Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Skończ się jak najszybciej, czyli dlaczego lubię krótkie gry

150 postów w tym temacie

Dnia 11.01.2013 o 17:11, KeyserSoze napisał:

> Większego nonsensu nie widziałem przez 20 lat swojego istnienia.

Może za krótko istniejesz i jeszcze nie zdążyłeś za wiele zobaczyć? :D Nie martw się,
na pewno już wkrótce zobaczysz większe nonsensy, jestem tego pewien :)

Można zielonego zgłosić do moderatorów w ogóle? Masz taki... nazwijmy to dziecinny stosunek do użytkowników od dawna. Chyba trochę za bardzo wziąłeś sobie do serca prowokacyjno-tabloidowy kurs, jaki ostatnio przybrało gram.pl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Artykuł nie jest tak bzdurny jak mogłoby się wydawać. Od gdzieś października mam Fallout New Vegas. W między czasie ukończyłem co najmniej kilka gier. Fallouta, chociaż nasłuchałem się jaki jest świetny, nie ruszyłem. Dlaczego? A no właśnie dlatego, że nie wiem czy mam czas i ochotę na produkcję, która po 12h to się dopiero rozkręca. Dodatkowo dochodzi z jednej strony chęć, z drugiej strach przed przejściem gry w trybie hardcore, który jeszcze wydłuży rozgrywkę. I kończy się na tym, że wolę pograć w krótsze gierki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mi ktoś to pokazał parę lat temu, to bym go wyśmiał.

Teraz? Jak sobie pomyślę, że czeka mnie Fallout: New Vegas z DLC, to zaczyna mi się robić słabo, bo wiem, że zajmie mi to dobre pół roku. Tak, niby można grę zapisać i do niej wracać. Tylko co mi po tym, skoro po takim graniu człowiek kompletnie zapomina, co się w grze działo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mimo że gry trwające mniej niż 10 godzin uważam za skok na moją kasę to trudno nie zgodzić się z częścią argumentów w tym artykule. Sam poznałem zależność wolnego czasu i typu wybieranych gier dopiero gdy rozpocząłem studia. Wcześniej był luz - 9.00 do 16.00 lekcje, powrót do domu, ratowanie świata przed kompem, praca domowa i w kimę. Teraz niestety plan dnia mam zupełnie inny i rzadko udaje mi się w coś pograć nawet w dni wolne.
Zamiast kupować gry na parę wieczorów, lepiej zapłacić tę samą cenę za tytuł na długie tygodnie. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce gra też ma swoją żywotność i takie nieregularne powracanie do niej ani nie pozwala wczuć się w fabułę czy klimat, ani nie trzyma przy monitorze długimi godzinami i szybko nudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niezła bzdura. Mimo, że nie zawsze mam tyle czasu na gry ile bym chciał, to każda gra poniżej 10 godzin to dla mnie zdrada ideałów ;]
Poniżej 20 godzin muszę się zastanowić, albo musi być w jakiejś dobrej ofercie. Solidny rpg, czy strategia muszą starczać na kilkadziesiąt godzin, kropka.

"jeśli ktoś ma na karku więcej niż 16 lat, to doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie można tak po prostu przyjść do domu i odpalić konsoli."

Ależ można. Przestańcie udawać takich zajętych. Nie zawsze, ale nie ma co dramatyzować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

przyznam się, że i mnie dziwi to biadolenie. Rozumiem ludzi, którzy lubią grać w krótkie gry, sam mam czasem ochotę na coś takiego, ale bez przesady. Mam życie rodzinne, pracę gdzie muszę być dyspozycyjny 24h na dobę, jeżdżę w góry i znajduje czas na gry i to wcale nie mało. Kwestia priorytetów i chęci. Gdybym miał takie podejście jak autor to pewnie większości książek, które przeczytałem nigdy bym nie ukończył, bo zadko czytam ''chude'' tomiszcza, a na przeczytanie 500-700 stronic na raz zadko kiedy mam czas, chyba tyloo na urlopie. Wcale mi nie przeszkadza rozłożenie tego w czasie, więc wg mnie nie ma problemu, ale to moje zdanie:-)

pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Artykuł ciekawy, podany w lekkiej formie, bez zbytecznego wygłaszania "prawd objawionych" i narzucania czytelnikowi "najmojszego" zdania (do czego co poniektórzy redaktorzy mają wyraźne skłonności). Po części się z Michałem zgadzam, że patrząc przez pryzmat wolnego czasu gry, że tak to ujmę, "fast-foodowe" też mają swoje zalety. Ja np. już od dawna traktuje CoD'a jak dobry film + dodatkowe multi od czasu do czasu. Staram się znaleźć jakiś wolny dzień, kiedy będę mógł na 5h odciać się od rzeczywistości i przejść go za jednym zamachem. Inną rzeczą jest to, że gry wielogodzinne przy niskiej ilości wolnego czasu nie tracą w żaden sposób swoich walorów. Chociażby taki Skyrim gdzie pełne przejście i sidequesty zajęły mi niemal 2 miesiące. Dozowany powoli, po max 2 - 3 godziny dziennie, nic nie stracił ze swojego uroku. Jedynie na końcu trochę sumienie gryzło, że poświęciłem na to ok. 150h mojego życia :) Mimo to, jednak staram się inwestować w gry w których stosunek ceny do ilości godzin jest bliski 1:1.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja uwielbiam długie gry. Czasu też mam niewiele (pracuję 10 godzin dziennie i 1,5 h tracę na dojazdy do prac), ale praktycznie codziennie gram. Robię to zazwyczaj wieczorami, gdy syn już śpi a żona ogląda M jak miłość, Na Wspólnej itp ;D

Przed Nowym Rokiem (jakiś piątek) byłem na Hobbicie. Do domu dotarłem około 23, ale nie przeszkodziło mi to posiedzieć sobie przed kompem do... 5 rano :D
Potem na drugi dzień też jakieś 8-9 godzin przegiercowałem. Żona się wkurzała (syn był u dziadków), ale co tam - wiedziała przed ślubem jaki jestem ;)

P.S. Ale autora artykułu rozumiem. Ktoś może po prostu lubić krótkie gry, ktoś może nie mieć czasu itp. Najważniejsze aby gry sprawiały radość, dawały rozrywkę i możliwość oderwania się od codziennego życia. A czy ktoś to robi przez 20 czy 2 godziny tygodniowo, to już kwestia indywidualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślenie "kiedy to się wreszcie skończy" albo "już chcę przerywnik filmowy" wcale nie jest mi obce. Zwłaszcza, że po pewnym czasie wykonywanie tych samych czynności zaczyna się robić nudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze parę lat temu konsekwentnie sprzeciwiałem się tworzeniu gier krótkich, zawsze przekładałem sobie ilość godzin na złotówki, które wydałem na grę. Dziś też tak robię, ale dotarło do mnie, że przez zbytnie rozciąganie tracę czasem zainteresowanie danym tytułem i wolałbym, żeby był krótszy. Stawiam na różnorodność doświadczeń, której nie ma, gdy ciągle gra się w to samo, a czas ze względu na obowiązki ograniczony. Zawsze mile zaskoczony jestem, jeżeli gra wciąga mnie na dłużej, tak jak to było Skyrimem, 220 godzin w ciągu 3 miesięcy przerobiłem i nie mogłem uwierzyć, że chce mi się robić to wszystko.

Moim ulubionym gatunkiem są jRPG. Oburzałem się za młodu, kiedy gra nie miała zawartości na przynajmniej 80 godzin, w tej generacji byłem zadowolony, że Final Fantasy XIII-2 dało się ogarnąć w 40. Dzięki temu miałem czas, by zabrać się za kolejne gry, kończąc jednocześnie poprzednią.

Dlatego nie wiem co o tym myśleć :P Patrzę na sprawę z dwóch stron i jakoś sobie radzę z grami, długimi i krótszymi, ale też zastanowię się, czy na pewno warto wydać 200 złotych na grę co daje jakieś 8 godzin zabawy, nawet dobrej i intensywnej, bo godzina w jednej grze nierówna godzinie w innej. W każdym razie - autora tekstu zdecydowanie rozumiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.01.2013 o 18:04, Abi_Dalzim napisał:

Żona się wkurzała (syn był u dziadków), ale co tam - wiedziała przed ślubem jaki jestem ;)

Lubię czytać Twoje posty tego typu, bo za każdym razem widzę samego siebie za te 7-10 lat. Kiedy ten moment nadejdzie, będę wiedział że nie jestem pierwszy i zapewne też nie ostatni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak masz dziewczynę / narzeczoną, to już teraz jej powiedz, że jesteś graczem i że się po slubie nie zmienisz. Najlepiej niech podpisze, że to usłyszała :)
Moja żona mi mówi, że myślała, że "z tego wyrosnę", a ja jej na to, że na emeryturze też będę grał ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W tekście zabrakło mi jednego, prostego stwierdzenia: Wszystko zależy od gustów i guścików. Z mojej perspektywy wygląda to diametralnie inaczej. W kwietniu będę już bliżej 30 niż 20, z rodzicami już nie mieszkam, narzeczona fanką gier nie jest, z pracy wracam grubo po 17. Czyli, mówiąc krótko, czasu na granie nie mam zbyt wiele. A mimo wszystko preferuję gry dłuższe. Z kilku prostych powodów:

1. Jeśli mam wydać 150 zł, to wolę je wydać na tytuł, który zapewni mi 50-100 h rozrywki, a nie 5-10. Czysta ekonomia.
2. Kocham to uczucie wsiąknięcia w świat gry, życia inną rzeczywistością. Gry na 5-10 h nie są w stanie mi tego dać, gdyż zanim "wsiąknę", widzę napisy końcowe.
3. Zwykle (choć nie jest to absolutna reguła) gry dłuższe są jednocześnie głębsze. W 5-10 h po prostu nie da się głębiej przedstawić postaci, zaprezentować świata i opowiedzieć historii, zachowując przy tym wysokiej jakości gameplay. Twórcy ratują się "interaktywnymi filmami", w których gameplay jest maksymalnie zubożony na rzecz opowieści. Ale jeśli chcę obejrzeć film to... kupuję film?

Często też słyszę (w tym artykule również do pewnego stopnia) argumenty w stylu "wolę grę krótką i ciekawą, niż długą i nudną". Ludzie nieraz z góry zakładają, że długa gra musi być rozlazła, rozwodniona. A to bzdura. Ja wolę gry długie i ciekawe, ot co.

Z kolei co do czasu na granie, jest to raczej kwestia dobrego dogadania z rodziną. Np. ja przychodzę z pracy, jemy razem obiad, a potem mamy 1-1,5h dla siebie, na włąsne hobby i zajęcia. I przez te 1,5h mogę sobie spokojnie grać, a potem wspólnie spędzać czas. I nawet długie gry mi niestraszne, bo jako że gram regularnie, nie tracę wątku.

Natomiast zauważyłem po sobie inną rzecz, będącą pochodną mniejszej ilości czasu na granie: moje gusta stały się zdecydowanie bardziej "wysmakowane". O ile kiedyś często kupowałem gry, które nie były "pewniakami", o tyle teraz naprawdę trudno trafić w moje gusta. Po prostu, jeśli gra nie jest (w mojej ocenie) świoetna, to stwierdzam, że nie warto tracić na nią czasu ani pieniędzy. Dlatego np. w ogóle nie zawracałem sobie głowy Maxem Paynem 3, którego kiedyś najpewniej bym kupił, nawet wiedząc, że to nie do końca moje klimaty.

Tak więc wszystko jest tu sprawą bardzo osobistą, i trudno szukać tu jakichś prawidłowości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czasu na granie mam coraz mniej, ale jednak wolę gry w których główny wątek starcza na co najmniej 20h - po prostu gra starczy mi na więcej wieczorów. Ale za to wyrzucam ze swojego "repertuaru" gry, w których rozgrywka (jeden mecz czy coś w ten deseń) trwa zbyt długo a nie ma możliwości zapisu gry (np. taki LoL).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ale i tak nie ważne ile trwa kampania bo i tak jak wyświetlają sie napisy to myślimy sobie w tedy "szkoda ze już się skończyło" NO, chyba ze gra nam sie nie podobała to jest inna reakcja :) Czyż nie?

PS: Ale co do braku czasu to sie zgadzam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 11.01.2013 o 16:08, Karanthir666 napisał:

Co za bzdury. Czy naprawdę warto wydawać ok. 150 zł na grę, która starcza na góra 2 wieczory?


A bilet do kina kosztuje ok 30 zł, a film trwa 1,5-2 godziny. Też można by się zapytać czy warto. :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krótsze, nie znaczy gorsze. Dobrym przykładem jest Bastion który można przejść<9h a jednak gra sprawia niesamowitą frajde.
Niestety, brak większej ilości czasu, uniemożliwia mi granie w czasochłonne gry (typu Cywilizacja 5/Skyrim).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś ma pasję to zawsze znajdzie się czas.
Podejście prezentowane w artykule to nic innego jak usprawiedliwianie lenistwa. Jak ktoś oczekuje "filmowości", szybkiej i nieskomplikowanej rozrywki to polecam... kino. Można zabrać rodzinie, znajomych/dziewczynę i mieć więcej frajdy niż z grania w CoDa. Dodatkowo zaoszczędzić trochę pieniążków, bo wydawanie 150 zł na 3-4 godziny wątpliwej jakości rozrywkę to kiepska inwestycja i marnowanie cennego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tylko trzeba zauważyć jedno: gry nie są tylko dla pasjonatów. Są też dla osób, które lubią po prostu się rozerwać przy czymś niezobowiązującym i krótkim. Nie lubię dzielić graczy na tych "niedzielnych" i "hardcorowych" bo gracz to gracz. Czy gra w Farmville, czy gra w Pasjansa z poziomu Windowsa czy jest w diamentowej lidze w SCII - gracz to gracz.

Ale tak jak napisał Tenebrael to mam podobnie: po prostu zauważyłem, że jestem bardziej wybredny jeżeli chodzi o gry. Nie gram już we wszystko co popadnie jak to kiedyś bywało tylko znajduję tytuły, które naprawdę mnie zainteresują na tyle, że będę w nie grał przez długi czas. Chyba, że znajdzie się okazja do zagrania w coś innego to wtedy z niej korzystam np. kolega ma akurat to i to to może zobaczę co to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie chwaląc się mam 38 lat, żonę i dwójkę dzieci. Czas na granie jest, czasem nawet codziennie, ale po 22-ej, tak do północy. W końcu trzeba przespać te 6-7h by wstać rano do pracy. Czy gram mniej niż na studiach? Tak. Kiedyś grałem prawie we wszystko, co wpadło w ręce. Teraz grywam tylko w to co naprawdę ciekawe (oczywiście moim zdaniem). Długość gry to dla mnie sprawa drugorzędna. Bywały długie gry, które skończyły się za szybko a były i te krótkie, które (dla mnie) ciągnęły się jak flaki z olejem. Jednych i drugich gier nie wymienię. Zapewne każdy ma swoje własne typy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować