Zaloguj się, aby obserwować  
Laid_back

Konkurs Dead Island Riptide na długi weekend

72 postów w tym temacie

Dzień pracy dobiegł końca, słońce górowało nad głowami wszystkich pracowników kończących pierwszą zmianę. Ciężki i wyczerpujący, te określenia świetnie odzwierciedlałyby dzisiejszą dniówkę, a to za sprawą testów jakiegoś szajsu od tych tam na dole łapiduchów i krawaciarzy. Osiem godzin pracy przy przekaźnikach w kanałach wentylacyjnych przy temperaturze czterdziestu stopni Celsjusza każdemu dałoby w kość. Po skończonej zmianie czekała jednak na mnie dość nieoczekiwana niespodzianka. Panowie w białych kitlach z R&D zaprosili mnie do siebie. Początkowo sadziłem, iż coś nie tak dzieje się z systemami , które były pod moim dozorem. Jakież było moje zdziwienie kiedy zaproponowano mi stanowisko testera nowych produktów grupy Parasol. Po firmie krążyły już legendy o kosmicznych zarobkach w dziale testów, nie wspominając o pakiecie socjalnym. Na pierwszy ogień otrzymałem pojemnik próżniowy z nowym rodzajem piwa , które miało być niedługo wprowadzone na rynek. Tym oto sposobem dzisiaj w domowym zaciszu oddam się kanapingowi połączonemu z degustacją nowego pifka. Zaraz po powrocie do domu pierwsza buteleczka została wchłonięta od strzału drugą postawiłem na stoliku. Strasznie zgłodniałem, zamówiłem pizzę a w międzyczasie zjadłem wszelkie resztki z lodówki, jednak głód tylko się wzmagał. Wzmagał nie miłosiernie, szał ogarniał całe moje ciało……..zadzwonił dzwonek do drzwi….. dostawca pizzy był pyszny….

20130602224426

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ta oto miła Pani postanowiła wybrać się ze znajomymi na wycieczkę. Po przebyciu bardzo długiej drogi brakowało już zapasów jedzenia i wody pitnej. Kontynuując jednak podróż turyści zauważyli w oddali rzekę, a do niej wpływał mały strumyczek wody. Woda wydawała się nieskazitelnie czysta, lecz najniebezpieczniejsze w niej było to co niewidoczne. Razem postanowili, że nie mają innego wyjścia i muszą się napić wody ze strumyka, aby nie zginąć z pragnienia. Tym samym wydali na siebie wyrok. Woda zawierała specyfik, który testowało wojsko do zamieniania ludzi w zombie, jako swoich podwładnych. Po wypiciu kilku kubków wody ze strumyka prawie wszyscy poczuli się źle. Było im niedobrze i nie wiedzieli co się z nimi dzieje. Po kilkunastu minutach zamienili się w bezmózgie zombie, po czym pobiegli do lasu. Tak oto kończy się ta historia. Grzybiarze strzeżcie się, bo nigdy nie wiadomo co można spotkać w lesie. Pozdrawiam :)

20130603175457

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Był piękny słoneczny dzień, właśnie wróciłem do domu, a że humor mi dopisywał pozwoliłem, by mój młodszy brat pograł sobie na komputerze. Ja w tym czasie poszedłem poczytać książkę. Nie minęło nawet pół godziny, wracam a tu brata nie ma. Przy kompie wszystko rozwalone, myszka w nieładzie, klawiatura na ziemi, monitor przekrzywiony. Układam wszystko rozgniewany puścić to w niepamięć, kiedy ku mojemu zdziwieniu AVG wykrył wirusa. Już rozwścieczony klikam wszystkie przyciski jakie popadną, czy to kwarantanna, czy to usuń wirusa ... i nic. Patrze ... wyskoczył mi zombiak, klikam ... drugi, klikam klikam - trzeci i czwarty. Oh nie, zaczęły się monożyć i zrzerać ikonki a potem cały pulpit. Jeden się nie mnie gapi ... Weźcie go !!! Klikam w pośpiechu reset kompa - już prawie cały pulpit zerzarły ! W końcu odciąłem go od prądu, jedynie to pomogło. Teraz komp jest po serwisie i wszystko wygląda na to że jest ok, tylko .... postacie w grach takie zielonkawe, czasem którejś ręka odpadnie i mi czempiona zjadają.

20130603221025

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trzej Amigos - ich tryskające humorem teksty rozbawią każdego zatwardziałego faceta a u kobiet powodują obsuwanie się majteczek. Jako, że dżentelmen nigdy nie odmawia a w tym wypadku jest ich trzech, mając paluszki delikatne niczym kwiat przebiśniegu, za kulisami wynagradzają każdej nie zadowolonej pannie z życia.
Pewnym nie fortunnym razem, za owe kulisy zawitała tajemnicza dziewico-emo-zombie o kapryśnej fryzurze i śniadej cerze. A, że jak to mężczyzna, traci głowę dla główki na widok roznegliżowanego ciała kobiety, podczas fikuśnych kuksańców, nagle gardło nieznajomej damy nie wytrzymało naporu jakże dobrej woli trzech panów. W nie wyjaśniony sposób następnego wieczoru, Trzej Amigos było już tylko zombie.
Facet jak to facet, nigdy nie traci głowy ... noo, chyba, że na widok trzech urodziwych trzepiotek, którym nawet sami Amigos zombie nie byli w stanie odmówić.

20130604091109

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Był jedną z ostatnich nadziei ludzkości. Ostatni potomek rodziny Anthemów, który miał nie zostać zarażony tym straszliwym wirusem. Gdy miał 5 lat., jego rodzice, Mark i Anna zostali zarażeni i przeniesieni do strefy kwarantanny. On, schowany pod łóżkiem gdy jego rodzice zostali zabierani ze skromnym bagażem musiał sam poradzić sobie z przeciwnościami losu. Przez 2 lata nie ruszał się z domu, żył na zapasach które pozostawili jego rodzice. Czego takie małe dziecko może być świadome? Ledwo co został nauczony chodzić i mówić...
Po 2 latach zapasy się kończyły, a nasz mały kolumb chciał w końcu ujrzeć świat poza czterema ścianami. Przez cały ten czas nikt nie zapukał do jego drzwi, zachowywał się cicho i nie budził podejrzeń. Otworzył jednak w końcu drzwi na świat i ujrzał masakrę - kruki, zniszczone mieszkania, ciała wyżerane przez innych ludzi... Niestety, otwierając drzwi wydał na siebie wyrok. Siedmioletnie dziecko nie było w stanie powstrzymać hordy idącej w kierunku jego domu. Schował się więc znów pod łóżko. Tym razem jego strach i płacz nie było w stanie nikogo powstrzymać. Nadzieja umarła wraz z nim...

20130604132852

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pewnego razu Jarvis, oddany komputerowy sługa Tonego Starka, nudząc się, postanowił pooglądać porno!
Niestety nie wiedział gdzie może TO oglądać, więc poradził się na samosia.pl. Dostał mnóstwo odpowiedzi, większość to trolling dwunastolatków (co zrobić), lecz jedna odpowiedź przykuła jego uwagę: "Nie bądź głupi, ściągnij z torrentów! torenty.uzb/xx...". Tak też zrobił.
Niestety, pech chciał, że akurat plik który ściągną (...) był zarażony straszliwym wirusem, z którym nawet Kaspersky czy Avast nie mogli sobie poradzić...
Jak się później okazało, osoba która poradziła Jarvis''owi torrenty był wróg Iron Man''a...Mandaryn''ka...
Wirus, który stworzył przeciwnik Starka miał za zadanie zarazić systemy kombinezonu Iron Man''a, tak aby zamienił się w olejo i blachożernego zombie...po to by od wewnątrz wykończył Stark Industries...bla bla bla

20130604133531

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poznajmy wszyscy historię pewnego rzeźnika imieniem Henry. Henry był szczupłym facetem pracującym w zakładzie "Świnka". Pech trafił, że akurat owy zakład znajdował się naprzeciwko restauracji "Pod klopsikiem". Nasz rzeźnik chodził do niej codziennie na obiad na wyborne klopsy w sosie pomidorowym. Henry zjadł tego dnia o jednego klopsa za dużo, zjadł klopsa w którym zupełnie przez przypadek znalazł się wirus Zombi-klopsa. Mutagen powodujący niewyobrarzalne zmiany wygladu zewnętrznego, a przedewszystkim nadwagę. Ciało zarażonego jest niezwykle niestabilne do takiego stopnia że rozrywa skrórę, wystarczy jeden gwałtowny ruch a eksploduje. Przyczyna ? Zarażony nie jest otyły z powodu tłuszczu, lecz gazu wytwarzanego z jego żołądka. Jeżeli Henry już nie chodzi po tym świecie, to na pewno zdrapują go z jakiejś ściany.

20130604185724

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, za dość dłuższy tekst, jednak nalegam do przeczytania.
Pozdrawiam


Godzina 23:00, noc, Nowy Jork - jedna z nielicznych baz wojskowych

poziom infekcji w mieście: 98%

Epidemia zaatakowała nagle i zabójczo zarażając i niszcząc wszystkie cechy ludzkie normalnego człowieka i przeradzając go w bezmózgie i wiecznie poszukujące świeżego mięsa zombie.
Ten mężczyzna, którego widzicie na zdjęciu to niejaki Thomas Nowicki, przeciętny chłopak z prowincji, który chcąc uciec od szarego i bezlitosnego świata zapuszcza się do wojska w poszukiwaniu swojej drogi życia oraz nadziei dla życia swojego i jego młodszej siostry Jenny.
Thomas obiecał siostrze, że wyrwie ją z tego obłędu zwanego biedą i kiedyś ich życie się odmieni.
Tak wyruszył do Afganistanu.
Los jednak chciał , aby niedługo potem wrócił do domu.
Jedyne co dręczyło młodego żołnierza, ta jedna myśl, która utkwiła mu w głowie - to jego siostra - Jenny.
Jeszcze podczas nocnej warty, dzielny młodzieniec wyrwał się ze swojego obozu i ruszył w stronę dzielnicy mieszkalnej, w której jak sądził przebywała jego siostrzyczka.
Stąpając cicho i przechadzając się między ulicami niczym duch udało mu się nie zauważonym dostać na bloku mieszkalnego, w którym miał nadzieje spotkać siostrę.
Wchodząc w przedsionek drzwi Thomas czuł, że może nie wyjść z tego cało, jednak myśl o Jenny wciąż napędzała jego serce odwagą i przezwyciężała strach który, kroczył za nim niczym cień.

Ciemność. Głucha cisza. Thomas powoli stąpa po spróchniałych deskach podłogi, które aż skrzypią z starości.
W powietrzu czuć rozkład trupów i zapach zgniłego mięsa. Sytuacja jak z niejednego horroru.
Młodzieniec zwartym krokiem udaje się w stronę drugiego piętra.Lecz to była tylko kwestia czasu. Jeden nie przewidziany krok i podłoga zaczęła się walić. Młody chłopak w ostatnim momencie odskoczył od zapaści i wyratował się. Cały wywołany rumor sprosił do siebie nieproszonych gości. Młody chłopak nie miał wiele czasu, cała banda bezlitosnych potworów ruszyła znikąd i prosto na niego. To był odruch. Thomas ruszył do pomieszczenia naprzeciwko, powalił kilku zimnych, zamknął drzwi i zabarykadował.
Miał pojęcie, że w ten sposób zyskał chwilę na odpoczynek i ucieczkę.
Łapiąc dech w piersi odwrócił się. W tym momencie zamarł. Stał jak wryty, a w czterech ścianach było słychać tylko bicie jego serca. Bum bum...bum bum.... Tego widoku nie mógł się spodziewać w najskrytszych koszmarach. A może raczej nie chciał. Ku jego wzrokowi ukazała się postać. Dziewczynki. Wyłoniająca się z ciemności, na przekór odbicia blasku księżyca twarz świadczyła tylko o jednym. Jenny...
Thomas nie mógł nic zrobić. Stracił kontrolę nad swoim ciałem, jakby jakaś nieograniczona siła pozbawiła go umiejętności mowy i ruchu. A potwór wciąż się zbliżał. Jednak on nie mógł tego zrobić. Jedne co miał przed oczami to twarz. Twarz jego małej siostrzyczki, która uśmiecha się do niego i spogląda z niecierpliwieniem, aż ten się z nią pobawi i opowie, jakich to rzeczy doświadczył na wojnie oraz w wojsku.

I tak chcąc, nie chcąc miłość do drugiej bliskiej nam osoby ponownie zatriumfowała nad przetrwaniem oraz dalszym życiem tworząc paradoks, którego człowiek jest więźniem.
.....A czy ty posunął byś się do zabójstwa bliskiej ci osoby, byle tylko przetrwać w tym świecie, które zwiemy dżunglą ?

20130604203227

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jest to wersja ostateczna, która bierze udział w konkursie
Proszę nie patrzeć na poprzednią odsłonę tekstu, ponieważ jest on nieważny.

Przepraszam, za dość dłuższy tekst, jednak nalegam do przeczytania.
Pozdrawiam


Godzina 23:00, noc, Nowy Jork - jedna z nielicznych baz wojskowych

poziom infekcji w mieście: 98%

Epidemia zaatakowała nagle i zabójczo zarażając i niszcząc wszystkie cechy ludzkie normalnego
człowieka i przeradzając go w bezmózgie i wiecznie poszukujące świeżego mięsa zombie.
Ten mężczyzna, którego widzicie na zdjęciu to niejaki Thomas Nowicki, przeciętny chłopak
z prowincji, który chcąc uciec od szarego i bezlitosnego świata zapuszcza się do wojska
w poszukiwaniu swojej drogi życia oraz nadziei dla życia swojego i jego młodszej siostry
Jenny.
Thomas obiecał siostrze, że wyrwie ją z tego obłędu zwanego biedą i kiedyś ich życie
się odmieni.
Tak wyruszył do Afganistanu.
Los jednak chciał , aby niedługo potem wrócił do domu.
Jedyne co dręczyło młodego żołnierza, ta jedna myśl, która utkwiła mu w głowie - to jego
siostra - Jenny.
Jeszcze podczas nocnej warty, dzielny młodzieniec wyrwał się ze swojego obozu i ruszył
w stronę dzielnicy mieszkalnej, w której jak sądził przebywała jego siostrzyczka.
Stąpając cicho i przechadzając się między ulicami niczym duch udało mu się nie zauważonym
dostać na bloku mieszkalnego, w którym miał nadzieje spotkać siostrę.
Wchodząc w przedsionek drzwi Thomas czuł, że może nie wyjść z tego cało, jednak myśl
o Jenny wciąż napędzała jego serce odwagą i przezwyciężała strach który, kroczył za nim
niczym cień.

Ciemność. Głucha cisza. Thomas powoli stąpa po spróchniałych deskach podłogi, które aż
skrzypią z starości.
W powietrzu czuć rozkład trupów i zapach zgniłego mięsa. Sytuacja jak z niejednego horroru.
Młodzieniec zwartym krokiem udaje się w stronę drugiego piętra.Lecz to była tylko kwestia
czasu. Jeden nie przewidziany krok i podłoga zaczęła się walić. Młody chłopak w ostatnim
momencie odskoczył od zapaści i wyratował się. Cały wywołany rumor sprosił do siebie
nieproszonych gości. Młody chłopak nie miał wiele czasu, cała banda bezlitosnych potworów
ruszyła znikąd i prosto na niego. To był odruch. Thomas ruszył do pomieszczenia naprzeciwko,
powalił kilku zimnych, zamknął drzwi i zabarykadował.
Miał pojęcie, że w ten sposób zyskał chwilę na odpoczynek i ucieczkę.
Łapiąc dech w piersi odwrócił się. W tym momencie zamarł. Stał jak wryty, a w czterech
ścianach było słychać tylko bicie jego serca. Bum bum...bum bum.... Tego widoku nie mógł
się spodziewać w najskrytszych koszmarach. A może raczej nie chciał. Ku jego wzrokowi
ukazała się postać. Dziewczynki. Wyłoniająca się z ciemności, na przekór odbicia blasku
księżyca twarz świadczyła tylko o jednym. Jenny...
Thomas nie mógł nic zrobić. Stracił kontrolę nad swoim ciałem, jakby jakaś nieograniczona
siła pozbawiła go umiejętności mowy i ruchu. A potwór wciąż się zbliżał. Jednak on nie
mógł tego zrobić. Nie mógł posunąć się do zabójstwa. Jedne co miał przed oczami to twarz. Twarz jego małej siostrzyczki, która uśmiechała się do niego i spoglądała na kochającego ją brata.
Tak nie będąc racjonalnie przytomny młodzieniec nawet nie poczuł bólu, jaki zadał mu potwór zatapiając zęby w jego skórze i wyjadając wnętrzności.

I tak chcąc, nie chcąc miłość do drugiej bliskiej nam osoby ponownie zatriumfowała nad
przetrwaniem oraz dalszym życiem tworząc paradoks, którego człowiek jest więźniem.
.....A czy ty posunął byś się do zabójstwa bliskiej ci osoby, byle tylko przetrwać
w tym świecie, które zwiemy dżunglą ?

20130604220902

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry,

Słowo zombie zinterpretowałem jako nieumarły. Ci zatem nie muszą być chodzącym mięchem. Opis i obrazek pochodzą ze świata Wold of Warcraft.

Czasy współczesne

Nocny, zimny wiatr owiewał pokrytą bliznami, jeszcze do niedawna orczą twarz. Wzrok Radoka, od dłuższej chwili spoczywający na armii nieumarłych zmierzającej na statkach w kierunku Kalindoru, przeniósł się na nocne niebo będące autostradą dla podległych mu sił powietrznych nowej plagi. Nad statkami szybowały setki lodowych żmij. Wystarczyła jedna myśl rycerza śmierci aby te ruszyły w kierunku wybrzeża i dokonały anihilacji wszystkich żywych istot w otoczeniu Orgrimmaru. Chciał żeby horda wiedziała że powrócił, chciał patrzeć jak jego niedawni bracia broni będą rodzić się na nowo od mieczy jego armii, chciał patrzeć jak Thrall będzie błagał o litość. Jednak on już wiedział, że nie okaże litości. Będzie tak samo jak trzy lat temu. Tylko że tym razem to on wygra pojedynek.
Przez te rozważania Radok przypomniał sobie dzień w którym został rycerzem śmierci. Dzień w którym umarł i narodził się na nowo za sprawą Króla Lisza. Moment, w którym poprzysiągł zemstę na hordzie.

Orgrimmar, trzy lat wcześniej

-Wodzu, spójrz na nich. Są jak insekty, które należy rozgnieść z pełną siła. Nie powinniśmy tolerować ich zniewag. Ta cała wojna jest jedną wielką pomyłką. Powinniśmy od razu zetrzeć ich na proch. - mówił podniesionym głosem Radok.
-Nie, wierze że ta cała wojna to pomyłka. Wraz z Jainą na pewno znajdziemy rozwiązanie. Kwestią czasu jest przywrócenie pokojowych stosunków z przymierzem. - odparł Thrall
-Wodzu, nasi bracia i sojusznicy umierają, podczas gdy ty siedzisz sobie i pokładasz zbyt dużo nadziei w ludzką czarownicę. Ona na pewno jest w zmowie z naszymi wrogami i działa na naszą niekorzyść.
-Milcz. - Wybuchnął przywódca orków. - Obrażasz moją przyjaciółka oraz swoich sojuszników. Myślisz że wojna to jedyne rozwiązanie. Radoku nie różnisz się niczym od starych przywódców orków.
-Jesteś zwykłym tchórzem, nie potrafisz nawet zadbać o swoją własną rasę i jej sojuszników. - ryknął Radok
-Powtarzam po raz drugi Radoku, zamilcz. Jak na razie to ja jestem wodzem i nie powinieneś tego zapominać. - odparł Thrall.
-Może pora więc aby to się zmieniło.- rzucił Radok.

Po ostatnich słowach, młody ork odpiął uprzęże i ściągnął z pleców olbrzymi topór. Następnie ruszył na środek sali audiencyjnej. Thrall spojrzał na niego i powiedział:
-Czy jesteś tego pewien Radoku. Rzucanie mi wyzwania jest równoznaczne z wyzwaniem mnie do walki na śmierć i życie. Czy naprawdę tego chcesz przyjacielu?
-Tak. Pod twoimi rządami horda może zostać unicestwiona. - odparł Radok
-Niech zatem będzie. - odpowiedział Thrall głosem tak cichym, że jego strażnicy stojący obok ledwie go słyszeli.

Czasy teraźniejsze

Radok patrzył na lodowe żmije i zazdrościł im skrzydeł. Teraz żałował że rekonstruując jego ciało, Król Lisz nie ulepszył go. Wtedy mógłby poczuć się swobodnie jak ptak. Tak, oprócz władzy i siły, swoboda latania była kolejną rzeczą której pożądał. Pierwszą otrzymał po nominacji na przybocznego Thralla, na drugą musiał ciężko pracować, poprzez trening i niekończące się bitwy z najeźdźcami.

Orgrimmar, trzy lat wcześniej

Thrall wypowiedział słowa mocy i błyskawica pomknęła w stronę Radoka. Ten zrobił unik i przeturlał się w stronę wodza. Z szybkością smoka podniósł się i zamachnął toporem. Thrall sparował jego cios młotem i trzasnął przeciwnika w twarz pięścią. Radok zatoczył się oszołomiony do tyłu, co dało czas przywódcy orków na ponowny potok słów mocy. Tym razem błyskawica była celna i rozerwała Radokowi ramię. Topór upadł na ziemię, a Thrall podszedł i spojrzał na pokonanego przeciwnika.
-Znasz prawo. - powiedział Radok.
-Tak, znam. - Odparł Thrall.
-Pamiętaj jednak. Twoja polityka zgubi naszą rasę. - Ostatnie słowo Radoka padło na sekundę przed uderzeniem młota.

Radok czuł się dziwnie. Z jakiegoś powodu wiedział że ciągle żyje, ale też miał pojęcie tego że jego niedawny wódz roztrzaskał mu głowę młotem. Powinien być martwy i nic nie czuć, a tymczasem było mu zimno. Miał wrażenie że ktoś go obserwuje, a podmuchy zimna były oddechem tej istoty. Raptownie do uszu, których nie miał, dotarł głos.
-Więc rzuciłeś wyzwanie Thrallowi? Jestem pod wrażeniem.
-Kim jesteś ? - ryknął wściekle Radok
-A czy to ma znaczenie? Ważne jest kim ty jesteś?
-Kim ja jestem? Jestem Radok, przyboczny wodza orków.
-Naprawdę ? To dlaczego zmiażdżył ci głowę swoim młotem? Czy tak się traktuję przybocznych?
-Takie jest prawo. Wyzwałem go na pojedynek o przywództwo. - rzekł Radok
-Czy więc za tym, nie wypowiedziałeś mu posłuszeństwa? Czy nie stałeś się wygnańcem ?
-To nie...- urwał były przybocznych
-Wyzwałeś Thralla bo według ciebie jego polityka zgubi twoją rasę, czyż nie mam racji ?
-Tak, masz.
-Czy ciągle tak uważasz? A jeżeli tak, to co jesteś wstanie poświęcić aby osiągnąć cel? - zadał pytanie głos.
-Cel?
-Tak. Czyż twoim celem nie była chęć zagwarantowania przetrwania twojej rasie?
-Owszem, taki miałem cel. Aby go osiągnąć jestem wstanie poświęcić wszystko.
-Zatem od teraz twoja dusza należy do mnie. Twoje byłe ciało zresztą też. Ożyjesz Radoku, ale nie jako przyboczny, a jako mój herold. Rycerz śmierci. - rzekł głos.

Czasy obecne

Tak, tamtego dnia stałem się kimś innym – pomyślał Radok. Kimś kto jest wstanie wprowadzić orków na nową drogę. Na drogę nieumarłych.

20130604234944

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach



Pewnego dnia ze znajomym wybrałem się na ryby , gdzie niestety połów był słaby więc postanowiłem się położyć z nadzieją na lepsze łowy jutrzejszego dnia. Znajomy nie dawał za wygraną i został. Około 2.00 w nocy usłyszałem przeraźliwy krzyk , hałas wybiegłem z namiotu i patrzę że kolegę zaatakowało nieznane mi dotąd zwierzę , rzuciłem się na ratunek. Po kilku uderzeniach zwierze uciekło, opatrzyłem rękę znajomego po czym spakowaliśmy się i zawiozłem go do szpitala. W szpitalu zaczął się źle czuć, wymiotować dziwnie zachowywać , został przywiązany pasami gdzie po dwóch dniach zmarł. Odbył się pogrzeb w którym uczestniczyłem, bliskie osoby podchodziły do trumny nachylając się i żegnając mojego towarzysza. Nagle gdy podeszła do niego matka obudził się chwycił ją i ugryzł , większość była w szoku , część ludzi zaczęło uciekać ja i jeden z uczestników rzuciliśmy się na niego obezwładniając go. Owy uczestnik poprosił mnie żebyśmy mojego kumpla (zombi) przetransportowali do jego domu gdzie ma tajne laboratorium. Związanego zombi posądziliśmy na krześle gdzie uczestnik pogrzebu założył mu na głowę jakieś ustrojstwo pod pozorem wyleczenia go. Do dnia dzisiejszego zombi tkwi na tym krześle gdzie bez skutecznie jest leczony. Słuch o jego ugryzionej matce zaginął każdy teraz boi się że epidemia powiększy się na cały kraj lub świat. Tak więc gdziekolwiek jesteście co kol wiek robicie uważajcie na siebie.

20130605110338

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po trzęsieniu ziemi na Haiti, bardzo wielu wyznawców voodoo zostało uwięzionych żywcem pod gruzami swoich domów. Z braku czystej wody zaczęły wybuchać epidemie cholery, tufusu, ospy wietrznej i wielu innych już zapomnianych chorób w zachodnim świecie. Trąd i gangrena zaczęły szaleć również, na niedomiar tego doszło do wielu mutacji wszystkich chorób. Ekipy ratujące z wszystkich krajów, które uczestniczyły w ratowaniu poszkodowanych w trzęsieniu ziemi i szukające zaginionych musiały się wycofać i wrócić do swoich krajów po oskarżeniach o handel dziećmi na organy. Po aferze, w której niby biali mieli sprzedawać organy dzieci i dorosłych do przeszczepów dla odbiorców z zachodu, nic się nie zmieniło po ich wyjeździe ludzie nadal znikali bez śladu. Ludzie znikali nocą, a rano odnajdywano niektórych szczątki. Za tym wszystkim stali nowego rodzaju Zombie, a to obraz jednego z nich, wyznawcy voodoo, oraz zupełnie nowego rodzaju innych Zombie po mutacjach chorób zakaźnych.

20130605235750

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że zgłoszenia już zamknięte, to nie wpis zgłoszeniowy, tylko taki sobie komentarz...
Syn NIE dostał na urodziny Riptide, jak już pisałam... więc... może... w ramach współczucia i zrozumienia? nie tylko dla niego, ale i dla mnie, żebym nie musiała żyć z potworem? ... próbuję, jak mogę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.06.2013 o 13:10, Prosiektest napisał:

Wiem, że zgłoszenia już zamknięte, to nie wpis zgłoszeniowy, tylko taki sobie komentarz...
Syn NIE dostał na urodziny Riptide, jak już pisałam... więc... może... w ramach współczucia
i zrozumienia? nie tylko dla niego, ale i dla mnie, żebym nie musiała żyć z potworem?
... próbuję, jak mogę ;-)


To ja poproszę nowy komputer i samochód. To nie jest koncert życzeń! "Syn NIE dostał na urodziny Riptide" - to mu trzeba było kupić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.06.2013 o 13:10, Prosiektest napisał:

Wiem, że zgłoszenia już zamknięte, to nie wpis zgłoszeniowy, tylko taki sobie komentarz...
Syn NIE dostał na urodziny Riptide, jak już pisałam... więc... może... w ramach współczucia
i zrozumienia? nie tylko dla niego, ale i dla mnie, żebym nie musiała żyć z potworem?
... próbuję, jak mogę ;-)


Co to za ściema? Idź naciągać gdzieś indziej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.06.2013 o 13:10, Prosiektest napisał:

Wiem, że zgłoszenia już zamknięte, to nie wpis zgłoszeniowy, tylko taki sobie komentarz...
Syn NIE dostał na urodziny Riptide, jak już pisałam... więc... może... w ramach współczucia
i zrozumienia? nie tylko dla niego, ale i dla mnie, żebym nie musiała żyć z potworem?
... próbuję, jak mogę ;-)

Nice try again.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.06.2013 o 13:10, Prosiektest napisał:

Wiem, że zgłoszenia już zamknięte, to nie wpis zgłoszeniowy, tylko taki sobie komentarz...
Syn NIE dostał na urodziny Riptide, jak już pisałam... więc... może... w ramach współczucia
i zrozumienia? nie tylko dla niego, ale i dla mnie, żebym nie musiała żyć z potworem?
... próbuję, jak mogę ;-)



takie "współczucie i zrozumienie" to byłby spory nietakt ze strony organizatorów. otwarcie przyznajesz że chcesz wygrać bo obiecałaś (na oko kilkuletniemu) synkowi grę z oznaczenieme PEGI 18+. ok, Twoja sprawa jak dziecko wychowujesz, ale nie lepiej byłoby kupić mu jakąś przygodówkę (Hokus Pokus Różowa Pantera, Ace Ventura) zamiast brutalnej gry o urywaniu kończyn. nie musiałabyś się potem zastanawiać jak przeciwdziałać komentowanym przez siebie wydarzeniom (ostatni koment).

http://kontakt24.tvn24.pl/artykul,znowu-kot-stal-sie-zabawka-ofiara-katow-film-od-18,75655.html

chyba że cała historia o urodzinach dzieciaka to gruby trolling, wtedy gratuluję. nabrałaś co najmniej jednego dewotę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 06.06.2013 o 15:25, jeremyarch napisał:

> Wiem, że zgłoszenia już zamknięte, to nie wpis zgłoszeniowy, tylko taki sobie komentarz...

> Syn NIE dostał na urodziny Riptide, jak już pisałam... więc... może... w ramach
współczucia
> i zrozumienia? nie tylko dla niego, ale i dla mnie, żebym nie musiała żyć z potworem?

> ... próbuję, jak mogę ;-)


takie "współczucie i zrozumienie" to byłby spory nietakt ze strony organizatorów. otwarcie
przyznajesz że chcesz wygrać bo obiecałaś (na oko kilkuletniemu) synkowi grę z oznaczenieme
PEGI 18+. ok, Twoja sprawa jak dziecko wychowujesz, ale nie lepiej byłoby kupić mu jakąś
przygodówkę (Hokus Pokus Różowa Pantera, Ace Ventura) zamiast brutalnej gry o urywaniu
kończyn. nie musiałabyś się potem zastanawiać jak przeciwdziałać komentowanym przez siebie
wydarzeniom (ostatni koment).

http://kontakt24.tvn24.pl/artykul,znowu-kot-stal-sie-zabawka-ofiara-katow-film-od-18,75655.html

chyba że cała historia o urodzinach dzieciaka to gruby trolling, wtedy gratuluję. nabrałaś
co najmniej jednego dewotę ;)


To mi przypomina tą dziewczynke z "Mam Talent" ;p "jestem biedną małą dziwczyną. Zaśpiewam smutną piosenke..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Taaa a ja jestem biednym graczem, którego stać na sprzęt ale na gre to już nie dam rady odłożyć ot taka życiowa niezaradność. A tak na poważnie to fajnie wygrać grę, ale wypadałoby stanąć w szranki z innymi a nie silić się na wzruszające opowiastki. Napisz krótkie opowiadanko wrzuć fote zombianka i będzie cacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować