Wii U obsłuży tylko jeden kontroler z dotykowym ekranem!

[Gram.pl 3]

Michał Ostasz

Shigeru Miyamoto, jeden z oficjeli Nintendo, potwierdził dość szokującą informację - Wii U obsłuży tylko jeden rewolucyjny kontroler z dotykowym ekranem. Jak zatem będzie wyglądało granie z innymi?

Przeczytaj cały tekst "Wii U obsłuży tylko jeden kontroler z dotykowym ekranem!" na gram.pl

[MacJak 0]

Wow, nie widziałem wcześniej tego trailera Wii U. Kurczę, ten pad ma możliwości ogromne. :O
Limit jednego takiego kontrolera może być związany z jakimiś ograniczeniami technologicznymi. Może przyszła generacja... ;)

[Kifa 0]

Na pewno chodzi o przepustowość połączenia bezprzewodowego między konsolą a padem - bądź co bądź przesyłanie obrazu i dźwięku w rozsądnej jakości (zakładam, że bezstratna kompresja wchodzi tu w grę), a także danych sterowania, z ekranu dotykowego, mikrofonu i kamer musi mieć duże zapotrzebowanie na megabity/sek. Wychodzi więc, że reszta kontrolerów to WiiRemote Plus z Nunchuckiem - dobrze, będę miał już zestaw z Wii. :D

Poza tym konsolka musi wyrenderować sama obraz dla każdego ekranu, a moc obliczeniowa jest na to potrzebna też niemała. Więc nie dziwota, że Tabletopad będzie tylko jeden. Ja nadal czekam na jakieś konkretniejsze demonstracje tego czegoś w akcji... ;]

[SimplyLucas 0]

Ja z chęcią zobaczyłbym na WiiU Deus Ex-a :HR
Wyobraźcie sobie ekran hackowania na ekranie pada z żywym podgladem akcji na głównym monitorze ( rozglądanie się na boki żeby sprawdzić czy nie nadchodzi jakiś strażnik ) a w momencie kiedy nie hackujemy podglad tresci z pocket secretaries czy gazet...albo inventory ... posibilities are endless !! :D

[marcin-malysza 0]

"Wciąż badamy czy będzie możliwe przyniesie swojego kontrolera do kumpla i zagranie razem na Wii U będzie możliwe"
Nie wiem czy tłumaczenie leży czy pan Miyamoto się pogubił lecz to zdanie/ta wypowiedź jest co najmniej dziwne/dziwna.
Co do jednego kontrolera to zgadzam się z przedmówcami iż streaming z konsoli do padowego tabletu będzie wymagał niezłej przepustowości, ale mam nadzieję iż jakoś sobie z tym poradzą. To w końcu Japończycy a oni nie raz i nie dwa nas jeszcze zaskoczą.