Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Felieton: Acziwki i trofiki, czyli won z mojego ekranu!

68 postów w tym temacie

Czasami acziwki mogą służyć jako spojler. miałem tak z GTA 4 - wchodzisz w panel z Archievmentami, a tam każdy zdobyty puchar krótko opisany. A że za każdy rozdział dostawało się takowego - wiedziałeś, co cię czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

heh każdy ma prawo do własnego zdania ... dla mnie achivki to fajna sprawa; gdyby nie one walnąłbym se easy albo very easy i jechałbym do przodu a tak jednak wybieram przynajmniej normal m.in. żeby nie było obciachu przy znajomych a i gra robi się wtedy ''ciekawsza'' :D. Poza tym przy ogólnej modzie na gry które przechodzi się w ok 5h jest to bardzo dobry sposób na zatrzymanie graczy przy danym tytule na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mnie osobiście bardziej denerwują pojawiające się ikony przyjaciół kiedy robią się dostępni lub niedostępni. Wtedy w 99 % przypadków gra na kilka sekund traci płynność. Przez ten fakt musiałęm zmniejszyc liste znajomych do absolutnego minumum. Mowa oczywiście o PS3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja zupełnie olewam achievementy, zwykle nie mam pojęcia jakie nawet można zdobyć i po prostu gram po swojemu. Z drugiej strony też zupełnie nie przeszkadza mi, gdy w trakcie rozgrywki wyskakuje informacja o zaliczeniu osiągnięcia. No ale ja, w przeciwieństwie do autora, nie potrafię tak wczuć się i wsiąknąć w grę, więc może stąd ta różnica. ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że podobny system nagród to domena głównie konsolowa. Tam przyjął się na tyle, że tłumy graczy powiększają swoje ehkm... ego grając w mierne tytuły tylko po to, żeby wpadł dodatkowy punkt lub dwa.

Pod względem taktycznym, świetne posunięcie. Powinni jednak rozważyć możliwość wyłączenia tych upierdliwych komunikatów w trakcie gry. W końcu nie każdy tego potrzebuje ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi "acziki" jakoś specjalnie immersji nie psują, choć te xboxowe mogłyby być bez sygnału dźwiękowego, a te steamowe nie powodować chwilowego zwolnienia gry ;-) Poza tym luz - nie czuje się "zmuszony" przez "acziki" do przechodzenia gry po kilka razy, żeby podbić gamerscore. W żadnej grze nie mam 100% - nieważne czy xlive, czy STEAM czy Battlenet 2.0.

I tak po prawdziwe mówiąc, Myszasty mam wrażenie, że jednak masz problem z tym, że inni lubią system "acziwków" i mają większy od Ciebie gamerscore ;-) Tym bardziej, że piszesz o presji jaką wywiera na Tobie deweloper/wydawca żeby przejść całą grę na 100%. Cóż - ja jednak tej presji nie czuję ;-)

ps. A same acziwki to też idealne narzędzie dla wydawców deweloperów - żeby w łatwy sposób sprawdzić jaki procent graczy kończy daną grę. I to jest dobry temat na felieton, bo, hm... te dane nie prezentują się zbyt zachęcająco, że pozwolę sobie skopiować post innego gracza z konkurencyjnego serwisu:

" Wg. statystyk STEAM które obadałem na szybkiego:

Ukończone gry procentowo:

Metro 2033 - 33%
Darksiders - 16,6%
Empire: Total War - Między 15% a 7% (Różne kampanie - w zależności od długości kampanii, poziomu trudności itd). Podstawową z rozwojem ameryki skończyło około 15% :/
New Vegas - 16,4% (Tu trochę trudno określić. To statystyka jednego z zakończeń. Jest ich kilka, część osób mogła skończyć kilka questów końcowych itd...)
R.U.S.E. - 22%
Shank - 29,3%
Torchlight - 19,7% (Czyli ubicie Ondrak''a - grać można dalej ;-))
Trine - 25,8%
Zeno Clash - 31,6% "

Serio warto o tym wysmażyć jakiś tekst Myszasty, bo "plumkanie" niespecjalny ma wpływ choćby na długość gier, a to ile osób nie kończy już jak najbardziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Również nie cierpię achievementów. Niczego do gry nie wnoszą, a jedynie irytują, gdy wyskakują w najbardziej nieodpowiednich miejscach i momentach gry.

A skąd ten pęd na achivki? Moim zdaniem jest to, niestety, naturalna konsekwencja tego, czy gry się powoli stają. Również pamiętam czasy, gdy gry przechodziło się długo, dogłębnie, bo po prostu sam klimat i złożoność motywowały do eksploracji, odkrywania sekretów rozgrywki. Niestety, obecnie gry robione są coraz bardziej pod masy. A wraz z masami do gier dobiera się cała... MASA... dzieciarni. Dzieciarni, dla której to nie własnowolna eksploracja gry, wsiąknięcie w nią jest najważniejsze, a właśnie nakarmienie ego tym, jakimi to oni są Game Masterami.

Inną sprawą jest kwestia taka, że kiedyś gracze byli bardziej....hmmm...hermetyczną grupą. Mieli swoje hobby, znali się, rozmawiali. Nie było ich na kopy, więc mieli możliwość bezproblemowego wymieniania się poglądami i mówienia sobie, co odkryli, co zrobili, co osiągnęli. Teraz z kolei, gdy gra mnóstwo osób, taka wymiana byłaby trudna, więc stworzono odgórny system osiągnięć. A że nieraz durnych i banalnych - nie ważne, ważne, by dzieciaki miały frajdę.

Miały frajdę, i, tak jak piszesz, Mysza - bezrefleksyjnie kupowały kolejne pierdółki do gry, nie wnoszące nieraz nic, ale pozwalające na dorzucenie kilku osiągnięć do puli.

Zresztą, jeśli chodzi o osiągnięcia i ich trudność, to również mam podobne zdanie, co autor. Ok, jeśli osiągnięcia faktycznie miałyby być miarodajne w kwestii tego, jak dobrze wymasterowałem grę, to w porządku. Ale też nieraz trafiam na osiągnięcia (mocno przerysowując) w stylu: "Pokonaj finalnego boss''a za pomocą samych pięści, grając jedną ręką, a drugą wystukując rytm "Jesteś szalona"...na zębach".

Innymi słowy, osiągnięcia nieraz nie tylko, że są proste, ale też, co gorsza, nie mają nic wspólnego z normalną grą, naturalną eksploracją contentu gry. Aby je osiągnąć, wymagają grania w totalnie nienaturalnym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wow dawno nie widziałem tak stronniczego i uzewnętrzniającego stanowiska. Żółci sporo tu wylałeś. Pozwól, że przytoczę swoją argumentację:

1. Nie jestem rencenzentem, nie mam kilkudziesięciu gier na miesiąc i sam na nie zarabiam. Nie dostaje ich za darmo. Baza moich gier przez to jest bardzo uszczuplona - więc nie widzę wpadających trofeów tak szalenie często jak Ty.

2. Nie żyję z recenzowania gier tylko z czego innego, mam przez to dużo mniej czasu na granie - konkluzja jw.

3. Staram się wymasterować grę, bo mam satysfakcję z tego iż te dwie stówy są całkiem ciekawie wygospodarowane. Poza tym co nowego mam poznać w takim Dead Space 2? Wszystko obczaiłem, pozostaje mi jedynie pograć na wyższym poziomie trudności z innymi pukawkami/strojami. Dzięki temu poznam w całości to co gra oferuje a przy okazji nabiję platynę.

4. Musiałeś wrzucić to znienawidzone DLC? Ja kupuję dla gry/universum nie dla trofeów. Poza tym płacąc dostajesz jak najwięcej, gdyby nie było trofeów w DLC ludzie jęczeliby, że nie dostali prawdziwego dodatku tylko zwykły skok na kasę bez integracji ww. No ale wg. Ciebie DLC to zuuuuuuuuuuuo więc ten punkt i tak pewnie obalisz.

Więcej dystansu. Przytoczyłeś jeden przykład klimatycznej gry. Przedstawiłeś to tak jakbyś nagle rzucał padem/kotem/piwem i charczał przez okno na ludzi na przejściach, bo pojawiła się ikona z dźwiękiem na pare sekund podczas klimatycznego grania w grę. Spasuj i olej to. Zachowaj nerwy na prawdziwie życiowe problemy. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

1. Nie jestem rencenzentem, nie mam kilkudziesięciu gier na miesiąc i sam na nie zarabiam.
Nie dostaje ich za darmo. Baza moich gier przez to jest bardzo uszczuplona - więc nie
widzę wpadających trofeów tak szalenie często jak Ty.

2. Nie żyję z recenzowania gier tylko z czego innego, mam przez to dużo mniej czasu na
granie - konkluzja jw.


Cóż to za argumenty?

Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

3. Staram się wymasterować grę, bo mam satysfakcję z tego iż te dwie stówy są całkiem
ciekawie wygospodarowane. Poza tym co nowego mam poznać w takim Dead Space 2? Wszystko
obczaiłem, pozostaje mi jedynie pograć na wyższym poziomie trudności z innymi pukawkami/strojami.
Dzięki temu poznam w całości to co gra oferuje a przy okazji nabiję platynę.


Właśnie na tym polega cały haczyk z osiągnięciami i trofeami. Przechodzisz całą grę, patrzysz w kartę profilu i zdajesz sobie sprawę, że zdobyłeś jedynie 30% osiągnięć. Nie grasz już dla przyjemności, bo ci się chce. Po prostu te marne 30% wjeżdża ci na ambicję i będziesz siedział przy grze dopóki nie nabijesz co najmniej tych 80%. Nie mówię, że tak jest w przypadku każdego gracza ale są ludzie, którzy naprawdę kupują konkretną grę czy DLC tylko dlatego, że bardzo łatwo można dzięki nim zdobyć więcej punktów...

Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

4. Musiałeś wrzucić to znienawidzone DLC? Ja kupuję dla gry/universum nie dla trofeów.
Poza tym płacąc dostajesz jak najwięcej, gdyby nie było trofeów w DLC ludzie jęczeliby,
że nie dostali prawdziwego dodatku tylko zwykły skok na kasę
bez integracji ww. No ale
wg. Ciebie DLC to zuuuuuuuuuuuo więc ten punkt i tak pewnie obalisz.


Pozwoliłem sobie pogrubić i podkreślić tę część twojej wypowiedzi, która oddaje sedno sprawy. Myślę że nie trzeba tutaj nic dodawać. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Achievementy to w sumie fajna sprawa (przy czym mam na myśli tylko te, które naprawdę czegoś wymagają od gracza, bo trofea np za przejście któregoś-tam rozdziału gry to paranoja :P) Dobre przykłady to np Super Meat Boy i Plants vs Zombies. W tej pierwszej mamy ciekawy set achievementów za przechodzenie rozdziałów bez ani jednej śmierci (gra jest trudna, więc wymaga od nas wypracowania sobie ''bezpiecznych'' dróg przechodzenia plansz). Jeśli chodzi o plants vs zombies to ciężko to nawet opisać, ale trzeba kombinować jak łysy układający grzywkę w długie loki :P

Achievementy to fajna sprawa o ile są nagrodą za coś naprawdę trudnego/niestandardowego.

A czy nie szkoda na ich zdobywanie życia? Może i szkoda, z tym, że każdy robi to co lubi. Jeden wali panienki w dyskotekowym klopie, drugi ciuła punkty w gierce żeby zdobyć trofeum. Nie ma zwycięzców czy przegranych, w końcu i tak wszyscy umrzemy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

1. Nie jestem rencenzentem, nie mam kilkudziesięciu gier na miesiąc i sam na nie zarabiam.
Nie dostaje ich za darmo. Baza moich gier przez to jest bardzo uszczuplona - więc nie
widzę wpadających trofeów tak szalenie często jak Ty.


Ja też nie jestem recenzentem. Też nie mam 50-ciu gier miesięcznie. A i tak mnie trofea irytują, bo zabijają to "wsiąkanie" w grę, to przyjemne zatracanie poczucia rzeczywistości i przenoszenia się do wirtualnego świata. Jeśli Ty to lubisz - ok. Ja tego nie cierpię.

Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

3. Staram się wymasterować grę, bo mam satysfakcję z tego iż te dwie stówy są całkiem
ciekawie wygospodarowane. Poza tym co nowego mam poznać w takim Dead Space 2? Wszystko
obczaiłem, pozostaje mi jedynie pograć na wyższym poziomie trudności z innymi pukawkami/strojami.
Dzięki temu poznam w całości to co gra oferuje a przy okazji nabiję platynę.


Jeśli sama gra nie zachęca do zagrania ponownie, dla samej gry, jeśli jest tak liniowa, że nie ma czego tu odkrywać, bo po kilku godzinach wszystko już znasz, to, moim jak najbardziej subiektywnym zdaniem, gra jest po prostu lipna i nie warta nawet 50 zł, o dwóch stówkach nie wspominając.

Osobiście właśnie po raz n-ty przechodzę Jedi Outcast. Nie ma tam trofeów. Grę przeszedłem już ze 2 razy na najwyższym poziomie trudności. Odkryłem już chyba każdy kąt. Ale dalej chcę zagrać, bo gra jest tak zaje...fajna, że SAMA zachęca mnie do grania. Nie są mi potrzebne sztuczne "motywatory" w postaci achivów w stylu "zabij 5-ciu szturmowców, uderzając ich w krocze mieczem świetlnym".

Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

4. Musiałeś wrzucić to znienawidzone DLC? Ja kupuję dla gry/universum nie dla trofeów.
Poza tym płacąc dostajesz jak najwięcej, gdyby nie było trofeów w DLC ludzie jęczeliby,
że nie dostali prawdziwego dodatku tylko zwykły skok na kasę bez integracji ww. No ale
wg. Ciebie DLC to zuuuuuuuuuuuo więc ten punkt i tak pewnie obalisz.


Cóż, kiedyś płaciłem 50 zł i dostawałem dodatek, który nieraz był dłuższy niż obecne pełniaki, zawierał 2 razy więcej lokacji, kompletnie nowe bronie, nową historię, etc. I, uwaga, żadnych na siłę wciskanych achievów! I byłem zadowolony, że moja kasa zmieniła właściciela. Teraz płacę 50 zł, i dostaję marne 4 mapki, 2 bronie i 10 achievów, z których jeden jest głupszy od drugiego. Jak dla mnie, subiektywnie - kiepska zamiana.

Dnia 09.05.2011 o 12:03, golic napisał:

Więcej dystansu. Przytoczyłeś jeden przykład klimatycznej gry. Przedstawiłeś to tak jakbyś
nagle rzucał padem/kotem/piwem i charczał przez okno na ludzi na przejściach, bo pojawiła
się ikona z dźwiękiem na pare sekund podczas klimatycznego grania w grę. Spasuj i olej
to.


Zależy, jak się podchodzi do gier. Jeśli traktuje się je jako czystą, relaksującą rozrywkę, vide oglądanie kolejnej odsłony Mody na sukces czy "Jak oni (śpiewają/grają/tańczą/klaskają/sr... no mniejsza o to, wstaw co chcesz)", to fakt, nie ma problemu. Z kolei jeśli gra się z pasji, po to, by gra stała się tak realna, jak świat rzeczywisty, wciągnęła doszczętnie - wtedy jest to SPORY problem, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem z trofeami jest jak z samą grą... jak gra się podoba i chciałoby się w nią jeszcze grać i grać, to wtedy w zasadzie trofea są zbawienne - tak miałem m.in. z Uncharted 1 i 2, bo zbieranie wszystkich skrzętni poukrywanych skarbów, zabijanie na różne, często dosyć dziwne sposoby, to pozwoliło mi czerpać radość z gry dużo dłużej niż byłoby to możliwe bez systemu trofików.

Autor jakiś taki sfrustrowany strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Nigdy mi to "plum" z acziwkami nie przeszkadzało, gram już co nieco na Xbox, ale jakoś nie drażni mnie to ;p bardziej irytujące jest to, że w piątek posłałem pieniądze przelewem przez internet na Wiedźmina 2 i wciąż widzę "oczekiwanie na płatność" przy zamówieniu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drogi Panie Myszasty, jestem przeciwnikiem DLC oraz głupich achików, których przykłady tutaj podałeś. Zgadzam się, że często są nachalne. Jestem graczem PC, więc zjawisko achievmentów dotycz mnie od jakiś 2 może 3 lat, nie pamiętam, aby wcześniej w grach PC pojawiał się taki ficzer. Jakoś nigdy achiki nie zmusiły mnie do przejścia gry na 100%, albo ślęczenia przy niej nie wiadomo jak długo. Wiedźmin nie miał żadnych osiągnięć do odblokowania, a jest na tyle dobrą grą, że przeszedłem ją 6 czy 7 razy, rozwiązując wszystkie questy na wszystkie możliwe sposoby. Dlatego, że gra mi się podobała i chciałem zobaczyć co by było gdyby... Lubię strategie gram w DoW2, w stare dobre części Settlersów czy Warcraft 3, a ostatnio Shogun 2, bo są dobre i tyle. Uważam, że fajnie by było gdyby gra nagradzała mnie medalem za wyjście z sytuacji pozornie bez wyjścia, za wygranie w multi gry, w której teoretycznie już byłem bez szans, żeby nagroda była za coś co faktycznie jest osiągnięciem! A niestety osiągnięcia są często na poziomie "Odblokowano osiągnięcie: Obejrzyj intro do gry". Często jest tak jak przytoczyłeś 90% osiągnięć mamy po 1-krotnym przejściu gry, to co to za sukces, skoro może to zrobić każdy, kto tylko zagra? Systemy achievementów w grach są na tyle durne, że raczej nigdy na nie nie poluję, raczej po prostu gram, aż tu nagle, PLUM! "Spędziłeś 100 godzin w grze", skoro gra dobra to nic dziwnego że tam w 3 miesiące tyle się nagrałem. Z reguły nie zwracam na te ikonki uwagi, choć czasem są natrętne i psują klimat. Czasem zajrzę do tych osiągnięć np. przy okazji zmiany jakiś ustawień i często śmieję się, że mam ich tak dużo i za jakie pierdoły zostały przyznane. Może jestem ze starszego pokolenia graczy, ale nie czuję potrzeby dzielenia się ze światem, że ukończyłem jakiegoś questa 150 razy. Jak zrobię coś kozackiego, to powiem o tym koledze przy piwie, albo pokażę mu powtórkę. A już achiki typu "Zebrano wszystkie ptasie pióra/flagi/psie kupy z chodników, to dla mnie szczyt bezsensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Cóż, kiedyś płaciłem 50 zł i dostawałem dodatek, który nieraz był dłuższy niż obecne pełniaki, zawierał 2 razy więcej lokacji, kompletnie nowe bronie, nową historię, etc. I, uwaga, żadnych na siłę wciskanych achievów! I byłem zadowolony, że moja kasa zmieniła właściciela. Teraz płacę 50 zł, i dostaję marne 4 mapki, 2 bronie i 10 achievów, z których jeden jest głupszy od drugiego. Jak dla mnie, subiektywnie - kiepska zamiana."

Racja. Między innymi, coraz częściej zastanawiam się czy już kupować grę, czy czekać na jakiegoś pack''a, czy olać dodatkową zawartość. Tyle, że to już sprawa DLC... ciężki temat.

Co do acziwków, zgadzam się z autorem artykułu. Acziwki to fajna sprawa, kiedy są przemyślane, nie doprowadzają Cię do furii i nie próbują Ci wmawiać, że jest cool, bo wykonałeś czynność, którą i tak byś wykonał przechodząc grę. W sumie powtarzam to co napisał autor, ale z tego i DLC robi się maszyna, której nikt nie zatrzyma.

Często jestem zakłopotany mając kupić jakiś tytuł, kiedy wiem, że podstawowa zawartość jest okrojona, a wydawca wciska mi na wejściu 10 DLC, w tym kilka "pancerzy" i reszta z nich wątpliwej przydatności. (Skąd mam wiedzieć czy warto brać ten DLC, czy oferuje coś co zostało wycięte z gry? Czy rzeczywiście się opłaca?)
B. dobrze wspominam konkretne dodatki jak np. Noc Kruka, Maska Zdrajcy. Nie było w nich żadnych acziwków, a gry mocno eskplorowałem. Z tego co pamiętam, Risen już miał acziwki, sporo nieciekawych i niepotrzebnych.

Ktoś już wspominał, że czasami acziwki spojlerują. Dlatego, wyznaję zasadę, by nie zaglądać do nich, nim raz nie ukończę gry.
Denerwujący jest fakt, że coraz bardziej od samej gry większą rolę odgrywa jej otoczka w postaci takich acziwków, DLC, pokazywaniu w trailerach wszystkiego co najlepsze. Potem przechodząc grę, ma się wrażenie, że to wszystko już widziałem i wiedziałem czego sie spodziewać, nic mnie nie zaskakuje i czasami czuć jak na siłę było coś robione. Bleh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Acziwki są ok, ale mi nie są do życia potrzebne. Chwalić się też nie mam czym. Gdy widzę na profilach ich ogrom zastanawiam się, czy ci gracze nie mają nic innego do roboty niż chwalenie się tym właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja lubię to plum. W ogóle mi nie przeszkadza. Acziwy urozmaicają niewątpliwie rozgrywkę i tylko zachęcają mnie do dalszej gry. Oczywiście rzadko kiedy myślę o wbiciu "calaka" (gra musi mi się bardzo podobać), ale przynajmniej kończę grę a dawniej niektórych gier po prostu nie kończyłem bo przestawałem mieć motywację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2011 o 12:36, Tenebrael napisał:

Cóż, kiedyś płaciłem 50 zł i dostawałem dodatek, który nieraz był dłuższy niż obecne
pełniaki, zawierał 2 razy więcej lokacji, kompletnie nowe bronie, nową historię, etc.
I, uwaga, żadnych na siłę wciskanych achievów! I byłem zadowolony, że moja kasa zmieniła
właściciela.

Jak ostatnio sobie uświadomiłem, że dodatek do Diablo 2 za jakieś 60 złotych dodawał pełny nowy akt, dwie klasy postaci, runy, wyższą rozdzielczość (!) i masę żelastwa, a dzisiaj z 6 dyszek to można kupić z 5 map do CoDa albo etap gry, który twórcy wycięli, żeby go potem sprzedać, to się boję, jak gry będą wyglądały za jakieś 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować