Zaloguj się, aby obserwować  
Andrij

Bóg - istnieje czy jest wymysłem ludzkiej wyobraźni

29477 postów w tym temacie

Dnia 23.06.2013 o 22:16, meryphillia napisał:

Przychód jest wyższy, ale koszta utrzymania także.
A to że dla ludzi ważniejszym bogiem stał się pieniądz, to już nikt nie poradzi nawet
sam Bóg. ;)

I oto masz efekty hedonizmu i konsumpcjonizmu.

Dnia 23.06.2013 o 22:16, meryphillia napisał:

Tak jak pisałem wcześniej.
90% ateistów ma tyle samo wspólnego z ateizmem, co deklarowane 90% katolików w Polsce
do faktycznej liczby wierzących...

Fakt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2013 o 13:27, Rts-p napisał:

/.../> > Nie za bardzo rozumiem o jakim zniewoleniu mowa. Czy możesz to przybliżyć?

Polska jest coraz bardziej zagłębiem taniej siły roboczej dla Niemiec. Dodatkowo nasz przysł ciężki został wyprzedany lub padł (ale Niemcy mogą subsydiować swoje stocznie). Poprawność polityczna wdziera się coraz bardziej, a pod pozorem tolerancji musimy rozumieć akceptację. Nawet odpowiedzialność za holokaust coraz bardzie spycha się na nas. I jest to konsekwentna polityka, z premedytacją mówi się o "polskich" obozach, z premedytacją mówi się o nazistach, zamiast o Niemcach, z premedytacją wmawia się że NSDAP (jej członkowie to "naziści") była partią prawicową, a nawet skrajnie prawicową. Czy tyle wystarczy?
Bo jeśli chodzi o czasy, kiedy rządziło UB, to dawno minęły, ale tylko, jeśli chodzi o metody. Teraz dzisiejsze policje polityczne inaczej się nazywają, ale wiedzą o każdym obywatelu wielokrotnie więcej i nie muszą ich tłuc do upadłego, żeby się wszystkiego dowiedzieć. Dlatego mamy demokrację i urzędy skarbowe na niepokornych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

/.../ i mają oprzytomnieć i "odpracować
swoje błędy"?

Wiesz, przekonamy się o tym być może niedługo, ja zapewne wcześniej, niż Ty

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


>/.../
Postępuj w życiu tak byś poczuł że w pełni je przeżyłeś, bo jest to tylko marna chwila.

Skoro Ty nie zachowasz o swoim życiu pamięci, to znaczy, że Twoje życie nie było nic warte.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

Z tymże nie narzucasz sobie większych nakazów i zakazów niż te które ukształtowało twoje
wychowanie i światopogląd.

Czyli, ogólnie traktując, jesteś większą hedonistką, prawda?

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


> /.../
> Czy zgodzisz się ze mną, że aborcja jest naruszeniem biologicznego sensu życia?
To narzucona norma społeczna, która właśnie po tylu wiekach zaczyna się sypać w posadach
z racji tego iż niewiara w bożków wszelakich przestałą być ostracyzmem czy wręcz nawet
piętnowaną przemocą "skazą".

To dopiero pczątek, za aborcją, jak celnie ujął to Reagan, są wyłacznie Ci, którym ona już nie grozi. Ale zawsze można wprowadzić pojecie opóźnionej aborcji i posąpić tak, jak matka Madzi z Sosnowca. Bo przecież to tylko konwencja społeczna...nie mówiąc o tym, że gdyby ktoś ścisnął Ciebie wielkimi kleszczami i wyrzucił na stos odpadków, to przeceż nie byłoby to zabójstwo, tylko opóźniona aborca. Albo wczesna eutanazja, bo i zabójstwo płodu i zabójstwo na prośbę pozostają zabójstwem, bez wzgledu na to, jakich eufemizmów się użyje.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


Ta "wolna wola" wspomniana już wcześniej pozwala właśnie zrezygnować z "biologicznego
sensu życia".

Ale czyni Cię odpowiedzialną za zabójstwo płodu. Natomiast sposoby rezygnacji z biologicznego sensu życia - jeśli nie łączą się z zabójstwem, są Twoją sprawą.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

Nikt nie zmusza nas do rozmnażania się i przedłużania gatunku i nikt nie ma prawa najmniejszego
osobę na to zdecydowaną wykluczać z reszty społeczeństwa.

Ależ oczywiście! I ja Cię nie zmuszam. Byle byś obywała się bez zabójstwa. Możesz unikać przedłużenia swojego gatunku innymi srodkami.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


Ta samo "wolna wola" mówi nam też jasno że sprawa aborcji jest sprawą osób się na nią
decydujących, a nie religii.

Nie, bo nie bierzesz pod uwagę życia płodu, który zabijasz. Chcesz się zabić sama - proszę bardzo, ja Ci nie będę przeszkadzał, ale płód, to już nie jest tylko Twoja sprawa. Jeśli Ty nie bierzesz pod uwagę interesów innej istoty, to dlaczego ja, na przykład, miałbym brać pod uwagę Twój interes? A konkretnie, nie wejść Ci do mieszkania i się w nim nie przespać, nie najesć, bo jestem głodny i spiący i mam akurattaką wolną wolę? Moja wolna wola mówi mi jasno, że jest to tylko sprawą osoby decydującej się na to, czyli moją.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

Jak można być tak bezczelnym i decydować o tym odgórnie, że kobieta musi rodzić.

To tylko konsekwencja wcześniejszej decyzji, podjętej z wolną wolą. Jak można być tak bezczelną morderczynią płodu, skoro spłodziło się ten płód?

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

To tylko i wyłącznie jej sprawa i co najwyżej ojca dziecka, a nie księdza, a tym bardziej
już jakiegoś polityka czy starej babci czy dziadka.

Czyli, mówiąc krótko i bez osłonek, każde morderstwo jest sprawą wyłacznie między sprawcą i ofiarą. A właściwie to nawet tylko i wyłacznie sprawa mordercy, bo ofiara już nic nie ma do powiedzenia. Oszczędzimy na sądach i policji, staną się zbędni.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

/.../ > A co takiego głupszego jest w podejściu "życie nie ma najmniejszego sensu oprócz tu i
teraz i nigdy więcej" od "módl się rano i co wieczór, a całą wieczność będziesz szczęśliwy
wśród aniołków"?

Masz wybór, nikt Cię nie zmusza.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


>/.../ > A czy hedonizm to zło wcielone jakieś?

Nie. Hedonizm, to żyj, jak chcesz, ale daj żyć innym. A Ty nie dajesz, jesteś gotowa dla swojego hedonizmu zamordować płód.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

Czy nie jest to właśnie normalnym, by życie przeżyć w pełni szczęśliwie bez większych
zmartwień gdzie nie narzucamy sobie sztucznych ograniczeń mających niby prowadzić nas
do "wspaniałego życia wiecznego"?

Ależ nie ograniczaj się w niczym! Tylko nie zdziw się, jeśli trafisz na hedonistę większego niż ty, który swój hedonizm zapokoi kosztem Twojego.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


Nawet nie wiem co ma niby cokolwiek wspólnego dążenie do "władzy" z "tragedią" jakąś,
bo przecież pragnienie władzy, to nie tylko pragnienie stania się cynicznym, skorumpowanym
i ogólnie złym człowiekiem.

Skoro właśnie to tak uważasz, głosuj na Tuska czy Kaczyńskiego, dla mnie to bez różnicy. Oni, Umiłowani Przywódcy, wcale nie mają pragnienia stania się cynicznymi, skorumpowanymi i ogólnie złymi ludźmi

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

Można pragnienie te spełniać już na poziomie mikro, będąc zwyczajnie szefem dla garstki
podwładnych, szefem oczywiście jak najbardziej ludzkim, dbającym o swoich pracowników.

Teraz doprawdy mnie rozśmieszyłaś. Wiesz, dlaczego musimy sprowadzać węgiel? Bo w kopalniach na Ukrainie szefowie są mniej ludzcy, niż nasi, w naszych kopalniach. Użalasz się nad losem kasjerek w Biedronce? Że szefowie zmuszją je do pracy, mało im płacą i jeszcze wcale o nich nie dbają? Ale kupujesz w Biedronce, bo tam jest taniej, kupujesz bluzke wyprodukowaną w Wietnamie czy Bangladeszu, bo jest tańsza, chociaż tańsza dlatego, że w skali mikro, szef nie dbał o swoich pracowników. A Ty go w tym wspierasz.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:


Problem przeciwników ateizmu jest taki, że niejako z automatu narzucają wszelkie negatywne
cechy wobec ateizmu, a przecież wszystko zależy od człowieka.

Dnia 23.06.2013 o 21:27, meryphillia napisał:

Ateista ma o tyle łatwiej, że nawet jeśli jest podłym człowiekiem, to nie jest tak żałosnym,
jak osoba deklarująca się na wierzącego i jednocześnie lejąca żonę i dzieci za każdym
razem gdy za dużo wypije...

I oto właśnie ateistka (czyli Ty) ma problem taki, że z automatu potępia deklarującego się jako wierzącego i lejącego żonę i dzieci za każdym razem, gdy za dużo wypije.
Oczywiście ateista, nawet jeśli jest podłym (czyli takim, który jak leje żonę i dzieci za każdym razem, gdy za dużo wypije), to już z faktu bycia ateistą jest mniej żałosnym od wierzącego. Dobry przykład podałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

Wiesz, przekonamy się o tym być może niedługo, ja zapewne wcześniej, niż Ty


No właśnie w moim odczuciu raczej się już "nie przekonamy".

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

Skoro Ty nie zachowasz o swoim życiu pamięci, to znaczy, że Twoje życie nie było nic
warte.


Kto dzisiaj pamięta o milionach Azteków?
Kto potrafi wskazać wśród nich świetnych poetów, aktorów, wojowników?

Heh.
Życie tylu milinów ludzi w dziejach ludzkości nie miało widocznie żadnego sensu.
Ale taki Hitler czy Stalin, to musieli być znakomici ludzie, bo jeszcze przez kilkaset lat będą ich na językach nosić...

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

Czyli, ogólnie traktując, jesteś większą hedonistką, prawda?


Hedonistą, jak już. ;)
Jakbyś po nicku przyjął, że jestem kobietą (co niżej widać bardziej), to jesteś w błędzie powiedzmy od razu.
Nie czaję też na serio co tak złego jest w uprzyjemnianiu sobie życia, tym bardziej gdy staramy się w tym uprzyjemnianiu nikomu nie szkodzić.

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

To dopiero pczątek, za aborcją, jak celnie ujął to Reagan, są wyłacznie Ci, którym ona
już nie grozi.


A na drugim biegunie stoją najbardziej fanatyczni przeciwnicy aborcji, czyli mężczyźni, którzy dziecka i tak raczej nigdy nie urodzą osobiście oraz stare babcie, które już nie mogą urodzić, a wręcz nawet są to bardzo często zgorzkniałe stare panny, które nawet nie były w stanie przedłużyć gatunku.

Nie ogarniam też ogólnie takiej wściekłości z powodu czyjegoś życia i tego jak ktoś sobie je układa.
W moim mniemaniu sprawa aborcji to indywidualna i osobista sprawa, tak samo jak eutanazja czy zwyczajne samobójstwo.
Jeśli ktoś się na coś takiego decyduje, to jego prywatna sprawa i ewentualnych bliskich, a nie całkowicie obcych osób.
Dziwne że w ogóle ktoś śmie się jeszcze narzucać w tej sprawie "mojsza jest racja i mojszy w tym interes"...

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

Nie, bo nie bierzesz pod uwagę życia płodu, który zabijasz. Chcesz się zabić sama - proszę
bardzo, ja Ci nie będę przeszkadzał, ale płód, to już nie jest tylko Twoja sprawa.


Jedziesz tutaj po bandzie i nie chce mi się zwyczajnie wierzyć, że ktoś tak brutalnie wpycha się w czyjeś życie.
Oczywiście że kwestia aborcji, co już pisałem wcześniej, jest sprawą tylko i wyłącznie kobiety na to się decydującej i ojca dziecka.
Jeśli chcesz zasugerować, że to też Twoja sprawa, to przykro mi ale o kant dupy idzie teraz potłuc Twoje teksty o "wolnej woli".

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

To tylko konsekwencja wcześniejszej decyzji, podjętej z wolną wolą. Jak można być tak
bezczelną morderczynią płodu, skoro spłodziło się ten płód?


Proszę...
Nie zawsze ciąża wiąże się z tym bardzo wyczekiwanym dzidziusiem.

Skoro tak łatwo włazisz z butami w życie innych ludzi, ignorując ich "wolną wolę", to ja też sobie pozwolę:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14158230,Brutalny_napad_nad_jeziorem__pobili_chlopaka__a_jego.html#BoxWiadTxt

Akurat traf chciał że to byłeś Ty ze swoją kobietą i za jakiś czas okazuje się że jest ona w ciąży.
Nawet nie co ona, tylko co Ty robisz w tej sytuacji?

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

Czyli, mówiąc krótko i bez osłonek, każde morderstwo jest sprawą wyłacznie między sprawcą
i ofiarą. A właściwie to nawet tylko i wyłacznie sprawa mordercy, bo ofiara już nic nie
ma do powiedzenia. Oszczędzimy na sądach i policji, staną się zbędni.


Przyznaję że moralnie jest to problem i dlatego wiele kobiet nie potrafi poddać się aborcji wynajdując "mniejsze zło" zwyczajnie porzucając dziecko po urodzeniu, skazując je na w większości przypadków na nędzne życie w przyszłości.

Faktycznie, problem wtedy z głowy, istota ludzka uratowana w końcu, a że ma ze sobą problemy, a społeczeństwo traktuje go jak trędowatego, to już jego problem...

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

I oto właśnie ateistka (czyli Ty) ma problem taki, że z automatu potępia deklarującego
się jako wierzącego i lejącego żonę i dzieci za każdym razem, gdy za dużo wypije.


Znaczy co?
To jest tak faktycznie po katolicku obić mordę żonie i dziecku po wypitym litrze?
Jakaś religijna norma pewnie, w końcu i tak w niedzielę da się wykaraskać paroma zdrowaśkami narzuconymi z konfesjonału.

Dnia 24.06.2013 o 15:05, KrzysztofMarek napisał:

Oczywiście ateista, nawet jeśli jest podłym (czyli takim, który jak leje żonę i dzieci
za każdym razem, gdy za dużo wypije), to już z faktu bycia ateistą jest mniej żałosnym
od wierzącego. Dobry przykład podałaś.


Przecież chyba tego tłumaczyć nie trzeba, że ateista będący podłą osobą nie jest w tak żałosnym stopniu fałszywy, co wierzący robiący to samo.
No bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14158230,Brutalny_napad_nad_jeziorem__pobili_chlopaka__a_jego.html#BoxWiadTxt

Akurat traf chciał że to byłeś Ty ze swoją kobietą i za jakiś czas okazuje się że jest
ona w ciąży.
Nawet nie co ona, tylko co Ty robisz w tej sytuacji?

Pewnie jak bozia przykazała.. dziecko by wychował bo zapewne by jej wmawiał że usuwając płód byłaby bestialską morderczynią. Bardzo mnie ciekawi co KM odpowie.

Ja osobiście bym chyba oszalał. Moja kobieta w ciąży [niechcianej] w wyniku jeszcze czegoś gorszego: gwałtu (sic!) z of kors niechcianym przypadkowym facetem z zdefektowanym mózgiem ?. Do tego można dodać jeszcze ewentualne plany o przyszłej ciąży z partnerem a tu pach!: taki "event" w życiu kobiety. I co wtedy robić? Nie chciałbym takiego dziecka i nie chciałbym mieć z nim nic wspólnego [Pewnie zaraz mnie tu ktoś nawie draniem i łajdakiem i nie wiadomo kim jeszcze] To moja wola.. ponoć wolna ;]. Nie moje dziecko, nie moje geny i miałbym prawo go nie wychowywać oraz nie chcieć i nie widzieć go u swojego boku. Zrobiłbym wszystko by przekonać partnerkę do usunięcia ciąży. W krajach gdzie aborcja jest legalna jakoś kobiety z tym problemu nie mają. Mają ochotę, decydują się na to bo chociażby: Nie są jeszcze gotowe to idą dać się "pokroić" i po sprawie. Nasze podziemne jeśli chodzi o nielegalnie przeprowadzone aborcje kwitnie lepiej jak niechciane chwasty na ogródkach co obrazuje ile polek jest zdecydowane na ten krok.
Ciekaw jestem co by było gdyby w Polsce od dobrej dekady nasz wspaniały Kościół nie był osobną polityką.
No bo przecież. "Bóg honor i ojczyzna" w sercu jako pseudo tatuaż dziarany przez tyle pokoleń w tyle serc i matek polek... A ponoć bóg dał "wolną wolę" <---- yeaaah right!.
Niektórzy to pewnie Holandii nienawidzą za samo jej istnienie na mapie za to co się tam wyprawia i co można w legalny normalny sposób zrobić. Można by powiedzieć, że to oni mają więcej "wolnej" woli w "wolnej woli" niż wierzący w Boga chrześcijanin w tym kraju....

Do Twojego przykładu jaki podałeś odnośnie gwałtu i decyzji usunięcia dziecka mogę podać przykład z eutanazją
A chociażby z jednym z głośniejszych przypadków o jakim słyszałem. Choć rzadko oglądam tv to jak odpalam to przelecę po kanałach tam i ówdzie. Swego czasu w Wydarzeniach [pół może rok] temu jakaś matka z całą rodziną nagrali amatorski, który poszedł of kors w sieć i nie obszedł się bez echa. Film w którym prosi o pomoc finansową w eutanazji syna bo mieszkają w stanie w którym nie jest ona legalna a nie stać ich na wyjazd do kraju gdzie to jest legalne. Matka jak i rodzina miała już dość tego w jakim rozsypanym stanie jej syn się znajduje. Nie pamiętam dokładnie na co cierpiał chłopiec ale było widać jak był przykuty do wózka inwalidzkiego. Porozumiewał się przez te wszystkie gadżety elektroniczne gdzie mówił, że już ma dość takiego życia i on sam pragnie śmierci. [Dziw bierze, że jeszcze sam się nie zabił zjeżdżając ''gdzieś tam skądś tam trafiając w coś tam''.] bo potem już o tej sprawie nie słyszałem. Podobnych przypadków jest na pęczki
I tu do KMa
Co drogi Krzysztofie byś wtedy zrobił. Jakbyś zareagował ?... co byś zrobił. Jaką decyzję byś podjął w tej/tych ciężkich sprawach. Czy byłbyś w stanie podjąć się takich kroków czy byś szukał innej drogi? IMO ucieczki przed tym mówiąc "Life goes on" "Nie jestem mordercą" "Nie pozwoliłbym na to, to moje dziecko. Zasługuje na życie jak każde inne!!" "Szukałbym innego sposobu"
Bo mi się wydaje, że dla ciebie eutanazja to symboliczny brak szacunku dla życia.
I tu można dalej łapać się za słówka i drążyć temat w temacie no bo:
- co to za życie?: warzywo, paraliż, całkowita katatonia, brak świadomości i dopisz wiele innych smutnych rzeczy.

- Jednak życie ..... [i tu setka wykładów o życiu, bla bla bla i czym jeszcze chcesz]

A z tego co mi się wydaje to temat na osobny temat na tym forum bo główny wątek tego tematu zszedł na drugi plan ale co ja tam mogę wiedzieć jestem tylko mrocznym pasażerem..

Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jednak pytanie.

Co jeśli ciąża jest efektem Wpadki? Ot chłopak i dziewczyna się wzięli i poczęli, wszystko ładnie, legalnie za obopólna zgodą. Tylko że teraz mają problem, chwila zabawy kosztowała ich wpadkę. No i czy teraz to dziecko musi zapłacić swym nie rozpoczętym życiem żeby "rodzice" mogli się dalej bezkarnie bawić?

Osobiście jestem za utrzymaniem statusu prawnego jaki jest. Gwałt i Zagrożenie Życia, wolno na aborcję. Ale jeśli to wpadka to niech OBOJE wezmą za swoje zachowanie odpowiedzialność i Przynajmniej niech dziecko przeżyje i ma szansę trafić do rodziny zastępczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdyby spotkało to mnie i w ciąży była by moja ukochana, to jak najbardziej nie miałbym żadnych problemów z wychowaniem potomka.
Tyle że nadal, to jej decyzja byłaby czy rodzić czy nie.
Jeśli motywacja ku aborcji byłaby u niej wyjątkowo silna, to nie mieszałbym, ale jeśli byłaby wynikiem tylko strachu "co to będzie", pewnie doszlibyśmy do porozumienia, że możemy nie tylko mieć dziecko, ale i ślub. ;)

Z racji "hedonistycznego prowadzenia się" :D istnieje jeszcze problem przypadkowej ciąży z nieukochaną, ot przypadkową kobietą.
Wtedy sprawa komplikuje się już nieco, ale nadal uważam że główne zdanie należy do niej, to ona będzie rodzić, a nie ja i tak jak ona dla mnie, ja dla niej jestem tylko "przypadkowym facetem".
Jeśli jednak byłaby przeciwna, to poniósłbym konsekwencje i płacił alimenty, a może nawet dziecko spowodowałoby że wcale nie stalibyśmy się dla siebie "przypadkowymi ludźmi"...

Ale...
Dryfujemy.

Temat jest o Bogu, a nie o aborcji.
Tyle że właśnie niechciane ciąże często pokazują obłudę i fałszywość "wierzących".
Znam wiele przypadków wśród znajomych i własnej rodziny i pewnie wielu z Was może wskazać podobne przypadki.

Jak chociażby facet, co tydzień łażący do kościoła z żoną, po ślubie, co roku zyskujący nowego potomka.
Po trzecim dziecku na sugestię żony, że ona nie chce kolejnego i gdy jednak tak się stanie ona chce aborcji, przykładny katolik... wnosi o rozwód.
Po rozwodzie nagle okazuje się, że od praktycznie od początku związku miał kochankę, która w końcu nie wytrzymała i nie zgodziła się na czwartą aborcję i wlazła na plecy facetowi, że skoro w końcu się rozwiódł, to może teraz jedno ich dziecko utrzymywać.

Historia jak najbardziej autentyczna prosto z dalszej rodziny.

Tak czy siak zdaję sobie sprawę, że dla osoby wierzącej sprawa aborcji jest praktycznie nie do ruszenia.
Dopóki życie nie zacznie weryfikować owej wiary...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2013 o 18:29, Braveheart napisał:

Ja osobiście bym chyba oszalał. Moja kobieta w ciąży [niechcianej] w wyniku jeszcze czegoś
gorszego: gwałtu (sic!) z of kors niechcianym przypadkowym facetem z zdefektowanym mózgiem
?. Do tego można dodać jeszcze ewentualne plany o przyszłej ciąży z partnerem a tu pach!:
taki "event" w życiu kobiety. I co wtedy robić? Nie chciałbym takiego dziecka i nie
chciałbym mieć z nim nic wspólnego [Pewnie zaraz mnie tu ktoś nawie draniem i łajdakiem
i nie wiadomo kim jeszcze] To moja wola.. ponoć wolna ;]. Nie moje dziecko, nie moje
geny i miałbym prawo go nie wychowywać oraz nie chcieć i nie widzieć go u swojego boku.
Zrobiłbym wszystko by przekonać partnerkę do usunięcia ciąży. W krajach gdzie aborcja
jest legalna jakoś kobiety z tym problemu nie mają. Mają ochotę, decydują się na to bo
chociażby: Nie są jeszcze gotowe to idą dać się "pokroić" i po sprawie. Nasze podziemne
jeśli chodzi o nielegalnie przeprowadzone aborcje kwitnie lepiej jak niechciane chwasty
na ogródkach co obrazuje ile polek jest zdecydowane na ten krok.


Mogę zapytać jak postrzegasz aborcje? Bo z tego co napisałeś wnioskuje, że jest to dla Ciebie po prostu zabieg medyczny/chirurgiczny (jak zwał tak zwał) i nie widzisz w tym nic niehumanitarnego. Nie postrzegasz tego w ten sposób, że z tego płodu może wyrosnąć świetny człowiek z którym być może mógłbyś się dogadać nawet jak z bratem?
Druga kwestia powiedziałeś, że w razie gwałtu namawiał byś swoją narzeczoną do aborcji, dałeś też wzmiankę o tym, że planowana późniejsza ciąża jeszcze bardziej zwiększyłaby ból po gwałcie z zapłodnieniem i tutaj nasuwa się pytanie, od kiedy to dziecko ocenia się po genach? To jakie ono by było zależało by tylko i wyłącznie od tego jak je wychowasz! Czy może nie mógłbyś przeboleć tego, że synek nie będzie podobny do tatusia, naprawdę nie jestem w stanie pojąć nie których ludzi. Pomijam już fakt o tym, że nakłaniałbyś narzeczoną do usunięcia ciąży przez twoje widzi mi się, całkowicie uciekając i zrzucając na partnerkę odpowiedzialność i trud nałożony przez życie. Lajdak i drań to zdecydowanie za lekkie słowa, żeby cię opisać...

Edit: Skoro już jestem przy aborcji, polecam film niemy krzyk, może u jakiegoś odsetka ludzi zmieni pogląd na to jak niektórzy to nazywają "zabieg"... http://www.youtube.com/watch?v=IOWz1X1R12Y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

>/.../> Ale taki Hitler czy Stalin, to musieli być znakomici ludzie, bo jeszcze przez kilkaset
lat będą ich na językach nosić...

Widzę, że nie zrozumiałaś tego, co chciałem Ci przekazać. Co z tego, że ktoś inny będzie pamiętał o Tobie, skoro właśnie Ty nie zachowasz pamięci o swoim życiu? To tak, jak byś wcale nie istniała.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

> >/..../> Hedonistą, jak już. ;)
Jakbyś po nicku przyjął, że jestem kobietą (co niżej widać bardziej), to jesteś w błędzie
powiedzmy od razu.

Ok, byłem nieuważny.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

Nie czaję też na serio co tak złego jest w uprzyjemnianiu sobie życia, tym bardziej gdy
staramy się w tym uprzyjemnianiu nikomu nie szkodzić.

Nic złego w tym nie widzę, nie licząc tego, że chcesz mordować płód, czyli inne życie ludzkie.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


/.../ > A na drugim biegunie stoją najbardziej fanatyczni przeciwnicy aborcji, czyli mężczyźni,
którzy dziecka i tak raczej nigdy nie urodzą osobiście oraz stare babcie, które już nie
mogą urodzić, a wręcz nawet są to bardzo często zgorzkniałe stare panny, które nawet
nie były w stanie przedłużyć gatunku.

Po pierwsze: muzułmanie wierzą, że następnego Proroka może urodzić również mężczyzna. Dlatego noszą workowate spodnie, żeby nowe wcielenie Proroka nie porłukło się spadając na ziemię.
Po drugie, ja już rodzę, tyle, że słonia. Trąbę już nawet widać ;-P

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


Nie ogarniam też ogólnie takiej wściekłości z powodu czyjegoś życia i tego jak ktoś sobie
je układa.
W moim mniemaniu sprawa aborcji to indywidualna i osobista sprawa, tak samo jak eutanazja
czy zwyczajne samobójstwo.

Samobójstwo, to Twoja sprawa, ale eutanazja, już nie. Bo eutanazja to zabójstwo jednej osoby przez drugą, i co z tego, że ktoś Ciebie poprosi "zabij mnie"? Zabijesz?

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

Jeśli ktoś się na coś takiego decyduje, to jego prywatna sprawa i ewentualnych bliskich,
a nie całkowicie obcych osób.

Jeszcze raz powtórzę, że jeśli chodzi o samobójstwo, to zgoda, jego sprawa. Ale aborcja, czy eutanazja, to tylko eufemizmy zabójstwa.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

Dziwne że w ogóle ktoś śmie się jeszcze narzucać w tej sprawie "mojsza jest racja i mojszy
w tym interes"...

No to się nie zdziw, żeśli ktoś na Tobie dokona "opóżnionej aborcji" Bo to nie będzie zabójstwo/morderstwo (kodeks karny obecnie nie odróżnia tych pojęć, ale słownik języka polskiego owszem). Ach, przepraszam, ty już nie będziesz miał nic do powiedzenia, tylko "organy scigania", które może przyjmą takie tłumaczenie...

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


/.../> Jedziesz tutaj po bandzie i nie chce mi się zwyczajnie wierzyć, że ktoś tak brutalnie
wpycha się w czyjeś życie.

Czyje życie? Bo ja wpycham się potępiając słownie, a aborcja, to nie słowne, tylko faktyczne zabójstwo.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

Oczywiście że kwestia aborcji, co już pisałem wcześniej, jest sprawą tylko i wyłącznie
kobiety na to się decydującej i ojca dziecka.
Jeśli chcesz zasugerować, że to też Twoja sprawa, to przykro mi ale o kant dupy idzie
teraz potłuc Twoje teksty o "wolnej woli".

Ciekawe, że nie widzisz, do czego prowadzi właśnie Twoje rozumowanie - jak tylko pokazałem konsekwencje.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:

/.../ > Proszę...
Nie zawsze ciąża wiąże się z tym bardzo wyczekiwanym dzidziusiem.

To co, dzieci bocian przynosi? Nie wiesz, skąd się biorą dzieci? Trzeba o tym pomyśleć odrobinę wcześniej.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


Skoro tak łatwo włazisz z butami w życie innych ludzi, ignorując ich "wolną wolę", to
ja też sobie pozwolę:

> http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14158230,Brutalny_napad_nad_jeziorem__pobili_chlopaka__a_jego.html#BoxWiadTxt

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


Akurat traf chciał że to byłeś Ty ze swoją kobietą i za jakiś czas okazuje się że jest
ona w ciąży.
Nawet nie co ona, tylko co Ty robisz w tej sytuacji?

Załatwiam sprawę zgodnie z prymitywną sprawiedkiwością: ucinam, co trzeba i mam pewność, że drugi raz tego nie zrobią. Natomiast dziecko oddałbym do adopcji, albo domu dziecka, albo wystąpiłbym o zaprzeczenie ojcostwa.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


> /.../ > Przyznaję że moralnie jest to problem i dlatego wiele kobiet nie potrafi poddać się aborcji
wynajdując "mniejsze zło" zwyczajnie porzucając dziecko po urodzeniu, skazując je na
w większości przypadków na nędzne życie w przyszłości.

A jaką masz pewność, że Twoja matka JEST Twoją matką, a Twój ojciec JEST Twoim ojcem? Może to Ty żyjesz w tym nędznym życiu?

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


Faktycznie, problem wtedy z głowy, istota ludzka uratowana w końcu, a że ma ze sobą problemy,
a społeczeństwo traktuje go jak trędowatego, to już jego problem...

Znałeś kogoś, kto wychował się s Domu Dziecka? Ja z takimi kończyłem studia. I wiesz co? Cieszyli się życiem, tym, że żyją.

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


> I oto właśnie ateistka (czyli Ty) ma problem taki, że z automatu potępia deklarującego

> się jako wierzącego i lejącego żonę i dzieci za każdym razem, gdy za dużo wypije.


Znaczy co?
To jest tak faktycznie po katolicku obić mordę żonie i dziecku po wypitym litrze?
Jakaś religijna norma pewnie, w końcu i tak w niedzielę da się wykaraskać paroma zdrowaśkami
narzuconymi z konfesjonału.

Znowu nie zrozumiałeś. A czy to jest po "ateistycznemu" obić "partnerce" mordę i dziecku też, skoro nawet nie trzeba się wykpić paru zdrowaśkami?

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


> /.../ > Przecież chyba tego tłumaczyć nie trzeba, że ateista będący podłą osobą nie jest w tak
żałosnym stopniu fałszywy, co wierzący robiący to samo.
No bez przesady.

No tak, ateista ma taryfę ulgową. On nie jest w tak żałosnym stopniu fałszywy, on się przecież tylko samorealizuje, więc gdzie tu fałsz?

Dnia 24.06.2013 o 16:58, meryphillia napisał:


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

Widzę, że nie zrozumiałaś tego, co chciałem Ci przekazać. Co z tego, że ktoś inny będzie
pamiętał o Tobie, skoro właśnie Ty nie zachowasz pamięci o swoim życiu? To tak, jak byś
wcale nie istniała.


A co ma ta "pamięć" do rzeczy, gdy się już umrze?
Skoro niby po śmierci istnieje się gdzieś indziej w "innym wymiarze", to wcześniejsze życie tym bardziej jest bezsensowne, gdy mamy teraz całą wieczność na słuchanie muzyki, czytanie książek i granie w gry. ;)

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

Nic złego w tym nie widzę, nie licząc tego, że chcesz mordować płód, czyli inne życie
ludzkie.


Gdzie od razu chce?
Zwyczajnie nie zabraniam komuś tego jeśli na to się decyduje.
Aborcja z tego co mi się wydaje w większości państw nie jest traktowana jako morderstwo, bowiem zwyczajnie płód do pewnego okresu nie jest uznawany za istotę ludzką, co zresztą jest podstawa dla toczącej się batalii miedzy ludźmi aprobującymi aborcję "na życzenia", a jej przeciwnikami.
Tu tylko właśnie nakazy moralne mogą stać na przeszkodzie, między innymi wynikające z światopoglądu religijnego.

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

Jeszcze raz powtórzę, że jeśli chodzi o samobójstwo, to zgoda, jego sprawa. Ale aborcja,
czy eutanazja, to tylko eufemizmy zabójstwa.


Przecież eutanazja jest właśnie niczym innym jak samobójstwem.
Nie mówię tu o przypadkach, gdy eutanazji poddaje się osobę która nie ma możliwości wyrażenia takiego życzenia, bo wtedy tak jest to morderstwo praktycznie.
Ale jeśli dana osoba sobie tego życzy, bo nie może już fizycznie i psychicznie wytrzymać cierpienia, a jednocześnie nie może samodzielnie dokonać samobójstwa, to powinna mieć zapewnioną taką "usługę".
Żenujące jest że najczęściej (bo takie przypadki są coraz bardziej liczne), osoby takie zwyczajnie skazują się na jeszcze więcej cierpienia, nie przyjmując leków i pożywienia, co ostatecznie prowadzi do zgonu.

Co do osób, które takiej "usługi" podejmowały się, to lekarze przecież i tak często muszą odłączać pacjenta od aparatury (czyli co w Twoim mniemaniu sa wtedy mordercami?), więc na pewno nie byłoby to żadnym problemem.

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

Załatwiam sprawę zgodnie z prymitywną sprawiedliwością: ucinam, co trzeba i mam pewność,
że drugi raz tego nie zrobią. Natomiast dziecko oddałbym do adopcji, albo domu dziecka,
albo wystąpiłbym o zaprzeczenie ojcostwa.


A gdzie w tym wola kobiety co ma rodzić coś takiego?
I gdzie przy tym "ucinaniu" prawo plus kodeks postępowania narzucony przez religię?

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

A jaką masz pewność, że Twoja matka JEST Twoją matką, a Twój ojciec JEST Twoim ojcem?
Może to Ty żyjesz w tym nędznym życiu?


Akt urodzenia?

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

Znałeś kogoś, kto wychował się s Domu Dziecka? Ja z takimi kończyłem studia. I wiesz
co? Cieszyli się życiem, tym, że żyją.


Patrz jakie życie potrafi przynosić rzeczy.
Moja siostra 2 lata spędziła w Domu Dziecka.
Też wyszła na normalnego człowieka, ale z czasem wyszło, że uraz psychiczny pozostał i jest to problem ponad 90% wychowanków takich miejsc, z czego większość ma potworny wręcz problem z wkroczeniem w życie dorosłe.

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

Znowu nie zrozumiałeś. A czy to jest po "ateistycznemu" obić "partnerce" mordę i dziecku
też, skoro nawet nie trzeba się wykpić paru zdrowaśkami?

Dnia 24.06.2013 o 22:59, KrzysztofMarek napisał:

No tak, ateista ma taryfę ulgową. On nie jest w tak żałosnym stopniu fałszywy, on się
przecież tylko samorealizuje, więc gdzie tu fałsz?


Przecież nie o to mi wcale chodzi.
Nie usprawiedliwiam ateisty, w końcu nazywam czyniącą tak osobę podłą.
Prawda tylko taka, że ta osoba najwidoczniej nie ma żadnych wzorców moralnych i w jej mniemaniu "babie się należało".
A co można powiedzieć o osobie, która robi to samo dokładnie, ale co niedzielę idzie rozgrzeszyć swoje czyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:

> /.../ A co ma ta "pamięć" do rzeczy, gdy się już umrze?

Dla Ciebie nic. Nic, bo czy umrzesz za minutę, czy za 100 lat Twojej pamieci nie będzie. Dlaczego cieszysz się życiem? Bo masz pamięć o przeszłych zdarzeniach, masz pamięć, która prównuje to, co dzisiaj, z tym, co wczoraj, ale jeśli pamięć ginie razem z Tobą, to wszystko jest bez znaczenia. Nie ma Ciebie, nie ma Twojej pamięci, nie ma całego świata - dla Ciebie. Czy umrzesz dzisiak, czy jutro czy za 100 lat, to wszystko jest bez znaczenia, bo skoro Ty umierasz, umiera cały świat (dla Ciebie)

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:

Skoro niby po śmierci istnieje się gdzieś indziej w "innym wymiarze", to wcześniejsze
życie tym bardziej jest bezsensowne, gdy mamy teraz całą wieczność na słuchanie muzyki,
czytanie książek i granie w gry. ;)

Zeby wejść do kina musisz kupić bilet. Ciekawe, że tego nie potrtafisz skojarzyć, ani nawet zauważyć.

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


>/.../> Gdzie od razu chce?
Zwyczajnie nie zabraniam komuś tego jeśli na to się decyduje.
Aborcja z tego co mi się wydaje w większości państw nie jest traktowana jako morderstwo,
bowiem zwyczajnie płód do pewnego okresu nie jest uznawany za istotę ludzką, co zresztą
jest podstawa dla toczącej się batalii miedzy ludźmi aprobującymi aborcję "na życzenia",
a jej przeciwnikami.

Ty też byłeś tym płodem. Zatem, skoro aborcja jest dopuszczalna, to Twoi rodzice winni mieć prawo zabicia Ciebie, jeśli tylko uznają, że nie spełniasz ich oczekiwań. Albo wolą wydawać pieniądze na własne przyjemności, a nie na wychowanie potomstwa, bo w teraz muszą, skoro nie zdecydowali sie wcześniej?

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:

Tu tylko właśnie nakazy moralne mogą stać na przeszkodzie, między innymi wynikające z
światopoglądu religijnego.

Słusznie! Odrzućmy przesądy moralne i oto mamy jasną sytuację: jestem głodny, zabijam Ciebie, zjadam i zaspokajam głód. A Twój dobytek powiększa mój. I tak robie do czasu, aż ktoś silniejszy czy sprytniejszy, robi to samo za mną.

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


> /.../ > Przecież eutanazja jest właśnie niczym innym jak samobójstwem.
Nie mówię tu o przypadkach, gdy eutanazji poddaje się osobę która nie ma możliwości wyrażenia
takiego życzenia, bo wtedy tak jest to morderstwo praktycznie.
Ale jeśli dana osoba sobie tego życzy, bo nie może już fizycznie i psychicznie wytrzymać
cierpienia, a jednocześnie nie może samodzielnie dokonać samobójstwa, to powinna mieć
zapewnioną taką "usługę".

Bzdura!
Może mówić? Jeśli może mówić, to i może popełnić samobójstwo. Niech więc je popełni. A szczegółó, jak to zrobić, nie będę Ci podawał, postudiuj podręczniki medycyny sądowej, to sam do tego dojdziesz, bo ja nie mam najmniejszego zamiaru pomagać komuś w "eutanazji", czyli zabijać go.
Ciekawe, skoroś taki teoretyk, jeśli Twój ojciec, czy matka, zwróci się do Ciebie z prośbą: zabij mnie, to rzeczywiście zabijesz> Albo jak zrobi to dziecko sąsiada: nie chce mi się żyć, zabij mnie, to jesteś gotów to zrobić?

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:

Żenujące jest że najczęściej (bo takie przypadki są coraz bardziej liczne), osoby takie
zwyczajnie skazują się na jeszcze więcej cierpienia, nie przyjmując leków i pożywienia,
co ostatecznie prowadzi do zgonu.

Ja sam powstrzymywałem się od jedzenia (piłem tylko czystą wodę) najdłużej 16 dni. Jeśli myślisz, że to było "cierpienie", to się mylisz, jeśli chcesz sprawdzić sam, to sprawdź i napisz - tylko proszę bez wstawiania kitu. Co do KK, to jest jedyny sposób samobójstwa, który uznaje. Bo jest to dla Kościoła post.
Żenujące jest mówienie o cierpieniu przez osobę, która, przynajmniej z moich postów wie, że cierpienie ginie wraz ze śmiercią. Pamięć o przeżytym cierpieniu też (to w wersji dla ateistów!). Cierpisz? No to po cholerę Ci żyć? Czy umrzesz dzisiaj, czy za 100 lat, Twój świat umiera razem z Tobą. I Twoja pamięć też. Już nie będzxiesz wiedział, czy ktokolwiek zapłacze po Tobie, nie bedziesz wiedział, czy ktoś ucieszy się z Twojej śmierci, nie będziesz wiedział nic, a to do piero jest NIC!

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


Co do osób, które takiej "usługi" podejmowały się, to lekarze przecież i tak często muszą
odłączać pacjenta od aparatury (czyli co w Twoim mniemaniu sa wtedy mordercami?), więc
na pewno nie byłoby to żadnym problemem.

Żaden problem, wiele starych osób z Holandii przyjeżdza do naszych Domów Starców, bo u nas jeszcze nie zabija się pacjentów. A w Holandii - znajdź sobie statystyki, ile osób zostało zabitych, bo rodzina śpieszyła się na urlop i chciała załatwić pogrzeb wcześniej...

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


> /.../> A gdzie w tym wola kobiety co ma rodzić coś takiego?
I gdzie przy tym "ucinaniu" prawo plus kodeks postępowania narzucony przez religię?

A gdzie wola płodu? Który chce być zabity? Zaczekaj, aż będzie w stanie dokonać wyboru, bo inaczej to wystarczy zaczekać, kiedy Ty po prostu śpisz, i żadnych przejawów Twojej woli nie ma. Nie masz świadomości, to można Cię zabić?
A co do ucinania: religia mówi o tym pośrednio: jeśli któryś z twoich członków przyprawia cię o grzech (cytat z pamięci, więc nie czepiaj się niedokładnosci) to odetnij go i odrzyć, żeby organizm zachować. No i t TO jest skuteczny sposób, gwarantowane 100% skutecznośco, ze nie będzie mógł gwałcić, ani mieć dzieci.

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


>/.../ > Może to Ty żyjesz w tym nędznym życiu?

Może? Mnie to nie przeszkadza, życie jest, jakie jest i tyle. Tylko wcale nie uważam go za nędzne.

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


Akt urodzenia?

Nie rozśmieszaj mnie. Zapytaj Obamę o JEGO akt urodzenia. Jak nie wiesz, co co mi chodzi, to zapytaj wujka Google.

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


> /.../> Patrz jakie życie potrafi przynosić rzeczy.
Moja siostra 2 lata spędziła w Domu Dziecka.
Też wyszła na normalnego człowieka, ale z czasem wyszło, że uraz psychiczny pozostał
i jest to problem ponad 90% wychowanków takich miejsc, z czego większość ma potworny
wręcz problem z wkroczeniem w życie dorosłe.

Jest kilka rodzajów prawd: prawda, tyż prawda i gówno prawda.
Ten uraz psychiczny należy do ostatniej w wymienionych kategorii - to wygodne tłumaczenie typu "został przestępcą, bo miał trudne dzieciństwo i do szkoły musiał iść pod górkę. Ale już najgorsze było to, że jak wracał, toz teg górki spadał na głowę". To jest tylko i wyłacznie wygodne tłumaczenie, bo:
1. Każdy człowiek MUSI zachować dobre mniemanie o sobie, żeby funkcjonować w społeczeństwie.
2. Skoro fakty świadczą, że to on sam jest powodem problemów, dochodzi do wyparcia tego faktu ze świadomości i obarczania odpowiedzialnością wszystkiego, co się da - w tym konkretnym przypadku pobytu w domu dziecka.
Dodatkowo powiem Ci, ze rozsadnikami tych teorii są psycholodzy (w odróżnieniu od psychiatrów). 90% z nich idzie na psychologię, żeby pozbyć się własnych kompleksów. Po studiach potrafią je już lepiej zdiagnozować, ale nadal nie potrafią samych siebie wyleczyć, za to "pomagają" innym. Wiem to od samych psychologów, których poznałem około 30, z czego tylko dwoje uznałbym za pozbawionych kompleksów. Co do reszty, większość potrafiła się przyznać do motywów pójścia na psychogię i rezultatów, jakie uzyskali. Tobie polecam, na początek, "Potrzeby psychiczne" Garczyńskiego.

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


>/.../ > Przecież nie o to mi wcale chodzi.
Nie usprawiedliwiam ateisty, w końcu nazywam czyniącą tak osobę podłą.
Prawda tylko taka, że ta osoba najwidoczniej nie ma żadnych wzorców moralnych i w jej
mniemaniu "babie się należało".
A co można powiedzieć o osobie, która robi to samo dokładnie, ale co niedzielę idzie
rozgrzeszyć swoje czyny?

Że, w odróżnieniu od ateisty, rozumie, że zrobiła źle i chce odpokutować (że możliwie w łagodny sposób, ale chce odpokutować), tyle, że to już na odrębny wątek. W odróżnieniu od ateisty, bo gdzie on pójdzie? Na zebranie ateistów? Dawniej robił to na zebraniu partyjnym w formie samokrytyki...

Dnia 24.06.2013 o 23:42, meryphillia napisał:


Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 14:53, KrzysztofMarek napisał:

Że, w odróżnieniu od ateisty, rozumie, że zrobiła źle i chce odpokutować (że możliwie
w łagodny sposób, ale chce odpokutować), tyle, że to już na odrębny wątek. W odróżnieniu
od ateisty, bo gdzie on pójdzie? Na zebranie ateistów? Dawniej robił to na zebraniu partyjnym
w formie samokrytyki...

Ateista który rozumie że zrobił źle spróbuje poprawić swoje zachowanie podczas gdy wierzący się wyspowiada, odmówi parę zdrowasiek i dalej będzie tak samo czynił.
Tutaj nie ma absolutnie żadnej różnicy między ateistą a wierzącym. TYLKO jeśli zmienią swoje zachowanie ich rozumienie że robią źle ma znaczenie, jeśli tego nie rozumieją i nic z tym nie robią to są po prostu obłudnymi draniami. Z tym że wierzący jest hipokrytą podwójnym bo jeśli swojego zachowania nie zmieni to oszukuje Boga/Kapłana którego niby ma się słuchać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 15:11, Hubi_Koshi napisał:

/.../ > Ateista który rozumie że zrobił źle spróbuje poprawić swoje zachowanie podczas gdy wierzący
się wyspowiada, odmówi parę zdrowasiek i dalej będzie tak samo czynił.

Alem się uśmiał! Sprawdza się powiedzenie towarzysza Marksa, że byt określa swiadomoś (drygiej części, że świadomość określa byt nie dopowiedział, może dlatego, że tego jeszcze nie zauważył, albo nie zrozumiał)
Ateista się poprawi, wierzący się nie poprawi, do tego można zredukować Twój opis.
A jak ja napiszę, że ateista, skoro nie spotkały go żadne konsekwencje, utwierdzi się w swoim przekonaniu, ze robił dobrze, zaś wierzącemu ksiądz zwrócił uwagę i nakazał pokutę, to zrozumie i się poprawi, to moje twierdzenie będzie jednak bardziej prawdopodobne niż Twoje.

Dnia 25.06.2013 o 15:11, Hubi_Koshi napisał:

Tutaj nie ma absolutnie żadnej różnicy między ateistą a wierzącym. TYLKO jeśli zmienią
swoje zachowanie ich rozumienie że robią źle ma znaczenie, jeśli tego nie rozumieją i
nic z tym nie robią to są po prostu obłudnymi draniami. Z tym że wierzący jest hipokrytą
podwójnym bo jeśli swojego zachowania nie zmieni to oszukuje Boga/Kapłana którego niby
ma się słuchać.

I znowu to samo. Miedzy ateistą, a wierzącym w istnienie Boga jest różnica i to duża. Ateista ma inne wzorce zachowania, wierzący inne. Stąd ten sam czym ma inny wymiar moralny dla ateisty i inny dla wierzącego. Dla ateisty - może się zmienić, ale kto mu powie, że robi źle, skoro jego apostołowie (Marks, Engels, Lenin, Stalin, Che Guewara, Mao tse Tung, czy Pol Pot ) albo nie mówiąc nic, albo pochwalają jego działanie? A współcześni prorocy powołując się na "apostołów" mówią to samo? Moralne jest to, co służy rewolucji, niemoralne jest to, co szkodzi rewolucji, czy coś Ci to mówi? Tak, bardzo lubię wypowiedzi ateistów o moralności...
A wierzący? Wyspowiada się, dostanie rozgrzeszenie, ale warunkiem jest wyznanie grzechów, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy i pokuta.. O tym wszystkim nie wspominasz, więc mam prawo sądzić, że o tym nie wiedziałeś. Jeśli nie wiedziałeś, to piszesz nie o faktach, tylko o swoim wyobrażeniu faktów.
Na wszelki wypadek, jeszcze dodam coś innego"
Spora grupa psychiatrów (nie potrafię ocenić ich liczebności) docenia działalność księży i twierdzi (niezależnie od tego, czy są ateistami, czy też nie!), że ich (to jest księży) działalność jest dla ludzi korzystniejsza niż wszystkie działania psychologów. Dobre, co?
Ja osobiście, o ile psychologów generalnie (z małymi wyjątkami) mam w d** żym poważaniu, o tyle znajomość fachu i działalność psychiatrów naprawdę doceniam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No cóż, wydaje mi się że wyczerpaliśmy dyskusję, bo raz że wpadliśmy w błędnego koło "mojsza jest racja", dwa:

Dnia 25.06.2013 o 14:53, KrzysztofMarek napisał:

> >/.../ > Może to Ty żyjesz w tym nędznym życiu?
Może? Mnie to nie przeszkadza, życie jest, jakie jest i tyle. Tylko wcale nie uważam
go za nędzne.


Zaczynamy odpowiadać na swoje własne odpowiedzi z poprzednich postów. ;)

Dnia 25.06.2013 o 14:53, KrzysztofMarek napisał:

Że, w odróżnieniu od ateisty, rozumie, że zrobiła źle i chce odpokutować (że możliwie
w łagodny sposób, ale chce odpokutować), tyle, że to już na odrębny wątek. W odróżnieniu
od ateisty, bo gdzie on pójdzie? Na zebranie ateistów? Dawniej robił to na zebraniu partyjnym
w formie samokrytyki...


A jaka jest norma liczby zdrowasiek za obicie co tydzień żony, by ostatecznie "rozgrzeszyć się" i trafić do nieba? ;)

Przypomnę też że ateizm nie oznacza, że musimy łamać powszechnie przyjęte zasady moralne, bo wszystko i tak zależy od tego jakie dana osoba ma wzorce moralne i tak samo można być ateistą szczerze i w pełni pomagającym wszystkim dookoła, jak i księdzem gwałcącym dzieci...

Sympatyczne też jest zrównanie ateistów do konkretnej opcji politycznej, jak i w ogóle próby określenia ateistów jako ludzi szukających jakichś wspólnych struktur.

Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 15:46, meryphillia napisał:

No cóż, wydaje mi się że wyczerpaliśmy dyskusję, bo raz że wpadliśmy w błędnego koło
"mojsza jest racja", dwa:

Jeszcze nie wpadliśmy.

Dnia 25.06.2013 o 15:46, meryphillia napisał:

; Zaczynamy odpowiadać na swoje własne odpowiedzi z poprzednich postów. ;)

Raczej na cytaty, wktórych cytujemy, posty adwersarza.

Dnia 25.06.2013 o 15:46, meryphillia napisał:


> /.../ > A jaka jest norma liczby zdrowasiek za obicie co tydzień żony, by ostatecznie "rozgrzeszyć
się" i trafić do nieba? ;)

Toż napisałem, że sama liczba zdrowasiek nie wystarczy. Jęsli tego za mało, to powtórzę, że konieczne jest wysnanie grzechu, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy i pokuta. Ty czepiasz się pokuty_ ile zdrowasiek wystarczy. Może jedna, a może i 100 nie wystarczy i konieczna bedzie pielgrzymka do Częstochowy? Nie wiem.

Dnia 25.06.2013 o 15:46, meryphillia napisał:


Przypomnę też że ateizm nie oznacza, że musimy łamać powszechnie przyjęte zasady moralne,
bo wszystko i tak zależy od tego jakie dana osoba ma wzorce moralne i tak samo można
być ateistą szczerze i w pełni pomagającym wszystkim dookoła, jak i księdzem gwałcącym
dzieci...

A przypominaj sobie. Najbardziej bawi mnie ten ateista pomagający wszystkim dookoła. Nie widziałem, nie spotkałem nie słyszałem o takim konkretnym ateiscie. Znasz jakiś przykład, to podaj

Dnia 25.06.2013 o 15:46, meryphillia napisał:


Sympatyczne też jest zrównanie ateistów do konkretnej opcji politycznej, jak i w ogóle
próby określenia ateistów jako ludzi szukających jakichś wspólnych struktur.

Widzisz, tak się składa, że ci, którzy wprowadzali swój "idealny" system, tak samo, jak dzisiaj wszelkiej maści terroryści, są de facto ateistami. Stalin był jakiś czas w seminarium duchownym, skąd go wyrzucono. Zaprzeczysz, że był ateistą? A Pol Pot i jest buddystą? Saddam Husajn, bywał nawet w meczecie, był ateistą, czy nie? Bo żaden z nich w żadnym momencie swojej działalności politycznej nie robił tego, co nakazuje religia. Zresztą, po co szukać tak daleko, mamy przecież Palikota...

Dnia 25.06.2013 o 15:46, meryphillia napisał:

Pozdrawiam.

>
Ja też pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 15:40, Hubi_Koshi napisał:

Och? Umiesz czytać w myślach? Skąd pomysł że wyznaję Marksa i jego komunistycznych koleżków?

A propos wypowiedzi KM
Cóż, to nie pierwsza próba łączenia ateizmu z "czymś bezwzględnie złym"- hedonizm pewnie też ci przypisał?
Ale nie dziw się takiemu stereotypowemu spojrzeniu: w społeczeństwie pokutuje wyzwolony religijną propaganda obraz "bezbożnika" to i nie ma się co dziwić, że człek religijny uważa ten obraz za jedynie słuszny- a i historia najnowsza niewątpliwie miała jakiś wpływ na tą antykomuszą retorykę, niejaki Kaczyński ma podobnie.
No i pewna mentalność religijna tez ma coś do gadania: "tym ludziom" w głowach się nie mieści, że ktoś na tym świecie nie ma bożków, świętych pism i rytuałów a co gorsza społeczności, (której można by przypisać całe zło tego świata;) - to już problem braku zrozumienia definicji gdzie w miejscy charkterystyki widzą obraz jakiejś wspólnoty światopoglądowej. Od siebie dodam, że to i tak pikuś bo są tacy co utożsamiają ateistę z ...czcicielem Szatana (sic!)

PS Co do zbawiennego wpływu księży to zastanawiam się czy KM celowo użył liczby mnogiej -odnośnie jednego, jedynego psychiatry z Austrii, w dodatku "ostro religijnego"- bo tak brzmi poważniej.
Abstrahując od poglądu psychiatry -który mówił o sakramencie spowiedzi- gotów jestem zgodzić się, że podobnie jak pranie mózgu, religijna indoktrynacja ma jakiś pozytywny wpływ na psychikę ludzką, którą uwalnia od trosk, niepewności, wyrzutów sumienia ...czy potrzeby myślenia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 16:22, KrzysztofMarek napisał:

Raczej na cytaty, wktórych cytujemy, posty adwersarza.


Prześledź rozmowę, a zobaczysz że odpowiadasz sam sobie. ;)

Dnia 25.06.2013 o 16:22, KrzysztofMarek napisał:

Toż napisałem, że sama liczba zdrowasiek nie wystarczy.


No ale jednak.
Wystarczy się jedynie pokajać i bach! życie wieczne u boku aniołków zapewnione.
Gdyby tak na łożu śmierci Hitler czy Stalin też "przyjęli Boga", to też zostaliby rozgrzeszeni?

Dnia 25.06.2013 o 16:22, KrzysztofMarek napisał:

A przypominaj sobie. Najbardziej bawi mnie ten ateista pomagający wszystkim dookoła.
Nie widziałem, nie spotkałem nie słyszałem o takim konkretnym ateiscie. Znasz jakiś przykład,
to podaj


A co w tym takiego zabawnego?
Nie jeden już ksiądz mi mówił, że chciałby mieć w parafii nie jednego takiego wierzącego, jakim ja jestem niewierzącym. :3

Na pewno są tysiące pomagających innym ateistów, bo zwyczajnie bycie ludzkim nie zależy od wyznawanej religii, czego przykłady mamy chyba aż nader dobitne.

Dnia 25.06.2013 o 16:22, KrzysztofMarek napisał:

Widzisz, tak się składa, że ci, którzy wprowadzali swój "idealny" system, tak samo, jak
dzisiaj wszelkiej maści terroryści, są de facto ateistami.


Ale zdajesz chyba sobie sprawę, że próbujesz zobrazować cały ateizm, wyrwanymi z kontekstu przykładami?
Po czym pewnie oburzysz się gdy stwierdzę, że w takim przypadku cały kościół katolicki jest bagnem skoro tyle w nim przypadków pedofilii...

A to co chyba bardziej w tym istotne,to fakt że ateizm istnieje od zarania dziejów.
Czyżby ateiści chociażby z XIV wieku zostali skażeni złym urokiem przez Marksa i Engelsa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:

>/.../ > Prześledź rozmowę, a zobaczysz że odpowiadasz sam sobie. ;)

Sobie nie potrzebuję odpowiadać. Odpowiadam Tobie, co najwyżej doprowadzając Twoje stwierdzenia do tego, co z nich wynika.

Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:


> /.../
Wystarczy się jedynie pokajać i bach! życie wieczne u boku aniołków zapewnione.
Gdyby tak na łożu śmierci Hitler czy Stalin też "przyjęli Boga", to też zostaliby rozgrzeszeni?

Nie wiem. Ale wiem, że Miłosierdzie Boże jest większe, niż Sprawiedliwość Boża. Zatem jest to możliwe. Ale, pamietaj też, że grzeszy przeciwko Duchowi Śiętemu ten, kto zuchwale grzeszy, odkładając poprawę w nieskończoność. Takie grzechy nie ulegają"rozgrzeszeniu".

Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:


>/.../
A co w tym takiego zabawnego?
Nie jeden już ksiądz mi mówił, że chciałby mieć w parafii nie jednego takiego wierzącego,
jakim ja jestem niewierzącym. :3

Tyle razy zmieniałeś parafię?

Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:


Na pewno są tysiące pomagających innym ateistów, bo zwyczajnie bycie ludzkim nie zależy
od wyznawanej religii, czego przykłady mamy chyba aż nader dobitne.

Przykłady poproszę.

Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:


>/.../ > Ale zdajesz chyba sobie sprawę, że próbujesz zobrazować cały ateizm, wyrwanymi z kontekstu
przykładami?

Nie z kontekstu, tylko z olbrzymiej ilości zachowań ateistów.

Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:

Po czym pewnie oburzysz się gdy stwierdzę, że w takim przypadku cały kościół katolicki
jest bagnem skoro tyle w nim przypadków pedofilii...

Tak, właśnie przeczytałem, że na 1000 przypadków pedofilii jest 400 homoseksualistów i 1 ksiądz. To i tak o jednego za dużo, ale dlaczego nie zajmiesz się tym zjawiskiem w kolejnosci zagrożeń od strony ilosciowej?

Dnia 25.06.2013 o 16:42, meryphillia napisał:


A to co chyba bardziej w tym istotne,to fakt że ateizm istnieje od zarania dziejów.
Czyżby ateiści chociażby z XIV wieku zostali skażeni złym urokiem przez Marksa i Engelsa?

Zęby zaistniał ateizm, czyli wiara w to, że Bóg nie istnieje, musiałą wpierw zaistnieć wiara w to, że Bóg istnieje. No i samo pojecie Boga, skąd się wzięło? Tylko nie opowiadaj bajek, że ludzie zjawiska atmosferyczne tłumaczyli sobie wytworzeniem pojęcia Boga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2013 o 17:00, KrzysztofMarek napisał:

Nie wiem. Ale wiem, że Miłosierdzie Boże jest większe, niż Sprawiedliwość Boża. Zatem
jest to możliwe.


Sympatyczna religia...

Dnia 25.06.2013 o 17:00, KrzysztofMarek napisał:

Tyle razy zmieniałeś parafię?


Dwa razy, ale kontakty z klerem miałem bardziej liczne, gdyż nie jestem "marksistowskim złoczyńcą", a osobą lubiącą dyskusję z wierzącymi u samych podstaw tej wiary.

Dnia 25.06.2013 o 17:00, KrzysztofMarek napisał:

Nie z kontekstu, tylko z olbrzymiej ilości zachowań ateistów.


Czyli z olbrzymiej liczby przypadków pedofilii, jak na ośrodek katolickiej wiary plus upartej próbie zamiecenia wszystkiego pod dywan, wynika że wiara ta jest obłudą tym bardziej, skoro jej główni przedstawiciele działają w taki sposób.

Taka sama logika, czyż nie?

Dnia 25.06.2013 o 17:00, KrzysztofMarek napisał:

Tak, właśnie przeczytałem, że na 1000 przypadków pedofilii jest 400 homoseksualistów
i 1 ksiądz. To i tak o jednego za dużo, ale dlaczego nie zajmiesz się tym zjawiskiem
w kolejnosci zagrożeń od strony ilosciowej?


Nie mam pojęcia skąd bierzesz te dane, ale nawet ten jeden ksiądz nie powinien mieć miejsca.
W tym przypadku nawet nie liczy się ilość tylko w ogóle sam fakt, że nikt inny jak ksiądz próbujący wpajać wiarę w innych dokonuje takich rzeczy, a jego koledzy starają się jak najbardziej wyciszyć całą sprawę.
Tak czy siak my to jesteśmy i tak na przedsionku potoku gówna, jaki wyleje się z naszego kraju, gdy w końcu ludzie przestaną się bać kleru.

Dnia 25.06.2013 o 17:00, KrzysztofMarek napisał:

Zęby zaistniał ateizm, czyli wiara w to, że Bóg nie istnieje, musiałą wpierw zaistnieć
wiara w to, że Bóg istnieje. No i samo pojecie Boga, skąd się wzięło? Tylko nie opowiadaj
bajek, że ludzie zjawiska atmosferyczne tłumaczyli sobie wytworzeniem pojęcia Boga...


A dlaczego znów "bajek"?
Tak przecież kształtowały się wszystkie pierwotne ruchy religijne.
Nader wyraźnie widać to we wszystkich wczesnych wierzeniach.
Pojęcie monoteistycznego boga jest dość późnym pojęciem, wynikającym głównie z adaptacji do prostszych, mniej pierwotnych założeń, które... tadam!... pozwalały uzyskać większą władzę nad wspólnotą wierzących.

Chyba nie chcesz sugerować, że religia monoteistyczna ma na celu cokolwiek innego niż władzę nad wierzącymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować