego typu pozostałości po krwawym starciu nie nastrajało optymistycznie. Wokół leżeli martwi Rosjanie, aczkolwiek ich twarze były pokryte dziwną substancją (syberyt?). W błocie dało się dostrzec wyraźne, głębokie ślady, prowadzące na północ. Towarzyszyły im strugi krwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wymarsz za 15 minut...
Zebranie rzeczy, które Winry zdążyła wyciągnąć w czasie pobytu w tym prowizorycznym obozie, zajęło jej niecałe 5. Spakowany plecak zarzuciła na ramię i usiadła z powrotem na ziemi. Im gorsza była sytuacja, tym dziewczyna stawała się coraz bardziej zacięta i zmobilizowana do działania. Denerwowały ją rozkazy porucznika, wiedziała jednak, że ktoś musi trzymać ich w ryzach. Już teraz nie potrafili się ze sobą porozumieć, a pogrzeb Dema tylko pogłębił ogólne przygnębienie. Wylądowali w jakimś zakątku Syberii, byli otoczeni przez Rosjan, wciąż brakowało Caela... Winry wiedziała, że ta misja może nie pójść gładko, w końcu nie brali do niej pierwszych lepszych ludzi z ulicy, tylko osoby przeszkolone, ale nie mieściło jej się w głowie, jak to wszystko mogło się tak pokomplikować...
Dosyć. Dosyć użalania się nad sobą. Dosyć rozmyślania nad beznadziejnością sytuacji, w jakiej się znaleźli. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni po gumkę i kilkoma sprawnymi ruchami związała ciemne włosy w kucyk. Po chwili namysłu wyciągnęła z plecaka chustkę i starannie obwiązała nią skręconą kostkę. Tak lepiej. Wstała, poprawiła plecak i stanęła na zbiórce. Teraz była gotowa do dalszej drogi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podstawowa zasada sił specjalnych. Poruszaj się nocą, odpoczywaj w dzień.
Droga daleka, ważne że jesteśmy razem. Jak się będziemy wspierać to nie powinno być problemu.
Mam nadzieję że noc przeleci szybko i spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko znalazł swoich, Zurris szybko musiał powiedzieć, że wnerwiał go ten palant "dowódca". Porozstawiał wszystkich po kątach i musiał być cholernie zadowolony. No cóż... dobrze że za każdym razem udawało mi się znikać mu z oczu... trening czyni mistrza. Ale dlaczego stoi on nade mną?! Cholera...

<Po tyradzie>

-Idę na zwiad- mruknął Zurris i nie czekając na zgodę zagłębił się w las. Wrócił po pół godzinie z zadowoloną miną. Na pytanie co osiągnął wzruszył ramionami i pokazał leżące w okolicznych krzakach rolki szrego papieru.
-Ruscy mają lekko śmierdzący problem- Uśmiechnął się wrednie i poszedł w ką obozowiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No nareszcie wszyscy się zebrali – pomyślał Shudo – teraz trzeba tylko zlokalizować Alphe i będzie git. Jeden z kompanów wyraźnie przejął funkcję przywódczą. Faktycznie jedna taka osoba w grupie była potrzebna. Po zebraniu rzeczy wszyscy byli gotowi do wymarszu. Shudo miał nadzieje że w miarę szybko dotrą do bazy gdzie ich bezpieczeństwo powinno być zdecydowanie bardziej zapewnione.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po ponad dwóch godzinach przeczesywania gęstych wówczas lasów Syberii, Cael znalazł się nieopodal miejsca oznaczonego czerwonym krzyżykiem. Było nadzwyczaj cicho. Próbował przedrzeć się przez nieprzeniknioną mgłę, z trudem odnajdując się w tym terenie. Jego krokom towarzyszył niepokój. Przeczuwał, że każdy następny mógł być jego ostatnim. Przemieszczając się z ostrożnością sapera dostał się w końcu na miejsce jego przeznaczenia. Zamurowało go. Nie wiedział co powiedzieć. Udało mu się dotrzeć do obozu Alfa! Wtem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Minęło wiele godzin, wiele dni... wiele lat? Wiele lat wstecz? Taaaak... Wiele lat wstecz minęło nim tajemniczy jegomość o kaukaskich rysach twarzy odzyskał przytomność. Jak przez mgłę pamiętał moment wyruszenia na jakąś wielką, tajemniczą wyprawę w poszukiwaniach Syberytu. Mężczyzna nie pamiętam jakie motywy skłoniły go do podjęcia się tej misji. Możliwe, że były to procenty bądź też jakiś dziwny, lunatyczny trans. Szczęście sprawiło, że mężczyzna znalazł się w pobliżu innych towarzyszy podróży. Nie miał on nic konkretnego do powiedzenia, jedyne zdanie jakie pamiętał z sprzed wyruszenia na ekspedycję to:
"Jak się wsłuchacie to w 42 sekundzie słychać strzały."
Nic więcej nie wiedział. Z tego co zdążył się zorientować na liście uczestników wyprawy został wpisany jako Kukowsky. Mężczyzna nie był w stanie powiedzieć czy to jego pseudonim, czy też nazwisko. Nie mógł nawet stwierdzić czy to aby na pewno chodzi o niego.
- Niech będzie... mogę być i Kukowsky. - odrzekł i próbował odnaleźć się w sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mrok zapadał dość szybko o tej porze roku, na tych wysokościach geograficznych. Gdy więc dookoła kolory przyćmiła szarówka, cały oddział podzielił się na kilka trójek, które z jednej strony stworzyły dość szeroki wachlarz umożliwiający przeczesanie niezłej połaci terenu, a z drugiej pozostawały w odległości głosu / strzału, aby - gdyby miało dojść do najgorszego - szybko pośpieszyć sobie wzajmnie na pomoc. I wyruszył...

SPC Dexter szedł w ariergardzie swojej grupki, walcząc z sennością po jego urazie, wzmacnianią do tego przez cichutkie, monotonne, drażniące pobrzękiwanie pasów amunicyjnych w pudełkach nabojowych. Wolał trzymać się z tyłu, gdyż w obecnym stanie nie ręczył za swoje zdolności nawigacyjne... tych zresztą aktualnie brakowało każdemu. Mieli przygotowane parę satelitarnych map okolicy, ale niektóre punkty orientacyjne siłą rzeczy po prostu jeszcze nie powstały; trudno oczekiwać znalezienia kilku formacji skalnych, jeśli pierwsze zlodowacenie tego regionu miało dopiero nadejść za...200 tysięcy lat. O strumyczkach można już było w ogóle zapomnieć. Kompasy też nadawały się raczej jako świecidełka do ewentualnego przekupienia jakiegoś napotkanego i mniej agresywnego małpoluda - pole magnetyczne Ziemi sprzed 2 mln lat jednak dość znacznie się różniło od tego im znanego. Zauważyli to gdy ktoś przypadkiem popatrzył na kompas podczas zachodu; jego strzałka wskazywała dokładnie na... Słońce. Nawet gwiazd nikt nie poznawał.

...pozostało im pójście "na azymut"...


Zabawne, gdy tak pomyśleć, jak człowiek się przywyczaja do najzwyklejszego GPSa. "Skoro ten cały EON jest taki fajny, mogliby pomyśleć by puścić nim od razu kilka satelitów" pomyślał Dexter w ramach jednej ze swych złotych myśli.

Zawsze miał ich dużo.

Nikt nie powiedział, że zawsze też były one mądre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Czemu nie możemy ich po prostu zabić? – rzekł Siergiej nie odrywając wzroku od lornetki. – Toż to totalni amatorzy. Jeden za drugim podchodzą do tamtego trupa, w ogóle nie biorąc pod uwagę możliwości pułapki. Hałasują i biegają po lesie jakby byli u siebie w domu. O patrz teraz! Zaczynają kopać dół, chcą pochować zmarłego… Cóż za rażąca oczy nieostrożność. Eh szczęście mają te pieski. Gdyby nie to, że musieliśmy prawie cały stacjonujący tutaj batalion wysłać jako wsparcie przeciwko bazie Epsilon, to już dawno oni wszyscy byliby martwi.
-Co się odwlecze, to nie uciecze – odparł Sasza ze spokojem. – Jak słusznie zauważyłeś to żółtodzioby. Nie reprezentują sobą żadnej wartości. Nie będą w stanie zagrozić naszej armii. Rząd amerykański , z wiedzą jaką posiadał, postąpił właściwie. Zostawił w swoich czasach wartościowych ludzi, a do przeszłości wysłał tych, którzy nikomu nie byli potrzebni, a tylko zawadzali swoją obecnością. Żołnierzy bez honoru, odwagi i ambicji. Bądźmy szczerzy. Oni mieli tylko jeden cel: przybyć tutaj i przenieść Alaskit z Syberii na Alaskę. Ukraść własność ZSRR. To złodzieje bez krzty godności!

***

Pod koniec XX wieku, rosyjscy naukowcy dokonali przełomowego odkrycia. W sercu mroźnej Syberii znaleźli pozostałości nieznanej dotąd, starożytnej cywilizacji. Na miejscu znaleźli również ślady Alaskitu, chociaż dotychczas uważano, że ten katalizator zimnej fuzji występuje wyłącznie na Alasce. Wszak na tym założeniu opierał się cały amerykański imperializm. W świetle politycznym tego odkrycia, badania zostały przekazane pod zwierzchnictwo Armii Czerwonej. Ich rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania. Liczące sobie co najmniej dwa miliony lat znaleziska, były dziełem Amerykańców! Natychmiast pojawiło się pytanie : „Jak to możliwe?!”. Wkrótce uzyskano odpowiedź. Stało się to dzięki urządzeniu czasoprzestrzennemu zwanemu w skrócie „ CZAPA”, który został znaleziony na miejscu tamtego odkrycia. Zasilanie Alaskitowe, częściowo tłumaczy jego niezwykłe właściwości. Jest ono w stanie przenieść dowolny obiekt o równe dwa miliony lat wstecz.

***

Żołnierze, wasza Ojczyzna została haniebnie oszukana. Nie pozwolicie chyba by kradzież należnego nam surowca uszła imperialistom na sucho. Jak mawiał wielki Trocki „Alaskit jest jak kula, na której opiera się kaleki imprializm.” Oto nadszedł dzień, gdy ta kula zostanie strzaskana, a dumna Ameryka padnie na twarz przed SSSR. Wasza misja zmieni na zawsze oblicze świata.!
-Za Matkę Rosję!

***

-Nie damy się obrabować – twardo powiedział Sasza. – Za 2 mln lat,na tych ziemiach będzie leżeć nasza ojczyzna. Będziemy bronić jej dóbr przed złodziejami. Tymczasem wróćmy do bazy. Nie przejmujmy się tymi Amerykanami. Nie wiem czy wiesz, ale kilku z nich przeszło na naszą stronę.
-Że co? Jak nam udało się tego dokonać? – ze szczerym zdumieniem wykrzyknął Siergiej.
-To nie było takie trudne. Mówiłem Ci, ile warci są Ci żołnierze. Niektórzy z nich zgodzili się na tę misję tylko dlatego, że mieli dość Ameryki i służenia w ich armii. Inni chcieli po prostu zobaczyć świat takim jakim był, bez ingerencji człowieka. Życie w tamtych czasach nie dawało im szczęścia. Tutaj zaproponowaliśmy im wysokie stanowiska w naszej armii, jak i własną ziemię po zmiażdzeniu Amerykanów.
- Jak to? Przecież sam widziałem jak tego kolesia, którego niedawno pochowali, nasi ludzie zabili praktycznie z miejsca, od razu jak się pojawił. Nie zadawali mu żadnych pytań, ani nie dali prawa głosu. Zakończyli jego żywot natychmiast.
-Widzisz, nasze linie czasowe się różnią, ale niektórzy ludzie żyją w obu światach. Przed misją dostaliśmy obszerną listę osób, które w naszych czasach zdradziły Amerykę, bądź działały na jej niekorzyść. Dzięki temu rozpoznaliśmy takich ludzi tutaj i spróbowaliśmy przeciągnąć ich na swoją stronę. Powiem Ci, iż trzech przystało na naszą propozycję i znajduje się w tej grupce, która właśnie oddala się na północny-wschód, najpewniej w stronę Alphy. Będą oni naszymi szpiegami i zapewnią powodzenie naszej misji. Przy odrobinie szczęścia, za nas zakończą tą wojnę, hahahahaha – roześmiał się rosyjski dowódca i wraz ze swoim bratem udał się w stronę bazy.

***

…Wtem Cael się obudził i zobaczył towarzyszy stojących nad nim.
-Cholera. Śniło mi się, że dotarłem już do Alphy i to koniec moich zmartwień, a tu proszę. Znowu widzę Wasze gęby – z uśmiechem powiedział Cael do swoich kompanów, wstając z ziemi i otrzepując mundur.
-Jesteś ranny. Powinien Cię obejrzeć lekarz – skomentował ktoś z grupy.
Bzzzz, bzzzz – wydobyło się z radia Wina.
-Wszyscy cisza! Muszę odebrać przekaz – rozkazał porucznik.
- Nie ma chwili do stracenia. Natychmiast zbierz wszystkich ludzi, których znalazłeś i ruszaj dalej na północny wschód. Jeśli nie udało Ci się odnaleźć wszystkich członków Waszej grupy, zaprzestań poszukiwań- najprawdopodobniej zginęli. Epsilon jest w opałach, więc nie mogę wysłać Wam żadnych posiłków. Najprawdopodobniej po drodze do Alphy natkniecie się na bazę ładunkową wroga. Powinna być slabo chroniona, ponieważ większość wojsk radzieckich ruszyła na wschód. Oceńcie właściwie sytuację i jeśli uznacie, że jesteście w stanie zdobyć bazę, zróbcie to…
-Wziut! – rozległo się nieopodal. Wszyscy padli na ziemię z odbezpieczonymi karabinami. Po chwili zobaczyli, że przyczyną dźwięku był teleportujący się człowiek. Szybko rozpoznali po mundurze, że Amerykanin.
-Witajcie. Nazywam się Paul, jestem naukowcem. Co za okropne rany! Ściągnijcie te szmaty i dajcie mi się obejrzeć – powiedział nowo przybyły i zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować, zajął się opatrywaniem rannych.
-Co się tam dzieje? – rozległo się z radia.
-Mamy ogromne szczęście, sir. Właśnie przybył medyk i zajął się leczeniem naszych ran.
-No to rewelacja. W takim razie MUSICIE zaatakować i przejąć bazę wroga. Według danych wywiadów znajdują się tam tylko dwa bunkry, rosyjskie labolatorium oraz dwa stacjonujące pojazdy. Spróbujcie je przejąć w odpowiednim momencie, zanim kierowcy zdążą wsiąść. Wierzę w wasze umiejętności. Bez odbioru.
Wino spojrzał z wyrzutem na Paula i pomyślał „Pieprzyć takie szczęście…”. Rozkazał oddziałowi zebrać się i uformować szyk. Szybko się okazało, że brakuje jednej osoby.
-Gdzie do cholery podział się Ariwederczi?
-Korzystając z chwili przerwy, poszedł załatwić potrzeby fizjologiczne. Ale to było już jakiś czas temu… - z niepokojem odparł Avalon.
Oddział udał się w stronę wskazaną przez Avalona. Po przejściu kilkunastu kroków wszyscy znieruchomieli. Przed nimi leżał Ariwederczi, wykrzywiony w okropnej pozie, z grymasem bólu na twarzy. Natychmiast podszedł do niego Paul.
-Nie żyje – oznajmił. – Została mu podana bardzo silna i stosunkowo szybko działająca trucizna. Niemożliwe jest to, aby podał mu ją ktoś z naszych starych, tzn. nowych, no wiecie, „tamtych” czasów. Musiał zostać otruty niedawno, przez kogoś ze znajdujących się tu ludzi…

***

MG – Prido

1. Shudo
2.
3. win0
4. Cael
5. Avalon
6. Filip
7. Renzov
8. Zurris
9. Winry
10. Magi
11. Spider
12. Asthariel
13. HeyBabyGirl
14. Phelela
15. Kukowsky
16. Dexter

Mord ---> Ariwederczi

Przykro mi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ariwederczi nie żył. Otruty. Przez kogoś z nas. Przy tej rewelacji bledło nawet pojawienie się jakiegoś doktorka, i powrót rannego Caela. Asthariel nagle pobladł - skoro zrobił ktoś z nas, to wkrótce zacznie się szukanie winnych i wzajemne oskarżenia. Jak w takich warunkach zaatakować Rosjan, by nie dostać kulki w łeb od sojusznika!?
***
Tyle na dziś. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Renzovowi nie podobała się ta sytuacja. Po dziwnym przybyciu medyka i śmierci Ariego dało się czuć niepokój wśród kompanów i zapanowała gorsza atmosfera. Trzeba było przedsięwziąć jakiś plan...

Cholera, tego jeszcze brakowało - mówił Renzov, zastanawiając sie bieżącą sytuacją- Jeden z naszych nie żyje. I w dodatku został ubity przez kogoś, kto również należy do tej kompanii. Źle się dzieje, oj źle, ale trzeba zachować zimny spokój i opanować się. Nie można popadać w panikę. Zwłaszcza w takiej sytuacji. Trzeba skupić się na bazie ruskich. Musimy ją zająć. I musimy dowiedzieć się, którzy z współtowarzyszy są tymi zdradzieckimi psami. Od teraz trzeba wszystko planować i podchodzić do tego taktycznie. Nie możemy popełnić błędu. W końcu jesteśmy na terytorium wroga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Co tu się do cholery dzieje! - krzyknął win0.

Po chwili opanował się. Zorientował się, że taki wybuch nie wpłynie dobrze na morale. Poprosił więc Paula na stronę i zaczęli rozmawiać.

- Jesteś tu dłużej od nas, więc może łaskawie wytłumaczysz nam co robią tu jebani Ruscy i dlaczego ktoś próbuje nas wyrżnąć na tym ponoć bezludnym pustkowiu?!?!
- Rosjanie musieli jakimś cudem skopiować naszą technologię i skoczyć w przeszłość tak jak my. Nie mam pojęcia jak i kiedy to zrobili, ale im się udało. A co do wyżynania - jak mówiłem, robi to ktośz tej grupy.
- Świetnie! Wprost wspaniale. Nie dość, że trafiliśmy w nieprzyjazny teren, ścigają nas sowieckie świery, to jeszcze ktoś próbuje zniszczyć nas od środka.
- Nie moja wina, wiedzieliście na co się piszecie.
- O nie! My pisaliśmy się tylko na nieprzyjazny teren. Radzenie sobie z Ruskimi kałachami i zdradą w szeregach nie były wpisane w zakres naszych zadań. Tak czy inaczej będziemy musieli się zając obydwoma sprawami. Najpierw musimy zając się tą bazą. Przydałyby się nam te teleportujące zabawki.
- Nie da rady. Żeby je skalibrować musicie udać się do bazy, na co nie mamy czasu. Na razie działacie bez nich.

Po tej wymianie zdań obaj wrócili do grupy. Porucznik zaczął odprawę.

- Jak słyszeliście naszym obecnym zadaniem jest przejęcie bazy wroga. Zgodnie z wywiadem jest on słabo broniony. Mamy do czynienia z trzema budynkami. Przed infiltracją musimy zając się neutralizacją pojazdów wroga. Najlepiej przejąc je po cichu i wykorzystać w walce później. Razem z doktorkiem jest nas szesnastka. Podzielimy się na 5-osobowe zespoły. Paul dołączy do ludzi atakujących laboratorium - on jest naukowcem, więc tam przyda się najbardziej. Zespół A uda się do pierwszego bunkra, zespół B - do drugiego, a zespół C ruszy do laboratorium. Ja stanę na czele zespołu C, zespołem A dowodzić będzie Winry, a zespołem B - Dexter. Przed atakiem dwie osoby (najlepiej wyszkolone w cichych akcjach), jedna z zespołu A i druga z zespołu B, zajmą się transporterami. Po akcji użyjemy ich do powrotu do bazy Alpha. Podczas akcji obowiązuje bezwzględna cisza radiowa. Jakieś pytania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Że co, doktorku? Zrobił to ktoś z naszego oddziału? No chyba sobie wszyscy jakieś żarty stroicie w tym momencie! Jak niby mamy prowadzić jakiekolwiek działania, skoro nie możemy ufać sobie nawzajem? To jest dopiero niedorzeczność. Ty! Panie Ważny! - Magi miała oczywiście na myśli win0. - Co proponujesz zrobić teraz, mądralo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ari nie żyje... Winry wciąż nie mogła w to uwierzyć. Ari, z którym tak często się przekomarzała na temat udziału kobiet w misji. Ari, który zawsze oferował jej pomoc - wcześniej (a właściwie 2mln lat później) i teraz, tu, na Syberii. I pomyśleć, że tak ją to irytowało! Że odbierała to jako brak zaufania lub wiary w to, że potrafi poradzić sobie sama! Teraz czuła już tylko żal do siebie, że była taka niewdzięczna...
Oczy Winry zwęziły się, gdy omiotła wzrokiem wszystkich obecnych. Patrzyła po kolei na każdą osobę, chcąc wniknąć wgłąb ich myśli, ich duszy... Kto mógł to zrobić? Kto z taką łatwością zdradził ich kraj i towarzyszy? Przede wszystkim towarzyszy!
Winry starała się zachować spokój, choć w środku wszystko się w niej gotowało. Wiedziała jedno - ktokolwiek ich zdradził, nie przyzna się do tego, nie ma takiej opcji. Oskarżanie się nazwajem nie ma sensu. Trzeba jeszcze na parę godzin zaufać tym ludziom (ludziom, którzy zabili Ariego!) i wspólnie zdobyć bazę Rosjan. A kiedy już wedrą się do środka... Na pewno znajdzie się paru czerwonych, którzy się wygadają. Już ona się o to postara.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

***

Dla sprostowania: Paul przed chwilą przybył z przyszłości i nie istnieją aparaty pozwalające teleportować ludzi w określone miejsca na Ziemi(Oprócz jedynego niepowtarzalnego EONa, który został w Ameryce). Jest on po to, aby Was leczyć gdybyście odnieśli jakieś rany. Winry, czy dalej masz problemy z kostką? itd itp...

***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cael, zostawszy opatrzonym i stworzywszy sobie właściwe i wygodne miejsce spoczynku z wrzecion, mchu, gałązek i liści, położył się i próbował zasnąć. Po całym męczącym dniu, koszmarnym śnie i otruciu jednego z nich nie pragnął niczego więcej niż oddalenia się myślami daleko stamtąd, w bezpieczniejsze i mniej stresujące rejony. Chciał się za wszelką cenę stąd wyrwać, jednakże było już za późno. Nie lubił tego miejsca i nie podobało mu się gorące (dosłownie) powitanie przez Rosjan. Działo się tu coś niedobrego, jednak sam nie miał na to zbyt dużego wpływu. Frapował go też fakt, że Ariwederczi nie żyje. Pytanie czy jego śmierć była przypadkowa, czy ktoś miał jakieś konkretne pobudki, by mordować go dzień po ich przybyciu do tych czasów. Zastanawiał się jakby to było, gdyby jego otruto. Co jest po drugiej stronie życia i czy cokolwiek jest? Na pewno śmierć podczas snu obyłaby się dla niego bezboleśnie, przecież nawet bólu w tym stanie nie czuł. Jeśli w przyszłości miałby stać się celem zdrajców, to pragnął, by stało się to właśnie w nocy, gdy drzemał sobie spokojnie, wyzbyty zmartwień o to, co będzie jutro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.09.2010 o 22:46, windows00 napisał:

Jakieś pytania?

- Chyba jesteś niepoważny, Panie Ważny. Mamy się rozdzielać podczas gdy wśród nas są zdrajcy? Zapomnij. Jeden taki przy odrobinie szczęścia może wymordować całą piątkę i uciec do tych swoich ruskich psów. A jeżeli w jednej grupie będzie ich kilku? Katastrofa murowana. Poza tym nie widzę najmniejszego sensu w zdobywaniu tej bazy. Nie wiem czy zauważyliście, ale ktoś z tej tu grupy zamordował Ariego! I Ty, Panie Ważny, oczekujesz od tych ludzi jakiejkolwiek współpracy? Zdobycie bazy samo w sobie jest trudnych zadaniem, a ze zdrajcami staje się ono praktycznie niewykonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Jakieś pytania?
- Jedno, poruczniku. Kto jest w moim oddziale? - spytała Winry, przyglądając się załodze. Wiedziała, że ta decyzja należy do Wino. To on tu dowodzi i organizuje zespoły. Ona miała po prostu wykonać to zadanie najlepiej, jak potrafiła.

Magi

- A co mamy robić, jeśli nie zdecydujemy się na zdobycie bazy? Siedzieć tak i patrzeć na siebie, bojąc się jeść, pić, spać a nawet przebywać w swoim towarzystwie? Ja się na to nie piszę. Nie będę tu czekać, aż Ruscy mnie zestrzelą albo zdrajcy otrują. W tej bazie mogą być informacje, które nam wyjaśnią, co tu się właściwie dzieje. No chyba, że obecny stan rzeczy nam odpowiada i nie widzimy problemu, ale to już inna sprawa - skończyła Winry, siadając. Przez całe to zamieszanie niemal zapomniała o swojej skręconej kostce, ale teraz ta dała o sobie znać. - Paul, masz może coś przeciwbólowego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się