Domek

Forumowa Mafia

60875 postów w tym temacie

Powoli dochodziło południe. Godzina, od której się wszystko zacznie. Da Ghost wolnym krokiem zmierzał już w kierunku portu. Wycieczka po mieście nie pozostawiła po nim zbyt dobrego wrażenia. Narastającym upał, smród pomyj wylewanych przez okna na ulicę i tysiące szczurów maszerujących ulicami. To wszystko coraz bardziej go przerażało i przez chwilę zatęsknił za spokojem śnieżnej okolicy w swych rodzinnych stronach. Widać, że nie czuł się swojo w tej częsci Globu ale do przodu pchała go chęć zysku.

Tak jak miał w zamiarach odwiedził targowisko, jednak ogromny kocioł i jazgot jaki tam panował szybko go przepędził i tak o to już nieźle zmęczony psychicznie postanoiwił iść na statek. Chciał jak najszybciej znaleźć się w lesie. Tam na pewno odżyje i poczuje się jak ryba w wodzie.

Na statku nie było jeszcze całej ekipy a Da Ghost w oczekiwaniu na resztę postanowił naostrzyć Rębajło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Amerigo obudził się dosyć wcześnie, za wcześnie jak zaraz mu się przypomniało. Coś sprawiało , że czuł się jak na pustyni, może temperatura wzrosła - pomyślał. Jednak przyswajając sobie zapach swojego pokoju przypomniał sobie o wczorajszej popijawie i od razu zszedł do hotelowej "jadalni" po szklankę mleka. Niestety nie dane mu było zasmakować mleka zastał jednak tylko resztki ginu i filiżankę czegoś co wyglądało na kawę. I jedno i drugie niezbyt dobre na szuszę. Postanowił więc naprędce się umyć, spakować i wybrać na małe zakupy . Miejmy nadzieję , że przynajmniej jadłodajnie mają tutaj lepsze niż hotele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wybiła dwunasta a Amerigo jeszcze nie znalazł się na statku. Zamarudził trochę popijając wodę z cytryną , jedyny niealkoholowy napój oferowany przez tutejszych sprzedawców. Smak miała gorzkawy, mógł się tego spodziewać , jednak lepsze to niż suche gardło. Biegł ile sił w nogach by zdążyć na statek - nie odpłyną chyba beze mnie - pomyślał i doszedł do wniosku , że jest to bardzo prawdopodobne - w sumie to o jedną głowę mniej do podzielenia pieniędzy. Przysiągł sobie w myślach , że następnym razem nie dotknie alkoholu choćby nie wiem co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znowu musze sie meczyc z jakas banda czlowieczkow - wymamrotal pod nosem dosyc wysoki mezczyzna w bezowym kapeluszu. Gdy Bajtek doszedl juz do przystani zobaczyl grupke ''podroznikow'', ktorzy nastawieni byly na chec zysku. Przypuszczal, ze wiekszosc czlonkow ekspedycji byla omamiona obietnicami wielkiego zysku, ktorzy zapomnieli o wszelkich niebezpieczenstwach dzungli i zabojczych wodach Amazonki.

Zobaczyl jedyna lajbe w porcie i domyslil sie, ze pewnie tym beda ''plynac''. - Czy nie ma czegos innego, mamy plynac czyms takim ? Przeciez to kpina, ubrudze swoje drogie ubranie. Mam nadzieje, ze sa tutaj jakies paroby, ktore za darmo beda mi czyscily odziez. Wam przydalaby sie porzadna kapiel, jedni z Was cuchna alkoholem na kilometr, a reszta z was smierdzi potem - mowiac to zatyka nos - Fuj! Trzeba cos z tym zrobic! Natychmiast!

Nie wiem jak wytrzymam z takimi obwiesiami tyle dni... Udal sie do swojej kajuty i popadl w gleboki sen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- A możet by tak toporkiem bez łeb mu hę?? - rzekł Da Ghost wzbudzając jeszcze większe zniesamczenie u nowoprzybyłego, a ogólną wesołoś u reszty - Napijta się też Tawariszcz to nie będzie Wam smród przeszkadzał - dodał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lifar obudził się dość póżno, więc w obawie by nie spóźnić się na statek ubrał się szybko, przemył i zszedł na śniadanie. Zdziwił się lekko bo jadł sam, widocznie wszyscy już wyszli... lub jeszcze śpią. Zaczął powoli przypominać sobie nowopoznanych - Keroth, słowiański karzeł, Da Ghost, dwumetrowy drwal ze swoim nieodłącznym przyjacielem - Rębajłem, Manfrett, dość tajemniczy osobnik i o ile dobrze pamiętał Sajmon, kucharz. Reszta towarzystwa trzymała się raczej na uboczu, a szkoda bo dobrze byłoby wiedzieć czego można się spodziewać po kompanach. Tak rozmyślając obszedł kilka miejsc które jeszcze pamiętał, odwiedził starego przyjaciela i udał się na statek. Zastał tam znajomego drwala próbującego przekoać swoim sposobem dośc wysokiego człowieka w bezowym kapeluszu, którego Lifar widział po raz pierwszy, do napitku, oraz chyba wszystkich pozostałych.
- Więc coż... Wyprawę czas zacząć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

upiordliwy dobiegł do reszty grupy i zauważył na jego szczęście , że grupa jeszcze nie odpłynęła. Statek nie przedstawiał sięco prawda zbyt okazale ale postanowił nie narzekać. Przywitał się z towarzyszami i wszedł na pokład. Zapytał o swoją kajutę i wkrótce pokazano mu niewielkich rozmiarów kabinę z pryczą . Rzucił swoje rzeczy i wrócił na pokład porozmawiać z pozostałymi członkami wyprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na statek dotarł wkońcu Adam
- Na szczęście mamy porządne opóźnienie i zdążyłem. Musiałem wykorzystać okazję przespania się na porządnym łóżku. Nie poznaliście mnie wczoraj. Nazywam się Adam i jestem geografem. Z tego co wiem nie wielu z was ma o tym pojęcie, a chcecie znaleźć źródło rzeki :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie wyprawa się rozpoczęła, statek z pewnym opóźnieniem opuścił przystań. Niewiele osób było na pokładzie, część weszła do kajut i nawet się nie przywitała, następna część po wejściu na pokład zamelinowała się w swoich kajutach. Shudo siedział na ławeczce na rufie i podziwiał piękne nabrzeża Amazonki. Był bardzo podekscytowany nową przygodą.
Postanowił zaprezentować Da Ghost’owi wynalazek swojej fabryki podszedł do niego.
- witam drwalu – powiedział Shudo do Da Ghost’a – domyślam się że świetnie władasz swoim Rembajłem ale w walce na odległość Twoja broń nie jest skuteczna – kontynuował Shudo – chciałbym zaproponować Ci wypróbowanie najnowszego produktu mojej fabryki czyli karabinu Gewehr 98. Jest bardzo celny i z odległości 500 m można zdmuchnąć każdego niebezpiecznego wroga. Może spróbujesz – zaproponował i podał strzelbę Da Ghost’owi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- No nie wiem. Tą pukawką drzewa nie zetniesz. A niebezpiecznym wrogom to ja zęby mogę wybić z odległości 50 cm - z szelmowskim uśmiechem odparł Da Ghost - no ale skoro już tu jesteś to pokaż co potrafi ta Twoja "rurka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Upiordliwy zobaczył jak mężczyzna z kawałkiem czegoś co przypominało dziwną strzelbę podchodzi do rosłego mężczyzny z toporem. Oho - ciekawe co to jest - pomyślał i podszedł bliżej żeby dowiedzieć się czegoś więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sir Latniak oczywiście nie brał udziału we wczorajszej "zabawie". Jakiś proletariusz (bodajże kucharz) miał chyba jakiś problem, ale Latniak to zlekceważył. Udał się na spoczynek.

Następnego dnia Lord wstał wcześnie rano (grubo przed 9.00) i zaczął przygotowywać się do wypłynięcia. Po całym hotelu roznosiły się chrapnia uczestników wyprawy. Większość jeszcze spała. Latniak wyjął ze swojego kufra misternie zdobione pudełko. W środku znajdował się skórzany pas z kaburami oraz 2 rewolwery z rękojeściami z kości słoniowej - pozostałość po wyprawie do Meksyku. Sir Latniak dość często był zmuszony korzystać z tej broni. Był całkiem niezłym strzelcem...Latniak zajrzał do szafy i wyciągnął stamtąd jakieś odpowiedniejsze ubranie. Założył wygodne spodnie, koszulę, do plecaka schował parę przydatnych ubrań i narzędzi. Założył pas i wsunął rewolwery do kabur, nie zapomniał też o fajce i tytoniu. Wziął też sporo soli, wiedział że indianie bardzo lubią podarki. Zegar w holu wybijał wpól do 9.
Lord szybko schował niepotrzebne rzeczy do kufra, z rogu szafy wyciągnął wysłużony sztucer i przewiesił go przez ramię. Tak załadowany wyruszył w stronę portu.

Na miejscu było już sporo ludzi. Gdy Latniak dowiedział się że odpływają dopiero o 12 udał się do jakiegoś spokojnego baru i spędził tam czas spokojnie pykając fajeczkę. Nikt nie chciał do nie go podejść widząc dwa rewolwery oraz sztucer oparty o stolik...

Latniak co jakiś czas wyjmował zegarek z kieszeni i sprawdzał godzinę. W końcu wrócił do portu i wszedł na statek. Zo stawił w kajucie swoje rzeczy, nie zdjął jednak pasa. Zamknął drzwi do kajuty. Na pokładzie było raczej pusto. Uwijało się paru ludzi załogi. Ogólnie nic wielkiego. Lord oparł się o burtę i wpatrywał się w toń rzeki.
- Dzisiaj rozpoczynamy podróż - pomyślał - pewnie nie wszyscy wrócą z tej wyprawy żywi... po drodze napotkamy wiele niebezpieczeństw. Tubylcy, choroby i kto wie co jeszcze. Teraz jeszcze jest spokojnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lifar spokojnie siedział sobie na pokładzie i rozmyślał o tym co może go spotkać podczas tej podróży... Podczas ostatniej miał to szczęście, że towarzyszył mu ktoś obyty z tą częścią świata... "Kto wie czy to nie dzięki niemu udało się wyjść cało z wioski Yahua... " - rozmyślał przyglądając się bambusowej dmuchawce otrzymanej w podarku od indian - "Mam nadzieję, że tym razem jedynymi indianami jakich spotkamy będą ewentualni tragarze, nie mam ochoty na ponowne spotkanie z którymkolwiek z plemion Łowców Głów.." Z rozmyślan wyrwał Lifara Da Ghost próbujący poradzić sobie z jakimś nieznanym mu rodzajem karabinu. Zobaczył, przy drwalu stoi ktoś jeszcze, chyba także jeden z towarzyszy podróży.
- Przepraszam, mógłbym się dowiedzieć co to za broń ? Pierwszy raz widzę ten model karabinu, choć o ile się nie mylę wygląda raczej na niemiecką robotę.. Podobny do znanego mi Mausera, ale pewny nie jestem. Jestem Lifar - przedstawiając się wyciągnał rękę do nieznajomego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Simon wstał rano....nooo...rano jak dla niego. W każdym razie był w dobym humorze i nie odczuwał żadnych skutków wczorajszego integracyjnego wieczoru. Bądź co bądź, przygotował jednak garnek zupy z wywarem ze specjalnych ziółek, dzieki której każdy kto tylko potrzebował, mógł wykurować się z choroby następującej dzień po spożyciu dużych ilości alkoholu.
- Daj no że tego trunku kucharzyku, zobaczymy co tam upichciłeś i czego to warte... - powiedział zaspany Amerigo
- Już nalewam już nalewam... - odpowiedział ochoczo Simon po czym sam zasiadł do śniadania. Po posiłku niec osię ogarnął i udał do miasta....

******

Na mieście Simon przede wszystkim zwiedzał sklepy i bazary z wszelkiego rodzaju żywnością, przyprawami oraz ziołami... Chciał być przygotowany na wyprawę aby w razie czego mógł ugotować zarówno coś bardzo dobrego jak i pożywnego. Jeśli sytuacja będzie tego wymagała Simon miał w zapasie także wiele przepisów leczniczych....
Po zrobieniu odpowiednich zakupiów, Simon z workami wszelakiego rodzaju przypraw i ziół udał się na pokład statku, który już czekał na wypłynięcie..

******

-Witam, witam....vel Pascal jestem...Simon vel Pascal - przedstawił się ponownie pozostałym członkom załogi - widzę, że Ser Lifar..
-SIR....sir.. - przerwał mu ponownie Sir Lifar
-A tak tak oczywiście, pzrepraszam...widzę, że Ser Latniak... (Lifar przewrócił oczami ponownie nie zwracając uwagi na prostacką wymowę Simona) dobiera się do jakiej pukawki ?
- Zgadza się. Człowiek nigdy nei wie co go może spotkać w takiej dżungli, a jeśli może się tylko czegoś nowego nauczyć to czemu nie skorzystać ?
- Racja ! Całkowita racja....choć szczerze mówiąc nigdy nie strzelałem z broni palnej i mam po prostu do niej lęk...
BUM !!!
-ojojojojoj.....o tak tak własnie o tym mówiłem...moje łyżki i noże są dużo cichsze....brrrr..aż mnie ciarki przechodzą na myśl jaką krzywdę potrafi wyrządzić taka broń... - powiedział Simon
- I o to chodzi ! - wykrzyknął z entuzjazmem Shudo - po to są własnie stworzone Gewehr 98 !!
-Gawrony 98 ?? Ojojojojoj...no trudno... wyruszamy na tak niebezpieczną wyprawę że chyba bede musiał się i ja zdecydować...brrrrr....a dawajże pan mi tego Gawrona !!! ....i tłumacz jak osłu ! - powiedział Sajmon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tam panowie, wolę mniejszą broń. Mały rewolewer systemu Colta nie rzuca tak się w oczy.
Ale sądzę że najbardziej potrzebna będzie nam tarcza, żeby ochronic się od strzał tubylców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do Shudo który prezentował karabin Da Ghost’owi podchodzili inni współtowarzyszę podróży, pierwszy podszedł zainteresowany Upiordliwy któremu Shudo zaczął tłumaczyć obsługę i zasięg broni. Następny zainteresował się Lifar po którego słowach Shudo od razu zorientował się że zna już jego starsze produkty
- Przepraszam, mógłbym się dowiedzieć co to za broń ? Pierwszy raz widzę ten model karabinu, choć o ile się nie mylę wygląda raczej na niemiecką robotę.. Podobny do znanego mi Mausera, ale pewny nie jestem. Jestem Lifar - przedstawiając się wyciągnął rękę do nieznajomego.
- Widzę że zna już pan najlepszą markę europejską co bardzo mnie cieszy – powiedział Shudo – jestem Paul Mauser ale wszyscy znają mnie jako Shudo i wraz z bratem produkuję i konstruuje najlepszą broń. Zapewne spotkał się pan ze starszymi modelami naszej broni natomiast to cacko Gewehr 98 jest naszym najnowszym produktem. Jest to karabin powtarzalny co jest naszym największym sukcesem niezawodny-mechanizm ryglujący oraz precyzyjne wykonanie – reklamował swój produkt Shudo – może chcesz spróbować wypróbować to cudo – zaproponował Lifar’owi.
Po tych słowach podał karabin Lifar’owi i wytłumaczył zasadę działania. Pomyślał sobie – to jednak był wspaniały pomysł na prezentację i reklamę broni. Ci ludzie którzy wypróbują ten karabin rozjadą się po całym świecie i będą reklamować moje wyroby – uśmiechnął się i nadal kontynuował prezentację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do oglądających broń podszedł wystraszony Simon i zainteresował się broniom.
-Gawrony 98 ?? Ojojojojoj...no trudno... wyruszamy na tak niebezpieczną wyprawę że chyba bede musiał się i ja zdecydować...brrrrr....a dawajże pan mi tego Gawrona !!! ....i tłumacz jak osłu ! - powiedział Sajmon.
- Obsługa jest bardzo prosta wkładasz magazynek w którym jest 6 naboi – tłumaczył Shudo – mierzysz i strzelasz
Następnym marudzącym był Adam opowiadający o swoich Coltach. Shudo słysząc jego słowa podszedł do niego.
- drogi kamracie posiadam również dwa egzemplarze broni krótkiej. Przy moim pasie wiszą dwa rewolwery Colt Navy z których korzystam jak przeciwnik jest blisko – powiedział Shudo – ale co zrobić z pistoletem jak przeciwnik jest w większej odległości. Nic. Są nieprzydatne. I do tego właśnie służą moje karabiny.
Kończąc rozmowę z Adamem Shudo zwrócił się do reszty
- słuchajcie wszyscy dla wszystkich przygotowałem po jednej sztuce karabinu Gawrony 98 oraz po 50 sztuk amunicji, jeśli po wyprawie stwierdzicie że jest nie przydatna to możecie ją wrzucić do Amazonki – kontynuował Shudo – ale jestem pewien że po wyprawię się w niej zakochacie i nie będziecie chcieli używać innej broni długiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lord Latniak stał oparty o burtę gdy usłyszał rozmowę "towarzyszy" podrózy na temat broni i sposobów ochrony.
Usłyszał też jak Adam mówił coś o tarczy. Pomysł ten wydał mu się trochę niedorzeczny. Latniak podszedł do rozmawiających ludzi:

- Witam panów - zaczął - słyszałem z mojego miejsca jak panowie rozmawiacie na temat broni. - zwrócił się w stronę Adama - Pomysł z tarczą nie jest głupi ale musi pan zauważyć że tarcze jednak na nic się nam nie zdadzą na parowcu. Póki jesteśmy na statku jesteśmy w miarę bezpieczni, nikt nie dostrzeli z brzegu na statek (Amazonka jest za szeroka). Jednak kiedy zaczniemy podróżować po lesie to jak będą nas chceili zestrzelić to uda im się to bez problemu z ukrycia. Dlatego posiadanie broni długo dystansowej może się przydać jedynie jak będziemy podróżować po pustym terenie albo do odstraszenia tubylców jeżeli Amazonka się zwęży. W dżunglii przydadzą nam się jedynie bronie na krótsze dystanse - rewolwery a nawet broń biała - rzekł wskazując na Da Ghosta - siła tego człowieka na pewno okaże się pomocna, chociażby nawet żeby przebić się przez dżunglę.
- Chciałbym również wyjaśnić pewną sprawę - Lord podszedł do kucharza - Zauważyłem że zaczął mnie pan z kimś mylić, z niejakim Lifarem bodajże. Czy jest to wynik pomyłki czy pańskiego braku wychowania, nie wiem. Wiem jednak że należy mi się wyjaśnienie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Keroth nie śpieszył się ze wstawaniem. O godzinie 11.55 dotarł na statek, który to zresztą wypłynął o wiele później niż było to zaplanowane.

W plecaku Kerotha znaleźć można było krótki ostry nóż, sporo produktów żywnościowych, tzw. "zestaw przeżycia" oraz krótki pistolet marki colt. Dzięki uprzejmości Shudo stał się również posiadaczem Gawarona, czy tam Gawrona czy innego cuda wraz z 50 nabojami.

Padł strzał, lampa znajdująca się na drugim końcu portu rozpadła się w drobny mak. "Wszystko ok, pamiętam jak to się robi" - pomyślał keroth, a potem udał się do kabiny dalej leczyć kaca :)

--------------------------

Wstał kilka godzin później. Statek płynął już powoli w górę rzeki, shudo uczył niektórych członków wyprawy strzelania z broni palnej. Inni uczestnicy spali lub spierali się o różnice między sirem a serem, jakby to kogoś tu w ogóle obchodziło.

"Geografie - powiedz nam coś o rzece, którą płyniemy!" - wykrzyknął (uprzejmie) Keroth.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.10.2005 o 18:15, Shudo napisał:

Do oglądających broń podszedł wystraszony Simon i zainteresował się broniom.
-Gawrony 98 ?? Ojojojojoj...no trudno... wyruszamy
na tak niebezpieczną wyprawę że chyba bede musiał się i ja zdecydować...brrrrr....a dawajże pan mi tego Gawrona !!! ....i
tłumacz jak osłu ! - powiedział Sajmon.
- Obsługa jest bardzo prosta wkładasz magazynek w którym jest 6 naboi – tłumaczył
Shudo – mierzysz i strzelasz


-Mierzyyyyyszzzz...i strze....
BACH !!
Broń wystrzeliła z ogromnym hukiem, a Simon został odrzucony do tyłu siłą strzału.
-Ojojojojoj....mocne to to kurestwo....ale nie będzie mi diabelstwo dyktować warunków...zaraz ogarnę to całe ustrojstwo......mierzyyyyszzz......i strze....
BUM !!
- No no no ....jeszcze trochę i będę strzelał tam gdzie chcę!! Shudo ?! Dawajże tych nabojów komplecik dla mnie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się