Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Erpegowanie, to stan umysłu

47 postów w tym temacie

Będąc przy różnego typu strategiach, chyba każdy ma jakieś swoje "bziki" i własne cele w rozgrywce. W Company of Heroes z zasady nie gram w multi Niemcami, w Medieval II - również, a grając Polską, Cesarstwo Niemieckie musi zostać zniszczone... zawsze! To tylko dwa przykłady, tak jak Myszasty napisał, utrudnia to grę, własne zasady przykładowo nie pozwalają na sojusze, które z punktu widzenia mechaniki gry byłyby logiczne. Czasem w Civilization nie ustawiam przeciwników losowo, tylko np. gdy wybieram cywilizację europejską, dobieram sobie europejskich przeciwników. Można mnożyć takie różne udziwnienia i na dobrą sprawę w każdej grze można sobie coś wymyślić. W FPSach nie zbieram broni po przeciwnikach tylko wykorzystuję to co dała mi wirtualna ojczyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kapitalny artykuł.

Zastanawiające jest chyba tylko to, że tego typu zachowania obserwuję (przynajmniej u siebie) wyłącznie w singlu, w grze z bezdusznymi botami. W grach online ludzie potrzebuję specjalnych gett, żeby oddać się zabawie w erpegowanie (serwery RP), bo w pozostałych sytuacjach zwycięża sucha obsługa mechaniki danej gry. Liczy się tylko zwycięstwo - im szybsze, tym lepsze, a wszelkie autoograniczenia (w tym "walka honorowa") stanowią tylko niepotrzebne utrudnienie, na które i tak w anonimowym, wielomilionowym tłumie nikt nie patrzy lub nie zdąży zauważyć.
A to dziwne, bo hardkorowe erpegowanie wywodzi się przecież ze wspólnej zabawy z innymi, żywymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.12.2012 o 17:16, Vilmar napisał:

Kapitalny artykuł.

Zastanawiające jest chyba tylko to, że tego typu zachowania obserwuję (przynajmniej u
siebie) wyłącznie w singlu, w grze z bezdusznymi botami. W grach online ludzie potrzebuję
specjalnych gett, żeby oddać się zabawie w erpegowanie (serwery RP), bo w pozostałych
sytuacjach zwycięża sucha obsługa mechaniki danej gry. Liczy się tylko zwycięstwo - im
szybsze, tym lepsze, a wszelkie autoograniczenia (w tym "walka honorowa") stanowią tylko
niepotrzebne utrudnienie, na które i tak w anonimowym, wielomilionowym tłumie nikt nie
patrzy lub nie zdąży zauważyć.
A to dziwne, bo hardkorowe erpegowanie wywodzi się przecież ze wspólnej zabawy z innymi,
żywymi ludźmi.


gośc pisze o strategiach a ty o mmo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny tekst, gratki Myszasty :)

U siebie też to zauważyłem grając często w Medival: Total War czy w Civkę (którąkolwiek), że zawsze sobie ustalam pewne wytyczne np. zbratanie się z nacjami azjatyckimi (to w Civce) i zazwyczaj bycie przeciwko np. Niemcom, którzy sami praktycznie w 99% przypadków mnie nie lubią i atakują. Jeżeli gram to też nie atakuję Ghandiego, bo to prawy człowiek był, religię taką i taką zawsze przyjmuję, rozwój państwa także mniej nastawiony na militaria, a bardziej na ekonomię i zawsze staranie się o życie w pokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.12.2012 o 17:21, Rzygthul napisał:

gośc pisze o strategiach a ty o mmo :P


Tylko z pozoru. Wspomniałem o MMO tylko dlatego, że jest to chyba jedyny gatunek z czymś takim jak serwer RP, ale pisałem ogólnie - również o strategiach, z których wiele (jeśli nie większość) ma przecież tryb multi. I nie ma w nich miejsca na jakieś zachowywanie "sensu historycznego" - jeśli zamiast domu dla moich osadników większą przewagę da mi zbudowanie faktorii handlowej u tubylców, to to zrobię (ot, żeby użyć gry, którą doskonale znam - Age of Empires 3) i nieważne że historycznie Rosjanie nie za bardzo współpracowali z Siouxami ;)
Żeby zejść na poziom niżej w abstrakcji: w grach typowo erpegowych jest tak samo. Niech za przykład posłuży np. IWD2 lub NWN2, gdzie w grze w multi o wiele większe znaczenie ma dobór atutów, umiejętności czy ekwipunku niż historia, jaką gra ma do opowiedzenia. Historię doceniamy dopiero grając solo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że takie podejście do swoich rozgrywek ma każdy strateg.

W jednym z pierwszych numerów kultowego juz magazynu rolplejowców, czyli w "Magii i Mieczu", był kącik startega i już tam padły tez o tym jak to planszówkowy generał martwi się o swoich poddanych i liczy się z każdymi potencjalnymi stratami.
Liczy się, bo co napisałaby o nim historia, gdyby wykrwawił się setką tysięcy żołnierzy na plażach i między żywopłotami Normandii?...
Co pomyślałyby rodziny, gdyby życiem ich członków służacych w wojsku, tak łatwo szafowano, bo "to tylko żetonik"...

;)

W grach komputerowych spora liczba domorosłych strategów zachowuje się podobnie.
Pewnie nie przesadzę twierdząc, że nie jedna osoba w Polsce nie mogła cieszyć się nawet tak średnią startegią, jak Panzers: Phase One, bo nie była w stanie przejść nawet początku gry, gdy trzeba było walczyć z Polakami i niszczyć Warszawę. ;)

Sam, grając chociażby w Combat Mission któreś, staram się minimalizowac starty aż do przesady.
Moge skończyć grę nawet i remisem, ale nie poślę oddziałów na zwykłą rzeź, jeśli wróg jest zbyt umocniony na pozycji.

Choć to domena raczej typowo taktycznych rozgrywek, bo już w bardziej typowych RTS''ach nie mam problemów z zalewaniem wroga nieustającym potokiem świeżo wyprodukowanych jednostek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.12.2012 o 17:57, meryphillia napisał:

Wydaje mi się że takie podejście do swoich rozgrywek ma każdy strateg.

W jednym z pierwszych numerów kultowego juz magazynu rolplejowców, czyli w "Magii i Mieczu",
był kącik startega i już tam padły tez o tym jak to planszówkowy generał martwi się o
swoich poddanych i liczy się z każdymi potencjalnymi stratami.
Liczy się, bo co napisałaby o nim historia, gdyby wykrwawił się setką tysięcy żołnierzy
na plażach i między żywopłotami Normandii?...
Co pomyślałyby rodziny, gdyby życiem ich członków służacych w wojsku, tak łatwo szafowano,
bo "to tylko żetonik"...

;)

W grach komputerowych spora liczba domorosłych strategów zachowuje się podobnie.
Pewnie nie przesadzę twierdząc, że nie jedna osoba w Polsce nie mogła cieszyć się nawet
tak średnią startegią, jak Panzers: Phase One, bo nie była w stanie przejść nawet początku
gry, gdy trzeba było walczyć z Polakami i niszczyć Warszawę. ;)

Sam, grając chociażby w Combat Mission któreś, staram się minimalizowac starty aż do
przesady.
Moge skończyć grę nawet i remisem, ale nie poślę oddziałów na zwykłą rzeź, jeśli wróg
jest zbyt umocniony na pozycji.

Choć to domena raczej typowo taktycznych rozgrywek, bo już w bardziej typowych RTS''ach
nie mam problemów z zalewaniem wroga nieustającym potokiem świeżo wyprodukowanych jednostek.


A dla mnie gra to gra, mogę wysłać hordy na rzeź byleby cel został spełniony :) Bo to tylko gra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tnij cytaty.
Tym bardziej, gdy Twoja wypowiedź nie ma żadnego związku z tematem w kórym się wypowiadasz...

Przeczytaj artykuł, później się wypowiadaj, taka rada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chciałem być oryginalny i napisać, że grając w Civ5 zawsze kończę na drodze konfliktu z Niemcami, ale widzę, że to nie moje fanaberie a sport narodowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hehe, w sumie na to wychodzi. Tylko problem jest u mnie inny: właśnie Niemcy zawsze chcą mi wjechać na zakupy do Korei, a nie ja do nich. Potem jest ciągle "kcemy pokoju", a ja już sobie założyłem- to to i to za karę jest moje. Nie po to tyle tego wojska klepałem aby poszło na zmarnowanie do pilnowania granic dlatego, że szalony Bismarck się rozmyślił jak zaczął dostawać w pewną część ciała solidne baty XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Heh, pamiętam jak w Gothicu robiłem tak, żeby moja postać wyglądała identycznie jak najemnicy z farmy Onara, specjalnie brałem kiepski miecz i długi łuk :P Myślałem, że tylko ja jestem taki porąbany, ale jak widać nie tylko ja ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zawsze uwielbiałem sandboxowe strategie pokroju Civki i Total War. Trzaskanie niemca po kasku było priorytetem, później zastanawiałem się nad stanem gospodarki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja zupełnie nie ogarniam, w jaki sposób można się wczuwać w cokolwiek w grze. To tylko historia, którą ogląda się zza szybki. ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Heh, pamiętam jak w Gothicu robiłem tak, żeby moja postać wyglądała identycznie jak
> najemnicy z farmy Onara, specjalnie brałem kiepski miecz i długi łuk :P Myślałem, że
> tylko ja jestem taki porąbany, ale jak widać nie tylko ja ;D

Ej, chwila. :) Ja do tej pory lubię czasami usadzić cztery litery przy ognisku poza murami SO ubrany w spodnie kopacza, czy po prostu podłubać w skale rudy w Nowej Kopalni, jako kret. :) Pytanie tylko, czemu nie robię takich rzeczy w nowszych grach? Czyżby już nie robili tak pochłaniających gier?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie robią? Robią robią, tylko teraz ciężko się w niektóre gry tak wkręcić. Dla przykładu: takiego CoD''a Black Ops II przeleciałem bez bez żadnego większego wczuwania się. Ale za to pierwszego CoD''a lub World Ar War to mam w głowie te momenty kiedy zawsze, ale to zawsze grając Rosjaninem latałem z Mosin Nagant dla zasady czy grając kimkolwiek wziąć MP40 i strzelać do nazioli ich własnym sprzętem. O jeszcze mi się przypomniał Max Payne 3- zawsze pistolet, tylko niekiedy coś cięższego czy dwie spluwy jednocześnie. Musiałbym sobie jeszcze wziąć i poprzypominać to i owo, ale w wiele gier można właśnie w ten sposób się wczuć, chyba ze lecą na łeb ze wszystkim, tak jak właśnie według mnie Black Ops II.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Ja zupełnie nie ogarniam, w jaki sposób można się wczuwać w cokolwiek w grze. To tylko
> historia, którą ogląda się zza szybki. ;p

I dlatego nigdy nie zrozumiesz graczy RPG. Ani nie będziesz dobrym RPGowcem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Ja zupełnie nie ogarniam, w jaki sposób można się wczuwać w cokolwiek w grze. To tylko
> historia, którą ogląda się zza szybki. ;p
To o czym mówisz nazywa się telewizja.
IMO: Papierowe PRG > Książki > Gry > Film.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować