Zaloguj się, aby obserwować  
A-cis

Literatura SF

1529 postów w tym temacie

Dnia 21.12.2008 o 20:58, Galadin napisał:

Szukam nie wybujałej space opery, ale takiego sf, albo dramatu/grozy z elementami sf,
wiecie, najłatwiej jest mi to porównać do serialu Lost - niby wszystko normalne ale na
wylot czuje się jakieś anomalie i dziwne rzeczy się dzieją. Nie chcę jakiś wojen od miliardów
lat, czy podbojów kolejnych planet/ras. Nie wiem czy w ogóle takie książki istnieją,
w których ludzie dopiero raczkują w zdobywaniu kosmosu. Uwielbiam film Armageddon, ale
nie miałbym nic przeciwko książce o pierwszej kolonizacji Marsa, co się tam działo itd.


Jeśli chodzi o kolonizację marsa mogę polecić dwie książki
"Kroniki marsjańskie" - Ray Bradbury
"Człowiek Plus" - F. Pohl
Był też jakiś cykl "Czerwony mars" "Zielony Mars" "Błękitny Mars" chyba autorstwa Robinsona - nie czytałem więc nie wiem o czym to jest dokładnie
Poza ty raczkowanie w kosmosie:
"Gateway" - Pohl
"Poza Ziemią " - Konstanty Ciołkowski - jako literatura powiedzmy szczerze nienajlepsza, ale ciekawa ze względu na autora i jego pomysły które do pewnego stopnia stały i stają się rzeczywistością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.12.2008 o 23:09, Yutima napisał:

Mógłby mi ktoś polecić jakąś świetną książkę, w której ukazane są wojny/bitwy? Byłbym
bardzo wdzięczny.


Skonkretyzuj ;) te bitwy i wojny. Rozumiem że mają to być powieści sf, ale czy bardziej chodzi ci o żołnierzy, czy może o wojny na skalę galaktyczną, czy może wystarczy jeśli wojna będzie tylko tłem dla powieści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.12.2008 o 20:58, Galadin napisał:

Szukam nie wybujałej space opery, ale takiego sf, albo dramatu/grozy z elementami sf,

Może spróbuj "Misji międzyplanetarnej" A.E. Van Vogta. Tyle że to jest SF z elementami grozy, a nie odwrotnie :-)

=====> Yutima
Chyba te warunki będą spełniały 2 pozycje:
"Kawaleria kosmosu" Roberta A. Heinlena oraz
"Wieczna wojna" Joe Haldemana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2008 o 01:27, Lucek napisał:

Skonkretyzuj ;) te bitwy i wojny. Rozumiem że mają to być powieści sf, ale czy bardziej
chodzi ci o żołnierzy, czy może o wojny na skalę galaktyczną, czy może wystarczy jeśli
wojna będzie tylko tłem dla powieści

Wolałbym aby książka była bardziej skoncentrowana na wojnach niż na opowieściach. Coś typu Star Wars.
A-cis, dzięki, popatrzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2008 o 10:51, Yutima napisał:

> Skonkretyzuj ;) te bitwy i wojny. Rozumiem że mają to być powieści sf, ale czy bardziej

> chodzi ci o żołnierzy, czy może o wojny na skalę galaktyczną, czy może wystarczy
jeśli
> wojna będzie tylko tłem dla powieści
Wolałbym aby książka była bardziej skoncentrowana na wojnach niż na opowieściach. Coś
typu Star Wars.
A-cis, dzięki, popatrzę.


Być może cykl Starfire Webra , chyba jest najbardziej w stylu Star Wars , chociaż nie ma tam tylu dziwnych obcych.
Albo cykl "Upadek imperium strachu" Williamsa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dnia 21.12.2008 o 22:47, Lucek napisał:

Był też jakiś cykl "Czerwony mars" "Zielony Mars" "Błękitny Mars"
chyba autorstwa Robinsona - nie czytałem więc nie wiem o czym to jest dokładnie
Poza ty raczkowanie w kosmosie:


ja czytałem. Książki co prawda ceglaste, ale naprawdę mogę je polecić, bo...Ciekawe. Kolonizacja marsa...Te sprawy... Ale, kurczę zżyłem się z bohaterami.
Dobre książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem Verical Rafała Kosika. Jest moja pierwsza pozycja tego autora.
Pomysł na powieść miał dosyć oryginalny. Za dużo nie mogę jednak o pomyśle pisać, żeby nie zdradzać wszystkiego. Autor opisuje 3 różne miasta-państwa o odrębnych zwyczajach, które trzeba od początku poznawać. Ale nie jest to jednak IMHO sf, a raczej czysta fantastyka. Te niezniszczalne liny, to powietrze, które istnieje samodzielnie w przestrzeni, ta grawitacja nie wywoływana żadną masą (bo przecież żadnej planety nie było widać). Skąd się to wszystko bierze? Autor nie daje odpowiedzi. Po prostu tak w tym świecie jest i fizyka nie ma tu nic do rzeczy.
Ponadto odniosłem wrażenie, że autorowi sprawia pewną trudność technika. Opisywane przez niego maszyny i urządzenia są raczej przestarzałe i wyglądają jak wyciągnięte z muzeum XIX wiecznej techniki. Wszystko jest tam napędzane silnikami spalinowymi i parowymi oraz cały czas mamy koła zębate, dźwignie i nity.
Podczas czytania powieści przypomniały mi się "Podróże Guliwera" i opisywane tam światy. Również były nierzeczywiste. Jest tu chyba pewna analogia.
Ale wiele pomysłów jest dosyć nowatorskich i trzeba będzie sięgnąć po jakąś następną powieść tego pisarza. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.12.2008 o 08:33, A-cis napisał:

"Kawaleria kosmosu" Roberta A. Heinlena oraz


Żołnierze kosmosu! Kawaleria to jest wersja okrojona do poziomów pociągowego czytadła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 19:02, Fumiko napisał:

> "Kawaleria kosmosu" Roberta A. Heinlena oraz
Żołnierze kosmosu! Kawaleria to jest wersja okrojona do poziomów pociągowego czytadła...

Zaraz, zaraz ... Albo ja czegoś nie wiem, albo to Ty mylisz tytuły. "Żołnierze kosmosu" to był film na podstawie powieści "Kawaleria kosmosu" wzmiankowanego Roberta Heinleina.
Nic nie wiem o jakieś wersji (nieokrojonej) powieści pod tytułem "Żołnierze kosmosu".

Edit. Właśnie sprawdziłem w Biblionetce, że rzeczywiście jest wersja nieokrojona tej książki.
Dzięki za informację :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 19:09, A-cis napisał:

to był film na podstawie powieści "Kawaleria kosmosu" wzmiankowanego Roberta Heinleina.
Nic nie wiem o jakieś wersji (nieokrojonej) powieści pod tytułem "Żołnierze kosmosu".


A ja wiem. Wydana przez Solaris, z posłowiem Oramusa, w którym to posłowiu jest, cytuję: Heinlein przy okazji wypowiada wiele opinii, które wyglądają na jego własne przemyślenia: co to jest patriotyzm, jaki jest cel istnienia armii, jak stosować przemoc, na której wszak opierają się działania wojskowe [...] Te traktaty, fragmenty teoretyczne zostały z poprzedniego polskiego wydania usunięte, wskutek czego pamiętam "Żołnierzy Kosmosu", nazwanych "Kawalerią Kosmosu", jako cienką książeczkę do cna wypełnioną bitwami i rujnowaniem.
Cóż, kto jak kto, ale Oramus na fantastyce się zna i nie widzę powodu aby mu nie wierzyć.

Edit: ależ proszę uprzejmie. I stwierdzam, że po wywaleniu owych "fragmentów teoretycznych" książka się robi mocno niestrawna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.12.2008 o 19:15, Fumiko napisał:

Edit: ależ proszę uprzejmie. I stwierdzam, że po wywaleniu owych "fragmentów teoretycznych"
książka się robi mocno niestrawna...

To znaczy że czytałaś obie wersje? Ja tą powieść czytałem kilka lat temu. Oczywiście pod tytułem "Kawaleria kosmosu". I oczywiście nic nie wiedziałem, że to jest wersja okrojona, bo przecież wydawcy nigdy tego nie napiszą. :-)
I tylko przy okazji kolejnego, rozszerzonego wydania dowiadujemy się, że poprzednie było okaleczone.
Tak samo jest z "Hyperionem" gdzie teraz, w najnowszym wydaniu MAGa, na stronie Empiku czytam: "Nowe, poprawione, wydanie najsłynniejszej powieści fantastycznej wszech czasów". :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2008 o 01:36, A-cis napisał:

> Edit: ależ proszę uprzejmie. I stwierdzam, że po wywaleniu owych "fragmentów teoretycznych"

> książka się robi mocno niestrawna...
To znaczy że czytałaś obie wersje? Ja tą powieść czytałem kilka lat temu. Oczywiście
pod tytułem "Kawaleria kosmosu". I oczywiście nic nie wiedziałem, że to jest wersja okrojona,
bo przecież wydawcy nigdy tego nie napiszą. :-)


Akurat przy "Żołnierzach kosmosu" jest wyraźnie napisane jakiego rodzaju elementy wyleciały z poprzedniego wydania i łatwo się tego domyśleć. Są to wszelkie wywody dotyczące organizacji społeczeństwa. Bohaterowie Heinleina dowodzą, że prawdziwe obywatelstwo (i związana z tym pełnia praw obywatelskich) nie powinny być przyznawane z automatu, lecz dawane jedynie tym, którzy gotowi są poświęcić swój czas, zdrowie i życie dla ojczyzny, bowiem tylko tacy ludzie udowadniają swoje oddanie i odpowiedzialność. Nie powiem, coś w tym jest, chociaż system Heinleina wydaje mi się zbyt idealistyczny i nieco naiwny, nie bierze pod uwagę paru czynników. Ale argumenty podawane tam są konkretne, stanowisko spójne i IMO warto się z nim zapoznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2008 o 11:26, pkapis napisał:

Akurat przy "Żołnierzach kosmosu" jest wyraźnie napisane jakiego rodzaju elementy wyleciały
z poprzedniego wydania i łatwo się tego domyśleć.

Tak, ale - jak sam napisałeś - przy "Żołnierzach kosmosu".
Ja czytałem "Kawalerię kosmosu", a tam o wycinkach w tekście nie było żadnej wzmianki.I wątpię czy jakikolwiek czytelnik "Kawalerii ..." domyślił się samodzielnie, że czyta okrojona wersję. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.12.2008 o 15:30, A-cis napisał:

Tak, ale - jak sam napisałeś - przy "Żołnierzach kosmosu".
Ja czytałem "Kawalerię kosmosu", a tam o wycinkach w tekście nie było żadnej wzmianki.I
wątpię czy jakikolwiek czytelnik "Kawalerii ..." domyślił się samodzielnie, że czyta
okrojona wersję. :-)


Ależ nie neguję. Pytałeś się tylko czy Fumiko czytała obie wersje, a do tego by stwierdzić jak książka wygląda bez jakiegoś fragmentu można spokojnie przeczytać jej pełną wersję. Oczywiście o ile ma się świadomość o eliminację których fragmentów chodzi. Oczywiście jeśli ktoś czytał jedynie starą wersję to nie ma pojęcia co wyleciało, natomiast osoba czytająca nową może sobie jakieś zdanie o starej wyrobić (chociaż nie będzie to zdanie dokładne, bo oparte cześciowo na spekulacjach).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hyperion, Upadek Hyperiona
Wczoraj zakończyłem czytanie dylogii Dana Simmonsa o planecie Hyperion. Skusiłem się pochlebnymi recenzjami tutaj, na forum. I cóż mogę powiedzieć. To chyba najlepsze książki jakie w życiu czytałem. Może nie czytałem wiele książek, a już zwłaszcza Science-Fiction, ale te 2 biją na głowę wszystko, co przeczytałem do tej pory. A porównania do "Diuny" są dla tej drugiej niesprawiedliwe- dla mnie "Diuna" nie dorasta tym dwóm książkom do pięt. Obie części mają wspólny mianownik w postaci planety Hyperion i głównych postaci, jednak różnią się od siebie dość znacznie. Nie będzie chyba zbyt wielkim spoilerem, jeśli napiszę, że pierwsza część do historia grupki pielgrzymów wyruszających na spotkanie z Władcą Bólu, Chyżwarem, które być może spełni życzenie jednej z tych osób. Niemal cały "Hyperion" to opowieści owych uczestników wyprawy, jak i dlaczego znaleźli się na statku. Mimo że brzmi to nie za ciekawie, wkręca tak niesamowicie, że po prostu nie sposób się oderwać. Oczywiście kończy się w momencie, gdy najbardziej tego zakończenia nie chcemy. I tutaj przechodzimy do "Upadku Hyperiona". I akcja skręca o niemal 180 stopni. Nie dzieje się to, czego spodziewaliśmy się po poprzedniej książce, w świecie powieści wybucha oczekiwana wojna, Chyżwar zaczyna atakować i ogólnie wszystko się piep**y. Poznajemy nowego bohatera, pielgrzymi muszą walczyć o przetrwanie, wszyscy z wszystkimi się napierdzielają, czas płynie do przodu, do tyłu, zatrzymuje się- taka zwyczajna wojenna rozpierducha. I teraz to się czyta tak genialnie, tak to wszystko wciąga, że gdyby nie moje ambitne plany codziennej nauki fizyki to przeczytałbym te 700 stron siłą rozpędu bez przerwy. Mimo teoretycznego skomplikowania fabuły i tego, że autor przeskakuje od bohatera do bohatera, wszystko jest jasne i przejrzyste. Jest parę niejasności i naciągnięć (dla tych co czytali

Spoiler

czy Wasze wyobrażenie o Chyżwarze nie musiało ulec zmianie, gdy okazało się, że zwykły śmiertelnik Kassad z nim walczy i co lepsze wygrywa?? Jasne, z pomocą, ale tak czy siak, w moich oczach po tej scenie Chyżwar z prawdziwego Władcy Bólu zamienił się w taką zwykłą popierdółkę

), ale wszystko to można wybaczyć, zwłaszcza że większość z nich to moje osobiste uwagi, na które normalni ludzie nie zwrócą uwagi :) Polecam wszystkim gorąco obie te książki, zwłaszcza że są naprawdę ładnie wydane. Co prawda cena trochę odstrasza, ale jak kogoś stać, to naprawdę niewiele jest lepszych inwestycji niż w te 2 książki. No, a ja się zabieram za czytanie "Lodu" Dukaja. Także do zobaczenia za tydzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.01.2009 o 19:45, Erton napisał:

Hyperion, Upadek Hyperiona
Jest parę niejasności i naciągnięć (dla tych co czytali

Z tym się zgadzam. Też uważałem, że autor tu troszkę przegiął. Ale prawdopodobnie dlatego, że nie miałby za bardzo co pisać o panu K. w tomie drugim :-)
Ciekawsze jest co innego. Otóż najwięcej nominacji do Oscara zebrał film pt. "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona". Filmu nie oglądałem, ale z tego co o nim słyszę, to scenarzysta zerżnął pomysł właśnie z "Hperiona". :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.01.2009 o 00:50, A-cis napisał:

Filmu nie oglądałem, ale z tego co o nim słyszę, to scenarzysta
zerżnął pomysł właśnie z "Hperiona". :-)


A to by było zaiste ciekawe, bo ekranizację Hyperiona mamy ujrzeć już niedługo (względnie). Reżyserem ponoć ma być Martin Scorsese. Za to Fundację Asimova ma wyreżyserować R. Emmerich, a to raczej nie wróży nic dobrego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.01.2009 o 03:27, GanD napisał:

A to by było zaiste ciekawe, bo ekranizację Hyperiona mamy ujrzeć już niedługo (względnie).
Reżyserem ponoć ma być Martin Scorsese.

Nie wiedziałem o tym. Bardzo jestem oczywiście zainteresowany :-)
A jeśli chodzi o zerżnięcie pomysłu w obecnym kandydacie do Oscara, to wykorzystano jedynie pomysł z jednego opowiadania, więc na ekranizacji całości "Hyperiona" to się nie odbije.

Dnia 23.01.2009 o 03:27, GanD napisał:

Za to Fundację Asimova ma wyreżyserować R. Emmerich, a to raczej nie wróży nic dobrego...

Podzielam Twoja opinię. Wprawdzie Emmerich ma wielu fanów, ale jak dla mnie to zbytnio koncentruje się na wątkach sensacyjnych i widowiskowości nie zwracając w ogóle uwagi na spójność scenariusza i inne sprawy.
"Fundacja" jest zagrożona ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!


Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.


Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować