Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Mass Effect: Podniesienie - konkurs!

119 postów w tym temacie

Dnia 22.10.2010 o 15:27, Snake08 napisał:

Co do tłumaczenia tytułu książki:
Co za różnica jaki jest tytuł? Jak dla mnie to mogłoby być i "Wyjście z ziemianki", albo
"Podskok z taboretu". Ważne, żeby ogólny sens pozostał, a jeszcze ważniejsze, to to,
czy sama książka jest dobra... w co, swoją drogą wątpię, bo książki na podstawie gier
nigdy nie były dobre.


Podejrzewam, że dla większości ludzi tytuł książki powinien być choć trochę związany z jej treścią - i nie jest to "jojczenie". Poza tym, kiepskie tłumaczenie tytułu pokazuje, że reszta książki trzyma prawdopopodobnie podobny poziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rany co za kiep tak przetłumaczyl tytuł?:/
Dobrze że książki się z zagranicy da sprowadzać bo polskiego wydania bym 300m kijem nie dotknął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ech, zawsze narzekania. To sprawdźcie inną książkę związaną z "Mass Effect" (wydaną przez wydawnictwo ISA). To jest dopiero żenada. "Efekt Masy: Objawienie" ;] Ja "Podniesienie" na pewno kupię. Raz, że lubię książki w klimatach SF, dwa - gry z tej serii mnie zauroczyły i miło będzie sprawdzić literaturę dotyczącą tego uniwersum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Praca konkursowa.
Wszystko co się jakiegoś dnia zaczęło, innego musi się zakończyć. Shepard patrzył na swoją drużynę. Tych, którzy w przeszłości często bywali jego wrogami. Później kamratami, a teraz jedynymi istotami z tego cholernego Wszechświata których mógł nazwać Rodziną. Patrzył, jak raz po raz. Wszyscy jego najbliżsi padali na ziemię. Zbroczeni własna krwią, która zdążyła stworzyć na podłodze makabryczna tęcze. Oto Thane oberwał w ramię, zrobił przepiękny piruet po czym padł dostając prosto między oczy. Chwilę później Gruntowi prosto pod nogi poleciał granat. Krogańska zbroja nic nie da przy takiej sile o czym przekonał się w ułamku chwili. Nawet potężna Samara nie jest w stanie powstrzymać ogromnej siły psionicznej, która dosłownie rozrywa ją na strzępy. Wszyscy oni chcieli ratować galaktykę. Marzyli aby przyszłe pokolenia żyły pełnią wolności, a nie strachem niewolnictwa. Zawiedli? A on z nich wszystkich najbardziej? Umierający dowódca patrzący na śmierć przyjaciół. Oto już widział jak nadchodzi śmierć, skąpana w swej mrocznej poświacie. Już widział jej blade lico. Chcesz mnie dorwać, proszę bardzo, ale oni wszyscy nie zginęli na marne. Ładunek zdążył się naładować. Ostatkiem sił zdążył nacisnąć przycisk. Spojrzał na Śmierć. Uśmiechnęła się. A potem był już tylko niebieski pokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

- Ale go nic nie zatrzyma!
- Spokojnie, znajdziemy inne rozwiązanie - odparł spokojnym tonem Człowiek Iluzja.
- I co, myślisz że w to uwierzy? Słyszałem o nim nie jedną historię. To samobójstwo!
Człowiek Iluzja zamknął oczy i oddał się rozkoszy zaciągając się ulubionym papierosem. Wydawał na nie fortunę. Wszakże nie tak łatwo dostać paczkę ludzkich papierosów. Eksportowanych prosto z Ziemi. Innymi Człowiek Iluzja gardził. "To nasza ostatnia szansa" odparł, wydychając kłąb dymu.
Wysoki, dobrze zbudowany człowiek z krótko ściętymi włosami nie odpowiedział. Na jego twarzy widać było mieszankę strachu, złości i niepewności.
Człowiek Iluzja zgasił papierosa szybkim ruchem i spojrzał na swojego najlepszego żołnierza.
- Zdobycie tej bazy zbliży nas do celu jak nigdy dotąd. Zdajesz sobie sprawę z powagi sprawy? Rasa ludzka jest w stanie wojny. Wszystkie rasy są w wojnie. Ale to my musimy ją wygrać. Ludzie zbyt długo byli traktowani jako niższa klasa. Mamy takie sama prawa jak Asari czy Turianie.Zdobycie technologii Zbieraczy pomoże nam przekonać do tego resztę ras. Rasa ludzka zbyt wiele się nacierpiała.
Mężczyzna spuścił wzrok na swój wysłużony pistolet. Nie powiedział ani słowa.
- Masz szansę zasłużyć się dla ludzkości. Udowodniłeś swoją wartość niejednokrotnie. Oto twoje ostatnie zadanie: gdy się zbudzi udzielisz mu pomocy. Minęło wiele czasu, na pewno nie będzie w formie. Zapewnij mu ochronę i podstawy walki. Następnie pomóż mu sformować nową drużynę. Równo co tydzień chcę mieć twój raport i najświeższe informacje na temat postępu misji.
Człowiek Iluzja spojrzał na ciało w stojącym obok inkubatorze i wyciągnął nowego papierosa. Ciało było zmasakrowane. Nie odrywając wzroku od inkubatora, dokończył: "Shepard nie może się dowiedzieć o twojej misji. Niech myśli, że pracujesz dla niego. Dołącz do jego załogi i sprawiaj wrażenie oddanego mu żołnierza. Pomóż mu odbić bazę Zbieraczy za wszelką cenę. Shepard słynie ze swojego oddania sprawiedliwości. Gdyby sprawiło to jakieś komplikacje w końcowej fazie... Wiesz co robić"
- Tak jest! - potwierdził mężczyzna i zwinnym półobrotem skierował się w stronę drzwi.
- Jacob... - Człowiek Iluzja przerwał zapalając papierosa - wierzę w ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dwa pytania:

1. Gdzie oni znajdują tłumaczy skoro oni mają problem już na etapie tłumaczenia tytułu.
2. "Mass Effekt: Rewelacja" (tak pewnie było by przetłumaczone :>) został olany? Wiem że nie są ze sobą powiązane ale jak już wydaja jakąś serie to można by było zacząć od pierwszej części...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2010 o 19:19, Sandro napisał:

A niech to gęś kopnie! Pomyliłem liczbę znaków z liczbą słów :/ No trudno...


Przerżnąłeś, ale nie martw się. Dużo konkursów jest na Gram.pl - dużo okazji do zwycięstwa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.10.2010 o 22:54, O2si napisał:

>

Prawa do wydania pierwszej części ma inne wydawnictwo (ISA).


O masz wielkie dzięki :D Jak mnie to mogło ominąć? Czemu na gramie ani nigdzie nie było o tym wzmianki? Jeszcze tylko ktoś wyda książki z serii Guild Wars i będę wielce zadowolony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Troszkę mnie dziwi stosunkowo małe zinteresowanie konkursami w których trzeba pokazać, że nie tylko znam kilka odpowiedzi, ale i potrafie coś sam stworzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PRACA KONKURSOWA

Więc jaka jest moja przyszłość? Przyszłość rozpozna Cię, jako Pierwszą Asari, Pierwszą Prawdziwą Asari. Po wojnie rasy rady były słabe, wykrwawione. Asari stały się kręgosłupem, na którym mogły się wesprzeć. Jednak nie na długo. Rozpoznałyście swoją siłę i nie chciałyście się już nią dzielić. Krótka wojna domowa jak wybuchła między Asari przypieczętowała losy Ardat-Yakshi. Zdziwiona jak nie wiele was było poprowadziłaś garstkę, ku zwycięstwu, którego nikt się nie spodziewał. I tak za mrugnięciem oka nie pozostała już żadna Asari. Było was mało, zbyt mało by przetrwać. Z pomocą przyszli Salarianie, zapewniając w ten sposób własnej rasie wyginięcie. Mija dwieście lat. Salarianie upadli, jako pierwsi. Nie mogli przetrwać. Znali tajemnice waszego kodu genetycznego. Wasza potęga rosła. Kroganie wystąpili, jako kolejni. Znalazłszy godnego przeciwnika umierali z uśmiechem na ustach. Po 72 latach było po wszystkim. Przetrwała garstka, jako zwierzątka i materiał do rozpłodu. Turianie wiedzieli, co ich czeka; chcieli negocjować. Strach popycha do największych głupot. Oddali flotę, oddali planety. Kiedy nie pozostało już nic do oddania, zaczęłyście brać. I tak Turianie stali się legendą, po 120 latach mitem, po 200 tylko nazwą. Ludzie, tak łatwo ich uwieść, którzy tak łatwo nużą sny o potędze. Byli ostatnimi. Do decydującego starcia doszło 350 lat po wojnie ze Żniwiarzami, w mgławicy Hades Gamma. Ta bitwa przeszła do legendy. Bilion ludzi, niemal cała rasa. Niezliczony zastęp statków, projektu EDI wypadło z bramy massy prosto w objęcia czarnej dziury. Zdrajcą okazał się admirał Rusov, podając błędne koordynaty zapewnił sobie tytuł Imperatora Rodzaju Ludzkiego bynajmniej tak mu się wydawało. Jednej trzeciej statków udało się uciec. Ciężko uszkodzone były łatwym celem dla korwet Asari, i niszczycieli Krogan. Tak oto upadła ostatnia rasa rady. Zredukowana do Ziemi, jako rezerwatu, dla około pół miliona pozostałych przy życiu, ludzkość miała już się nigdy nie podnieść. I tak osiągnęłyście szczyt potęgi. Silne jak Kroganin, mądre jak Salrianin, nieustępliwe niczym Turian, zachłanne niczym Człowiek. Pozostałe rasy były dla was bydłem, które poganiałyście bez litości. Jednak z czasem obrosłyście w dekadencje, dumę, próżność. Zaczęły się walki o władze, rozłamy. Nie zauważyłyście, że ludzie zniknęli, nie usłyszałyście pieśni Legionu, nie dawałyście wiary własnej nieuniknionej zagładzie. Kiedy ludzie nauczyli się rozmawiać z Gethami? Kiedy pierwszy Geth rozpoznał w człowieku sojusznika? Czas odpowiedzi na te pytania już dawno przeminął. A z nim nadeszłam ja. Kim Ty jesteś - zapytała Morinth. Twoją przyszłością odparła Morinth Shepard i wypaliła z M2 - 14.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Praca konkursowa

- Gadaj gdzie on jest ! - ryknął kroganin.
- Skąd mam wiedzieć, nie widziałem go przez ostatni tydzień. Nie wiem gdzie się teraz kręci. - wysapał turianin z głową ściśniętą między łapami kroganina, które zakrywały prawie całą twarz.
- A może ty wiesz gdzie jest Shepard ? - kwinął, głową na przerażonego salarianina.
- O.. Oss... ostatnio był we Flux, nie wiem na prawdę, sprawdź tam. - jakął się. Bał się. To wystarczyło żeby kroganin poczuł się dobrze. Turianin leżał teraz z wykręconą głową pod jego nogami. - Obyś miał rację, inaczej wrócę tu po ciebie.
Wyszedł z ciemnego magazynu i ruszył przed siebie, wezwał taksówkę i poleciał w stronę dzielnicy handlowej. Trzeba było się nieco dozbroić, przecież Shepard to nie byle kto i do Candana dotarły wieści o jego ostatnich wyczynach na Tuchance. - Jak na człowieka całkiem imponujące osiągnięcia... Zabicie miażdżypaszczy... hmm.. - mruczał coś do siebie. Wsiadł ponownie do taksówki i tym razem wybrał się prosto do baru. Kiedy wysiadał z wozu, jak zwykle musiał przebić się przez pokaźny tłum różnego rodzaju gości. Idąc do wejścia popchnął dwóch volusów także że przeturlali się po podłodze z kilka metrów, nadepnął na stopę jakiemuś salarianinowi a turianin, który zwrócił mu uwagę wyleciał ze złamaną szczęką.
Kiedy wchodził do klubu leciał znowu ten nudny utwór kiedy pierwszy raz tu zawitał. - Mogli by ściągnąć jakiegoś DJ''a z Omegi... - mamrotał. Podszedł do baru i walnął od razu prosto z mostu.
- Gdzie jest Shepard ? - rzucił szybko.
- Sprawdź na górze, pewnie siedzi przy automatach. - volus nie wyglądał na wystraszonego a tym bardziej zaskoczonego pytaniem.
I rzeczywiście był na górze, siedział tyłem do automatu, idealna okazja aby sprzątnąć go po cichu zwłaszcza, większość gości była po innej stronie lokalu. Podszedł kilka kroków i wyciągnął nóż.
- Myślisz, że tym czymś mnie sprzątniesz ? Myślisz, że taki pajac jak ty może mi coś zrobić ?
Musiałeś dostać niezłą kase żeby w ogóle pomyśleć aby mnie sprzątnąć. Więc jedno pytanie.
Kto? - Sheparad nie wydawał się w ogóle spięty.
- Verner. Chyba dalej nie muszę ci mówić o co chodzi. - odpowiedział chłodno.
- Myślałem, że się nie obraził za to kolano. - drwiący uśmiech pojawił się na twarzy dowódcy.
W tym samym momencie kroganin rzucił się w stronę automatu, po to tylko aby w niego uderzyć i roztrzaskać na kawałki. Shepard stał dokładnie za nim. Krew pulsowała w tętnicach. Wydech powietrza. Najpierw szarża, uderzenie kolbą i strzał w głowę. Tak jak go uczono. Kroganin leżał pod jego nogami.
- Vernera dorwę później, jak zwykle przez pajaców nie można normalnie zagrać, driny stygną a ludzie patrzą się na ciebie jak na wariata. - stwierdził bez ogródek.
- Barman! Polej jednego ! I weź to ścierwo wyrzuć bo nie mogę się skupić na grze ! - krzynął w stornę volusa.
- Się robi szefie! Obyś tylko nikogo więcej nie zabił, bo wystraszysz mi klientele - powiedział w myślach i popędził po drinki.
- Coś mnie ominęło ? - spytał zmieszany Garrus. Volus śmignął mu między nogami z drinkami.
- Taa.. jakiś baran chciał mnie haha, rozumiesz, zabić. No ale chyba wiesz co się dalej stało, nie ?
- Noo.. tak.. cóż innego mogłoby się stać. - z przękąsem odpowiedział turianin.
- Dobra nie gadaj, siadaj i gramy dalej. - ale zamiast grania, w komunikatorze rozległ się głos Jokera.
- Komandorze... musi Pan natychmiast wrócić na pokład Normandii. - głos Jokera brzmiał nieco jakby przejęty.
- A po cholere, mam dziś wolne. - łyk drinka. - Co znowu się dzieje?
- Lepiej niech Pan sam sprawdzi. - kanał został zamknięty.
- W mordę, nawet kiedy mam wolne coś się musi dziać. Dobra... Garrus zbieraj graty, idziemy sprawdzić "co mam sam sprawdzić". - krótki lot taksówką i znaleźli się przed drzwiami statku.
Zanim drzwi się otwarły do końca, przeleciał im między oczami Mordin wrzeszcząc coś niezrozumiale, a za nim pędził Grunt.
- Rozdepczę cię robalu, dorwę cię i zjem cię karaluchu. - wrzeszczał na cały głos.
- Zabierzcie go ! Zróbcie coś z nim ! - piszczał histerycznie doktor, wymachując rękami.
- Nieźle... pewnie znowu ktoś coś dodał do żarcia... - podsumował Garrus.
- Albo dolali coś do drinów... albo... zeżarli twoje porcje... tylko ty i Tali macie jakoś nie wiem... te DNA inaczej poskręcane czy co.
- No może... dobra chodźmy na dół zobaczmy co się tam dzieje może kucharz coś powie. - zjechali do mesy, tam też nie było lepiej. Ludzie biegali w kółko, po stołach, dosłownie wszędzie gdzie tylko można było wejść.
- Gardner ! Co tu do cholery się dzieje ? - Shepard podbiegł do szefa kuchni.
- Komandorze! To chyba te Pyjaki narobiły to jedzenia ! Nie wiem skąd to paskudztwo się tutaj w ogóle znalazło, chyba musieliście je przywieźć z Tuchanki jak byliście na ostatniej misji. Myślałem że to tylko jakieś przewidzenie, ale widziałem ich kilka na pokładzie.
- Że jak ? Przecież jak te małe gnojki zaczną się mnożyć, nie zdążymy ich usunąć z pokładu przez następny miesiąc. Dawać mi tu Mordina! - Shepard lekko poirytowany pobiegł do laboratorium.
- Lepiej żebyś miał jakiś dobry pomysł aby opanować tą sytuację...
- Tak. Komandorze, łajno tego gatunku jest wyjątkowo toksyczne. Powoduje wzrost poziomu adrenaliny, agresywność...
- Dobra, nieważne. Co robimy ? - uciął komandor.
- Zalecana ewakuacja statku, odkażanie a następnie sterylizacja pomieszczeń. - odparł doktor.
- No to zajmij się tym, ja idę po swoje rzeczy na górę. Co za głąb wzywa mnie po takie pierdoły, przecież Miranda mogła się zająć tym wszystkim, ona rządzi jak mnie nie ma. Za co się pytam, za co... - Shepard wszedł do swojej kabiny żeby tylko zastać, chyba z 20 pyjaków w jego pokoju. Każde z osobna, na przemian biegało to w jedną to w drugą stronę, wszystko niszcząc co dorwały w swoje małe łapska.
- Nie no... tego już za wiele. - Zamknął za sobą drzwi i wystrzelał każdego małpiszona po kolei. Naliczył ich dokładnie 23. (Ale urwał)
- Wystrzelałem te pasożyty, niech ktoś posprząta moją kabinę i to szybko !
- Komandorze, Udina na 2 kanale, przełączyć ? - głos Jokera brzmiał zupełnie normalnie, wręcz jakby był zadowolony.
- Powiedz mu żeby spie... - chwila zastanowienia. Powiedz mu żeby zaczekał... do jutra !
- Ok ! - Joker się rozłączył
- Jeszcze tego przygłupa miałbym dzisiaj słuchać. - Komandor wziął swoje rzeczy i wyszedł ze statku. Myślami był znowu w klubie, ale postanowił zajrzeć do Dark Star Lounge, zrelaksować się, posłuchać dobrej muzyki, wypić coś. Po ostatnim wypadzie nieco musiał się kontrolować, tutejsze piwo krogańskie nieźle namieszało w głowie komandorowi. Budzenie się w kiblu niezbyt służy reputacji widma. Usiadł wygodnie w fotelu aby tylko znowu usłyszeć brzęczenie komunikatora.
- Czego kur... nie, nie dam ci autografu, a w ogóle skąd masz mój numer ? Człowieku daj odpocząć. Na razie. Kolejny pajac. - łyk drinka. Kolejny łyk i tak chyba z 10 drinków dalej. I każdy może domyślić się co się stało. Kac morderca nie ma serca, a dla komandora chyba starczy przeżyć jak na jedną noc.
- Znowu się spiłeś ! - krzyk Tali rozchodził się po głowie z prędkością światła i odbijał się od każdej ściany. Wbijał się jak nóż w oko. Bolało.
- Proszę nie teraz... kochanie...
- Nie ! Ile razy mam powtarzać... - i się zaczyna.
Weź się uspokój i nie prowokuj... - pomyślał Shepard.
A koniec taka dobra rada aby nie jęczała tobie baba...
Więcej pracuj i weź nie pajacuj. Życie ostre jak maczeta.
A dobija cię kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.10.2010 o 22:59, Lucas_the_Great napisał:

7347 znaków to jakby znacznie więcej niż widełki 500-1500...


Ale się czepiasz. :P Wielkiemu Poecie można wybaczyć, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować