Zaloguj się, aby obserwować  
conradzik

Jakie studia?

3948 postów w tym temacie

Dnia 11.04.2013 o 17:28, Gumisiek2 napisał:

Jak wygląda proces rekrutacyjny na Politechnikę Wrocławską, jeżeli zdaję w tym roku maturę?
Załóżmy, że zdałem matematykę na poziomie podstawowym na 80%, na rozszerzonym na 40%
oraz fizykę na poziomie podstawowym na 40%. W takim wypadku otrzymuję 140 punktów za
matematykę (gdyż P + 1,5 R = 140) i 40 za fizykę? Obu języków w tej chwili nie biorę
pod uwagę. Co z tabelką ocen na dole? Czy jeżeli z matematyki i fizyki mam 4, to dostanę
dodatkowe 140 punktów rekrutacyjnych? Któryś z kumpli mówił, że przy rekrutacji na Politechnikę
Wrocławską oceny nie są w ogóle brane pod uwagę.


Masz wyraźnie napisane że jak masz nową maturę to liczysz wskaźnik za pomocą wzoru dla nowej matury, tabelka na dole dotyczy ludzi którzy zdawali starą maturę i nie chcą pisać egzaminów wstępnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ktoś wybiera się, albo już jest na jakiejś Akademii Muzycznej? Interesuje mnie wydział wokalistyki, jak wyglądają dokładnie egzaminy, czy selekcja jest duża czy raczej dostać się to nie problem o ile umie się śpiewać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej studenci medycyny!
Znacie jakieś artykuły o zakłóceniach obrazu z CT? :P
Wiem, ze temat trochę nie ten, ale warto spróbować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.04.2013 o 17:52, Sigu napisał:

Hej studenci medycyny!
Znacie jakieś artykuły o zakłóceniach obrazu z CT? :P
Wiem, ze temat trochę nie ten, ale warto spróbować :)

Ale że o co chodzi? Jakie zakłócenia? Poruszanie się pacjenta, artefakty przypadkowo pojawiające się na obrazie, czy co?
No i optymalnym źródłem artykułów z pola medycyny chyba będzie strona PubMed... nie wszystkie darmowe, ale można ogarnąć coś sensownego czego można użyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Koleżanka moja szuka artykułów na ten temat, gdzie będzie wyjaśnione i opisane ich możliwie najwięcej. Niestety ma problem z angielskim, więc artykuły w tym języku odpadają.
I tak, chodzi o artefakty przypadkowo pojawiające się na obrazie CT.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie drugiego semestru Filologii Polskiej. Przez te kilka miesięcy dokonałem wielu spostrzeżeń i obserwacji aż w końcu pomyślałem, że czas najwyższy gdzieś napisać moje zdanie na temat samego studiowania i podejścia ludzi do niego.
W październiku poszedłem na studia. Po samym liceum nie miałem jak wiadomo wielu perspektyw. Co prawda jest szeroka gama szkół policealnych i kursów do wyboru ale mimo to postanowiłem spróbować studiów. Wybór padł wspomnianą już Filologię Polską. Wszyscy zawsze mówili, aby wybrać sobie taki kierunek, który mnie interesuje, który studiowałbym z przyjemnością tak więc padło na polonistykę. Uznałem, że to jedyny możliwy kierunek na którym miałbym szansę się realizować i rozwijać. Zaznaczam tu jednak, że nie jestem osobą, która twierdzi, że jest humanistą bo z matmą słabo. Z przedmiotami ścisłymi nie miałem nigdy większych problemów, zawsze utrzymywałem się na średnim poziomie co pozwalało mi uniknąć setek popraw itp.
Do rzeczy jednak. Po tych kilku miesiącach jestem przerażony, zdruzgotany i rozbity. Przeraża i dołuje mnie to z jakimi ludźmi mam do czynienia na swoim roku. Uniwersytet raczej niewielki ale dość ceniony i o dobrej opinii. Od samego początku roku staram się robić co w mojej mocy jeśli chodzi o studiowanie. Sumiennie czytam zadawane przez wykładowców artykuły, przygotowuje się do zajęć, sporo czasu spędzam w czytelni/bibliotece, co nieco doczytuję sobie pozaprogramowo. Nie jestem jakiś mega podjadany i zafascynowany tematem ale powiedzmy, że nie jest źle. Jednak otaczają mnie kompletni idioci. Tak, idioci i kretyni, którzy swoją edukację powinni zakończyć na technikum albo zawodówce. Oto więc ludzie dla których jest dziwne to, że na Filologii Polskiej trzeba TYLE czytać (dziwne że w ogóle trzeba cokolwiek czytać). Tragedią jest jeśli w internecie nie ma streszczenia do danego utworu. Spora część od początku studiów nie była nawet w bibliotece. To ludzie, którzy przyszli na studia bo:
a) Bo tak
b) Bo podobno a studiach jest fajnie
c) Bo rodzice kazali
d) Bo papierek (mimo iż papierek z Humana jest warty tyle co ten szary to du…..)
Od początku roku wypracowałem sobie naprawdę solidną pozycję wśród wykładowców w oczach których jestem ambitnym i przykładającym się do swojej pracy studentem. Po prostu takie mam już podejście, nie zwykłem sobie wszystkiego olewać, nie umiem, nie potrafię, nie wytrzymałbym moralnie. Na jeden z przedmiotów w pierwszym semestrze do pewnego doktora jako jedyny z całego roku przeczytałem wszystkie artykuły, które zadawał. Zawsze więc na ćwiczeniach starałem się dać do zrozumienia, że przeczytałem. Efektem było to, że idąc po wpis usłyszałem „a panu to chciałem piątkę i bez egzaminu wpisać bo z panem to przynajmniej było o czym porozmawiać”. Niejednokrotnie zdarzały się sytuacje gdy na cały rocznik tylko ja przeczytałem to co było zadane przez wykładowcę. Tak oto wśród znajomych z roku zyskałem sobie opinie totalnego nolajfa, który pewnie nie ma życia, pewnie nie ma kolegów, zapewne siedzi tylko w książkach. W większości jest to jednak typowy ból dupy bo większość tych ludzi widząc moje poczynania zapewne zaczyna sobie w swoich tępych głowach rozkminiać po co oni w ogóle tam są. Bo po co iść na studia skoro nie zamierza się nic robić? No tak przecież na studiach jest tak fajnie, „pamiętaj aby nauka nie przeszkodziła ci w studiowaniu”. Najmocniejszy ból dupy to był jak jako jedna z trzech osób z całego roku zdałem za pierwszym podejściem (i to na 5) egzamin z HLP u bardzo ciętego profesora, którego egzaminy obrosły w niezliczone legendy.
Kolejny absurd: na ćwiczeniach mamy po prostu napisać w ciągu półtorej godziny interpretację jakiegoś tekstu, luźną, własną. Doktor prowadzący zajęcia zaznacza, że ma to być nasza interpretacja, żeby nie bać się stawiać śmiałych tez itp. Czyli wychodzi na to, że można napisać cokolwiek, ale nie, kilka osób wyciąga telefony i szuka interpretacji w Internecie (co jest jeszcze bardziej absurdalne ze względu na kierunek studiów).
Jeszcze inna sytuacja. Mam na roku znajomego, analfabetę. Oto więc będąc na polonistyce pisze „literatóra”, „poemat fizyjny”, „konsumcja”, „rym rzeński”. Na pytanie po co poszedł na studia zaczyna snuć opowieść, że w ogóle nie planował iść na studia bo był w stu procentach pewien że nie zda matury z matmy. Pojechał po wyniki matur, okazało się że jednym procentem zdał matmę i z dnia na dzień postanowił, że idzie na studia. Polonistykę wybrał „bo chciałem od matmy uciec jak najdalej”. Sam szczyci się tym, że w życiu przeczytał jedną książkę. Praca do napisania? „po co sobie życie utrudniać”, „mam gotowe narzędzie jakim jest Internet”, „ja tam z neta wszystko”. Jest kretynem do tego stopnia, że jedną z mniejszych prac wysłał dla wykładowcy żywcem skopiowaną ze strony wydawcy pewnego czasopisma literackiego nawet nie zmieniając czcionki. Na szczęście wykładowca się połapał. Co jeszcze śmieszniejsze, on chce być nauczycielem. „Mam nadzieję, że uda mi się zostać nauczycielem”. Ja na to: „jak sobie to wyobrażasz jeśli przyjdzie ci sprawdzać jakieś wypracowania których sam nie byłbyś w stanie napisać”, pada odpowiedź: „przynajmniej będą lekko ze mną mieli”. Załamuje ręce, brakuje mi argumentów.
Do pewnego czasu myślałem że to oni są dziwni. Poznałem jednak chłopaka z trzeciego roku, który mówi, że u nich też nie ma raczej żadnych pasjonatów tematu a większość chodzi aby chodzić. Wtedy pojąłem, że może to ja jestem dziwny, nie oni. Może studia są właśnie dla osób, które poszły tam na siłę, oszukują siebie samych że ich to interesuje i oszukują siebie nawzajem. Może studia wcale nie są dla ludzi ambitnych bo tacy giną przytłoczeni ogromem kretyństwa.
Ludzie się tam męczą i to widać jak na dłoni. W przerwach między zajęciami słyszy się tylko rozmowy o tym jakie to i to jest nudne, ile to wykładów się przespało, aby tylko usiąść na końcu, sprawdza obecność?, „jezuuu, po co mi to potrzebne, jak będę pracował w jakimś Fakcie to na pewno nie będę musiał pisać durnych bibliografii”.
Kolejny problem, dojrzałość. Wszyscy mamy coś w okolicach 20 lat jednak ja mam wrażenie że wszyscy poza mną zatrzymali się na poziomie rozwoju 6 latka i to takiego nie bardzo ogarniętego. Nie potrafię odnaleźć się w środowisku ludzi którzy cieszą się z byle g****, chodzą jak po podwójnej dawce LSD z wiecznym bananem na ryju bo przecież na studiach jest tak fajnie, znowu nie przeczytałam tego i tego ale co tam, na pewno ktoś przeczytał, aby zaliczyć. Brak dojrzałych ludzi a może to ja jestem głupi, może to ze mną jest coś nie tak w tym towarzystwie?
Jestem gburem, od kiedy zauważyłem z kim mam do czynienia trzymam się na uboczu, na pierwszym „spotkaniu integracyjnym” zrozumiałem, że nigdy nie zintegruje się z tymi ludźmi. Z resztą, nie bez powodu raczej nie jestem tam lubiany ale jakoś mi nie zależy. Nie mam zamiaru trzymać z debilami i udawać że wszystko jest ok.
Chyba czas podsumować to choć i tak nie opisałem wszystkiego. Wszyscy mi powtarzają „uczysz się dla siebie, nie patrz na innych”. Ok, coś w tym jest, jednak fajnie byłoby mieć dobre towarzystwo a tak jestem samotnym strzelcem, jednookim w krainie ślepców albo ślepcem w krainie jednookich bo może to na tym polega studiowanie? Może to ja mam niewłaściwe podejście?.
Rzygam tymi ludźmi, nie mogę się na nich patrzeć, nie mogę ich słuchać. Chyba nawet zbrzydł mi już ten kierunek właśnie przez obecność takich a nie innych ludzi, przez samą ich obecność nie uwzględniając wchodzenia z nimi w jakiekolwiek interakcje.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.04.2013 o 11:03, kaczek93 napisał:

Może studia wcale nie są dla ludzi ambitnych bo tacy giną przytłoczeni ogromem kretyństwa.

Nie były, nie są, nigdy nie będą. Ameryki też nie odkrywasz, więc nawet premii za to nie będzie ;)

Dnia 27.04.2013 o 11:03, kaczek93 napisał:

Może to ja mam niewłaściwe podejście?.

Masz. Studia są od tego, żeby je ukończyć i mieć za sobą. Nie uczą cię niczego przydatnego - to założenie a priori bez względu na wybrany kierunek. Naturalnym odruchem każdej zdrowej jednostki jest ukończenie tego procesu w sposób maksymalnie bezbolesny i po najmniejszej linii oporu - jeśli są giełdy, ucz się tylko z nich, jeśli można na coś nie chodzić nie chodź, jeśli można coś olać to olej. Tak było, jest i będzie zawsze.
Opisywane przez ciebie sytuacje to zupełna norma, jak napisał Zajanski bez względu na kierunek. Na polonistyce to jeszcze w tłoku ujdzie, ale wyobraź sobie, że na medycynie jest tak samo. Ludzie po sześciu latach studiów nie potrafią założyć jałowo rękawic, szyć, zakładać wkłuć etc. Ale za to mają jeszcze piąteczki za wyuczone regułki i zaraz będą ludzi leczyć.

Rada na twoje zmartwienia i bóle - deal with it. Albo się pogodzisz z takim stanem rzeczy, albo cię to zniszczy. Innego wyjścia nie masz. Wszystko przez to, że masz totalnie zwichrowane założenia i mierzysz świat swoją miarą. Skoro przeczytałeś coś jako jedyny na zajęcia to nie myśl, że ktoś zaczął się zastanawiać czy może powinien sam tak zacząć robić. Nie, mają cię za totalnego wariata, który nie jest w żadnym stopniu przystosowany do życia. Do tego za jakiś czas zaczniesz być problemem, bo przez ciebie i twoje przygotowanie się któryś prowadzący na nich się wkurzy. To co zaliczyłeś, w którym terminie, na jaką ocenę i u kogo nie ma żadnego znaczenia. Co więcej - nigdy nie będzie miało. Ty pozaliczasz, napsujesz sobie krwi, dorobisz nerwicy i depresji, a twój kolega ''analfabeta'' zostanie nauczycielem i będzie spokojnie żył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.04.2013 o 12:40, Sigu napisał:

Koleżanka moja szuka artykułów na ten temat, gdzie będzie wyjaśnione i opisane ich możliwie
najwięcej. Niestety ma problem z angielskim, więc artykuły w tym języku odpadają.
I tak, chodzi o artefakty przypadkowo pojawiające się na obrazie CT.

Sorry za zwłokę.
W naszym języku to nie bardzo jest chyba nawet sens szukać - jedyny istotny język w medycynie (i każdej nauce) to angielski. Polskie publikacje są słabe i do tego daleko za resztą świata skupiając się głównie na tym jak łatać problemy wynikające z niedofinansowania naszego systemu ;P
Ja sam o temacie wiem niewiele, tyle co potrzeba na zaliczenie egzaminu z radiologii - a w zakres tego nie wchodzi wiedza o artefaktach. Proponuję albo jakiś podręcznik lub atlas radiologiczny (może przeszukać ofertę: medbook.com.pl). Jeśli podręcznik to za mało to wszystko co pozostaje to właśnie PubMed i słownik w garści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/ciach/
@up
Ciężko powiedzieć czy gardzę plebsem bo sam nie uważam się ani za kogoś wybitnego ani za kogoś wyjątkowo zdolnego itp.

Dnia 27.04.2013 o 12:05, Graffis napisał:

Do tego za jakiś czas zaczniesz być problemem, bo przez ciebie i twoje przygotowanie się któryś prowadzący na nich się wkurzy.


Już raz tak było.
Ciekawy przykład. Początek zajęć z fleksji. Wykładowca mówi, że mamy mało godzin więc wyśle nam tematy, my będziemy się na ćwiczenia przygotowywać sami z podręczników itp. i po prostu będziemy omawiać temat.
Jakież było ogólne zbulwersowanie bo przecież trzeba zrobić coś samemu. Przypominało mi to podstawówkę gdzie "pani nie powiedziała jak to zrobić więc nie umiem". Na pewnych zajęciach byłem właśnie jedyną osobą która byla przygotowana, prowadząca nieźle się zbulwersowała i zaczęła wszystkich pytać "po co pani przyszła na studia?", "czego pani ode mnie oczekuje po tych zajęciach". Tępota potem się bulwersowała "co to ją obchodzi bla bla bla" bo nie zauważyli że pod tymi pytaniami kryło się po prostu to po co w ogóle przyszli studiować skoro nie wykazują żadnej inicjatywy ze swojej strony.

A większość osób i tak chodzi aby chodzić, bo obecność sprawdzają.
Ogólnie to nie mam wygórowanych ambicji, po prostu robię to co do mnie należy i co uważam za słuszne. Powiedzmy, ze gdzieś tam podświadomie łudzę się, że może te wysiłek kiedyś tam zaprocentuje (jeśli ktoś wierzy w dobrą karmę).


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.04.2013 o 12:27, kaczek93 napisał:

Tępota potem się bulwersowała "co to ją obchodzi bla bla bla" bo
nie zauważyli że pod tymi pytaniami kryło się po prostu to po co w ogóle przyszli studiować
skoro nie wykazują żadnej inicjatywy ze swojej strony.

A tak właściwie to co to ją obchodzi? Ona ma przyjść i przekazać wiedzę, jak nie chcą jej przyjąć to trudno, nie jej to zmartwienie. Pod jej pytaniami wcale nie kryła się wielka idea szerzenia wiedzy, bycia mentorem, czy tez wykrzesania ze studentów czegoś ponad olewacki standard - po prostu była to zwyczajnie urażona ambicja i duma pani profesor dla której całym życiem jest jej zapomniany przez Boga i świat przedmiot.
Kolejny własny przykład - najgorszy egzamin na V roku medycyny w Gdańsku to diagnostyka laboratoryjna. Przedmiot może i potrzebny, ale nauczany w odrealniony sposób. Bo jak inaczej określić pytania o to, czy wykres przyrostu CRP jest logarytmiczny, logarytmiczno-liniowy, a może logarytmiczno-liniowy z medianą?

Dnia 27.04.2013 o 12:27, kaczek93 napisał:

Powiedzmy, ze gdzieś tam podświadomie łudzę się, że może te wysiłek kiedyś
tam zaprocentuje (jeśli ktoś wierzy w dobrą karmę).

Nie. I to nie tylko dlatego, że świat go nie doceni - po prostu studia, przedmioty tam nauczane itd nie maja żadnego znaczenia w życiu, poza daniem ci papierka. I wtedy można zacząć prace i rzeczywiście czegoś się nauczyć praktycznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.04.2013 o 12:37, Graffis napisał:

po prostu studia, przedmioty tam
nauczane itd nie maja żadnego znaczenia w życiu, poza daniem ci papierka. I wtedy można
zacząć prace i rzeczywiście czegoś się nauczyć praktycznego.


Ja bym powiedział, że studia (dowolne) uczą jak zawierać znajomości i na czym stoi świat. No i jeszcze pomagają zdobyć umiejętność uczenia się w ogóle. Dlatego generalnie przychylniej patrzy się na ludzi z "mgr" (dowolnym) niż na takich, co tylko maturę mają.

@Kaczek93,
Rada dla ciebie, przestań interesować się tym, co robią, a czego nie robią inni ludzie (dopóki to nie ingeruje w twoje życie, rzecz jasna). Po pierwsze, jak stwierdza Graffis, oszczędzisz sobie nerwów. Po drugie będziesz miał więcej czasu dla siebie. Po trzecie, pozwoli ci to wyrobić sobie dobre nawyki na przyszłość.
Jak kogoś lubisz, to spędzaj z nim czas, a jak nie to go olewaj. Problem rozwiązany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.04.2013 o 12:46, Zajanski napisał:

Rada dla ciebie, przestań interesować się tym, co robią, a czego nie robią inni ludzie
(dopóki to nie ingeruje w twoje życie, rzecz jasna). Po pierwsze, jak stwierdza Graffis,
oszczędzisz sobie nerwów. Po drugie będziesz miał więcej czasu dla siebie. Po trzecie,
pozwoli ci to wyrobić sobie dobre nawyki na przyszłość.
Jak kogoś lubisz, to spędzaj z nim czas, a jak nie to go olewaj. Problem rozwiązany.


+1
(ograniczam się do takiego komentarza, bo trudno mi wyrazić zachwyt nad tymi kilkoma zdaniami).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.04.2013 o 12:46, Zajanski napisał:

Ja bym powiedział, że studia (dowolne) uczą jak zawierać znajomości i na czym stoi świat.
No i jeszcze pomagają zdobyć umiejętność uczenia się w ogóle.


To chyba na studiach humanistycznych czy na Wyższych Szkołach Obierania Kartofli. Jedyne wyższe uczelnie w Polsce, które czegoś uczą to techniczne. One właśnie pozwalają uczyć się poprzez używanie urządzeń, których zwykły człowiek nie jest w stanie zakupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.04.2013 o 12:51, SiDi napisał:

Jedyne
wyższe uczelnie w Polsce, które czegoś uczą to techniczne.


Chyba nigdy nie zrozumiem, skąd się biorą takie komentarze.
Myślałem, że wojna humanistyczno-ścisłowa kończy się na etapie liceum.
Zanim padnie taki zarzut oszczędzam wysiłku intelektualnego - nie jestem "humanistą".

A jeżeli na twojej uczelni (o ile studiowałeś) nie nauczyłeś się nawet tego, jak zawierać znajomości, ani tego, jak się uczyć, to jest mi przykro. Ale to jeszcze nie powód żeby na drodze indukcji przypisywać te same wady wszystkim innym uczelniom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.04.2013 o 12:51, SiDi napisał:

To chyba na studiach humanistycznych czy na Wyższych Szkołach Obierania Kartofli. Jedyne
wyższe uczelnie w Polsce, które czegoś uczą to techniczne. One właśnie pozwalają uczyć
się poprzez używanie urządzeń, których zwykły człowiek nie jest w stanie zakupić.

Teoretycznie do takich zaliczają się uczelnie medyczne - sprzęt taki jak w pracownie hemodynamicznej, na radiologii, technologie wykorzystywane we współczesnej chirurgii (chociażby staplery, nawigacja neuronalna, przeszczepy syntetycznej skóry etc.) to zupełny FOTM wielu gałęzi technologii.
Ale...
Są po pierwsze drogie, po drugie trzeba by studentów uczyć, napisać nowy program etc. Ogólnie masa problemów, więc lepiej zrobić prezentację złożona z 200 slajdów, gdzie jest 90 tabelek z kryteriami i czynnikami ryzyka, o które można zapytać. A jak będą ćwiczenia to tzw. ''d**ogodziny'' można nabijać, gdy studenci pilnują aby się ściana nośna nie zawaliła.
Znajomi z innych medycznych oraz politechnicznych uczelni mają takie same wrażenia. I generalnie ci, którzy mieli okazję zobaczyć jak uczy się na świecie mają to odczucie jeszcze bardziej nasilone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.04.2013 o 11:03, kaczek93 napisał:

Rzygam tymi ludźmi, nie mogę się na nich patrzeć, nie mogę ich słuchać. Chyba nawet zbrzydł
mi już ten kierunek właśnie przez obecność takich a nie innych ludzi, przez samą ich
obecność nie uwzględniając wchodzenia z nimi w jakiekolwiek interakcje.

Po 1. Wybrałeś jeden z kierunków, który bardzo często jest wybierany przez tych, którzy po prostu chcą coś wyższego ukończyć. Nikt raczej nie idzie na matematykę, czy coś inżynierskiego w tym celu (choć widzę po swoich, że się zdarza :P)
Po 2. Na bank musi być ktoś równo wkręcony jak Ty. Na bank. Nie oceniaj całego swojego roku przez pryzmat tych najwięcej imprezujących i olewających. Może ten ktoś jest w innej grupie ćwiczeniowej? No chyba, że macie całym rokiem dosłownie WSZYSTKIE zajęcia.

U mnie jak masz laboratoria to najczęściej na wejście jest kolokwium, lub po prostu mamy być z tego, czy tamtego przygotowani. I tu nie wystarczy coś przeczytać (to odnośnie posta nt. Twoich zbulwersowanych kolegów :))

@@Graffis
Na medycynie rękawiczki, na inżynierskich suwmiarka xD Jest coś w tym, że studia są po to, żeby je mieć za sobą. Ale... powiem Ci - ja w swoje się wkręciłam. Może nie w CAŁY zakres studiów, ale w to, w czym mam zamiar się specjalizować i pisać pracę inżynierską. I nie uważam ich za kompletny bezsens, wręcz przeciwnie. Z niektórych przedmiotów naprawdę sporo wyniosłam. Choć są i takie, gdzie aż szlag trafia...

@@SiDi
Też nie zawsze i nie wszędzie. Nie można przyjąć założenia, że jak idziesz na techniczne to nauczą Cię jak posługiwać się nie wiadomo czym. Są zajęcia lepiej i gorzej prowadzone, zorganizowane, etc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz mi tego mówić, bo w wielu przypadkach tak jest właśnie. Sam po 5 latach studiów stwierdzam, że niektóre rzeczy to zwykła ściema, ale jednakże to uczelnia techniczna zapewniła mi dostęp do drogiego sprzętu, na który sobie nie pozwolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować