Zaloguj się, aby obserwować  
Gram.pl

Konkurs: Napisz krótkie opowiadanie i zgarnij podkładkę StarCraft II: Heart of the Swarm!

63 postów w tym temacie

Mała uwaga na początek: używam słowa "Zergowie" bo nie cierpię formy "Zergi". Podobnie jest z "Orkowie" gdyż uważam, że "orki" pływają w oceanie i łowią foczki... A skoro nie orki to i nie zergi. Wiem, że na oficjalnej polskiej stronie są "Zergi" ale po prostu mnie to śmieszy i nie moge tego zdzierżyć. Za późno się wziąłęm za pisanie i może to będzie widoczne w tekście, ale mimo wszystko miłęgo czytania :)


Idąc, rozglądała się uważnie na boki, starając się zapamiętać każdy szczegół. Wszystko miało znaczenie, zarówno to gdzie prowadziły korytarze jak i rozmieszczenie komnat. Zbierała informacje, które będą jej potrzebne w czasie ucieczki. Sara Kerrigan do niedawna Królowa Ostrzy i przewodniczka roju Zergów, teraz po odzyskaniu ludzkiej postaci, kroczy organicznymi tunelami na spotkanie z przeznaczeniem. Spojrzała na opinające jej nadgarstki kajdany, a zaraz potem rzuciła okiem na eskortującą ją grupę sześciu hydralisków. Jedna z bestii pełznąc tuż obok wyszczerzyła ostre niczym brzytwa kły. Kerrigan poczuła się nieswojo. Przez tyle lat przewodziła Zergom. To było niczym opętanie, jej prawdziwa ludzka natura została całkowicie wyparta przez potwora, którego nazywano Królową Ostrzy. Mimo tak długiego bycia częścią Roju jakaś cząstka jej czuła odrazę do tych stworzeń. Była ich matką i opiekunką, za jej panowania rasa, przed którą drżał cały sektor Koprulu osiągnęła szczyt swojego ewolucyjnego rozwoju. Czuła się bardzo dziwnie. Kochała te stworzenia niczym własne dzieci, a jednocześnie nienawidziła i czuła do nich odrazę. Jak gdyby jej osobowość wciąż była rozdarta pomiędzy Sarą Kerrigan – członkiem oddziału duchów i byłym żołnierzem armii Konfederacji, a bezlitosną Królową Ostrzy, która na jedno swoje skinienie miała do dyspozycji niezliczoną hordę Zergów. Teraz to wszystko nie miało znaczenia. Tajemniczy artefakt przywrócił jej ludzką postać. Utraciła wiele ze swojej siły, a Rój nie był już jej posłuszny. Z najpotężniejszej istoty w galaktyce stała się teraz więźniem, prowadzonym na egzekucję. W głowie kłębiły jej się różne myśli...
Dotarli do olbrzymiej komnaty. Organiczne ściany pomieszczenia wyglądały niczym gigantyczne kręgi i tworzyły sklepienie pod sufitem. Na środku pomieszczenia swoje leże miała królowa.
- Proszę, proszę kogo ja widzę - zachrypiała nieprzyjemnym głosem.
- Nie było mnie zaledwie chwilę, a wy już rościcie sobie prawo do mojego Roju. - odrzekła Kerrigan.
- Nigdy nie był twój. Nie jesteś jedną z nas. Zainfekowana samica rasy Homo Sapiens na czele najdoskonalszej rasy galaktyki... Jak sądzisz jak długo mogłaś utrzymać tę pozycję?
- Dłużej niż ci się zdaje - warknęła Sara. - To za moich czasów osiągnęliście szczyt ewolucyjnego rozwoju.
- Bardzo się mylisz człowieku.
- Nie masz prawa mnie oceniać - odparła.
- A to dlaczego? - zapytała Królowa.
- Gdyby Nadświadomość nadal istniała bylibyście tylko bezwładnymi marionetkami w jej rękach. Rój nie toleruje demokracji, wolnej woli, swobody. Przewodzi nim inteligentna istota, wszystko pod nią to zaledwie trutnie.
- Zdaje ci się, że jesteśmy jak robaki – zasyczała szczerząc przy tym kły. Ale to nie prawda. Choć przyznać trzeba, że gdyby nie zniszczenie Nadświadomości, nie miałybyśmy szansy przejąć kontroli. W tym sensie pomogliście nam.
- Naiwna poczwaro – wtrąciła Kerrigan – To wy nam pomagacie. Zergowie są najbardziej niebezpieczni gdy jednoczy ich jeden umysł, jedna istota kierująca poczynaniami całego gatunku. Gdy zniknęła Nadświadomość, pojawiłam się ja. To ja uratowałam waszą rasę. Gdy zabrakło mnie podzieliłyście się na wiele rojów walcząc o wpływy i podporządkowanie sobie innych grup. W waszej arogancji wydaje wam się, że każda może pokonać pozostałe i przejąć całkowitą kontrolę nad Rojem. A potem, gdy zostanie jedna, dojdzie do mutacji. Tak to działa w przyrodzie. Gdy jest zapotrzebowanie, pojawia się nowy gen, który sprawia, że to zapotrzebowanie zostaje spełnione. A wy potraficie rozwijać się równie szybko jak bakterie. Więc jedna z was, tłuste, obślizgłe, śmierdzące larwy może kiedyś wyewoluuje w nową Nadświadomość, ale do tego czasu nasz gatunek i Protossi zmiotą was z powierzchni każdego globu, który zdołaliście zakazić. Jestem waszą jedyną nadzieją...
- Ha ha ha! - warknęła złowrogo Królowa unosząc do góry przednie kończyny zakończone długimi szponami. - Nie, nie jesteś. A wiesz czemu? Bo zaraz zginiesz! - wskazała szponem Sarę czekając aż Hydraliski rozniosą jej ciało na strzępy. Ale nic takiego nie miało miejsca.
- Czyż to nie zabawne – powiedziała Kerrigan, a w jej głosie słychać było wyraźną nutę radości - Nie jestem nawet jedną z was, a tymczasem one słuchają mnie, a nie ciebie.
- Niemożliwe – zaryczała Królowa – Co im zrobiłaś?
- Zmieniłam ich sygnaturę genetyczną, tak byś ich nie rozpoznała. To są moje dzieci - wypowiadając ostatnie słowo Sara uśmiechnęła się złośliwie i skinęła dłonią w stronę Hydraliska stojącego po prawej. Potwór w ułamku sekundy wystrzelił swoje ostre jak brzytwa kolce. Wszystkie z impetem wbiły się w ciało Królowej. Uderzenie było tak silne, że upadła na ziemię. Powietrze rozdarł ryk bólu.
- A teraz dasz mi to po co przyszłam - rzekła Sara podchodząc do niej i wkłuwając w jej bok niewielkie urządzenie przypominające strzykawkę. Następnym razem lepiej przeszukuj więźniów...


W tym samym czasie 2 kilometry dalej.

- Ruszać zadki za 2 minuty skaczemy – Krzyknął Raynor do swoich ludzi - I niech ktoś mi obudzi Hixa! Pamiętacie, co mamy zrobić?
- Wpadamy, robimy tyle hałasu ile się da i zabijamy jak najwięcej robali – odrzekł sennym głosem Hix.
- Zapomniałeś dodać „I bez strat własnych wracamy do domu”, ale poza tym zgadza się. Skopmy im te zmutowane tyłki! Sprawdzić broń.
Po chwili wszyscy wstali i obrócili się przodem do rampy załadunkowej. Minęło jeszcze 30 sekund nim się otworzyła. Wybiegli z krzykiem na zewnątrz i od razu zaczęli strzelać.
Element zaskoczenia jest po naszej stronie - pomyślał Jim - Gdyby Kerrigan całkowicie utraciła kontakt z Rojem, ta misja nigdy nie miałaby szansy powodzenia. To na pokładzie jej statku dostali się niepostrzeżenie na planetę opanowaną przez Zergów. O ile ten olbrzymi organiczny twór zdolny do podróży międzygwiezdnych można nazwać statkiem. Jim poczuł odrazę, gdy pomyślał, że ma wsiąść na pokład. Podróż w żołądku czegoś tak olbrzymiego wydawała się niedorzecznością. Teraz jednak odsunął na bok te myśli. Przyłożył celownik do oka, wymierzył i puścił krótką serię w stronę nadbiegającego Zerglinga. Poorane pociskami cielsko stwora bezwładnie osunęło się na ziemię. Pozostali żołnierze prowadzili ogień we wszystkie strony, jak dotąd żaden z Zergów nie był w stanie ich dosięgnąć.
- Hydralisk! - krzyknął jeden z Marines. Pozostali momentalnie rzucili się w stronę najbliższego schronienia. Nie było w tym ani odrobiny paniki, wycofali się w idealnym porządku, osłaniając się nawzajem. Pociski przebijały pancerz Hydraliska, ale potrzeba było kilku serii by zatrzymać stworzenie. Zaraz za nim nadeszło kolejne. Kolce latały we wszystkie strony, ale drużyna Raynora była już ukryta za osłonami i prowadziła celny ogień. Zergowie padali jeden po drugim. Jim zauważył grupę Karakanów zmierzających w ich kierunku. Rozkazał je ostrzelać, a sam sięgnął do pasa po granat. Odbezpieczył i rzucił.
- Kryć się! - krzyknął. Eksplozja na moment ogłuszyła wszystkich. Strzelanina trwała jeszcze parę chwil.
- Ładunki podłożone? - krzyknął w stronę żołnierza majstrującego coś przy organicznej ścianie konstrukcji. Ten skinął głową na znak, że wszystko gotowe.
Jim uruchomił komunikator i wezwał prom medyczny.
- Pora wracać do domu chłopcy, przygotować się do ewakuacji.


Sara wyszła z tunelu. Od razu zwróciła na siebie uwagę pobliskich Karakanów. Szybko zbliżyły się, ale zatrzymały tuż przed nią.
Popatrzyła prosto w oczy jednego z nich. Uśmiechnęła się i położyła dłoń na jego szczękach.
- Wyczuwasz feromony maleńki - poklepała go po pancerzu - a teraz przepuść mnie.
Po chwili nad sobą usłyszała ryk silnika promu medycznego. Karakany wpadły w szał i rozbiegły się. Nagle z góry posypały się łuski, a ziemię poorały serie z broni maszynowej. Dwa stwory zginęły na miejscu, pozostałe w panice szukały schronienia. Prom wylądował 10 metrów od Kerrigan, a na opuszczonej rampie stał Jim.
- Sara! - krzyknął z całej siły.
Ruszyła w jego kierunku, bez jakiegokolwiek pośpiechu. W jej oczach dostrzegł pewność siebie i zadowolenie oraz coś jeszcze...
- Masz materiał genetyczny królowej? - zapytał
- Oczywiście, że tak - odparła - Nie odmówiłaby własnej matce - uśmiechnęła się złośliwie.
Jim poczuł dziwny chłód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Szedł przed siebie. Sucha trawa szeleściła mu pod stopami.
- Stąpaj ciszej, do licha! - krzyknął na Allena Poganiacz. - Toczysz się jak prehistoryczna maszyna bojowa!
Allen potulnie kiwnął głową, wtulił głowę w ramiona i wmieszał się w grupkę Dronów. Dla Poganiacza był tylko bezimiennym Dronem, jednym z wielu, który nadaje się tylko do ciężkiej pracy. Teraz kazali im się przenieść do nowego złoża. Tam ponoć miało być lepiej.

Akurat! - pomyślał Allen. - Będzie to samo, co zawsze. Bieda, głód i praca ponad siły. A w razie niebezpieczeństwa zostawią nas samym sobie, tak jak ostatnio. Spojrzał na świeżą bliznę na lewym boku i zgrzytnął zębami.

Dotarli na miejsce o zmierzchu. Byli wycieńczeni, lecz nie dane im było odpocząć. Musieli przygotować bazę, żeby nad ranem rozpocząć wydobycie kryształów, których, jak donosili zwiadowcy, miało być tam mnóstwo. Skończyli późno i Allen miał wrażenie, że ledwo zdążył rzucić się na prowizorycznie sklecone wyrko, gdy już musiał wstać. Pierwsza zmiana zaczynała się jeszcze przed wschodem słońca i miał nieszczęście ją wylosować. Szybko wpadł w rytm. Chłopaki wiedzieli, co robić, nikt się nie pałętał - zresztą jakiś Poganiacz zawsze miał ich na oku.

Kończył zmianę, wyszedł z kopalni brudny i spocony, gdy usłyszał podniecone szepty Królowa! Królowa! Przetarł oczy ze zdumienia - tak to była ona. Gdzieś pochwycił szept, że wracała z kolejnego udanego podboju i po drodze chciała zobaczyć nową kolonię. Wiadomo, pańskie oko konia tuczy... Pochylił się nisko i czekał, aż przejdzie, zuchwale zerkając na nią spode łba. Ona zaś szła niespiesznie, spoglądając to w lewo, to w prawo.

Nagle usłyszał świst. Wysoki, przenikliwy dźwięk alarmu, zwiastujący atak. Wybuchło wielkie zamieszanie. Drony biegały chaotycznie, zbierając resztki surowców i zabezpieczając złoża. Szwadron Ultralisków pochwycił Królową i oddalił się w kierunku północno-zachodnim. Allen instynktownie, bez chwili pomyślunku ruszył za nimi. I dobrze zrobił, bo gdy ich dogonił, ze szwadrony zostały tylko strzępy, a ranna Królowa leżała w kałuży krwi.

- Samobójca - wyszeptała.
- Jak to możliwe? - spytał. - Przecież oni są po naszej stronie. To MY ich tworzymy! Dlaczego nas zaatakował?
- Nie... teraz. - Powiedziała z trudem. - Zabierz mnie stąd. Natychmiast.

Z trudem uniósł ją i zaniósł między wysokie skały. Tam znalazł grotę. Opatrzenie ran było bardzo trudne. Dronom nie wolno było nosić ze sobą praktycznie niczego - całą swoją siłę miały ładować w wydobycie i noszenie surowców. Oddarł kawałek jej szaty i zawiązał na lewym ramieniu prowizoryczny opatrunek.

- To na długo nie wystarczy - powiedział.
- Tak myślisz? - warknęła z przekąsem Królowa. - Słuchaj!

Allen wytężył słuch. W oddali słychać było szczątki bitewnego zamętu i wrzaski dorzynanych Zergów. Przeszedł go dreszcz grozy.

- Nie wiem, jak nas znaleźli i skąd mieli naszego samobójcę. Może coś nie tak poszło w procesie infekowania? Może miał wyjątkowo silną psychikę? Może w końcu wynaleźli szczepionkę? Terranie nigdy nie przestaną nas zaskakiwać...

Słabła w oczach. Allen wiedział, że nie może pozwolić jej umrzeć, w przeciwnym razie nie tylko nie będzie miał gdzie się podziać, ale przy następnym spotkaniu z pobratymcami czeka go bezkresne torturowanie. Aż powie im wszystko. Wtedy pomęczą go jeszcze trochę, dla samej zabawy, i dopiero wtedy zabiją. A jeśli przeżyje, to sama z pewnością zadba o to, by jego koniec był najdłuższym z możliwych.

Nie, nie, nie. Tylko nie to. Weź się w garść, chłopie. Ona teraz nawet ręką nie jest w stanie ruszyć. Jakoś chyba można jej pomóc? A nuż będzie wdzięczna?

Spojrzał na Królową. Postarał się, by było jej ciepło i miękko, nazbierał mchu, liści i traw. Wiedział, że przywykła do luksusów, ale nic więcej nie był w stanie jej zaoferować. Na zmianę zasypiała i przebudzała się, mdlała i odzyskiwała przytomność. Tak minęła noc. Nad ranem dostała dreszczy. Rana zaropiała. Znalazł wodę i żywicę, otworzył ranę, wyczyścił (Królowa na szczęście na samym początku procedury zemdlała) i zakleił. Poszedł jeszcze raz do małego źródełka, napił się, wykąpał - bo był bardzo porządnym Dronem i o siebie dbał - nabrał jeszcze raz wody do kubka z liścia i zostawił koło barłogu, na którym leżała Królowa. Dopiero wtedy pozwolił sobie na krótką drzemkę.

Będę się martwić, jak wstanę - pomyślał, zanim rzucił się w otchłań snu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.02.2013 o 22:12, General_Marcin napisał:

Chyba nie, żadnego info nie było, nie wiadomo nawet ile czekać :(


Albo tak długo czytają, albo te nasze prace takie słabe:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Prace naprawdę fajne, bardzo klimatyczne - trochę zajmuje przeczytanie tego, a wybranie to już w ogóle masakra ;) Ciężko zazwyczaj powiedzieć, żeby opowiadanie A było lepsze niż B i wybór jest trudny. Koniec końców jednak podkładki otrzymają:

PLEXIUS1
pietruch24
geot
heniu20
Yech


Gratulacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Witam, mam pytanie.
Mój wcześniejszy nick to heniu20 i z tym nickiem wziąłem udział w konkursie o podkładkę w którym byłem jednym ze zwycięzców. Czy nie będzie jakiś problemów ze związku z nagrodą, że zmieniłem nick w trakcie? Możecie państwo sprawdzić moje posty lub drogą e-mail na potwierdzenie.
Co mam zrobić aby dopełnić formalności w sprawie wygranej? Czekać na jakiegoś e-maila czy będziecie się państwo sugerować danymi adresowymi podanymi w profilu na gram.pl ?

Dziękuje i liczę na szybką odpowiedź.
Z poważaniem

Damian W.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 22:05, GeoT napisał:

Ej no ... a Zadymek? Moim zdaniem jego tekst najfajniejszy był ... :)


Możemy Zadymkowi przekazać Twoją podkładkę, nie ma problemu :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 23:06, Laid_back napisał:

> Ej no ... a Zadymek? Moim zdaniem jego tekst najfajniejszy był ... :)

Możemy Zadymkowi przekazać Twoją podkładkę, nie ma problemu :]


Oj ale po co zaraz tak brutalnie :)
Jest lepsze rozwiązanie: skołować jeszcze jedną podkładkę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 15.02.2013 o 22:05, GeoT napisał:

Ej no ... a Zadymek? Moim zdaniem jego tekst najfajniejszy był ... :)

Ależ:)
Słowa uznania zawsze są największą nagrodą.
Czytałem prace konkurencji i sądzę, że wszystkie wyróżnione

Spoiler

jedna jest nie na temat, ale to szczegół;)

zasłużyły na podium. A w ogóle, jak mawiają nasi czempioni "Liczy się uczestnictwo" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaloguj się, aby obserwować