Zaloguj się, aby obserwować  
Muradin

Metal Gear Solid V - Temat Ogólny

275 postów w tym temacie

Dodam od siebie własną cegiełkę odnośnie MGSV.<br />Wczoraj przeszedłem i normalnie, po przejściu byłem bardzo, ale to bardzo wkurzony. Jedynkę przeszedłem "pincet" razy, dwójkę i trójkę też. Czwórkę już mniej, ale na najwyższym też grę zaliczyłem. Owszem, przy czwórce też było strasznie dużo fabuły, chyba nawet więcej niż rozgrywki, ale jak była to z impetem

Spoiler

(Raiden v Vamp, Rex v Ray, Solid v Ocelot, "mikrofalówka", BOSSOWIE)

. Piątka? Uważam, że piątka to najlepsza część Metal Geara dla nowych osób w uniwersum, a najgorsza dla starych wyjadaczy. Nie zrozumcie mnie źle, MGSV ma genialną, wręcz spektakularną rozgrywkę i mnogość opcji pod tym względem jest to najbardziej rozbudowana gra z tej serii, ale fabularnie to jest po prostu słabo. Tak brakuje mi długich fajnych rozmów przez intel, tak brakuje mi długich scenek i nad to nie pomagają misje, które całkowicie wybijają z fabuły - co mam na myśli, mamy duże bum w epizodzie np. 30/31
Spoiler

(wiecie Skullface i Sahelantrophus)

, wtedy następne bum jest w... no właśnie.<br />Przez te wypełnienia misjami cała fabuła jakoś traci na impecie, o ja już nie wspomnę o zakończeniu - nie wiem jak Wy drodzy gramowicze, ale jak się dowiedziałem, że
Spoiler

gram jakimś bezimiennym medykiem z ground zeroes to od wczoraj nie mogę patrzeć na MGSV, SERIO.

JASNE, fajny pomysł uważam, że Kojima naprawdę chciał tutaj zrobić coś fajnego, ale to nie wyszło przynajmniej w moim mniemaniu.
Spoiler

Od samego początku wiedziałem, że nie gramy prawdziwym Big Bossem i spodziewałem się, że gramy takim Frankiem/Gray Foxem. Jeszcze raz, serio?! Medyk?! Tak okej, to "my" pomagaliśmy Big Bossowi, tak to my odciągnęliśmy od niego oczy, bo jest zagrożony, by on mógł skupić się na budowaniu Zanzibarland i tak to my zginiemy w 1995 roku z rąk Solid Snake''a wysłanego przez prawdziwego Big Bossa. Ale.... medyk... eh!

<br />Jeszcze odnośnie
Spoiler

epizodu 51 - to dalej nie byłoby najlepsze z najlepszych zakończeń, ale nie pozostawiłoby gry z dziurą fabularną i mielibyśmy przynajmniej fajną pompę z Sahelantrophusem i Liquidem na zakończenie.

<br />MGSV to diabelnie ambitna gra, ale coś nie pykło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja ogólnie jestem zwolennikiem teorii, że "tak miało być" w wielu przypadkach.

To, że w zakończeniu

Spoiler

dowiadujemy się że gramy medykiem, a nie Big Bossem

jest dość łatwe do wydedukowania. Może nie dosłownie, ale jednak. Natomiast co do reszty to jest na to jedyna odpowiedź "fantomowy ból"... ;)

Ogólnie rozumiem hardkorowych fanów Metal Gearów, którzy uważają piątkę nawet za potwarz ze strony Kojimy i spółki. Po części jako sympatyk uniwersum też o tym tak myślałem, ale poczytałem trochę reakcje innych graczy i doszedłem do wniosku, że może jednak faktycznie tak miało być - niedopowiedziane, ucięte, powodujące uczucie braku pewnych istotnych dla gry elementów.

Nadal jednak mam nadzieję, że Konami wpadnie na pomysł remake''ów Metal Gear i Metal Gear 2. Nie wiem dlaczego, ale jako takie prawdziwe domknięcie historii chciałbym zobaczyć te dwie gry w zupełnie czymś nowym. Niby przeszedłem je tuż przed premierą V, ale to byłoby całkiem ciekawe doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.10.2015 o 09:19, Muradin_07 napisał:

Ja ogólnie jestem zwolennikiem teorii, że "tak miało być" w wielu przypadkach.

Ja to się zastanawiam jakiego "definitywnego zakończenia" ludzie od tej gry tak naprawdę oczekiwali?

Ok, fakt, że

Spoiler

Eli sobie uciekł z Sahalantropusem i wirusem mogącym wybić pół świata

powinien być w grze zaadresowany, ale co poza tym?

Przecież 90% postaci w TPP ma dokończenie swoich wątków w innych grach. Kojima nie miał zbyt wiele pola do manewru, a tam gdzie miał (
Spoiler

Quiet

) to spisał się według mnie bez zarzutów. Jej historia została bardzo dobrze opowiedziana, ma swój początek i koniec (choć otwarty do interpretacji), wątek
Spoiler

Skull Face''a

też został definitywnie zakończony. To "prawdziwe" zakończenie też mi się strasznie podobało,
Spoiler

spina serię wielką klamrą, płynnie przechodzi do fabuły pierwszego Metal Geara (BTW zgadzam się co do remake''ów)

. Czegóż chcieć więcej?

Absolutnie zgadzam się, że TPP jest daleki do perfekcji pod względem fabularnym, ale już samo umiejscowienie gry w osi czasu serii nie pozwala na żadne fabularne wodotryski, więc wracam do mojego pierwszego pytania "czego ludzie tak naprawdę oczekiwali"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.10.2015 o 09:19, Muradin_07 napisał:

Ja ogólnie jestem zwolennikiem teorii, że "tak miało być" w wielu przypadkach.

Ja to się zastanawiam jakiego "definitywnego zakończenia" ludzie od tej gry tak naprawdę oczekiwali?

Ok, fakt, że

Spoiler

Eli sobie uciekł z Sahalantropusem i wirusem mogącym wybić pół świata

powinien być w grze zaadresowany, ale co poza tym?

Przecież 90% postaci w TPP ma dokończenie swoich wątków w innych grach. Kojima nie miał zbyt wiele pola do manewru, a tam gdzie miał (
Spoiler

Quiet

) to spisał się według mnie bez zarzutów. Jej historia została bardzo dobrze opowiedziana, ma swój początek i koniec (choć otwarty do interpretacji), wątek
Spoiler

Skull Face''a

też został definitywnie zakończony. To "prawdziwe" zakończenie też mi się strasznie podobało,
Spoiler

spina serię wielką klamrą, płynnie przechodzi do fabuły pierwszego Metal Geara (BTW zgadzam się co do remake''ów)

. Czegóż chcieć więcej?

Absolutnie zgadzam się, że TPP jest daleki do perfekcji pod względem fabularnym, ale już samo umiejscowienie gry w osi czasu serii nie pozwala na żadne fabularne wodotryski, więc wracam do mojego pierwszego pytania "czego ludzie tak naprawdę oczekiwali"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.10.2015 o 10:09, mati285 napisał:

Absolutnie zgadzam się, że TPP jest daleki do perfekcji pod względem fabularnym, ale
już samo umiejscowienie gry w osi czasu serii nie pozwala na żadne fabularne wodotryski,
więc wracam do mojego pierwszego pytania "czego ludzie tak naprawdę oczekiwali"?


Dokończenia wątków rozpoczętych w tej grze (

Spoiler

najbardziej drażni kwestia Eli, ale mnie na przykład intryguje czemu Skull Face zaatakował właściwie MSF - lokalizację Zero poznał od Paz wcześniej, a o to mu przecież chodziło. Dodatkowo po całym tym zajściu nie wyleciał z Cipher tylko został odsunięty na boczny tor - brakuje mi tu czegoś, tak jakby jednej kasety z wyjaśnieniem zabrakło

).

Plus może jeszcze tego, by
Spoiler

sam Big Boss miał większą rolę w grze - gra wyjaśniła trochę z MG1, ale pozostają takie kwestie jak powrót BB do służby dla USA (Foxhound), a MG2 i jego działania i motywacje tam są zbyte jednym zdaniem - a ta gra miała pokazać, jak i czemu stał się terrorystą - tutaj zostało jeszcze pole do popisu. No i sama droga Venoma od V do MG1 to też coś potencjalnie interesującego.

Ogólnie niesmak jest pewnie dlatego, że ludzie (w tym ja) oczekiwali, że V będzie dla Big Bossa tym, czym IV było dla Solida (co by nie mówić, ta gra solidnie ( ;) ) wszystko domknęła). A tu praktycznie nowy rozdział się otworzył. Dodatkową presję na takie domknięcie dodała zapowiedź odejścia Kojimy.

Z drugiej strony trzeba przyznać, że fabuła jest fajna. Gdyby dodać trochę więcej cutscenek i parę misji głównych dać jako jakieś operacje opcjonalne (nie side-opsy, tylko coś większego), żeby nie czuć, że przerwy między misjami z rozwiniętą fabułą są pozapychane misjami z jej kompletnym brakiem, albo je przeprojektować, żeby jednak coś fabularnie wnosiły - byłoby świetnie. A jest tylko bardzo dobrze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.10.2015 o 10:09, mati285 napisał:

>
Czegóż chcieć więcej?


Pewnie wydania ukończonej gry, bo nie ukrywam, że od pewnego momentu można się było nieźle uśmiać tym jak na siłę postanowiono wydłużyć rozgrywkę, pomijając oczywiście wycięte z gry elementy (w tym zakończenie wątku o którym wspomniałeś).

Przez konflikt w Konami gra ucierpiała bezsprzecznie, ostatnio zdaje się ktoś odkopał w plika misje (wraz z assetami) które do gry nie trafiły prawdopodobnie z powodu cięć. Nie mówiąc już o tym, że większości tak naprawdę dowiadujemy się z kaset, a samo przedstawienie fabuły może się wydawać przez to chaotyczne, oraz dla niektórych którzy pominęli odsłuch - niezrozumiałe.

W każdym razie, gra nie jest zła - jednak wszystko to o czym pisałem przekłada się jednoznacznie na tytuł gorszy niż w założeniach - gdzieś ktoś pisał, że Kojima chciał zrobić z MGSV 200 godzinną przygodę - pewnie z dużą ilością filmowych wstawek. Szkoda, że mu się nie udało ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gra miała być o

Spoiler

zemście, miała ukazać przejście Big Bossa z dobrego na "demona". Prócz kilku momentów, w których sam Big Boss nazywa się demonem i jak Skull Face nazywa siebie i BB to nic poza tym w tym temacie. Ciągle oczekiwałem, że będzie jakieś bum, a bum nastąpiło w OSTATNIEJ scenie jak zbija szybę. I wtedy mógł zacząć się trzeci rozdział, gdzie faktycznie widzimi te złe uczynki, których dokonuje do momentu, w którym przejmuje dowodzenie nad Outer Heaven, zastępuje w nim prawdziwego Big Bossa, a sam Big Boss zaczyna wprowadzać swój plan czyli Zanzibarland "armi bez nacji". No ale odchodzi sobie w dymek, napisy końcowe i koniec gry z dopiskiem "Big Boss dies".

Ta gra miała wypełnić lukę, tak i na jedną dosyć solidną odpowiedziała
Spoiler

(i pozostawiła niedokończony wątek Liquida - Eli)

, ale nie ma absolutnie żadnych wzmianek o tym czemu Big Boss stał się tym kim był w latach 90 jak i
Spoiler

Venom Snake (czyli to co wspomniałem luka 84-95 rok)

.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dawno tu żadnych postów nie było (aż dziwne), zatem ja dorzucę swoje trzy grosze.

Spoiler

Jakiś czas temu ukończyłem grę (po jakichś 100 godzinach gry) i przyznam, że jestem zachwycony, bo to zdecydowanie jedna z lepszych gier w jakie grałem w życiu. Mówię to z perspektywy kogoś, kogo jest to pierwszy kontakt z serią (z racji wydawania większości części na konsolach Sony mnie MGS z grubsza ominął), zatem weterani serii mogą wziąć na tę opinię poprawkę, ale nadal będę utrzymywał, że jest to prawdziwa rewelacja. Gra bez wad? Oj nie, na pewno nie - gra ma swoje wady, miejscami dość poważne i rzucające się w oczy, lecz prawdziwy sukces gry polega na tym, że jej oczywiste braki nie przyćmiewają genialnego obrazu całości, że tak to ujmę :) Zgadzam się, że widać, że gra jest niedokończona, że powinien być rodział trzeci (kończy się rozdział pierwszy, jest uczucie "to na pewno nie koniec", kończy się rozdział drugi "co?! to naprawdę koniec"), że konflikt na linii Kojima-Konami odcisnął swoje piętno, że Venom Snake mało gada i jest nijaki, że Ocelot to chodząca encyklopedia, a nie Ocelot (tak, youtube i różne artykuły porządniej mnie dokształciły w kwestii historii i postaci :p), że Miller gada same grafomańskie pierdoły, że wątek Eli i pasożytów niedokończony i wiele innych. Ale nadal MGS V jest kawałek niesamowicie wielkiej, zajedwabistej gry, która jest tak dopracowana i dopieszczona (choć bug z latającymi ciężarówkami jest masakrycznie śmieszny) i tak zadbano o detale, jak w mało której grze. Czuję, że od wieków, a może nigdy, nie miałem takiej wolności w wykonywaniu misji. To Hitman: Krwawa Forsa podniesione do kwadratu wolności. Mnóstwo drobiazgów, smaczków, głupotek, rzeczy absurdalnych, a działających. Wszystko, co chciałbym zrobić jako super dopakowany master komandos mogłem w tej grze zrobić. Nawet ukryć miny przeciwpancerne w końskim łajnie, ogłuszać żołnierzy dmuchanymi atrapami mojej osoby, wzywać ostrzały artyleryjskie, wsparcie śmigłowca, eliminować synchronicznie z Quiet strażników wyciszoną snajperką, porywać Fultonem, ogłupiać przeciwników plakatem półnagiej laski na kartonie, przesłuchiwać strażników... można wymieniać i wymieniać bez końca. Gra idealnie nadaje się do dyskusji z kumplami, gdzie atak nawet na zwykły posterunek wroga można przeprowadzić w prawdziwie epicki sposób! Tu tego zdjąć z wyrzutni rakiet z grzbietu konia, tego ogłuszając zrzucając mu skrzynię z zaopatrzeniem na głowę, tamtego uśpić granatem z gazem usypiającym, tamtego porwać fultonem ... idealna gra to przeżywania epickich akcji według własnego widzimisię. I za to wielkie brawa panie Kojima. A jest jeszcze zarządzanie własną bazą, łapanie zwierzaków, rozwijanie wynalazków, obrona FOB. Ta gra śmiało mogłaby wyjść jako produkcja o wiele uboższa i gracze i tak byliby zachwyceni, a tak praktycznie można się bogactwem elementów zachłysnąć i części z nich nawet nie wypróbować (ja np z raz tylko skorzystałem z D-Walkera, ale z tego co później widziałem na YT - po upgrade''ach rewelacyjna maszynka z tego jest). Widać, że ta gra, to w pewnym sensie zupełnie nowa jakość, zupełnie inny poziom niż większość gier, bo naprawdę mało jest tytułów równie rozbudowanych, wielkich i dopracowanych w kwestii detali (ogłuszony żołnierz w płytkiej wodzie utonie! Quiet po swoim zniknięciu ma w spisie personelu na Mother Base status "MIA", tego typu drobiazgi, które niesamowicie budują klimat). I tak, przez swoją wielkość i bogactwo ma pewne swoje wady. Ale biorąd pod uwagę ogrom zalet - wielkie, wielkie wow, dawno nie byłem pod równie wielkim wrażeniem gry wideo. Ba, po zagraniu w coś tak dopracowanego odżywają wręcz w człowieku szczeniackie marzenia o gamedevie ;) Ogólnie chapeau bas, otrzymałem dużo, dużo więcej niż się spodziewałem, a limitowany zestaw PS4 z tą grą w zestawie kupowałem trochę w ciemno - życzę sobie więcej takich niespodzianek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie pisałem jeszcze w tym temacie, więc dodam też coś od siebie: Gra jest bardzo dobra, ale jako Metal Gear jest to dla mnie rozczarowanie roku. Dopracowane małe detale, o których napisałeś kolidują z wyraźnie nieskończoną i na szybko skończoną i wydaną grą! Fabuła i postacie to jakiś żart, a jest to filar, na którym opiera się seria (8h samych cutscenek w czwórce), powycinana druga część gry i brak trzeciego rozdziału, nudne mapy, na których nic nie ma i nic się nie dzieje pomiędzy outpostami (IMO liniowa gra z większymi obszarami jak w ground zeroes sprawdziłaby się lepiej). Gdyby to nie był Metal Gear, to gra byłaby rewelacyjna :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 20.12.2015 o 03:10, woko27 napisał:

Nie pisałem jeszcze w tym temacie, więc dodam też coś od siebie: Gra jest bardzo dobra,
ale jako Metal Gear jest to dla mnie rozczarowanie roku. Dopracowane małe detale, o których
napisałeś kolidują z wyraźnie nieskończoną i na szybko skończoną i wydaną grą!

Niedokończona tak, ale na szybko skończona? Ostatecznie Kojima pracował nad tą grą z 5 lat, była też konieczność stworzenia engine''u od zera specjalnie na potrzeby gry, co też dużo czasu zajmuje. Myślę, że to jeden z powodów spiny z Konami - gra powstawała dla biznesmenów w garniturach zbyt długo i pochłonęła zbyt dużo pieniędzy. Dlatego gra na tym ucierpiała. Oczywiście, boli mnie ten fakt i jest to niekwestionowana wada gry - lecz jak dla mnie gra jest na tyle bogata i tak, że mimo to jestem bardzo zadowolony z produktu jaki otrzymałem :)

>Fabuła

Dnia 20.12.2015 o 03:10, woko27 napisał:

i postacie to jakiś żart, a jest to filar, na którym opiera się seria (8h samych cutscenek
w czwórce), powycinana druga część gry i brak trzeciego rozdziału, nudne mapy, na których
nic nie ma i nic się nie dzieje pomiędzy outpostami (IMO liniowa gra z większymi obszarami
jak w ground zeroes sprawdziłaby się lepiej). Gdyby to nie był Metal Gear, to gra byłaby
rewelacyjna :P


Aż tak źle oceniasz fabułę i postaci? Ja tam jestem całkiem zadowolony. Trochę żal mi małomównego Snake''a, ale wiem, że to była świadoma decyzja Kojimy, by uczynić go takim w tej części, aby Snake był "przedłużeniem" samego gracza, był graczem, a nie jakąś bardziej oddaloną od niego postacią. Rozumiem tę decyzję, w niektórych grach się to sprawdza (np w Half Life fani to lubią), choć ja osobiście nie jestem fanem tego rozwiązania.
Ocelot słabo wypadł, tak. Miller fajnie, "A Visionary robbed of his Future" - wypada to wiarygodnie, zgorzkniała i miejscami pretensjonalna postać. Huey też świetnie wypadł, aktorzy głosowi odwalili kawał dobrej roboty (polecam wywiady z nimi, do znalezienia na youtubie, na kanale bodajże YongYea). Quiet też mi się bardzo podobała (walić hejt poprawnych politycznie :P). Code Talker też mi się podobał, a nawet Skull Face był niezgorszy. A jeśli Ci czegoś przy naszym nemezisie brakuje ... ot fantomowy ból Kojima chciał wywołać :P
To że nie ma czego robić na mapach poza misjami nie postrzegam w ogóle jako wady - jak cały czas robię głowne misje i side opsy, to sobie wystarczająco pozwiedzam i będę miał co robić. A lokacje mocno zróżnicowane i dobrze zaprojektowane imo.

Myślę, że jest naprawdę świetnie, mimo wyciętego contentu, bo to co jest, starczy nawet i na dwie-trzy gry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja tak sobie pomyślałem, że szkoda że Kojima wyleciał z Konami, bo mógłby zrobić projekt na Kickstarterze i zbierać kasę na stworzenie DLC które by uzułepełniało grę o brakujący content. No ale już po herbacie niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2015 o 00:20, Outlander-pro napisał:

Myślę, że to jeden z powodów spiny z Konami - gra powstawała
dla biznesmenów w garniturach zbyt długo i pochłonęła zbyt dużo pieniędzy. Dlatego gra

Też tak myślę, że to jeden z powodów. Konami jakoś rok temu ogłosiło restrukturyzację oddziałów i kierunek firmy nastawiony na urządzenia mobilne, a samą grę trzeba było w końcu wydać. Sam Kojima nie był tutaj też raczej bez winy.

Dnia 22.12.2015 o 00:20, Outlander-pro napisał:

Aż tak źle oceniasz fabułę i postaci? Ja tam jestem całkiem zadowolony. Trochę żal mi
małomównego Snake''a, ale wiem, że to była świadoma decyzja Kojimy, by uczynić go takim
w tej części, aby Snake był "przedłużeniem" samego gracza, był graczem, a nie jakąś bardziej
oddaloną od niego postacią. Rozumiem tę decyzję, w niektórych grach się to sprawdza (np
w Half Life fani to lubią), choć ja osobiście nie jestem fanem tego rozwiązania.
Ocelot słabo wypadł, tak. Miller fajnie, "A Visionary robbed of his Future" - wypada
to wiarygodnie, zgorzkniała i miejscami pretensjonalna postać. Huey też świetnie wypadł,
aktorzy głosowi odwalili kawał dobrej roboty (polecam wywiady z nimi, do znalezienia
na youtubie, na kanale bodajże YongYea). Quiet też mi się bardzo podobała (walić hejt
poprawnych politycznie :P). Code Talker też mi się podobał, a nawet Skull Face był niezgorszy.
A jeśli Ci czegoś przy naszym nemezisie brakuje ... ot fantomowy ból Kojima chciał wywołać
:P

Tak, a wyjaśnienia Kojimy dlaczego usunął Haytera w cień tylko mnie śmieszą :D Potrafiłbym zrozumieć wybór Kiefera Sutherlanda do roli

Spoiler

Venom Snake, z racji że to nie jest prawdziwy Big Boss, ale ten prawdziwy Big Boss w ostatniej cut-scence także brzmi jak Sutherland :P

Reszta postaci była jakaś taka... nijaka, jedynie Quiet jako postać została fajnie poprowadzona. Ocelot i Miller - prawie wszystkie rozmowy są z jakichś kaset albo radia, a sam Ocelot jest tylko jakąś postacią poboczną bez żadnej ikry. Dialogi Hueya to jakaś tragedia xD Te wymówki, które nie miały w ogóle sensu i same rozmowy z nim tylko irytowały. Code Talker - to co on mówił można było streścić 3x szybciej, słuchanie kaset z nim to była jakaś mordęga. Skull Face mi się spodobał - jego aparycja i sposób w jaki prowadził dialogi była bardzo fajna. Ten fantomowy ból, która Kojima chciał niby osiągnąć w drugim rozdziale to.. chyba coś poszło nie tak xD

Dnia 22.12.2015 o 00:20, Outlander-pro napisał:

Myślę, że jest naprawdę świetnie, mimo wyciętego contentu, bo to co jest, starczy nawet
i na dwie-trzy gry :)

Dlatego gdyby ta gra nie była traktowana jako MGS to byłaby rewelacyjna, a tak... nie ma taryfy ulgowej. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2015 o 14:12, KannX napisał:

A ja tak sobie pomyślałem, że szkoda że Kojima wyleciał z Konami, bo mógłby zrobić projekt
na Kickstarterze i zbierać kasę na stworzenie DLC które by uzułepełniało grę o brakujący
content. No ale już po herbacie niestety :(


Niestety automaty do pachinko okazują się bardziej dochodowym i pewnym biznesem -.-''

Całe szczęście, że Kojima nawiązał teraz współpracę z Sony, a będą niezależnym studiem zdziała o wiele więcej.
Niestety obstawiam, że minie jeszcze wiele lat zanim zobaczymy jego kolejną produkcję: obecnie ma tylko kilka osób w zespole, nie mają nawet jeszcze swojego biura, całe lata rozwoju idealnego dla Kojimy silnika (FOX Engine) poszło w piach i zapewne Hideo będzie chciał stworzyć coś nowego, co tylko wydłuży proces twórczy. No chyba że jednak zdecyduje się na jakiś istniejący silnik.

@Woko27

W sumie jeśli uważasz, że wymówki Hueya były bezsensowne i żenujące ... to dobrze, bo przecież właśnie o to chodziło :P Hemmerich był tchórzem, który krył tylko własny tyłek i okłamywał sam siebie, dlatego jego tłumaczenia nie miały większego sensu ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować