Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Retrogram - Odcinek specjalny, rocznicowo-urodzinowo-wspomnieniowy

118 postów w tym temacie

A nie uważasz, że pomimo możliwości technicznych i finansowych, by stworzyć gry wspaniałe i cieszące zmysły, to twórcy zupełnie z tego nie korzystają, idąc po najmniejszej linii oporu i nie wkładając w swoją pracę serca?

I sam jesteś nudny i brzydki! :P WarCraft II do dzisiaj wygląda - nomen omen - fantastycznie. No, może już nie bardzo, bo rozdzielczość 640x480 jednak robi swoje. A grywalność, że ho ho. I może odesłałem go na emeryturę, ale to i tak jedna z najwybitniejszych gier świata. Gdyby nie on, to WarCraft 3 nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia. I ja akurat jestem jedną z osób zachwycających się trójką - tyle tylko, że nie do końca mi się podoba przyjęty przy niej (i kontynuowany w dalszych grach) kierunek artystyczny i rozwojowy świata, zagubił dużo ze swojej osobowości i niegdysiejszego klimatu. A The Frozen Throne w singlu, w kampanii głównej mnie znudził - znamienne jest to, że w międzyczasie postanowiłem zagrać także w jedynkę i to ona przykuła mnie na długi czas do komputera.

Wracając do ostatniego punktu - może dlatego, że po prostu fani byli rozczarowani tym, w jaki sposób kontynuowano ich ulubione gry? I radziłbym nie wchodzić na teren wspomnień starszych fanów i dawnych gier, bo to niebezpieczny (dla ciebie!) teren ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> A wg. mnie ME przebija zajefajnością Baldura, Tormenta i resztę "rasowych" erpegów. Możecie

Dnia 18.10.2010 o 01:57, TheAbsurd napisał:

mnie teraz wszyscy zjeść. :D


Żeby tylko zjeść :) Niech tu wpadną "hardkorzy" (przeważnie z mlekiem pod nosem) to zaraz zostaniesz pojechany od "każuala", "bezguścia" i usłyszysz że masz "dwie lewe ręce", bo przecież nie jest możliwe żebyś bardziej cenił współczesne tytuły od zalatujących już lekko naftaliną (ale bardzo fajnych) klasyków.

Hehe, moze dodam tyle, że ja wręcz uwielbiam obydwa Mass Effecty, na trójkę również zagłosuje swoimi pieniędzmi na 100%, także nie martw się - nie bedziesz jedynym odsądzanym od czci i wiary ;-)

ps. Zgadzam się również z wydźwiękiem posta 38. Sam tekst Myszastego natomiast całkiem zgrabnie napisany - bardzo osobisty i maksymalnie sentymentalny ;-) I dokładnie tak go traktuje - patrzenie na przeszłość, która już nie wróci przez pryzmat swojej młodości. A wiadomo, że kiedy człowiek był piękny i młody to gry były lepsze, piwo tańsze i smaczniejsze, a dziewczyny ładniejsze :). Ze wspomnieniami nie da sie wygrać - zawsze są wybiórcze, na ogół pamięta się tylko te dobre ;-) Stąd Myszaszty pominął ile to w latach 90-tych wychodziło growego śmiecia (choćby zaraz po C&C świat został zalany masowo tandetnymi rtsami), ile gier było "trudnych" tylko dlatego, że miały totalnie zjebany interfejs,etc.. Druga sprawa - skoro ze starych tytułów z dekady 1990-2000 wymienił raptem 4 tytuły (świetne Vampire The Masquarade: Bloodlines to jednak czasy bardziej współczesne), to ja myślę że z nowymi grami nie jest jakoś specjalnie źle.
Zresztą kupka tytułów, która czeka na ogranie i jest nie ruszona (tylko i wyłącznie z braku czasu) stale rośnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sentyment dotyczyć może tych, którzy kiedyś grali, a dziś już jedynie wspominają tamte czasy. Chyba nie powiecie, że inni, nadal grający w stare tytuły robią to z czystego sentymentu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gry w dzisiejszych czasach to biznes więc ich produkcja jest nastawiona na zysk. Czy to źle? Dzięki temu branża się rozwija, a gry są obecne w życiu coraz większej ilości ludzi. Fallout 3 dzięki zmodyfikowaniu rozgrywki stał się godnym przedłużeniem serii, a jak ktoś narzekał na za niski poziom trudności to mógł manipulować pokrętłem, lub ściągnąć sobie odpowiednią modyfikacje. Dzięki temu zabiegowi duża rzesza casuali dowiedziała się o tej fenomenalnej serii.
A co do starszych gier, czasami boję się do nich wrócić, gdyż obawiam się, że dzisiejsze spojrzenie zniszczy ich obraz z dzieciństwa. Jednak jeśli gra jest jednak dobra (a interface przystępny) to nie widzę żadnego problemu.
Czy dzisiejsze gry są złe? Moim zdaniem uproszczenia dotknęły głownie interface''u, całą resztę można przynajmniej częściowo modyfikować. Przynajmniej na razie i miejmy nadzieję, że się to nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Sentyment dotyczyć może tych, którzy kiedyś grali, a dziś już jedynie wspominają tamte

Dnia 18.10.2010 o 09:53, Marco_Polo napisał:

czasy. Chyba nie powiecie, że inni, nadal grający w stare tytuły robią to z czystego
sentymentu.


No pewnie, że nie tylko. Grają, bo niektróre tytuły są po prostu ponadczasowe - dlatego chętnie się do nich wraca (jak do dobrego filmu czy książki), pomimo tego, że graficznie odstają, że mechanika nieraz zajeżdża totalnym oldskulem, że nie ma pełnego voice-actingu, etc. Zostaje jednak wciągająca fabuła/historia/tematyka - jak choćby ta z Tormenta: poszukiwanie własnej tożsamości, odpowiedzialność za swoje czyny i nieśmiertelne pytanie "Cóż może zmienić naturę człowieka" To jest ponadczasowe. Do takich gier się wraca - wydane bodajże (w jakiejś kompilacji) dwa lata temu stare Fallouty (F1,F2, Tactics) znalazły w USA jakąś kolosalną liczbę nabywców. Taki sam los spotkał cyfrową wersję stareńkiego FF VII - w ciągu tygodnia z PSN "zeszło" 100 tys. egzemplarzy...dwunastoletniej wtedy gry - żeby dopełnić obraz całości: była to ta sama gra, co w 1997 r., nie dodano nawet wyższej rozdziałki (co na TV Full HD oznacza totalny koszmar i masakrę dla oczu). Mało kto na to narzekał :) To jest fakt który raczej nie podlega dyskusji - są tytuły, które bronią się nawet po latach.

Będę się jednak upierał przy tym, że także dziś można znaleźć takie tytuły - bardziej ambitne, zostające w pamięci na dłużej, takie do których będzie się wracać (tylko w tym roku totalnie zachwycił mnie RDR i Alan Wake). I w głównym nurcie (gry typu AAA) i w niszy. Na pewno jest ich mniej niż gier, które mają po prostu zapewnić czystą rozrywkę, fun dla funu, ale daleki jestem od stwierdzenia, że trzeba ich szukać ze świecą .

Mój wcześniejszy post, to nie jest broń Boże atak na stare tytuły. Po prostu wyraziłem swoją opinię, a ta jest taka, że gro starszych tytułów to nie były jakieś perełki. Te (dokładnie tak jak teraz) stanowiły jednak mniejszość. Cóż, pamiętam dość dobrze lata 90-te i nawet wspomnienia nie zatarły mi tego obrazu - wychodziło wtedy sporo "śmiecia". Ale że czasu wtedy miałem trochę więcej, to nawet w średniaki się grało... To, że Myszasty z całej dekady 1990-2000 wymienił zaledwie garść tytułów które warto pamiętać (ba nie tylko pamiętać - warto po nie sięgnąć !) raczej dość dobitnie pokazuje: nie wszystko co stare jest dobre... Nie każda stara gra zasługuje na szacunek, tylko z racji tego, że jest stara :)

ps. Ze starymi grami jest jeszcze jeden problem - uruchomić to dziś na nowym sprzęcie to jest pewien ból :/ Do niektórych tytułów wychodzą jeszcze jakieś mody (mnie na ogół urządza już sam widescreen - naprawdę nie dałbym rady katować się na panoramie rozdziałką pokroju 640x480), inne pozostały olane nawet przez moderów :/ Kilka lat temu (jeszcze na Win XP) próbowałem odpalić SHOGO - generalnie próba ta skończyła się porażką: tylko tryb softwarowy (co wyglądało koszmarnie), totalny brak dźwięku... Fanowskich patchy nie uświadczyłem :/ Szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Owszem, kiedyś też tak było, że ludzie potrafili zniszczyć bardzo ambitne projekty swoim brakiem zainteresowania (Trespasser, Star Trek: Klingon Academy, Heart of Darkness). Niemniej jednak jestem w stanie podać ogromną liczbę tytułów z okresu 2001 - wstecz, które są wybitne, znakomite lub po prostu bardzo dobre. Oto przykłady:
seria WarCraft, StarCraft, Age of Empires, Total Annihilation, Another World, Oddworld, seria C&C, choć jej fanem nie jestem, Commandos, Cywilizacje, Descenty, Mechwarriory, Fallouty, Heart of Darkness, Trespasser, Klingon Academy, Unreal Tournament (i pierwszy Unreal), Majesty, MDK, Need for Speedy, wspominany wielokrotnie Torment, Baldur''s Gate, starwarsowe serie Dark Forces/Jedi Knight z linią X-Wing/TIE Fighter, Monkey Islandy (ogółem przygodówki LucasArts, może i Sierry, jakoś do nich nie byłem przekonany), Thiefy, The Neverhood, Subculture (pamięta ktoś?), Rayman, Wormsy... A i sporo pominąłem, bo albo nie pamiętam, albo nie grałem, albo sporo gier mnie nie rusza. W sumie parę takich gier znajdzie się i wśród wymienionych, które mnie jednak nie powaliły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 01:45, TheAbsurd napisał:

Bo ja uważam, że to jedna z najbardziej
oryginalnych i ciekawych produkcji tej dekady.


Możesz pokazać, co w niej oryginalnego? Tzn. ok, w jedynce jeszcze czymś nowym był system z przegrzewaniem broni, w dwójce już nawet to zabrali. Po za tym? Fabuła? Nie, przecież to ratowanie świata. Mechanika gry? Nie: chowanie się za osłonami było już wcześniej w grach, a system drużyny Bioware po prostu wzięło z własnego KotORa, tylko zabrało dodatkowo kontrolę nad innymi postaciami niż Shepard. Prowadzenie dialogów? Raczej upośledzone a nie oryginalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 07:44, Lordpilot napisał:

Hehe, moze dodam tyle, że ja wręcz uwielbiam obydwa Mass Effecty, na trójkę również zagłosuje
swoimi pieniędzmi na 100%, także nie martw się - nie bedziesz jedynym odsądzanym od czci
i wiary ;-)


Lubię ME. Tylko, najwyraźniej w przeciwieństwie do TheAbsurd, widzę ich wady, ewentualnie grałem w starsze cRPG i widzę różnice. Naprawdę, rozbicie duetu Bioware-Black Isle i upadek tego drugiego to najgorsze, co spotkało gatunek. "Mistrzowie cRPG" z Bioware sami potrafili zrobić już tylko KotORa.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co się czepiasz? Gra jest jak film! No to nie może być zła! Gra-jak-film. Siedzisz i oglądasz, przecież po to są gry, prawda? By siedzieć i oglądać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 10:00, Gryppa napisał:

Dzięki temu zabiegowi duża rzesza casuali dowiedziała
się o tej fenomenalnej serii.


I uważasz, że zaraz po tym rzucili się do sklepów/na eBay szukać jedynki i dwójki? I don''t think so.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


> Możesz pokazać, co w niej oryginalnego?

Choćby rozmowy, które już (prawie,prawie) przypominają te rzeczywiste - całe lata na to czekałem ! W grach starego typu (przeważnie rolplejach, ale nie tylko) wyglądało to następująco - wybieram linijkę tekstu, mówię co mam powiedzieć, odzywa się oponent, znowu ja - ot, taki "ping-pong". Mnie to totalnie wyłącza z immersji i uświadamia - to tylko gra, nic tu nie jest serio... Nawet w uwielbianym przeze mnie pierwszym Falloucie tak to wyglądało -

Spoiler

ważą się losy świata, ale Master grzecznie czeka aż skończę swój dialog... i będzie tak czekał nawet godzinę,

kiedy nagle zachce mi się zrobić herbatę :) Ok - wtedy to kupowałem, bo technologia nie pozwalała na więcej. Do tego - ceniłem Fallouta, za jeszcze jedną rzecz, której wielu graczy nawet nie zauważyło: grom bliżej do medium jakim jest film (obraz, dźwięk) niż do książek (tekst czytany). Fallout był pierwsza znaną mi grą, która na miarę dostępnej wtedy technologii próbowała ten fakt wykorzystać - chodzi mi o tak zwane "talking heads" - część NPCów miała animowane twarze i reagowała odpowiednimi "grymasami" na to co mówiliśmy (
Spoiler

zobacz choćby minę Tandi, kiedy proponujemy jej seks ;-))

To było totalne nowatorstwo, na długo przedtem zanim ludzie zaczęli się zachwycać mimiką w Half Life 2.

Wiele lat później w ME2 rozmowy nie tylko są już bardziej dynamiczne (pełen voice acting z odpowiednią intonacją, wtrącanie się NPCów w to co mówimy, odpowiedni montaż, muzyka, najazdy kamery, timing, emocje na twarzy, etc.), ale do tego jeszcze BioWare wprowadziło jeden fajny patent - akcje "paragona" lub "renegata". Nie musimy już wysłuchać rozmowy do końca (jak w życiu !) - mamy dodatkową (czasowo ograniczoną - i bardzo dobrze) możliwość zrobienia czegoś zaskakującego. W pierwszym lepszym queście pobocznym -
Spoiler

rozmawiamy z wrogo nastawionym Kroganinem, cała scenka ładnie zmontowana, w pewnym momencie najazd kamery na jakąś rurę pod w/w Kroganinem i teraz mamy możliwość strzelenia w tą rurę i wysłania Kroganina na łono Abrahama. Nie musimy czekać aż skończy gadać :)

Taki sam patent ma się pojawić w Wiedźminie 2, do tego część dialogów będzie ograniczona czasowo - całym sercem popieram ten pomysł, który Redzi zerżnęli z gry Bio i jescze wzbogacili. Dialogi zyskają na dynamice, a rozmowy będą bardziej autentyczne.Skończą się "pacynkowe" dialogi sztywniaków :)

Widzisz wszystko zależy od podejścia - rozumiem żale zwolenników starej szkoły, ale sam stoję dokładnie po przeciwnej stronie barykady - cieszy mnie, że gry bardziej upodobniają się do filmów (co nie znaczy, że mają się totalnie nimi stać, ale na to się raczej nie zanosi - oglądanie zamiast grania to już przerabialiśmy w latach 90-tych i ten trend na szczęście nie wypalił), że dialogi zyskują na dynamice i autentyczności. W starych rolplejach więcej było "słowa pisanego" i nie narzekałem, ale IMO wynikało to z ograniczeń technologii - ot pojawiał się tekst: robisz obrażoną minę, marszczysz brwi i zaczynasz krzyczeć do oponenta (tu pojawia się dialog, pisany, bez głosu) "Ty skur@#&u, jak mogłeś mi to zrobić !"

Czy naprawdę dziś to jest potrzebne ? Po co - skoro na twarzy naszego bohatera ładnie możemy przedstawić wszystkie emocje, a odpowiednio dobrany aktor wygłosi dialog tak jak trzeba ? KIedyś było to niemożliwe - żaden sprzęt by nie wyrobił, a do tego dyskietki/kardridże/CD miały jednak dość ograniczoną pojemność... Ale teraz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 00:51, hallas napisał:

Znaczna większość gier przypomina ma śmierdzącą kupę zawiniętą dla niepoznaki w jakieś
sreberko. Takimi tytułami jak Force Unleashed II wręcz się brzydzę (w jedynkę nie grałem,
ale domyślam się, że powinno mnie to cieszyć)...

Chodzi Ci o poziom trudności czy o coś zupełnie innego? Na najtrudniejszym wcale łatwo nie jest. Gra jest zrobiona współcześnie, ale mile ją wspominam, dzięki niej trochę powróciłem myślami do Jedi Night.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 01:57, TheAbsurd napisał:

Może i żartowałeś, ale niezbyt zabawnie i otwartym umysłem się nie popisałeś.

Sorry, ale przez chwilę miałem wrażenie (bez obrazy) jakbym rozmawiał z jakimś nastolatkiem.
A swój żart uważasz za zabawny? Ty cenisz ME właśnie za prześlizgiwanie się między gatunkami (jeśli coś jest do wszystkiego...). Dla mnie to jest takie 6-7 na 10. Ja właśnie za to tej gry do końca nie zaakceptowałem. Problem w tym, że trudniej już o gry trzymające się swojego pochodzenia. Jak chcę kupić RPG roku, to chcę żeby był to naprawdę RPG, a nie action czy jakikolwiek inny.
Taki Alpha Protocol choć trochę podobny, to jednak się czymś wyróżnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 02:21, TheAbsurd napisał:

To wszystko to raczej jest bronienie wspomnień. Bo np. ja jako osoba zaczynająca przygodę
z Diablo od części drugiej albo WarCraftem od trzeciej, nie pojmuję jak ktoś może uważać
ich archaicznych, brzydkich, nudnych poprzedników za coś niezaprzeczalnie lepszego. Oczywiście
przesadzam, nie uważam ich za złe, wręcz przeciwnie, jednak po zapoznaniu się najpierw
z późniejszymi częściami (i bezgranicznym pokochaniu ich), nie wiem skąd ten cały fanatyzm
dla tych prequeli idący w parze z nienawiścią do sequeli.

I tu zaskarbiłeś sobie moja sympatię, bo też zaczynałem przygodę z Diablo od II.
Myślę, że fanatyzm, akurat w tym wypadku, bierze się z sentymentu i trochę z nieogarnięcia zawiłości zasad kontynuacji. Jednak przykład dałeś słaby. Może jakbyś napisał o StarCrafcie... Tu już łatwiej zrozumieć fenomen starej gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 12:34, Lordpilot napisał:

Czy naprawdę dziś to jest potrzebne ? Po co - skoro na twarzy naszego bohatera ładnie
możemy przedstawić wszystkie emocje, a odpowiednio dobrany aktor wygłosi dialog tak jak
trzeba ?

A co z efektami ubocznymi? Gra RPG ma to do siebie, że możesz powiedzieć co ci ślina na język przyniesie i w jakikolwiek sposób. Gry takie jak Fallout czy Torment starały się to imitować w wielu miejscach - liczba opcji dialogowych czasem sięgała blisko 7-8 i nie były to zwyczajnie wypytywania o jakieś pierdoły. Ograniczeniem nie była technologia a moc przerobowa twórców gry. Teraz w świetlanej wizji filmowych gier nie ma miejsca na rozbudowane dialogi, bo technologia przeszkadza zamiast pomagać. O ile taki Wiedźmin jeszcze się bronił to Mass Effect to po ptostu śmiech na sali, bo większość wyborów linii dialogowych nic nie zmienia. Chciałbym też przypomnieć, że w grach RPG nie liczy się graficzna reprezentacja. Wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Fallout 3 dzięki zmodyfikowaniu rozgrywki stał się godnym przedłużeniem serii,

Dnia 18.10.2010 o 10:00, Gryppa napisał:

a jak ktoś narzekał na za niski poziom trudności to mógł manipulować pokrętłem, lub ściągnąć
sobie odpowiednią modyfikacje.

Czy chodzi o ściąganie modyfikacji do gry, która od razu (z takim budżetem) powinna być bardzo dobra?
Nie jest godnym przedłużeniem serii, bo od niej odbiega, a główny wątek to jakaś kpina kompletna. Fallout 3 został pozbawiony najbardziej rozpoznawalnych elementów rozgrywki. Powstała gra średnia. Komuś komu spodoba się ostatnia część nie spodobają się poprzedniczki i na odwrót.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 07:44, Lordpilot napisał:

Druga sprawa - skoro ze starych tytułów z dekady 1990-2000 wymienił raptem 4 tytuły (świetne
Vampire The Masquarade: Bloodlines to jednak czasy bardziej współczesne), to ja myślę
że z nowymi grami nie jest jakoś specjalnie źle.
Zresztą kupka tytułów, która czeka na ogranie i jest nie ruszona (tylko i wyłącznie z
braku czasu) stale rośnie :)

U mnie też ciągle kupka rośnie. Niedawno coś z niej wyciągnąłem i był to Anachronox ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.10.2010 o 10:28, Lordpilot napisał:

ps. Ze starymi grami jest jeszcze jeden problem - uruchomić to dziś na nowym sprzęcie
to jest pewien ból :/ Do niektórych tytułów wychodzą jeszcze jakieś mody (mnie na ogół
urządza już sam widescreen - naprawdę nie dałbym rady katować się na panoramie rozdziałką
pokroju 640x480)

Dla chcącego nic trudnego. Wystarczy skorzystać nawet ze starszego LCD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co z tego, że rozmowy stają się coraz bardziej rzeczywiste, gdy nie widać ich skutków? Mi w ME imersję psuł właśnie system dialogowy (pamięta ktoś jedynkę? Tam pojawiały się czasem 3 różne opcje dialogowe a Shephard mówił dokładnie to samo), binarne wybory i praktycznie zerowa interakcja ze światem (NPCe nie reagujące na mnie, ba, nawet nic nie mówiące). CRPGi nie tylko polegają na rozmowach - to także ciekawa fabuła, interakcja, otwarty świat i nasze decyzje, które na ten świat wpływają. Obecnie coraz rzadziej się to w grach pojawia.

Nic nie mam do urealniania rozmów i świata, lepszej grafiki, itd - ale wtedy, gdy nie wpływa to na resztę. Obecny trend w robieniu filmowych gier powoduje, że cRPGi stają się coraz bardzo liniowe.

@TheAbsurd: skoro nie lubisz starych cRPGów, to my również mamy prawo krytykować (i mamy powody) serię Mass Effect.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Teraz w świetlanej wizji filmowych gier nie ma miejsca

Dnia 18.10.2010 o 13:38, hallas napisał:

na rozbudowane dialogi, bo technologia przeszkadza zamiast pomagać.


Można to pogodzić - w Wiedźminie się dało, w Kotorach się dało, w Dragon Age się dało, w Vampire: The Masquarade Bloodlines się dało, w Alpha Protocol z tego co ludzie piszą też się dało (ja nie grałem, co zaznaczam). Kwestia chęci ze strony dewelopera. Teraz nawet gry akcji są naszpikowane dialogami - tych z RDR czy Alana Wake słuchałem z ogromną przyjemnością (co oczywiste nie masz wtedy wpływu co powie bohater,no w RDR jest kilka odstępstw od tej reguły). Nawet (co lekko przykre) poziom tych dialogów przeskakiwał znacznie to co można usłyszeć w niektórych rolplejach (co jak co ale kiepskie dialogi w RPG zabijają sporo przyjemności z obcowania z takimi tytułami)...

O ile taki Wiedźmin

Dnia 18.10.2010 o 13:38, hallas napisał:

jeszcze się bronił to Mass Effect to po ptostu śmiech na sali, bo większość wyborów linii
dialogowych nic nie zmienia.


Ok - ale w starszych rolplejach też się to zdarzało. Mnóstwo linii dialogowych, ale spora część prowadząca do takiego samego finału. Druga sprawa - ilość tekstu nie zawsze idzie w jakość. Fallout 3 ma znacznie więcej tekstu niż dwie starsze części (wypowiadał się na ten temat kiedyś na forum gol-a Rysław, który był jednym z tłumaczy na język polski wszystkich części Fallouta), do tego "full voice acting", a jednak większość dialogów już nie skrzy się takim humorem jak we wcześniejszych częściach. Dla mnie natomiast przykładem skrajnego przerostu formy nad treścią jest Drakensang - tam dialogów jest w "cholerę i jeszcze trochę"... Tylko co z tego skoro większość bez polotu, przesłodzona, nieraz totalnie bez sensu... ?

Jasna sprawa, że z "full voice" nie upchasz tyle dialogów, ile mógłbyś mając do wyboru sam tekst pisany - więc zgoda jest to jakieś ograniczenie, ale IMO dobry deweloper jest w stanie z tego wybrnąć, tak żeby wilk był syty i owca cała - wątpię żeby ktokolwiek się ucieszył mając w opcjach dialogowych do wyboru tylko "tak" lub "nie"... ale to są jednak skrajne przypadki :). Osobiście potrafię zaakceptować bardziej zwarte dialogi, o ile są sensowne. Nie muszę w rolpleju prowadzić dysput o dupie Maryni, bo przeważnie i tak z nich nic nie wynika :) Ujmę to tak - nie ilość, ale jakość. Druga sprawa - sam tekst pisany (bez głosu) też jest ograniczeniem. Ta sama linijak tekstu to jednak nie to samo kiedy przeczytasz ją w myślach, od tego kiedy wypowie ją (z odpowiednią intonacją) aktor. Prosty test - wyobraź sobie teraz niemego Geralta...

Chciałbym też przypomnieć, że w grach RPG nie liczy się

Dnia 18.10.2010 o 13:38, hallas napisał:

graficzna reprezentacja. Wcale.


Jasna sprawa, ale miło jest jeśli deweloper potrafi zadbać także o ten aspekt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować