Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Alex Hutchinson: dziennikarze traktują japońskich developerów protekcjonalnie

37 postów w tym temacie

Małgorzata Trzyna

Alex Hutchinson zauważył, że wśród dziennikarzy panuje dziwna tendencja, by lepiej oceniać dzieła japońskich developerów niż ich zachodniej konkurencji. Uważa, że jest to delikatny przejaw rasizmu.

Przeczytaj cały tekst "Alex Hutchinson: dziennikarze traktują japońskich developerów protekcjonalnie" na gram.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Japończycy robią w dalszym ciągu znacznie lepsze gry od "hamerykanów" i europejczyków, więc gość nie wie o czym mówi. To zachodnie gry są znacznie przeceniane. Większość "dzieł" zachodznich developerów oceniłbym na 5-6/10. W przypadku gier japońskich średnia byłaby wyższa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 19:31, Sulphuriel napisał:

A ja uważam, że ten rasizm ma postać dolarów. Nie od dziś wiadomo, że płacenie za dobre
oceny to standardowa procedura wśród dużych wydawców.

I mam rozumieć, że przedstawiciele japońskiego gamedevu, borykającego się z problemami od czasu końca poprzedniej generacji, mają kasę na opłacanie recenzentów? Zacny żart, milordzie.

A poza tym, do Hutchinsona pewnie nie dotarło to, że Japończycy są w tym po prostu lepsi a recenzenci są zmęczeni ciągłymi opowieściami o łysolu ratującym świat i wolą coś odmiennego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przyznał, że nikt nie czepia się Nintendo, które rokrocznie wydaje odświeżone wersje swoich tytułów i nie rozumie, czemu dziennikarze lepiej oceniają japońskie gry, w których fabuła jest do niczego.
Czy on oczekuje fabuły od platformówki...?

Wystarczy pomyśleć, jak dużo wydaje się japońskich gier, w których fabuła jest totalnym bełkotem. Dosłownie bełkotem.
Bo nie ma w nich sztucznej powagi i napinki?


No i co do tego oceniania japońskich gier to myślę że jest odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja akurat z panem Hutchinsonem się zgadzam. No i większość gier azjatyckich to dla mnie crapy - co prawda zawsze znajdzie się kilka elementów które są zrobione ze 100x lepiej niż w grach zachodnich, ale cała reszta to kompletna porażka... Ale może to po prostu kwestia gustu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Fabuła w japońszczyźnie może i jest bełkotliwa, to fakt. Tyle tylko, że raz: nie jest ani trochę bardziej bełkotliwa od fabuł amerykańskich, dwa: japończycy nie traktują swoich bełkotliwych fabuł tak śmiertelnie poważnie, jak twórcy zachodni i trzy: w tej bełkotliwości (japońskiej) jest jednak pewne urozmaicenie, a amerykańska sprowadza się do: "Jesteś bohaterem. Amerykaninem. Świat (USA, bo to dla nich cały świat...) jest zagrożony. Musisz go ratować".

NIc więc dziwnego, że lepiej jest oceniana bełkotliwa różnorodność, przedstawiona nieraz z niezłym dystansem, niż bełkotliwa monotonia, powielana w 90% zachodnich produkcji, traktowana śmiertelnie poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Zawsze postawiłbym Gears of War przed Bayonettą."

Szkoda ze w Bayonettcie fabuła jest najmniej ważna, bo to ma być slasher.
Japończycy robią po prostu gry takie jakie powinny być. Nikt nie próbuje doklejać do Mario głębokiej fabuły, filozofii i innego śmiecia, bo to ma być platformówka. DMC stawia na efektowną walkę i szalony klimat, a nie jak w nowej (zachodniej) części gdzie "odkrywasz duszę Dantego, który poszukuje swojego miejsca na ziemi" bo szczerze, kogo to obchodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

poprawię cię trochę
1) To taki sam bełkot jak gry zachodnie.
2) No właśnie w przeciwieństwie do zachodnich bełkotów fabuła to tak z przymróżeniem oka.
3) No i w przeciwieństwie do gier zmade in USA nie mają aż takich dziur w swojej fabule jak co niektóre gry z Fatlandu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja również się... Zgadzam z Hutchinsonem. Aczkolwiek myślę, że to w głównej mierze wina różnic kulturowych. Kolorowe japońskie gry z bohaterami wyglądającymi jak kobiety to coś czego większość zachodnich graczy najzwyczajniej w świecie nie kupuje. Łącznie ze mną. Natomiast gry, które są hitami na zachodnich rynkach często mają trudności ze sprzedażą w Japonii. Co do samych recenzji to myślę, że te właśnie różnice kulturowe wywarły na recenzentach przyzwyczajenia i dlatego nie czepiają się tak bardzo gier z Japonii. Co oczywiście słuszne nie jest bo jak widzę kolejną Zeldę, która w zasadzie NICZYM nie różni się od poprzednich, z oceną 10/10 to mnie troszkę krew zalewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.08.2012 o 19:51, Tenebrael napisał:


podejrzewam, że nawet nie o to chodzi, gry japońskie (przynajmniej te z poprzedniej generacji, bo na tę cięzko mi przypomnieć sobie taką typową japońszczyznę) są po prostu zwyczajnie inne, a przez to interesujące. Daleko nie szukając, Shadow of the Colossus, z tą całą swoją epickością i walkami z samymi tylko gigantycznymi bossami, rozmach każdej z zeld, czy nawet nietypowe pod względem mechaniki (jak na europejskie warunki ofc) pokemony. A teraz zestawmy to z Assassins Cell, czy innym Splinter Creed, czy Gears of Effectr: fall of cybertron gdzie zmieniają się tytuły, a mechanika ta sama, nie mówiąc już o fabule, gdzie niby są jakieś sequele, ale że wydaje się je co rok, to całośc i tak nie trzyma się ni kupy ni dupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zazdrości japońcom ciekawego gameplay''a rasista jeden ;d
Jak tak bedzie pindolił, że wszyscy wokół są zli, a oni wspaniali.
To raczej nie beda pracować nad poprawą swoich gier ;)
Skonczy sie na poprawie dziennikarzy, czy cos xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie rozumie, czemu dziennikarze lepiej oceniają japońskie gry, w których fabuła jest do niczego.

Bo w gry gra się dla gameplayu? Jak gameplay jest świetny, to fabuła może ssać niczym odkurzacz od Electroluxa, a jak gameplay posysa, to i Tolkien z Martinem nie pomogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować