Zaloguj się, aby obserwować  
A-cis

Literatura SF

1529 postów w tym temacie

Dnia 24.04.2008 o 14:41, Asthariel napisał:

Czytam drugi raz Diunę. Nie wiem czemu, ale mnie nie zachwyca tak jak wszystkich.


Nie wiem jaki masz przeklad, jeden przeklad Diuny byl kompletnie spieprzony (czy to nie Lozinski?)... mi sie Diuna podobala, mimo ze nie wszystkie tomy jednakowo... to jednak jest Biblia sf, trzeba przeczytac ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2008 o 08:31, Budo napisał:

hmmm, chyba nie za dobrze patrzyles, mam w tym watku troche postow.

"Trochę", rzeczywiście. Sprawdziłem, że do wczoraj miałeś ich 16 :-P
A w ciągu ostatniej doby powiększyłeś swój dorobek w wątku aż o ok. 33% :-)

Dnia 25.04.2008 o 08:31, Budo napisał:

/edit- wlasnie sprawdzilem, ze dwa lata temu przekonywalem Cie do Dicka, bo cos zrzedziles, ze nie lubisz xD/

Tego rzeczywiście nie pamiętałem, bo bym inaczej zareagował :-)
A co do Dicka, to planuję w tym roku przeczytać jakieś jego opowiadania, bo wszyscy mówią, że opowiadania są lepsze od powieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

(czy to nie

Dnia 25.04.2008 o 08:34, Budo napisał:

Lozinski?)...


No nie.To nazwisko w sąsiedztwie klasyki SF (i nie tylko) , to chyba jakiś spisek.Mi wystarczyło kilka stron z Władcy Pierścieni , by osłupieć i zacząć się zastanawiać , czy aby na pewno czytam tą samą książkę , którą tłumaczyła Skibniewska.Jeżeli ten pan tłumaczył Diunę , to faktycznie książka może się nie podobać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Nawet nie dotykaj, bo zaatakuja Cie Wolanie (Fremeni) i inne cuda, np Piaskale ><

A-cis---> opowiadania sa swietne, poziom maja dosc nierowny, ale to i tak od "dobrych" do "wysmienitych" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.04.2008 o 14:44, Budo napisał:

/.../

Nawet nie dotykaj, bo zaatakuja Cie Wolanie (Fremeni) i inne cuda, np Piaskale ><


Niestety kilka powieści powstałych po śmierci Franka Herberta , czyli "Ród Atrydów", "Ród Haronnenów" i "Ród Corrino" zostało przetłumaczonych właśnie przez tego ... Łozińskiego. Mimo wszystko w jego przekładzie naprawdę drażnią tylko Wolanie i jarzyce. Piaskale albo laserobiny są moim zdaniem do przyjęcia, z całą pewnością nie są gorsze niż Czerwie czy rusznice laserowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Piaskale albo

Dnia 25.04.2008 o 17:11, Lucek napisał:

laserobiny są moim zdaniem do przyjęcia, z całą pewnością nie są gorsze niż Czerwie czy
rusznice laserowe.


Masz trochę racji , ale...Do pewnych słów się przyzwyczajamy i wręcz nie wypada ich zmieniać skoro głęboko zapadły w świadomość czytelników.Czasami drobna różnica jest bardzo istotna.Łoziński przejawia zbyt wielkie chęci do poprawiania tego , co poprawek nie wymaga.Z jakim skutkiem? Wystarczy popytać fanów znanych książek co o tym myślą i wydaje mi się , iż pozytywnych odpowiedzi będzie bardzo mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

/.../

Dnia 25.04.2008 o 17:11, Lucek napisał:

zostało przetłumaczonych właśnie przez tego ... Łozińskiego.
Mimo wszystko w jego przekładzie naprawdę drażnią tylko Wolanie i jarzyce. Piaskale albo
laserobiny są moim zdaniem do przyjęcia, z całą pewnością nie są gorsze niż Czerwie czy
rusznice laserowe.


Zaiste dużą masz odporność, albo dawno miałeś kontakt. Mnie szczerze mówiąc wystarczyli Wolanie, żeby zrezygnować z zakupu i lektury, ale są i tacy, co pokusili się o recenzję tłumaczenia: http://www.tlumok.republika.pl/lozins2.htm
Zresztą, o czym tu mówić - niewielu ludzi może się pochwalić użyczeniem swojego nazwiska dla neologizmu, a określenie łozizm jako synonim beznadziejnego tłumaczenia jest rozpowszechnione nie tylko wśród tych, którzy mieli pecha bezpośrednio natknąć się na Łozińskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.04.2008 o 11:59, Meghan_mph napisał:

Zaiste dużą masz odporność, albo dawno miałeś kontakt. Mnie szczerze mówiąc wystarczyli Wolanie, żeby zrezygnować z zakupu i lektury, ale są i tacy, co pokusili się o recenzję tłumaczenia: http://www.tlumok.republika.pl/lozins2.htm Zresztą, o czym tu mówić - niewielu ludzi może się pochwalić użyczeniem swojego nazwiska dla neologizmu, a określenie łozizm jako synonim beznadziejnego tłumaczenia jest rozpowszechnione nie tylko wśród tych, którzy mieli pecha bezpośrednio natknąć się na Łozińskiego.


Czy takie beznadziejne to bym się spierał - ja bym to raczej nazwał tłumaczeniem ''za bardzo'' lub też nieadekwatnym. Bo czy poza nazwami własnymi zmienionymi w polski potworki są jakieś większe błędy? Łozińskiego chyba nieco przerosły ambicje, czego efekt przerósł estetykę tłumaczenia. Takie spolszczenia często się sprawdzają, ale nie mogą iść w nadmiat. Przykładem może być Harry Potter, w którym sporo nazw jest całkiem dobrze przetłumaczonych, ale też wiele pozostawionych w oryginale (vide Gryffindor, Slytherin etc.). Wszystko trzeba z umiarem, żeby nie przejść w śmieszność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.04.2008 o 12:55, BridgeBurner napisał:

Wszystko
trzeba z umiarem, żeby nie przejść w śmieszność.


Problem w tym, ze Lozinski dawno przekroczyl juz te granice. Sam powiedz... Bagoszno, laserobiny, Wolanie... dla mnie to niemal jak zbrodnia, nie tykam jego tlumaczen, nie moge na to patrzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.04.2008 o 12:55, BridgeBurner napisał:

Czy takie beznadziejne to bym się spierał - ja bym to raczej nazwał tłumaczeniem ''za
bardzo'' lub też nieadekwatnym. Bo czy poza nazwami własnymi zmienionymi w polski potworki
są jakieś większe błędy?

Nie wiem, czy czytałeś podlinkowany przeze mnie tekst, ale tam krytyka nie kończy się na dziwadłach nazewnictwa. Są też wypisane błędy merytoryczne i gramatyczne oraz brak tłumaczeń całych fragmentów, tego się nie darowuje tłumaczowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.04.2008 o 13:12, Meghan_mph napisał:

Nie wiem, czy czytałeś podlinkowany przeze mnie tekst, ale tam krytyka nie kończy się na dziwadłach nazewnictwa. Są też wypisane błędy merytoryczne i gramatyczne oraz brak tłumaczeń całych fragmentów, tego się nie darowuje tłumaczowi.


Zwracam honor... Rzeczywiście - z tego, co widać nie jest za ciekawie. Ale i u samej recenzentki wyłapałem błąd. No, ale to nie ona tłumaczyła. Przypuszczam, że gdyby ktoś przyłożył się do sprawdzania sporej części polskich tłumaczeń, zwłaszcza mnie prestiżowych gatunków, to pewnie spora część byłaby pełna kwiatków. Swoją drogą - jak to też świadczy o korekcie i sprawdzaniu wykonywanym przez samo wydawnictwo?

@Budo:

Dnia 28.04.2008 o 13:12, Meghan_mph napisał:

Problem w tym, ze Lozinski dawno przekroczyl juz te granice. Sam powiedz... Bagoszno, laserobiny, Wolanie... dla mnie to niemal jak zbrodnia, nie tykam jego tlumaczen, nie moge na to patrzec.


Prawda - popadł w śmieszność i to momentami bardzo głęboko. Momentami wygląda to na kompletny brak krytycyzmu wobec własnej pracy. Albo jakieś mocno archaiczne i komiczne wyczucie języka, a właściwie jego brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

> Zaiste dużą masz odporność, albo dawno miałeś kontakt. Mnie szczerze mówiąc wystarczyli
> Wolanie, żeby zrezygnować z zakupu i lektury, ale są i tacy, co pokusili się o recenzję
> tłumaczenia: http://www.tlumok.republika.pl/lozins2.htm
> Zresztą, o czym tu mówić - niewielu ludzi może się pochwalić użyczeniem swojego nazwiska
> dla neologizmu, a określenie łozizm jako synonim beznadziejnego tłumaczenia jest rozpowszechnione
> nie tylko wśród tych, którzy mieli pecha bezpośrednio natknąć się na Łozińskiego.

Przeczytałem tą recenzję bardzo dokładnie. Prawdopodobnie musiałbym się z nią zgodzić gdybym czytał Diunę w tłumaczeniu pana Ł. , a czytałem tylko tłumaczenia Marka Marszała, Marii Grabskiej, Marka Mastalerza i Marii Ryć (oni tłumaczyli kolejne tomy cyklu w wydaniu Phantom Pressu) . Jednak moim zdaniem całkiem niemała część tej recenzji to zwykłe czepialstwo.

Przykłady:
*piaskal, piaskowy robal, robal - czerw pustyni, czerw* - myślę że gdyby piaskala użył M.M. to piaskal miałby fanatycznych obrońców. W języku polskim czerw to larwa pszczoły , i zupełnie nie pasuje do gigantycznego pustynnego potwora
* krysztylet - krysnóż (org. crysknife)* - crysknife był bronią, i to bronią rytualną , czyli bardziej pasuje krysztylet ; mogą być co prawda noże bojowe , ale też noże kuchenne :P
* skrytobójka - grot-gończak (org. hunter-seeker)* - tu nie wyróżniłbym żadnego tłumaczenia , chociaż bardziej podoba mi się skrytobójka , jednym słowem charakteryzuje przeznaczenie urządzenia
*Najciekawszy zabieg przeszło imię żony doktora Yuego: z Wanna na Wonna - nie mogę nazwać tego spolszczeniem ani przekładem.* - powiem szczerze Wanna jako imię wzbudza we mnie takie same uczucia jak imię Traktor albo Lodówka, po prostu brzmi śmiesznie w naszym języku.
*No i jeszcze tłumaczenie przydomka Alii: [FH] napisał ''Alia-the-Strange-One'', [MM] przełożył to jako Alia-ta-Dziwna a [JŁ] jako Alia Przedziwna - jakoś nie bardzo mi się to podoba.* - rzetelna krytyka , bo mu się nie podoba , czepialstwo i tyle.

Ale jak już wcześniej pisałem, czytałem "Ród Atrydów", "Ród Haronnenów" i "Ród Corrino" w przekładzie pana Ł. i tam te rzeczy tak nie rażą głównie dlatego że akcja rozgrywa się w innych miejscach , czyli nie na Arrakis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.04.2008 o 18:01, Lucek napisał:

Jednak moim zdaniem całkiem niemała część tej recenzji to zwykłe
czepialstwo.

/.../

Dnia 28.04.2008 o 18:01, Lucek napisał:

*No i jeszcze tłumaczenie przydomka Alii: [FH] napisał ''Alia-the-Strange-One'', [MM]
przełożył to jako Alia-ta-Dziwna a [JŁ] jako Alia Przedziwna - jakoś nie bardzo mi się
to podoba.* - rzetelna krytyka , bo mu się nie podoba , czepialstwo i tyle.

edit - (podkreślenie moje)

Oj Lucek, Lucek, chyba aż tak bardzo dokładnie tego nie przeczytałeś...
przystąpić do wyliczania zauważonych błędów, niekonsekwencji i rzeczy, które po prostu mi się nie podobają
Podpisano - Joanna Słupek
Też się mogę nie ze wszystkim zgadzać, ale nie zarzucam autorce tej recenzji, że krytyka jest nierzetelna - jeśli coś jej się po prostu nie podoba, to tak właśnie jest to opisane. Ponadto podkreślam jeszcze raz - o ile dziwactwo użytych nazw może budzić uśmiech politowania, o tyle błędy merytoryczne w moim rozumieniu dyskwalifikują tłumacza (a przy okazji kładą się cieniem na wydawnictwie, od czegoś do diaska ta korekta jest) - nie każdy ma możliwość i chęć przeczytać coś w oryginale, po co wtedy zresztą byłyby tłumaczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

P.S.

Dnia 28.04.2008 o 18:01, Lucek napisał:

*piaskal, piaskowy robal, robal - czerw pustyni, czerw* - myślę że gdyby piaskala użył
M.M. to piaskal miałby fanatycznych obrońców. W języku polskim czerw to larwa pszczoły
, i zupełnie nie pasuje do gigantycznego pustynnego potwora

Czerw to nie tylko larwa pszczoły (a jak wyczytałam to właściwie wszystkie stadia rozwoju od jaja do poczwarki), ale także nazwa typu larw muchówek i biorąc pod uwagę ich wygląd moim zdaniem takie tłumaczenie jak najbardziej pasuje: http://portalwiedzy.onet.pl/102092,1,,,typy_larw_owadow,haslo.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.04.2008 o 19:08, Meghan_mph napisał:

Czerw to nie tylko larwa pszczoły (a jak wyczytałam to właściwie wszystkie stadia rozwoju
od jaja do poczwarki), ale także nazwa typu larw muchówek i biorąc pod uwagę ich wygląd
moim zdaniem takie tłumaczenie jak najbardziej pasuje: http://portalwiedzy.onet.pl/102092,1,,,typy_larw_owadow,haslo.html


Dobrze niech ci będzie, ale jest to znaczenie które poznałem jako pierwsze i dla mnie czerw zawsze będzie się kojarzył z pszczołami. Przy okazji pokazuje to jak wielka jest siła przyzwyczajenia do terminologii powieści "Diuna", Łoziński przegrywa w dużym stopniu dlatego że nie był pierwszy.

Przy okazji: czy ktoś z równym zapałem szukał błędów w pozostałych tłumaczeniach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Łoziński przegrywa w dużym stopniu

Dnia 28.04.2008 o 20:49, Lucek napisał:

dlatego że nie był pierwszy.


W takim stwierdzeniu na pewno jest ziarno prawdy , w końcu przyzwyczajenie , to druga natura , jednak używana przez Łozińskiego terminologia , często jest dość dziwna i w swojej oryginalności tworzona jakby na siłę.Wiele nazw nie brzmi naturalnie , o imionach nie wspominając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tomem "Nagi Bóg – Wiara" zakończyłem czytanie cyklu Dysfunkcja rzeczywistości Petera F. Hamiltona. Cyklu którego napisanie zajęło autorowi 6,5 roku. I od razu muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych ostatnio napisanych cykli SF.
Choć im bliżej końca tym mniej mi się powieść podobała. Autor zdaje się kierował się trochę zasadą Hitchcocka, że w miarę rozwoju akcji napięcie powinno stopniowo rosnąć i wymyślał coraz mniej prawdopodobne sytuacje aby tylko to napięcie zwiększyć. I – moim zdaniem – przedobrzył.
IMHO niepotrzebnie stracił czas na ciągnięcie kilku wątków *. Bez nich powieść nie tylko by nie straciła ale wręcz by zyskała na spójności, przejrzystości a przed wszystkim na wiarygodności jeśli można takiego określenia użyć w przypadku powieści SF.
Niemniej jednak zdaję sobie sprawę, że te mankamenty są mankamentami być może tylko dla mnie, a zwolennikom fantasy mogą się nawet podobać.
A nawet dla mnie nie są w stanie znacząco obniżyć oceny ogólnej utworu, która – jak już wyżej napisałem - jest wysoka.
Ogólnie uważam cały cykl za jedną z ważniejszych pozycji w gatunku literatury SF.

--------
* Nie chcę tu wymieniać tych wątków aby nie spojlerować, ale osobie, która przeczytała całość mogę je wymienić w zawoalowanej formie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.04.2008 o 18:01, Lucek napisał:

* krysztylet - krysnóż (org. crysknife)* - crysknife był bronią, i to bronią rytualną
, czyli bardziej pasuje krysztylet ; mogą być co prawda noże bojowe , ale też noże kuchenne
:P


Po pierwsze crysknife nie był bronią rytualną per se. Służył do walki wszelkiego rodzaju, był podstawową bronią Fremenów i to, że był używany również w pojedynkach o ustalonym rytuale niczego nie zmienia. Szable czy szpady też służyły w pojedynkach w naszym świecie, jak również w normalnej walce i nikt nie próbuje nazywać ich sztyletami.
Po drugie istnieje bardzo dokładne rozróżnienie tak w języku polskim (nóż- sztylet), jak i w angielskiem (knife-dagger) i bronie te posiadają różne cechy. Tłumacz powinien wziąć pod uwagę, że sam autor użył słowa "knife", czyli polskiego "nóż" i nie wypaczać jego intencji.

Dnia 28.04.2008 o 18:01, Lucek napisał:

* skrytobójka - grot-gończak (org. hunter-seeker)* - tu nie wyróżniłbym żadnego tłumaczenia
, chociaż bardziej podoba mi się skrytobójka , jednym słowem charakteryzuje przeznaczenie
urządzenia


Jak dla mnie to bójka nie kojarzy się z zabijaniem tylko z biciem, walką na pięści, ewentualnie przy użyciu jakichś narzędzi, np. pałek. Hunter-seeker nie miał z bójką niczego wspólnego. Już lepszy byłby skrytołowca.

Łoziński może mieć parę dobrych pomysłów, ale ponieważ tłumaczy wszystko na siłę i wprowadza tyle zamieszania, te dobre pomysły znikają w zalewie okropnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.05.2008 o 16:04, pkapis napisał:

Po pierwsze crysknife nie był bronią rytualną per se. Służył do walki wszelkiego rodzaju,
był podstawową bronią Fremenów i to, że był używany również w pojedynkach o ustalonym

/ciach/

Krysnóż:
święty nóż Fremenów z Arrakis. Wyrabiany z zębów czerwia pustyni ...itd. (opis w słowniczku terminologii Imperium na końcu książki - ten wzięty z wersji Marka Marszała)
Zwracam uwagę na słowo święty w opisie :P
Zresztą w zasadzie mam to w nosie czy krysnóż czy krysztylet, żadna z tych nazw mnie nie razi i żadnej nie faworyzuję.

Dnia 29.05.2008 o 16:04, pkapis napisał:

Jak dla mnie to bójka nie kojarzy się z zabijaniem tylko z biciem, walką na pięści, ewentualnie
przy użyciu jakichś narzędzi, np. pałek. Hunter-seeker nie miał z bójką niczego wspólnego.
Już lepszy byłby skrytołowca.


Skrytobójka powinna Ci się kojarzyć ze skrytobójstwem , czyli z tym do czego był przeznaczony Hunter-seeker.

Dnia 29.05.2008 o 16:04, pkapis napisał:

Łoziński może mieć parę dobrych pomysłów, ale ponieważ tłumaczy wszystko na siłę i wprowadza
tyle zamieszania, te dobre pomysły znikają w zalewie okropnych.


Z tym akurat mogę się zgodzić ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować