Zaloguj się, aby obserwować  
Andrij

Bóg - istnieje czy jest wymysłem ludzkiej wyobraźni

29477 postów w tym temacie

Dnia 08.05.2007 o 19:00, Luke Shadow napisał:

Tylko że Bóg nie wymaga od nas byśmy potwierdzali świętości innych na Ziemi. Wg ST ludzie święci
to ci, którzy wypełniali Prawo Mojżeszowe. Nie potrzeba było jakiegoś cudu żeby tego dowieść.


Otóż przede wszystkim sprawdza się przede wszystkim życie danej osoby: zgodnie w wolą Bożą, wypełnianie miłości do Boga i człowieka, naśladowanie Chrystusa i jedność z Nim.
"Bądźcie... doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5, 48).

Dnia 08.05.2007 o 19:00, Luke Shadow napisał:

Więc nie możemy stwierdzić, że każdy, kto jako wyznawca Chrystusa, dąży do świętości jest święty,
bo nie każdemu dążącemu do świętości udowodniono, że Bóg za jego wstawiennictwem czynił cuda.


Oczywiście, że nie każdy trafi do nieba. To raz. Dwa: to, że Kościół nie stwierdzi czyjejś świętości, nie znaczy, że ta osoba świętą nie jest. Nie da się zbadać życia wszystkich osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.05.2007 o 10:26, SlimPole napisał:

> kiedyś niewierzyłem w boga teraz nawracam się więc niewiem co myśleć na ten temat.

Na ten temat najlepiej nic nie myśleć. Bo po co zastanawiać się nad rzeczami, na które nie
poznamy odpowiedzi (ew. poznamy dopiero po śmierci) ? Tylko niepotrzebnie się mnożą wątpliwości.
Osobiście wychodzę z założenia że lepiej jeśli wierzysz- bo jak miałeś rację to czeka cię "życie
po życiu" w raju, ew. w czyśćcu, a jak się myliłeś to i tak się o tym nie dowiesz po śmierci
:]

Pżedewszystki boga należy miłować a nie bać się go bo Bogu nie zależy na tym żeby się go bać ale na tym żeby go miłować

20070508195113

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 07.05.2007 o 10:26, SlimPole napisał:

> kiedyś niewierzyłem w boga teraz nawracam się więc niewiem co myśleć na ten temat.

Na ten temat najlepiej nic nie myśleć. Bo po co zastanawiać się nad rzeczami, na które nie
poznamy odpowiedzi (ew. poznamy dopiero po śmierci) ? Tylko niepotrzebnie się mnożą wątpliwości.
Osobiście wychodzę z założenia że lepiej jeśli wierzysz- bo jak miałeś rację to czeka cię "życie
po życiu" w raju, ew. w czyśćcu, a jak się myliłeś to i tak się o tym nie dowiesz po śmierci
:]

Pżedewszystki boga należy miłować a nie bać się go bo Bogu nie zależy na tym żeby się go bać ale na tym żeby go miłować

20070508195113

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 08.05.2007 o 19:51, Wampir11 napisał:

Pżedewszystki boga należy miłować a nie bać się go bo Bogu nie zależy na tym żeby się go bać
ale na tym żeby go miłować


Mniej więcej tak.. o ile istnieje....czasem budzę się zdyszany w nocy, bo z głębin mojego serca wychodzi śmierc. jest ona lepka, zmina, i nie pozwala mi oddychac.
i czasem w tedy mysle sobie:
a co by było gdyby to było kłamstwem ?
gdybysmy umierali..i tyle? przestawali istniec?
to wyzwala we mnie strach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.05.2007 o 21:44, cedricek napisał:

(...)
to wyzwala we mnie strach...

Strach przed śmiercią. Nie przed Bogiem. Mimo wszystko dobrze, ja sobie też zadawałem kiedyś podobne pytania, kto wie do czego można dojść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oj, zły tok myślenia masz ;] Bóg wymaga od nas, abyśmy się Go bali oraz miłowali ;]. Boga musisz się bać, inaczej nie otrzymasz Jego łaski (oczywiście jeżeli jesteś wierzący).

Z tego co pamiętam jest nawet taki psalm: "Błogosławiony, kto się boi Pana", czy coś w tym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 08.05.2007 o 19:51, Wampir11 napisał:

Pżedewszystki boga należy miłować a nie bać się go bo Bogu nie zależy na tym żeby się go bać
ale na tym żeby go miłować

Przede wszystkim...
"Tak mówili między sobą ludzie BOJĄCY SIĘ BOGA, a Pan uważał i to posłyszał. Zapisano to w Księdze Wspomnień przed Nim dla dobra bojących się Pana i czczących Jego imię. Oni będą moją własnością, mówi Pan Zastępów, w dniu, w którym będę działał, a będę dla nich łaskawy, jak jest litościwy ojciec dla syna, który jest mu posłuszny. Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy."
Malachiasz 3:16-18

Mogrim

Dnia 08.05.2007 o 19:51, Wampir11 napisał:

Otóż przede wszystkim sprawdza się przede wszystkim życie danej osoby: zgodnie w wolą Bożą, wypełnianie miłości do Boga i człowieka, naśladowanie Chrystusa i jedność z Nim.

Bardzo mnie to cieszy... Tylko, że na moje oko to powinno wystarczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.05.2007 o 22:00, szerszeń45 napisał:

> (...)
> to wyzwala we mnie strach...
Strach przed śmiercią. Nie przed Bogiem. Mimo wszystko dobrze, ja sobie też zadawałem kiedyś
podobne pytania, kto wie do czego można dojść.


Nie, nie przed bogiem.
i NIE strach przed śmiercią. samej śmierci się nie boje.
Trudno to wyrazić, lecz powiem to jak najlepiej.
Boję się nicośći.
Boję się, że wszystkie religię są jedynie wymyślone, abyśmy nie zwariowali.
Co by było gdyby okazało się że po śmierci NIC nie ma???
Kazdy człowiek zareagował by rozpaczą, apatją, aż w reszcie szaleństwem.
Pomyśl sobie, że umierasz... i Już cie nie ma. tak naprawdę. nie ma cię. ulegasz całkowitej dezintegracji.
To jest okropne.
albo, że coś tam jest.. tyle że gdy tam idziesz traciż wspomnienia o całum swym życiu na ziemi.
Ja musze zachowac wspomnienia. zarówno te złe jak i dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

Nie, nie przed bogiem.
i NIE strach przed śmiercią. samej śmierci się nie boje.
Trudno to wyrazić, lecz powiem to jak najlepiej.
Boję się nicośći.
Boję się, że wszystkie religię są jedynie wymyślone, abyśmy nie zwariowali.
Co by było gdyby okazało się że po śmierci NIC nie ma???

A widzisz. Mamy wątpliwości. Szukamy... czego szukamy ? Prawdy. Chcemy wiedzieć, czy jest coś faktycznie po śmierci czy też nie ma nic. Szkoda, że nie będzie można tego udowodnić w żaden sposób i możemy się tylko domyślać i wierzyć lub nie wierzyć.

Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

Kazdy człowiek zareagował by rozpaczą, apatją, aż w reszcie szaleństwem.

Nie jestem pewien czy każdy. Niektórzy pewnie pogodziliby się z tym (zakładając, że po śmierci nic nie ma) i żyli dalej.

Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

Pomyśl sobie, że umierasz... i Już cie nie ma. tak naprawdę. nie ma cię. ulegasz całkowitej
dezintegracji.
To jest okropne.

Pewnie, że jest. Świadomość tego, że ciało umiera i ulega naturalnemu rozkładowi jest normalną rzeczą w świecie i tego nie trzeba udowadniać bo to się widzi. Jeśli uznać to za faktyczny koniec, to ciężko uznać to za coś fajnego.

Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

albo, że coś tam jest.. tyle że gdy tam idziesz traciż wspomnienia o całum swym życiu
na ziemi.

Albo coś jest albo nie ma. Jeżeli zachowujesz wspomnienia to znaczy, że coś tam jest, a twoja obawa polega na tym, że może nic nie być.

Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

Ja musze zachowac wspomnienia. zarówno te złe jak i dobre.

Wszystko zatem zależy od tego, czy po śmierci jest coś jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

> > (...)
> > to wyzwala we mnie strach...
> Strach przed śmiercią. Nie przed Bogiem. Mimo wszystko dobrze, ja sobie też zadawałem
kiedyś
> podobne pytania, kto wie do czego można dojść.
>

Nie, nie przed bogiem.
i NIE strach przed śmiercią. samej śmierci się nie boje.
Trudno to wyrazić, lecz powiem to jak najlepiej.
Boję się nicośći.
Boję się, że wszystkie religię są jedynie wymyślone, abyśmy nie zwariowali.
Co by było gdyby okazało się że po śmierci NIC nie ma???
Kazdy człowiek zareagował by rozpaczą, apatją, aż w reszcie szaleństwem.
Pomyśl sobie, że umierasz... i Już cie nie ma. tak naprawdę. nie ma cię. ulegasz całkowitej
dezintegracji.
To jest okropne.
albo, że coś tam jest.. tyle że gdy tam idziesz traciż wspomnienia o całum swym życiu
na ziemi.
Ja musze zachowac wspomnienia. zarówno te złe jak i dobre.

a jak byś wytłumaczył np cuda za wstawiennictwem JP Wielkiego? Jak byś wytłumaczył ukazania się Matki Boskiej dzieciom? ja czuję tę wiarę...opowiem wam coś...
mam 16 lat i jestem juz po bierzmowaniu.
jakiś czas temu [ moze rok] oddaliłem się od wiary i od Boga. Nawet zrezygnowałem z bycia ministrantem. w tym czasie [oddalenia się od Boga] NIC mi nie szło. nauka w szkole. co chwile byłem przez kogoś zaczepiany i sam często to robiłem. czułem, że niedługo odejde z tego świata [miałem dziwne myśli].
troche przed bietrzmowaniem ksiądz zapytał ,, a moze wrócisz jednak do ministrantów?''''
to chyba był ten przełom.
wróciłem
i do dzisiaj jestem ministantem[licząc od początku bycia nim byłem 8 lat. od drugiej klasy podstawówki]teraz wszystko zaczyna mi wychodzic. nawet testy gimn napisałem chyba dobrze.[ jakieś 40 ptk z mat-przyr testu...]

jeśli to przeczytałeś to powiedzi mi, czy nadal masz wątpliwości czy wiara jest czy jej nie ma. czy Bóg jest czy nie.
ja uważam że jest... doświadczyłem Jego pomocy i nadal doświadczam... ta wiara pomaga mi w życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Zażalenia do JHWH. To on sobie wybrał jeden uprzywilejowany naród. Poza tym chyba niedokładnie
czytałeś ST: ludzie innych narodowości mogą być zbawieni, jeśli takie będzie widzimisię JHWH,
ale automatycznie staną się wtedy nowymi pokoleniami Izraela, niejako w zastępstwie "Zaginionej

Każdy może być zbawiony kto czyni wolę Ojca niebieskiego. Egipcjanie tacy wtedy nie byli a dzisiejsi to w ogóle każdy naród ogółem dobry nie jest.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Nawet jeśli cudowne uzdrowienia były sprawką Szatana, to i tak były dobre - powrót do zdrowia
to przecież bardzo dobra rzecz. Co do ewentualnych motywów, to jesteś w błędzie: ci ludzie
i tak z góry zostali skazani na potępienie i pozostawieni sami sobie, bo nie urodzili się Żydami,

Jednak diabeł nie ma pojęcia kto będzie zbawiony więc wszystkich traktuje jednakowo atakuje każdą dusze lub dusze na przeróżne sposoby. Szatan mógł ich cudownie uzdrowić ale dobrym by to nie było bo skaleczył duszę czyli w sumie nic nie zrobił dobrego. plus z minusem daje zero :D.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Przepraszam, kto? Nie znam żadnych "Talmudian". Poza tym Jezus to nie JHWH, więc zbaczasz z
tematu pisząc, że ktoś coś o Jezusie napisał.

W Starym testamencie jest napisane aby szykowac drogę Jahwe na pustyni, tylko Jezus przyszedł na świat na pustynię, Ojca nigdy na ziemi nie było(nie ma tekstu stwierdzającego że Ojciec był na ziemi fizycznie.
Ja tak nazwałem tych co napisali w świadectwa talmudyczne o Jezusie. Wyszukałem z dobrego źródła, że jest on napisany w traktacie "Barita" oraz "Adoba Zara".

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

A ten dalej swoje... Już udowodniłam, że tych rodowodów połączyć nie można, a jeśli chodzi
o Łukasza, to powtarzam po raz kolejny, że to nie rodowód jako taki był domniemany: mniemano,
że Józef był ojcem Jezusa, co rzekomo nie było prawdą.

A ja napisałem, że nawet jak bys połączyła to i tak byś nie doszła to prawdziwości wszystkich potomków bo w biblii to jest uogólnione. Nie jest napisane w nich o 12 synach Dawida i setek dzieci jakie miał Salomon gdyż miał wiele nałożnic.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Ma znaczenie. Znów krótkie streszczenie będzie:
Według Ewangelii wg. Marka Jezus specjalnie mówił do ludzi w przypowieściach, aby nie zrozumieli
i nie nawrócili się. Co ciekawe uczniowie Jezusa również nie rozumieli zdecydowanej większości
przypowieści, choć rzekomo dana im była "tajemnica królestwa Bożego", natomiast tak potępiani
uczeni w Piśmie potrafili te przypowieści zrozumieć.

Nie zgodzę się, Jezus nauczał na przykładach ale nie wypowiedział, że po to takie to trudne aby się nie nawrócili.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

A kto powiedział, że minęło? [...] (Rdz 9,12-16)
- to jest pierwsze przymierze.

Tu chodzi, że nie będzie nigdy potopu. Mylisz pojęcia. A jego znakiem była tęcza. A przymierze, które był oznaczone obrzezką dotyczyło potomstwa Abrahama(Izraela) i jego też oczywiście. Do tego doszedł Izzak jego syn i dalsze pokolenia Józefa itd. Powiem ci taką ciekawostkę Ismaela to nie dotyczyło, gdyż nie był czystym Izraelitą. Z niego właśnie powstał ród arabów, który wojuje aż do dziś.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Nie możemy tego założyć, bo nie ma żadnych ruin, które możnaby zidentyfikować jako szczątki
wieży Babel. Poza tym zigguraty bardziej przypominają piramidę schodkową niż wieżę (choć w
ich wypadku należałoby raczej mówić o "piramidzie tarasowej", bo składają się z prostokątnych
tarasów), pierwsze były dość niskie, a większość zigguratów miała na ostatnim tarasie świątynię
bóstwa.

Tam jest mowa że budulcem była smoła i cegła. Nie sądzę aby się to długo utrzymało i naukowcy nie mogli tego nazwać wieżą. Zobaczyli jakieś ruiny jednka nie mogli tego zidentyfikować. http://pl.wikipedia.org/wiki/Wie%C5%BCa_Babel
Tu jest nawet arytuł. Nie sądziłem, że będzie na ten temat odpowiednia ilość wiedzy. Jednak oni też mogę się mylić.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Obym się doczekała...

Dowód na prawdziwość ks. Daniela(jej natchnienia historycznego), który została spisana wcześniej niż ci się wydaje.
Dowód nie jest książkowy tylko zaczerpnołem go z taśmy(fragment), gdzie mówca(wykładowca) wypowiada się tak:
***zwróćcie uwagę na to, że Belsazar wypowiada się że będzie panował jako trzeci w królsetwie, to pewna ciekawostka, dlatego że tu jest objawiona pewna bardzo ciekawa rzecz związana z ks. Daniela. Chciałbym abyście wiedzieli, że były takie czasy i zresztą do dziś też takie są ale z mniejszym nasileniem ale są, że krytykowano Pismo Święte, uważano biblię za zbiór legend, baśni, twierdzono że zawiera wiele nieścisłości historycznych, twierdzono że w ogóle nie jest księgą opartą na historii szczególnie w XVIII i XIX wieku, jeszcze wtedy gdy nauki archeoloogi nie było praktycznie, wiele miast takich jak chociażby NINIWA jest opisana ale naprawdę nikt nie odnalazł NINIWY, wyśmiewano się z tego, gdyż tylko biblia je opisuje, takich podobnych przykładów moglibyśmy setki wymienić no i krytyka biblijna szalała, ale po kolei miasto po mieście archeologia udawadniała historyczność tej księgi, ale najwięcej zaś ataków było na księgę Daniela, że w niej jest najwięcej nieścisłości historycznych a takim klasycznym przykładem był właśnie ostatni król babiloński Belsazar.
Nigdzie nie było, w żadnych źródłach, kronikach historycznych nie było imienia Belsazar. Wszystkie dokumenty historyczne, archeologiczne mówiły że ostatnim władcą Babilonii był Nabonid a tutaj nagle podaje, że ostatnim był Belsazar. Teraz sceptycy mieli argument, mieli argument nie do zbicia, z resztą z ks. Daniela jest tak że my wiemy że została napisana w VI w. p. n. e. Potem dowiecie się, że jak będziecie studiowali Pismo Święte jest to problem dla wielu ludzi, wielu ludzi chciało by aby ks. Daniela została ona napisana w II w. p. n. e. ale najlepiej w I w. p. n. e. Wielu jest takich, którzy tak twierdzą, którzy tak uważają. Natomiast my czytamy, że księga została napisana przez Daniela kiedy on żył, a kiedy on żył ? no w VI w. p. n. e. nie mamy czasu aby te rzeczy wyjaśniać ale w każdym razie jednak tu jest taka ciekawostka bo żadne dokumenty ani z II i I w. p. n. e. ani z X w. n. e.
ani z XVIII i XIX w. nie wspominają imienia Belsazar. To dopiero w XX w. archeologia moi drodzy odkryła starożytną biblioteką Nabonida(a Nabonid ostatni władca Babilonu wszyscy o tym wiedzieli). Słynną bibliotekę gdy odnaleziono(heh biblioteka Nabonida(to fajnie brzmi komuś by się wydawało regały z książkami - nie! no massę tabliczek z pismem klinowym, które teraz należało usiąść rozczytywać je, to trwało 30 lat i jescze nie wszystkie zostały rozczytane) i nagle okazało się, że na tych tabliczkach właśnie z biblioteki Nabonida znalazło się imię Belsazara . Okazuje się, że Belsazar to był syn Nabonida. Nabonid był ciekawym władcą, on nie miał w ogóle głowy do rządzenia, nie miał głowy do polityki, on miał głowę do sztuki, kultury on był tak podobnie jak Nero poeta :), i on zostawił swojego syna Belsazara w Babilonie sam udał się do innej miejscowości, tam oddawał się sztuce, poezji wogóle nie interesowały go sprawy państwowe. Praktycznie państwem rządził Belsazar i był na dworze królewski i dla Daniela władcą był właśnie Belsazar, nie - Nabonid. Oficjalnie oczywiście Nabonid, Belsazar wiedział o tym i teraz oferuje jakieś stanowisko to mówi, że ten kto odczyta napis będzie panował nie jako drugi w królestwie tylko jako trzeci bo on sobie zdawał sprawę, że pierwszy jest Nabonid on jest drugi
i ewentualnie jeżeli może komuś coś zaproponować to trzecie miejsce na pewno nie drugie. Powiecie co to ma za znaczenie? otóż ma to wielkie znaczenie, dla natchnienia tej księgi, bo znowu okazało się, że to jest księga natchniona to nie jest ludzka księga bo gdyby była po ludzku pisana to na pewno by króla umieszczono jako tutaj Nabonida, po drugie gdyby pisano ta księgę w II wieku p.n.e. jak niektórzy chcą to na sto procent był by tu Nabonid bo w żadnych dokumentach historycznych, nikt o Belsazareze w tym czasie nie wspominał(jest to stwierdzono ponad wszelką wątpliwość). Bo imię "Belsazar" mogło być umieszczone tylko przez kogoś kto pisał tą księgę przed naszą erą w szóstym wieku i był na dworze Babilońskim albo przez kogoś kto był tą księgę pisał
w XX w.(n. e.) bo dopiero w tym wieku odczytano imię Belsazara. Którą wersje wybieracie XX w. czy... no oczywiście VI w. p.n.e. bo nie mogła być księga Daniela napisana w dwudziestym wieku(to była by abstrakcja).
A to, że w 22 wierszu tej księgi jest napisane, że "ty jego synu, Belsazarze nie uniżyłeś serca swojego chociaż to wszystko wiedziałeś" - w starożytnym Babilonie nie było koalingaccji tak ja u nas wnuk, pra wnuk, dziadek pradziadek albowiem wtedy syn było brane pod wnuków ojciec za pra dziadka(pra ojca). To nie jest w tym znaczeniu jakie my rozumiemy. Czasami mówimy " a nasi ojcowie..." a mamy na myśli np. Piastów.
ale to oczywiście na marginesie.........................***koniec fragmentu

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Mają problem [...]en faraon od Żydów zapożyczył monoteizm.

Dlatego jak widać nauka(ludzie) się gubią i są w punkcie hipotezy to lepiej zaglądnąć do Pisma Świętego.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

I co to ma wspólnego z tym, na jakiej podstawie powstały te księgi?

Otóż księgi nie powstawały o tak sobie, że spisywano co komu się podobało lub jakie były jego wydzimisie, słudzy boży mieli spisać to co raczej było istotne, owszem mamy też trochę historii bo także jest to celem biblijnym ale biblia to nie tylko sama historia i musiała ona zawierać to co się Bogu podobało. Więc porównanie biblii świętej do kronik Hieronima czy Galla Anonima jest błędnym stwierdzeniem bo tam nie ma spraw duchowych. Jak wiemy księgi także zupełnie nie powstawały na podstawie historii bo przecież jak mogły powstać księgi prorocze to abstrakcja aby księgi prorocze powstały na podstawie historii.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Heh... Twierdziłeś, że wcale nie uciekali, tylko wyszli jak z własnego domu. Tymczasem według ST oni uciekali i > byli ścigani przez Egipcjan (zresztą raczej nikt na miejscu Egipcjan nie pozwoliłby spokojnie odejść zbiegłym
niewolnikom, a w dodatku złodziejom).

Ściganie ich przez Egipcjan to co innego. Faraon jak wiemy z PŚ kazał im opuścić Egipt a potem jak znowu jego serce się zatwardziło zaczoł ich ściagać ale oni już wtedy byli przy Morzu Martwym, gdzie daleko jest od Nilu.
Bo jak wiemy z historii to Egiptem był Nil dzięki któremu ludzi mogli żyć. Historycy uważają, że gdyby nie Nil Egiptu by nie było bo reszta to sama bezowocna pustynia. A co do złodziejstwa to oni się pożyczyli. A to że im nie oddali to dlaczego by mieli to robić jak "za godziwą pracę należy się godziwa zapłata" i sobie ją w złocie odebrali, tylko to wygląda na taki podstęp Jahwe. To, że jest teskt w biblii kto się urodził niewolnikiem niewolnikiem zostanie ale Izrael nie urodził się tam niewolnikiem tylko on stał się niewolnikiem bo wiemy, że zanim nastał inny zły Faraon byli wolni.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Tyle że według katolicyzmu to nie są żadne apokryfy, to raz. O tym, że księga ta powstawała stopniowo przez > całe stulecia świadczą również inne fragmenty, to dwa.

Ja też się nie zgadzam z nazwą ale cóż jak ktoś tak to nazwał to muszę się z kimś jakoś porozumieć.
Ja to nazywam przypisami zwodniczymi, fałszywymi księgami tylko że KK ładnie to tak nazwał i po jasną cholerę dodał, dobrze że w średniowieczu ich nie uświęcili bo by katolicy dopiero by mieli mętlik w głowie :D.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Pewności nie masz, bo skoro istnieje możliwość, że rzekome proroctwa zostały spisane dopiero po spełnieniu
się (przypominam, że Księga Daniela powstała jakieś 5 wieków po jego rzekomych objawieniach), to jest niemal > pewne, że przynajmniej część tych "przepowiedni" to zwykle fałszerstwo.

Przestarzałe informacje masz. Ja dawno o tym wiedziałem, że dowody na pismo święte są mocniejsze i najnowsze. Szkoda, że nigdy wcześniej tego wykładu nie podałem. Warto sprawdzić jeżeli masz jakieś wątpliwości. Poszukiwanie nie boli. Ja mam je może z 2 lub 3 ręki ;].

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

W czwartej klasie nie uczą o historii miasta Babilon, to raz. Żeby odpowiedzieć na Twoje pytania trzebaby
najpierw odgadnąć ich treść, to dwa. Babilon nie ma nic wspólnego z obecnym ewentualnym spełnianiem się
proroctw, to trzy.

Przepraszam racja to było w piątej klasie. Mieliśmy lekcje z dyrą. Pamiętam te wykłady że najpierw była rzeka a potem słynne starożytne pastwo bo to właśnie rzeki dawały im to "życie". Co do treści proroctw to pewnie jest mnóstwo wykładów bo byłem dziś w Empiku i wdziałem i spojrzenia katolickie i ateistyczne i protestanckie, ogólno
chrześcijańskie, nawet widziałem rozważania Jana Pawła II i stwierdzam, że ludzie są w totalnym błędzie, są w totalnym zakłamaniu. Po za tym prawda jaka jest w nich zawarta jest tak znikoma, że przy dawca fałszu jakie tam ci autorzy oferują nie ma znaczenia. Bo fałsz + prawda = fałsz.

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

Nie został udokumentowany, o czym pisałam już wielokrotnie. Jak widzę nie do wszystkich dotarło, że
dowodów na istnienie Jezusa nie ma, więc nie można go uznawać za postać historyczną.

Zrozum, że dotrzeć może to co jest na bank ty sama też jesteś w punkcie hipotezy, ja zaś mam tak naprawdę gdzieś historię bo mnie o Chrystusie przekonują doświadczenia z Bogiem a także sam Chrystus, który był i jest bezgrzeszny. Nikt by nie wpadł na pomysł aby stworzyć człowieka bezgrzesznego tylko to musi być prawda .

*A co do Świadectwa Jezusa Chrystusa to jest nim no właśnie kto ?? nie napiszę kto lub co bo musiałbym znowu to udawadniać a teraz nie mam czasu. Już za długo pisze tego posta a ty pewnie się nie możesz doczekać kiedy ja go dodam na forum ;).


Luke Shadow

Dnia 08.05.2007 o 13:00, minimysz napisał:

A jest w biblii jakiś nakaz typu "módl się do Jezusa, bo to Bóg?" Jest żeby się modlić do Boga Ojca.

Nie ma napisanego "bo to Bóg" ale zanosimy modlitwy do niego. Czyżby do człowieka były zanoszone modlitwy nasze ?
A powiedz mi czy wg PŚ Jezus powtórnie przyjdzie ?? Ja wiem ale chcę to od ciebie.


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2007 o 19:33, młody grafik napisał:

mam 16 lat i jestem juz po bierzmowaniu.

Ja mam 18 lat i też do sakramentu podszedłem, czego strasznie żałuję. Głównie za naciskiem rodziny niestety. Całe szczęście, że teraz mam 18 lat i nikomu nie muszę ulegać. Niestety ten wiek ma jednak sporo wad. Już to odczuwam, ale pewna wolność się ujawnia. Dobra to nie na ten wątek. :-) Lecimy dalej...

Dnia 09.05.2007 o 19:33, młody grafik napisał:

jakiś czas temu [ moze rok] oddaliłem się od wiary i od Boga. Nawet zrezygnowałem z bycia ministrantem.

Swoją drogą zawsze się zastanawiałem czemu ministranci zapisują się do służenia podczas mszy. Pomyślałem w końcu, że to w końcu ich wybór skoro tak lubią - ich sprawa, postanowiłem nie wnikać. Jednak później jeden z nich powiedział mi taką rzecz: "zapisałem się, b móc chodzić po kolędzie i zarobić kasę". Mhm... cwane, ale zdawało mi się, że nie o to chodziło. No cóż. Sądzę, że nie wszyscy ministranci robią to tylko z tego powodu. To tak tylko jako ciekawostka. :-)

Dnia 09.05.2007 o 19:33, młody grafik napisał:

w tym czasie [oddalenia się od Boga] NIC mi nie szło.
nauka w szkole. co chwile byłem przez
kogoś zaczepiany i sam często to robiłem. czułem, że niedługo odejde z tego świata [miałem
dziwne myśli].

A mi wręcz przeciwnie. Poprawiłem się w nauce, zauważyłem znacznie większy przypływ wolnego czasu itp. Co do takich myśli: też tak miałem, ale to normalne u każdego w tym wieku. Często ma się taką dolinę. To przechodzi na szczęście dość szybko. Nie należy się tym martwić, to oznaka dorastania. :-)

Dnia 09.05.2007 o 19:33, młody grafik napisał:

troche przed bietrzmowaniem ksiądz zapytał ,, a moze wrócisz jednak do ministrantów?''''
to chyba był ten przełom.
wróciłem
i do dzisiaj jestem ministantem[licząc od początku bycia nim byłem 8 lat. od drugiej klasy
podstawówki]teraz wszystko zaczyna mi wychodzic. nawet testy gimn napisałem chyba dobrze.[
jakieś 40 ptk z mat-przyr testu...]

No to brawo. :-)

Dnia 09.05.2007 o 19:33, młody grafik napisał:

jeśli to przeczytałeś to powiedzi mi, czy nadal masz wątpliwości czy wiara jest czy jej nie
ma. czy Bóg jest czy nie.

Ciężko to zdefiniować (wiem, że odpowiedź nie do mnie, ale myślę, że warto poznać inny punkt widzenia :P). Właśnie o to się rozchodzi, że nie ma dowodu na istnienie i nieistnienie Boga. Jeśli kolega ma takie wątpliwości, to moim zdaniem bardzo dobrze. To znaczy, że szuka. Szuka odpowiedzi. Chce poznać prawdę. To naturalne. Ja sam jestem ateistą, lecz nadal szukam. Szukam prawdy.

Dnia 09.05.2007 o 19:33, młody grafik napisał:

ja uważam że jest... doświadczyłem Jego pomocy i nadal doświadczam... ta wiara pomaga mi w
życiu...

Może, kto wie ? Może to właśnie Bóg tobie pomaga, a może to wiara w tobie budzi pozytywne nastawienie ? Sama wiara w to co wierzysz. W to, że jest to prawdą. Pomaga ci to w życiu i czyni lepszym człowiekiem. Tak, zdecydowanie dorastasz, choć może lepszym terminem byłoby, że dojrzewasz. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hmm... właściwie to miałbyś rację gdyby...
Zawsze jest jakies gdyby.
Otóż widzisz, muzg ludzki reaguje dziwnie na kwestie wiary. Po prostu musi wierzyć w coś, żeby nie zwariować.
Sam przyznasz, że świat bez wiary byłby okropnym miejscem.
Oczywiście ja też doświadczam Mocy Boga, lecz zastanawiam się... czy to aby napewno to o czym myślę?
czy to nie jest przypadkiem złudzenie?
Wiesz... nasz (jagze poterzny) muzg potrafi nas omamić, i te wszystkie cuda mogą być kłamstwem.
nie mówię tego, bo nie wierzę. Mówie to właśnie dla tego, że wierzę, i zadaje sobie pytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 09.05.2007 o 20:04, TetraGramaton napisał:

Nie ma napisanego "bo to Bóg" ale zanosimy modlitwy do niego. Czyżby do człowieka były zanoszone
modlitwy nasze ?

W pierwszej kolejności do Boga, w drugiej do centralnej istoty zbawienia, człowieka idealnego, siedzącego po prawicy Boga, Króla królów, Pana na Syjonie, mesjasza (etc, etc) - Jezusa.

Dnia 09.05.2007 o 20:04, TetraGramaton napisał:

A powiedz mi czy wg PŚ Jezus powtórnie przyjdzie ?? Ja wiem ale chcę to od ciebie.

"3 A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem."
J, 14, 3.
"12 Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy,
i posiądzie możnych jako zdobycz,
za to, że Siebie na śmierć ofiarował
i policzony został pomiędzy przestępców15.
A On poniósł grzechy wielu,
i oręduje za przestępcami. "
Iz, 53, 12.
I inne, których nie chcę mi się szukać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czemu ludzie, a dokladniej chrześcijanie boją się śmierci skoro "tam", po śmierci czeka nas życie wieczne, spokój, szczęście? Jestem chrześcijaninem i się jakoś nie boje śmierci, nie przeraża mnie to że umrę, bo wierze że tam jest ten lepszy świat, nie będzie durnych ludzi, lecz prawdziwi ludzie, tacy jacy powinni być. Ale myśle, że nie przeraża mnie to też dlatego, że nie mam teraz nikogo na kim by mi bardzo zależało, prócz dziewczyny którą kocham, która nic do mnie nie czuje.. więc nie ma też nikogo kogo bym ja obchodził (w sumie mam "normalną" kochającą mnie rodzine, ale jakos to.. nie to samo???) Więc jak to jest, że gdy mówie że chcę zostać zawodowym to ludzie patrzą na mnie jak na wariata i mówią: -czemu chcesz dać się zabić? -nie boisz się że cie zabiją? itp. Jak będę miał własną rodzine to pewnie będe się obawiał śmierci, bo nie będe ich chciał zostawić. Teraz pozostaje jeden problem.. chcem zaznać wiecznego szczęścia, spokoju itd. tylko teraz trzeba tak żyć tu, na Ziemi żeby trafić do Nieba.. jak trafić do Nieba, gdy się chce zostać żołnierzem, czego wynikiem jest zabijanie innych ludzi? hmmmm.. dowiem się po śmierci :) miejmy nadzieję że Bóg mi wybaczy i przyjmie do Siebie :) :)
Ty dziwnym postem koniczę moje refleksje i idę spać, pomyśle o tym jeszcze przed snem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Strach jest bardzo prostym uczuciem ale nie wszyscy odczuwaja strach w tym samym stopniu i z tych samych powodow. Chrzescijan ich mitologia straszy pieklem dla niewierzacych i tych co czynia zle rzeczy (tego drugiego nie jestem pewien) i jest to oczywiscie gleboko zakorzenione w psychice wiec czlowiek zadaje sobie pytanie przy kazdym wyrzucie sumienia i kazdym zwatpieniu: czy przez to pojde do piekla? Oczywiscie po smierci zadnego boga nie ma, ani diabla, ani piekla, ani nieba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2007 o 15:25, cedricek napisał:

> > (...)
> > to wyzwala we mnie strach...
> Strach przed śmiercią. Nie przed Bogiem. Mimo wszystko dobrze, ja sobie też zadawałem
kiedyś
> podobne pytania, kto wie do czego można dojść.
>

Nie, nie przed bogiem.
i NIE strach przed śmiercią. samej śmierci się nie boje.
Trudno to wyrazić, lecz powiem to jak najlepiej.
Boję się nicośći.
Boję się, że wszystkie religię są jedynie wymyślone, abyśmy nie zwariowali.
Co by było gdyby okazało się że po śmierci NIC nie ma???
Kazdy człowiek zareagował by rozpaczą, apatją, aż w reszcie szaleństwem.
Pomyśl sobie, że umierasz... i Już cie nie ma. tak naprawdę. nie ma cię. ulegasz całkowitej
dezintegracji.
To jest okropne.
albo, że coś tam jest.. tyle że gdy tam idziesz traciż wspomnienia o całum swym życiu
na ziemi.
Ja musze zachowac wspomnienia. zarówno te złe jak i dobre.


wszystkie religie sa wymyslone.
to nie znaczy ze swiadomosc nie moze trwac po smierci. mozesz pocieszac sie chocby tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 09.05.2007 o 21:21, Luke Shadow napisał:

W pierwszej kolejności do Boga, w drugiej do centralnej istoty zbawienia, człowieka idealnego,
siedzącego po prawicy Boga, Króla królów, Pana na Syjonie, mesjasza (etc, etc) - Jezusa.

To co piszesz, jest nieadekwatne gdyż w pierwszej kolejności idą do pośrednika a potem do Boga Ojca, śmieszne by było jak by modlitwy były zanoszone odrazu do Boga a potem do "kapłana" - bez sensu jest to co piszesz i w dodtaku bezcelowe gdyż odpuszczone grzechy tylko przez Boga musiałby by być ponawiane na nowo - dziwne.
Jak wiemy też, że służba świątynna jest na wzór obrządku starotestamentowego, a wiemy że w starym testamencie modlitwy przyjmował kapłan a teraz w czasach dzisiejszych przyjmuje je Arcykapłan - Jezus Chrystus.

Dnia 09.05.2007 o 21:21, Luke Shadow napisał:

"3 A gdy odejdę i [...]

A zatem przyjdzie zgadzamy się. A napisz, że przyjdzie jako kto ?


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

>Oczywiscie po smierci zadnego boga nie ma, ani diabla, ani piekla,

Dnia 10.05.2007 o 05:39, Buzzard napisał:

ani nieba.

Skoro nic nie ma, to po co żyjesz? To nie ma sensu, żyjesz, umierasz i co? i nic? po prostu nawet nie wiesz że nie ma nic bo skoro nic nie ma to i nie ma ciebie. Nie wiem, może tak jest, a może jest jakieś życie wieczne. Ale gdyby nic nie było to jaki sens miało by życie? Skoro nie ma piekła to mogę przyjść do ciebie zabić ciebie, twoją rodzinę i nie bede za to ukarany, tyle tylko że pójde do więzienia, to i tak fajno bo w wiezieniu mam lepsze warunki niż w szpitalu.. Może masz racje, ale tego nie wiesz, a jesli będe ukarany za to wieczną męką? Nie wiesz co jest po śmierci, chcesz możesz ryzykować - zabijać, dokuczać, wyśmiewać się itd. Ale czemu mam niszczyć inne życie? Nie będe nikomu niszczyć życia, a jeśli jest Niebo to może tam trafie jeśli nie byłem bardzo zły :D W sumie wiele można mówić, będą argumenty i za i przeciw, tak czy inaczej, świętym nie jestem i nie zamierzam być, ale żyć jako (mniej więcej :D) dobry człowiek mogę i chyba to nikomu nie przeszkadza a nawet wręcz przeciwnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.05.2007 o 11:50, TetraGramaton napisał:

To co piszesz, jest nieadekwatne gdyż w pierwszej kolejności idą do pośrednika a potem do Boga
Ojca, śmieszne by było jak by modlitwy były zanoszone odrazu do Boga a potem do "kapłana" (...)

Modlitwy nie są zanoszone... Można się modlić, a one same "trafiają" do Boga. Dałem ci cytat z ewangelii z Mateusza - nigdzie nie jest napisane, że ktoś je zanosi...

Dnia 10.05.2007 o 11:50, TetraGramaton napisał:

A zatem przyjdzie zgadzamy się. A napisz, że przyjdzie jako kto ?

Jako Mesjasz, Syn Dawida. Będzie władał obydwoma domami Izraela z Trzecią Świątynią odbudowaną w Jerozolimie jako centrum czci dla całego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować