Zaloguj się, aby obserwować  
menelsmaster

Zapomniane Krainy - forumowa gra RPG [M]

4049 postów w tym temacie

Ehhh qrczaczek ale tutaj się zmieniło od mojego ostatniego wejścia. O widzę stare twarze Shan jak się masz stary wygo. A ty Phil u żony wszystko OK. No dobra podróżowałem tu i tam zniszczyłem koronę aż w końcu dodarłem z powrotem tutaj:). A i oszczegam w podróży zaraziłem sie jakimś choróbskiem przez co w bitwie mogę wpaść w szał i nie będe się kontrolował:) ale oprócz tego wszystko OK. Mój topór czary i orczy umyśł nadal są do waszej dyspozycji. Mam nadzieję, ze przyjmiecie pomoc moich run i tak się nie mam gdzie podziać. Gdy wróciłem do mojej ojczyzny okazało się, ze orcze plemiona od czasów swojej klęski rozdzieliły się a rada starszych nie panuje nad niczym oprócz nad nasza stolicą Vendigroth. Oczywiście gdy opowiedziałem i o nas powiedzieli, ze zrozumieli błąd i dzięki temu, że zdjąłem z nich klątwę poprzez nasze zadanie pomogą nam jak tylok do nich przyjdziemy. Dajcie znać jeżeli będziecie chcieli się tam wybrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2006 o 18:36, menelsmaster napisał:

> Na razie pojawili się: Shan, Phil, Ajatullah, również Mordimer czasami
> się pojawia w karczmie, bardzo się zmienił od czasu upadku Salvatlandu… >
[ ekhem... Mordimer nie żyje...:) Admar Oldahar czasem się w karczmie pojawia:P ]


[niedopatrzenie z mojej strony... Sorrka... Ale temat nadal kuleje...]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 01.02.2006 o 14:33, DevilFish napisał:

[niedopatrzenie z mojej strony... Sorrka... Ale temat nadal kuleje...]


[ widze... ale taka prawda ze 5 osob za duzo nie zrobi;/;/ moze dlatego kuleje ze jest juz za duzo takich gier... ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[proponowałbym coś zacząć robić bo ile można gadać w tawernie :P Może to dlatego]

- Witaj Alexei sporo czasu minęło odkąd widziałem Cię poraz ostatni. Wszystko się zmieniło. Salvatland zostało zamknięte przez Mitrosa i powstanie tam 10 piekło. Czuję się tak jakbyśmy zaczęli nową erę, tylko znajomi starzy :D

Shan dźwignął rękę i poklepał orka po ramieniu
- Przysiądź się takiego krasnoludzkiego piwa jeszcze nie piłeś. A Ty Serafinie nie patrz tak chodź do nas i napij się. Cieszmy się życiem póki możemy bo nie wiemy ile nam go zostało i kiedy znowu opuścimy tą dziewiczą kraine w poszukiwaniu przygód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

[Ja proponuję tak jak wyżej coś zacząć robić, jakiegoś questa, jak coś zarzucisz i nie ruszy to wtedy się załamiemy. Narazie jest jeszcze nadzieja :)]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 05.02.2006 o 13:30, Ninja Seba napisał:

[Ja proponuję tak jak wyżej coś zacząć robić, jakiegoś questa, jak coś zarzucisz i nie ruszy
to wtedy się załamiemy. Narazie jest jeszcze nadzieja :)]


Jeśli ktoś jest gotów na wyżeczenia, ciężką walkę, no i kosztowności niech się zbiera. Jutro rozpoczynamy wyprawę na Grzbiet Świata. Zabierzcie ze soba broń, eliksiry, żywność na kilka dni i kilka lin. Zabierzcie też ciepłą odzież, w górach jest naprawdę zimno. Jutro wyruszamy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Było tak mówić od razu Serafinie! Siedzę tu od paru ładnych lat, dawno się nie ruszałem! Mam nadzieję, że przydadzą się Wam moje magiczna umiejętności. - rzekł Mitros, wyraźnie ucieszony, że coś się zaczyna dziać.

(A co ma menelsmaster do zamknięcia tematu? To moderatorzy decydują. Chcecie im maile wysyłać, żeby zamknęli temat? Bo starej Tawerny nie zamknęli, choć gra się skończyła.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Shan z zaciekawieniem słuchał tego co mówił do nich Serafin.
wygląda na to, że wkońcu zacznie się coś dziać - pomyślał Shan

Udał się do swojego pokoju, w którym rozejrzał się i zastanowił...
Hmmm... Wyprawa na Grzbiet Świata, słyszałem coś o tym miejscu, ale nigdy tam jeszcze nie byłem. Ciekawe co Serafin ma w planie tam znaleźć, zrobić?
Dobra co by się tu przydało...
- Shan wyjął plecak i zaczął wkładać do niego różne rzeczy, mówiąc do siebie półgłosem co ma zabrać - ...ciepłe ubranko pod moją szatą Fariosa jest, parę eliksirów na manę, jakiś uzdrawiający by się przydał... ale to za moment. Żywność! - krzyknął Shan - mało co i zapomniałbym żywności! Ehh ale jestem roztargniony. Serafin prosił o parę lin, ok gdzieś tu mam 2 mam nadzieję, że inni będą mieli ich więcej :)
Gdy już wszystko znalazło się w plecaku, Shan podszedł do swojego stolika i ze znalezionych wcześniej składników zaczął przygotowywać miksturę leczącą.
Ooo wygląda na to, że starczy nawet na dwie - ucieszył się Shan.
Zmieszał wszystkie składniki, odpowiednio podgrzał i odsączył resztki mchu paprotników znalezionych z Waterdeep jakiś czas temu. Przelał czerwonawy płyn do 2 flakoników i wziął je do ręki.
Tak to by było na tyle Shan włożył obie mikstury do plecaka zabrał swoją laskę i zszedł na dół.
No panowie ja jestem gotowy, czekam na polecenie wymarszu Po tych słowach usiadł przy stoliku i zamówił jeszcze jedne dobre krasnoludzkie piwo. Nie mógł być pewien kiedy znów się go napije...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Serafin dostał porządniejsze ubranie od Mitrosa, teraz elf wyglądał chociaż jak należy. Co prawda nie miał dobrej zbroji - jedynie skórzaną, ćwiekowaną, ale to powinno mu spokojnie wystarczyć. Katana nie wymagała ani czyszczenia ani ostrzenia - przez te wszystkie lata nic się nie zniszczyła. Z pewnością było to spowodowane silnym umagicznieniem, a może po prostu Serafin o nią dbał ? Chwilowo to był cały jego dobytek...
Gdy tak rozmyślał nagle zrozumiał, że nie jest sam w pokoju:
- Długo już tu jesteś ? - Łowca nawet się nie odwrócił, gdy wypowiadał te słowa.
- Wystarczająco długo. W swojej torbie przechowywania znajdziesz dalsze informacje co do wyprawy i kilka przydatnych rzeczy. Waszym celem jest Siran, ale nie macie go zabić tylko pojmać. Reszte zostawcie nam, więcej dowiesz się w pierwszy dzień podróży. - rozmówczyni ucichła.
- Ale... - Serafin odwrócił się, był w pokoju znowu sam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drzwi karczmy otworzyły się i ciemna postac przestąpiła prog. Czarne ubranie szczelnie zakrywało ciało przybysza.Na jego ramieniu siedział wielki gorski orzeł, ktory szybko odleciał po schodach na gorę. Przybysz na głowę zarzucony miał kaptur, ktory opadał nisko, tak że nie można było dejrzeć jego twarzy. Zrzucił kaptur i rozejrzał się po karczmie. Twarz jego w ciągu tych kilku lat nie zmieniła się wcale. Kasztanowe włosy uniesione lekko tworzyły nad jego głową jakby daszek. Oczy tego samego koloru wspaniale komponowały się z nimi. Chodził pewnym krokiem, szybko, bystre oczy omiatały teren dookoła. Był bardzo zręczny i wydawało się, że mogłby chodzic po suficie wisząc głową w doł. Był dobrze zbudowany, ale raczej chudy. Był młodziencem, ale w oczah jego malowało się doświadczenie, spokoj i opanowanie. Wyglądał jakby ilośc osob w karczmie nie zgadzała się z rutynową. Przyjrzał się uważniej. W penym momencie zmęczenie zniknęło z jego twarzy.
- Serafin! - Phil podbiegł do niego i uścisnął mu dłoń - Tyle lat... ale czułem, że jednak wrocisz, czułem to. - usiadł obok, kręcąc jeszcze głową ze zdziwienia. I poprosiał karczmarza o strawę. - Właśnie wrociłem z codziennego spacerku po gorach. Znam je chyba jak nikt. No chyba, że ty mnie zaraz przebijesz jak dawniej. - uśmiechnął się - No opowiadaj co ci się przytrafiło.
- To długa historia - zaczął Serafin - ... - Phil wysłuchał historii w milczeniu popijając co jakis czas wody.
- Hm... no to nie pozostało mi nic innego jak tylko się spakować i ruszać u twego boku na kolejną przygodę - w jego oczał zapłonął blask co było oznaką młodości - Starsznie się cieszę, że znow jesteś z nami. - i odszedł do swojego pokoju. Gdy otworzył drzwi powiedział szybko
- Herb, wyruszamy w gory jutro. Powiadom kogo trzeba i zobacz jak warunki. Ech.. stary druchu znowu coś się dzieje. Ci bandyci napadający na powozy jadące w gorach zaczęli już mnie nudzić. No ruszaj, ruszaj. - W tym momencie orzeł machnął skrzydłami i wyleciał przez okno. - Eliksiry... - powiedział do siebie elf - Nie problem - położył przy drzwiach swoją lutnię, sprawdzając uprzedno jej zawartość. - Żywność... oczywiście - Phil dorzucił do lutni jeszcze jakis proszek i buteleczkę. - I co jeszcze..., a tak... broń... - spojrzał na swoje ręce... dawno nie używał już hebanowych kiji, gdyż na bandziorow wystarczała jego niesamowita zręczność, pięśći i kopniaki. Skupił się. Niemal w tym samym momencie w jego rękach pojawiły się dwa, siedmiostopowe kije barwy czarnej. Zdematerializował je. - Dobrze, że po zniszczeniu Salvatlandu ta moc dalej działa. A więc jestm gotowy - powiedział do siebie i zszedł na doł powiadomic o tym Serafina i innych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyruszyli tuż o świcie - wszyscy gotowi na nieznane, jak za dawnych czasów połączeni przyjaźnią i wspólnym celem. A był nim… no właśnie, tego im jeszcze Serafin nie powiedział. I zresztą chyba on sam tego nie wiedział. Odkąd dowiedzieli się, że nie jest elfem czystej krwi tylko Demenem - pół-elfem, pół-demonem, patrzyli na niego zupełnie inaczej. Nie to, że mu nie ufali - wręcz przeciwnie, w końcu powiedział im prawdę. Teraz postrzegali w nim przewodnika, w końcu został przywrócony do życia w konkretnym celu. Łowca, szczelnie okryty swoim płaszczem, szedł na początku drużyny. Zabrał ze sobą jedynie katanę i torbę przechowywania… no i trochę żywności, czyli flaszkę gorzałki na jakiś wypadek odmrożenia, parę bułek i suszone mięso. W magicznym plecaku otrzymanym od Aluvian znalazł kilka miksturek i pergaminów z zaklęciami, księgę, mapę i niewiadomego pochodzenia klucz. Jak myślał Serafin miał się on przydać w grobowcu. Niejednokrotnie wędrował po mroźnych szlakach Grzbietu Świata, jednak tym razem mieli wejść na jeden z najwyżej położonych szczytów. Prócz niebezpieczeństw takich jak zamarznięcie, czy spadnięcie w przepaść, groziły im jeszcze nieznane potwory. W księdze, którą jakimś cudem zdobył anioł było sporo rysunków potworów i uwag na ich temat - jak z nimi walczyć, jakie mają umiejętności, jak ich unikać. Te wszystkie informacje gromadził Serafin przez wiele lat, jeszcze zanim dostał się do Akademii. Teraz miało do niej przybyć kilka nowych "pozycji". Łowca szedł na czele wyprawy, kilka metrów przed pozostałymi i rozglądał się za niebezpieczeństwami…
- Walka ze złem… to nas jak zwykle czeka. - powiedział Phil do idącego obok niego Mitrosa. Mag uśmiechnął się:
- Tak to już w naszym życiu bywa. Ale pamiętaj, że oprócz czerni i bieli mamy także szarość. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo z czym nam przyjdzie walczyć. Serafin wie co robi… mam taką nadzieję. Jeszcze nigdy nas nie zawiódł.
- Myślisz, że jak wykonamy to zadanie to on z nami pozostanie ? Ups ! - Shan właśnie się potknął, ale zdołał utrzymać równowagę.
- Idziemy już ładne parę godzin, może mały postój ? - zawołał Ajatullah na idącego na czele Serafina. Demen stanął i odwrócił się do nich:
- Nic mi nie mówiono, żebyśmy się spieszyli. Jasne, postój to dobry pomysł.
Usiedli na zwalonym pniu drzewa i rozpoczęli drugie śniadanie. Okolica była naprawdę wspaniała: dookoła rozciągał się gęsty las - jedna z wciąż nie zniszczonych pradawnych puszczy, panował spokój i nieco nienaturalna cisza. Droga była już co prawda kamienista, jednak jeszcze nie było aż tak stromo, że ciężko było się poruszać. "Schody" zaczynały się dopiero później, za jakieś dwie, może trzy mile. Pod wieczór mieli zrobić kolejny postój i rozbić obóz. Serafin spojrzał na mapę, aby wybrać odpowiednie miejsce na nocleg i już miał zakreślić pewien punkt, gdy usłyszał kobiecy głos:
- Eee, to nie jest dobre miejsce… - Serafin lekko osłupiały spojrzał na towarzyszy - najwyraźniej tylko on widział anioła - Aluvian.
- Wcale mi nie pomagasz ! Jesteś tu w konkretnym celu ? - o dziwo w tej chwili i towarzysze go nie słyszeli.
- Spokojnie, czyżby nagle obudziła się w tobie twoja demoniczna natura ? - uśmiech "elfki" był rozbrajający. Wskazała inne miejsce na mapie Serafina i kontynuowała:
- Po drodze będziecie mieli prawdopodobnie… "komplikacje".
- Co leśne trole ? Poradzimy sobie z nimi w kilka minut. Poradzimy sobie z…
- Mam nadzieję, że nikt z was nie ma arachnofobii. Strach ma dzisiaj osiem nóg…- Serafin właśnie miał jeszcze cos powiedzieć, gdy anioł znikł. Demen poczuł za to mocne szturchnięcie i obudził się z tego snu na jawie:
- Kilka minut postoju, a ty już zasypiasz ? - Mitros i reszta drużyny stała już gotowa do dalszej drogi.
- Nie, nic, nic. Chodźmy. - Serafin zebrał swoje rzeczy i ruszyli dalej.
Jakąś godzinę później weszli w dość mroczną część lasu. Panowała tu wręcz niesamowita cisza, było lekko przerażająco. Drzewa były pochylone nad ścieżką tworząc pewnego rodzaju tunel, a drzewa w większości były pokryte pajęczynami. Co i rusz pajęczyna zwisała nad drogą, a w pobliskich zaroślach można było dostrzec bielejące kości. Chyba wszyscy już po pięciu minutach drogi tym szlakiem, zrozumieli co jest grane. Serafin wyczuł, że są w nastroju typu: "trzeba było iść naokoło". Tak naprawdę to była jednak jedyna droga w tą część Grzbiety Świata. Demen wyczuwał od momentu ożywienia zarówno energię promieniującą od dobrych stworzeń, jak i od tych złych. W tej chwili czuł oddziaływanie tej drugiej energii, po części i swojej. Sam Łowca mógł przemierzyć ten odcinek lasu bez angażowania się w jakiekolwiek problemy. Jednak czyste dobro promieniujące od pozostałych, było łatwe do wykrycia dla tych pajęczych upiorów. Serafin bezgłośnie wyciągnął swoją katanę i przygotował się na niespodziankę. Oczekiwał co prawda ataku, jednak najpierw niespodzianką okazał się trzask gałązki pod nogą Ajatullaha. Po cichym komentarzu orka:
- Orzesz k****. - cisza w okolicy się skończyła. Wokół siebie usłyszeli setki syków i popiskiwań. Ostrze katany skierowane było teraz ku cieniom, które teraz zaczęły się poruszać pośród drzew…

[Fight !]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mitros popatrył na tańczące liście. Zieleń w tym lesie przyjmowała niezwykłe odcienie: od zieleni, aż po krwawą purpurę. Mag zorientował się, że to nie refleksy świetlne, czy złudzenia optyczne, ale prawdziwa krew. Wytężył wzrok, ale nie dostrzegł niczego podejrzanego, prócz wielkiego, owłosionego pnia. Spojrzał w górę.
-Na Xero!- zaklął.- To nie pnie drzew, ale nogi pająka!- krzyknął.
Wszyscy momentalnie skierowali wzrok na zwierzę. W ich umysły wstąpił zamęt- odwaga i przyjaźń ścierała się z paniką i chęcią ucieczki.
Mitros przygotował zaklęcie. Kula Ognia doskonale zadziałała na podbrzusze (?) pająka- zajęło się ogniem. Stwór wydał ogłuszający pisk.
Chwila skupienia i Mitros odzyskał trzeźwość umysłu. Rozejrzał się.
-Tych pająków jest więcej, spójrzcie!- wskazał na pobliskiego potwora. - To dlatego jest tu tak ciemno! Niech każdy zajmie się jednym!-rzekł i zaczął wymawiać formułki zaklęć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

- Mitrosie! - krzyknął Shan - Tych pajęczych wynaturzeń jest zbyt wiele. Nie możemy zająć się każdy jednym.
- Niech walczący wręcz (są tu tacy wogóle??? :P) zwiążą ich w walce a reszta niech osłania ich strzałami i zaklęciami.
Shan uniósł obie ręce i mocno się skupił. Zaczął gestykulować i po chwili z palców jego rąk wyleciało 10 małych kul ognia, które natychmiast skierowały się w stronę ich przeciwników.
Serafin walczył w zwarciu swoją kataną gdy nagle 3 kule ognia tylko świstnęły mu koło głowy trafiając kolejne pająki.
Walka rozgorała na dobre, a szanse wbrew pozorom były wyrównane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Podrózujac wzdłuż granic lasujuż od kilku godzin wsłuchujac się tylko w szum drzew nagle poczła na południe od siebie odgłosy walki,przyspieszywszy kroku,odsłaniajac wadzace po drodze krzaki,gdy wyłonił sie z kolejnych ujrzła zagorzała walkę wojowników z pająkami.Nie namyślając sie ani chwilę dłużej wskoczył pomiędzy nich.Ow wojownik był rosłym krasnoludem,z poprzeczna szrama na prwym oku,w jednej chwili chwycił topór znjadujacy sie na plecach.
Widząc zażarta walke wojowników,zamachnła sie na pierwszego pajaka z brzegu,jednym machnięciem ostrza uciął mu jedno z odnózy,spowodował tym zachwianie jego równoagi i pająk przewrócił się tarasujac dojscie wojownikom do reszty potworów,co dało mu chwilę by powiedziec słow parę:
-Witajcie,dostałem ostatnimi czasy wiadomosc od mego przyjaciela Phila z rodu von Roden który pisał w liście iż każdy para rak do walki się przyda,po czym sie uśmiechnał wyciągajac przed siebie ręce z toporem gotowym do walk,spoglądajac na bestie które zaczeły ponownie atakować wojowników....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

-Phil, skąd wiedziałeś, że przyda nam się krasnolud? -uśmiechnął się Mitros.- Witaj w naszej drużynie, krasnoludzie! Jak Ci na imię? Mmoże później to wyjaśnimy, a teraz zrób użytek ze swego toporka i zetnij te odnóża!- rzekł i wskazał na najbliższego pajęczaka.

(Witam w grze. Jestem MG. Obecnie funkcję MG pełni też DevilFish. Podaj imię postaci [może być inne niż Twój nick na forum] i zapoznaj się z zasadami na pierwszej stronie. Życzę miłej zabawy w imieniu wszystkich graczy!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Serafin właśnie skończył szeptać zaklecie i ognista kula uderzyła w najblizszego pająka cienia. Fala uderzeniowa przewróciła jeszcze kilka pająków, jeden z nich spadł wprost pod katanę Serafina i został rozpłatany na pół. Na ogłuszone pająki spadł nagle krasnolud - widać było, że zna sie na robocie. Mieli jednak ograniczone możliwości przez pajęczyny i ciasnotę panującą na tej ścieżce. Kolejna kula ognia podpaliła sporą część lasu. Zza krzaków wprost na Phila wypadł upiorny pająk - zielona posoka ochlapała szrżującego Łowcę, żaden z pająków nie mógł przełamać ich obrony. Ajatullah walczył dzielnie swym toporem, gdy nagle coś wbiło mu się w zbroję - pająk harpunnik wypuścił linę i zaczął wciągać orka w zarośla. W porę jednak nadbiegł Shan częstując potwora magicznym pociskiem i przecinając linę z haczykiem.
- Przebijemy się ! - wrzasnął Serafin rozcinając na pół kolejnego pająka. Drużyna powoli ruszyła drogą dalej, wycinając sobie drogę swoim orężem i magią. Po jakichś stu metrach i kilkunastu pająkach, dotarli do spokojniejszej części lasu - jednak nadal dostrzegali tu mnóstwo pajęczyn i jeszcze więcej kości. Na dodatek pajęczyny tworzyły tu już tunel, były bardzo gęste. Co dziwne pająki ich nie ścigały:
- Gdzieś ty nas wyprowadził Serafin ? - pozostali chyba też podzielali obawy Shana.
- Spokojnie, najpierw wojownicy, później reszta, Ajatullah - osłaniaj tyły.
- Dlaczegooo ? Mój topór jest prawie suchy.
- Jeszcze zdążysz go "zwilżyć". Wypatruj harpunników. Acha, uważajcie na sufit...
Tunel najwyraźniej sie konczył, gdyż zobaczyli coś jakby wejście do jaskini. W wejściu było ciemno, lecz kilkanaście metrów przed nim, w ciemnosci dostrzegli kilkanaście świecących par oczu
- Czy to królowa ? Czy... - Sharen nie dokończył, gdyż przerwał mu przerażający wrzask, dochodzący z jaskini. Coś się poruszyło... właścicielka oczu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil posyłał jeszczę chwilę strzały w kierunku poprzedniej walki. Został trochę z tyłu. Założył łuk na plecy i ruszył w kierunku, w ktorym poszli towarzysze. Gdy podszedł do nich już miał powiedziec "No udało się!". Zobaczył jednak ich nietęgie miny. Pozdrowił spojrzeniem krasnoluda i zajrzał w głąb jaskini. Od razu zrozumiał co zaskoczyło przyjacioł. W oddali bardzo szybkimi krokami poruszała się ogromna pajęczyca(?). Zbliżała się powoli w ich kierunku. Elf zauważył, żę była szybka, może nawet szybsza od niego samego. Napiął łuk i przygotował się do strzału. Krolowa pająkow zbliżała się do nich. Łucznik popatrzył na Serafina...

[Witaj Sharen. Powiedzmy, że to moja intuicja Łowco]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przerażające monstrum wyłoniło się z mroku jaskini. Pajęczyca była wręcz olbrzymia jak na swój gatunek. Czarne ciało było upstrzone żóltymi i czerwonymi plamami, co sugerowało iż pająk jest jedowity - zresztą to się rozumiało i bez tego. Pancerz pająka wyglądał na dość gruby, ale mimo to pajęczyca poruszała się dość zwinnie. Wyglądało na to, że to bardzo szybki i niebezpieczny przeciwnik. Niemniej śmiercionośne od samego jadu-trucizny wyglądały kły jadowe i ostro zakończone kończyny bestii. Kilka par ślepi uważnie obserwowało intruzów i pająk zastanawiał się jaką taktykę zastosować. Drużyna właśnie miała rozpocząć natarcie, gdy niespodziewanie pajęczyca skoczyła tuż środek grupki. Wszyscy zdążyli w porę uskoczyć, ale tylko o kilka metrów od każdego stało powracające do ataku straszydło. Serafin bez zastanowienia rąbnął w najbliższe odnóże pajęczycy, pozbawiając ją tym samym jednej z ośmiu nóg. To jedynie rozwścieczyło potwora...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Phil widział ogromne cielsko zbliżające sie w powietrzu jakby w zwolnionym tempie. Szybko rzucił sie w niewielki rowek, w ktorym dzięki swemu ubraniu był całkowicie niewidoczny. Pajęczyca spadła tuż nad niego. Phil wstrzymał oddech. Na brzuchu pancerz nie był tak szeroki. Podniosła się szybko. Elf czuł się jakby był pod ruchomym dachem. Kątem oka dostrzegł jak Serafin obcina jedną nogę potworowi. Krolowa zwrociła oczy na demena i Phil miał zamiar to wykorzystać. Szybko wystrzelił w podbrzusze owadowi kilka strzał. Z miejsc gdzie one się wbiły zaczeło kapać coś żołtego. Phil syzbko obracał się pod brzuchem potwora unikając kropel tej substancji. W pewnym momencie zobaczył jak skałą na ktorą spadła kropla zaczęła parować. Przełknął ślinę i pomyślał "W co ja się wplątałem? Czy nie mogłem tak jak wszyscy uskoczyć na bok? Dlaczego wszystko proboje zrobić inaczej? Dlaczego mam takie głupie pomysły i dlaczego jestem tak nieobliczalny?" Jadnak nagle dotarło do niego "A może to dobrze? Aaa tam kto by sie teraz tym przejmował, trzeba się ratować!" Przyjaciele w zamieszaniu chyba nie dostrzegali Phila "tańczącego" pod brzuchem potwora. Jednak potwor wyraźnie słabł i tracił energię. Mimo to nadal był bardzo szybkim i trudnym przeciwnikiem. Elfowi w koncu udało się wypełznąć z pod pajęczycy i posłać kilka strzał w okolice jego pyska. Zauważył, że potwor kuleje z tyłu. To przyjaciele pozbawili go kolejnych pięciu nog. Dojrzał jakąs postać ponad tułowiem. To Sharen probował "ujeździć" potwora swoim toporem. Serafin z Ajatullachem biegli do dwoch przednich nog. Potwor na ślepo miotął trucizną. Shan z Mitrosem czarami powstrzymywali spadające litry wody, a każdy z nich drugą ręką moitał ogniste kule w pajęczyce. Po pewnym czasie pajęczyca wyjądowała u ich stop bez oddechu zołta i zielona posoka przez chwilę tworzyła wokoło niej kałużę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować