Zaloguj się, aby obserwować  
Andrij

Bóg - istnieje czy jest wymysłem ludzkiej wyobraźni

29477 postów w tym temacie

To ja może opowiem jak to wyglądało u mnie. Wychowywałem się w rodzinie tzw "wierzącej, niepraktykującej", czyli w zasadzie nie mówiło się w domu o religii, nikt nie chodził do kościoła , chyba że odświętnie. Świat dookoła, czyt. szkoła, koledzy itp przyjmował w uogólnieniu, że Bóg jest i w niego wierzymy. "Chodzenie na religię", czy święcić jajka, kompletnie nie miało dla mnie znaczenia emocjonalnego, byłem dzieckiem, które łykało wszystko tak , jak mi to podawano. Bez zadawania pytań. W wieku nieco starszym dostałem wybór: Mogłem nie chodzić na religię. Wybór był oczywisty, jedna godzina mniej w szkole, kto by się nie skusił? Od tej pory stałem się zagorzałym ateistą, kompletnie niedojrzałym i nie mającym pojęcia o co właściwie chodzi. Mógł to być, jak teraz się nad tym zastanowię przejaw jakiegoś buntu. Było fajnie, bo byłem trochę inny niż większość. Chicks dig it. Tak na prawdę zacząłem się dopiero nad tym zastanawiać kilka lat temu ( i tak jestem jeszcze gnojkiem, dobijam 30stki ). Mam wrażenie, że mam dość obiektywne spojrzenie, od zawsze miałem wybór i nie byłem indoktrynowany w szkole, czy przez gorliwą babcię, która kazałaby mi klepać codziennie przed snem różaniec. Doszedłem do wniosku, że wiara katolicka, czy w zasadzie jakakolwiek inna wiara to sprzedawanie ludziom strachu. To niesamowite jak wpływowi są przywódcy religijni, jak bardzo podatnym na manipulację gruntem są ludzie wierzący. Zawsze byłem nastawiony do tego tematu bardzo neutralnie, jednak od pewnego czasu zastanawiam się nad swoim podejściem do wiary i jestem coraz bardziej przekonany, że religia mnie przeraża, obrzydza i zadziwia. Zadziwia mnie to, że w XXI wieku na świecie toczy się tyle konfliktów na tle religijnym, że ludzie nadal chcą umierać za książkę. Nie chcę, żeby mój post był odebrany jako atak na wierzącą część forum, jeżeli ktoś poczuł się urażony - nie taki był mój zamiar. Wyrażam tylko swoją opinię, a jest ona taka, że ludzie powinni zacząć myśleć samodzielnie i nie szukać łatwych odpowiedzi na trudne pytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 14:58, KrzysztofMarek napisał:

No, nie wiem. Z tego, co piszesz może wynikać równie dobrze to, że następne pokolenie
zbuntuje się i stanie się pokoleniem mocno i głęboko wierzącym w istnienie Boga?

Na to bym raczej nie liczył, przynajmniej nie w sposób zmasowany, młodzież raczej wybiera to co łatwe, proste i bez wyrzeczeń. Oczywiście pewna grupa pewnie się zbuntuje, albo zwyczajnie przyciągnie ich atmosfera bycia wierzącym, ale nie będzie to chyba jakaś duża grupa.

Dnia 19.06.2013 o 14:58, KrzysztofMarek napisał:

Taki Palikot dość późno się "zbuntował"... więc i starsze pokolenie może nie być dobrą
grupą reprezentacyjną.

Tylko czy to jest zjawisko masowe czy raczej wyjątek? Bo ja sądzę że wyjątek, większość ludzi gdy sobie ułoży poglądy to zazwyczaj zostają im na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 18.06.2013 o 16:15, KrzysztofMarek napisał:

Wiarą nazywam przyjęcie jakiegoś poglądu bez dowodu. Najwyraźniej o tym zapominasz, albo
po prostu nie chcesz o tym pamietać.
No to Ci przypomnę tak: wierzysz, że istnieją kwarki dziwne? Czy też może wiesz, że istnieją
kwarki dziwne?
Bardzo proszę, który z poglądów przyjąłeś i dlaczego.


Seriously, z Twojego punktu widzenia, ta dyskusja jest prosta, bo i tak nie masz argumentów i rzucasz w kółko tym samym hasłem. Wielokrotnie już tutaj wszyscy po kolei wyjaśniali Ci, czemu Twoje rozumowanie jest błędne. Na gruncie logiki, funkcji zdaniotwórczych w języku, czy po prostu definicji "braku wiary", prosto z Twojego słownika. Pozwól, że dla przypomnienia, przytoczę Twój post z tego tematu o numerze [20485]:

Niewiara, jest to "brak wiary w co, brak zaufania do kogo lub czego; nieuznawanie prawdziwości dogmatów religijnych" To pierwsz z trzech definicji słownikowych.
Jeśli masz dwie i tylko możliwości, na żadną z nich nie masz dowodów (kłania sie definicja słownikowa słowa wierzyć[*]), to wierzysz w jedną, nie wierzysz w drugą. Nie wierzysz w istnienie boga=wierzysz w jego nieistnienie. Proste? Proste! Aż dziwię się, ze tego pojąć nie możesz.

[*] gwiazdka ode mnie, żeby odesłać do definicji wiary z Twojego postu numer [20447]:

"przeświadczenie, przekonanie, pewność, ze coś jest prawdą; ufność, ze coś się spełni"

Jak ty z tych dwóch definicji (wiary i braku wiary) doszedłeś do wniosku, że jak nie wierzysz w istnienie x (czyli nie masz wiary), to wierzysz w to, że x nie istnieje (Bum! O, już masz wiarę) - nie wiem! Jabłko można mieć, albo nie, ale Ty potrafisz jeszcze mieć niejabłko (czyli nie mieć jabłka(!)). Ale nie mnie rozstrzygać ścieżki Twojej "logicznej" dedukcji, tym bardziej że już kilka razy próbowałem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 14:37, Hubi_Koshi napisał:

Nie wiem na ile to wiarygodne ale jeśli miałbym to omawiać biorąc pod uwagę siebie to
powyżej tych 20-21 lat ich poglądy się ustabilizują, czy to będzie wiara czy ateizm.


Wiesz, pojedyńczy osobnik nigdy dla populacji nie jest reprezentatywny, choćby dlatego, że może mocno odstawać od danej społeczności. Dlatego jeśli miałbyś omawiać to sugerowałbym brać pod uwagę Twoje środowiska, w których się uczyłeś/studiowałeś/żyłeś w tych czasach. Ty akurat masz tę przewagę, że możesz na calość spojrzeć ex post i wyciągnąć wnioski. Ja natomiast nie mogę wyrokować, czy trendy jakie widzę dla masy z mego przedziału faktycznie się potwierdzą za lat 10, nie mniej jednak zestawiając obecne pokolenie ok 20latków z 30 i 40 latkami, nietrudno zauważyć różnice.

Dnia 19.06.2013 o 14:37, Hubi_Koshi napisał:

Poglądy ludzi poniżej 20stki zwyczajnie nie są zbyt wiarygodne bo są
jeszcze zbyt płynne i za często się zmieniają.


Są płynne, to fakt, ale bym powiedział, że raczej dochodzi do ich krystalizacji, aniżeli drastycznych zmian. Jeśli ktoś prezentuje określone postawy w wieku 18 lat, to w ciemno można postawić, że za lat 10, będzie reprezentował pogląd, który w tej grupie się mieści. Z ludzi których znam osobiście, przypadki zmian poglądów o 180 st są nieliczne. W zasadzie jest to paru ateistów co się nawróciło i vice versa, oraz paru osobników co z prawej strony przeskoczyło na lewą i odwrotnie, ale co ciekawe, żaden z nich nie zmienił drastycznie pogladów gospodarczych. Czyżby zatem poglądy na gospodarkę były najbardziej zracjonalizowane ze wszystkich?
Reszta natomiast, tylko się wyklarowała, tzn. z postawy np. neutralny wobec homo na tak lub nie dla homo, etc.


KrzysztofMarek

Ten tzn. bunt jest raczej od lat mocno linearny, tzn. powiedziałbym, że gdzieś od zbrodniczej rewolucji francuskiej jest nieustannie kierowany na lewo. Pyt tylko, czy naturalną koleją rzeczy jest nieustanna liberalizacja (jest jakie słowo w ogole?) poglądów, która zachodzi wobec schematu: dziś pokolenie x to konserwatyści, y to liberałowie; jutro x to reakcja, y konserwa, z liberałowie, a pojutrze x to ciemna masa, y reakcja, z konserwa, itd; czy też bunt może przebiegać też w drugą stronę (zaostrzanie kursu, głównie obyczajowego), jeśli zajdą takie przesłanki.
Przy założeniu, że cały czas brniemy na lewo, to zwyczajnie mnie ciekawi, co wyznawać będą liberałowie, gdy pokolenie popierające aborcję na życzenie i pełnie praw dla zw. homo zostanie uznane za reakcyjne przez ichniejszą mlodzież :D

Natomiast Palikota nie brałbym w ogole jako osobnika reprezentującego swe pokolenie. On po prostu szukał swej niszy politycznej i wybrał mądrze. Wziął pod opiekę cała patologię społeczną i skrajnie lewicowe środowiska, ktore z przymusu i z niechęcią glosowały na sld.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 15:58, qwerty5712 napisał:

Znam dużo liberałów w tym mnie, którzy są ateistami.


Napisz mi do którego konkrentnie fragmentu się odnosisz, bo nie bardzo łapię.

I gdzie zarazem napisałem, że liberał nie może być ateistą? O_O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 15:14, Hubi_Koshi napisał:

/.../ Bo ja sądzę że wyjątek, większość
ludzi gdy sobie ułoży poglądy to zazwyczaj zostają im na całe życie.

Najpierw półżartem: znasz powiedzenia: "w okopach nie ma ateistów"? Albo, "jak trwoga, to do Boga"? To znaczy, że wiara ateisów w nieistnienie Boga nie jest zbyt mocna...
A teraz serio. Wątpię, czy poglądy, jakiekolwiek, ale na religię w szczególności, zostają na całe życie. Wątpię dlatego, że znam (albo znałem) zbyt wielu ludzi, którzy zmieniali swoje poglądy w wieku 30, 40, 50, 60, 70, nawet 90 lat. Oczywiście znałem taką osobę, która nie zmieniła poglądów nawet w wieku 100 lat (ale to była akurat tzw. "wierząca, niepraktykująca").
Wątpię też dlatego, że sam przechodziłem coś, co można nazwać kryzysem wiary, mniej więcej w wieku Palikota, no, może nieco wcześniej. Ale kryzys minął i tyle (nie zamierzam zostać ekshibicjonistą i szczegółowo się tłumaczyć).
Zapewne zauważyłeś, że nikogo nie nawracam, nie propaguję żadnej religii, a jedyne, co robię, to upieram się przy stwierdzeniu, że ateiści, to ludzie wierzący, tyle, że wierzą w nieistnienie Boga.
Jest to dla mnie ciekawe doświadczenie, i to za każdym razem. Kiedy ateista uświadamia sobie, że on, taki wierzący (wróć - głęboko przekonany) w potęgę rozumu (oczywiście własnego) potęgę nauki (no i z drobnymi zastrzeżeniami - słusznie) tylko wierzy w to, że Bóg nie istnieje. Jeni przyjmują to "na klatę" no i dalej wzajemnie się nie przekonujemy, no bo i po co, skoro wszystko jasne?
Ale są tacy, którzy w żaden sposób nie mogą pogodzić się z tym, że oni tylko wierzą w nieistnienie Boga. Szukają argumentów - ale jakoś dotąd nie mogą ich znaleźć. A próbowali wielokrotnie!
Teraz, na przykład, zobaczę, czy Astmol wypowie się odnośnie swojej wiary w nieistnienie Boga. Raczej nie, bo sama religia budzi w nim strach i obrzydzenie. Tylko nie zdaje sobie (jeszcze) sprawy z tego, że jakakolwiek ideologia, to też quasi religia. Za komuny (dokładniej: gdzieś tak do 56 roku, potem w mniejszym stopniu) mieliśmy niemal boski kult Marksa, Engelsa, Lenina, Stalina, że szczególnym uwzględnieniem tego ostatniego (a namiastkę mamy w Korei Północnej!). Mieliśmy komunistyczne święta, mieliśmy spowiedź (samokrytyka!), mieliśmy nabożeństwa (zebrania partyjne). Aż mi się nie chce wyliczać.
Teraz mamy dokładnie to samo, tylko w wydaniu bardziej zakamuflowanym. Mówię oczywiście o tej całej ideologii obowiązujęcej w Unii Europejskiej. Stopień inwigilacji obywatela w Unii Europejskiej i zależności obywatela od Państwa (prowincji Unii) już dawno przekroczył zależność obywatela w dawnych Krajach Demokracji Ludowej. Tylko, ze względu na rozwój środków technicznych, nie ma już potrzeby stosowania tortur dla wydobycia informacji o obywatelu. Ale przymusić można go nawet skuteczniej, a ogłupić, znacznie łatwiej i można to zrobić lepiej. Za Stalina za takie pisanie poszedłbym do obozu pracy, za Chruszczowa czy Breżniewa, nie dostałbym się na studia, czy do lepiej płatnej pracy (do PGR-u z takim!), a teraz... Teraz co najwyżej ABW odnotuje, że istnieje taki KrzysztofMarek i prześle do Centrali (cholera wie, gdzie prześle, bo gdzie jest ich centralna serwerownia nie wiem, na pewno w Niemczech), ot tak, żeby wiedzieć, co kto myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../ Ale nie mnie rozstrzygać ścieżki Twojej "logicznej"

Dnia 19.06.2013 o 15:39, ThimGrim napisał:

dedukcji, tym bardziej że już kilka razy próbowałem...

I bez skutku, bowiem uporczywie pomijasz świadectwa ludzi. Zarówno te spisane setki (niemal tysiące) tak temu, jak i późniejsze, a nawet współczesne. Możesz tym świadectwom nie wierzyć, ale dlaczego je ignorujesz? Ignorujesz, bo im nie wierzysz? A może nie wierzysz, dlatego ignorujesz? To co jest skutkiem, a co przyczyną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.06.2013 o 16:21, KrzysztofMarek napisał:

Najpierw półżartem: znasz powiedzenia: "w okopach nie ma ateistów"? Albo, "jak trwoga,
to do Boga"? To znaczy, że wiara ateisów w nieistnienie Boga nie jest zbyt mocna...

Owszem powtarzano mi parę razy, problem polega na tym że to stwierdzenie wspiera ateistyczne podejście do religii. Sam na te zdania popatrz, przecież to najczystsza instrumentalizacja religii, człowiek ją wyznaje tylko i wyłącznie dlatego że czegoś Chce, czegoś Pragnie. Chce pocieszenia, wsparcia, świadomości że Ktoś większy i potężniejszy nad nim czuwa. I to jest jedna z roli religii, wspierać ludzi w ich chwilach psychicznej słabości.
A czy się to wzięło z ewolucji i dostosowywania do środowiska czy z Boskiej Interwencji to już na to sobie wierzący i niewierzący odpowiedzą po swojemu.
Ja w przeciwieństwie do wielu ateistów nie odrzucam religii jako źródła wszelkiego zła i katastrofy dla ludzkości. Ja ją jedynie widzę jako narzędzie którym ludzie się posługują. Jest też dla mnie wygodnym kłamstwem, oszukiwaniem samego siebie by się poczuć lepiej. Mój ateizm wziął się właśnie po części z tego że odrzuciłem to kłamstwo o postanowiłem patrzeć na świat takim jaki jest.
I od razu zaznaczam że nikim nie gardzę ani nie mam o nim złego mniemania dlatego że żyje w tym kłamstwie. Ludzie są tylko ludźmi, mają swoje słabości i swoje podejście do życia. Ja mam swoje, oni mają swoje. Kto wie może kiedyś w paskudnej sytuacji życiowej się nawrócę, ale czy nie będę miał wtedy racji? Czy nie nawrócę się bo będę potrzebował ochrony i pocieszenia?
Religia nie jest zła, to to co ludzie z nią robią może ją uczynić złą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co do rosnącego socjalizmu w Europie się zgodzę moim zdaniem. Jest to negatywną rzeczą.
Ja jestem liberałem ateistą. Tylko nie przepadam za liberałami, którzy przeplatają to z wiarą. Dla mnie już to jest liberało-konserwartym.

Ateiści nie wysadzają się dla wiary, nie palą na stosie. Nie wysyłają misjonarzy, konkwistadorów. Wydaje mi się, że każdy ateista patriota nie ma problemów z tym. Druga rzecz zgadzam się z trwogą to do boga, ale też jest obwinianie boga o życie. Nie poszedłbym na wojnę ze względu na głupią różnicę ideologi. Wyznaję poza narodowe wartości plus dbam o własny interes jak każda rozsądna osoba. Ale jakby Polacy chcieli walczyć z czym dla surowców, ziemi to nie ma problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Baj de łej: dzisiaj widziałem fajny komentarz markerem napisany, przed kościołem, na tablicy z klepsydrami:

" Na rozkaz czyj Dusze wyskakują z ciał?"

Ps. I z tego co widzę, to wers z piosenki Katarzyny Nosowskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 16:45, ThimGrim napisał:

/.../ > " Na rozkaz czyj Dusze wyskakują z ciał?" /.../

Jak Ci powiem, ze na mój, to uwierzysz?
Ale mniejsza z tym, chciałem Cię zainteresować czymś innym, to jest tym:
http://www.benchmark.pl/aktualnosci/ministerstwo-finansow-plac-podatki-za-pieniadze-z-gier-online.html
I chciałbym wiedzieć co o tym sądzisz. Czy aby nie skończy się tym, że najpier pewien typ gier zostanie opodatkowany (od sztyki, jak leci), a potem wszystkie? Bo wirtualny zamek też można opodatkować realnym pieniądzem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 16:36, qwerty5712 napisał:

Ateiści nie wysadzają się dla wiary, nie palą na stosie. Nie wysyłają misjonarzy, konkwistadorów.


Obecnie są znacznie lepsze metody walki religijnej. Ośmieszanie dokonań naukowych osób innego wyznania, ograniczanie dostępu do mediów, promowanie mody na ateizm...
A już takie działania jak Dawkinsa nie pachną Ci "misją"? Szczerze powiedziawszy jeśli mowa o kwestie związane z wiarą, to Dawkins jest na poziomie fundamentalistów religijnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 16:36, qwerty5712 napisał:

/.../ > Ateiści nie wysadzają się dla wiary, nie palą na stosie. Nie wysyłają misjonarzy, konkwistadorów.
/.../

Krótko żyjesz na tym swiecie i mało wiesz. Katolicką Wandeę praktycznie wymordowali ateiści właśnie. Za rządów komunistycznych (czyli ateistycznych właśnie) wymordowano, albo zmarło w obozach około 120 000 000 (słownie: stu dwudziestu milionów!) ludzi. Wobez komunistów, naziści jawią się stosunkowo łagodni pacyfikatorzy (zresztą też ateiści!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 16:36, qwerty5712 napisał:

Ateiści nie wysadzają się dla wiary, nie palą na stosie. Nie wysyłają misjonarzy, konkwistadorów.
Wydaje mi się, że każdy ateista patriota nie ma problemów z tym. Druga rzecz zgadzam
się z trwogą to do boga, ale też jest obwinianie boga o życie. Nie poszedłbym na wojnę
ze względu na głupią różnicę ideologi. Wyznaję poza narodowe wartości plus dbam o własny
interes jak każda rozsądna osoba. Ale jakby Polacy chcieli walczyć z czym dla surowców,
ziemi to nie ma problemu.


Strasznie koloryzujesz swoją stronę. Tak bardzo, że brzmi to niewiarygodnie naiwnie.
Ateiści nie wysadzają sie dla wiary, bo po co mieliby siebie wysadzić? Ale innych już jak najbardziej.

Nie palą na stosie, bo puszczają z komina albo wysyłają do obozu pracy [z wycieńczenia].

Nie wysyłyą misjonarzy, ale politruków, czy tam zagorzałych antyklerykałów (w zasadzie po co ateista na siłę ma nawracać innych na ateizm?; słowo "nawracać" [convert] jest tu kluczowe - przeglądając forum Dawkinsa niejednokrotnie widzialem takie zwroty). Zamiast konkwiskadorów - rewolucjonistów, czy tam innych marskistów.
Itd.

Powiesz, żebym się odwalił, bo się czepiam. Czy tam, że grzebię w historii, wcale nieodległej i rzucam tutaj przykładami z komunizmu. Super, tyle tylko, że Ty robisz to samo, grzebiąc jeszcze głębiej. I jeszcze popełniasz jeden grzech więcej. My mentalnie nie róznimy się tak znacznie od ludzi z XXw, a to właśnie wtedy ateiści mordowali na potęgę. Ty natomiast przywołujesz przykłady z, w zasadzie zupełnie innego świata, ze średniowiecza, nie biorąc poprawki na tamtejsze realia, a oceniając dzisiejszymi. Zupełne pomieszanie perpsektywy ex ante z ex post.

I jeszcze skala zbrodni. Przypadki palenia na stosach są incydentalne. Mity o jakichś 100 milionach ofiarach inkwizycji trącą głupotą (Polska w XVIw. miała ok 7,5 mln mieszkańców tak dla zestawienia). Natomiast wymordowanie 1/4 mieszkańcow Kambodży, zagłodzenie jakichś 7-8 mln Ukraińców, 20 mln ofiar Mao w czasie wielkiego skoku, niewiadomo ilu milionów przez Stalina, itd to może i są incydenty w skali globu. Ale masowego mordu im nie odmówisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 17:18, vonArnold napisał:

> /.../ Mity o jakichś
100 milionach ofiarach inkwizycji trącą głupotą (Polska w XVIw. miała ok 7,5 mln mieszkańców
tak dla zestawienia). /.../

Pozwól, ze sprostuję. Inkwizycja nie miała prawa nakładać kar innych, niż kościelne. Mogła natomiast stwierdzić, czy ktoś jest heretykiem, czy nim nie jest. I to nie od razu, dopiero po procesie, w którym oskarżony musiał mieć obrońcę (a to ci historia! Inkwizycja wprowadziła instytucję obowiązkowego obrońcy! Nawiasem mówiąc, w każdym procesie kanonizacyjnym występuje odwrotność obrońcy, mianowicie "adwokat diabła". Ma za zadanie wyszukać wszystko, co żle świadczy o kandydacie na błogosławionego czy świętego).
Po stwierdzeniu, ze ktoś jest heretykiem, sprawę brała w swoje ręce władza świecka. Mogła heretyka skazać, mogła go uwolnić.
Palenie czarownic na stosach miało miejsce u proterstantów. Najbardziej oskarżana Inkwizycja Hiszpańska stwierdziła, po przeprowadzeniu stosownych badań, że oskarżenie kogoś o czary jest herezją i oskarżający stanie przed Trybunałem inkwizycji jako oskarżony o herezję.
I to by było na tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 17:29, KrzysztofMarek napisał:

Pozwól, ze sprostuję. Inkwizycja nie miała prawa nakładać kar innych, niż kościelne.
Mogła natomiast stwierdzić, czy ktoś jest heretykiem, czy nim nie jest. I to nie od razu,
dopiero po procesie, w którym oskarżony musiał mieć obrońcę (a to ci historia! Inkwizycja
wprowadziła instytucję obowiązkowego obrońcy! Nawiasem mówiąc, w każdym procesie kanonizacyjnym
występuje odwrotność obrońcy, mianowicie "adwokat diabła". Ma za zadanie wyszukać wszystko,
co żle świadczy o kandydacie na błogosławionego czy świętego).
Po stwierdzeniu, ze ktoś jest heretykiem, sprawę brała w swoje ręce władza świecka. Mogła
heretyka skazać, mogła go uwolnić.
Palenie czarownic na stosach miało miejsce u proterstantów. Najbardziej oskarżana Inkwizycja
Hiszpańska stwierdziła, po przeprowadzeniu stosownych badań, że oskarżenie kogoś o czary
jest herezją i oskarżający stanie przed Trybunałem inkwizycji jako oskarżony o herezję.
I to by było na tyle.


Oczywiście, ale przyznam, że ilekroć pada ten argument ad "stosum" czy co do inkwizycji, ja tam już nie mam siły tlumaczyć, prościej uprościć. Dodać jeszcze można procedura inkwizycyjna, oczywiście odpowiednio unowcześniona, stosowana jest po dziś dzień w najbardziej cywilizowanych krajach w ramach postępowania przygotowawczego w procesie karnym. Ponadto to nie kto inny, jak owa "zbrodnicza" inkwizycja zracjonalizowała proces świecki w średniowieczu, eliminując takie postepowe i nowoczesne (bo niekatolickie) dowody procesowe jak ordalia (np. wyciąganie kamieni z wrzątku czy tam łykanie chleb bez krzsztuszenia się), pojedynki (także z sędzią; jeśli przegrany był niezadowolony z wyroku; ot specyficzna forma "apelacji") czy przysięgi na rzecz poszukiwania dowódów i odkrywania faktów o przestępstwie. Inna sprawa, że prawda formalna miała swoje dziury, a jeszcze innym problemme było poszukiwanie owych dowodów, ale cóz jakie czasy, taka technika śledcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 10:51, KrzysztofMarek napisał:

Nie. Ateiści wierzą, że po śmierci czeka ich nicość. Nie zdają sobie przy tym sprawy,
że jeśli tak, to ich życie nie ma sensu


Śmieszne, bo takież samo "bezsensowne życie" doczesne prowadzą osoby wierzące (religie monoteistyczne, a już w ogóle chrześcijaństwo).
W końcu czeka ich świetlane "życie wieczne" pełni szczęścia, tylko na początek muszą nierzadko pomęczyć się dosyć mocno w tym realnym świecie.
Jaki sens wtedy w ogóle żyć, tym bardziej patrząc na to co robią owi "wierzący" dość często...

Śmieszne że wrogowie ateizmu nie zauważają najczęściej że "sensem życia" osoby niewierzącej lub nie tolerującej wiary w swoim życiu jest właśnie życie doczesne; to co w nim robimy i to kim się stajemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2013 o 17:08, Furr napisał:

Obecnie są znacznie lepsze metody walki religijnej. Ośmieszanie dokonań naukowych osób
innego wyznania, ograniczanie dostępu do mediów, promowanie mody na ateizm...


Co to znaczy "promowanie mody na ateizm"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować