Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Konkurs Dungeons - zapuść się do lochu i zgarnij grę!

41 postów w tym temacie

Hm, a obrazek można stworzyć samemu? I czy to ma być tekst naniesiony na obrazek(czy może coś w stylu komiksu) czy obrazek oddzielnie, tekst oddzielnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.07.2011 o 11:59, Wits napisał:

Hm, a obrazek można stworzyć samemu? I czy to ma być tekst naniesiony na obrazek(czy
może coś w stylu komiksu) czy obrazek oddzielnie, tekst oddzielnie?


Można. Forma dowolna- pełna swoboda, żeby narzekań było jak najmniej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.07.2011 o 12:00, Laid_back napisał:

> Hm, a obrazek można stworzyć samemu? I czy to ma być tekst naniesiony na obrazek(czy

> może coś w stylu komiksu) czy obrazek oddzielnie, tekst oddzielnie?

Można. Forma dowolna- pełna swoboda, żeby narzekań było jak najmniej ;)


Roger that! ;) Przy okazji, zgłoszenia wysyłamy w komentarzach? Zabieram się do roboty. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie będę brał idziału w konkursie ale życzę wszystkim powodzenia.Jeszcze nie nacieszyłem się InFamous 2 - nie chcę się nią za szybko znudzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio tyle gier z Dungeons w tytule wyszlo, ze zaczyna sie czlowiek powoli gubic, o ktora kiedy chodzi...

A konkurs z natury tych kreatywnych, wiec podziekuje - talentu za grosz nie mam. GL&HF wszystkim uczestnikom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://mobini.pl/upload/files/129/526/856/993/600/010_jaskinia_k.jpg

Sklepienie było niskie. No pewnie, w końcu to góra, nie sala pałacowa.
W miarę zapuszczania się w głąb klaustrofobicznego korytarza, rycerz tracił pewność siebie i zaczynał poddawać w wątpliwość „ważkość” swojej misji. To samo, z resztą czynił, odnośnie intelektu. Ale honor rycerza jest święty a zasady jasne, nie można odwracać się od słabych w potrzebie. Tylko czemu potrzeby słabych zakładały zazwyczaj bieganie po wilgotnych i śmierdzących miejscach, w celu zabicia… no właśnie, nawet niewiadomo czego? Jeszcze nie zdarzył się wieśniak poprawnie opisujący potwora. Zazwyczaj mówili o smokach, gigantach, wilkołakach… a potem zabijało się przerośnięte jaszczurki, gobliny i dzikie psy. Tym razem był to troll. Bo oczywiście troll by się tędy przecisnął.
Takimi rozważaniami rycerz zajmował sobie głowę, gdy schodził coraz niżej, wgłąb ziemi. Światło słoneczne już dawno zniknęło, ściany przybliżyły niepokojąco blisko a zbroja nie ułatwiała poruszania się. Nikły blask pochodni rozświetlał drogę najwyżej na pół metra. Rycerz obawiał się, że niedługo utknie i będzie musiał zawrócić.
Po pokonaniu kolejnego zakrętu korytarza jego oczom okazała się jednak wielka grota. Była oświetlona przez wpadające z dziur w suficie światło słoneczne. Wypełniały ją zwisające stalaktyty, z których woda kapała do niewielkiego jeziorka a z przeciwległej ściany odchodziły trzy wejścia, w tym dwa tak wielkie, że można by w nich zmieścić trebuszet! Czy po ich bokach wyrzeźbiono kolumny? Może jednak wieśniacy mięli więcej racji niż z początku przypuszczał.
Była to ostatnia myśl rycerza nim w jego hełm uderzyło, jak na ironię, rozpędzone ramię uszkodzonego trebuszu.
Troll zabrał bezgłowe ciało zakute w zbroję i zagłębił się w jedną z odnóg. Jedzenie trzeba obrać i usmażyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

,,Był rok 1942 - Trwała wojna , tego dnia rodzinne miasteczko państwa Trock wiło się w płomieniach zagłady...
Na ulicach było pełno trupów, niebo było czerwone a w pobliskim jeziorze woda barwiła się najszlachetniejszym kolorem jaki kiedykolwiek istniał - kolorem krwi .Nadszedł wieczór . Panowała bogobojna cisza . Ci którzy przeżyli chowali się teraz w swoich domach w obawie przed bezlitosnymi żołnierzami Gestapo . Nagle w oddali dało się usłyszeć szczekanie psa...

Uspokój się! - krzyknęła pani Trock jednocześnie uderzając psa po głowie szczotką.

Rodzina Trock''ów liczyła pięcioro członków . Pan Trock czyścił strzelbę którą otrzymał po swoim zmarłym ojcu , jego żona tuliła dzieci : Alicję , Max-a i James-a , dzieci miały odpowiednio 6 , 10 i 17 lat .

O 1 po północy ktoś wbiegł do ich mieszkania - słuchajcie nie mamy czasu do stracenia żołnierze są dwie przecznice stąd .
William - dobrze cię widzieć, cieszę się że żyjesz odparł Pan domu .
Ja też się cieszę ale przyznaj że to nie najlepszy moment na radość - musimy się stąd wynosić jak najszybciej .

Rodzina Trock''ów wraz z Williamem - przyjacielem rodziny udała się za miasto.
William podsunął ażeby wszyscy udali się do pobliskiej jaskini . Nikt nie miał nic na przeciw.

Po drodze z oddali zauważyli że mała grupka niemieckich żołnierzy, około 7 rozbiła sobie obóz pod samą jaskinią - pilnowali oni amunicji . Nasi przyjaciele musieli wybierać - walczyć z wrogiem i umrzeć honorowo czy też czekać spokojnie na śmierć .
Pan Trock miał inny pomysł - przekazał go Wiliamowi a następnie wszyscy położyli się spać niedaleko jaskini.

Rano piekła ciąg dalszy - psy szukały zbiegów .
Matka wraz z dziećmi czekały na śmierć wtem Pan Trock odwrócił uwagę żołnierzy i pobiegł w las . Wiedział że ta misja będzie dla niego misją samobójczą - nie mylił się .

Pani Trock była zalana we łzach po usłyszeniu strzału jaki na pewno nie padł z broni jej męża - William nie dał jednak jej i dzieciom czasu na rozpaczanie i zabrał ich do jaskini.
William wiedział że Niemcy i tak do nich wejdą : czas wykonać następną część planu - Pomyślał.
Rozległ się wielki huk - cały skład amunicji wyleciał w powietrza - wejście do jaskini się zawaliło...

William nie zdążył uciec i legł pod gruzami kamieni (...)

Niestety zapasy żywnościowe szybko się kończyły a wojna trwała - do dnia dzisiejszego nie odnalazły się ciała pani Trock , Alicji , James-a i Max-a . ''''


20110715141506

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://www.iplayawriter.com/media/wall/full/551088693.jpg


Idąc dalej w ciemność jaskini nie mógł powstrzymać natłoku myśli, "skarbów ci się zachciało.. trzeba było się słuchać matki i zaciągnąć się do straży, ale nieeee.. zachciało mi się przygód, teraz masz za swoje... <westchnienie> wpierw miesiącami szukałeś tej przeklętej pieczary na pustyni a teraz łazisz po niej już Bóg wie ile czasu i szukasz jakiegoś prastarego miasta.. KURWWW! czy moi pracodawcy zawsze muszą mieć najbardziej posrane pomysły? Jakiegoś artefaktu im się zachciało z jakieś prastarej podziemnej wiochy pośrodku pustyni gdzie tylko wiatr hula"... Nagle stanął jak wryty...... to co ukazało się jego oczom przechodziło jego najśmielsze wyobrażenia.. Ja p***** to rzeczywiście jest miasto.... i to jakie... to jest k**** największe miasto jakie w życiu widziałem jak świat długi i szeroki. Powoli przełknął slinę i mówi do siebie, dobra dosyć rozczulania się, trzeba jeszcze znaleźć to cholerstwo, w ogóle co to miało być? Zobaczmy jak oni to tam opisali.. "Przedmiot nasycony magią, może być w formie kostura bądź biżuterii, prawdopodobnie pierścień lub naszyjnik".. tiaaa wygląda na to, że szukamy świątyni, ołtarza lub coś takiego, spróbujmy dojść do tej wysokiej budowli w centrum miasta, stamtąd będzie dobry widok.Po kilku godzinach schodzenia po ostrym zboczu stoi u progu miasta... miasto jakby mówiło do niego, słyszy szepty, jakby ktoś go przed czymś ostrzegał, wyczuwa w murach jakąś dziwną energię... Serce bije co raz szybciej, umysł mówi, żeby zawrócił... ale nie, nie przeszedł tyle aby teraz się poddać... muszę zwalczyć strach, no dalej!.. podnosi nogę.. niepewnie przekracza próg miasta i wtem............................... cdn. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Idąc dalej w ciemność jaskini nie mógł powstrzymać natłoku myśli, "skarbów ci się zachciało.. trzeba było się słuchać matki i zaciągnąć się do straży, ale nieeee.. zachciało mi się przygód, teraz masz za swoje... <westchnienie> wpierw miesiącami szukałeś tej przeklętej pieczary na pustyni a teraz łazisz po niej już Bóg wie ile czasu i szukasz jakiegoś prastarego miasta.. KURWWW! czy moi pracodawcy zawsze muszą mieć najbardziej posrane pomysły? Jakiegoś artefaktu im się zachciało z jakieś prastarej podziemnej wiochy pośrodku pustyni gdzie tylko wiatr hula"... Nagle stanął jak wryty...... to co ukazało się jego oczom przechodziło jego najśmielsze wyobrażenia.. Ja p***** to rzeczywiście jest miasto.... i to jakie... to jest k**** największe miasto jakie w życiu widziałem jak świat długi i szeroki. Powoli przełknął slinę i mówi do siebie, dobra dosyć rozczulania się, trzeba jeszcze znaleźć to cholerstwo, w ogóle co to miało być? Zobaczmy jak oni to tam opisali.. "Przedmiot nasycony magią, może być w formie kostura bądź biżuterii, prawdopodobnie pierścień lub naszyjnik".. tiaaa wygląda na to, że szukamy świątyni, ołtarza lub coś takiego, spróbujmy dojść do tej wysokiej budowli w centrum miasta, stamtąd będzie dobry widok.Po kilku godzinach schodzenia po ostrym zboczu stoi u progu miasta... miasto jakby mówiło do niego, słyszy szepty, jakby ktoś go przed czymś ostrzegał, wyczuwa w murach jakąś dziwną energię... Serce bije co raz szybciej, umysł mówi, żeby zawrócił... ale nie, nie przeszedł tyle aby teraz się poddać... muszę zwalczyć strach, no dalej!.. podnosi nogę.. niepewnie przekracza próg miasta i wtem............................... cdn. :P


dodaje jeszcze raz według ww. wskazówki :)

20110715152209

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

@Silin_Xeadon
Jasne, zawsze miałem ambicje na prowadzenie sesji ale z talentem już gorzej, więc nawet będę zadowolony jak wykorzystasz :)

@Laid_back
Wybacz, nie pomyślałem, już naprawiam :)

Sklepienie było niskie. No pewnie, w końcu to góra, nie sala pałacowa.
W miarę zapuszczania się w głąb klaustrofobicznego korytarza, rycerz tracił pewność siebie i zaczynał poddawać w wątpliwość „ważkość” swojej misji. To samo, z resztą czynił, odnośnie intelektu. Ale honor rycerza jest święty a zasady jasne, nie można odwracać się od słabych w potrzebie. Tylko czemu potrzeby słabych zakładały zazwyczaj bieganie po wilgotnych i śmierdzących miejscach, w celu zabicia… no właśnie, nawet niewiadomo czego? Jeszcze nie zdarzył się wieśniak poprawnie opisujący potwora. Zazwyczaj mówili o smokach, gigantach, wilkołakach… a potem zabijało się przerośnięte jaszczurki, gobliny i dzikie psy. Tym razem był to troll. Bo oczywiście troll by się tędy przecisnął.
Takimi rozważaniami rycerz zajmował sobie głowę, gdy schodził coraz niżej, wgłąb ziemi. Światło słoneczne już dawno zniknęło, ściany przybliżyły niepokojąco blisko a zbroja nie ułatwiała poruszania się. Nikły blask pochodni rozświetlał drogę najwyżej na pół metra. Rycerz obawiał się, że niedługo utknie i będzie musiał zawrócić.
Po pokonaniu kolejnego zakrętu korytarza jego oczom okazała się jednak wielka grota. Była oświetlona przez wpadające z dziur w suficie światło słoneczne. Wypełniały ją zwisające stalaktyty, z których woda kapała do niewielkiego jeziorka a z przeciwległej ściany odchodziły trzy wejścia, w tym dwa tak wielkie, że można by w nich zmieścić trebuszet! Czy po ich bokach wyrzeźbiono kolumny? Może jednak wieśniacy mięli więcej racji niż z początku przypuszczał.
Była to ostatnia myśl rycerza nim w jego hełm uderzyło, jak na ironię, rozpędzone ramię uszkodzonego trebuszu.
Troll zabrał bezgłowe ciało zakute w zbroję i zagłębił się w jedną z odnóg. Jedzenie trzeba obrać i usmażyć.

20110715162454

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

http://www.mobygames.com/images/shots/l/375856-dungeon-keeper-2-windows-screenshot-attacking-enemy-defenses.jpg

Po wielu dniach, a może godzinach (nie wiem, w lochu ciężko określić ile czasu upłyneło) przygotowywania planu ataku i zbierania armi przez Rogatego w końcu atakujemy. Zamek ludzi, a własciwie zameczek, cieżko to nazwać czymś wiekszym, skrywa skarb, nie wiem jaki, zapewne jakieś złote bokserki skoro ostatnio dostaliśmy zadanie zdobycia złotych skarpet, bieliznę przecież trzeba skompletować, a zresztą kogo to obchodzi ważne, że dobrze płacą. Nasza armi składa sie z 7 czarnoksiężników (siedzą tylko w bibliotece, kujonów), 6 trolli (wśród nich Ja), 2 szkielety (śmieszni goście mimo iz odrobinę skostniali), 6 czarnych dam (po 1 dla mnie i moich kumpli, ach te marzenia), 6 salamander (ćwiczenioholicy, a w przerwach tylko Hardcorowy Koksu), 2 demonów żółciowych (nawa i figura mówią wszystko, z kurnika wychodzą tylko na sen), 3 wamp... przepraszam emowampirów oraz 1 elfa (??? co on tu robi?). Przejdźmy do przebiegu bitwy, plan był piękny - trolle razem z demonami żółciowymi i szkieletami mieli pełnić rolę tzw. tanków, wspomagani przez czarne damy, wampiry i salamadry mieli zatrzymać wroga, czarnoksiężnicy oraz elf (dalej nie wiem skąd on sie wziął) mieli atakować z daleka, oczywiście wyszło jak zawsze, każdy parł do przodu nie zważając na innych, tak oto powstał koszmar każdego stratega, chociaż nie ważne jak byle skutecznie. Parliśmy do przodu, pierwsza linia obrony padła, 2 działa i 2 rzeczy rażęce prądem (nie wiem jak to nazwać) zostały zniszczone, a co najdziwniejsze była tu fosa (ktoś widział kiedyś fosę w podziemiach?), po przedarciu sie przez drzwi weszliśmy do środka, no i tam bylo to co lubię, kilku rycerzy, jakieś krasnale oraz elfy (a wracając do naszego elfa to dalej nie wiem skąd on się wziął), a przewodził i bohater o imieniu Artur (to nie ten król). Zaczeła sie prawdziwa bitwa, mój młot nie zatrzymywał się nawet na chwilę, kilku krasnali straciło dzieki niemu przytomność. Rycerze to dużo trudniejsi przeciwnicy więc by wyrównać szanse wszyscy rzucaliśmy sie na jednego (honorowa walka musi być), po ich pokonaniu zostały elfy, łuki raczej nie nadają się do walki w zwarciu więc poszło z nimi bardzo szybko. Został już tylko Artur, sprawiał wrażenie wojownika silniejszego niż cała jego armia, nie było inaczej, ja walkę skończyłem na samym początku, gdy zdzierżył mnie swoim wielkim mieczem. Po walce usłyszałem od kumpli że zaraz potem przybył Rogaty, a oni wykonali "taktyczny odwrót" (uciekli). Rogaty wykończył Artura, złote bokserki zostały zdobyte (HURA!!). Ja dostałem swoją wypłatę, ale niestety LFZ (Lochowy Fundusz Zdrowia) nie zrefundował Mi tego, 3/4 pieniędzy poszło w ... błoto. A teraz idę sie zabawić w barze "Pod Pijanym Trollem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Również dodaję po raz drugi wedle wskazówek

Po wielu dniach, a może godzinach (nie wiem, w lochu ciężko określić ile czasu upłyneło) przygotowywania planu ataku i zbierania armi przez Rogatego w końcu atakujemy. Zamek ludzi, a własciwie zameczek, cieżko to nazwać czymś wiekszym, skrywa skarb, nie wiem jaki, zapewne jakieś złote bokserki skoro ostatnio dostaliśmy zadanie zdobycia złotych skarpet, bieliznę przecież trzeba skompletować, a zresztą kogo to obchodzi ważne, że dobrze płacą. Nasza armi składa sie z 7 czarnoksiężników (siedzą tylko w bibliotece, kujonów), 6 trolli (wśród nich Ja), 2 szkielety (śmieszni goście mimo iz odrobinę skostniali), 6 czarnych dam (po 1 dla mnie i moich kumpli, ach te marzenia), 6 salamander (ćwiczenioholicy, a w przerwach tylko Hardcorowy Koksu), 2 demonów żółciowych (nawa i figura mówią wszystko, z kurnika wychodzą tylko na sen), 3 wamp... przepraszam emowampirów oraz 1 elfa (??? co on tu robi?). Przejdźmy do przebiegu bitwy, plan był piękny - trolle razem z demonami żółciowymi i szkieletami mieli pełnić rolę tzw. tanków, wspomagani przez czarne damy, wampiry i salamadry mieli zatrzymać wroga, czarnoksiężnicy oraz elf (dalej nie wiem skąd on sie wziął) mieli atakować z daleka, oczywiście wyszło jak zawsze, każdy parł do przodu nie zważając na innych, tak oto powstał koszmar każdego stratega, chociaż nie ważne jak byle skutecznie. Parliśmy do przodu, pierwsza linia obrony padła, 2 działa i 2 rzeczy rażęce prądem (nie wiem jak to nazwać) zostały zniszczone, a co najdziwniejsze była tu fosa (ktoś widział kiedyś fosę w podziemiach?), po przedarciu sie przez drzwi weszliśmy do środka, no i tam bylo to co lubię, kilku rycerzy, jakieś krasnale oraz elfy (a wracając do naszego elfa to dalej nie wiem skąd on się wziął), a przewodził i bohater o imieniu Artur (to nie ten król). Zaczeła sie prawdziwa bitwa, mój młot nie zatrzymywał się nawet na chwilę, kilku krasnali straciło dzieki niemu przytomność. Rycerze to dużo trudniejsi przeciwnicy więc by wyrównać szanse wszyscy rzucaliśmy sie na jednego (honorowa walka musi być), po ich pokonaniu zostały elfy, łuki raczej nie nadają się do walki w zwarciu więc poszło z nimi bardzo szybko. Został już tylko Artur, sprawiał wrażenie wojownika silniejszego niż cała jego armia, nie było inaczej, ja walkę skończyłem na samym początku, gdy zdzierżył mnie swoim wielkim mieczem. Po walce usłyszałem od kumpli że zaraz potem przybył Rogaty, a oni wykonali "taktyczny odwrót" (uciekli). Rogaty wykończył Artura, złote bokserki zostały zdobyte (HURA!!). Ja dostałem swoją wypłatę, ale niestety LFZ (Lochowy Fundusz Zdrowia) nie zrefundował Mi tego, 3/4 pieniędzy poszło w ... błoto. A teraz idę sie zabawić w barze "Pod Pijanym Trollem".

20110715164822

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziennik eksperymentu "Światło-Cienie", opis eksperymentu:

Na polecenie gen. Hiverkina, wraz z zespołem badawczym, na podstawie dotychczasowych obserwacji i analiz, wybraliśmy czterech najbardziej i czterech najmniej odpornych psychicznie więźniów, w sumie pięciu mężczyzn i trzy kobiety. W osobnym raporcie znalazł się szczegółowy opis wybranych osobników, jednak w tym raporcie będą oni identyfikowani przez podział na grupy, A- osobniki bardziej odporne, B- osobniki mniej odporne, dalej numer więźnia, od 1 do 4 w każdej grupie i -k lub -m (kobieta/mężczyzna) w zależności od płci.
Dziś o godzinie 13:45 więźniowie zostaną przetransportowani do niedawno odkrytej olbrzymiej jaskini, oznaczonej jako D73. Ponownie pragnę zaznaczyć, że wraz z kolegami naukowcami wnosiliśmy o możliwość wcześniejszego przyjrzenia się wyżej wymienionej jaskini, ze względu na niezwykle interesujące malowidła znajdujące się na ścianach korytarzy całego kompleksu, a które wydają się być malowidłami rytualnymi, co ciekawsze, nie ma żadnych danych od nośnie zamieszkiwania tych terenów przez ludzi, ani dziś ani kiedykolwiek w historii. Dowództwo jednak pozostało głuche na nasze protesty, sporządzona została mapa kompleksu (D73 jest olbrzymia), a na ścianach zostały zainstalowane kamery termowizyjne z mikrofonami, następnie kazano niezwłocznie rozpocząć eksperyment. Więźniowie ubrani są w takie same stroje, na których na piersi i na plecach widnieje duże czytelne dla kamery oznaczenie osobnika.
Eksperyment ma na celu przeanalizowanie zachowania silniejszych i słabszych osobników, w warunkach skrajnych, światło bowiem dociera jedynie do głównego pomieszczenia jaskini, zaraz przy wejściu, więźniowie zaś zostaną przetransportowani, daleko w jej głąb. Należy wyraźnie zaznaczyć, że nie zostały im pozostawione żadne racje żywnościowe, a w jaskini nie występuje nic zdatnego do spożycia.

16 sierpnia 1941 - pierwszy dzień eksperymentu:

Zgodnie z planem dziś o godzinie 13:45 więźniowie zostali przetransportowani w głąb kompleksu jaskiń i pozostawieni sami sobie bez pożywienia i wody. Tak jak przewidywano od początku, żadnemu osobnikowi z grupy nawet do głowy nie przyszedł pomysł, aby się rozdzielić. W pierwszym momencie obiekty B3k oraz B4m wpadły w panikę, uspokoiły się dopiero po pół godziny na wskutek nalegań pozostałych członków grupy, którzy przypuszczali, że nie zostaliby pozostawieni na śmierć, sądząc że ich zadaniem jest odnalezienie wyjścia, które zapewne jest całkiem niedaleko. Cała grupa po omacku, trzymając się ścian wyruszyła w poszukiwaniu wyjścia o 15:23. O godzinie 17:13, 17:58 oraz 19:08 wcześniej wspomniane obiekty oraz obiekt B1m miały napady paniki. Trasa ich marszu, nagrania audio i video zostały zamieszczone w osobnym raporcie.

17 sierpnia 1941 - drugi dzień eksperymentu:

Cała grupa nie spała tej nocy, wszystkie osobniki są wyraźnie poddenerwowane, jednak ataki paniki już się nie powtarzały. Z rozmów grupy wynika, że niemal wszyscy się boją, tylko osobniki A1k i A3m są małomówne i nie zdradzają się ze stanem emocjonalnym, zdają się jednak znacznie spokojniejsi od całej grupy.

18 sierpnia 1941 - trzeci dzień eksperymentu:

Grupa jest wyraźnie bardzo zmęczona, od początku eksperymentu nic nie jedli, ani nie spali. Lęk w grupie wyraźnie narasta.

19 sierpnia 1941 - czwarty dzień eksperymentu:

O godzinie 21:02 grupa znalazła się w pomieszczeniu C153, a tym samym blisko północno-zachodnich krańców jaskini, idą w stronę przeciwną do wyjścia. W pomieszczeniu grupa odkryła źródło wody. O 21:23 grupa zdecydowała, zatrzymać się w C153 i tam się przespać.

20 sierpnia 1941 - piąty dzień eksperymentu:

W nocy o godzinie 01:13 grupa gwałtownie zerwała się ze snu, w panice krzyczeli między sobie o tąpnięciu ziemi i wielkim huku, kamery jednak niczego nie zarejestrowały. W pośpiechu po omacku znaleźli wyjście z C153 i ruszyli dalej w marsz, wszyscy są wyraźnie przerażeni, osobniki z grupy B oraz A2m panikują.

21 sierpnia 1941 - szósty dzień eksperymentu:

Grupa jest roztrzęsiona, mówi o dziwnych odgłosach, charknięciach, tąpnięcia i rykach, których źródła nie potrafią określić. Godzina 05:28, nagle grupa rzuciła się biegiem przed siebie krzyczeli, niektórzy wykrzykiwali coś w rodzaju "Boże, co to jest?!", kamery ciągle niczego nie rejestrują. Osobnik B4m upadł w biegu, grupa oddaliła się od niego i bała się wracać, B4m siedzi skulony pod ścianą i powtarza "Umrę tu, umrę tu".

22 sierpnia 1941 - siódmy dzień eksperymentu:

Grupa (siedem osób, bez B4m - od wczoraj siedzi w miejscu) jest ledwo przytomna ze strachu i zmęczenia. Wciąż idzie przed siebBOŻE CO TO JEST? JEST ICH OŚMIU! PRZECIEŻ B4M WCIĄŻ SIEDZI W MIEJSCU! Grupa zdaje sie nie zauważać ósmej osoby, a przynajmniej jednostki humanoidalnej, wciąż rozmawiają ze sobą (raczej krzyczą) i poruszają się wzdłuż ścian przed siebie. Nie mam pojęcia czym jest nieoznaczona jednostka, nie ma identyfikatora, grupa jej nie zauważa. TO NIEWIARYGODNE! Niezidentyfikowany obiekt jednym machnięciem ręki (?) obalił na ziemię, nieprzytomnego idącego jako ostatni A2m! Padł nieprzytomny (lub martwy!), grupa usłyszawszy trzepnięcie i upadające ciało z krzykiem rzuciła się przed siebie! Nieznana jednostka wyraźnie żeruje na A4m! Grupa biegnie wzdłuż korytarCO?! JAK TO MOŻLIWE? NA MAPIE TEN KORYTARZ SKRĘCAŁ W LEWO! FAKTYCZNIE DROGA W LEWO JEST ALE GRUPA POBIEGŁA PROSTO! TEGO TUNELU TAM NIE BYŁO! NIE WIEM KTO ROBIŁ TE MAPY ALE KTO BY TO NIE BYŁ SPARTOLIŁ NA CAŁEJ LINI! Z KORYTARZA DO KTÓREGO WBIEGŁA GRUPA ROZLEGŁ SIĘ KRZYK WYBIEGŁA A1K BOŻE BIEGNIE ZA NIĄ KOLEJNA NIEZIDENTYFIKOWANA HUMANOIDALNA POSTAĆ! TO NIE LUDZI PORUSZA SIĘ W ZUPEŁNIE INNY SPOSÓB! DOPADŁ A1K!

24 sierpnia 1941 - koniec eksperymentu

Na rozkaz gen. Hiverkina eksperyment "Światło-Cienie" został zamknięty i ogłoszony ściśle tajnym. B4m wciąż żyje, siedzi, kołysze sie i powtarza "Umrę". W tym momencie nie ma dalszych planów odnośnie D73.

Doktor Hug

20110715162411

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo głęboko pod ziemią znajdowało się wielkie i m(h)roczne podziemie. Leżały tam "straszne" bogactwa. Można się było do nich dostać tylko przez portal. Tego tajemniczego przejścia strzegł napakowany Arcydiabeł przebywający w czasie wolnym na siłowni. Nie przepuszcza on jednak za darmo. Trzeba wypełnić dla niego jedno zadanie. Nakazał nam przynieść jego diableskie hantle, które zapomniał wziąć do pracy ( jak to zawsze robi ).
Jednak, aby dojść do skarbu czeka na nas jeszcze wiele utrudnień. Po drodze można spotkać Czarnego Rycerza. Jest on trochę zaspany, bo pracuje "na nockę", ale Jego koń jest jak czujnik bezpieczeństwa. Wygląda jakby był strasznie najedzony, lecz nie jadł już dwa dni i nie przepuści nas bez daru w postaci jakiegoś smakołyku. Trzeba będzie wrócić na targ nieopodal naszego wcześniejszego "znajomego". Na targowisku można znaleźć różne rzeczy, np. 7daysy, Laysy, czy też Hity. Dla "konika" najlepiej wybrać Hity, "chłopak" wie co dobre. Zjeżdżając z górki napotkamy Mumię. Okazało się, że zgubiła ona oko ze swojego kostura, który wygląda jak żmija. Musimy znaleźć nowe. Nie trzeba daleko iść, bo w pobliżu jest Kolumna Oczu. Jest ich tam pod dostatkiem. Wystarczy, że zapłacimy jednym workiem siarki, a piękna pani ekspedientka wyda nam soczyste oczko. Wracamy do Mumii z prezentem i możemy iść dalej. Przy ratuszu spotkamy miłego krasnoluda. Dowiadujemy się od niego, że Troglodyta ukradł mu klucz do tej pięknej budowli i uciekł do karczmy, gdzie z reguły przebywa. Krasnal prosi nas o dwie przysługi. Pierwsza, to odebranie klucza, a druga, to... przyniesienie Tyskiego. Troglodyta jednak nie da się tak łatwo. Musimy go sprać i wziąć klucz siłą. Barman opiekujący się speluną widzi bójki często, więc nie zwrócił nawet uwagi. Tyskie jest dosyć drogie, ale skarb, który na nas czeka jest tego wart. Krasnolud zadowolony puszcza nas lekką ręką. Przed nami mala przeszkoda, a mianowicie skarpa, na którą trzeba się wspiąć. Po wspinaczce ukaże się nam kapłan. Potrzebuje on piątej księgi do swojej kolekcji. Nie ma się czym martwić. Księgę tę zrabowaliśmy jednemu z naszych przeciwników. Daje nam on w zamian jedno z zaklęć lewitacji. Dzięki niemu dostaniemy się do Wampirzego Lorda, a następnie do naszego ostatniego, tajemniczego bohatera. Wampir, jak już się można domyśleć nie da nam przejść bezinteresownie. Jego "malutką prośbą" jest wyssanie nam połowy punktów życia. Musimy się na to zgodzić. Lord z uśmiechem na twarzy wbija nam zęby prosto w szyję i wysysa ile może. Osłabieni przelatujemy przez przełęcz i widzimy straszną i bezwzględną RUSAŁKĘ! Ma za sobą wielką armię, która jest określana jako Legion Rusałkowy. My z połową życia, widłami i hordą ogrów stajemy do walki. Na końcu zostaje tylko nasz bohater, połamany widły i grupka ogrów, z którą trzeba podzielić się naszym skarbem...


PS. Wycinanie diabła i mumii w GIMPie, to masakra.

20110715171623

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.07.2011 o 17:59, jakper napisał:

Dziennik eksperymentu "Światło-Cienie", opis eksperymentu:


Nie mogę edytować tekstu, ale wiem, że jest kilka błędów, np. "TO NIE LUDZI PORUSZA SIĘ W ZUPEŁNIE INNY SPOSÓB!" powinno być rzecz jasna "nie człowiek", mam nadzieję że przymkniecie oko (oczy;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kilka uwag do Mojego postu na początek:
-Lubię promować Moje okolice więc daję Autentyczny Zamek , z Moich okolic, do którego na prawdę dochodzą tunele spod całego miasta. (Według Legend)
-Dałem 3 Screeny , żeby lepiej przedstawić struktury okoliczne i sam zamek, tak aby mogło się wyobrazić Moją historię.
-Opowiadania będzie fikcyjne, ale czasami może się zdarzyć wykorzystanie "Prawdziwych" lub "legendarnych" postaci.
-W opowiadaniu mogę wykorzystać prawdziwe lokacje, bądź te które Prawdopodobnie kiedyś stały w Moim mieście (Np. Stary Kościół zniszczony przez "Braterskie wyzwolenie miasta z rąk Niemieckich i z tego co słyszałem głupią zabawę Armii Czerwonej.").
-Wykorzystam Autentyczną nazwę Miasta, mam nadzieję że mogę. ;)
-Opowiadanie to fikcja, więc i niektóre nazwy i daty mogą być niezgodne z faktami historycznymi.
Oki Zaczynam.

--------------------------------------
Autor: "Jarek2045"
Tytuł: "Gotyckie Ciemności"

Pewnego dnia, w małej osadzie zwanej "Butow" ówczesny Bytów. Nastały Ciemności, były to czasy zamierzchłe a ludzie wierzyli w legendy opowiadane przez wieki.
Dnia tego gdy nastąpiła "Wielka Ciemność", o porze normalnie jasnej, w miesiącu "Wielkiego Ciepła", ludzie zadrżeli ze strachu , gdyż z tuneli prowadzonych pod osadą a dokładnie z ich wyjść zawyły nieznane stwory. Tunele te prowadzą do Zamku na Wzgórzu, wybudowanego dla Wielkiego władcy , okrutnego do szpiku kości i o wyglądzie tak strasznym , że każdy Kto go widzi drży ze strachu i pada na kolana , z strachem w oczach, by go nie wziął na "Spacer Śmierci". Władca ten zwie się "Ryszardem Grockim" zwanym przez wszystkich "Orkiem Śmierci" gdyż twarzą przypominał złych orków grasujących w okolicznych lasach.
Gdy owy władca usłyszał opowiadania ludu, o tym iż w jego osadzie słychać było nieznane ryki, natychmiast nakazał przeszukać tunele, by złapać żartownisia, gdyż nie wierzył w legendy głoszące, że 200 Lat przed jego narodzinami do tunelu wrzucono okropną bestię, która miała pilnować Krasnoludzkiego złota i Browaru dającego niespotykaną siłę. Lecz cały lud miasta i okolic wierzył w tę Legendę, i gdy usłyszeli ten straszliwy ryk, zakłócany okropnym sapaniem, przerazili się iż wypełnia się straszna Legenda mówiąca, iż pewnego dnia gdy rozpoczną się "Wielkie Ciemności" , zła Bestia i jego brygada, gdyż po za potworem, według Legendy zamknięto tam także Smoczysko wraz z Goblinami i Jednego Orka. Którzy mieli pilnować Skarbu oraz Ciała martwego Władcy Kransoludzkiego aż do ponownego zmartwychwstania.
Jednak Ryszard , drwiąc z opowiadań okolicznych wieśniaków i osadników grodu, po nakazaniu przeszukiwań, wygłosił mowę iż gdy dorwie żartownisia zetnie jego głowę na dziedzińcu zamku.
Osadnicy w strachu pobiegli do Kościoła mieszczącego się niżej zamku i poczęli modlitwy do Pana, by potwór nie wyszedł z tuneli i nie począł zabijać ich oraz dzieci . Mężczyźni zostali zaangażowani do ścigania żartownisia, lecz tylko chciwcy poszli szukać, wierząc władcy że Nikogo tam nie ma , a Legendy to bzdury.
W owej osadzie mieszkał także pewien rycerz, który został zamknięty do lochów , przez Władce, bo zalecał się do jego ślicznej córki, a ten chciał ją wydać za władcę rządzącego Osadą "Alt Kolziglow" (obecnie Kołczygłowy) i wszystkich podległych temu obszarowi mniejszych Osad i Wiosek i Ziem.
Jednak, gdy Rycerz ten podjął się gonitwy za bestia, Władca zadowolony, wysłał go wraz z Swoimi Rycerzami i chętnymi na poszukiwania.
Myśląc jednak o Sobie, nagadał Dwojgu Rycerzy, iż gdy tylko wejdą wgłąb tuneli, aby zabili mężnego rycerza, który Zwał się "Romuald" , lecz córka , która nazwano "Kate" (Czyt. Kejt" ) podsłuchała całą rozmowę, i podesłała liścik Swemu ukochanemu.
Gdy wyprawa była gotowa, córka wymknęła się po cichu do Tuneli i czekała na ukochanego w określonym miejscu, lecz gdy Romuald doszedł tam, Kate już nie było. Zaniepokojony wbiegł, sam do tuneli, nie czekając na innych. Gdy wszyscy byli już przed wejściami do tuneli, władca okrzyknął "Naprzód" i gdy dowiedział się o zdradzieckiej ucieczce Romualda, postanowił z radością ogłosić to Swojej Córce, z radosną myślą "że sprawa Sama się załatwiła". Lecz zastał tylko list napisany iż odchodzi na zawsze z ukochanym. Władca dowiadując się o tym rozpoczął także poszukiwanie Swojej córki. Tymczasem zrozpaczony Romuald spotkał starca w tunelach, który zapowiedział:
-"Romualdzie, oczekiwałem na Ciebie?"
Na to Romuald:
-Skąd że Mnie znasz Starcze, czy spotkaliśmy się kiedyś?
Na to Starzec:
-Nie! Lecz wiem iż szczerze kochasz, i poszukujesz jej w tych tunelach. Idź tam o naprzód, a potem wzdłuż strzałek kieruj się w przeciwnym kierunku, tam oto jest Twoja wybranka, lecz śpiesz się, bo nadchodzą ci źli , którzy mają wymierzyć Twoją niesłuszną karę, zesłaną przez złego Władcę.
Na to Romuald:
-Dzięki Ci starcze kimkolwiek jesteś. Mam nadzieję że Słowa Twe są równie prawdziwe, jak i szlachetna wola Twa.
Na to Starzec:
-Dzisiaj wypełni się Legenda, i Ty jesteś jej częścią, ale o tym przekonasz się niebawem.
Po chwili starzec zniknął w Ciemnościach. Romuald szedł wzdłuż wskazówek i na drugiej stronie spotkał Kate, obydwoje razem uciekli, nieznanym Czwartym wyjściem, które po tym jak oddalili się na ok. 5 metrów, zasypało się i leżał w Nim list:
"Drogi Romualdzie, na Nas już czas, razem ze Swoją bandą opuścimy tunele dzisiaj, lecz prędzej musimy jeszcze załatwić jedną sprawę. Nigdy o Nas nie usłyszysz, ale dzięki że zaufałeś Moim Słowom, tam na polanie za Dwoma drzewami, między którymi słońce ukrywa Swa jasność, ujrzysz chatkę, w której jest Twoja nagroda, pamiętaj bądź cierpliwy i idź do chatki tylko gdy ujrzysz Słońce między drzewami! Nie Prędzej! Żegnam Ciebie i pamiętaj tylko prawdziwa i szczera miłość, potrafi przezwyciężyć wszystko!" .
Po czym list rozkruszył się.

W tym czasie, w osadzie lud nadal modlił się w kościele, a z zamku i tuneli było słychać krzyki i głosy przerażenia, w owym momencie , gdy krzyki ucichły a głosy zamilkły, słońce zajaśniało nad osadą. Gdy lud wyszedł z kościoła zauważył tylko wielki napis na ścianach zamku. "Z Dniem dzisiejszym - Terror, Niesprawiedliwość, Zło , Przepych , Fałszywe Rządzę zostały zgładzone przez własną chciwość i brak wiary. Nowym Władcą w Osadzie i w okolicznych Ziemiach zostaje "Ziemowit Zaręba" lecz całkowitym władcą Ziem Północno-Pomorskich zostaje "Szlachetny Rycerz - Romuald wraz z ukochaną". Ziemowit Zaręba znany był jako okoliczny Poeta lecz wtrącony został do lochu przez Władcę gdyż nie zgodził się Składać Fałszywych Świadectw przeciwko Romualdowi, którego władca chciał zabić za miłość do Swej córki, przez co uszlachetnił się u "Starca", który okazał się Legendarnym zmartwychwstałym, Krasnoludzkim Władcą.
Tego dnia, również znaleziono rozszarpane zwłoki władcy i jego sług.
Co do Romualda, to poczekał On wraz z Kate, do zachodu słońca, i w domku znalazł Legendarne złoto, oraz akt nadania mu Ziem Północno-Pomorskich i stał się On władcą Całych Ziem Północno-Pomorskich, z Siedzibą w Gdańsku, wziął On potem zaślubiny z Kate. A Osadnikom Bytowskim ofiarował On "Miecz Prawdy" z wypalonym Herbem Krasnoludzkiego Rodu, zamieszkującego i władającego niegdyś tymi ziemiami.
Co stało się z Krasnoludzkim Władcą i jego wiernymi druhami? Wiadomo tylko iż odeszli w Południowe strony pozostawiając jedynie po Sobie kilka śladów, zabierając prawdopodobnie ze Sobą Legendarny Browar, gdyż nikt go nie odnalazł. Skarb otrzymał Romuald i Kate, którzy żyli długo i szczęśliwie na wieki. A Ziemowit Zaręba był władcą aż do czasu Swojej śmierci i został ochrzczony przydomkiem "Ziemowit Sprawiedliwy" gdyż był władcą Sprawiedliwym i Szlachetnym.

KONIEC
------------------------

PoZdRo. ;)

20110715175805

20110715175818

20110715175829

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować